Zrobię z uśmiechniętą minką swoje dziecię pod choinką! :D
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Maria87 wrote:Piwonia, przykro mi, że masz takie przeżycia... Dziewczyny dobrze radzą - sprawdź jeszcze raz betę, bo już wiele testów tutaj kłamało.
Byłam dziś u neurologa z tą drętwiejącą nogą i mam skierowanie na rezonans głowy, ughhh, nie wyobrażam sobie tego badania.
Zrobiłam dziś też TSH (zobaczymy, czy przyjmowanie hormonu w nocy coś zmienia) i D-dimery (neurolog mi zleciła, nigdy wcześniej tego nie badałam).
Co do kwasu, to zdania może i są podzielone, tak że nie wiadomo, kogo słuchać. Ale ponieważ u mnie w krwi wyszedł nadmiar kwasu foliowego, to nie mam zamiaru tykać syntetyków...
Ja sprawdzę poziom po ovarinie i pomyślę co z tym dalej robić. Co do zasady mam stanowisko jak Ty, tyle że u mnie ten kwas żyje swoim życiem. Po metylach wchlania się tak bombowo, że rósnie do absurdalnych wyników - to powoduje wzrost homocysteiny, co z kolei jest niebezpieczne dla płodu, z ryzykiem zespołu downa włącznie. Dlatego tak staram się dociec jak to jest z tym kwasem i na razie ciagle g**no wiem.
Myślę o D-dimerach. Dużo mówią o krzepliwości. W styczniu mam hematologa, spytam czy zrobić to badanie. Mam białko C i S póki co.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 grudnia 2019, 09:57
-
szona wrote:Ja sprawdzę poziom po ovarinie i pomyślę co z tym dalej robić. Co do zasady mam stanowisko jak Ty, tyle że u mnie ten kwas żyje swoim życiem. Po metylach wchlania się tak bombowo, że rósnie do absurdalnych wyników - to powoduje wzrost homocysteiny, co z kolei jest niebezpieczne dla płodu, z ryzykiem zespołu downa włącznie. Dlatego tak staram się dociec jak to jest z tym kwasem i na razie ciagle g**no wiem.
Myślę o D-dimerach. Dużo mówią o krzepliwości. W styczniu mam hematologa, spytam czy zrobić to badanie. Mam białko C i S póki co.
Wkurza mnie to, że nie ma jednoznacznych zaleceń. Ok, coś tam mówi PTG, ale czemu jest tyle głosów przeciw stosowaniu syntetyków przy mthfr? Zwariować można! Mi zostało jeszcze zbadanie homocysteiny. I może jeszcze raz sprawdzę kwas foliowy, bo od kilku miesięcy biorę metylowany.
szona lubi tę wiadomość
2020-2022: 3 procedury -> 2 transfery -> 0 ciąż
16.12.2022 - Reprofit • AZ • cykl naturalny z ovitrelle • transfer zarodka po PGT (encorton, equoral, accofil, neoparin, acard, cyclogest, atosiban) - klapa
6.03.2023 - Reprofit • AZ • cykl naturalny z ovitrelle • przebadany zarodek (intralipid, immunoglobuliny - Bioven, clexane, aspirin cardio, utrogestan, estrofem, atosiban)
🍀7dpt - beta 67,67, prog 28,80
🍀9dpt - beta 196,70, prog 32,30
🍀14dpt - beta 1931, prog 43,40
🍀24dpt - beta 33812, prog 32,20, CRL 4,3mm i ♥️
🍀30dpt - CRL 8,6mm
🍀8+2 - CRL 1,72cm
🍀9+1 - CRL 2,71cm
🍀16.05 prenatalne - wszystko ideolo
🍀3.07 19+5 połówkowe 👍
-
Jeśli chodzi o kwas foliowy. To mój gin też twierdzi ,że trzeba mixowac taki i taki. Jak zapytałam go A nie trzeba brać metylowanych tylko ? To on powiedział ,że to są głupoty i stara sprawa ,że kiedyś tak robiono ,a to nie prawda. I kurczę też sama nie wiem jak to jest..Ale się to słucham, bo co mi pozostało. Badałam kwas foliowy po zwykłym ( bo wtedy jeszcze nie wiedziałam,że mam mutacje ) to wyszedł mi idealnie. Na początku ciąży badałam homocysteine (Bo gin mi kazal) i też mam idealną. A jak rozmawiałam z endo o tych mutacjach to mówił, że niby mthfr to nic takiego i ,że już się odchodzi od badania tego .. No i właśnie to jest takie dziwne ,że każdy lekarz powie co innego i nie wiadomo co robić. Więc myślę, że każdy musi się słuchać swoich lekarzy i tyle.🤷♀️
szona lubi tę wiadomość
23.04.2019 - poronienie zatrzymane 8 tc [*]
28.06.2020 urodził się synek Filip
03.2022 laparoskopia macicy usunięcie endometriozy i zszycie ponowne macicy po rozejściu blizny po cc
07.2023 drugi raz laparoskopia macicy usunięcie endometriozy i zszycie ponowne macicy po rozejściu blizny po cc
08.06.2024 II kreski
Niedoczynność tarczycy, insulinooporność,PCOS,MTHFR 1298A-C homo,PAI-1 4G , cukrzyca ciążowa
Euthyrox 100/112, ,acard 150,depratal, ascofer,aspargin insulina -
Mama_Zuzia wrote:Piwonia jestem w modlitwie z Tobą i Twoim maleństwem 🙏🏼
Wczoraj ładnie spala od 18 i miałam nadzieję że do rana będzie spać a ta o 23 oczy jak 5 zł i koniec spania . Dobrze że o 24 poszła dalej spać . Za to pobudka przez Stasia była o 5 . Jeszcze nie miałam zupy ugotowanej o 7 30 😁
Piwonia jedyne co mogę napisać to to że cię tule i że będę myśleć o was . Pięknie się ta historia zaczęła i może też piękne też skończy .Staś 22.06.2017(4 150 g i 59 cm)
Zosia 09.08.2019(3 300g i 54 cm) -
Ja też nie umiem ogarnąć wyników.Brałam zwykły kwas foliowy i miałam mega spoko wynik kwasu foliowego i witaminy b12.Ale homocysteina prawie 11. Więc zaczęłam brać metyle i teraz kwas foliowy mam w dolnej granicy,witamina b12 nadal spoko a homocysteina spadła o 1 jednostke...no i nie wiem co z tym..czekam jeszcze na wyniki na tą trombofilie.Mają być 18.12 ale może uda im się wcześniej.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 grudnia 2019, 10:35
ultra długi protokół:
8dojrzałych komórek
7 się zapłodniło
❄4AA na pokładzie-jest z nami na świecie 👣
została ❄ 4AA
13.02 kriotransfer ❄️4AA
14.03 jest serduszko❤️
endometrioza 2/3st,hashimoto, kir aa, ANA 1,2 -
nick nieaktualnyDzisiaj wspomnienie Matki Bożej z Guadelupe może któraś z Was chciałaby zawierzyć swojego dzidziusia albo swoją drogę do macierzyństwa...😊
Ja się dziś pomodlę, za Was!! Głęboko wierzę, że szczera modlitwa może wszystko.
Miłego dnia kochane!!😘Ochmanka, Agape91, Fiore, Piwonia, szona, agge, Mildred, frezyjciada, Magddullina2, MonikA_89!, Misiaa, Iseko lubią tę wiadomość
-
Powtórzyłam test,tym razem bobo bo i na nim wyszła kreska w poniedziałek.Raczej nie mam już złudzeń.Praktycznie nic nie widać.Jutrzejsze wizyty i beta to chyba tylko formalność.I ten strach co będzie.Mam jedną wizytę o 8 rano,potem badanie, a wieczorem drugą,prywatną.
Jeden test może się mylić ale 2 już raczej nie.To byłby najprawdziwszy cud.
Najgorzej że tak naprawdę nie wiem co się zdarzy, jestem kłębiem emocji, płaczę non stop.Najgorzej wytrzymać w pracy z tym przyklejonym uśmiechem a między spotkaniami uciekać do toalety i płakać.
Nie ma komu się zwierzyć,prócz męża, bo komu o tym powiem? Koleżance w 9 miesiącu? Koleżance z noworodkiem ,czy szwagierce która oficjalnie ogłosi nowinę przy wigilijnym stole?Brzuch pobolewa,obawiam się najgorszego. -
Piwonia wrote:Powtórzyłam test,tym razem bobo bo i na nim wyszła kreska w poniedziałek.Raczej nie mam już złudzeń.Praktycznie nic nie widać.Jutrzejsze wizyty i beta to chyba tylko formalność.I ten strach co będzie.Mam jedną wizytę o 8 rano,potem badanie, a wieczorem drugą,prywatną.
Jeden test może się mylić ale 2 już raczej nie.To byłby najprawdziwszy cud.
Najgorzej że tak naprawdę nie wiem co się zdarzy, jestem kłębiem emocji, płaczę non stop.Najgorzej wytrzymać w pracy z tym przyklejonym uśmiechem a między spotkaniami uciekać do toalety i płakać.
Nie ma komu się zwierzyć,prócz męża, bo komu o tym powiem? Koleżance w 9 miesiącu? Koleżance z noworodkiem ,czy szwagierce która oficjalnie ogłosi nowinę przy wigilijnym stole?Brzuch pobolewa,obawiam się najgorszego.
Bardzo bardzo mi przykro. Zdarza się tak, że testy wychodzą lepiej wieczorem niż rano. Ale jeśli niestety się nie uda, to już teraz bardzo mocno Cię przytulam
-
Piwonia Słońce mocno Cię tulę.Mam nadzieję,że jednak to błąd a jeśli nie to ogromnie mi przykro. Zawsze masz nas, możesz pisać co tylko chcesz. Zawsze ktoś Cie tutaj z nas wesprze. Przykro mi,że musisz to przeżywać
szona lubi tę wiadomość
ultra długi protokół:
8dojrzałych komórek
7 się zapłodniło
❄4AA na pokładzie-jest z nami na świecie 👣
została ❄ 4AA
13.02 kriotransfer ❄️4AA
14.03 jest serduszko❤️
endometrioza 2/3st,hashimoto, kir aa, ANA 1,2 -
Test pozytywny wyszedł w południe więc raczej tu już wszystko jasne.
Zanim zrobiłam dzisiejszy test zmierzyłam temperaturę,spadła i to dość znacznie,to mnie natchnęło do powtórkii testu.Z resztą na tych pierwszych kreska pojawiala sie praktycznie odrazu a dziś nerwowe czekanie i praktycznie nic.Boli mnie krzyż i brzuch.Boję się. -
Byłam ostatnio u psychologa i bardzo jestem zadowolona.
Bez wnikania w szczegoly - usłyszałam bardzo mądra rzecz. Że nie przeszłam żałoby, bo sobie na to nie pozwoliłam. Po poronieniu wróciłam od razu do pracy, zaczęłam robić „swoje” a ból próbowałam zacieniowac. A doprowadziłam do tego, ze ból się we mnie wbudował i wraca do mnie w różnych momentach - a to przy informacji o innej ciazy, a to przy strachu jakie życzenia usłyszę na swieta itd. Psycholog powiedziała, ze wychodząc z pogrzebu zazwyczaj czujemy spokój. Smutek, ale i spokój. A ja nie przeszłam przez to. Ja mam ciagle otwarta ranę. Dało mi to do myślenia.
Usłyszałam tez, ze pielęgnuje w sobie śmietnik wielu przekonań, pewnosci ze coś na pewno będzie lub nie będzie, ale zawsze bardzo realistycznie z tendencja do pesymizmu. Nie ma we mnie myśli „na pewno będę matka” a jest „myśle, ze nie będę matka, a jak będę to spoko”. Odbieram sobie sama realnie występujące wokół mnie szczęście, bo cały czas czekam aż „coś jebnie”. Nawet gdy nie ma obiektywnych podstaw by tak twierdzić.
I tak właśnie jest. Psycholog bardzo mi podpasowala. Od kilku dni czuje się lżejsza. Dołożę do spotkań z nią siłownie i myśle, ze mój komfort życia się poprawi. Jest mi naprawdę lepiej. Ale psycholog przyznała, ze jest nad czym pracować. Ze mam tak zakorzenionych wiele przekonań w sobie, ze pozbycie się ich trochę potrwa. Cel - znaleźć spokój i pogodzic się z sama sobą. I mieć to poczucie, ze dziecko nie determinuje szczęścia w życiu. Ja z wizyta zwlekałam już za długo. Jeśli się zastanawiacie - to może warto spróbować i sobie pomoc. Nie wiem czy osiągnę zamierzony efekt, ale aktualnie potrzebuje wsparcia i poprowadzenia za rękę. Jestem silna jednostka, ale w tej sile zapomniałam, ze mogę pozwolic sobie na slabosc. Już nawet ta świadomość jest ulga.Judit, Agape91, MonikA_89!, Madziandzia, Salome lubią tę wiadomość
-
Piwonia wrote:Test pozytywny wyszedł w południe więc raczej tu już wszystko jasne.
Zanim zrobiłam dzisiejszy test zmierzyłam temperaturę,spadła i to dość znacznie,to mnie natchnęło do powtórkii testu.Z resztą na tych pierwszych kreska pojawiala sie praktycznie odrazu a dziś nerwowe czekanie i praktycznie nic.Boli mnie krzyż i brzuch.Boję się.
Może zrob betę dziś? Jeśli przyrasta to się uspokoisz. Stres tez na pewno nie pomaga (ale żeby była jasnosc - rozumiem i stres i łzy )
-
nick nieaktualny
-
Piwonia wrote:Do bólu dołączyła duża ilość śluzu...różowego.Nawet przy implantacji tyle go nie było.Obawiam się że dzieje się coś złego.Nie mam możliwiści bety dziś
Tule Cię mocno... Przeżyjesz to.. nie pociesze bo to boli i smuci masz prawo na lzy i smutku i zalu. Ale nie wpadaj w czarną dziurę kochana, nie załamuje się. Czas leczy rany..
A pamiętaj że jest jeszcze zawsze nadzieja.. -
szona wrote:Byłam ostatnio u psychologa i bardzo jestem zadowolona.
Bez wnikania w szczegoly - usłyszałam bardzo mądra rzecz. Że nie przeszłam żałoby, bo sobie na to nie pozwoliłam. Po poronieniu wróciłam od razu do pracy, zaczęłam robić „swoje” a ból próbowałam zacieniowac. A doprowadziłam do tego, ze ból się we mnie wbudował i wraca do mnie w różnych momentach - a to przy informacji o innej ciazy, a to przy strachu jakie życzenia usłyszę na swieta itd. Psycholog powiedziała, ze wychodząc z pogrzebu zazwyczaj czujemy spokój. Smutek, ale i spokój. A ja nie przeszłam przez to. Ja mam ciagle otwarta ranę. Dało mi to do myślenia.
Usłyszałam tez, ze pielęgnuje w sobie śmietnik wielu przekonań, pewnosci ze coś na pewno będzie lub nie będzie, ale zawsze bardzo realistycznie z tendencja do pesymizmu. Nie ma we mnie myśli „na pewno będę matka” a jest „myśle, ze nie będę matka, a jak będę to spoko”. Odbieram sobie sama realnie występujące wokół mnie szczęście, bo cały czas czekam aż „coś jebnie”. Nawet gdy nie ma obiektywnych podstaw by tak twierdzić.
I tak właśnie jest. Psycholog bardzo mi podpasowala. Od kilku dni czuje się lżejsza. Dołożę do spotkań z nią siłownie i myśle, ze mój komfort życia się poprawi. Jest mi naprawdę lepiej. Ale psycholog przyznała, ze jest nad czym pracować. Ze mam tak zakorzenionych wiele przekonań w sobie, ze pozbycie się ich trochę potrwa. Cel - znaleźć spokój i pogodzic się z sama sobą. I mieć to poczucie, ze dziecko nie determinuje szczęścia w życiu. Ja z wizyta zwlekałam już za długo. Jeśli się zastanawiacie - to może warto spróbować i sobie pomoc. Nie wiem czy osiągnę zamierzony efekt, ale aktualnie potrzebuje wsparcia i poprowadzenia za rękę. Jestem silna jednostka, ale w tej sile zapomniałam, ze mogę pozwolic sobie na slabosc. Już nawet ta świadomość jest ulga.
Szonka, .dobrze że poszłaś do psychologa. Ja też się zapisze na wizytę może ktoś ukoi moje nerwy i nauczy widzieć pozytywne chwilę i rzeczy.
Wpasowalam się w każde słowo twojej psycholog to tak jakby o mnie.. -
nick nieaktualnyPiwonia śle uściski w Twoją stronę... Pamiętaj, że jesteśmy tu nie tylko by dzielić ze sobą szczęście, ale i nieszczęścia, załamania itd. jesteśmy zawsze i będziemy zawsze, na tyle ile możemy pomóc słowem.
Szona to bardzo mądre co piszesz. Nie zastanawiaj się czy Ci te wizyty pomogą, bo już teraz widać, że ta wizyta Ci pomogła! Czasem samo zauważenie "z czym jest problem" jest połową drogi do sukcesu. Twardzi ludzie mają najgorzej, bo kumulują w sobie wszystkie emocje, a wcale tego nie zauważają, no i niestety wkradają się wybuchy, nie tylko smutku, ale i złości, frustracji etc w różnych sytuacjach, często nieadekwatnych do mocy tych emocji.
Potwierdzam to co pisze Malina. Życie z dzieckiem, dziećmi jest zupełnie inne. I choć jest szczęśliwie, to jednak tęskni się za tym czasem tylko we dwoje, za spokojem, za możliwością zaplanowania sobie choćby jakiejś pracy w domu i zrobienia tego w tym wyznaczonym czasie, za czasem kiedy mogłaś się położyć i obejrzeć w tv jakąś komedię, wypić winko i pobaraszkować z chłopem, bez ograniczeń, że obudzicie dziecko, albo że zaraz wstanie na cyca itd.
Kiedyś nie rozumiałam jak mi koleżanki dzieciate mówiły, że jeszcze zatęsknię za czasami bez dzieci. Kiedy wszystkie myśli skupiasz na tym, że chcesz to dziecko mieć, już, teraz, natychmiast, zapominasz o plusach życia we dwoje.
Ciągle biegniemy za czymś więcej, chcemy ciągle żyć bardziej, wymagamy od siebie więcej i więcej, a nie zauważamy ile szczęścia mamy tu i teraz. Dopiero z czasem dostrzegamy i żałujemy, jak wiele dobrych rzeczy przeleciało nam koło nosa, przez ten nasz "pęd ku lepszemu życiu". Warto się czasem zatrzymać i docenić to co jest, a wtedy nagle przychodzi do nas więcej tego "bardziej", za którym tak gnamy.Magddullina2, Kittinka83, Agape91, Madziandzia, MonikA_89!, Ewelina29, szona, Ochmanka, Salome, nowa na dzielni, Malinaa90, Iseko lubią tę wiadomość