X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe A gdyby tak... Jeszcze raz?
Dodaj do ulubionych
‹‹ 9 10 11 12 13 ››

20 sierpnia 2018, 13:00

Byla polozna. Zwierz przybiera na wadze 30gr dziennie. Dzielny Zwierz! Musze szybko isc do gina, bo minęło ponad 5tyg od porodu a ja nadal krwawie-a powinna już krew zanikac. Slabo spalam w nocy, bo synalek strasznie sie rzucal przez sen. Pojekiwal i wymachiwal konczynami jakby mial ich co najmniej 8. No i nie moglam zasnac, bo wciaz sprawdzalam, czy u niego wszystko ok! Moj mąż to ma super, on nawet podczas bombardowania by spal...

20 sierpnia 2018, 13:00

Byla polozna. Zwierz przybiera na wadze 30gr dziennie. Dzielny Zwierz! Musze szybko isc do gina, bo minęło ponad 5tyg od porodu a ja nadal krwawie-a powinna już krew zanikac. Slabo spalam w nocy, bo synalek strasznie sie rzucal przez sen. Pojekiwal i wymachiwal konczynami jakby mial ich co najmniej 8. No i nie moglam zasnac, bo wciaz sprawdzalam, czy u niego wszystko ok! Moj mąż to ma super, on nawet podczas bombardowania by spal...

21 sierpnia 2018, 08:13

Wizja niemoznosci przespania ani jedej nocy przez CO NAJMNIEJ najblizsze pol roku-przerazajaca... A i tak nie jest zle. Karmie Emila ok 23, potem ok 1, potem ok 4... No i witamy kolejny dzien... Nie wiem, jak zyja dziewczyny przystawiajace do piersi 10 razy w ciagu nocy... Rano ratuje mnie kawa...
Wczoraj postanowilam wziac sie za siebie. Przede wszystkim zadbac troche o wygląd, nawet jesli wychodze tylko na spacer po dzielnicy. Ciuchow mam jak na lekarstwo, ale znalazlam jedna fajna dluga spodnice. Do tego sandalki zamiast havaianasow (ktore przeciez najlatwiej wsunac na nogi...), jakies ladne kolczyki. Na glowe najchetniej kapelusz słomkowy (bo jednak słońce ostro daje) i moj must have czyli okulary przeciwsłoneczne. Jak jest chwila to kropla koloru na usta. Dodam, ze wlosy pod kapeluszem to dramat hihi. Poza wygladem chce zadbac o głowę-slucham obcojęzycznego radia podczas spacerow...
Zmuszam synka do lezenia na brzuchu-nie lubi tego, ale podnoszenie glowki idzie mu coraz lepiej. Jestem dumna!

21 sierpnia 2018, 11:23

Niestety. Deprecha dalej jest. Uderza falami. Wczoraj było super. Dziś dolina. Ryczę tak, że zaraz sąsiedzi po policje będą dzwonić… Czy coś się stało? Nie. Poza tym, że słabo spałam w nocy, ale to nic nowego. Kawa postawiła mnie na nogi w sumie. Ale zaplanowałam, że do 11 będziemy się ‘bawić’ w domu, a potem pójdziemy na spacer i po drobne zakupy. Ale nic z tego, bo dzieciak odkąd wstał (wcześniej niż zwykle, o godz 6, a ja wstałam razem z nim, nie mogłam ‘doleżeć’ w łózku do 8…) to co chwila podsypiał podczas karmienia i w rezultacie wyszliśmy z domu wcześniej, bo co tu robić, i on dalej śpi. Leży w wózku i nawet nie chce mi się go przewijać. Syzyfowa praca. Zajebiście. Własne dziecko wkurwia mnie tym, że śpi… Dalej uważacie, że jestem dobrą matką?
Poza tym mąż uparł się, żeby ZNÓW iść do pediatry z tym trądzikiem. Mówiłam, żebyśmy poczekali, ale on się uparł. I wyszłam na taką, co ‘olewa’ dolegliwość własnego dziecka. Więc jeszcze przychodnię dziś zaliczymy. Oczywiście wszyscy razem, bo mąż mi chyba nie ufa, żebym sama cokolwiek z dzieckiem załatwiła. Nic mi się nie chce. Jak widzę siwe włosy w lustrze to ryczę jeszcze bardziej. Wyglądam jak gówno. Postanowiłam odstawić słodycze, ale mam ochotę kupić 3 czekolady i zjeść na raz. I napić się wódki. Nie chcę już karmić. Cycki bolą i jest się uwiązanym. Kto do kurwy nędzy powiedział, że to jest piękne? Co za beznadziejna nagonka na to karmienie? Myślę, że byłabym szczęśliwsza na butelce. Psychiatra 05.09. Mam nadzieję, że przepisze mi leki i cycki i tak pójdą w odstawkę. Wstydliwy wpis… Ale i tak go opublikuję… Zazdroszczę tym z Was, które piszą, że są szczęśliwe, że dzieci są cudowne, że chcą mieć ich więcej. Zazdroszczę tym, które smażą powidła i jeżdżą na wycieczki. Nie wiem jak to robicie. Mam wrażenie, że ja już nigdy nigdzie nie pójdę, nie pojadę, nic nie ugotuję, nigdy się nie wyśpię. Jestem egoistką? Tak, jestem. I po raz kolejny myślę o cofnięciu czasu. A syn w wózku słodko śpi. Cudownie, kurwa. Cudownie…

21 sierpnia 2018, 11:31

Przysięgam, ze poważnie boje sie, ze jestem zagrożeniem dla siebie i dziecka w takich momentach.

27 sierpnia 2018, 17:40

Dziewczyny kochane! Jestem, jestem, zyje i mam sie calkiem ok. Czekam wlasnie w kolejce do gina i mam czas cos skrobnac. Po pierwsze:zrobilam sobie drastyczny odwyk od neta na kilka dni. Za dużo czytałam i oglądałam i dolowalo mnie to. Taki detox serio pomaga! Skupiłam sie na tu-i-teraz, a nie na pierdolach. Jest tak jakby lepiej... Wiecie, ze nie cierpie pisac na komorce, więc moze jutro skrobne coś z laptopa, jesli Emil pozwoli. A teraz zerknę na Wasze pamiętniki.

27 sierpnia 2018, 18:11

Kurde, duze opóźnienie u gina i się denerwuje, bo maz spaceruje z malym i nie wiadomo czy nie bedzie napadu głodu (dzis już 2razy wracaliśmy ze spaceru, bo ryk-śmieszy mnie jak młody sobie NAGLE uświadamia, ze jest głodny). Tak wiec u mnie chwilowo spokoj... W ndz synek skończył 6tygodni. Coraz ladniej patrzy, mysle, ze zaczyna się serio uśmiechać, mimo ze nie lubi leżenia na brzuszku, to "trenujemy" i juz kilkanaście sekund trzyma glowke. Tradzik mu znika, ku mojej uciesze. W nocy budzimy się na karmienie i przewijanie co 3h,a w przerwach udaje mi się jako-tako wyspac. Albo udalo mi się skutecznie "wmówić sobie", ze jestem wyspana hehe. Synalek wyje jak syrena kiedy jest głodny, tak to tylko miauczy i marudkuje. Spiewam mu, ucze się różnych piosenek. Dzis np the cranberries (akurat duzo znam na pamięć), a moja ulubiona dziecięca piosenka jest "mile jest zycie pieska"-polecam! Jutro przychodzi do mnie "konsultantka" od chustonoszenia. Jednak się namyslilam, ze chce spróbować, aby móc sobie uczesac włosy i moze lekki make up zrobic i jakies jedzonko przygotowac. 150pln za 2h. Pozyczy mi chuste na pierwsze dni, bym poprobowala. Jest jeszcze mozliwosc wizyty follow up za 130pln aby rozwiac wątpliwości lub innego motania się nauczyć. Zdam relacje! Cieszy mnie, ze dzialam. Wazne, by kazdego dnia miec COŚ. Dzis wyzwaniem bylo obranie ziemniakow i zrobienie mizerii, a atrakcją dnia jest gin. Jutro chustowanie jest MEGA atrakcją. I tak się bujam z dnia na dzień. 13.09 jade do rodziców na wies. Juz widze siebie jak spaceruje z ta chusta po polach, jak pieke ciasta z mama, jak jedziemy do h&m kupic mi jakieś ciuchy, bo dramat ubraniowy. Dzieki za cudne komentarze, za brak oceniania, za wiarę...

27 sierpnia 2018, 18:25

Ahh mega pozytyw: zauwazylam, ze kupek jest jakby trochę mniej, tzn rzadziej robi:o) ale sie najada, bo siusia na potege (az ciężkie pieluchy) i tyje, juz 5kg wazy Zwierzak jeden... A kupek nie lubie i juz :oP

29 sierpnia 2018, 02:25

Chusta-mega trudne!!! Jestem lekko zniechecona. Cwiczylysmy kieszonke na lalkach a potem na Emilu, ktory akurat sie wiercil i prezyl. Samo wiazanie jest latwe, ale to dociaganie jest trudne. A bez tego nie będzie wygodnie/zdrowo... Mam tydzień na treningu do kolejnej wizyty tej dziewczyny... Ale myślę, ze dalam radę z kp, to i z tym dam? Btw kp idzie ok. Chyba się troszkę z tym "pogodzilam"... Emil tak ladnie je... A ja nam tyle mleka, ze jak pierwszy raz zassie, to uruchamia się fontanna i malemu leci samo wprost do gardla. Jak wtedy wypuści brodawke to wszystko wokol jest mokre hehe, ale nauczylam się już odpowiednio pieluszek sobie podkladac. A jak młody "zamuli" przy piersi na pol h (bo zwykle szybko sie najada) to czytam/surfuje. Widzicie... Lepsze i gorsze dni...

30 sierpnia 2018, 10:13

Dzis byla suuuper noc. Karmienie po 22 (sama go wybudzalam, zjadl i dalej w kime) , o 1 (przewinęlam go ale zbyt nie chcial jeść wiec odłożylam i dalej spal), o 4 (znow ja wybudzalam, przewinęlam, zjadl i spac). O 6 wzięłam go do łózka, possal chwile na leżąco i "dospalismy" razem do 8. Jestem wyspana (polozylam sie wczoraj ok 21)!!! Ciekawe jak by spal bez mojego wybudzania... Ale ja sie budze co 3h i wiem, ze ma kupke w pieluszce i nie chce by w tym lezal... Dzieciate dziewczyny, jak u Was z nocnym przewijaniem? Zrywacie sie na kazdy odgłos "akcji" w pieluszce?

30 sierpnia 2018, 10:13

Dzis byla suuuper noc. Karmienie po 22 (sama go wybudzalam, zjadl i dalej w kime) , o 1 (przewinęlam go ale zbyt nie chcial jeść wiec odłożylam i dalej spal), o 4 (znow ja wybudzalam, przewinęlam, zjadl i spac). O 6 wzięłam go do łózka, possal chwile na leżąco i "dospalismy" razem do 8. Jestem wyspana (polozylam sie wczoraj ok 21)!!! Ciekawe jak by spal bez mojego wybudzania... Ale ja sie budze co 3h i wiem, ze ma kupke w pieluszce i nie chce by w tym lezal... Dzieciate dziewczyny, jak u Was z nocnym przewijaniem? Zrywacie sie na kazdy odgłos "akcji" w pieluszce?

30 sierpnia 2018, 21:44

Przemily dzien. Byla u mnie kumpela z córką starsza o 2m-ce od Zwierza. Jakos ogarnialysmy dzieciaki i gadalysmy jak najete. Fajna ta jej córeczka, taka już kumata, śmiejąca sie i fajnie sie ja trzyma, bo "sztywna" i nie trzeba główki podtrzymywać. Wkrotce i u nas tak bedzie mam nadzieje. Po tej dobrze przespanej nocy bylam pelna energii caly dzien! Jutro stres: sama musze jechać do przychodni na usg bioder... Obym ogarnela... Z dzieckiem tak ciezko sie wybrac gdzies na konkretna godzinę... A to jesc, a to kupa siebie tez musze ogarnąć. Dodam jeszcze, ze stresuje mnie sama jazda autem z malym...

31 sierpnia 2018, 13:04

Ze stresu nie spalam cala noc. Dodam, ze ja jestem baaardzo swiezym kierowca i jazda samochodem GDZIEKOLWIEK to siódme poty u mnie. A co dopiero z dzieckiem, do przychodni, na konkretna godzine. Ale musze się przelamywac. W każdym razie nocka zarwana. Stres+młody kupe robil co 5min (czy tylko moje dziecko nie ma nocnej przerwy w kupkaniu?)… Rano jedna myśl „kawa mnie uratuje”. I co? I jajco! NIE BYŁO PRADU!!! Myslalam, ze oszaleje!!! Brak pradu=winda nie działa (na szczesce wozek maz mi zapakowal do auta wieczorem). Targanie fotelika to tez wysiłek. W hali garażowej ciemno jak w d****. No ale jakos udało nam się dojechać. W kolejce było milion osob… Zalamalam się. Na szczęście usg bioder trwa 30 sekund i szybko szlo. Jakos wrocilisy do domu. Pradu NADAL NIE BYŁO!!! A mój organizm chciał KAWY! Cale szczęście, ze kumpela z osiedla miała dzisiaj wolne, wiec poszlam do niej. Wydoilam 2 wielkie kubly i pozarlam gore cukierkow (ze stresu). I ze 2h pogadalysmy, wiec troszkę lepiej mi się zrobilo.
Obserwacje z przychodni:
*wszystkie dzieciaki odstrojone (jeansiki, kapelusiki, apaszki) – a mój w spranym używanym pajacu zdobycznym
*matki z manicurem, z makijażem etc a ja ledwo zywa z plamami pod pachami…
*wszystkie kobiety usmiechniete, spokojnie tula dzieci, a ja nerwowo zerkam do wozka, czy Zwierz aby się nie obudzil…
Co do ku*** nedzy jest ze mna nie tak?
Plusy tego wszystkiego: usg zalatwione, wynik ok, nie spowodowalam wypadku... Amen.

31 sierpnia 2018, 14:17

Może się komuś przyda:

Moje rady-jak przetrwać na macierzyńskim (przynajmniej na początku).

Od razu dodam, że najgorszą radą EVER jest: śpij kiedy dziecko śpi… A wsadźcie sobie tę poradę w d***. Dla mnie to niewykonalne. I tyle. Po pierwsze: nigdy nie wiadomo jak długo dziecko będzie spało. A ja nie jestem w stanie zrelaksować się i zasnąć mając świadomość, że być może za 30 sekund będzie koniec drzemki… Poza tym ZAWSZE jest coś do zrobienia: umyć garnek, obciąć paznokcie u nóg, złożyć pranie. Każda z tych czynności to raptem 2 minuty, ale już kilka takich ‘drobiazgów’ powoduje, że drzemka się kończy i znów trzeba tego dziecia ogarniać… Ale do rzeczy:

1)Pij dużo wody – pomaga na nerwy, na gubienie kilogramów, poczujesz się jakoś bardziej ‘zadbana’
2)Pij dużo kawy – aby utrzymać się na nogach
3)Idź do ludzi/gadaj z ludźmi! Ja z natury jestem odludkiem, całą ciążę siedziałam we własnym sosie i było mi z tym dobrze, a teraz mi się odmieniło. Odnawiam staaare znajomości, umawiam się na kawki (patrz: punkt 2) i to trzyma mnie przy życiu. I nie opowiadam ludziom o dziecku! Wręcz przeciwnie! Wypytuję o ich życie, ich plany i przygody. Żyję tak troszkę życiem innych, skoro moje jest tak ograniczone póki co. Serio, dobrze mi to robi. Zapominam wtedy o zmęczeniu i odpoczywam od dziecka, mimo że właśnie trzymam je na rękach i kołyszę. Ale nie skupiam na nim uwagi. No i słuchawki bezprzewodowe moim najlepszy przyjacielem. Do słuchania radia, Spotify’a i telekonferencji z kim-tylko-się-da podczas spacerów!
4)Codziennie znajdź sobie jakiś cel. Np. odebranie paczki z apteki to już cel! Pójście do LIDLa po sezamki (bo akurat jest tydzień grecki) to już cel! Obranie i ugotowanie ziemniaków to już cel! Drobne zakupy w osiedlowym sklepiku (pieczywo i borówki) to już cel! Nie mówiąc o dużych celach, np. ogarnięcie przychodni. Potem ma się miłe poczucie, że tego dnia coś się zrobiło, załatwiło.
5)Rozwijaj się! Ja słucham sobie obcojęzycznego radia, kiedy tylko mogę. Zawsze coś tam w głowie zostanie, zawsze osłucham się troszkę z językiem. Chociażby 15 min dziennie. Malutkie kroczki. A przy karmieniu czytam książki na czytniku. I jeszcze coś kulturalnego: czasem wieczorem (jak Zwierz już śpi po kąpieli) obejrzę serial z mężem (nic, że oglądamy jeden odcinek na 3 raty, bo po 20 minutach odpadam), żeby być na bieżąco z netflixowymi nowinkami... Codziennie staram się też obejrzeć jakiś serwis info (nieważne czy TeleExpres czy Fakty, po prostu chcę wiedzieć, że gdzieś było trzęsienie ziemi etc, żeby nie być totalnym ignorantem)
6)Ogranicz neta. Bezsensowne guglanie wszystkiego, czytanie wszystkich pamięt

Póki co tyle… Zwierz śpi, a ja postanowiłam dodać ten wpis, bo lepsze to niż gapienie się w ścianę :o) na więcej mnie dziś nie stać!

1 września 2018, 02:02

Dop zauwazylam, ze obcielo mi punkt 6 ee wpisie powyzej. Chodzilo o unikanie wielogodzinnego wertowania bbf hehe. I punkt nr 7 sie nasunal...

7) Muzyka! jak jest zle, zwierz marudzi a mi sil brak to puszczam fajna muzyke ns spotify i tancze z nim, spiewam razem z edem sheeranem albo queenem... Zwierz się udookaja, bo kolysanie etc a mi glowa tez odparowuje. Myzyka łagodzi obyczaje.

2 września 2018, 01:45

Wczoraj byl CUDOWNY dzień. W nocy Emil dal mi pospac 4h ciurkiem i byl extra grzeczny miedzy karmieniami. Od rana spokojnie czuwal, dal nam zjesc sniadanie i napic sie kawy. Troszke drzemal. Wpadli tesciowie. Tesciowa tarmosila go i zabawiala sie z nim, a on slodko usypial jej na rekach. Potem zabraliśmy go na spacer nad morze (liczac, ze turysci juz odjechali). Nalykal sie jodu :o) i mimo glodu nie ryczal nawet w drodze do domu. Reszte popołudnia tez ultra kochany.
Nie marudzil ani troszke, nawet na brzuszku ślicznie lezal. Ucinal tez sobie mini drzemki na kanapie a mi udalo się zetrzec 2miesieczny kurz z mebli! O 19, po kapieli, bez protestów poszedl lulu. Ja bylam pelna energii po tak dobrym dniu i jeszcze pedicure zrobilam. A teraz "jemy" rowniez po 4h. Można się nawet wyspac, serio. W kazdym razie byl ten moj synek tak uroczy, ze myslalam ze go zacaluje. Uśmiecha sie tez coraz wiecej i wydaje przy tym glos wilka "auuu". Nasladuje go i on to lubi! Z mniej milych rzeczy: walczymy z ciemieniucha.

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 września 2018, 01:46

3 września 2018, 08:51

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/b240286e840a.jpg

3 września 2018, 08:51

To my. Szare czlowieczki. Ze 2 tyg temu robione selfie. Nie mam lepszych fot. Ale mozecie zobaczyc nasze pyski:o)

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 września 2018, 08:52

3 września 2018, 09:00

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/b9efa7a679e8.jpg
A to moj elegant dziś. W koncu spodnie założył jak facet!

3 września 2018, 11:57

Wczoraj bylo kiepsko. Niby niedziela, wiec mąż w domu ale... Poszlismy na spacer (tzn maz na trening biegowy, a ja na marsz z wozkiem). Niestety Zwierz rozdarl sie w polowie spaceru, ze niby glodny. Nie dal sie uspic. Musialam biec do auta go nakarmic. Potem do konca dnia mialam kiepski humor. Poplakiwalam po katach teskniac za "dawnym zyciem". Za calodziennymi wyprawami rowerowymi. Za pizza i drinkiem w knajpie, a potem seansem w kinie. Coz... Poszlam spac liczac, ze dzis będzie lepiej (wiecie, prawo "fali", raz lepiej, raz gorzej). I dzis faktycznie spoko. Rano wytlumaczylam piszczacemu Emilowi, ze ide pod prysznic. Moja mama (pewnie slusznie) twierdzi, ze nie moge 24h/dobe sie nad nim "pochylac". Ubralam sie staranniej, zalozylam dlugie kolczyki (zastępują make up). Zwierza tez "odstroilam" i uzylam nowego ślicznego otulacza jako kocyka do wózka. Poszlismy po sprawunki. Zaczal ryczec, wróciliśmy na chwile do domu na cyca i znów na dwor. Umowilan się na manicure w galerii, na przyszly tydz. Niestety terminy tylko do południa czyli musze isc z synem. Oby mi pozwolil zrobic tego manixa:o) teraz usunął a ja siadam na ławce przejrzec nowy katalog z ikea.
‹‹ 9 10 11 12 13 ››