Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
Byla polozna. Zwierz przybiera na wadze 30gr dziennie. Dzielny Zwierz! Musze szybko isc do gina, bo minęło ponad 5tyg od porodu a ja nadal krwawie-a powinna już krew zanikac. Slabo spalam w nocy, bo synalek strasznie sie rzucal przez sen. Pojekiwal i wymachiwal konczynami jakby mial ich co najmniej 8. No i nie moglam zasnac, bo wciaz sprawdzalam, czy u niego wszystko ok! Moj mąż to ma super, on nawet podczas bombardowania by spal...
No chyba faktycznie powinna powli zanikac. Kontrole i tak pewnie mialas w planach w najblizszym czasie to nie szkodzi wybrac sie ciut wczesniej.
Probowalas lekkiego otulania? moze to ujarzmiłoby zwierza ?
Nasz tak się rzuca jak dobrze mu się nie odbije po karmieniu :P albo jak mu coś przeszkadza -za ciepło np.plamienie po CC miałam się bardzo długo utrzymywało..do 13tyg chyba...
Byla polozna. Zwierz przybiera na wadze 30gr dziennie. Dzielny Zwierz! Musze szybko isc do gina, bo minęło ponad 5tyg od porodu a ja nadal krwawie-a powinna już krew zanikac. Slabo spalam w nocy, bo synalek strasznie sie rzucal przez sen. Pojekiwal i wymachiwal konczynami jakby mial ich co najmniej 8. No i nie moglam zasnac, bo wciaz sprawdzalam, czy u niego wszystko ok! Moj mąż to ma super, on nawet podczas bombardowania by spal...
Haha mój maż też śpi jak niedźwiedź ;) A co do krwawienia to norma! Ja mam już 13 tyg a wczoraj miałam ślub podbarwiony jeszcze. Ja tak spokojnie do 7 tyg krwawiłam
Wizja niemoznosci przespania ani jedej nocy przez CO NAJMNIEJ najblizsze pol roku-przerazajaca... A i tak nie jest zle. Karmie Emila ok 23, potem ok 1, potem ok 4... No i witamy kolejny dzien... Nie wiem, jak zyja dziewczyny przystawiajace do piersi 10 razy w ciagu nocy... Rano ratuje mnie kawa...
Wczoraj postanowilam wziac sie za siebie. Przede wszystkim zadbac troche o wygląd, nawet jesli wychodze tylko na spacer po dzielnicy. Ciuchow mam jak na lekarstwo, ale znalazlam jedna fajna dluga spodnice. Do tego sandalki zamiast havaianasow (ktore przeciez najlatwiej wsunac na nogi...), jakies ladne kolczyki. Na glowe najchetniej kapelusz słomkowy (bo jednak słońce ostro daje) i moj must have czyli okulary przeciwsłoneczne. Jak jest chwila to kropla koloru na usta. Dodam, ze wlosy pod kapeluszem to dramat hihi. Poza wygladem chce zadbac o głowę-slucham obcojęzycznego radia podczas spacerow...
Zmuszam synka do lezenia na brzuchu-nie lubi tego, ale podnoszenie glowki idzie mu coraz lepiej. Jestem dumna!
Niestety. Deprecha dalej jest. Uderza falami. Wczoraj było super. Dziś dolina. Ryczę tak, że zaraz sąsiedzi po policje będą dzwonić… Czy coś się stało? Nie. Poza tym, że słabo spałam w nocy, ale to nic nowego. Kawa postawiła mnie na nogi w sumie. Ale zaplanowałam, że do 11 będziemy się ‘bawić’ w domu, a potem pójdziemy na spacer i po drobne zakupy. Ale nic z tego, bo dzieciak odkąd wstał (wcześniej niż zwykle, o godz 6, a ja wstałam razem z nim, nie mogłam ‘doleżeć’ w łózku do 8…) to co chwila podsypiał podczas karmienia i w rezultacie wyszliśmy z domu wcześniej, bo co tu robić, i on dalej śpi. Leży w wózku i nawet nie chce mi się go przewijać. Syzyfowa praca. Zajebiście. Własne dziecko wkurwia mnie tym, że śpi… Dalej uważacie, że jestem dobrą matką?
Poza tym mąż uparł się, żeby ZNÓW iść do pediatry z tym trądzikiem. Mówiłam, żebyśmy poczekali, ale on się uparł. I wyszłam na taką, co ‘olewa’ dolegliwość własnego dziecka. Więc jeszcze przychodnię dziś zaliczymy. Oczywiście wszyscy razem, bo mąż mi chyba nie ufa, żebym sama cokolwiek z dzieckiem załatwiła. Nic mi się nie chce. Jak widzę siwe włosy w lustrze to ryczę jeszcze bardziej. Wyglądam jak gówno. Postanowiłam odstawić słodycze, ale mam ochotę kupić 3 czekolady i zjeść na raz. I napić się wódki. Nie chcę już karmić. Cycki bolą i jest się uwiązanym. Kto do kurwy nędzy powiedział, że to jest piękne? Co za beznadziejna nagonka na to karmienie? Myślę, że byłabym szczęśliwsza na butelce. Psychiatra 05.09. Mam nadzieję, że przepisze mi leki i cycki i tak pójdą w odstawkę. Wstydliwy wpis… Ale i tak go opublikuję… Zazdroszczę tym z Was, które piszą, że są szczęśliwe, że dzieci są cudowne, że chcą mieć ich więcej. Zazdroszczę tym, które smażą powidła i jeżdżą na wycieczki. Nie wiem jak to robicie. Mam wrażenie, że ja już nigdy nigdzie nie pójdę, nie pojadę, nic nie ugotuję, nigdy się nie wyśpię. Jestem egoistką? Tak, jestem. I po raz kolejny myślę o cofnięciu czasu. A syn w wózku słodko śpi. Cudownie, kurwa. Cudownie…
Mojego męża tez bym czasem w kosmos wysłała. W piątek przywiózł nas ze szpitala po porodzie i już w nocy chciał wywozić spowrotem bo mamy non stop płakał wiec coś jest z nim nie tak. I jeszcze pare razy tak próbował. Najpierw potrafiłam tylko płakać, ale wiedziałam ze mąż nie ma racji tylko wyidealizowane sobie ze będzie miał dziecko które je i śpi, tak jak wszyscy mówią. Potem już go równo opierdzielalam za każda taka propozycje, w ogóle muszę z nim trochę czasem „walczyć” bo on wychowany tak po staremu. Po co dziecku fotelik, po co wózek za kupę kasy, po co butelka za 40 a nie 5 zł... zamiast nas wspierać to w tych pierwszych chwilach jeszcE potrafią dobić. Myśle ze musisz przetrwać do tego 5, terapeuta ci wiele pomoże. A może poproś o trochę pomocy od teściowej? Tonie żaden wstyd. Tez miałam pare dni, ze mama do mnie wieczorem przychodziła bo sama płakałam i nie umiałam małego uspokoić jak miał problemy z brzuszkiem. Bo ty musisz się podnieść i zobaczysz ze będzie inaczej. Z jakiegoś powodu z braku wsparcia jesteś gdzie jesteś, ale specjalista ci pomoże, chociaz na pewno nie będzie łatwo i od razu kolorowo.
Myślę, że teraz w pierwszej kolejności musisz zadbać o swój komfort psychiczny czyli sen.Tez przerabialam to z Córcią-potrafila się budzić w nocy co 15min ! Chodziłam jak zombi.Jak dostała butelkę,to zaczęła przysypiac noce. Spróbuj dać mu na noc butelkę z mM moze zageszczona z kaszą albo specjalnym zageszczaczem do mleka.A poza tym - kiedy dziecko śpi w domu,rzuc wszystko i idź spać razem z nim.Zobaczysz,ze jak trochę pośpisz,to lepiej się poczujesz od razu.Poza tym, wyślij Tatę na spacer na godzinę z Synkiem i połóż się spać.Czlowiek zmęczony nie funkcjonuje.Stad Twoje samopoczucie,ale uwierz mi-to minie.Moje starsze dziecko chodzi już do szkoły i dobudzić go nie moge-jak widzisz WSZYSTKO jest kwestia czasu :) wygon Męża na spacer,bo albo poproś teściowa o spacer z Wnukiem i idź spać ! :)to moja terapia :P
Kochana to faktycznie może być depresja a nie baby blues. Ale spokojnie wyjdziesz z tego! I zobaczysz, że będzie lepiej, ale na to potrzeba czasu. Ja bite 6 tygodni miałam baby bluesa..ryczałam po kątach, na pytanie mojej babci "to co teraz jesteś szczęśliwa tak?" nie chciało mi przejść przez gardło, że "tak" bo tego nie czułam...Na początku wydawało mi się, że są tylko moje piersi wiecznie na wierzchu, laktator, dziecko i pieluchy..Mimo, że mój mąż był na początku z nami to ja nie umiałam nic ogarnąć, byłam jak a amoku. Mała dużo spała a ja nie mogłam się zorganizować. Ani obiadu, ani sprzątania..Cieszyłam się jak w ciągu dnia moją jedyną dodatkową rzeczą poza karmieniem, odciaganiem i przebieraniem pieluch było włożenie naczyń do zmywarki! Czułam się beznadziejna przez mega problem z kp i porażkę w tym temacie. Wiesz jaka byłam aktywna przed ciążą, to łatwo sobie wyobrazić jak się czułam siedząc w domu..Początki są cholernie trudne. Co do kp to przemysl, jeśli nie będziesz chciała karmic to nic sie nie dzieje - moja mama ciagle mi powtarzała, że nie ma presji w tym temacie. Ale przemyśl, żebys nie żałowała, dawanie mm jest czasami łatwiejsze czy wygodniejsze ale nie zawsze, bo do też odparzanie, branie ze sobą termosów, pojemników na każde wyjście, odmierzanie itp. Niezaleznie co wybierzesz to bedzie dobrze! I uwierz mi, że za jakieś 2 miesiące i na przetwory znajdziesz czas;) Serio! Kwestia organizacji i robienie partiami z przerwami - na tyle na ile dziecko pozwoli. Trzymaj się i uwierz mi, że będzie lepiej!! Cofnij się do moich wcześniejszych wpisów to zobaczysz, że nie było mi łatwo też.
Słuchaj. A może faktycznie podstawienie od cycka by pomogło. Tylko wiesz, te butelki trzeba będzie sterylizowac itd. Ja robię to 4az na tydz. Na codzień kupilam specjalny płyn do ich mycia NUK. Nie dla każdego jest karmienie piersią. Serio. I nie ma w tym nic złego. A cala reszta myślę, że z czasem Ci się poukłada, ale dobrze że masz wizytę juz niedługo. Trzymaj sie . Ściskam mocno. A syn niech śpi. Bedziesz miala więcej chwil dla siebie ;)
To choroba jest zagrożeniem a nie Ty. Depresja to chujostwo i przechodzilam ja ale w ciąży. Gdyby nie choroba dziś tryskalabys energia i była najszczesliwsza ze masz dziecko i karmisz piersia... bardzo Ci wspolczuje i trzymam kciuki żebyś się szybko z tym uporala a wtedy zobaczysz same plusy macierzynstwa :)
Wiesz co, ja mysle ze musisz poniekad przestac sugerowac sie niektorymi pamietnikami na tym portalu. Duzo z nich jest troszke przeslodzonych (troche jak instagramy polskich mam celebrytek). Owszem na pewno niektore mamy maja czas na paznokcie czy zrobienie przetworow, ale wiele z tych mam pisze o macierzynswie jedynie w rozowych kolorach, a tak niestety NIGDY nie jest. Kazde macierzynstwo jest inne to prawda, ale kazde jest rownie trudne, poniewac jestesmy odpowiedzialne za drugiego czlowieka.Z trybu JA->JA, musimy przejsc momentalnie na DZIECKO->JA. I to nigdy nie jest latwe, poniewaz ten maly czlowiek jest od nas calkowicie zalezny. Zauwaz ze wiele kobiet przestaje udzielac sie na Belly po narodzinach dziecka, poniewaz nie maja czasu. A te mamy ktore tak “slodza” tez maja swoje momenty trudu I zwatpienia, jednak najzwyczajniej po prostu o tym nie pisza (I dlatego ci sie wydaje ze ich przygoda z macierzynstwem jest latwiejsza od twojej). Moja corcia ma juz poltora roku, i nadal panicznieboje sie nadchodzocacyh PIEWRWSZYCH z nia wakacji. Pamietaj, niedlugo bedzie ci latwiej, ale juz nigdy nie bedzie tak samo, I z czasem sie po prostu do tego przyzwyczaisz �
Kochana ja już się nie udzielam na ovu tylko podczytuje i kibicuje. Moje 3 cudo ma 2 lata, poczęte na i dzięki ovu. Jestem matką z dystansem, moje dzieci maja opinię grzecznych i dobrze wychowanych. Nigdy nie cudowałam jednak z pieprzeniem o cudownych chwilach a kocham ich nad życie. Kiedy 3 skończyło 5-6 miesięcy dostałam mega depresje w 3 dni poskładało mnie do tego stopnia, że nie mogłam się ruszyć z miejsca. Myślałam tylko o tym, że ona już będzie zawsze....tak, że nie chce aby była na cycku, mam dość.....U mnie psychiatra załatwiony był 3 dnia choroby-rodzina (wzięłam łyżkę rosołu u mamy na obiedzie, rozplakalam się i powiedziałam pomocy-baaardzo pomogli ). Były przez dwa tygodnie dyżury przy mnie. Pierwsze co zrobiłam to odstawiłam cycka i napiłam się wódki, tak...Mała nie chciała chwycić butli więc prawie tydzień karmiłam ją strzykawką.Po drugie leki na depresje działają po 14 dniach od wzięcia. Pamiętam, że wyszłam na dwór i zobaczyłam, że świeci słońce....Minęło wszystko, ale: jeśli ktokolwiek proponuje że się nią zajmie-natychmiast oddaje, Patrzę na nią i cieszę się każdą chwilą z nią(ze starszymi dziećmi były najpierw obowiązki). Nigdy nie osaczam moich dzieci, leżą bez płaczu to nie ingeruje, pozwalam uczyć się na własnych błędach. Piszę to abyś wiedziała, że jest nas dużo z problemami i nie każda z nas ma potrzebę titać nad dzieckiem a kocha je tak samo mocno jak każda. Będzie dobrze, acha mi jeszcze pomogło przeganianie myśli tych w stylu"ona zawsze już będzie", bo z czasem one zniknęły a na ich wspomnienie teraz się uśmiecham.
Kochana, to nie Twoja wina! To depresja poporodowa. To, co przeszłaś po porodzie, ten stres i przede wszystkim rozdzielenie z dzieckiem to udowodnione czynniki ryzyka pojawienia się tego paskudztwa. To nie Ty widzisz wszystko w czarnych barwach i masz ochotę trzasnąć drzwiami, to ta straszną choroba. Leki pomogą, zobaczysz. Można dobrać je tak, by można było dalej karmić piersią, ale najważniejsze jest żebyś to Ty zdecydowała czy chcesz tego czy nie. Jeżeli nie, mm to nic złego! Ale bardzo ciężko pracowałaś, żeby karmić piersią, więc nie rzucaj tego pod wpływem chwili, bo możesz żałować jak się lepiej poczujesz. Ale najważniejsze, absolutnie najważniejsze teraz jest, żebyś wyszła z tej depresji, bo nieleczona jest naprawdę niebezpieczna. Nie da się absolutnie przyspieszyć tej wizyty? Jeżeli nie, proś koniecznie męża i rodzinę o pomoc! Mów wprost, że z Twoją psychiką jest źle, że to nie jest żaden baby blues tylko depresja poporodowa i że boisz się, że zrobisz coś sobie lub dziecku. Niech mąż weźmie L4 i siedzi z Wami póki nie dostaniesz leków i nie poczujesz, że działają. A jak mąż nie da rady, to może dłuższa wizyta u Twoich rodziców lub teściów? Cokolwiek, bylebyś przez ten czas nie musiała z tym walczyć sama. Potrzebna Ci jest teraz pomoc, ale Twoja rodzina może nie zdawać sobie sprawy z powagi sytuacji. Przytulam Cię mocno i życzę Ci dużo siły. Jesteś wspaniałą mamą, to tylko choroba nie pozwala Ci teraz tego dostrzec. Ale zobaczysz, jak tylko z niej wyjdziesz wszystko zacznie wyglądać zupełnie inaczej!
Jeśli nie chcesz karmić piersią to po prostu nie karm. Ja przez nagonkę na karmienie piersią prawie dostałam depresji. Pokarmu miałam dużo, ale nienawidziłam karmić! No bo cholera, co w tym pięknego? Co ja się naryczałam! Najpierw, że nie chce karmić, potem wyrzuty sumienia, że nie karmię! I tak w kółko ryk... Ogólnie początek macierzyństwa to chujowy jest. Teraz córa ma 3,5 miesiąca i dopiero teraz wychodzę na prostą... Choć czasem nadal zdarza mi się płakać z bezradności, bezsenności, braku cierpliwości i Bóg sam wie czego. Ale jest lepiej. Kiedy córka zaczęła łapać kontakt, uśmiechać się, śmiać i rozpoznawać twarze powoli zaczęłam się cieszyć i kochać ją coraz mocniej. Nie ma tak, że nigdy nie będzie łatwiej. Jest dużo, dużo łatwiej... Trzymam za Ciebie kciuki, kochana!
Czy jest mozliwosc przyspieszenia wizyty? nawet prywatnie? Nie jestes zla matka tylko potrzebujesz pomocy i opieki. Dziewczyny maja dobry pomysl z wyjazdem do rodzicow czy tesciow. W dawnych czasach, w rodzinach wielopokoleniowych jednak pod tym wzgledem koboetom bylo lepiej. Teraz jestesmy wszystkie zostawione same sobie, w dodatku czesto jedyne niepracujace w rodzinie (i nawet blisko mieszkajaca rodzina nie ma dla nas czasu codziennie) wiec nic dziwnego ze nie dajemy rady . Idealne obrazki z instagrama i blogow tez nie pomagaja. A co do kp. nie chcesz to nie karm. Ja tez nie widze w tym nic pieknego, wrecz przeciwnie. Cale pokolenie lat 80 (i chyba wczesniej) bylo wychowane na mm o dziadowym składzie i jakoś zyjemy.
Kochana powiem Ci tak. Moja szwagierka nie karmi juz drugiego dziecka piersia. Czemu? Bo nie. Bo boli, bo niewygodnie, bo chce sie wina napić. I ok. Jej z tym dobrze, dzieciom tez pewnie lepiej z zadowolona matka. Kiedy może, zostawia swoje dzieci u rodziców lub tesciow, nawet na caly miesiąc. Dodam ze jedno z nich ma kilka miesiecy. Czy jest zla matka? Nie, kocha dzieci nad zycie, ale chce miec tez swoje życie. Podziwiam ja. Moze odstawienie cyca to dobra mysl.
Dziewczyny kochane! Jestem, jestem, zyje i mam sie calkiem ok. Czekam wlasnie w kolejce do gina i mam czas cos skrobnac. Po pierwsze:zrobilam sobie drastyczny odwyk od neta na kilka dni. Za dużo czytałam i oglądałam i dolowalo mnie to. Taki detox serio pomaga! Skupiłam sie na tu-i-teraz, a nie na pierdolach. Jest tak jakby lepiej... Wiecie, ze nie cierpie pisac na komorce, więc moze jutro skrobne coś z laptopa, jesli Emil pozwoli. A teraz zerknę na Wasze pamiętniki.
Kurde, duze opóźnienie u gina i się denerwuje, bo maz spaceruje z malym i nie wiadomo czy nie bedzie napadu głodu (dzis już 2razy wracaliśmy ze spaceru, bo ryk-śmieszy mnie jak młody sobie NAGLE uświadamia, ze jest głodny). Tak wiec u mnie chwilowo spokoj... W ndz synek skończył 6tygodni. Coraz ladniej patrzy, mysle, ze zaczyna się serio uśmiechać, mimo ze nie lubi leżenia na brzuszku, to "trenujemy" i juz kilkanaście sekund trzyma glowke. Tradzik mu znika, ku mojej uciesze. W nocy budzimy się na karmienie i przewijanie co 3h,a w przerwach udaje mi się jako-tako wyspac. Albo udalo mi się skutecznie "wmówić sobie", ze jestem wyspana hehe. Synalek wyje jak syrena kiedy jest głodny, tak to tylko miauczy i marudkuje. Spiewam mu, ucze się różnych piosenek. Dzis np the cranberries (akurat duzo znam na pamięć), a moja ulubiona dziecięca piosenka jest "mile jest zycie pieska"-polecam! Jutro przychodzi do mnie "konsultantka" od chustonoszenia. Jednak się namyslilam, ze chce spróbować, aby móc sobie uczesac włosy i moze lekki make up zrobic i jakies jedzonko przygotowac. 150pln za 2h. Pozyczy mi chuste na pierwsze dni, bym poprobowala. Jest jeszcze mozliwosc wizyty follow up za 130pln aby rozwiac wątpliwości lub innego motania się nauczyć. Zdam relacje! Cieszy mnie, ze dzialam. Wazne, by kazdego dnia miec COŚ. Dzis wyzwaniem bylo obranie ziemniakow i zrobienie mizerii, a atrakcją dnia jest gin. Jutro chustowanie jest MEGA atrakcją. I tak się bujam z dnia na dzień. 13.09 jade do rodziców na wies. Juz widze siebie jak spaceruje z ta chusta po polach, jak pieke ciasta z mama, jak jedziemy do h&m kupic mi jakieś ciuchy, bo dramat ubraniowy. Dzieki za cudne komentarze, za brak oceniania, za wiarę...
Oj tak atrakcje sa super :) dla mnie atrakcja sa zakupy spozywcze 4 km od domu :D a wyjazd do miasta to juz pelnia szczescia jak maly z babcia zostaje to radosc niezmierna ;) pozdrawiam
Ojjj jak dobrze, że jesteś. I to w lepszym nastroju :) ja swoja motalam w chustę juz 2 razy. Niestety nie ma wielkiej miłości. Ale będę próbowała ja przekonać. Bylo mi mega wygodnie. Wyszlam nawet na 10 min z psem na spacer. Ale musialysmy szybko wracać, bo się malej nie podobalo ;)
Ależ Ci zazdroszczę tego kp.... A z chustą jest Tak, że to tez od materiału zalezy. Im twardsze tym trudniej. Im grubsze to samo. Próbowałaś na rożnych?
Ahh mega pozytyw: zauwazylam, ze kupek jest jakby trochę mniej, tzn rzadziej robi:o) ale sie najada, bo siusia na potege (az ciężkie pieluchy) i tyje, juz 5kg wazy Zwierzak jeden... A kupek nie lubie i juz :oP
Chusta-mega trudne!!! Jestem lekko zniechecona. Cwiczylysmy kieszonke na lalkach a potem na Emilu, ktory akurat sie wiercil i prezyl. Samo wiazanie jest latwe, ale to dociaganie jest trudne. A bez tego nie będzie wygodnie/zdrowo... Mam tydzień na treningu do kolejnej wizyty tej dziewczyny... Ale myślę, ze dalam radę z kp, to i z tym dam? Btw kp idzie ok. Chyba się troszkę z tym "pogodzilam"... Emil tak ladnie je... A ja nam tyle mleka, ze jak pierwszy raz zassie, to uruchamia się fontanna i malemu leci samo wprost do gardla. Jak wtedy wypuści brodawke to wszystko wokol jest mokre hehe, ale nauczylam się już odpowiednio pieluszek sobie podkladac. A jak młody "zamuli" przy piersi na pol h (bo zwykle szybko sie najada) to czytam/surfuje. Widzicie... Lepsze i gorsze dni...
może zamiast chusty zainwestuj w nosidelko BabyBjorna (można zawsze kupić używane).Jest mega proste w obsłudze,ma atest imd.Sprawdza się znakomicie :) moje karmienia piersią wyglądaja identycznie jak Twoje XD jak piszesz-wtedy mam czas na surfowanie po necie,czy grę.ot, chwila relaksu :P każda z nas ma prawo do gorszych dni :)
Też trochę liczę na takie zamulanie. Wygrałam kilka ebooków i będę czytać jak mi mały pozwoli ;)
Podobają mi się chusty, jest coś słodkiego w widoku rodzica spacerującego z dzieckiem w ten sposób. Ale nosidełko faktycznie jest szybsze i łatwiejsze. Tylko trzeba umieć wybrać to zdrowe dla bioderek.
Jestem po warsztatach z chustowania. Prowadząca do mnie nie przemówiła, jak byłam sceptyczna tak jestem. Wydaje mi się, że nosidełko byłoby praktyczniejsze. Wspominała, że dobór nosidełka może zająć nawet godzinę. Zorientuj się, czy w okolicy nie masz wypożyczalni nosidełek (np. nasza prowadząca wypożycza właśnie nosidełka i chusty), żeby nie inwestować w ciemno. Życzę coraz liczniejszych lepszych dni :)
cos moj komentarz sie nie zapisal chyba rano. zazdroszcze Ci meeeega kp... a co do chusty, to moze nieodpowiedni material: za gruby, za twardy. sa rozne chusty i zbieranie materialu jest latwiejsze w tych cienszych. ja na szybkim kursie chustowania jeszcze w ciazy cwiczylam na chuscie prowadzacej i wiem, ze moze byc duzo latwiej. ja mam chuste odziedziczona z grubej bawelny i faktycznie potrafi byc trudno. co do nosidelek. wiem, ze sa zwolennicy i teoretycznie sa nosidla dostosowane dla nowordkow. do mnie jednak przemawia bardziej argumentacja fizjoterapeutow i ortopedow, ze nosidelko tak, ale dopiero jak dziecko samodzielnie siedzi. po prostu bardzo trudno jest dobrac wlasciwe. to nie jest tak, ze nie wolno. mysle, ze to kwestia bardzo indywidualna :) ja bylam zajarana chusta, a moja mala niekoniecznie pala do niej miloscia :) bedziemy probowac, ale nic na sile :D
Dzis byla suuuper noc. Karmienie po 22 (sama go wybudzalam, zjadl i dalej w kime) , o 1 (przewinęlam go ale zbyt nie chcial jeść wiec odłożylam i dalej spal), o 4 (znow ja wybudzalam, przewinęlam, zjadl i spac). O 6 wzięłam go do łózka, possal chwile na leżąco i "dospalismy" razem do 8. Jestem wyspana (polozylam sie wczoraj ok 21)!!! Ciekawe jak by spal bez mojego wybudzania... Ale ja sie budze co 3h i wiem, ze ma kupke w pieluszce i nie chce by w tym lezal... Dzieciate dziewczyny, jak u Was z nocnym przewijaniem? Zrywacie sie na kazdy odgłos "akcji" w pieluszce?
Dzis byla suuuper noc. Karmienie po 22 (sama go wybudzalam, zjadl i dalej w kime) , o 1 (przewinęlam go ale zbyt nie chcial jeść wiec odłożylam i dalej spal), o 4 (znow ja wybudzalam, przewinęlam, zjadl i spac). O 6 wzięłam go do łózka, possal chwile na leżąco i "dospalismy" razem do 8. Jestem wyspana (polozylam sie wczoraj ok 21)!!! Ciekawe jak by spal bez mojego wybudzania... Ale ja sie budze co 3h i wiem, ze ma kupke w pieluszce i nie chce by w tym lezal... Dzieciate dziewczyny, jak u Was z nocnym przewijaniem? Zrywacie sie na kazdy odgłos "akcji" w pieluszce?
Dopóki była kupa to przewijalam, ale jak teraz tylko siku i sam sie nie wybudza na jedzenie lub z dyskomfortu to nie przewijam żeby nie przeszkadzać :)
U nas raczej jest tylko siku, a przebieram jak sie sama wybudza na jedzenie. Jesli spi to nie budzę jej ani na jedzenie ani jej wtedy nie przebieram. Ja na jedzenie wybudzałam jakis miesiac zeby dobrze przybierała, a potem poszłam po rozum do głowy i nie wybudzam juz;) A jak mi kolezanka mowila ze nie wybudza dziecka to sie dziwiłam na poczatku hehe;) A teraz mi sie zmieniło;) Jak dziecko glodne to krzywdy sobie nie da zrobic;) Moja jesli chodzi o pieluche to nie daje nigdy sygnałów;) Sama musze kontrolowac co tam ma;)
Przemily dzien. Byla u mnie kumpela z córką starsza o 2m-ce od Zwierza. Jakos ogarnialysmy dzieciaki i gadalysmy jak najete. Fajna ta jej córeczka, taka już kumata, śmiejąca sie i fajnie sie ja trzyma, bo "sztywna" i nie trzeba główki podtrzymywać. Wkrotce i u nas tak bedzie mam nadzieje. Po tej dobrze przespanej nocy bylam pelna energii caly dzien! Jutro stres: sama musze jechać do przychodni na usg bioder... Obym ogarnela... Z dzieckiem tak ciezko sie wybrac gdzies na konkretna godzinę... A to jesc, a to kupa siebie tez musze ogarnąć. Dodam jeszcze, ze stresuje mnie sama jazda autem z malym...
Rozumiem. Samodzielne poruszanie się z dzieckiem po mieście to od początku mój numer 1 na macierzyńskiej liście strachów. Trzymam kciuki aby wszystko było dobrze! Fajnie że nie jesteś sama i możesz miło spędzić czas z koleżanką. Super wam się złożyło że razem macie małe dzieci.
A rozwazalas jazdę autobusem? Ja wolę tramwajem niż auto jak mam być sama. Mala mam na oku. Mogę w każdej chwili zareagować zanim się roztoczy. A wozek panowie zawsze chętnie pomagaja wnosić
Ze stresu nie spalam cala noc. Dodam, ze ja jestem baaardzo swiezym kierowca i jazda samochodem GDZIEKOLWIEK to siódme poty u mnie. A co dopiero z dzieckiem, do przychodni, na konkretna godzine. Ale musze się przelamywac. W każdym razie nocka zarwana. Stres+młody kupe robil co 5min (czy tylko moje dziecko nie ma nocnej przerwy w kupkaniu?)… Rano jedna myśl „kawa mnie uratuje”. I co? I jajco! NIE BYŁO PRADU!!! Myslalam, ze oszaleje!!! Brak pradu=winda nie działa (na szczesce wozek maz mi zapakowal do auta wieczorem). Targanie fotelika to tez wysiłek. W hali garażowej ciemno jak w d****. No ale jakos udało nam się dojechać. W kolejce było milion osob… Zalamalam się. Na szczęście usg bioder trwa 30 sekund i szybko szlo. Jakos wrocilisy do domu. Pradu NADAL NIE BYŁO!!! A mój organizm chciał KAWY! Cale szczęście, ze kumpela z osiedla miała dzisiaj wolne, wiec poszlam do niej. Wydoilam 2 wielkie kubly i pozarlam gore cukierkow (ze stresu). I ze 2h pogadalysmy, wiec troszkę lepiej mi się zrobilo.
Obserwacje z przychodni:
*wszystkie dzieciaki odstrojone (jeansiki, kapelusiki, apaszki) – a mój w spranym używanym pajacu zdobycznym
*matki z manicurem, z makijażem etc a ja ledwo zywa z plamami pod pachami…
*wszystkie kobiety usmiechniete, spokojnie tula dzieci, a ja nerwowo zerkam do wozka, czy Zwierz aby się nie obudzil…
Co do ku*** nedzy jest ze mna nie tak?
Plusy tego wszystkiego: usg zalatwione, wynik ok, nie spowodowalam wypadku... Amen.
Mój Młody budzi się z płaczem od razu...a w życiu tak się nie budził.Pediatra zobaczył jego dziąsła i stwierdził,ze to przez nie nie może spać.Gorne bardzo przekrwione, zalecił nam intensywny masaż górnych dziasel tuż przed snem,powiedzial tez,ze są zgrubienia wokół nakłuć po szczepieniu (co z tego,ze robiłam okłady dwa dni z sody) .Przez dwie noce mam podac coś przeciwbolowego i zobaczymy co dalej...A co do Ciebie :P słuchaj, ja też umalowana nie jestem,czy paznokci nie mam kiedy pomalować (chyba ostatni raz miałam przed ciążą...), u lekarza dopiero zauważyłam,ze mam zahaftowane spodnie przez Młodego :D a w dodatku ulalo mu się konkretnie na bluzę XD taki lajf...nie patrzę na to w czym chodzą inne dzieci.Jak uda mi się upolować na wyprzedaży np w smyku albo 5.10.15 spodenki po 12zl, albo kupić siatę używanych,to cieszę się jak szalona.Nie sram kasą, ale staram się dać swoim dzieciom wszystko co najlepsze.Takze nie PRZEJMUJ sie innymi.Serio, szkoda nerwów :) w pepco też są tanie ciuszki, najlepiej z wyprzedaży.Bodziaki czasem kupuję po 4-9zl.Takze mam niektóre ciuszki po Młodej. Całe szczęście nie kupowałam jej jedynie różowych :D
a może te mamy mają cały sztab pomocników? Nie myśl źle o sobie, jesteś po prostu człowiekiem. To że ktoś ma zrobione paznokcie i włosy, a dzieciak jest lansiarsko ubrany, nie świadczy że są dobrymi matkami.
Frufru dobrze pisze! To nie wyznacznik bycia dobra matka. Ja do tej pory ubieram dziecko w spiochy dlugie lub krotkie. Nawet na wizytę rodzinną. Tak jest mi wygodniej przewija ja i jej wygodniej zyc :) ps. Polecam body ze sklepu słodkiej.com.pl polowa albo 1/3 ceny pajacow ze smyka i innych. Cjoc przyznam że nadal jade na uzywkach, a ze młoda rosnie to mało co je nosi i podaje ciuchy dalej :) ja będę tęsknił za pajacami. Ciekawe do jakiego rozmiaru robią:)
Frufru dobrze pisze! To nie wyznacznik bycia dobra matka. Ja do tej pory ubieram dziecko w spiochy dlugie lub krotkie. Nawet na wizytę rodzinną. Tak jest mi wygodniej przewija ja i jej wygodniej zyc :) ps. Polecam body ze sklepu słodkiej.com.pl polowa albo 1/3 ceny pajacow ze smyka i innych. Cjoc przyznam że nadal jade na uzywkach, a ze młoda rosnie to mało co je nosi i podaje ciuchy dalej :) ja będę tęsknił za pajacami. Ciekawe do jakiego rozmiaru robią:)
Moje rady-jak przetrwać na macierzyńskim (przynajmniej na początku).
Od razu dodam, że najgorszą radą EVER jest: śpij kiedy dziecko śpi… A wsadźcie sobie tę poradę w d***. Dla mnie to niewykonalne. I tyle. Po pierwsze: nigdy nie wiadomo jak długo dziecko będzie spało. A ja nie jestem w stanie zrelaksować się i zasnąć mając świadomość, że być może za 30 sekund będzie koniec drzemki… Poza tym ZAWSZE jest coś do zrobienia: umyć garnek, obciąć paznokcie u nóg, złożyć pranie. Każda z tych czynności to raptem 2 minuty, ale już kilka takich ‘drobiazgów’ powoduje, że drzemka się kończy i znów trzeba tego dziecia ogarniać… Ale do rzeczy:
1)Pij dużo wody – pomaga na nerwy, na gubienie kilogramów, poczujesz się jakoś bardziej ‘zadbana’
2)Pij dużo kawy – aby utrzymać się na nogach
3)Idź do ludzi/gadaj z ludźmi! Ja z natury jestem odludkiem, całą ciążę siedziałam we własnym sosie i było mi z tym dobrze, a teraz mi się odmieniło. Odnawiam staaare znajomości, umawiam się na kawki (patrz: punkt 2) i to trzyma mnie przy życiu. I nie opowiadam ludziom o dziecku! Wręcz przeciwnie! Wypytuję o ich życie, ich plany i przygody. Żyję tak troszkę życiem innych, skoro moje jest tak ograniczone póki co. Serio, dobrze mi to robi. Zapominam wtedy o zmęczeniu i odpoczywam od dziecka, mimo że właśnie trzymam je na rękach i kołyszę. Ale nie skupiam na nim uwagi. No i słuchawki bezprzewodowe moim najlepszy przyjacielem. Do słuchania radia, Spotify’a i telekonferencji z kim-tylko-się-da podczas spacerów!
4)Codziennie znajdź sobie jakiś cel. Np. odebranie paczki z apteki to już cel! Pójście do LIDLa po sezamki (bo akurat jest tydzień grecki) to już cel! Obranie i ugotowanie ziemniaków to już cel! Drobne zakupy w osiedlowym sklepiku (pieczywo i borówki) to już cel! Nie mówiąc o dużych celach, np. ogarnięcie przychodni. Potem ma się miłe poczucie, że tego dnia coś się zrobiło, załatwiło.
5)Rozwijaj się! Ja słucham sobie obcojęzycznego radia, kiedy tylko mogę. Zawsze coś tam w głowie zostanie, zawsze osłucham się troszkę z językiem. Chociażby 15 min dziennie. Malutkie kroczki. A przy karmieniu czytam książki na czytniku. I jeszcze coś kulturalnego: czasem wieczorem (jak Zwierz już śpi po kąpieli) obejrzę serial z mężem (nic, że oglądamy jeden odcinek na 3 raty, bo po 20 minutach odpadam), żeby być na bieżąco z netflixowymi nowinkami... Codziennie staram się też obejrzeć jakiś serwis info (nieważne czy TeleExpres czy Fakty, po prostu chcę wiedzieć, że gdzieś było trzęsienie ziemi etc, żeby nie być totalnym ignorantem)
6)Ogranicz neta. Bezsensowne guglanie wszystkiego, czytanie wszystkich pamięt
Póki co tyle… Zwierz śpi, a ja postanowiłam dodać ten wpis, bo lepsze to niż gapienie się w ścianę :o) na więcej mnie dziś nie stać!
Co do punktu 5 stosuję od dawna. Niestety można popaść w skrajnośc... Ja ułożyłam sobie tak ambitny wykaz celów że dlugo nie potrafiłam cieszyć się wolnym w domu. A jak nie odchaczylam jakiegoś punktu danego dnia to wpadałam w wyrzuty sumienia. Niby zluzowalam ale jeszcze nie całkiem. Przy dziecku nie dam rady codziennie siedzieć 2h nad językiem, robić na drutach 1h ,.czytać książkę x stron itd. i bez dziecka się często nie wyrabialam zwłaszcza dodając obowiązki domowe. Zresztą takie odchaczamie psuje radość z wykonywanej czynności. Cały czas myślę co jeszcze mam na liście do zrobienia....
Jasne utrzymanie mózgu przy pracy jest istotne i pomocne. Byle wyznaczyć sobie realistyczne cele :) i może być bardziej elastycznym niż sztywno się trzymać pewnych założeń.
Dop zauwazylam, ze obcielo mi punkt 6 ee wpisie powyzej. Chodzilo o unikanie wielogodzinnego wertowania bbf hehe. I punkt nr 7 sie nasunal...
7) Muzyka! jak jest zle, zwierz marudzi a mi sil brak to puszczam fajna muzyke ns spotify i tancze z nim, spiewam razem z edem sheeranem albo queenem... Zwierz się udookaja, bo kolysanie etc a mi glowa tez odparowuje. Myzyka łagodzi obyczaje.
Haha. Super. A co do grzanca, tak z alko. Ja cala noc nie odciagam. Nie mam tyle mleka. Ona w nocy dostaje mm. Pozniej pierwsze odciaganie ok 6 lub 7. Więc luz jak wypije o 20. Ja w tym momencie odciagam tylko 3 razy dziennie i dostawian do piersi 1 lub dwa, ale i tak kończy się dopchaniem butla.... uroki braku mleka.:( ps. Pamiętasz jak kiedyś dziwilas sie z moich wpisów o dziwnej godzinie? Hahahah. Witamy w klubie :) te nocne karmienia sa jednak najspokojniejsze;)
Wczoraj byl CUDOWNY dzień. W nocy Emil dal mi pospac 4h ciurkiem i byl extra grzeczny miedzy karmieniami. Od rana spokojnie czuwal, dal nam zjesc sniadanie i napic sie kawy. Troszke drzemal. Wpadli tesciowie. Tesciowa tarmosila go i zabawiala sie z nim, a on slodko usypial jej na rekach. Potem zabraliśmy go na spacer nad morze (liczac, ze turysci juz odjechali). Nalykal sie jodu :o) i mimo glodu nie ryczal nawet w drodze do domu. Reszte popołudnia tez ultra kochany.
Nie marudzil ani troszke, nawet na brzuszku ślicznie lezal. Ucinal tez sobie mini drzemki na kanapie a mi udalo się zetrzec 2miesieczny kurz z mebli! O 19, po kapieli, bez protestów poszedl lulu. Ja bylam pelna energii po tak dobrym dniu i jeszcze pedicure zrobilam. A teraz "jemy" rowniez po 4h. Można się nawet wyspac, serio. W kazdym razie byl ten moj synek tak uroczy, ze myslalam ze go zacaluje. Uśmiecha sie tez coraz wiecej i wydaje przy tym glos wilka "auuu". Nasladuje go i on to lubi! Z mniej milych rzeczy: walczymy z ciemieniucha.
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 września 2018, 01:46
Zobaczysz, że lada moment nadejdą same takie piękne dni! Tego Ci życzę :) co do ciemieniuchy, wystarczy po kapieli natłuścić głowe oliwka i wyczesywac szczotka .Myj mu główkę codziennie.Ciemieniucha częściej pojawia się u dzieci karmionych piersią, spowodowana jest hormonami w naszym mleku :) po prostu smaruj mu głowę często oliwka i wyczesuj.Po paru dniach zejdzie :)
Na ciemieniuchę polecam szare mydło. Nasmaruj pianą i zostaw na kilka minut ;) Albo loyon... Moja młoda ma już 4 miesiące i dalej walczymy, ale teraz albo po mydle albo po lyonie wreszcie jest mega poprawa. Stosowałam też olejuszkę, ale u nas nie działała :/
Jejuuu! Jaki śliczny! Mój Nikoś też ma taki "czupurek" na główce :D dodałbym zdjęcie ale bbf przeniosło mnie na Kids i nic nie mogę napisać -, - chyba założę nowe konto
Wczoraj bylo kiepsko. Niby niedziela, wiec mąż w domu ale... Poszlismy na spacer (tzn maz na trening biegowy, a ja na marsz z wozkiem). Niestety Zwierz rozdarl sie w polowie spaceru, ze niby glodny. Nie dal sie uspic. Musialam biec do auta go nakarmic. Potem do konca dnia mialam kiepski humor. Poplakiwalam po katach teskniac za "dawnym zyciem". Za calodziennymi wyprawami rowerowymi. Za pizza i drinkiem w knajpie, a potem seansem w kinie. Coz... Poszlam spac liczac, ze dzis będzie lepiej (wiecie, prawo "fali", raz lepiej, raz gorzej). I dzis faktycznie spoko. Rano wytlumaczylam piszczacemu Emilowi, ze ide pod prysznic. Moja mama (pewnie slusznie) twierdzi, ze nie moge 24h/dobe sie nad nim "pochylac". Ubralam sie staranniej, zalozylam dlugie kolczyki (zastępują make up). Zwierza tez "odstroilam" i uzylam nowego ślicznego otulacza jako kocyka do wózka. Poszlismy po sprawunki. Zaczal ryczec, wróciliśmy na chwile do domu na cyca i znów na dwor. Umowilan się na manicure w galerii, na przyszly tydz. Niestety terminy tylko do południa czyli musze isc z synem. Oby mi pozwolil zrobic tego manixa:o) teraz usunął a ja siadam na ławce przejrzec nowy katalog z ikea.
Hmm mama pewnie ma rację. Dziecko musi się przyzwyczaić że czasem jest samo inaczej wychodujesz sobie taka przylecę. Tylko że łatwo powiedzieć a trudno zrobić, prawda? Stare życie na wróci ale nowe chyba też nie musi być złe?
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
Mój mąż ma tak samo ;) a mnie obudzi każdy, najmniejszy dźwięk.
mój facet ma tak samo... moge zmywać,odkurzać, cokolwiek..
No chyba faktycznie powinna powli zanikac. Kontrole i tak pewnie mialas w planach w najblizszym czasie to nie szkodzi wybrac sie ciut wczesniej. Probowalas lekkiego otulania? moze to ujarzmiłoby zwierza ?
Nasz tak się rzuca jak dobrze mu się nie odbije po karmieniu :P albo jak mu coś przeszkadza -za ciepło np.plamienie po CC miałam się bardzo długo utrzymywało..do 13tyg chyba...
Mężczyźni chyba tak mają, u nas pewnie będzie podobnie :P Dzielny Zwierz!