Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
Gratulacje Kochana :) szybciutko chyba poszło. Czekam na relację i życzę wspaniałych chwil razem. Najpiękniejsze co moze sie zdarzyć, to poznać swoje dzieciątko:)
Dzieki za mile przywitanie Zwierza na swiecie, dziewczyny. Na pewno wszystko dokladnie opisze, jak dojde do siebie. Mialam cesarskie ciecie i nie spodziewalam sie, ze mozna czuc sie az tak zle...
Eh wlasnie mialam to samo po cc- czulam sie jak inwalida. Ale pocieszę Cię, że po tygodniu bedzie juz calkiem calkiem, po 2 tyg ok a po miesiacu super:)
Kochana wypoczywaj, życzę szybkiego powrotu do sił. I oczywiście czekam na relacje jak się wszystko potoczyło. Trzymam też kciuki by jak najszybciej wypuścili Cię do domku.
To ja miałam jakieś szczęście co do cesarki bo przeszłam ja jak zabieg kosmetyczny :) ale może dlatego że miałam znieczulenie ogólne i po 4 godzinach od cesarski juz byłam na nogach i funkcjonowałam normalnie... dojdziesz szybko do siebie i po miesiącu zapomnisz ze miałaś cesarke
Anakin wyoczywaj! Relacje z porodu i pierwszych chwil że zwierzem napiszesz nam kiedy będziesz mieć siły. :*
Nie rodziłam jeszcze ale miałam inna operacje na brzuch. Moja rada - prostuj się! Nawet jak boli! Ja nie słuchałam i skutki tego odczuwam do dziś, po wielu latach od operacji. Gdy kichasz itp podtrzymuj ranę. Nie podnos, w ostateczności dziecko, ale lepiej żeby ktoś ci podawał.
Hedgehog dobrze radzi, podpisuję się pod wszystkim. Też po laparotomii prostowałam się od razu i dzięki Bogu szybko doszłam do siebie. Od operacji do terminu porodu u mnie minie dokładnie rok, więc też na 99% będzie cesarka. Zdrówka dla Ciebie i małego!
trzymaj sie tam. wysylam wirtualne usciski. poza tym, co dziewczyny Ci radza, dodam, ze mozna brac srodki przeciwbolowe (nawet jesli karmisz piersia). nie oszczedzaj, bierz tyle ile sie da (w dozwolonych odstepach czasowych). dzieki temu mozna w miare normalnie funkcjonowac. ja chcialam byc bohaterka w drugiej dobie i myslalam, ze zemdleje z bolu, a z prochami naprawde dalo sie zyc. to rada od poloznej, brac tyle ile daja, chodzi i mowic, ze potrzebujesz. musisz miec sile zajac sie soba i dzieckiem <3 ps. zdradzisz nam imie Zwierza?
Trzymam kciuki by w piątek Was wypuścili. Nigdy nie leżałam w szpitalu (no ok raz w 1990 ale to z uwagi na to że się urodziłam) ale wyobrażam sobie jakie to męczące. Jeszcze kilka dni i polozysz się w swoim łóżku obok męża i Zwierza :-)
Oj czekam czekam na twoją relację :) ale rozumiem że nie masz do tego głowy narazie. Wszystkio w swoim czasie :)
Życzę ci żebyś w weekend była już u siebie w domku :*
No, Marti, troszke sie dzieje, ze tak dlugo tu jestesmy, ale nie moge pisac na komorce. Ogolnie kumulacja malych i wiekszych pechów... cud, ze jeszcze nie zwariowalam, serio:o)
No masz..... czekam zatem na relację. I wysyłam.Wam dużo pozytywnej energii. No i zdrowia dla Ciebie i Zwierza. Wiem co to znaczy kiblowac w szpitalu po porodzie. Badz silna
Nadal tu jestem. Dlaczego? Nie wiem. Zero informacji. To się nie dzieje, a ja jestem wrakiem. Nie jestem w stanie zagladac na bbf póki co. Dopiero w domu nadrobie i opisze moja absurdalna historie.
Anakin kochana trzymaj się dzielnie! :* Przez weekend chyba rzadko wypisują ale może w poniedziałek wyjdziesz? Przecież nie mogą was trzymać bez powodu a sama piszesz że nie wiesz czemu tu nadal jesteś :(
Dokładnie wiem co przeżywasz. Ja po 2 tyg w szpitalu, niemocy, braku info, błagania o info i dodawania odp jakby mi sie nie należało, wieczne obchody, czekanie na kroplowke 3x dziennie, wyburzanie gdy śpisz Ty, wyburzanie dziecka, bo znowu trzeba mala na badanie itp.... Dokładnie wiem co przeżywasz. Niestety to może złamać. Ja płakałam. Ale po powrocie do domu życie wróci
Zobaczysz. Przetrwać to. Badz dzielna. Mam nadzieje, że masz sale max dwuosobowa. I że lolatorki z nowymi nabytkami nie zmieniają Ci się co chwila. Bo pamiętam pierwsza moc Oli i innych dzieci. Są męczące. Zycze Ci sily. Duzo sily. I cierpliwości.
Hej kochane. W ndz po południu nas wyrzucili i jesteśmy w domu. Dni mijają jak w amoku. Jestem zmęczona; czasem nie potrafię sklecić sensownego zdania. Maluch w sumie grzeczny i mąż pomaga ale przydałaby mi się doba tylko dla siebie, aby... się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Szczerze? Nie sądzilam, że będzie aż tak ciężko...
to dopiero dwa pierwsze dni w domu, mysle ze wszyscy potrzbujecie czasu na przezyczajenie sie do nowej sytuacji. Wierze ze z kazdym dniem bedzie coraz lepiej!
Ponoć pierwszy miesiąc jest najgorszy, bo hormony itp.
https://www.bakusiowo.pl/pierwszy-miesiac-z-dzieckiem/
Zerknij na ten wpis na blogu jeżeli nie czytałaś ;)
poczatek jest najgorszy. po tygodniu juz bedzie inaczej, a ptem to juz z gorki. z kazdym dniem jest lepiej. naprawde. nam stuknely wczoraj 2 miesiace Oli i pamietam jeszcze poczatek i porownuje do teraz. niebo a ziemia. niedlugo zapewne doswiadczysz tego na wlasnej skorze :) dobrze, ze juz w domu jestescie, martwilam sie!
Początek jest trudny. Dla mnie trudne były bite 6 tygodni, a potem jak ręką odjął. Pożegnałambaby bluesa i od razu było mi lżej:) pierwsze tygodnie minął i odżyjesz na pewno!
Chyba nigdy nie wroce na łono bbf... Ani sekundy czasu... Placz z byle powodu. Mleko sciagam i karmie butla, synek "spaczony" po szpitalu nie umie ssac z cycka. A ja nie mam sily, cierpliwosci go uczyc. Chociaż doradczyni laktacyjna twierdzi, ze on jest super "przystawialny". Maz pomaga ale drze na mysl co bedzie jak za tydzien wroci do pracy... Sama nie dam rady. Eh. Gdybym wiedziala, ze tak to bedzie...
Będzie dobrze! Ja obecnie przechodzę przez problemy brzuszkowe małego, ale Nikoś jest na mm. Pasowało mu do tej pory jednak coś zaczelo mu przeszkadzać, obserwujemy. Trzymaj się!
Będzie dobrze! Ja obecnie przechodzę przez problemy brzuszkowe małego, ale Nikoś jest na mm. Pasowało mu do tej pory jednak coś zaczelo mu przeszkadzać, obserwujemy. Trzymaj się!
Dasz radę! Mocno w ciebie wierzę! Nawet jeśli używasz butelki to co z tego! W końcu ściągasz swój pokarm. Długi pobyt w szpitalu faktycznie może miec wpływ na to że nie chce piersi. Ja wiem że nie walczyłbym na siłę. Czasem i spokój jest ważny.... Brak typowego kp to nie koniec świata.
Może ktoś mógłby ci przyjechać pomoc skoro martwisz się o przyszły tydzień. Może mama? Nawet na kilka dni. Albo godzin jeśli mieszka dość blisko
Minie wszystko:) najtrudniejsze są początki- dla mnie 6 tyg pierwszych. Potem juz leci :* z tym karmieniem to jakbym o sobie czytała i tez bałam się powrotu męża do pracy, ale da się przyzwyczaić tylko potrzeba czasu
Nie ma kto do mnie przyjechać (mama chetnie ale mamy aktualnie inne, powazne problemy w rodzinie...). Jak mam to rozegrac logistycznie? Sciaganie pokarmu to pół h. Karmienie. Odbijanie. Przewiniecie. Sterylizacja laktatora. I pora na cykl od nowa. Gdzie sen? Gdzie ogarnięcie siebie? Jedzenie? Nie wiem... Wiem, ze nie ja pierwsza i nie ostatnia ale bardzo chce Wam wierzyć, ze nadejdzie dzien kiedy bede mogła pokremowac rece (takie nam suche a ciagle je myje bo co chwila coś robie przy dzieciaku/butelkach) , a może nawet obejrzec odcinek serialu podczas prasowania...
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 lipca 2018, 13:42
chcialabym ci dac jakas konkretna zlota rade ale wszystko przede mna wiec nie potrafie.... mnoze oprocz - miej w dupie prasowanie. Wykonuj plan minimum, reszte niech robi w domu maz. Albo niech sobie zarosnie brudem na jakis czas. Prasowanie, odkurzanie, gotowanie... to nie jest najwazniejsze teraz. Zawsze mozna zrobic zapas mrozonych np pierogow (polecam z lidla)
Piękne imię:) witaj w klubie laktatorow ;) poczatku sa trudne. Pozniej rzadziej je, więc sa większe odstępy czasu i jest latwiej. A masz to tylko na swoim mleku? Czy dokarmiasz? Ja przyznam, ze w nocy szlam na łatwiznę i zdawałam mm. Dlatego moglam sie wyspać. Odciagam w ciągu dnia tylko. Pierwszy raz o 6 , ostatni ok 20. Dzięki temu rano udaje mi sie odciagac mleko az na dwa karmienia
... Ale dlugo tak nie pociagne, to pewne... Jeszcze raz spotkam sie z doradcą lakta. we wtorek. Maly chwyta brodawke jak smoczek czyli nie przysysa sie jak glonojad tylko "dziubek" robi jak do sweet foci. Ssanie nieefektywne... Oj, musze opisac moj porod ale nie wiem kiedy... Bo nie chce zapomniec szczegółów... Jedno powiem: to czego sie balam naj (akcji porodowej) byli całkiem ok. Najgorsze bylo to, co dzialo sie PO...
Dasz rade... ja karmie mojego brzdaca co 2h bo zjada częściej ale mniej MM. Czasem oczy mi sie w nocy nad nim zamykaja czasem i boje się żeby mi się z rąk nie wypadł.. w dzień zanim go pokarmie wyparze butelki coś w domu zrobię to już kolejne karmienie i tak czas leci ze wieczorem się skapne ze jeszcze nie jadlam... ale to jest najpiękniejsze zmeczenie
E. śpi. Pół h jadł z lewej piersi. Czy się najadł? Nie wiem. Przyssanie wyglądało ok. Wykorzystuję chwilę, by opisać poród etc.
Część 1 – pobyt na patologii ciąży przed porodem
W pt 13.07 po 6h na IP przyjęli mnie na patologię ciąży. W pokoju wylądowałam z 2 laskami w takiej samej sytuacji (ciąża po 41tyg). Czułam się jak na koloniach :o) . Gadałyśmy, jadłyśmy przyniesione przekąski… Wieczorem wzięli mnie na badanie – jakąś dziwną rurkę wsadzili w pochwę i patrzyli na pęcherz płodowy (?). Nieprzyjemne jak każde badanie ginekologiczne. Ostrzegli, że mogę lekko plamić i powiedzieli, że każde badanie drażniące szyjkę jest dobre, bo ‘pobudza ją do działania’. Potem nadeszła szpitalna noc. Nieprzespana. Co chwila badanie tętna i ktg. Męczyły mnie skurcze, które przecież miewałam już pod koniec ciąży… Liczyłam ich regularność, ale nie były SUPER regularne, mimo, że częste. Noc nieprzespana. W szpitalu GORĄCO!!! Pociłam się jak nigdy w życiu. Mimo wszystko opiekę uważam za ok… Nastała sobota. Ja niewyspana, zmęczona upałem i tymi skurczami… Badanie i wyrok, że nic się nie dzieje… Lekarka badająca mało delikatna… Ale mimo wszystko pobyt na patologii nadal całkiem ZNOŚNY. Nie mogłam się doprosić wegetariańskiego jedzenia… Zgłaszałam chyba każdej możliwej położnej, ale chaos tam panuje i nie mogli tego ogarnąć… Dzień przegadałam z dziewczynami, przechodziłam po korytarzu, mąż odwiedził, przyniósł burrito wegetariańskie na obiad, ale bałam się je jeść, bo fasolka i te sprawy, a ‘a nóż widelec zacznie się poród’... W pewnym momencie dnia wzięli mnie na predindukcje: ‘nadmuchal’i balonik aby rozszerzyć szyjkę… Brzmi strasznie, ale nie było aż tak nieprzyjemne, tylko kabel mi zwisał na 30cm i ciężko było z toalety korzystać, Skurczyki mnie męczyły non stop. Upał męczył. Powiedzieli, że jak do rana w ndz nic nie ruszy, to podadzą oksytocynę. No i miałam obserwować ten balonik czy wypada – jeśli sam wypadnie to dobrze. Łaziłam z nim i czułam jakby mi się wysuwał, ale lekarka zbadała i mówi, że nie… Próbowałam spać, ale skurcze mniej/więcej co 7min męczyły. Nocne ktg i pytam położnej, czy rysują się porodowe, a ona, że NIE. Wkurzyłam się, bo serio mnie bolało i dokuczało. Tym bardziej, że koleżance z pokoju rysowały się! Jakaś zazdrość mnie wzięła! Druga bezsenna noc też zrobiła swoje… Próbowałam spać, ale nie dało się. Ok 1 w nocy poczłapałam do gabinetu położnej i poprosiłam o badanie. Miła, młodziutka dziewczyna zapowiedziała, że ‘robi to delikatniej niż lekarka’. I faktycznie. Delikatnie zbadała i stwierdziła, że a) balonik wypadł i był sobie lekko w pochwie b) rozwarcie na 2,5 palca c) szyjka zgładzona i jedziemy na porodówkę!!! Z szoku zapomniałam, że 1 palec=2 cm i coś mi się pokiełbasiło, że moje rozwarcie to tylko 2,5 cm (a przecież było już 5!!!) i pytam, czy mam dzwonić po męża czy czekać. Nakazali dzwonić… Położna pomogła mi zebrać rzeczy i windą pojechałyśmy piętro wyżej. Mąż dość szybko przyjechał…
W dniu porodu 67kg. Dzis (2tyg po) niecale 56kg. Jest SUPER pod tym względem. Tylko brzuch jak mała piłeczka i cycki. Reszta jak przed porodem. Poce sie jak nigdy w życiu. Moglabym o tym książke napisać... Ale z tym potem wszystko schodzi... Emil znow ssie!!! Bedzie ok???
Znow moment zalamki. A po wczoraj myslalam, ze wychodzę na prostą. Dziewczyny, ja chyba zaluje tego wszystkiego. Ja sie nie nadaje. Mimo, ze E. w sumie grzeczny. To ja i tak nie daje rady.
To tylko początek. Ale wiem co jest najgorsze... życie totalnie sie zmienia. Twoje potrzeby nie są już w ogóle istotne..
Nie ma na nic czasu, na co miałaś do tej pory. Nawet do kibla nie możesz iść wtedy kiedy chcesz... ja płakałam i wylał do poduszki, gdy chodziłam sie z losem. Czas i rozwój córki mi pomogły. Z czasem uśmiechnie się do Ciebie i zobaczysz że bylo warto. Daj sobie chwile czasu żeby się zaadaptować w nowej sytuacji. Mnie to zajęło ok miesiaca. Teraz cieszę się macierzyństwem.
Naprawdę, daj sobie czas :) kobieto, hormony muszą wrócić do normy, wypracowanie nowego rytmu też zajmuje czas. Ale za parę tygodni będziesz jak nowonarodzona, choć może niewyspana :p choć mam nadzieję, że Emilek będzie łaskawy w nocy ;) mój mały budził się miliony razy w nocy aż skończył rok i 9 miesięcy, wtedy przespał pierwszy raz całą noc ;) i już zapomniałam, ze było źle. Ale niebawem rodzę siostrzyczkę, więc pewnie powtórka z rozrywki, ha ha. Trzymaj się dzielnie, dziecko wszystko potem wynagradza!
Jak mozesz tak mówić że żałujemy tego skarbu który urodziłas? Kobieto chyba Cię dopadł jakiś baby blues albo depresja poporodowa bo zamiast się cieszyć to Ty tylko narzekasz... nikt nie mówił ze będzie łatwo i lekko ale chyba wiedziałas ze dziecko to nie lalka tylko istota potrzebująca Twojej opieki i troski... strasznie mnie boli jak czytam taki wpis ze osoba która się tyle starała nagle żałuję że ma dziecko :(
101015 nie oceniaj jeśli nie jesteś w jej skórze. To tylko hormony a napewno anakin nie miala naprawde tego na mysli. Czasem poczucie zwatpienia i bezsilność jest silniejsza a do tego te hormony ...
Marika86- adwokatka? Czasem trzeba tak miciekawe napisac żeby człowieka zmobilizowac do wzięcia się w garść. Lentilka tez napisała o baby bluesie a Ty uczepilas się mnie... wyluzuj.. bo ten komentarz nie był skierowany do Ciebie ani Cię nie dotyczy...
Dziękuję Wam bardzo. Siedzę właśnie na ławce przed domem. Owiewa mnie wiaterek. Maly spi w wózku. W takich chwilach wierze. A co bedzie za 15min? tego nie wie nikt :o)
CZekam na dalsza historie porodu!
Przepraszam ze dopiero teraz, codziennie obiecywałam sobie- muszę zajrzeć poczytać co u zwierza. I tak 2 tygodnie.
Przede wszystkim ogromnie ci gratuluje tego ze zostałaś mama! Jest ciężko i wierze ci w to bardzo. Ja z perspektywy tych 3 miesięcy macierzyństwa mogę powiedzieć, ze w opowieściach chyba trochę kolorowankami jak to jest super, bo super to jest dopiero teraz. Chociaż tez nie, bo mały marudzi przy ząbkowaniu :p ale chyba o to w tym chodzi, zawsze będziemy na coś narzekać, zawsze będziemy zmęczone do granic, ale będziemy to nasze małe dziecię kochać bezgranicznie, a potem nagle ono będzie już dorosłe i zatęsknimy za tymi nieprzespanym nocami.
Jeśli ktoś ci może pomoc w opiece to z tej pomocy korzystaj, nie zgrywaj matki bohaterki bo nie umniejszy to twojej miłości i roli w wychowaniu, a wypoczęta mama to szczęśliwa mama i bardziej szczęśliwe dziecko. Jeśli akcja z dociąganiem pokarmu zbyt cię dobija, to odpuść. Pewnie ktoś mnie zjedzie ze ci doradzam to „gorsze” mm, ale moim zdaniem nie powinnismy sobie uprzykrzać życia, tylko cieszyć się tym macierzyństwem i ułatwiać :) a matka matce powinna być przyjaciółka, a nie konkurencja w porównywaniu kto lepiej :)
No i pamiętaj ze hormony ci jeszcze wariują. Ja przez pierwszy miesiąc płakałam jak mały płakał i nie mógł się uspokoić, teraz często zakręci się taka łezka w oku ze wzruszenia, nawet po tekście piosenki o dzieciach itd. Tak, my kobiety ciężko mamy :D
Kochana to co odczuwasz to jest NORMALNE!! Na moje oko masz mały baby blues tak jak ja! To minie - uwierz mi! Hormony, nowa sytuacja, zmiana - to daje taki koktajl emocji, że ciężko z tym dojść do ładu! Ja płakałam po kątach, przechodziłam w stany od euforii aż do totalnej załamki i też mówiłam, ze się nie nadaję. Że macierzyństwo mnie przerosło. Ale dzisiaj Sara konczy 10 tygodni i jest dużo dużo lepiej! Te noce męczą, ale nie aż tak, nie płaczę, daję sobie radę i wiem, że będą też ciężkie momenty, ale już widzę jak jest lepiej- czas i to, że Sara rośnie, zmienia się. To daje mi siłę;)
Myślę że takie emocje dotyczą nas wszystkich. Początki zawsze są trudne - tak myślę. Jest spokój 15 min? Super! Dajesz radę. Biegnij po kawę czy co tam lubisz i rozkoszuj się tak długo jak maluszek pozwoli. Będzie dobrze, coraz lepiej ;* potrzeba tylko czasu o dotarcia się nawzajem :*
Jestescie najukochansze:o* cisne malego do cycka... Lewy idzie całkiem calkiem nawet bez nakladki. Prawego nie lubi wiec tylko w nakladce... Dzis przetestuję noc bez odciagania. Moze sie uda? Tylko boje sie ze bedzie sie budzil co 5min i nie bede miala siły go przystawiac, bo to mi zajmuje czas (poukladac 100 poduch, dobrze go chwycic i wciskac cyca... To trwa). Noce sa najgorsze. W ciemnosci wszystko przeraza 1000 razy bardziej. Historia porodu bedzie, pisze sie w pliku word.
A jednak nocka z laktatorem... Mąż o 1 "ogarnął" Emila żebym mogla się przespać. Mam problemy ze snem mimo giga zmeczenia, bo za bardzo czuwam... Jeżyku, poduszki używam ale i tak musze się oblozyc dodatkowymi zeby tu i tam podwyższyć etc...
Byla dzis pani laktacyjna. Do dziewczyn z Gdanska: godna polecenia!!! Dam namiar gdyby ktos potrzebowal. Podniosla mnie na duchu. Pow, ze jest duzy postep. Ja w tej rozpaczy tego nie widziałam. Tak wiec przystawiamy jak najczęściej i moge powoli ograniczac laktator do 4-5 razy na dobe, bo mam laktacje fajnie rozbujana. A w nocy wolno mi przespac jedno karmienie (maz ma dac Emilowi flaszke) abym pospala te kilka h ciurkiem. I najwazniejsze: synek tyje, ladnie kupka i sika czyli najada sie z piersi!!! Byliśmy tez na wyjazdowym spacerze w lesie. Ciut odzylam...
no i do przodu;) zobaczysz, będzie tylko lepiej;) I niech kp nie zryje Ci głowy, na spokojnie;) Mi się nie udało, ale badzo się odbiło to na mojej psychice. Pamiętaj, że jestes najlepszą mamą dla Emila;))) I będzie dobrze;)
;ezaczek marki Tiny Love (tylko koniecznie 3 w 1, bo zalezalo mi na calkowicie plaskim poki nie siedzi), tylko stwierdzilam, ze kupuje uzywany. za pol ceny mi wyszlo, wiec bez dramatu, a prawda jest taka, ze nawet roku nie posluzy jesli dziecko jest zywotne. jest do 18 kg. a co Pani do sprzatania, to zatrudniamy Ukrainke. bylo juz ich u nas 3, bo sie wymieniaja (matka, corka, siostra) - a;e to z polecenia. tzn wiesz.. pewnosci czy uczciwe nigdy nie ma, ale mysle, ze zalezy takim ludziom na reputacji i sa baaardzo dokladne :) a place 20 zl/h. mamy dosyc duze mieszkanie, wiec przy szorowaniu piekarnika, myciu balkonu i umyciu okien w sypialni wychodzi 5 h, ale byly tez sprzatania calosci w 3 h. uwazam, ze jedne z najlepiej wydanych pieniedzy. mam czysto tak jak lubie (i wstyd sie przyznac, ale chyba czysciej niz jakbym ja to zrobila - bo nawet fugi podlogowe czyszcza), meza mam calkowicie dla siebie i totalnie nie musze sie spinac "kiedy ja to zrobie, przeciez Ola wymaga uwagi". takze polecam. jesli nie znasz nikogo, kto ma osobe sprzatajaca, to na pewno znajdziesz na fejsie grupe w stylu "Mama Trojmiasto kupie-sprzedam" - tam ludzie nie tylko handluja, ale takze pytaja sie o porady lekarskie, sprzatanie itd. polecam. my mamy sprzatanie raz w tygodniu, moi znajomi maja raz na 2 tygodnie i sa zadowoleni :)
Byla dzis pani laktacyjna. Do dziewczyn z Gdanska: godna polecenia!!! Dam namiar gdyby ktos potrzebowal. Podniosla mnie na duchu. Pow, ze jest duzy postep. Ja w tej rozpaczy tego nie widziałam. Tak wiec przystawiamy jak najczęściej i moge powoli ograniczac laktator do 4-5 razy na dobe, bo mam laktacje fajnie rozbujana. A w nocy wolno mi przespac jedno karmienie (maz ma dac Emilowi flaszke) abym pospala te kilka h ciurkiem. I najwazniejsze: synek tyje, ladnie kupka i sika czyli najada sie z piersi!!! Byliśmy tez na wyjazdowym spacerze w lesie. Ciut odzylam...
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
Cały czas tu zaglądałam i myślałam o Tobie! Gratuluję trzymajcie się!
Gratulacje :)
Gratuluję i zazdroszczę, bo ja jeszcze czekam... czekam z niecierpliwością na relację
Gratuluję :)
Gratulacje Kochana :) szybciutko chyba poszło. Czekam na relację i życzę wspaniałych chwil razem. Najpiękniejsze co moze sie zdarzyć, to poznać swoje dzieciątko:)
Gratulacje!!! ❤
Gratulacje kochana , Zwierzu witaj na świecie <3
Serdecznie gratuluje :*
Gratulacje!! Piękna data:) czekam na opis jak było:))
Gratulacje!
Ja też czekałam z niecierpliwością, super! Gratulacje dla Was ❤
Juuuuupiiiiiii gratulacje kochana :*
Gratulacje!!!
Dobry sobie termin wybrał ;) gratulacje
Gratulacje :) Mały Raczek, dużo miłości.
Gratulacje! wszystkiego dobregodla Was. :)
Gratulacje!
ojej, super! gratulacje <3
Gratuluje <3
Gratuluję!!!!! <3
serdeczne gratulacje :)
Gratulacje :))