Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe BABY BOOM-synek :)
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

22 stycznia 2014, 15:22

16+3 śpie cały dzien....jestem delikatnie mówiąc....rozespana.....
Jutro gin.....dowiem się czego na temat mojego dziecka????? chłopak czy dziewczynka, oto jest pytanie!!

23 stycznia 2014, 21:17

i po wizycie, bylo tragicznie....oczywiście nie dowiedziałam się jaka płeć...za to dowiedzialam się,ze moja karta ciaży jest niekompletna, ze jego zdaniem zle pozlecane mam badania,ze wszystko zle powpisywane(u niego,super specjalisty ordynatora,jest to nie do przyjęcia,i pewnie gdybym była jego pacjetką, i placila co 3 tygodne 150 zl nie byłoby tych zaniedbań)20 minut sluchalam, ze cala ciaze w ogole zle mam prowadzona...roznice w systemie pana doktora nie interesują, bo pan doktor wierzy w normy oglnie obowiązujace itp...odpytywal mnie z wynikow...(nie miałam pojęcia o zadnych wartościach) zawsze wyniki odbieralam na telefon(w hiszpanii ludzie nie odbierają sami wyników jak w Polsce, wyniki ida zawsze do lekarza prowadzącego,rodzinnego),a ze wszystko zawsze było dobrze,to się szczególnie nie interesowałam...na co pan doktor powiedział,ze na telefon to mogę sobie pizze co najwyżej zamówić...i ogólnie tak się zdenerwowałam,ze się tam poplakalam....wyszłam z rykiem i nie mogłam się uspokoić przez dobre 20 minut.......zabulilam 150 zl i zyskałam nerwy!!! normalnie polscy lekarze,to polskie święte krowy z podejściem,ze sa BOG wie kim...z naciskiem na BOG...każdy ma inna teorie na każdy temat,inne leczenie...a jak się zwierzysz,ze inny pan doktor XXX zalecil cos innego,to ten go zjedzie z góry na dół,że niejedną jego pacjentke z grobu wyciągał...Jestem rozczarowana tą wizytą, żaluję,ze w ogole poszlam....jedyne co, to dowiedziałam się, ze mam infekcje....chodz inny doktor już mi kiedyś tłumaczył,ze z ta infekcja już taka moja uroda,bo mam niskie ph w pochwie, ale póki nie mam objawow typu swędzenie czy upławy to mogę to zostawić, ten pan doktor nie wierzy w taka teorie...wyszłam z plikiem recept,i z zaleceniem dalszych badań na ta infekcje....co robic?????

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 stycznia 2014, 21:27

24 stycznia 2014, 00:18

postanowiłam wykupić receptę na ta infekcje od pana dr. mądrali(chodz za moich studenckich czasów nabralam się już tyle leków,narobilam wymazów na 100 bakterii,wszystko ujemne..i nic nie pomoglo nigdy,moja mama ma to samo...cytologia cale zycie zapalna,przez zle ph w pochwie i mala ilość kwasu mlekowego,ale podejrzeń rakowych nigdy nie było,myslę,ze mam to samo..to infekcja bezobjawowa,nie czuje tego w ogole,3 lekarzy powiedziało,ze mogę to zostawic przez 13 lat moich wizyt ginekologicznych,a dwóch koniecznie chciało leczyć) ale jak będę za miesiąc na wizycie u poloznej, to poproszę o cytologie i powiem o tym...niech oni mnie już lecza....nie ma co chodzic do dwóch lekarzy na raz...każdy ma swoje zdanie i nie przegadasz...a może ja już zaczynam mieć hiszpańskie podejście do sprawy....kiedyś nie rozumiałam lekarzy hiszpańskich...dziś już nie rozumiem polskich...
ale opinie dr. mądrali wystawiłam na forum ginekologicznym...a co...z płaczem jeszcze nigdy od lekarza nie wyszłam....nie wiem, moze to hormony ciążowe...ale poszłam do niego tylko raz,na usg popatrzyl z 5 minut, ale o karcie ciąży(jakby to było najważniejsze to się rozgadał...chyba chciał się popisać swoja wiedzą)

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 stycznia 2014, 00:23

24 stycznia 2014, 15:04

w Hiszpanii w czasie 15 tygodni ciąży(4 wizyty) wydałam może z 10-15 euro...wydałabym pewnie mniej gdyby chciało mi się jechać do rodzinnej po recepty na ten kwas foliowy, aby były refundowane...ale aby zaoszczędzić 2 euro na opakowaniu...nie chciało mi się...przy czym w Polsce w czasie jednej wizyty + wykupienie recepty zapłaciłam 220 zł...gdzie tu logika??? nic dziwnego, ze te wszystkie moje koleżanki w Polsce to takie schorowane..na zwolnieniach, lekarze im wmawiają badania, zabiegi... wtedy lataj do gina co 3 tygodnie...płacą...a gazety rozpisują się o ciężarnych świętych krowach....
ja, okaz zdrowia w hiszpanii...przez mojego lekarza w Polsce pewnie byłabym traktowana jako pacjent specjalnej troski...(już mi powiedział, ze mam nadwagę i powinnam być traktowana jako pacjentka z ryzykiem, a nie normalnie )

26 stycznia 2014, 17:11

niby już dorosła baba jestem, ale jak rodzice się kłócą to boli tak samo jak 15 lat temu...i jak słyszę te krzyki w swoim dawnym licealnym pokoju to jakby czas się cofał...Nawet jeśli umiem się do tego ustosunkować mądrze, to i tak nie jest mi to obojętne...
Gdzieś kiedyś przeczytałam...że najlepszą rzeczą jaką ojciec może zrobić dla swojego dziecka to kochać jego matkę, a najlepszą rzeczą jaką może zrobić kobieta dla swojego dziecka, to kochać jego ojca.Amen.

28 stycznia 2014, 14:46

Zrobiłam wstępną listę potrzebnych rzeczy....i jestem lekko przerażona....nic od nikogo nie dostane, w mojej rodzinie nie ma małych dzieci, najmłodsze ma 13 lat...może jakieś ciuchy dostanę i jakieś zabawki (po koleżance ewentualnie) z allegro do Hiszpanii zamawiać nie będę za dużo...bo paczki kosztują, więc wychodzi na to, że lepiej kupić na miejscu...(chodź na pewno 1 paczka kurierem pójdzie, bo jak w Polsce coś w aptece kosztuję 30 zł to w Hiszpanii będzie za 30 euro) bosze...co ja narobiłam najlepszego...czasem zwłaszcza wieczorami mam napady paniki....wiem, wiem...kilka miesięcy temu to było...wołanie pod niebiosa...czemu nie jestem w ciąży, a teraz jest panika bo jestem w ciąży!!! widzicie taki już mam zrąbany umysł......i chodź brzuch mam już widoczny z daleka...dalej moja dzidzia jest dla mnie zawieszona gdzieś w kosmicznej czasoprzestrzeni, niby dociera do mnie, że jest już w brzuchu, ale to jakaś totalna abstrakcja jest dla mnie...

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 stycznia 2014, 17:11

1 lutego 2014, 11:28

Błogostan II trymestru nie jest dla mnie....obudziłam się napuchnięta jak balon...obrączka poszła już na półkę, bo z paluchów zrobiły mi się serdelki, wczoraj miałam nerwa na męża...przypłaciłam go bólem brzucha(chyba mają już jakiś pakt przeciwko mnie)
rwa kulszowa...o tak...wstaję z kanapy niczym emerytka z połamanymi kośćmi...a we wtorek podróż, powrót do Hiszpanii...w środę już pracuję, potem chcę pozałatwiać parę spraw przed powrotem ''tatuśka'' a pod koniec lutego mamy gości :) szwagierka przyjedzie do nas z Włoch z mężem (ta w ciąży). Z czego ogólnie bardzo się cieszę, ale muszę ich odebrać z lotniska oddalonego o ponad 200 km....a ja jestem taki wiejski kierowca...najdalej od domu byłam w zasięgu 100 km...ale co tam, dam radę!! nawet w ciąży pojadę!!

Acha....i zaczynam myśleć o przeorganizowaniu mojego życia zawodowego...Już nie będę w stanie pracować z mężem po 12 h na dobę...na pewno nie z malutkim dzieckiem( a w hiszpanii nie mamy żadnej rodziny do pomocy)...w tym roku muszę się poważnie nad tym zastanowić, ale jestem skłonna pomyśleć o czymś ''swoim'' co pozwoli mi pracować w domu...bo dziecko wymaga opieki...a ja przecież chce mieć i kolejne (chyba) więc to nie jest przerwa na pół roku, a na dłużej...kolejny cel na ten rok(obok bycia mamą i schudnięcia 10 kilosów)...zastanowić się, co dalej????

Dobra idę się kąpać...ładna pogoda, mam umówiony spacer z koleżankami nad Bałtykiem :)

1 lutego 2014, 11:28

Błogostan II trymestru nie jest dla mnie....obudziłam się napuchnięta jak balon...obrączka poszła już na półkę, bo z paluchów zrobiły mi się serdelki, wczoraj miałam nerwa na męża...przypłaciłam go bólem brzucha(chyba mają już jakiś pakt przeciwko mnie)
rwa kulszowa...o tak...wstaję z kanapy niczym emerytka z połamanymi kośćmi...a we wtorek podróż, powrót do Hiszpanii...w środę już pracuję, potem chcę pozałatwiać parę spraw przed powrotem ''tatuśka'' a pod koniec lutego mamy gości :) szwagierka przyjedzie do nas z Włoch z mężem (ta w ciąży). Z czego ogólnie bardzo się cieszę, ale muszę ich odebrać z lotniska oddalonego o ponad 200 km....a ja jestem taki wiejski kierowca...najdalej od domu byłam w zasięgu 100 km...ale co tam, dam radę!! nawet w ciąży pojadę!!

Acha....i zaczynam myśleć o przeorganizowaniu mojego życia zawodowego...Już nie będę w stanie pracować z mężem po 12 h na dobę...na pewno nie z malutkim dzieckiem( a w hiszpanii nie mamy żadnej rodziny do pomocy)...w tym roku muszę się poważnie nad tym zastanowić, ale jestem skłonna pomyśleć o czymś ''swoim'' co pozwoli mi pracować w domu...bo dziecko wymaga opieki...a ja przecież chce mieć i kolejne (chyba) więc to nie jest przerwa na pół roku, a na dłużej...kolejny cel na ten rok(obok bycia mamą i schudnięcia 10 kilosów)...zastanowić się, co dalej????

Dobra idę się kąpać...ładna pogoda, mam umówiony spacer z koleżankami nad Bałtykiem :)

5 lutego 2014, 15:37

18+3 :)
dolecialam do hiszpanii....z przygodami...nie dosc,ze nie spalam cala noc,bo bylam w drodze na lotnisko, wiec przylecialam lekko mowiac spiaca, to jeszcze zgubili moja torbe....poplakalam sie oczywiscie z tego powodu...nigdy nie bylam odporna nawet na male niepowodzenia, ale kto by sie nie wkurzyl....moje nowe spadochronowe biustonosze, kremy ciazowe,ptasie mleczko!!! pierogi od ciotki( mialy byc na kolacje jak zajade) kielbasa dla meza....i wszystkie lepsze, badz ulubine ciuchy, wszystko zaginelo w lotniczej czasoprzestrzeni.....maz sie wkurzal,ze karmie dziecko stresem, ze walizka nie wazna...mama tez sie zdenerwowala (sama miala ciezkie 2 dni) na szczescie wieczorem sie dowiedzialam,ze moja walizka poleciala innym samolotem, w innym kierunku swiata....ma dzis wrocic....a wieczorem maja mi ja przytargac, z pierogow pewnie nic juz nie bedzie,ale wazne,ze ciuchy wroca, wiec teraz wieczor spedzam na czekaniu...kotek sie stesknil przeokropnie,wiec nawet teraz pisze jedna reka bo druga trzeba tulic kiciusia...ciagle by na mnie lezala...
no i za 2 tygodnie polowkowe usg!!!!! dowiem sie czy chlopak,czy dziewczyna??????

6 lutego 2014, 15:12

Normalnie co zjem...to za godzine jestem glodna.......slodyczy nie jem, obiecalam sobie,ze jak tylko walizka sie znajdzie, to przez tydzien nie tkne nawet 1 czekoladki....juz drugi dzien leci... :/ to bedzie dlugi tydzien....... ale jak sie z bogiem pertraktuje to trzeba sie trzymac....

7 lutego 2014, 13:51

moja kicia sie pochorowalam...jakies zapalenie w jamie ustnej,smierdzi jej z pyska jak ze stodoly...musialam oddac ja na czyszczenie zebow...modlilam sie aby byla zdrowa,aby nie wykryli kociego hiv-a, ale przy odbiorze,jak dostalam rachunek na 150 euro to mina mi zrzedla...no jasna cholera...co za drozyzna!!! moze i na ciazy zaoszczedzilam mieszkajac w hiszpanii, ale na weterynarzu to na pewno nie,w polsce za takie czyszczenie zaplacilabym pewnie 150 zl.... dobrze, ze dzieci maja lekarza za darmo...wychodzi pewnie na to, ze dziecko bedzie tansze w utrzymaniu niz kot...przynajmniej dopoki nie pojdzie na studia... ;)
co do wszystkich legend i stachow na temat kotow, to pan weterynarz mi powiedzial, ze wszystkie kocie choroby i wirusy sa tylko zwierzece, czlowiek sie nimi nie moze zarazic...jedynie toksoplazma, ktora mozna sie zarazic w kontakcie z kocimi odchodami...wiec wystarczy nie sprzatac kuwety....ale i tak bardziej trzeba uwazac na mieso!! i niedomyte warzywa, predzej tak sie czlowiek zarazi toksoplazma, niz od kota....pisze to aby uspokoic wszystkich tych, co dowiadujac sie o ciazy, zaczynaja patrzec na swojego kociaka, jak na monstrum niosace zaglade :)
ps. trzeci dzien bez slodyczy.......przezywam dzis kryzys

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 lutego 2014, 13:52

9 lutego 2014, 11:25

Uwielbiam niedzielne poranki, bo co niedziela stuka mi nowy tydzien :)
19+0 :)tygodni ciazy :)
+ 5 dni bez czekolady i wyrobow czekoladowo podobnych...
Co do ciazy, to dalej nie czuje ruchow dziecka,za to macica sie rozciaga na fest,bo ciagle jakies klucia,ciagniecia itp....ale tymi ruchami sie nie martwie, jeszcze czas,z tydzien przynajmniej, chodz moja mama mowi,ze w ogole nie czula ruchow ze mna(a slucham sie mamy,bo zauwazam podobienstwa,moja mama tez nie wymiotowala w czasie ciazy) moze moje dziecko tez bedzie takie spokojne,jak mamusia za zycia plodowego ;) ogolnie samopoczucie lepsze :) nogi jakby mniej spuchniete, zawroty glowy minely,chyba zimowy klimat polski mniej mi sluzy...
No i dalaje mysle o wyprawce, od myslenia o wozkach dostaje bolu glowy....ale wczoraj zrobilam runde po sklepach, korzystajac z okazji i nieobecnosci mojego meza( bo dla niego robienie zakupow dla dziecka dzis to strata czasu....w ogole chodzenie po sklepach i ogladanie to jakis bezsens totalny,on tego nie rozumie, a ja i owszem, czasem lubie sie rozeznac,jako ze go nie ma, moge sobie pochodzic bez ciaglego ponaglania) ogladam ciuchy, porownuje ceny,chce cos kupic bo siostra meza przylatuje 22.02 (ta co rodzi tak jak ja w lipcu....) i chce jej cos od nas dac w prezencie dla dziecka....zastanawiam sie nad sensem kupowania spichow w rozmiarze 56-62....moze mojej szwagierce sie i przyda, w koncu hindusi wzrostem i wielkoscia nie grzesza, w indiach 3kg dziecka to juz kolos,ale ja pewnie ponizej 3,5 nie zejde....sama urodzilam sie z waga 3,900 a do tego kobiety z nadwaga zazwyczaj rodza wieksze dzieci,chodz biorac pod uwage,ze rodze pol azjate, licze na redukcje do 3,400 ;) hehehe... moze zakupie ze 2-4 pary takich malchow,ale mysle ze rozmiar 68 bedzie chyba odpowiedni na wakacje 2014 :D moja mama mowi,aby w ogole nie kupowala takich malych...jakies rady????

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 lutego 2014, 11:27

10 lutego 2014, 23:17

Zrobilam male zakupy :) znalazlam fajne promocje i nabylam 14 bodziakow w romiarze 56(po 7 w paczce byly:) dla siebie i dla siostry meza, podzielimy sie :) ogladam tez uzywane wozki w hiszpanii,maja bardzo duzo wozkow jane muum,bo to ichna firma,cos sie znajdzie...chyba ten kupie...
Ale emocje wziely dzis nade mna gore...zauwazam co raz czestsze zmienne nastroje, gory i doliny energetyczno-emocjonalne. Jedego dnia ropziera mnie energia, drugiego(dzis).. ledwo zbieram sie z lozka...przezywam problemy,placze, mam wyrzuty sumienia ze robie to maluszkowi i mezowi...(jazde przez telefon)ale jak sie nakrece...to mam takie mysli, ze nawet tutaj sie nie przyznam...dopiero po czasie sie uspokajam,widze sprawy z dystansem...ale w chwili uniesienia mam zamazany obraz, i zadne argumenty do mnie nie przemawiaja....
Boze....czy ja nie moglabym byc bardziej normalna?????

12 lutego 2014, 21:05

Maz wraca jutro nad ranem :) zastanie mnie w 19t+5d :)a ostatnio widzial mnie...5 tygodni temu....brzuchol mocno sie zaokraglil...szczerze... to wygladam,nie jak w 5 miesiacu, a w 7...to co bedzie pozniej???? chodz przytylam tylko 3 kg(czasem wychodzi nawet 2,5 zalezy co zjem ;) wiec nie jest tak zle...
polozna pewnie wolalaby abym nic nie przytyla,w kazdym razie, ciekawa jestem reakcji meza, chodz dostawal zdjecia na biezaco,to jednak na zywo to nie to samo co online ;)
wybralam wozek :) kamien z serca, na pewno bedzie jane muum brazowy,uzywany :)wiec jesli nie bedzie to trafny wybor nie bede sobie pluc w brode ze zabulilam 2 tysie za niego..jest mi z tym duzo lepiej :) teraz jeszcze proforma odczekam z 2 miechy do zakupu....w maju go nabede...zeby nie bylo,ze sie spiesze
acha....tydzien bez czekolady uplynal,dzis juz sobie walnelam batonika, a co...i tak nic nie schudlam przez ten tydzien,sloik miodu wyzarlam w ten tydzien, w zastepstwie,to juz nie wiem co lepsze?? w koncu miod to sam cukier....moze i lyzeczka do herbaty jest i zdrowa,ale caly sloik???!!!!
dzis zrealizowalam 80% mojego planu dnia, sukces!! bo ostatnio to wyrabialam okolo 30-40% badz 0%...tym optymistycznym akcentem zycze wszystkim dobrej nocy :)

16 lutego 2014, 10:14

W koncu ta niedziela :) Polowinki :) 20+0 :)
Az 20 tydzien i dopiero 20 tydzien...emocje po pozytywnym tescie juz dawno opadly,a do zblizajacego sie porodu jeszcze tyle czasu....wiem,wiem ,napiszecie mi za chwile, ze szybko zleci..ale jakos nie moge sie doczekac,nie wiem czemu...Na kolejne emocje czekamy juz w czwartek, kiedy mamy usg, i polozna, no i mam nadzieje,ze sie dowiem kto z nami bedzie od lipca mieszkal, dwie na jednego,czy dwoch na jedna...
No wiec polowa za mna,polowa przde mna...ta lepsza,czy gorsza polowa? Na poczatku dziewczyny sie boja,ze poronia, a potem sie boja komplikacji...i tak w kolko...
Dostalam od znajomej fajny kosz na stojaku dla dziecka..tak zwany ´´Moses basket´´ nie planowalam takiego zakupu,ale ciesze sie,bo jak mama przyjedzie na porod, to poloze ja w naszym do tej pory pokoju goscinny, a dzidzia bedzie spac kolo mnie w koszyku, a jak mama pojedzie to przeniesiemy bobo do jego pokoju :) od kolejnych wakacji goscie spia na kanapie...(a mamy ich sporo w sezonie, taka karma...jak mieszkasz nad morzem)
Troche ciuchow mam, koszyk jest, siatka grzechotek tez-dostalam w prezencie po dziecku znajomych,przybywa mi wyprawki, z czego sie oczywiscie ciesze :)No ale najwieksze paczki ciuchow dopiero dostane,kolezanka sie wyprowadza z hiszpanii ( bida z nedza sie tu robi) i zosawia mi wszystko po swoich dzieciach po corce, i po sunku...bede potem w tych walizkach przebierac...wozek tez wybrany, chyba sie dosc sprawnie uwijam :)
To by chyba bylo na tyle...odezwe sie po usg :) tymczasem kot mnie wzywa,maruda....zwierzaki podobnie jak dzieci z kazdym problemem leca do mamy...bo tatus...to by sie nigdy nie obudzil,nawet jakby kot po nim skakal....

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 lutego 2014, 11:58

19 lutego 2014, 14:23

Chyba jajo zniose do jutra....juz sie tak nie moge doczekac tego mojego USG!!!
Boje sie,ze mnie pokara za ta moja niecierpliwosc i dziecko zacisnie nozki, i fige sie dowiem...Nie mam preferencji co do pluci,wszystko mi jedno,chce miec i synka, i coreczke w przyszlosci,ale mam przeczucie na chlopaka,chodz moja intuicja nie jest godna zaufania....no nic miejmy nadzieje,ze jutro sie dowiem,i zweryfikujemy matki przeczucia hahaha
Juz chyba czuje ruchy dziecka...takie przelewanie sie wewnetrzne,troche inaczej to sobie wyobrazala,ale to chyba to...wczoraj wieczorem mocno dokazywalo,az nie moglam spac, nerwy tez mi dokazywaly wczoraj,zawsze wtedy boli mnie brzuch...dzidzia jest wrazliwa...nic dziwnego,bedzie z pod znaku raka...obym tylko potrafila takiego wrazliwca delikatnie traktowac...

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 lutego 2014, 14:40

20 lutego 2014, 15:14

Jest chlopak!!!! Jest synek :) Moj cukiereczek, moj rodzynek,moj pierozek z truskawkami :* moje dziecko :)
Cieszymy sie bardzo!!!
Czulam,ze bedzie syn!!!

Synus jest o tydzien mlodszy niz z daty OM,wiedzialam, w koncu prowadzilam wykrec, ale polozna ma w nosie wykresy...wpisala date ostatniej @ i tyle... wiec okazal sie ciut za maly na polowkowe...plus ja, ciut za gruba...Doktorowa(uwaga z Polski) powiedziala,ze przy pacjentkach z nadwaga ciezej cos zobaczyc, wiec kolejne usg mam za 2 tygodnie...trzeba poczekac az dzidzia urosnie :) no to rosnij zdrowo kluseczko mamusi :) bo jak na razie wszystko super, ekstra :) Doktorowa wypytywala....jakby chciala sie zaprzyjaznic...co robimy? ile lat w Hiszpanii?? konkretna babka, bez slodzenia zbytniego, ale fajnie mnie potraktowala, jestem zadowolona z tej wizyty :) powiedzialam o wizycie w Polsce u specjalisty...kazala mi zapomniec o Polskiej szkole...i niczym sie nie przejmowac :)
Dzis emocje siegnely zenitu :)

21 lutego 2014, 17:11

podwojny wpis.....

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 lutego 2014, 17:16

21 lutego 2014, 17:16

Bol gardla mnie dopadl, ale walcze ostro,jem halls, pije litry herbaty z cytryna, wcinam kiwi i pomarancze,az mnie pali od tego kwasu,ale nie chce sie dac chorobie....ostatnie 3 dni rozpierala mnie energia, po wczorajszej kulminacji emocji...zostal ze mnie zdechly kapec...ale ogarniam chate,na zmiane z przerwami na odpoczynek, od jutra goscie, meza siostra bedzie u nas przez 6 :)Wszystko fajnie,tylko chcialabym sie lepiej czuc...
Ps. Dziekujemy za wszystkie gratulacje wczorajsze :) meza rozpiera duma,ze bedzie syn :) Teraz czas na myslenie nad imieniem...tu bedzie ciezki orzech do zgryzienia...wychodza roznice geograficzne,maz nie czuje klimatu europejskich imion....ja to bym nawet sie zgodzila na hinduskie, chodz dla Polakow brzmia dziwnie...zwlaszcz moja mama bojkotuje wszystko...Dla dziewczynki mielismy obmyslone imie Roma (wystepuje w obu naszych jezykach) za to dla chlopada nie mamy nic....

22 lutego 2014, 20:42

Dalej przeziebiona....gardlo chwilami pali zywym ogniem...uszy zatkane...od cytryny chyba bede miec w gardle jakas dziure....a tak sie dobrze trzymalam w tej ciazy...
Co do imienia...tak jak pisalam w komentarzu...dla dziewczynki bylo Roma...takie imie kojarzy mi sie z aktorkami i pisarkami, madrymi kobietami,zdolnymi,utalentowanymi...bardzo mi sie podoba takie skojarzenie :) A uwazam,ze imiona maja jakas magie w sobie...wazne aby wybrac imie kogos, kto nam sie pod jakims wzgledem podoba, dobrze kojarzy,zawsze jest jakas cecha wspolna tych ludzi...np..ja mam na imie Maria..zauwazylam,ze sa to kobiety chwilami z trudnym charakterem, wybuchowe...cos w tym jest...Anie zazwyczaj sa wszystkie mile i grzeczne...i mozna by rozmyslac, dywagowac, zgodzic sie badz nie, w kazdym razie nikt nie da imienia dziecku, ktore kojarzy sie z kims kogo nie lubimy...
No coz...na Rome jeszcze bedziemy musieli poczekac :) a w tej chwili...dla synka mysle,ze moze dam dwa imiona,jedno bardziej neutralne(europejskie) a drugie hinduskie
Dzis przyszlo nam do glowy Gabriel...Gabrys´...Gabi(maz tak by chcial wolac na synka, w indiach brzmi to jak imie chlopiece,mi sie kojarzy z dziewczecym)??? Nie znam zadnego gabriela...oprocz gabriela garci marqueza...komunisty i kumpla fidela, chodz jako pisarza go kocham calym sercem. Nie chce aby imie bylo przesadne,pretensjonalne, zbytnio wyszukane, ale zwykle polskie imie odpada...Gabrys???? Jest jescze Krystian, Daniel....Cos mnie w tym Gabrielu nurtuje, no i mezowi sie podoba, a to duzo znaczy...na drugie hinduskie...moze Sunil...Gabriel Sunil Kumar :) jak sie spytalam synka czy Gabrys moze byc, ewidentnie sie poruszyl...hahah,nie wiem, czy to cos znaczy...w kazdym razie praca nad imieniem w toku...
1 2 3 4 5 ››