Jutro gin.....dowiem się czego na temat mojego dziecka????? chłopak czy dziewczynka, oto jest pytanie!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 stycznia 2014, 21:27
ale opinie dr. mądrali wystawiłam na forum ginekologicznym...a co...z płaczem jeszcze nigdy od lekarza nie wyszłam....nie wiem, moze to hormony ciążowe...ale poszłam do niego tylko raz,na usg popatrzyl z 5 minut, ale o karcie ciąży(jakby to było najważniejsze to się rozgadał...chyba chciał się popisać swoja wiedzą)
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 stycznia 2014, 00:23
ja, okaz zdrowia w hiszpanii...przez mojego lekarza w Polsce pewnie byłabym traktowana jako pacjent specjalnej troski...(już mi powiedział, ze mam nadwagę i powinnam być traktowana jako pacjentka z ryzykiem, a nie normalnie )
Gdzieś kiedyś przeczytałam...że najlepszą rzeczą jaką ojciec może zrobić dla swojego dziecka to kochać jego matkę, a najlepszą rzeczą jaką może zrobić kobieta dla swojego dziecka, to kochać jego ojca.Amen.
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 stycznia 2014, 17:11
rwa kulszowa...o tak...wstaję z kanapy niczym emerytka z połamanymi kośćmi...a we wtorek podróż, powrót do Hiszpanii...w środę już pracuję, potem chcę pozałatwiać parę spraw przed powrotem ''tatuśka'' a pod koniec lutego mamy gości szwagierka przyjedzie do nas z Włoch z mężem (ta w ciąży). Z czego ogólnie bardzo się cieszę, ale muszę ich odebrać z lotniska oddalonego o ponad 200 km....a ja jestem taki wiejski kierowca...najdalej od domu byłam w zasięgu 100 km...ale co tam, dam radę!! nawet w ciąży pojadę!!
Acha....i zaczynam myśleć o przeorganizowaniu mojego życia zawodowego...Już nie będę w stanie pracować z mężem po 12 h na dobę...na pewno nie z malutkim dzieckiem( a w hiszpanii nie mamy żadnej rodziny do pomocy)...w tym roku muszę się poważnie nad tym zastanowić, ale jestem skłonna pomyśleć o czymś ''swoim'' co pozwoli mi pracować w domu...bo dziecko wymaga opieki...a ja przecież chce mieć i kolejne (chyba) więc to nie jest przerwa na pół roku, a na dłużej...kolejny cel na ten rok(obok bycia mamą i schudnięcia 10 kilosów)...zastanowić się, co dalej????
Dobra idę się kąpać...ładna pogoda, mam umówiony spacer z koleżankami nad Bałtykiem
rwa kulszowa...o tak...wstaję z kanapy niczym emerytka z połamanymi kośćmi...a we wtorek podróż, powrót do Hiszpanii...w środę już pracuję, potem chcę pozałatwiać parę spraw przed powrotem ''tatuśka'' a pod koniec lutego mamy gości szwagierka przyjedzie do nas z Włoch z mężem (ta w ciąży). Z czego ogólnie bardzo się cieszę, ale muszę ich odebrać z lotniska oddalonego o ponad 200 km....a ja jestem taki wiejski kierowca...najdalej od domu byłam w zasięgu 100 km...ale co tam, dam radę!! nawet w ciąży pojadę!!
Acha....i zaczynam myśleć o przeorganizowaniu mojego życia zawodowego...Już nie będę w stanie pracować z mężem po 12 h na dobę...na pewno nie z malutkim dzieckiem( a w hiszpanii nie mamy żadnej rodziny do pomocy)...w tym roku muszę się poważnie nad tym zastanowić, ale jestem skłonna pomyśleć o czymś ''swoim'' co pozwoli mi pracować w domu...bo dziecko wymaga opieki...a ja przecież chce mieć i kolejne (chyba) więc to nie jest przerwa na pół roku, a na dłużej...kolejny cel na ten rok(obok bycia mamą i schudnięcia 10 kilosów)...zastanowić się, co dalej????
Dobra idę się kąpać...ładna pogoda, mam umówiony spacer z koleżankami nad Bałtykiem
dolecialam do hiszpanii....z przygodami...nie dosc,ze nie spalam cala noc,bo bylam w drodze na lotnisko, wiec przylecialam lekko mowiac spiaca, to jeszcze zgubili moja torbe....poplakalam sie oczywiscie z tego powodu...nigdy nie bylam odporna nawet na male niepowodzenia, ale kto by sie nie wkurzyl....moje nowe spadochronowe biustonosze, kremy ciazowe,ptasie mleczko!!! pierogi od ciotki( mialy byc na kolacje jak zajade) kielbasa dla meza....i wszystkie lepsze, badz ulubine ciuchy, wszystko zaginelo w lotniczej czasoprzestrzeni.....maz sie wkurzal,ze karmie dziecko stresem, ze walizka nie wazna...mama tez sie zdenerwowala (sama miala ciezkie 2 dni) na szczescie wieczorem sie dowiedzialam,ze moja walizka poleciala innym samolotem, w innym kierunku swiata....ma dzis wrocic....a wieczorem maja mi ja przytargac, z pierogow pewnie nic juz nie bedzie,ale wazne,ze ciuchy wroca, wiec teraz wieczor spedzam na czekaniu...kotek sie stesknil przeokropnie,wiec nawet teraz pisze jedna reka bo druga trzeba tulic kiciusia...ciagle by na mnie lezala...
no i za 2 tygodnie polowkowe usg!!!!! dowiem sie czy chlopak,czy dziewczyna??????
co do wszystkich legend i stachow na temat kotow, to pan weterynarz mi powiedzial, ze wszystkie kocie choroby i wirusy sa tylko zwierzece, czlowiek sie nimi nie moze zarazic...jedynie toksoplazma, ktora mozna sie zarazic w kontakcie z kocimi odchodami...wiec wystarczy nie sprzatac kuwety....ale i tak bardziej trzeba uwazac na mieso!! i niedomyte warzywa, predzej tak sie czlowiek zarazi toksoplazma, niz od kota....pisze to aby uspokoic wszystkich tych, co dowiadujac sie o ciazy, zaczynaja patrzec na swojego kociaka, jak na monstrum niosace zaglade
ps. trzeci dzien bez slodyczy.......przezywam dzis kryzys
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 lutego 2014, 13:52
19+0 :)tygodni ciazy
+ 5 dni bez czekolady i wyrobow czekoladowo podobnych...
Co do ciazy, to dalej nie czuje ruchow dziecka,za to macica sie rozciaga na fest,bo ciagle jakies klucia,ciagniecia itp....ale tymi ruchami sie nie martwie, jeszcze czas,z tydzien przynajmniej, chodz moja mama mowi,ze w ogole nie czula ruchow ze mna(a slucham sie mamy,bo zauwazam podobienstwa,moja mama tez nie wymiotowala w czasie ciazy) moze moje dziecko tez bedzie takie spokojne,jak mamusia za zycia plodowego ogolnie samopoczucie lepsze nogi jakby mniej spuchniete, zawroty glowy minely,chyba zimowy klimat polski mniej mi sluzy...
No i dalaje mysle o wyprawce, od myslenia o wozkach dostaje bolu glowy....ale wczoraj zrobilam runde po sklepach, korzystajac z okazji i nieobecnosci mojego meza( bo dla niego robienie zakupow dla dziecka dzis to strata czasu....w ogole chodzenie po sklepach i ogladanie to jakis bezsens totalny,on tego nie rozumie, a ja i owszem, czasem lubie sie rozeznac,jako ze go nie ma, moge sobie pochodzic bez ciaglego ponaglania) ogladam ciuchy, porownuje ceny,chce cos kupic bo siostra meza przylatuje 22.02 (ta co rodzi tak jak ja w lipcu....) i chce jej cos od nas dac w prezencie dla dziecka....zastanawiam sie nad sensem kupowania spichow w rozmiarze 56-62....moze mojej szwagierce sie i przyda, w koncu hindusi wzrostem i wielkoscia nie grzesza, w indiach 3kg dziecka to juz kolos,ale ja pewnie ponizej 3,5 nie zejde....sama urodzilam sie z waga 3,900 a do tego kobiety z nadwaga zazwyczaj rodza wieksze dzieci,chodz biorac pod uwage,ze rodze pol azjate, licze na redukcje do 3,400 hehehe... moze zakupie ze 2-4 pary takich malchow,ale mysle ze rozmiar 68 bedzie chyba odpowiedni na wakacje 2014 moja mama mowi,aby w ogole nie kupowala takich malych...jakies rady????
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 lutego 2014, 11:27
Ale emocje wziely dzis nade mna gore...zauwazam co raz czestsze zmienne nastroje, gory i doliny energetyczno-emocjonalne. Jedego dnia ropziera mnie energia, drugiego(dzis).. ledwo zbieram sie z lozka...przezywam problemy,placze, mam wyrzuty sumienia ze robie to maluszkowi i mezowi...(jazde przez telefon)ale jak sie nakrece...to mam takie mysli, ze nawet tutaj sie nie przyznam...dopiero po czasie sie uspokajam,widze sprawy z dystansem...ale w chwili uniesienia mam zamazany obraz, i zadne argumenty do mnie nie przemawiaja....
Boze....czy ja nie moglabym byc bardziej normalna?????
polozna pewnie wolalaby abym nic nie przytyla,w kazdym razie, ciekawa jestem reakcji meza, chodz dostawal zdjecia na biezaco,to jednak na zywo to nie to samo co online
wybralam wozek kamien z serca, na pewno bedzie jane muum brazowy,uzywany :)wiec jesli nie bedzie to trafny wybor nie bede sobie pluc w brode ze zabulilam 2 tysie za niego..jest mi z tym duzo lepiej teraz jeszcze proforma odczekam z 2 miechy do zakupu....w maju go nabede...zeby nie bylo,ze sie spiesze
acha....tydzien bez czekolady uplynal,dzis juz sobie walnelam batonika, a co...i tak nic nie schudlam przez ten tydzien,sloik miodu wyzarlam w ten tydzien, w zastepstwie,to juz nie wiem co lepsze?? w koncu miod to sam cukier....moze i lyzeczka do herbaty jest i zdrowa,ale caly sloik???!!!!
dzis zrealizowalam 80% mojego planu dnia, sukces!! bo ostatnio to wyrabialam okolo 30-40% badz 0%...tym optymistycznym akcentem zycze wszystkim dobrej nocy
Az 20 tydzien i dopiero 20 tydzien...emocje po pozytywnym tescie juz dawno opadly,a do zblizajacego sie porodu jeszcze tyle czasu....wiem,wiem ,napiszecie mi za chwile, ze szybko zleci..ale jakos nie moge sie doczekac,nie wiem czemu...Na kolejne emocje czekamy juz w czwartek, kiedy mamy usg, i polozna, no i mam nadzieje,ze sie dowiem kto z nami bedzie od lipca mieszkal, dwie na jednego,czy dwoch na jedna...
No wiec polowa za mna,polowa przde mna...ta lepsza,czy gorsza polowa? Na poczatku dziewczyny sie boja,ze poronia, a potem sie boja komplikacji...i tak w kolko...
Dostalam od znajomej fajny kosz na stojaku dla dziecka..tak zwany ´´Moses basket´´ nie planowalam takiego zakupu,ale ciesze sie,bo jak mama przyjedzie na porod, to poloze ja w naszym do tej pory pokoju goscinny, a dzidzia bedzie spac kolo mnie w koszyku, a jak mama pojedzie to przeniesiemy bobo do jego pokoju od kolejnych wakacji goscie spia na kanapie...(a mamy ich sporo w sezonie, taka karma...jak mieszkasz nad morzem)
Troche ciuchow mam, koszyk jest, siatka grzechotek tez-dostalam w prezencie po dziecku znajomych,przybywa mi wyprawki, z czego sie oczywiscie ciesze :)No ale najwieksze paczki ciuchow dopiero dostane,kolezanka sie wyprowadza z hiszpanii ( bida z nedza sie tu robi) i zosawia mi wszystko po swoich dzieciach po corce, i po sunku...bede potem w tych walizkach przebierac...wozek tez wybrany, chyba sie dosc sprawnie uwijam
To by chyba bylo na tyle...odezwe sie po usg tymczasem kot mnie wzywa,maruda....zwierzaki podobnie jak dzieci z kazdym problemem leca do mamy...bo tatus...to by sie nigdy nie obudzil,nawet jakby kot po nim skakal....
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 lutego 2014, 11:58
Boje sie,ze mnie pokara za ta moja niecierpliwosc i dziecko zacisnie nozki, i fige sie dowiem...Nie mam preferencji co do pluci,wszystko mi jedno,chce miec i synka, i coreczke w przyszlosci,ale mam przeczucie na chlopaka,chodz moja intuicja nie jest godna zaufania....no nic miejmy nadzieje,ze jutro sie dowiem,i zweryfikujemy matki przeczucia hahaha
Juz chyba czuje ruchy dziecka...takie przelewanie sie wewnetrzne,troche inaczej to sobie wyobrazala,ale to chyba to...wczoraj wieczorem mocno dokazywalo,az nie moglam spac, nerwy tez mi dokazywaly wczoraj,zawsze wtedy boli mnie brzuch...dzidzia jest wrazliwa...nic dziwnego,bedzie z pod znaku raka...obym tylko potrafila takiego wrazliwca delikatnie traktowac...
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 lutego 2014, 14:40
Cieszymy sie bardzo!!!
Czulam,ze bedzie syn!!!
Synus jest o tydzien mlodszy niz z daty OM,wiedzialam, w koncu prowadzilam wykrec, ale polozna ma w nosie wykresy...wpisala date ostatniej @ i tyle... wiec okazal sie ciut za maly na polowkowe...plus ja, ciut za gruba...Doktorowa(uwaga z Polski) powiedziala,ze przy pacjentkach z nadwaga ciezej cos zobaczyc, wiec kolejne usg mam za 2 tygodnie...trzeba poczekac az dzidzia urosnie no to rosnij zdrowo kluseczko mamusi bo jak na razie wszystko super, ekstra Doktorowa wypytywala....jakby chciala sie zaprzyjaznic...co robimy? ile lat w Hiszpanii?? konkretna babka, bez slodzenia zbytniego, ale fajnie mnie potraktowala, jestem zadowolona z tej wizyty powiedzialam o wizycie w Polsce u specjalisty...kazala mi zapomniec o Polskiej szkole...i niczym sie nie przejmowac
Dzis emocje siegnely zenitu
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 lutego 2014, 17:16
Ps. Dziekujemy za wszystkie gratulacje wczorajsze meza rozpiera duma,ze bedzie syn Teraz czas na myslenie nad imieniem...tu bedzie ciezki orzech do zgryzienia...wychodza roznice geograficzne,maz nie czuje klimatu europejskich imion....ja to bym nawet sie zgodzila na hinduskie, chodz dla Polakow brzmia dziwnie...zwlaszcz moja mama bojkotuje wszystko...Dla dziewczynki mielismy obmyslone imie Roma (wystepuje w obu naszych jezykach) za to dla chlopada nie mamy nic....
Co do imienia...tak jak pisalam w komentarzu...dla dziewczynki bylo Roma...takie imie kojarzy mi sie z aktorkami i pisarkami, madrymi kobietami,zdolnymi,utalentowanymi...bardzo mi sie podoba takie skojarzenie A uwazam,ze imiona maja jakas magie w sobie...wazne aby wybrac imie kogos, kto nam sie pod jakims wzgledem podoba, dobrze kojarzy,zawsze jest jakas cecha wspolna tych ludzi...np..ja mam na imie Maria..zauwazylam,ze sa to kobiety chwilami z trudnym charakterem, wybuchowe...cos w tym jest...Anie zazwyczaj sa wszystkie mile i grzeczne...i mozna by rozmyslac, dywagowac, zgodzic sie badz nie, w kazdym razie nikt nie da imienia dziecku, ktore kojarzy sie z kims kogo nie lubimy...
No coz...na Rome jeszcze bedziemy musieli poczekac a w tej chwili...dla synka mysle,ze moze dam dwa imiona,jedno bardziej neutralne(europejskie) a drugie hinduskie
Dzis przyszlo nam do glowy Gabriel...Gabrys´...Gabi(maz tak by chcial wolac na synka, w indiach brzmi to jak imie chlopiece,mi sie kojarzy z dziewczecym)??? Nie znam zadnego gabriela...oprocz gabriela garci marqueza...komunisty i kumpla fidela, chodz jako pisarza go kocham calym sercem. Nie chce aby imie bylo przesadne,pretensjonalne, zbytnio wyszukane, ale zwykle polskie imie odpada...Gabrys???? Jest jescze Krystian, Daniel....Cos mnie w tym Gabrielu nurtuje, no i mezowi sie podoba, a to duzo znaczy...na drugie hinduskie...moze Sunil...Gabriel Sunil Kumar jak sie spytalam synka czy Gabrys moze byc, ewidentnie sie poruszyl...hahah,nie wiem, czy to cos znaczy...w kazdym razie praca nad imieniem w toku...
Pierwsza myśl dziewczynka a nagle nie no nie chłopak bo same baby praktycznie w pamiętnikach równowaga musi być ;) a w sumie co to za różnica ważne zeby było zdrowe ;)
Dziewczynka bedzie!!! :D
No to z niecierpliwością czekamy na wieści :)
Ja mowie ze chlopak :)daj znac jutro ;)
niooo - z niecierpliwaścia !!! tylko nie zapomnij sie pochwalic :))
Ooo no to czekamy na wieści
życzę wyjaśnienia sytuacji!
życzę wyjaśnienia sytuacji!