wyszlam prawie z placzem z gabinetu.....a M. mnie wkurza,bo nie rozumie!!! jak jem slodycze to mi truje, po co jem,skoro potem placze...dla niego to proste, nie jedz i nie placz,albo jedz jak chcesz, i nie marudz,ze tyjesz no wspaniala rada...dziekuje bardzo...
Wiec po pogawedce w gabinecie o tym jak waga obciaza serce tip itd....nie bylam w stanie kupic lodów, ale plakac mi sie chce i czuje sie jakby ktos pozbawil mnie milosci...i zrozumienia...utarlam sobie jabluszko z marchewka na pocieszenie,ale nie oszukujmy sie,to nie to samo!! chodz kurde ranu julek!!! skoro wszystkie wyniki mam super w normie to chyba nie jest ze mna tak zle, i zakladam,ze taka po prostu moja uroda...bede jesc te jablka zamiast slodyczy,ale raz na jakis czas to sobie walne LODA!!
Inna nowina jest taka,ze umowilam sie juz z Pania od wozka, biore bebecara kolor kawa z melekim na srebnej ramie na zdjeciu wyglada na zadbany, babka mowi,ze prawie nowy,ze go nie uzywala bo dostala inny w prezencie,wiec biore,ma mi go nawet przywiesc, co idzie mi na reke,bo wozek znajduje sie 60 km ode mnie...no i co...ulzylo mi,ze mam to juz z glowy, podoba mi sie wizualnie, w praktyce zoabaczymy,ale tego chyba nie da sie przewidziec....ulzylo mi tez na mysl,ze najwyzje na przyszle lato kupie sobie jakis leciutki wozek spacerowy co by nie targac tego duzoego wszedzie wiec jestem zadowolona z tej decyzji!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 marca 2014, 15:49
U nas wszyscy sie dzis pokladaja ze zmeczenia, nawet kot jakby zapald w 24 godzinny sen,tylko z boku na bok sie przewala. Ja za to nawet mam troche energii....siedzac...ba jak wstane, to pewnie mi przejdzie ;P
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/4a2126321d009ca0.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/83a308b2d6783cc2.html
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 marca 2014, 18:16
Samopoczucie ok, chodz spac mi ciezko,bol plecow jest,ucisk na kregoslup nie odpuszcza...wybieglam w necie kilka tygodni w przod czytajac objawy ciazowe, i to co tam zastalam nie jest pocieszajace,lepiej juz nie bedzie...
Moja Mama kupila bilet do hiszpanii na 2 lipca az do 10 sierpnia!!! Troche sie boje,bo to w koncu tak dlugo!! od kiedy wyprowadzilam sie z Polski, to chyba nawet ja nie spedzilam tam az 5 tygodni na raz, a Mama byla u mnie maksymalnie 2 tygodnie. No nic...robie to w duzej mierze dla niej, jej sie po prostu serce do nas wyrywa...wiec jak moglabym jej zakazac tego przyjazdu...??? Chce zaznaczyc,ze moja mama sie nie wtraca, ma ugodowy charakter, jest ciepla osoba, to bardziej ja jestem ta zla...i bardziej boje sie swoich uwaga wobec niej...nie chce jej zranic swoimi wybuchami, a boje sie,ze moje nerwy moga byc na ostrzu noza pod sam koniec jak i na samym poczatku. Wiec wolalabym sie troche ogarnac zanim zaczne narazac moja wrazliwa mame na siebie, no ale trudno, klamka zapadla,mama przylatuje, jakos musi wytrzymac ze swoja corka choleryczka, a ja w sumie troche tez sie ciesze,ze bedzie ktos ze mna,bo maz w sezonie ma urwanie glowy,moze byc i tak, ze nawet i ja bede musiala czasem cos pomoc...wiec mama zostanie z malutkim chodzby i na ta godzine, a poza tym, to chce aby nacieszyla sie troche wnuczkiem!!! To jedyne co moge jej dac w tym momencie, wiec niech bedzie Usmiech Mamy trzymajacego Gapcia w objeciach- bezcenny I takie wizji pobytu mojej mamy u nas bede sie trzymac
Na zakonczenie pokaze wam balagan mojego synka w pokoju....oj po rodzicach to ma....
Jedno lozko trzeba juz wywalic,bo sie wejsc tam juz nie da od kiedy wjechal wóz
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/86ccc845dd005321.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/1cd60cf88b63f413.html
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 marca 2014, 14:24
Zaczynam myslec o porodzie i fantazjowac na ten temat, wyobrazam sobie jak zajerzdzam pod szpital,ciekawa ktora bedzie godzina, rano,popoludnie,noc???jestem juz przekonana,ze chce rodzic ze znieczuleniem i z mezem...i chce urodzic zanim Mama przyjedzie, cos mam przeczucie do koncowki czerwca zamiast poczatku lipca...ale pozyjemy,zobaczymy...
Czytam o masazu krocza...brzmi goroznie,boje sie upalow i tego obciazenia, wielkiego brzucha, z ktorym ledwo dam rade wstac z lozka.. potem boje sie tego wyczekiwania, dzis nerwowka u Miriam,bo w kazdej chwili czloweiek czuje sie gotowy,napiety jak do skosku, a nic sie nie dzieje...na pewno jestes wykonczona biedactwo...mam nadzieje,ze lada chwila bedzie ulga!!
Opis cc u Chiang Mai nie przypomina moich wyobrazen o cesarce,te zakrwawione przescieradla...jakos mnie sparalizowalo, no i te minuty grozy bez placzu dziecka...chyba bym oszalala...na szczescie wszystko dobrze sie skonczylo, a nawet z nawiazka bo malutka jest piekna!!! Mowie to szczerze, nie dlatego,ze wszystkim sie tak mowi,ale dlatego,ze naprawde tak mysle!!! No i biedna endokobieta z maluszkiem 24 h na rekach, wykonczona do granic, kochana licze,ze wkrotce sie to zmieni i odetchniesz troche...Jednym slowem sram dzis w gacie...a co jesli zobacze Malego i pomysle,ze jest brzydalem???Nie chce tak pomyslec,ale mojej kolezance sie tak zdazylo, urodzila 4 kg dziewczynke, ktora wypychali na sile rekami z brzucha,jak jej polozyli na piersi, to byla wymeczona,opuchnieta,zakrwawiona, pierwsza rzecza jaka jej przyszla do glowy,to,ze mala wyglada jak zakrwawione male prosie. Musze sie jakos nastawic, ze moze moj synus nie byc za piekny na poczatku tak jak porcelanowa laleczka Chian mai...No i oczywiscie przedwczesny porod...aby synus nie lezal w inkubatorze jak u mojej Oli, bo corcia urodzila sie miesiac przed, przez zapalenie pecherza...
Do tego ojcie mnie wkurzyl, po raz kolejny...jest po prostu upartym starzejacym sie i glupiejacym, nie sluchajacym sie nikogo dziadem, co wywoluje we mnie poczucie winy,ze powinnam byc w Polsce i moze troche pomoc...maz mowi,ze i tak nic bym nie zmienila, tylko wiecej bym sie z nim klocila gdybym tam byla....pewnie prawda...chodz moze maz ma inne podejscie, tesciowe tez sie starzej i sa sami,ale oni chcieli aby syn wyjechal z Indii..aby zyl w lepszym swiecie, prowadzil wlasna firme i sa z niego dumi...moi rodzice natomiast plakali jak wyjezdzalam,ze po co?? do czego?? ze za granica moje wyksztalcenie nic nie warte, ze miec wlasna firme to gorzej niz zaprzedac dusze diablu, do dzis slysze slowa babci´´Matka ma ciebie jedna, a ty gdzies za granica bedziesz mieszkac???!!!!´´(jedynaki maja przesrane) oni sie po prostu martwia, ale ja juz nie mam sily do tyc ich zmartwien...jak widze zasmucona mine mamy to mam ochote nigdy wiecj nie dzwonic i nie rozmawiac,bo nie umiem juz tego uniesc....
Oj o wszystkim i o niczym ten moj wpis...chyba wyciagne wozek...troche pojezdze to sie zrelaksuje Mam dziwny nastroj....do wieczora pewnie przejdzie...
Co za cudowny dzien !!! Slonce zaswiecilo na calego, sezon na japonki uwazam za otwarty Juz niedlugo zacznie sie plazing i inne atrakcje....driny z palemka odpadaja w tym sezonie, ale co tam driny.... bede jezdzic wspanialym bebecarem z najpiekniejszym malym mezczyzna na swiecie
Samoczucie...ok,plecy bola i golenie nog nie idzie juz tak sprawnie...obcinanie paznokci u nog tez juz jest niewygodne,jak ja sie ogole na porod ???!!!! chyba maz bedzie sie musial wykazac... ;P a!! i zarwalam kanape w duzym pokoju, w ktorym obecnie spie(bo w sypialni mi za mieko sie zrobilo)....no co... stara jest juz ta sofa, to sie zarwala!!! w koncu nie przytylam duzo...ale obracam sie na niej z gracja slonia...to fakt...szlak by to z ta sofa...ale!! nie narzekam, uwazam sie za szczesciare,bo cala ciaza przebiega bez zadnych sensacji i bez mrazacych krew w zylach atrakcji...wszystkie wyniki super, I trymestr to w ogole bajka,bez pawia, bez mdlosci, praktycznie to w ogole nie czulam,ze jestem w ciazy,zaczelo sie od II trymestru...zwlaszcza plecy, musze sie w koncu na ten basen wybrac,ale jakos dojsc nie moge...a przy tak fajnej pogodzie to juz naprawde mam ochote byc na dwoerze caly czas. Jakos ogarnia mnie tez spokoj i blogosc...co mnie cieszy,bo to bardzo pozytywnie wplywa na moj nastroj, i chodz dalej jestem bardzo emocjonalna to czuje sie szczesliwa!!! Nie boje sie nawet porodu, zaczynam oswajac sie z ta mysla,ze on sie jednak wydarzy, czuje,ze dam rade, nawet to niewyobrazalne karmienie piersia jakos do mnie zaczyna docierac...ale licze,ze sobie jakos poradzimy z Gabrysiem
Nie moge sie Go juz doczekac...dzis na naszym obowiazkowym marszu wyobrazalam sobie,ze juz za 3 miesiace bede ta trase przemierzac z wozkiem
A oto moj ciazowy wybieg nie najgorszy moim zdaniem
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/19de39f2ff8cf10d.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/17d716bf6bbe22f4.html
Moze jak mi maz zrobi jakies ladne ciazowe zdjecie to sie pochwale...jak na razie na wszystkich wygladam jak nie wiem co...wiec...poczekam na jakies udane...
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 kwietnia 2014, 14:02
No wiec III trymestr trwa dopiero 5 dni,a ja jestem przepelniona szczesciem, a moze to hormony, a moze lato??? w kazdym razie sama siebie nie poznaje!!! W pracy dobrze, ciaza ok,Gabrys ma sie super, slonce swieci zapachy z nad morze sprawiaja,ze mam ochote marzyc na jawie....jednym slowem lato przyjdzie szybko, ziemia juz jest wyschnieta, od niedzieli jest bardzo cieplo,czuc skwar w powietrzu...cos czuje,ze od maja beda upaly....spacery zamienie na basen!!!!
Ogolnie wszystko fajnie, chodz dzis odnotowuje spadek energii...coz...po trzech dniach wzrostu trzeba sie bylo tego spodziewac, u mnie to dziala naprzemiennie...szkoda tylko,ze dzis zaplanowalam sprzatanie a jakos nie moge sie zmobilizowac....ciezko cokolwiek zaplanowac bo czlowiek nie wie z jaka sila w ten dzien wstanie
Wczoraj mialam fajny dzien w pracy i po raz pierwszy pomyslalam,ze bedzie mi tej pracy brakowac...oczywiscie nie wszystkie dni sa tak fajne, bywaja tez i stresujace, a praca frustrujaca....ale chyba kazdy tak ma....moze tak mi sie teraz podoba pracowac,bo jeszcze nie ma sezonu w pelni i nie ma tej letniej orki, a moze dlatego,ze maz mnie oszczedza...i pracuje tak jakby na pol etatu, a moze dlatego,ze zdaje sobie sprawe,ze juz do restauracji nie wroce po porodzie...bo przy maluszku nie mozemy byc oboje do 1 w nocy w robocie,dziecko musi isc spac, a nie koczowac w wozku w restauracji...opiekunka...wole zatrudnic pracownika do restauracji,niz opiekunke do dziecka!! i jakas nostagia mnie bierze z powodu tej koncowki...Po macierzynskim bedzie trzeba sie rozejrzec za czyms nowym,ulozyc sobie zycie zawodowe od nowa....znowu....bo juz tyle razy zaczynalam od nowa,przez przeprowadzke za mezem,i inne rozjazdy,przez kryzys,przez kapryszenie,i w koncu przez rozkrecanie naszego biznesu,ze wiecej czasu spedzilam na ´´poszukiwaniach celu´´ niz na samej pracy...ale ale...moje postanowien!!! koniec z myslenie o tym co sie nie do konca ulozylo po mojej mysli, nie ma tego zlego!!! nie chce juz zalowac,ze zrobila to,czy tamto zamiast czegos innego...szkoda zycia na to, chce byc szczesliwa!!! nie chce wiecej marnowac czasu na destruktywne gdybanie wszystko co sie stalo sprawilo,ze jestem dzis tu, taka jaka jestem, z moimi doswiadczeniami,moze innymi niz zalozenia,ale na pewno nie gorszymi
Mamy takich klientow ze Szkocji, maja troje dzieci i dom w hiszpanii,przylatuja na wakacje, najmlodsze dziecko ma zdeformowana twarz i cos z ksztaltem glowy...Oni wszyscy sa wiecznie usmiechnieci, zadowoleni i radosni...wczoraj rozmawialismy o nich z mezem....moze i swoje przeszli,ale zycie toczy sie dla nich dalej, a oni ewidentnie chca je przezyc na 100% i umieja byc szczesliwi na 100% Co sie nie pojawia, to maja usmiechy od ucha do ucha jakby wygrali w totka!! Chce brac z nich przyklad!!!
Co do zycia zawodowego..hmm..chyba ze zamienie ta przerwe w pracy na troche dluzsza...i bede miec dwojeczke od razu...oj...za bardzo wybiegamy myslami...musze zobaczyc jak sie pouklada z Gabrysiem...Chodz osobiscie mysle,ze to sensowne zalozenie,ale nic nie mowie na 100%.Kolejna sprawa to taka,ze chyba chcialabym tez pracowac na wlasny rachunek miec wlasny biznes, oddzielnie od meza w sumie od 3 lat sama sie zatrudniam,moze z kasa roznie bywalo w zwiazku z tym,ale tak by bylo wygodniej przy dzieciach, bylbaym bardziej mobilna w zwiazku z lotami do rodzicow, do Polski....(rozpisuje sie...wiem...ale musze sobie to jakos poukladac,a piszac najlepiej mi sie mysli ) Najgorsze z ta wlasna dzialanoscia jest jednak brak poczucia bezpieczenstwa....juz z restauracja mamy caly kalejdoskop burz ekonomicznych, finansowo ciezko cokolwiek zaplanowac, wiec lepiej by bylo jakbym byla na jakims etacie...Ale dzis sie tym nie martwie...wstepnie tak rozmyslam,bo to plan na 2015 rok...ten rok we wladanie przejmuje moj synus i bardziej mysle o nim niz o pracy, i o tym co bylo i co bedzie...robota nie ucieknie,zawsze cos sie znajdzie
Moje mysli zaczynaja co raz czescie wedrowac w ta blizsza przzyszlosc...czyli jak to bedzie po przekroczeniu tej magicznej granicy...czyli po porodzie!!???? Mam wrazenie,ze tego nie da sie przewidziec, a kazda ´´rozpakowana´´ jest zaskoczona...na plus, badz na minus, w kazdym razie jest to zupelnie cos innego niz sie spodziewaly...Moim jedynym nastawieniem jest oczywiscie pozytywne podejscie...wierze,ze poradze sobie z laktacja, ze bede mogla jesc normalnie, a moj syn bedzie wiekszosc czasu przesypial...
Mysle jednak,ze w razie problemow z karmieniem przejde na sztuczny pokarm, wiem,ze piers jest najlepsza dla dziecka, ale jesli mialabym nie spac cale noce, a co gorsze gdyby maluszek mial sie meczyc...nie wiem,wyjdzie w praniu, ale chce oszczedzic sobie i malemu nerwow, nawet kosztem karmienia piersia...mnie mama piersia nie karmila,moze nie jestem najlepszym dzieckiem na swiecie, ale to chyba, nie z tego powodu ;P
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 kwietnia 2014, 13:52
kolejna sloneczna niedziela, dzis zamiast spaceru wybralam sprzatanie, w koncu!!! bo wszystko lezalo odlogiem od tygodnia, a podloga lepila sie juz...czuje,ze spedzilam ten dzien kreatywnie
moja przyjaciolka Ola, ta co niedawno powiedziala mi o ciazy niestety musi lezec...juz jest na L4 lozysko niebezpiecznie nisko...ale jakos...tym razem jestem dobrej mysli i Ona tez jest, a to najwazniejsze!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 kwietnia 2014, 00:16
Moj nowy tshirt przypomina przescieradlo, o spadochronach na cycki juz mowilam, przywoluja wspomnienia o ogromnym bisucie mojej babci, a buty...niedlugo wyjsciowymi butami beda gumowe japomnki,ktore sie bierze na wakacje aby w nich isc pod prysznic.....i chodz zmiana wygladu nigdy nie absorbowala moich mysli gdy rozwazalam ciaze....dzis mam mala zalamke....ale luz...2, 5 miesiaca zostalo,dam rade...
Po ciazy mam ochote wywalic cala szafe...i zrobic zakupu od nowa...i chodz lubie swoj brzusio, lubie jak malutki sie rusza i lubie byc w ciazy, ktora poza zmiejszajacym sie swiatem nie przysporzyla mi zadnych problemow ani zdrowtnych ani emocjonalnych, to jednak do kobiecej atrakcyjnosci jestem o 100 lat swietlnych odlegla...no ale coz...widocznie tak ma byc....nie wszystko na raz...nie mozna byc jak widac super woman w jednym...ale mozna sie spelnic we wszystkim po koleji moja zyciowa dewiza, w zyciu mozna miec wszystko!!! ale w ratach....
Na jesien wprowadzam odchudzanie(dieta czyli karmienie piersia i podzial kalorii na 2 osoby, sport czyli spacery z malym i dzwiganie wozka) i robie zakupy!!!!!!!!!! tymczasem makijazu nie odpuszczam, moze i w gumowych japonkach, ale za to z dlugimi rzesami robie co moge przynajmniej.....
:*
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 kwietnia 2014, 11:16
Moze to hormony,ale ta paczka mnie po prostu zdenerwowala...ciuszki dla mlodego....po co mi piedziesiate body i spiochy, wszystko sie powtarza, a wyglada na to,ze mlody i tak ma wiecej ubran niz ja i maz razem wzieci, a to tylko na pierwsze 3 miesiac!!!
dzis pierwszy dzien gorszego nastroju od dawna...poplakalam sie nad ta paczka...chodz mama chciala dobrze, ptasie mleczko wlozyla i miód, a ja becze...maz patrzy na mnie jak na wariatke, a ja dalej becze...a zaczelam dzien tak pozytywnie....chcialam wam przedstawici siebie i swoj brzuch...voilá !!
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/82c07d2e021d5bb4.html
rano jeszcze nie beczalam....moze ta info o butach tak mnie wyprowadzila z rownowagi...i ta bluzka od matki....wolalabym kase niz ta bluzke, kupilabym sobie 3 bluzki w tej cenie i to jakies fajne...
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 kwietnia 2014, 16:58
A maz obral jakas nowa taktyke...co nie powiem,to slysze ...ok honey....to sie nazywa dopasowanie ;P...moze troche wymuszone, ale jak mi milo jak tak lagodnie do mnie mowi :)chyba skumal,ze jak mam zly humor,to nie warto doprowadzac mnie do porzadku slowami typu, wez sie uspokoj!!!!!!!!! co ty wyprawiasz!!!!! bo wtedy jestem juz gotowa na egzorcyzmy......a para uszami mi idzie......
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 kwietnia 2014, 17:25
w tym roku moje wysiedziane jajo ma 29 tygodni + 0 dni, czyli 30 tydzien ciazy!!!!!!!!!!
chyba mi sie przytylo.....a moze to ta ciazowa bluzka mnie pogrubia to na pewno ta bluzka!!!! a w sklepie fajna sie wydawala...i jest w niej jeszcze miejsce na pare dodatkowych tygodni...maz sie nameczyl aby zrobic jakies zdjecie,ale na kazdym wygladam hmmm...grubo....moze jutro sie uda....planuje dzien na plazy(bedzie odpowiednia sceneria dla wieloryba ....oby nie padalo!!!! tymczasem smacznego jajka i slonecznych spacerkow...ja tez pojde dzis w trase, a jak!!
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/6010897f9139189a.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/91cbc84346ab7be9.html
ps....przy ciazowym brzuchu cycki strasznie maleja...optycznie oczywiscie....
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 kwietnia 2014, 14:07
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/aa7a59f1af8b990d.html
a tu...wyrywko przedstawiam wam nas
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/a7ba3316262278d2.html
blad wlosow po Gabrysiu sie nie spodziewam, maz by sie wkurzyl.. ;P
najpierw bylo o staraniach, potem o ciazy,porodach, teraz juz jest o macierzynstwie...za chwile bedzie o wychowaniu, edukacji Mam, badz dzieci ....i inne tematy badz podtematy ´´mama wraca do pracy´´, seks, relacje partnerskie, hobby,czas wolny, zdrowie i uroda...itp itd...normalnie lepiej niz nie jeden magazyn funkcjonuje ovu/ belly
no i czekam na porod dorjany i mychowe....ta kolejka zaczyna sie niepokojaco skracac, i za chwile bedzie lipiec....aaaa!!!!!!
70 dni do porodu....
Dziewczyny
Po rozowej stronie wgapialam sie w swoj wykres jakbym dzieki temu miala zajsc w ciaze...a po filetowej wgapaiam sie w niego jakby mial mi czas szybciej zleciec ....bardzo jestem niecierpliwa z natury(ku rozpaczy mojego meza) i juz sie nie moge doczekac synka, oczywiscie poza wyczekiwaniem mam tez czasami ataki paniki...zwlaszcza wieczorami mnie nachodza....boje sie wtedy,niczym nastolatka...jak to bedzie??? czy to byl dobry pomsyl?? najwiecej problemow oczywiscie jest tych finansowych i organizacyjnych, i to spedza mi sen z powiek...ale....nie chce mi sie o tym rozpisywac...w koncu kazdy ma jakies problemy po za ciaza, dzieckiem,badz zajsciem w ciaze...
Wyprawka stanela w miejscu....od czasu wozka ...czyli hmmm od miesiac, nie zakupilam nic poza przewijakiem na lozeczko, ktorego a propo... jeszcze nie mam....no wiec...maj bedzie czasem dokonczenia mojej wyprawki, trzeba sie w koncu wybrac do tej ikeii i zakonczyc sprawe, na liscie z ikeii mam lozeczko,materac, przescieradla (posciel juz mam od kolezanki) i komode!!! bo nie mam gdzie tych ubranek poukladac ...na czerwiec juz nie licze jesli chodzi o zakupy...wielki brzuch plus mega upal nie sprzyjaja dopianiu spraw na ostatni guzik...nie lubie zostawiac wszystkiego na sam koniec...spac mi to nie daje (mam to po mamie niestety, ktora mnie naciska abym juz!! teraz!! wszystko kupila!! co mnie troche denerwuje, w koncu jeszcze 10 tygodni zostalo!!! niektore dziewczyny dopiero teraz robia liste wyprawkowa, a moja mama, co telefon, jak ze sraczka mi truje,bo na pewno za chwile nie dam rady nic zrobic...)...a balagan w pokoju synka....stoi tez od miesiac z hakiem jak stal...wszystko tam wrzucilam na kupe i palcem nie tknelam...zamknelam drzwi...i boje sie zajrzec...taka gora balaganu mnie przeraza...od czasu do czasu otwieram tylko drzwi tego pokoju, by sprawdzic,czy wszystko stoi, czy nie wywialo tego zamieszania nigdzie....Do ogarniecia tego przydalaby sie wlasnie moja mama....ja i maz nie jestesmy najlepsi w porzadkach....lenie z nas w tych sprawach....chodz juz jedno lozko wywalililam...wiec wozek stoi luzem...co do wozka to dalej ucze sie jego obslugi ...niestey zamienilam parterowe mieszkanie( w ktorym nie udalo sie zajsc w ciaze) na takie na pietrze, z waskim schodami...i bede musiala wozek znosic na raty...najpier rama, a potem gadola z dzieckiem, bo ja z wozkiem z boku juz nie zejde...
A co u mnie...dalej pracuje,ale jest to praca tak jaby na pol gwizdka...wlasny biznes nie daje odetchnac,ale mozna sie przynajmniej samemu zwolnic wczesniej do domu (jakas zaleta wlasniej dzialanosci) wiec nie jest zle,maz mnie oszczedza i bardzo wyrecza,moge sobie poukladac prace pod mozliwosci..chodz co raz czesciej marze juz o zwolnieniu lekarskim...i zatrudnieniu kogos za mnie. Ogolnie dalej jestem przesycona optymizmem i mam wrazenie,ze moja ciaza jest w idealnym dla mnie czasie,czuje,ze zrobilam to co chcialam do tej pory, i ze moje zycie powinno pojsc do przodu w jakims kierunku, potrzebowalam bardzo jakiejs zmiany, a poczucie,ze wszystko dzieje sie o czasie i ze absolutnie niczego nie zaluje,ze nic nie trace, daje mi spelnienie...mam podejscie typu,ze w koncu ciaza to nie koniec zycia...a jego poczatek Wiec nie przezywam zadnej zaloby po swoim dawnym zyciu (chodz zobaczymy jak sie urodzi maly) po prostu kolejny etap...czekamy....
Ogladalismy razem z mezem(dla odmiany) kawalek porodowki....dziecko wychodzi na swiat, a ten odwraca glowe...to ja go szturcham, krzycze ´´no patrz!!!´´ a ten mowi,ze nie moze....ze nie chce,ze zaraz sie wyzyga....ja nie wiem jak on da rade w szpitalu,jak nawet w tv nie jest w stanie byc obecny...
Emocjonalnie czuje sie najlepeij wraz w kroczeniem w III trymestr....fizycznie....chyba najgorzej, jak mam pracowity dzien to nastepnego dnia spie 10h a stopy jak balony, z koncentracja kiepsko...nie moge czytac zadnych ksiazek, chodz programy o ciazy i porodach moglabym ogladac na okraglo, juz wlasciwie nic mi do obejrzenia nie zostalo....tylko na tym jestem w stanie sie skupic...no i co z tym porodem.??? co czytam jakies opis to zmieniam zdanie....raz przeczytam o wspanilamy przezyciu rodzac SN i sie nakrecam,ze bede rodzic naturalnie, za chwile jakis opis z rzezni i wracam myslami do cc,potem jakies okropne historie o ranach po cc i znowu mysle aby rodzic......a najgorsze jest to,ze tego nie da sie zaplanowac i nie wiadomo jak to bedzie??? porod moze okazac sie super przezyciem, albo trauma...pierwsze dni z zycia niemowlaka to samo, cos czuje,ze tutaj nic sie nie da zrobic w tej kwsetii!!!! nie da sie przygotowac,bo niby jak????mozna sie nastawic na porod SN a potem konczysz na jednym dziecku,bo za cholere nie chcesz tego przezywac drugi raz, albo idziesz na cc ze strachu, i tu tez mozesz szczelic kula w plot,bo rana ci sie bedzie paprac i bog wie co jeszcze...no i zastanawiam sie,co mi przypadnie w udziale???? jedyne co mnie cieszy to fakt, ze ciaza przebiega prawidlowo, powinnam byc wdzieczna losowi,ze ominely mnie stresy,szpitale i inne dolegliwosci...w koncu nawet pawia nie puscilam ani razu....spuchniete nogi...to jedyne chyba na co moge narzekac, naprawde mam szczescie,ze moge sie ta ciaza, i zdrowiem cieszyc....
Rozumiem Cię doskonale. Sama kocham słodycze i mam ochotę sobie skopać tyłek, bo od grudnia miałam już dwa miliony postanowień, że zacznę ćwiczyć, a kończy się na 2-3 dniach. Aż wstyd mi przed samą sobą! Mam słabą silną wolę i wiem jak wszyscy piszą, że jak chce, to się da. Może jakieś kary powinnam wobec siebie stosować...? :| Gratuluję zdecydowania się na wózek i mam nadzieję, że w realu będzie Ci odpowiadał jeszcze bardziej niż na fotkach :)
Kurde co w tej Hiszpani te położne takie rozwrzeszczane na Czarka bratowa tez krzyczały ze dużo tyje a przytyła wcale nie dużo :/ ciekawe co powiedziały by ja moje 30 kg :D haha Nie przejmuj sie nią kurde w ciazy jesteś jak masz zachciankę na cos to widocznie jest ci to potrzebę moja sąsiadka np lizala ziemniaki z ziemi jak powiedziała o tym lekarzowi zrobił badania i okazało sie ze ma niedobór krzemu wiec no nie do końca tak trzeba sie trzymać diety trzeba czasem poszaleć bo może akurat czegoś organizm potrzebuje ;) A co do wózka gratuluje zakupy ładny :)
Kurde co w tej Hiszpani te położne takie rozwrzeszczane na Czarka bratowa tez krzyczały ze dużo tyje a przytyła wcale nie dużo :/ ciekawe co powiedziały by ja moje 30 kg :D haha Nie przejmuj sie nią kurde w ciazy jesteś jak masz zachciankę na cos to widocznie jest ci to potrzebę moja sąsiadka np lizala ziemniaki z ziemi jak powiedziała o tym lekarzowi zrobił badania i okazało sie ze ma niedobór krzemu wiec no nie do końca tak trzeba sie trzymać diety trzeba czasem poszaleć bo może akurat czegoś organizm potrzebuje ;) A co do wózka gratuluje zakupy ładny :)
Ojjj, tylko Cię nastraszyla, a moja główna zasada jest, że ciąża powinna być bezstresowo :) Ja nabawilam się cukrzycy, na szczęście jest kontrolowana i monitorowana, mam więcej usg i będę miała wywoływany poród, ale nikt mnie nie straszyć niczym.. Ważne, że maleństwo się dobrze rozwija i że sama nie masz problemów że zdrowiem :) Ja od początku ciąży przybrałam 3,5kg, a to prawie 35 tydzień, wiem, że przybralabym więcej gdyby tej cukrzycy nie wykryli... Tymczasem.. podobno minimum 500 kalorii dziennie spalamy przy karmieniu piersią, wiec głowa do góry :)
doskonale Cię rozumiem, ja też po prostu nie mogę przestać jeść i myśleć o jedzeniu. No chce się mega jeść i koniec!
Lody nie mają dużo kalorii więc kochana smacznego :) raz na jakiś czas przy dobrych wynikach można sobie pozwolić a co :)
hahahaha Miriam- padłam z tymi ziemniakami :D A co do Twojej wagi... to bez przesady, ja juz mam +9 i co...i wlasnie pisze komentarz i JEM czekolade. Super wybor wozka :) odpocznij juz dzisiaj, bo syn kuksance Ci da za nerwy :)
Ale jak wyniki w normie to Gabriel ma się dobrze, a lody przecież zdrowe są: wapnia tyle że hej. Poza tym w Hiszpani jakoś musisz sie ochładzać :) Ja też dziś cukier robiłam i moje lody już czekają na mnie bo wynik super, ha
:D na pewno w weekend sie na cos skusze :P
ależ się uśmiałam ... ZAJE-fajny WPIS !!! Muszę przyznać że się zgadzam !!! musimy sobie dogadzać bo za chwilke już nie będzie tak lekko... ja dziś na rozmowie z lekarkom z położniczego też dostałam kilka cennych rad i skierowanie do sklepu po truskawki :D ... zapomniałam że są zakazane przy karmieniu... dlatego też lecę z rana na SHOPPINGa - muszę się nasycić przed porodem... hmmm taki jogurcik mi się marzy z truskawkami <3 :D ...a z batonikami to możemy sobie rękę podać- ostatnio zajadam się LION-kami w białej polewie (na zmianę z mleczną) ... a jak w Żabce była promocja to męża 2 razy po 6 sztuk wysłałam :D ...i te lody... mniami... chociaż ostatnio się przerzuciłam na wodne :))
u mnie już +11 kg, więc jak dla mnie przytyć tylko 4 kg do tego czasu to nie lada wyczyn i należy Ci się medal jak nic! :) nie ważne ile ważyłaś przed ciążą przecież to tylko 4 kg :) nie martw się! Ja się pocieszam, że będę przestrzegać dietki po porodzie do karmienia i chodzić na mega długie spacerki, akurat lipiec będzie idealną porą :) i schudnę od razu :P :P
no no 4 kg maleńko, ja przytyłam, nawet nie wiem ile, bo przy 14 na plusie przestałam się ważyć, ale serce i rozum mówią że na 16 się nie skończyło, mogło być równie dobrze 18 kg... i jeszcze chwilę i śladu po nich nie będzie. Chociaż 4 ostatnie do zrzucenia idą najwolniej to i tak schodzą w dół (winne s ą tu przede wszystkim słodkości - ale psia krew, niczego mi teraz prawie nie wolno jeść, to jak wreszcie znalazłam pudding sojowy o smaku wanilii i ciastka orkiszowe bez laktozy to jem sobie na pocieszenie...)