chyba wezme magnez....
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 kwietnia 2014, 17:11
Maz dostal skierowanie na badanie moczu i krwi...cale spektrum,aby sprawdzic czy nie ma zakazenia, badz infekcji...wyniki za cale 2 tygodnie....jak juz pisalam na wyniki krwi w hiszpanii trzba sie naczeka...te wyniki pokrywaja sie z moim usg III trymestru...czyli 13 maja bedziemy miec dzien wizyt lekarskich...troche sie boje,strasznie wpadam w panike jesli chodzi o zdrowie meza...dawno nie byl u lekarza wiec mam nadzieje,ze nie bedzie zadnych niespodzianek...moze czlowiek sie za duzo dr. housa naogladal gdzie ludzie prawie umieraja od kichniecia badz kaszelku...Taka sie zrobilam panikara i placzek...boje sie,ze cos mu sie stanie, ze na cos zachoruje...wiem, wiem, bedzie dobrze...jakos stres mnie dopada...a meza tez...wlosy mu zaczely siwiec od kiedy jestem w ciazy....a ma dopiero niecale 30 lat.... boje sie,ze to wszystko go przytlacza...firma, ciaza...ja i moje wymagania....
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 kwietnia 2014, 13:13
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 kwietnia 2014, 18:58
jak urodze znerwicowane dziecko to bedzie moja wina.........
musze sie teraz ogarnac...idziemy dzis na garden party do znajomego na obiad/lancz...
jutro polozna...licze,ze zalatwie zwolnienie...mam nadzieje,ze nie odesle mnie po nie do svietlany i tak juz wczoraj przyszedl nowy chlopak do pracy, wiec juz nie bylam... po poloznej ksiegowy i bank...bo znowu cos namieszane, a ja tak nie znosze zalatwiac teraz takich spraw...po prostu chce aby wszystko ukladalo sie pieknie jak po masle,w koncu jestem w ciazy i zasluguje na spokoj!!!
Czy po 2 tygodniach radosci i niewymuszonego optymizmu zawsze musi przyjsc deszcz i panika???
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 maja 2014, 11:46
Bylam z rana u poloznej przytylam przez miesiac tylko 800 gram pochwalila mnie (ale musze sie przyznac,ze sniadania nie jadlam przed wizyta, tylko na glodniaka poszlam...)
czyli od poczatku ciazy +5 kg....daje sobie maksymalnie 1 kg wiecej do rozwiazania...cisnienie ok,serduszko ladnie bije no i uwga, zapisala mnie do szkoly rodzenia!!! no bo skoro ide na zwolnienie z pracy to mam czas...bede chodzic na basen dla ciezarnych i pogawedki o porodzie i laktacji i wszystko za free!!! ciesze sie....pierwsze spotkanie mam we wtroek po poludniu
a teraz lece na zakupy...bo wczoraj bylo wolne, a ja w srode mialam tak zly dzien,ze nie pomyslalam o zakupach...w lodowce mam tylko ogórka, a kot nie dostal puszki od 2 dni z rana, tylko suche je ciagle, i ewnidentnie juz ze mna nie gada....normalnie az mi jej szkoda...ten zawód w jej oczach....
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 maja 2014, 13:27
dzis zero energii...wczoraj mialam zabiegany dzien, i musze go dzis odlezec...nawet na spacer mi sie nie chce wyjsc, ani naczyn pozmywac...ogladam juz drugi film....i lezymy z kotem na sofie...
nerwowosc chwilami ustepuje,ale i chwilami nawraca...oczywiscie w zwiazku z tym pokolocilam sie z mama na skypie...miedzy nami jest ok,gdy ja jestem na dobrym stabilnym torze...ale gdy zaczynam byc znerwicowana...ona wysiada...puszczaja jej nerwy...zaczyna sie klotnia, i obwinianie mnie...bo ja jestem zla jak ojciec!!!...i znowu pytanie,czy to byl dobry pomysl aby tu przyjezdzala??? ustapilam jej, a teraz zaluje...juz sama nie wiem...chce aby tu byla,to moja mama!!! ale jak ma byc tak jak dzis to ja dziekuje....bosze ...co tu robic????? naprawde wolalabym dzis aby nie przyjezdzalam...w koncu jak juz tu bedzie,to jej nie rozlacze jak na skypie.......wrrrrrrrrr
moj maz jest najlepszy...jak to mozliwe,ze w kilku prostych slowach umie mnie postawic do pionu...i jest taki mily i slodki...
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 maja 2014, 18:35
Co do mamy do pewnie bedzie tak jak napisala miiriam...bedzie i tak,i tak...z jednej strony pomoze...a z drugiej pewnie i sie obrazi...i uslysze znienawidzone ´´nic ci sie nie podoba, nic ci nie mozna powiedziec,uwazasz,ze jestes najmadrzejsza´´ moja mama sama jest nerwos...ale w taki sensie,ze bardzo sie wszystkim przejmuje,jest przewrazliwona, i nawet jak powiem cos,co wedlug mnie nie powinno nikogo zranic...ona juz sie czuje dotknieta...strasznie mnie to meczy i denerwuje..Boje sie tej wizyty, bo na moim slubie mi sie poplakala, gdy dzien przed poklocilam sie z mezem o wentylator(bo obudzilam sie z katarem) a ta...zrobila drame...placz i ryk, ze my sie klocimy,a przeciez jutro slub!!! ze maz z innej kultury nie szanuje mojego zdrowia skoro nie wylaczyl wentylatora!!! normalnie bylam w szoku i nie wiedzilam czy dobrze slysze...nie dosc,ze sama bylam zdenrwowana slubem ,bo mialam gosci z polski na glowie, rodzicow w domu, praktycznie sama caly slub organizowalam, nie mialam nikogo wtedy na kogo moglabym zwalic czesc obowiazkow nawet w dzien slubu ani przed...a ta mi tu ze swoim placzem jeszcze wyjechala,bo nie mogla zniesc tego,ze sie poklocilismy!!! ja wiem,ze to z milosci,ze ona jest przewrazliwona na moim punkcie bo jej na mnie zalezy, chce abym byla szczesliwa,ale ta jej troska doprowadza mnie chwilami do szalu,co oczywiscie nie lagodzi atmosfery. Fakt,ze ojciec jest nieczulym barbarzyncom tez nie ulatwia,bo nie ma w nim oparcia i wpatruje sie we mnie jak w swiety obrazek....a Maryja z obrazka jej odburkuje tylko....Bosze...mam nadzieje,ze jakos sie pouklada...Oczywiscie Mama ma tez wiele zalet, o ktorych pisalam...jest raczej ugodowa osoba...ale jest tak zaslepiona w swojej milosci do swojej jedynaczki, a to bywa irytujace...np...chciala spac z dzieckiem w jednym pokoju po porodzie!!! normalnie szkoda,ze jej sie nie spytalam,czy piersia tez planuje go karmic??? ona chcialaby mnie we wszystkim wyreczyc!!! dobrze,ze mialam instynk samozachowawczy i wyjechalam daleko od mamy w wieku 19 lat....gdybym zostala w miescie przy mamusi.. to bylam bym taka kluska slaska...do niczego niezdatna...i chodz w liceum kolezanki zazdroscil mi mamy, ktora do wszystkich mowila robaczku i kochanie, glaska po glowkach i wpychala sie do pokoju z ciastem to ja warczalam na nia...bo nadmiar milosci tez nie jest wskazany...dla mnie to bylo krepujace...
Dobra koniec biadolenia...sama jestem przerwazliwona jak matka,inaczej bym tego nie analizowala...i pewnie sama bede mowic do Gabrysia ...robaczku...i bede za nim krzyczec ´´nie biegnij bo sie wywrocisz!!!!´´
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 maja 2014, 16:31
trzeba jakos sie uodpornic na zycie...na problemy, zwiekszyc wydajnosc na stres...chce byc twarda!!! przec do przodu...chce byc jak bohaterowie na filmach...zakrwawieni, wymeczeni czolgaja sie po ratunek...wielokrotnie ogladajac takie sceny wiedzialam,ze ja po prostu czekalabym na smierc i juz, nic bym nie robila,bo nie widzialabym nadzieji na ratunek...Maz czesto mi powtarza,ze bardzo szybko sie poddaje, zaczynam plakac zanim cos zlego naprawde sie wydarzy. Chce to zmienic... chce przetrwac, musze znalesc w sobie sile!!! chodzbym miala ja sobie narysowac i wsadzic w swoja glowe !!!
ps...dzis mi sie snilo,ze palilam papierosa.......boze jak ja za tym tesknie!!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 maja 2014, 10:00
Z nadzieja, ze sie pouklada, kupilam sobie bardzo faja wakacyjna torbe plazowo/miastowa i jestem happy!
Jako,ze zostaly juz tylko 2 miesiace do godziny 0!!!!! zrobilam plan,co chce zrobic do tego czasu...wydaje mi sie tego bardzo duzo...ale...w koncu to 2 miesiace,nie? wiem,ze to zlatuje jak z bicza strzelil,ale nadzieje warto miec,ze sie wyrobie
Cele wyprawkowe:
-pojechac do Ikeii!!!!!!!!!! kupic lozeczko,komode,materac,przescieradla
-pokoj gabrysia!!! czyli zlozyc meble, poukladac wszystko,poprzybijac obrazki na scianach
-poprac ciuchy i poupychac w komodzie i gdzie sie da!!!
-dokonczyc zakupy...pierdoly, typu elektoniczna niania i inne...
Cele zawodowe:
-dokonczyc sprawe podatkowa
-przejrzec inne dokumenty i ogarnac wszystko z ksiegowym...np hiszpanski zus....aby nie bylo innych niespodzianek, ladnie wszystko poukladac w teczuszki, i podpisac, porzedzielac szlaczkiem niczym w szkole...
- zajac sie projektem dla klienta (moja przepustka do nowego zycia!!!)
Cele Towarzyskie:
-przed porodem spotkac sie z Kaska!! z Baska i Ricardem, Z Marta zjesc jakies dobre ciacho!!! umowic sie do fryzjera z Christin!! moze jak starczy czasu spotkac sie z moja hinduska (tez ciezrana) kolezanka na jakas kawe...
No i oczywiscie moje cele przygototwawacze do porodu:
dalej spacerowac i chodzic na basen,zadzwonic do babki,ktora uczy metod oddychania i umowic sie na spotkanie, i dowiedziec sie o co chcodzi z tym masazem krocza!!!???? brzmi groznie i mnie przeraza....
i inne...
-zaszczepic kota
-przeglad samochodu!!!
-zalatwic nam zameldowanie
-urzadzic taras na wakcje, kupic parasol i lezak!!! co bysmy mieli z Gabisiem gdzie siedziec
To chyba wszystko...mam nadzieje,ze do 1 lipca wszystko z tej listy bedzie gotowe na tip top!!!
A w ogole, to co to za lista??? Plan byl taki ,ze ostatnie 2 miesiace niczym sie nie przejmuje tylko grzeje tylek na sloncu,mocze go w basenie i lenie sie niczym leniwiec w ameryce poludniowej!!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 maja 2014, 19:59
Myslam,ze umycie zebow bedzie dzis moja jedyna czynnoscia...bo energii bylo zero,stopy spuchniete...ale jakos sie ubralam, zmylam naczynia,ktore od 3 dni lezaly w zlewie, wywiesilam pranie...lezace w pralce ze 2 dni(podatek oderwal mnie od czynnosci domowych) pojechalam nawet na zakupy do marketu!!! i do drukarni po wizytowki dla meza!!! wiem,ze to co opisuje to jakies pierdoly i zwykle codzienne sprawy...zaden z moich podpunktow na liscie nie zostal skreslony, ale jestem z siebie jakos szczegolnie dumna!!! i mam potrzebe spisania tego co zrobilam i pochwalenia sie...nawet za ta miernote...przed mna jeszcze zrobienie kolacji bo obiecalam mezowi,ze cos w koncu ugotuje...i tak tez jakos od 3 dni maz czeka...ale zawsze kolo godz 20 pisalam...´´wez cos na wynos,bo mi sie nie chcialo!!!´´ widzicie co nerwy robia z czlowieka...nawet naczyn nie moglam zmyc,podejrzewam, ze jeszcze do srody bedzie mnie trzymac lekki nerw...we wtorek mamy nasze usg III trymestru...a po tym juz sie chyba odpreze....
Jednym slowem mam stresa jak przed sejsa, dawno to bylo,ale pamietam....i jakos wiecj energii we mnie wstapilo, a raczej to adrenalina..i kolezanka Panika ktora przyjechala z wizyta!!!!! Niech ktos zatrzyma ten zegar !!!!! 55 dni!!!!! ze co!!!???? czyli jeszcze miesiac i wszystko sie moze wydarzyc!!!!!!!! ja sie czuje nie gotowa...tyle jeszcze zostalo do zrobienia.....moge jakas przerwe?? chodzby jeden dzien..
Tymczasem jutro USG.....jestem tak bardzo ciekawa ile wazy,czy juz sie obrocil...czy wszystko ok...????
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 maja 2014, 18:28
Dobrze,ze juz wiemy, w sumie poszlismy z kaszlem, a wyszla watroba...wiec jakis plus tego,ze pogonilam lenia do lekarza...troche tez odetchnelam...ze to nie rak,bo strasznie sie nakrecilam jak katarynka i juz panikowalam i mialam rano stresa...a teraz...wiem,ze bedzie bral tabsy i wroci do normy i bedzie ciut bardziej dbal o sibie mam taka nadzieje,bo tyle jazd co mu narobilam o zdrowie...i nie lekcewazenie objawow...chyba trafi do tego lba!!! chodz nie wiem...maz jest takim dzieckiem troche w tych sprawach...jak nie umowie go do lekarza, to nie pojdzie, jak nie podam tablektek ze szklanka wody to nie wezmie...bosze...ale teraz moge spokojniej isc do lekarza z drugim dzieckiem....
do wieczora
Wazy 1,830 (32tc +2d )
Glowka w dole....gotowy...
To bylo juz nasze ostatnie usg wedlug Pani doktor, w razie jakiegos ´´W´´ jechac na pogotowie, konsultowac z polozna. KTG mam dopiero na 7 lipca czyli na dzien po wyzaczonym terminie porodu...
No to co...zaczyna sie odliczanie do konca
Pokazalamby wam zdjecia z usg, ale dostalam tylko jedno...bezndziejne...tak jak na poczatku, tylko polska pani doktor (na ktora dzis nie trafilam) wydrukowala mi cala klisze na polowkowym...po tym co dostalam dzis zaczynam watpic w urode mojego synka...ale pocieszam sie,ze to w koncu niewyrazne jakies...same kosci tam widac, nie to co wypas na 3D ktorego nie mielismy....
No coz...rosnij maly zdrowo a Mama dzis juz pada na pysk,po tylu emocjach, plus basen z ciezarnymi...ledwo widze na oczy...
Ps. trzymam w kciuki za Magde i jej groszka!!! kurcze...jak to nigdy nic nie wiadomo....cala ciaza wszystko super, a tu taka niespodzianka, mam nadzieje,ze to byl tylko jakis falszywy alrm i ze wszystko u was dziewczyny dobrze !
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 maja 2014, 20:35
no i piore, i prasuje na raty...stanowisko do prasowania przygotowane...moze do konca tygodnia sie wyrobie...najgorsze,ze jak segregowalam te ciuchy...to potem to wszystko lezalo i kocurzysko sie w tym wyspalo, a teraz koty gubia siersc....wiec Gabrys mial wszystkie ciuchy w siersci szczotkowanie, pranie,prasowanie.....
zdjecie z serii...znajdz kota...
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c6fb303fcf87850d.html
i te nerwy to pewnie tez wina tego licznika ktory codziennie odlicza dni....ludzie sie pytaja,ze juz pewnie nie moge sie doczekac, ze pewnie chce juz rodzic....RODZIC!!! wcale mi sie nie spieszy...jak dla mnie moge rodzic w przyszlym roku...rodzicic to chcialam w lutym, a teraz mi przeszla ochota...
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 maja 2014, 23:16
Masz no-spe? Ja brałam czasami razem z magnesem, choć bardzo rzadko miałam takie twardnienie brzucha, może że dwa lub trzy razy. Miejmy nadzieje, że nic się nie rozkręca, bo jeszcze musisz poczekać trochę. Czytasz o tych, które teraz maja rodzic i Twoje maleństwo może to przeczuwa :)
Ja bym zwolniła tempo w pracy. Nie ma co sie przepracowywac, lepiej polez w domku...
mi twardnieje brzuch caly czas po pare razy w dzien i w nocy do tego takie dziwne skurcze sa to na pewno skurcze BH ale sa zupelnie inne jak miesiaczkowe tych juz nie mam od kiedy jestem na progesteronie ,radze zwolnij tempo ,wypoczywaj pewnie to nic takiego ale lepiej sie oszczedzac pozdrawiam
juz mi przeszlo...na szczescie,moze to ten porod dorjany tak mnie poruszyl,ale chyba musz sie bardziej oszczedzac...na spacerze dzis tez jakos kiepskawo bylo...gorac...w czache mi przygrzalo...musialam odpoczywac w cieniu pod drzewem....sama nie wiem...czas pogadac z mezem...i z lekarz
za wczesnie chyba nie, czytalam, ze niektore ciezarne maja takie skurcze pod koniec II trymestru (ja mialam, ale teraz narazie cisza), wiec moze juz macica sie przygotowuje :) a jesli Twoj maluch o klocek, to tym bardziej. Ale odpoczywaj, bo chyba nie chcesz szybszej az tak ewakuacji :P
nie planuje nic wczesnie przed 30.06....
Miałam taki ból na początku III trymestru brałam nospe i przechodziło lecz lepiej powiedz o tym położnej :)
Słoneczko magnez, dużo magnezu. I zwolnij, mówię Ci to ja, przetestowałam na własnej skórze
Ja mam takie skurcze praktycznie codziennie od 24 tygodnia, czasami jest jeden na dzień czasami męczą godzinę. Biorę magnez 2x1 i spasmoline 2x1 (to taka ziołowa no-spa) ale oczywiście powiedz o tym położnej i trzymaj się dzielnie
no znowy mnie dopada....biore magnez i czekam do piatku...nie mam nospy niestyety, a nie chce nic brac na wlasna reke...
dzis caly dzien leze...do pracy nie poszlam,zostawilam meza samego...
Ja takich bóli jeszcze nie znam, ale na Twoim miejscu zwolniłabym tempo. Poodpoczywaj, korzystaj z ostatnich momentów dla siebie;)
mi jak twardnieje brzuch to biorę no-spe i czasem bolą mnie mięśnie krocza :/