







Mam problem z pracą w tym tygodniu. Z jakiegoś powodu jestem bardzo zmęczona i strasznie trudno mi się zmotywować do czegokolwiek, a mam akurat parę bardzo napiętych terminów

Jestem po połówkowym i najważniejsze: wszystko jest dobrze! Uff, jak cudownie napisać te słowa





Byłam jeszcze dzisiaj z mężem na standardowej wizycie u mojej pani doktor, a potem wybraliśmy się na zrelaksowane śniadanie przed pracą (mąż ma popołudniową zmianę, a ja wzięłam wolne przedpołudnie, więc czuliśmy się trochę jak na wagarach

Adasiu, jeszcze się nie spotkaliśmy twarzą w twarz, ale mama już kocha Cię najbardziej na świecie. I widzę w oczach Twojego taty, że on też.

Jeszcze w dodatku montują nam dziś w biurze nowe szafy i biedy Adaś nerwowo reaguje na wiertarkę. Oboje mamy wyraźną chęć się ewakuować.
Mój mąż dostał zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną w innym mieście, dojazd codzienny 130 km. Bardzo chce zmienić pracę, ale chyba się jednak nie zdecyduje. Po cichu liczę, że jednak nie będzie chciał tych dojazdów i zaraz potem mam wyrzuty sumienia, że jestem samolubna






Powoli zaczynam mieć ochotę na kompletowanie wyprawki. Nic jeszcze dla mojego malucha nie kupiłam - jakoś był to dla mnie zupełnie abstrakcyjny temat. Ale teraz czuję go codziennie i staje się dla mnie w pewnym sensie coraz bardziej realny. Zaczynam też być coraz bardziej ciekawa, jaki on będzie, ten mój synek - czy faktycznie będzie wolał pospać rano a buszować popołudniu i wieczorem, tak jak teraz odczuwam jego ruchy? Czy będzie lubił określone książki lub dania, które lubię ja lub mąż? Jakie będzie miał oczy, włosy, twarz? Jaki temperament? To fascynujące uświadomić sobie, że rozwija się we mnie mały człowiek, który nie jest po prostu zlepkiem cech moich i męża, a kompletnie odrębną indywidualnością. Pod pewnymi względami nie mogę się doczekać naszego spotkania!
Pod innymi względami boję się jak jasna cholera


Już nie wspomnę o tym, że najwyraźniej istnieją ludzie, którzy płacą ponad 3 tysiące złotych za łóżeczko niemowlęce...
Siedzę właśnie na tarasie z przepięknym widokiem na górskie szczyty, dookoła śpiewają ptaki, pachnie pięknie lasem i skoszoną łąką, mąż obok, Adaś kopie. Pełna sielanka

I najważniejsze - mój tata miał dzisiaj poważną operację i wygląda na to, że wszystko jest w porządku! W dodatku udało się ją przeprowadzić mniej inwazyjną metodą niż początkowo przewidywali lekarze

Z decyzji dotyczących wyprawki większość ważnych chyba podjęta - tak na 90% myślimy o wózku X-Lander X-Cite - czwarte piętro bez windy i malutkie autko dość mocno ograniczają nasze wózkowe opcje.
Fotelik - Besafe Izi Go, musimy tylko jeszcze podjechać samochodem i zobaczyć, jak pasuje.
Bujaczek - chyba Tiny Love.
Łóżeczko pewnie kupimy w Ikei.
Innych mebli dziecięcych na razie nie planujemy, bo maluch na początku będzie spał z nami w sypialni i mamy akurat dużą komodę na jego rzeczy, która ma też wygodny, szeroki blat w sam raz na przewijak

Wszelkie opinie i rekomendacje dotyczące rzeczy dla dziecka, i tych wypisanych powyżej, i innych, które się u Was sprawdziły, mile widziane!




Planowaliśmy się wybrać dzisiaj na kiermasz i do kina, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie, bo upał jest taki, że nie daje żyć. Siedzimy w naszym najciemniejszym pokoju, wiatrak chodzi na cały regulator i dzięki temu jest nawet znośnie, ale otrząsa nas oboje na samą myśl o wyjściu na zewnątrz. W końcu będziemy musieli wyskoczyć choć na chwilę do sklepu, bo w lodówce po urlopie pustki, ale chyba odwleczemy to do wieczora



Uznałabym to za wypadek przy pracy, gdyby nie to, że zachowywał się w ten sposób podczas absolutnie każdego USG w trakcie całej ciąży. Jak tylko wyczuje głowicę USG układa się w najmniej wygodnej do danego badania pozycji i nieruchomieje póki nie zostawimy go w spokoju. Ok mały, rozumiem, że cenisz sobie święty spokój, ale parę z tych badań było ważne, więc mógłbyś być trochę bardziej skłonny do kooperacji!

Kocham go już tak mocno!

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 czerwca 2016, 23:42
50/50 to bardzo kiepska szansa, ale i tak znowu odetchnęłam nieco lżej. Przynajmniej wreszcie jestem na tym etapie ciąży, na którym moje dziecko byłoby ratowane i miałoby jakąkolwiek szansę. A z każdym kolejnym tygodniem szanse wzrastają podobno o 10%! Powtarzam młodemu, że ma grzecznie siedzieć do października, ale i tak przeżywam przekroczenie tej kolejnej umownej granicy - tak jak wcześniej dojście dalej niż w poprzednich ciążach, rozpoczęcie 2 trymestru, połówkowe. Każdy umowny krok, który daje mi większą nadzieję, że tym razem będzie dobrze i będę mogła przytulić w październiku moje maleństwo.
Adasiu, mama nie może się doczekać - ale nie wygłupiaj się i odczekaj do tego października, ok?


W naszych przygotowaniach też pewien postęp





Mamy też prawie wszystkie ubranka na pierwsze parę tygodni. Kupiłam 2 paczki używanych ciuszków, jedną przez allegro, drugą przez grupę lokalnych mam na facebooku i z głowy








Refleksje po sortowaniu ciuszków:
1) mamy ich już naprawdę dużo! Dwie paczki używanych ubranek wystarczyły, żeby wyposażyć moje dziecko w praktycznie wszystko, co będzie mu potrzebne, i to w kilku rozmiarach



2) niemowlęce ciuszki są takie słodkie i tak fajnie pachną!
3) mam dwa kombinezony polarowe, jeden mały i jeden duży (marki nie polskie, więc rozmiary niewiele mi mówią). Nie mam kombinezonu zimowego, ale ten też planuję dokupić jak już Adaś będzie na świecie. Powinno to nastąpić w połowie października, więc zakładam, że nawet jak będzie zimno, to kombinezon polarowy plus kocyk powinny wystarczyć.
Teraz zaczynam polować na pościel do łóżeczka i wózka, otulacze i/lub śpiworki i powinnam mieć tekstylia praktycznie z głowy. Zastanawiam się tylko, czy jest sens kupować specjalny ręcznik dla dziecka skoro ręczników mam tyle, że wypadają mi z szafy???
Tematy do zgłębienia w najbliższych tygodniach:
1) pieluchy wielorazowe - jak to w ogóle teraz działa, bo z pobieżnego czytania zorientowałam się, że jest to znacznie bardziej skomplikowana kwestia niż myślałam.
2) jaki materacyk do łóżeczka???
3) butelki/laktatory - ile i czy potrzeba przy założeniu udanego karmienia piersią (jeżeli z piersią nie wyjdzie, będę na szybko kupować zestaw do mm, ale jeżeli wszystko wyjdzie zgodnie z planem, to ile butelek i jakich potrzeba no i czy jest sens kupować na zapas laktator?
4) nakładki na sutki i inne tego typu akcesoria dla mnie - na razie to dla mnie czarna magia



Z frontu pracowego - jak ja już mam dosyć! Nawet nie fizycznie, bo dalej na szczęście czuję się bardzo dobrze, szybciej się tylko męczę, ale głowę mam coraz bardziej zajętą innymi sprawami. Praca, choć dalej ogólnie ją lubię, coraz mniej mnie interesuje i nęci, a tu jeszcze trzeba się na koniec sprężyć, parę bardzo ważnych spraw i projektów podomykać i wyszkolić porządnie dziewczynę, która ma mnie zastąpić


Ze znacznie przyjemniejszego frontu małżeńskiego - byliśmy dziś z mężem na spontanicznej randce w naszej ulubionej pobliskiej restauracji. Trafił mi się jednak naprawdę cudowny egzemplarz faceta


Kończąc ten wpis, rozglądam się po naszej sypialni, w której poprzestawialiśmy meble pod kątem Adasia (w jego komodzie zapełnione są już dwie szuflady!) i jestem coraz bardziej zadowolona z tego, jak cały pokój na tym skorzystał



Adaś, ten mały łobuz, nieźle mnie nastraszył w ciągu ostatnich 2 dni. Zmienił pozycję i znacznie gorzej zaczęłam odczuwać jego ruchy. Oczywiście moje krnąbrne dziecko reaguje na słodkie, zimne, zmianę pozycji czy pukanie w brzuch kiedy mu się łaskawie zachce, a nie wtedy, kiedy matka odchodzi od zmysłów i wyczekuje jakiegoś znaku życia. Wrrr! Dziś na szczęście czuję go nieco lepiej, choć dalej nie tak dobrze jak wcześniej, ale co przeżyłam to moje. Zwariuję przez kolejne 3 miesiące.
Ta cała sytuacja dała mi do myślenia. Jednak, choć staram się o tym nie myśleć, ten okropny strach cały czas we mnie gdzieś siedzi, zagrzebany w podświadomości i przyczajony, gotowy wyskoczyć przy najmniejszym sygnale, że coś może być nie tak. Myślałam, że mi przeszło, ale cholera jednak nie.
Myślę czasami o tym jak to będzie z Adasiem w domu, jak zmieni się życie moje i męża, jak sobie poradzimy, ale to są wszystko bardzo abstrakcyjne rozważania. Gdzieś głęboko we mnie wciąż najbardziej liczy się myśl, że byle tylko udało się przynieść do domu żywe i zdrowe dziecko, a z całą resztą jakoś sobie poradzimy. Ech, chciałabym do tej całej sytuacji podchodzić bardziej normalnie, ale chyba powinnam się cieszyć, że nie jestem już jednym wielkim kłębkiem nerwów jak w pierwszym trymestrze i pogodzić się z moją głęboko zakorzenioną nieufnością do losu.
Z jednej strony rozumiem, że często to stanowisko wychodzi z buntu na wszechobecne poradniki, teorie i ideologie dotyczące wychowania dzieci i opieki nad nimi. BLW, rodzicielstwo bliskości, chustowanie, pieluchy wielorazowe - na temat wszystkich tych ostatnich trendów widziałam już pełno blogów, stron na facebooku i książek w księgarniach. Też chwilami łapię się na tym, że za dużo tych informacji i chwilami nachalnego pouczania i że sama sobie z mężem wybiorę to, co nam pasuje w naszym stylu rodzicielstwa. Ale z drugiej strony...
No właśnie, w naszym przypadku jest druga strona. Teorie teoriami, ale kiedy przychodzi do podstawowych czynności pielęgnacyjnych przy noworodku czy niemowlaku, oboje z mężem jesteśmy zieloni jak szczypiorek na wiosnę. Żadne z nas nie miało nigdy w życiu do czynienia z małymi dziećmi. Kwestia mycia, pielęgnacji pępka, zmiany pieluszki, karmienia - żeby wymienić tylko najbardziej podstawowe z podstawowych kwestii - to dla nas autentyczna czarna magia. Być może z racji wykształcenia lub zawodu moją instynktowną odpowiedzią na tą niewiedzę jest obwarowanie się książkami, kursami i generalnie rzecz biorąc porządny research

Więc ogólnie chyba po prostu nie wierzę, że sam instynkt wystarczy do odpowiedniego zajęcia się dzieckiem, jakieś podstawowe informacje jednak chcę mieć. A i tak mam ponure przeczucie, że będę nieustannie wisieć na telefonie do mojej mamy, cała spanikowana, bo moje dziecko coś zrobiło, a ja nie wiem, czy to normalne i jak powinnam zareagować

Zaczęłam się w związku z tym poważniej brać za przygotowania. Dzisiaj przyszło łóżeczko, bujaczek Tiny Love i przewijak na komodę. Mam już też wanienkę i chyba wszystkie ciuszki i tekstylia. Dzisiaj też złożyłam zamówienie w Gemini, co powinno załatwić wszystkie kosmetyki i akcesoria kosmetyczne dla malucha (przynajmniej mam nadzieję... jestem pewna, że coś mi uciekło, ale trudno, najwyżej dokupię w miarę potrzeby

Wózek i fotelik samochodowy będziemy zamawiać w pierwszym tygodniu września, kiedy zacznę zwolnienie. Podobno nie ma problemu z czekaniem na nasz model. Wygląda na to, że po dłuuuuugich naradach i namysłach chyba zdecydujemy się na Mutsy Evo. Chyba mniej deliberowałam nad zakupem mieszkania i samochodu niż tego cholernego wózka

Kwestie do dalszego researchu:
- nosidełka
- połóg i rekonwalescencja po cc (chyba poczekam z tym do ostatecznej decyzji moich lekarzy, czy faktycznie muszę je mieć)
- karmienie piersią i akcesoria z tym związane
Może też przemogę mój strach przed chustami? W teorii są fajne, ale przeraża mnie ten ogrom materiału do ogarnięcia, ja mam raczej dwie lewe ręce do takich rzeczy... Boję się, że coś źle zawiążę i mi się mały udusi albo wypadnie.
Plany na wrzesień:
- dokładne wysprzątanie mieszkania (przyda się, nie ma co ukrywać...)
- kurs pierwszej pomocy dla niemowląt
- pranie i prasowanie wszystkich ubranek i tekstyliów Adasia
- spakowanie torby do szpitala
- zaszczepienie i odrobaczenie kotów
- dokończenie/dopilnowanie projektów z pracy, których nie uda mi się zamknąć przed zwolnieniem (wiem, wiem... ale nie mam złudzeń, i tak będą dzwonić i pisać maile w ich sprawie, mogę równie dobrze od razu sobie to dodać do planu. Częściowo moja wina, trzeba było spiąć się wcześniej, ale ciąża, pomimo ogólnie dobrego samopoczucia, zmusiła mnie do zwolnienia tempa i to znacząco).
Wychodzi, że nie zdążę się nawet porządnie znudzić zanim Adaś zapewni mi zajęcie 24h/dobę

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 sierpnia 2016, 14:48
Poczekaj na kolejnego kopniaka i będziesz już pewna, że się nie mylisz :)