a ja dzis czuje sie jak nowo narodzona.
musialam isc do podologa, bo wrastal mi sie paznokiec u stopy (nieciekawie, bo z ropa walczylam 2 tygodnie), ale nie o tym chcialam. wyrwalam sie na jakies 2 h z domu, podolog, potem apteka, skoczylam na kawe do lokalnej kawiarni, potem po tajskie na obiad... wszystko samochodem, muza na prawie maxa depnac gaz moglam..... matko. poczulam sie jakbym sie cofnela o jakies 10 lat w zyciu
hahahaha. czy to normalne? ale tak szczerze, te 2 h i te proste czynnosci bez dziecka tak naladowaly mi baterie, ze chce sie zyc!!!!!
Anakin, odpowiadajac na pyt dot. laktacji. mna sie nie sugeruj, bo przez ostatni miesiac odciagalam pokarm juz ty;lko rano, zauwazylam, ze pokarmu jest mniej... wiec po jakims czasie odciagalam co drugi dzien, potem co trzeci, az doszlo do 5ciu dni i troche cycki bolaly. wiec teraz raz na jakies 3 dni odciagam z dwoch piersi jakies 10 ml.... max.. niestety wylewam, bo jestem chora i biore leki. u mnie to wygaszanie laktacji dosyc naturalnie przebiega, bo po prostu od paru miesiecy z 4 odciagan na dobe zeszlam do 1 i potem co kilka dni. mleko nadal troche jest, ale jak chcialam rozkrecic, to wiecej jakos nie szlo. wiec po ukonczeniu 7mego m-ca zycia Oli postanowilam, ze koniec. i tak niewiele go pila juz. ale jak ktos karmi pelnoetatowo, to pewnie trzeba wiecej teorii do tego nie wiem. nie czytalam o odstawianiu. postawilam na instynkt
a maz teraz poszedl na silownie, my kawkujemy. a co! Ola sie turla w lozeczku, matka moze skrobnac do Was kilka slow.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/c295802efe53.jpg
niestety choroba trwa. nie rozwija sie, ale tez jakos nie chce sie skonczyc. ide z nia w poniedzialek na kontrole na osluchanie. tak na wszelki wypadek, zeby nie weszlo jej nic w oskrzela.
aaaaa. z nowowsci.
Jak zostawie Ole na macie w pokoju, to oczywiscie w pol minuty jak wyjde znajduje sie w innym miejscu w pokoju. ostatnio zostawilam ja na dywanie u niej w pokoju, to zastalam ja grzebiaca w koszu na jej brudne ciuszki gdyz jest w lezaczku takim na 45 stopni odchylonym to siadalaby gdyby nie pasy bezpieczenstwa. gdy mam ja na kolanach odchylona, siada sama. wczoraj przyszlo krzesleko do karmienia. przy blw postawilam na takie z podnozkiem (1st safety simba), zobaczymy jak sobie radzi oblozona poduszkami (zeby sztywno siedziala).
milego weekendu!
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 stycznia 2019, 14:35
tatus skrecil krzeselko. myslalam, ze Ola bedzie musiala byc oblozona poduszkami itd. a okazalo sie, ze ona pieknie siedzi!!! cudownie bylo zobaczyc jak je! do tej pory mialam ja na kolanach. i widze, ze jej sie podoba ta samodzielnosc, to ze moze smarowac blat po jedzeniu itd. widze, ze najpierw sie najada, a potem troche sie bawi jedzeniem. krzeselko rewelacja. jestem bardzo zadowolona z zakupu Timby.
no i kolejna nowosc. zmienilismy gondole na spacerowke, bo Oli juz sie nozki nie miescily takze weekend zmian.
ja czuje, ze dziecko rosnie i mi sie serece kroi. niech nie dorasta!
Ps. Zmiana systemu drzemek. Nie ma juz 3x20min. Jest drzrmkq miedzy 11 a 12 max 30 min. A druga o 15 i spi nawwt 2h!!!!! Bajka. Noce bez zmian. Przesypia cale. Tyllo pozniej sie kladzie, bo ok 20. Mnie to pasi.
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 maja 2019, 12:48
wczoraj Ola zaczela pelzac jak gonsiennica. odpycha sie do przodu nozkami, tak, ze tylek idzie w gore. raczki jeszcze nie ogarniaja koorydnacji ruchowej, przez co czasem tylek w gorze, raz prawie ja przewazyl. udalo mi sie nagrac filmiki. moja tesciowa mowi, ze jeszcze z tydzien i bedzie raczkowac..... no takze sie zacznie
i siadac probuje z pozycji p bocznej lezacej. wyglada smiesznie, ajk mala modeleczka co nozke na nozke zaklada i i trzyma jedna raczke na kolanie. jak pociagnie sie ja lekko za raczke (tzn poda jej sie reke do podciagniecia), to siada... nie jest stabilna siedzac sama na macie czy lozku, ale jest duzy postep. stabilnie siedzi tylko w foteliku do karmienia
je pieknie. nagralam nawet jak jest zdeterminowana. jesli np banan jest za sliski i zostal maly kawalek, to schyla sie i buziakiem zmiata kawalek z tacy... tak tak. jak widac raczki ine sa potrzebne jak cos smakuje. a zadowolona z siebie!!! na maxa!
dzis pierwszy raz usypialam na poobiednia drzemke w jej pokoju. latwo nie bylo. umeczylam sie godzine, troche placzu.... ale spi juz od godizny. zastanawiam sie, czy na noc juz ja klasc, czy stopniowo wydluzac ilosc snu w lozeczku.
z jednej strony moglabym stopniowo, zeby szoku nie bylo. z drugiej strony zobaczy, ze moze negocjowac warunki zasypiania
faktycznie u nas sprawdza sie teoria, ze w okolicach 8mego miesiaca zycia dziecko jest duzo bardziej gotowe na jedzenie. Oli proby jedzeniowe szly fantastycznie poki co, ale zaobserwowalam ze odkad zaczela pelzac, to zjada tez wieksze porcje i zaczela jesc chetnie mieso... a dokladniej bez oporow je udka z kurczaka. piers z kurczaka, ryby itd jej nie podchodza. a udka czy gotowane z wywaru warzywnego, czy tez pieczone w przyprawach bez soli wcina az sie uszy trzesa. co prawda jedzenie miesa wyglada inaczej niz uparowanych warzyw. warzywa zjada sama bez pomocy, a miesa ja jej rozdziabdziuje palcami i takie male porcje wkladam do buzi. ostatnio tak jej smakowalo, ze mnie w palec dziaslami ugryzla!! nie mogla sie doczekac jak poczuje cos w buzi
oto ile zjadla wczoraj. dzis podobnie, na podlodze wczoraj moze 2 kawalki ziemniaka byly. reszte pochlonela. zostalo tylko to co widac na zdjeciu... a ja sadzilam, ze nie da rady!
stabilizuja nam sie tez harmonogram karmien. np. dzis:
6 rano ok 100 ml mleka
8.30 ok 50 ml
ok 9.30 sniadanie (bulka, bieluch, avocado, pomidor)
potem dopiero ok 12.30-13 obiad (ziemniak, borkul, marchewka, cukinia plus mieso z udka z kurczaka)
15 ok 100 ml mleka
i juz wiem, ze pozniej bedzie tak: (bo tak jest od 2 dni)
ok 18 owoce: banan/jablko lub gruszka
ok 19.30 - 100 ml mleka
ok 22.30 - ok 130 ml mleka
3 rano - ok 130 ml mleka
i potem 6 rano i jak wyzej....
nie wiem czy to dobrze, czy zle. w sumie mleka wypija na dobe ok 600 ml.
jedzenie stale zaczyna sluzyc jej do zapleniania brzuszka, nie tylko do zabawy i kupy
bardzo mi sie serece raduje jak widze, jak malutka wcina. i co smieszne, czesto jak je to sobie podryguje. w sensie jak do muzyki. albo macha glowka. albo calym tulowiem.. ja sie martwie, zeby sie nie zaksztusila, ale ona wie swoje
poki co moge powiedziec, ze dla mojego dziecka BLW bylo super wyborem. ja wiem, ze nie kazde dziecko jest do tego stworzone i sa rozne obiekcje. ale ja juz sie nie boje wcale. od 2 miesiecy je kawalki stalego pokarmu i z reka na sercu moge powiedziec, ze moze 3 razy sie zaksztusila. w sensie musiala odkaszlnac. a teraz jak widze, ze memla w buzi np banana wielkosci polowy mojego palca i po rozdrobnieniu go polyka, to juz mnie to nie stresuje. czasem cukienie ze skorka chce polknac za szybko i wtedy wyciaga jezyk na wierzch, aby przesunac pokarm do przodu, bo za gleboko jej weszlo w gardlo. ake totalnie widac, ze panuje nad sytuacja. moge przyznac, ze jesli dziecko ma zapedy do samodzielnego jedzenia, to ta metoda jest super.
aczkolwiek marzyu mi sie ugotowanie dla niej zupki. poki co wybrzydza i odmawia jedzenia takiej konsyustencji. ale jakby co to bede jej robic jakies pasty warzywne. bo jesli posmarowany jest chlebek czy bulka (jak twarozek), to chetnie to zjada. takze, to moze bedzie nasza alternatywa.
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 maja 2019, 12:48
Musze pomyslec co.dostanie dzis.zamiast owocow.
Chyba bedzie omlet jajeczny z pomidorami
Edit: omlet na kaszy mannie razowej z ziolami prowansalskimi plus bieluch do posmarowania byl. Wystraszylam sie tych owocow. Poczytalam tez troche. Takze.od jutra owoce.przed.poludniem
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 stycznia 2019, 18:12
oczywiscie bede przeplatac pewnie jakimis swoimi wywoadmi, ale moze stac sie nudno dla niektorych
wczorajszy garfik po ostatniej drzemce.
18 - nalesniki z kaszy manny gryczanej z bieluchem i avocado.
20 - ok 120 ml mleka
23.30 - 120 ml mleka
5 - 120 ml mleka i imprezka 45 min. potem zasnela, spalysmy do 7.30
dzis:
8.15 sniadanie ( pasta jajeczna : jajko, troszke oleju rzepakowego, koperek, pietruszka i pol zabka czosnku. nie chciala jesc z chlebkiem, wiec podawalam jej palcami do buzi jak miesko. zjadla ladnie. my tez zjedlismy ta paste na sniadanie., nawet bez soli byla smaczna do tego 2 kawalki chlebka z bieluchem. tez srednio dzis jedzone, 1/3 avocado i 1/3 pomidora bez skorki. warzywa zjedzone pieknie. w calosci praktycznie)
po sniadaniu higiena,zabawa, kupa i szykowanie na sacer
9.30 spacer
10.00 caly banan i troszke kaki
10.30 pojechalysmy na gordonki (meeeeeeeeeeega). postaram sie opisac osobno rozwoj Oli w spolecznosci dzieciecej
11-11.45 gordonki
11.50 mleko ok 70 ml
12.10 zasnela w samochodzie. przenioslam i rozebralam spiaca w domu. spala do 14.15. ja w tym czasie ogarnelam sypialnie, zrobiulam pranie, wstawilam warzywa na parze na obiad. mieso mialam gotowe z wczoraj. sama zjadlam obiad i akurat sie obudzila.
14.15 - 60 ml mleka. potem higiena, krotka zabawa gdy ogarniam jej krzeselki, kupa
14.30 spacer
15.15 obiad (marchewka, cukinia, ziemniaki rozgniecione z maselkiem i natka pietruszki, brokuly i mieso udka kurczaka rozgniecione). zjewdzone w 2/3 nalozonej porcji.
po obiedzie higiena, kupa, zabawa
16.20-17 drzemka. wlasnie wstala.
jutro dopisze reszte grafiku. teraz zabawa
ps. juz rutyna staje sie gesta, piekna kupa. zawsze zrobiona ok 10 min po jedzeniu stalym, gdy jest polozona na brzuszku do zabawy. mialam obawy z kladzeniem na brzuszku. ale nic sie nie dzieje.
Edit. 60 ml ok 17.30
20: 110 ml
23: 120 ml
Nie nastawiam budzika. Moze dotrwamy do 5.... czasem 6 h przerwy sie juz trafilo
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 stycznia 2019, 23:20
Wyżyna się dolna lewa jedynka.
Dzis zasypiając zamiast smoczka Ola ciumkala moj palec. Jaki to ostry ząbek jest !!!!
Pod światłem juz widac.
Tylko nic nie wskazywało. No dobra . Jesy bardziej marudna. Czasem nie da sie odłożyć na matę lub przewijak. Ale nie podejrzewałam zębów. Noce poki co bez zmian. Drzemki dwie w ciagu dnia.
Bede obserwowac
jak teraz mysle, to nie do konca jest bezobiawowo. Ola 2 tyg temu zachorowala. katar splywajacy po gardle miala dwa tyg. i ten drugi tydz wlasnie obstawiam na zabkowanie. miala tez codziennie takie 37.2 wiec temperatura tez widocznie towarzyszyla. a mnie sie to zbieglo z choroba i nie zauwazylam.. dzis w nocy tez kaszlala, bo katar splywal. takze sadze, ze to jeszcze potrwa. robie jej raz dziennie inhalacje. mam nadzieje, ze to nie za malo na katar.
plan dnia:
4.30 - 120 ml
7.00 pobudka
8.15 sniadanie (pasta jajeczna, chlebek z bieluchem, avocado, pomidor bez skorki) - powtorka z wczoraj
9.30 spacer
10.30 - 120 ml
11 - drzemka do ok 12.30 (ja w tym czasie zrobilam szczawiowa, zupe dla psa, curry z kurczakiem na kilka dni). szykowac, kroic itd zaczelam jak Ola nie spala, zeby ugotowac w trakcie drzemki. ona sie bawila w trakcie szykowania.
13 - owoce (1/2 banana , 1/2 gruszki, 1/4 jablka)
zaraz idziemy na spacer.
pozniej edytuje post i dodam foty z obiadu (przygotowalam do wstawienia do piekarnika jeszcze rano ze sniadaniem, pieke dopiero teraz, zeby bylo na ok 14.30, bo jeszcze musi ostygnac, ja z psem i Ola wyjsc....) i bede tez edytowac post kazdego dnia zeby dodac godziny jedzeia itp.
Jezyku. poki co przepisy z glowy. ale ja zawsze bylam taka bezprzepisowa... na zasadzie otwieram lodowke i cos zrobie. lub mam na cos ochote wiec ide na zakupy i to zrobie.
Anakin. odpisywalam Ci bardziej szczegolowo w komentarzu u Ciebie, ale przygotowanie obiadu zajmuje mi naprawde max 5-10 min dla Olki. czas gotowania ok 20 min no i studzenie jakies 10 min. jesli chodzi o miesa. to zawsze pieke wczesniej, bo musi byc "rozgotowane". wiec np robie to wieczorem i wtedy takie palki z kurczaka w przyprawach pieke 1,5 h w 150 stopniach, podlane woda i szczelnie zamkniete. wtedy wychodza soczyste i mieciutkie. a nastepnego dnia moge po prostu odgrzac. sorry, ale nie jestem w stanie codziennie swiezego miesa rybe tez robie na dwa dni.
dzis bedzie losos, ale dopisze pozniej reszte dnia.
Edit.
Ok 14 spacer.
Ok 14.30 obiad
16 -90 ml mleko. Nie wiem gdzie to miesci
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 stycznia 2019, 16:11
przyprawy nieostre, ale ziolowe tak. nie powinny szkodzic. slodka papryka, wedzona papryka, kmin rzymski mielony, zila prowansalskie, majeranek, lubczyk. tych narazie uzywalam i wszystko jest z Ola ok. bardzo jej smakuje.
jedyne co, to przypraw uzywam do mies/ryb. warzywa zawsze saute
Jezyku. ja lososia marynuje w czosnku cytrynie i koperku w wersji dla doroslych jest jeszcze sol wiec akurat ta marynata nie zaszkodzi Oli. wiem, bo robuilam w tym juz dorsza. tylko wtedy nie chciala jesc dorsza, a dzis lososia wciagnela
u nas dzis byl losos z pieczona cukinia, pieczona dynia i kasza jaglana. dynie rozdziabdzialam z kasza po upieczeniu. cukinia osobno.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/c936cdfb3c95.jpg
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/519d7da42823.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 maja 2019, 12:49
Ola na sniadanie tylko 1/2 pomidora zjadla. Wiec dopchalam ja mlekiem. Reszta posilkow i rytm dnia zachowany.
101015 wspolczuje rota i szpitala. Masakra.... dlugo byliscie na leczeniu?
Mam dosyc siebie. Dosyc tluszczu, ktorego nie moge sie pozbyc. Potrzebuje pomocy...
18.01 wizyta u internisty po skierowanie na badania krwi
26.01 wizyta u fizjoterapeutychhce wiedziec czy mogę intensywnie cwiczyc
05.02 dietetyk, ktory kiedys mi juz pomogl
Mam dosyc. Chce w sierpniu zmiescic sie w ciuchy sprzed ciazy i dobrze w nich wygladac. A w kwietniu chcialabym w tej grecji moc pokazac sie w bikini.... nie musi byc super. Ale musi byc lepiej niz jest.
Juz mezowi zakomunikowalam. Koniec. Kovham Ole nad zycie. I wszystko bylo warte aby mov teraz ja miec, przytulac, usypiac, rozsmieszac, calowac, patrzec jak sie rozwija.... ale ja nie moge tak wygladac. Sama nie daje rady. Gowno daja.mi diety srety i inne. 8 miesiecy a ja wygladam jak 80 kg wieloryb. Mam dosyc. Gdzie jest moje 60 kg? Marze o tej wadze. No dobra z 65 tez bede zadowolona... ale to musi sie w końcu stac.
Zazdroszcze dziewczynom ktore zlecialy z wagi po porodzie i nie tylka ja utrzymaly, ale zbily. Ja ewidentnie efekt jojo. Przed ciaza 75 kg. Na koniec ciąży 85 kg. Po 2 tyg od porodu 72 kg.... i teraz 82. No ja pierdxxx. To sie musi zmienic.
Przez to mam doła....
101015 my sie szczepilysmy na rota. Drogo ale warto podobno. No i po tej szczepionce wlasciwie nie ma objawow jak po innych.wspolczuje przezycia tego. Serce by mi peklo w tym szpitalu chyba
Byłam u lekarza.dostalam skierowania wszystkie potrzebne do dietetyka. Właśnie siedzę na badaniach. Już zapomniałam jaką krzywa glukozy jest cudowna.
Boję się wyników badań. No nic. Zobaczymy.
Ola została z tatą w domu. On pracuje dziś z domu. Ale wkurwilam sie. Ja robię przy dziecku dziecku wszystko.a on musi mieć dziecko całkowicie ogarnięte z zostawionainstrukcja co za 20 min a co za 40.... nawet musiałam zaczekać jak Ola zje śniadanie. Umyć ją i przebrać. Zajebiscie. Śniadanie zjem o 13 dzięki temu. Ale co tam. Ważne by tatuś się nie narobił. Bo dwie prawe ręce (Jest leworeczny). A właśnie. Ola je najczęściej lewą ręką. Ciekawe czy to już oznaki, że będzie leworeczna.
Trzymajcie kciuki żebym nie puściła pawia po tej glukozie. Bo coś mnie mdli
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 stycznia 2019, 09:41
nie ma dramatu poki co. cholesterol cuit za wysoki. glukoza z rana na granicy. reszta ok....
czyki jednak wpierdalam za duzo.... zobaczymy co powie dietretyk. jeszcze czekam na ostatnie badania, ale widze, ze chyba nie w hormonach jest problem.... to co ja bede jesc.... salate i ziemie?
Oprócz cholesterolu, cukru na czczo i monocytow. Wszystkie na zielono wyszły....
Dziś byłam u fizjo. Mam zielone światło na ćwiczenia.tylko brzuszkinie bardzo. 5 mm rozejścia mięśnia- więc prawie nic. Blizna ruchoma bez zrostow. Macica lekko obniżona jakieś 5 mm od dźwignia Oli.i delikatne wzmożone napięcie macicy. Co skoryguje bardzo prostym cwiczeniem. Duża świadomość miesni, pracuja prawidłowo. Ogólnie super po tej cesarce.
Pochwaliła mnie za podjęcie współpracy z dietetykiem.
Także na wizytę do dietetyka już tylko czekam i w między czasie mogę ćwiczyć już.
Wychodziłam to Ola szła na drzemkę. Śpi już 3 H.tatus się nie napracowal
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 stycznia 2019, 14:46
Dziewczyny co na ząbkowanie? Jaki żel?
noc była ciężka. Rano katar. Lzawiace oko.37.4 temp.w ciągu dnia ok. Włączyłam inhalacje odciaganie kataru. Przed chwilą leki na ząbkowanie. Gorne jedynki uda. Opuchnięte dziąsła na Maxa. Walczymy
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 stycznia 2019, 17:40
Hardcore zaczyna się ok 18 i trwa do 6 rano. I tu posilkuje się Camilia (działa suuuper) I dentinox (mam problem z aplikacją na dziąsła. Na smoczek też nie akceptuje).
Dwie.dolne.jedynki wybily sie. A dwie gorne napuchniete na Maxa. Widać że będą "łopaty"
Dziękuję dziewczyny za wsparcie,pomysły i miłe słowa. To pomaga.
Ps. Jutro miałam iść na odkładanie od 3.miesięcy szczepienie. Dramat..znowu przekładam. Oczy lzawia. Nie wygląda zdrowo
Już chyba po wszystkim. Karmienie co 2h w nocy, ale już bez bólu i płaczu. Dziecko rano już nie zalzawione. Katar o połowę mniejszy. Pierwsza fala za nami.... szczepienie przełożone na 5 lutego. Ktoś odwołał wizytę. Więc fart
Nosilam sie z zamiarem tego wpsiu od rana, ale dopiero Lentilka mnie zmotywowala swoim zapytaniem.
nostalgicznie bedzie.
przeszla burza zabkowania. w sensie pierwsza ciezka fala. juz 4 razy leczylam katar. za kazdym razem inna odmiane. za kazdym razem kiedy widze, ze Ola zaczyna chorowac kroi mi sie serce, ale tez doswiadczylam czegos nowego ostatnio. poczulam sie pewna siebie. nie spanikowalam, wiedzialam dlaczego cos sie dzieje, wiedzialam jak sobie z tym radzic. kiedys panicznie balam sie, ze choroba wiaze sie z antybiotykami i faszerowaniem malucha. teraz widze, ze inhalacje dzialaja cuda. ze konsekwentna higiena nosa nawet przy katarze (od strony tylnej z kaszlem) daja efekty. ze nie kazdy stan podgoraczkowy jest alarmujacy itd.. itp... wiadomo nic powaznego sie nie dzialo. ale te sytuacje zbudowaly we mnie wieksza pewnosc siebie. czuje sie odpowiedzialan i swiadoma. dobrze mi z tym. i oczywiscie mam nadzieje, ze ciezkie choroby nas nie dotkna, bo niczym jest to co napisalam w obliczu prawdziwych problemow zdrowotnych.
tak czy siak. ostatnio coraz czesciej wychodzac z domu na spacer, gdyt pruszy snieg, ja jestem cieplo odziana, Ola opatulona w wozeczku wyglada na swiat, a psiak beztrosko tarza sie w sniegu, coraz czesciej lapie sie na refleksji nad swpim zyciem.
ziesze sie z momentu w jakim jestem. ciesze sie, ze jest Ola. i wcale nie zaluje, ze nie wczesniej. ten moment jest idealny.. moze ona wiedziala kiedy sie pojawic w naszym zyciu, gdy tak dlugo staralismy sie powolac ja na swiat. [...] tak czy siak. wlasnie wychodzac na spacer, gdy jest mozliwosc zjedzenia z dzieckiem sniadania (blw jest cudowne, bo mala je sama), wypicia goracej kawy do tegoz sniadaia, posprzatania bajzlu po tymze jezeniu, puszczenie dziecka na podloge, gdy ona podaza za mna po mieszkaniu ( pelza za mna do kuchni, uwielbia podgladac ,mnie pod prysznicem, gdy sprzatam), ubrania sie i wyjscia aby nigdzie sie nie spieszyc. jest piekna.
czesto mysle sobie, ze czuje sie spelniona. nparwade to nowe uczuscie. czuje sie... kompletna. gdy widze, ze daje sobie rade. gdy widze, ze mala sie rozwija, ze dajemy rade pokonywac trudnosci losu. rozpiera mnie milosc. serio. naprawde. taka czysta, bezinteresowna, dumna milosc.
te ciezkie dni zabkowania usowadomily po raz kolejny jak duzo znaczy dla mnie moje dziecie. jak cierpie razem z nia i jak ulga splywa na moje srece, gdy widze, ze mala czuje sie lepiej, ze moze spokojnie spac....
naprawde jestem szczesliwa. nie wyobrazam sobie nie miec Oli. choc oczywiscie. macierzynstwo to tez wyrzeczenia. ale to nic w porownaniu do tego ile mozemy zyskac. zawsze uwazalam, ze jestem dojrzala emocjonalnie i siwadoma wielu uczusc abstrakcyjnych. ale to ile nowego doswiadczam dzieki mojej corce... jest nie do opisania. jestem szczesliwa. Ola dzis czuje sie zuplenie dobrze
i ten moj dol z powodu nadwagi. no coz. sa rzeczy wazniejsze niz to co nie zmienia faktu, ze stawiam temu czola. musze byc zdrowa i silna nie tylko dla siebie. musze zyc jak najdluzej dla swojej corki. w chorobie widac, jak bardzo dziecko potrzebuje matki... jak bardzo tylko moje ramiona przynosza jej ulge.
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 stycznia 2019, 17:24
Haha normalne. Ja się tak czuję zawsze gdy jadę na kurs. Ewentualnie gdy wieczorem się zaczytam a w domu cisza ;) oj mysziz teraz malutka pilnować skoro tak się przemieszcza :)
Moj tez lubi kosz z jegi brudnymi ciuchami. Przewraca i potrafi wszystko wyciagnac taka zabawa :D
Turlaka mały XD
Turlaka mały XD
Hehe też jak sama gdzieś jadę,a Mąż z dzieciakami siedzi,to mogę wreszcie wdepnac, posłuchać głośno muzyki...:P rozumiem i chyba to normalne :P a ja się zastanawiam kiedy odstawić tego mojego Cycolka...to chyba będzie dla niego tragedia,ale niebawem wracam do pracy...takze zobaczę :P ja swojego nie mogę ani na sekundę spuścić z oka, bo przy wszystkim próbuje stawać.Hehe zaraz i Ty będziesz musiała mieć oczy dookoła głowy :P
Mama turlanie to najlepsza zabawa :) i wszystko ściągnę zabiorę itd .... Oj tak takie wyjścia dają dużo i warto dbać o siebie dla siebie :) Dużo zdrówka dla Oli