X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Dogoniłam czas
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

3 października 2017, 10:17

mam jakis problemy z fioletowa strona. laduje sie 15 minut, nie moge dodawac komentarzy w ulubionych pamietnikach (po klikniecu na "komentuj" strona za kazdym razem przewija sie do gory)... a co smieszne, na rozowej wszystko bez problemu.
wkurza mnie to strasznie. do wlasnego pamietnika tez mam probmey aby sie dostac.


Anakin - zeszyt zamowiony, ale z malym opoznieniem.
Lentilkaa - daj znac koneicznie jak wyjazd w gory i USG. jutrowielki nasz dzien.

Dzis moj maz mnie wkurzyl. jutro na 9.20 usg. nakrecalismy sie juz od dwoch tyg, ze nie mozemy sie doczekac. a ten dzisiaj ni z gruchy niz pietruchy wyskakuje z tekstem, ze sie boi. a co ja mam powiedziec? naczytalam sie niepotrzebnie tez, ze jak objawy typu mdlosci itp przmeijaja, to wcale nie za dobrze .... i ja faktycznie czuje sie lepiej. mam tylko nadzieje, ze nie ze skzoda dla mojej Fasolki... tak wiec jestem w obliczu lekkiego poddenerwowania, czy aby wszystko jest ok.


ogolnie msm ochote zainac sie juz z pracy. widze, planuja mi zadania na nalblizsze tygodnie i miesiace, jaby nie brlai pod uwage mojego stanu. nie chodzi mi o specjalne traktowanie, ale sugerowanie priorytetow na za 4tygodnie, jak w kazdym momecie moge sie zawinac jest dla mnie troche nie na miejscu. znowu gdzies sie naczytalam, ze zwoknienia przewznie od 12-13 tyg ciazy... tylko moim zdaniem to pierwszy trymestr jest trudny. drugi podobno z gorki i potem znowu 3ci daje sie we znaki.... wiec nie wiem co zrobie. w piatek mam wizyte i ginekologa. powiem mu o objawach (do tego co juz wiecei doszly czasem zawroty glowy - i to nie jest fajne, gdy np robie prezentacje na stojaco. mam tez problemy z oddychaniem, tzn lapaniem oddechu przy dluzszych przemowieniach. Oraz bol ledzwiowy przy np dluzszym gotowaniu). ciekawe co mi powie. ale na zwolnienie bym sie nie obrazila. szczegolnie biorac pod uwage pogarszajaca sie pogode, tlumy zasmarkanych ludzi w komunikacji miejskiej i w pracy, jak rowniez perspektywe kolejnej zimy stulecia

milego dnia Kochane :)

4 października 2017, 10:22

Sluchajcie:) po wizycie.

taaaak sie wzruszylam, ze lza poleciala na USG :) moj P. tak samo :)

16mm
serce bije jak dzwon - JEDNO :D
tetno 160

zero krwiakow, jajniki ok, macica ok, pecherzyk ciazowy ok :)

jestem przeszczesliwa!!!!!!!!!!!!!!!

wszystko jest dobrze <3

9 października 2017, 11:46

Alez jestem zla.

zrobilam dzis wpis dlugi i dodal mi sie fragment... wiec usunelam. pewnie teraz nie napisze w podobnym klimacie. no, ale coz :)


chwilowo potrzebowalam odpoczac od komputera, telefonu, internetu. Spedzilam cudny weekend z moim mezusiem. bylismy na grzybach. potem bylo risotto grzybowo krewetkowe, smazone kapelusze w calosci, marynowanie i mrozenie grzybkow. bosssko :) pysznie i satysfakcjonujaco.


znalazlam tez swojego gina do prowadzenia ciazy. dosyc kontaktowy, sporo wyjasnia, jestem zadowolona. cyba najbardziej rozmowny sposrod wszystkich jakich mialam do tej pory. no ale z drugiej strony, to byl z polecenia kolezanki. sama bym pewnie do niego nie trafila tak latwo.
od piatku jestem na miesiecznym zwolnieniu. namawialo mnie do tego sporo osob z mojego otoczenia. przepracowalam 8 lat w tej firmie i dalam z siebie ile moglam. napatrzylam sie na mlode dziewczyny, co zaraz pos tudiach ledwo dostaly umowy na czas nieokreslone i znikaly na dlugie lata (bo czesto na jendym dziecku sie nie konczylo). rykoszytem dostawalam ja. bo albo wieej pracy albo back up albo wieczne udowadnianie, z ejest sie najlepsza. wiec przyszedl czas i na mnie. mm ciezkie poranki. nie wymiotuje, ale wstawanie zajmuje mi 2x wiecej czasu. kawy nie pije, cisnienie mnie dobija. o 14-15 lapie mie sennosc i ledwo przy buirku moge wysiedziec. wiec posluchalam rad i postanowilam odpuscic.

za tydzien w sobote jedziemy z w trojke (ja, P i nasz psiak) na Hel. Licze na meeega relaks i cisze (bedziemy w srodku lasu) i mnostwp grzybow :D zamierzam pozyczyc suszarke od tesciow, no bo ile mozna marynowac i jesc :D Mojemu P tez bardzo nalezy sie juz urlop. wiec czekamy oboje z utesknieniem. i moze nawet padac. mam to gdzies :)

za nami juz 8 tygodni i 4 dni. Krewetka nie daje az tak w kosc oprocz tego co pisalam. (Tak, tak - krewetunia, bo fasolki to juz dawno nie przypomina :D ). Bol piersi teraz jest tylko w nocy. jak przewracam sie z boku na bok, tpo az sie budze z wrazeniem, ze przyczepiono mi dwa wroki stu kilowe ziemniakow :) ale nie wymiotowalam jeszcze ani razu, mdlosci sa bardzo rzadkie. co prawda pozostal jeszcze czesciowy wstret do zapachow ale da sie zyc.

powoli rozgladam sie za roznymi warsztatami i roznymi zajeciami o niemowlakach.
w tym tygodniu przyjdzie moj skorzany pamietnik, bo okazalo sie, ze az z Czech przybedzie. wiec bede musiala nadrobic 2 miesiace wspomnien.


milego dnia kochane :*

23 października 2017, 11:54

my po urlopie na Helu.

dopisala nam piekna pogoda na dlugie spacery, grzybobranie i swiety spokoj :)

wypoczeci wrocilismy do miasta.

oczekuje teraz na komplet badan 31.10 pelna obaw jak kazda pewnie.... oby dzidzius byl zdrowy.

a czuje sie w miare ok, mdlosci zniknely prawie calkowicie. wstret na niektore zapachy pozostal jeszcze, a sennosc czasem dobija. ale idziemy do przodu.

w srode rozpoczynamy 12 tydzien (10ty od zaplodnienia).


milego dnia :*

31 października 2017, 16:13

12 tydz i 6 dzien

dzis bylam na badaniach USG i PAPPA.

to ile stresu ten nienarodzony gnojek mi dzisiaj narobil, to juz ja tylko wiem ;)

dzien zaczal sie pieknie. wstalismy z mezem tak,zeby miec zapas czasu na korki samochodowe. pojechalismy razem.
schody zaczely sie przy rejestracji na badania. okazalo sie, ze lekarz nie zamiescil w systemie skierowania na USG. nie wiem w takim razie jakim cudem zapisali mnie na to badanie bez skierowania. skorzystalam z USG na zadanie (na szczescie moj abonament ma opcje jednego dodatkowego USG na zyczenie).

USG mialo rozpoczac sie o 9.20..... i trwac kilka minut. ze szpitala wyszlam po ponad 4 godzinach. TAK 4 tlustych godzinach. miialam 5podejsc do USG, w tym jedno dopochwowe, zeby sie maluszek poruszyl troche . no i ruszal sie. najchetniej pokazywal DUPE :) byla tez pozycja na swiece z nogami "pod sufit". udalo sie ustalic wszystkie parametry poza przeziornoscia. na szczescie przy 5tym podejsciu ja juz weszlam na totalnego olewusa, bo myslalam, ze juz po badaniach. i wtedy wlasnie nasze malenstwo postanowilo ulozyc sie tak, ze przepieknie wyszla przegroda nosowa i kark.


wyszlam umordowana, ale szczesliwa.

Maluszek ma 54 mm. estymacja porodu na 16 maja.
wszystkie paramentry w normie.

teraz czekamy na wyniki z krwi Pappa. to 14 dni niestety zajmuje. takze czekamy. al juz nieco spokojniej :D


2 listopada wizyta u mojego gina. takze wtedy nastepne info :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 31 października 2017, 16:12

6 listopada 2017, 11:34

samopoczucie bez zmian.
wymiotow na szczescie nadal nie doswiadczylam.
mdlosci przeszly.
zapachy - niektore nadal draznia.
senosc czasem sie pojawia, ale mam sposob. spie w nocy po ok 12 godzin i wtedy mam spokoj caly dzien.

w ten weekend spore decyzje.
zamowilismy z mezem brakujace meble do mieszkania (nie czulismy takiej potrzeby wzesniej, dobrze nam bylo zyjac minimalistycznie), bo mamy swiadomosc, ze jesli teraz tego nie zorbimy to po jowym roku na bank sie to nie stanie. zaczniemy bowiem myslec o pokoju naszego maluszka.

takze splukalismy sie solidnie na szybko, ale nie zaluje. zamowilismy tez nowa sofe do salonu, bo ta ktora mamy wywedruje wlasnie do dzidzisusia na posiadowke przy bezsennych nocach ;)

jutro pierwsza dostawa. komody przyjda dopiero pod koniec miesiaca.

dzis planuje sprzatanie w pokoju dziecka. wyniesienie wszystkich rzeczy, ktore nie naleza do tego miejsca (nasz 3ci pokoj stal caly czas pusty, zamkniety i sluzyl jako skladzik od momentu kupna mieszkania, bo od wprowdzenia byl przeznaczony dla nowego czlonka naszej rodzinki).


od srody zaczynam chodzic na zajecia dla ciezarnych (tak cykl warsztatow na rozne tematy zwiazane z ciaza), nie moge sie doczekac.


jest milo, jest super, jest pozytywnie.


zwolnienie przedluzone do 5 grudnia, takz emoge skupic sie na sobie i moim maluszku <3

13 listopada 2017, 16:26

pojutrze zaczynam 15 tydzien.

jak ten czas leci.

Moje Malenstwo jest kochane. nie daje sie zbytnio we znaki. naleze jednak do tego malego procentu dziewczyn, ktore nie wymiotuja w ciazy. moze to i szkoda, bo bym troche schudla od skutkow ubocznych.

nie naleze do najszczuplejszych i marzy mi sie powrot do sylwetki max 65 kg. ale zle tez nie jest. w sumie i tak schudlam 1kg w ciazy poki co. staram sie jesc zdrowo i nie jesc wiecej niz potrzebuje. glodna nie chodze, czuje sie dobrze. wiec sie nie martwie. a o sylwetke zadbam ostro jak wroce do zdrowia po porodzie.


tymczasem spaceruje ok 2 godzin dziennie niezmiennie. bedac na zwolnieniu pies nie daje mi wolnego i wymaga tyle samo chodzenia. ale spoko. w sumie to z pozytkiem dla zdrowia i naszego Malenstwa. jedyne co to kupilam maske antysmogowa i zainwestowalismy w oczyszczacz do powietrza, bo naprawde jest ciezko. po wlaczeniu w domu wszystkie wskazniki oczyszczacza palily sie na czerwono. teraz tez widac kiedy sa gorsze dni. od razu sprzet pracuje ze zdwojona sila. ale spoko. po to go kupilismy, by byc bezpieczniejszymi.

rozgladamy sie powoli na rynku niemowlecym wozkowo mebelkowym. ale inewstycjie i tak pewnie poczynimy w okolicach lutego, marca. termin na 16 maja, wiec czas jest :) ale nie moge sie juz doczekac.


nie moge doczekac sie Swiat. a tak naprawde wyplaty listopadowej. kupimy nowa choinke (sztuczna, bo jako osoba placaca na schronisko dla psow, inne dla koni i WWF nie chce dolozyc reki do wycinki drzew). kilka oryginalnych bombek. zamowilam juz recznie szyte ozdoby typu gwiazki, renifery, laski cukrowe itp. i tez pod koniec listopada upieke pierniki do zawieszenia na choinke.

te Swieta beda magiczne!!!!

a po drodze jeszcze wizyta moich tesciow. chcemy, zeby zobaczyli jak urzadzilismy mieskzanie. byli u nas jak stala w salonie tylko kanapa i wisial tv. a pozniej pewnie odwiedza nas dopiero po narodziach malucha, wiec albo teraz albo nie wiem kiedy ;)


takze sporo u nas takich domowych spraw.

Milego dnia!

1 grudnia 2017, 17:20

ehhh, jak ten czas leci.

u mnie juz rozpoczety 17 tydz.

a 24 listoada obchodzilam 33 urodziny :)

dobrze, ze juz w ciazy, bo bym pewnie zlalapa dola na temat uciekajacego czasu miedzy palcami. a tak ma w 4 literach ile mam lat :) jedyne co to wiek wplynal na ocene ryzyka testow Pappa. niby ogolna ocena lekarza jest, ze ryzyko niskie, ale widzialam wyniki np Lentilkki :) i wiem, ze ona ma rewelacyjne.

oto co mi wyszlo:
Przezierność karku 1,1 mm
Ryzyko podstawowe:
Trisomia 21 1:405
Trisomia 18 <1:940
Trisomia 13 <1:2962

Ryzyko skorygowane:
Trisomia 21 1:5799
Trisomia 18 <1:18806
Trisomia 13 <1:20000

nie wiem o co chodzi ze skorygowanym. lekarz w ogole nie omowil wynikow, a ja dopiero je odebralam. widzialam miesiac temu komentarz lekarza w systemie, ze wszystko jets ok, wiec odebralam przy okazji najblizszej wizyty. czyli tej dzisiejszej.

bede miala USG powlokowe 2 2grudnia, wiec baaaardzo licze po cichu, ze dowiem sie pod choinke jakiej plci jest moje malenstwo.

powoli rozgladamy sie za modelem wozka. trzeba tez poszukac mebelkow i po nowym roku moz epowoli zaczne kupowac jakies ciuszki. na pomoc, jak wiele dziewczyn tutaj nie mam co liczyc niczyja. nie dostaniemy po nikim niczego. ale nie martwie sie tym. dla mnie najwazniejsze jest, aby maluch byl zdrowy. reszta sama sie ulozy. bardzo chce karmic piersia. moja matka ani mnie ani brata nie karmila, ponoc mleka nie miala. ale nie wiem czy to prawda. nie mam z nia kontaktu, wiec sie nie dowiem. ale w obecnych czasach jest tyle doradzajacych laktacyjnie, ze mam nadzieje ogarnac temat.

poza tym od dzis boli mnie gardlo i mam lekki katar. przeziebilam sie, a niestety jutro musze jechac w podroz ok 17 ok 130 km i wrocic tego samego dnia w nocy. do tego bede prowadzic auto. wiec nie wiem czy sie chrobsko nie rozkreci. a niestety na meza nie moge teraz liczyc, bo on sporo pracuje. zbliza sie koniec roku i w jego zawodzie natlok pracy przed zamknieciem rocznym. do tego pies z ktorym musze co 3 h wychodzic. a skoro jestem sama w domu, no to wiadomo kto to musi robic. takze o cieplym lezeniu pod kolderka moge zapomniec. trzymajcie kciuki zeby mnie nie rozlozylo na dobre. bo takiej prawdziwej choroby nie przechodzilam juz ze 2 lata jak nic. przeziebienia sie zdarzaly, ale rozchodizlo sie szbko po kosciach. tylko wtedy moglam szybko lyknac jakies leki.

poza tym po raz kolejny przekonalam sie, ze mozna liczyc tylko na siebie. i ZALOZE sie, ze jak urodzi sie dziecko lepiej nie bedzie. chodzi mi o tesciow. zanim powiem o co chodzi, to mala retrospekcja.
jak 4 lata temu adoptowalismy psa wzielam tydzien urlopu i pozniej tydzien zwolnienia, bo okazalo sie, ze niestety malenstow ma lek separacyjny i musialam z nia troche popracowac nad tym. poprosilam tesciowa o pomoc, zeby przyjechala do nas na 2 dni, bo musialam wtedy isc do pracy i nie chcialam jej zostawiac jeszcze. 2 DNI nie wiecej. uslyszalam, ze ona ma uniwerek 3ciego wieku, ze musi zajmowac sie babcia, ze to ze sramto. oczywiscie od slubu naszego (czyli od 7 lat) pierdoli nam, ze czas na wnuki..... bo oni sie starzeja. no fajnie, tylko ze jak co do czego to nie ma co nigdy na ich pomoc liczyc. bylo kilka akich sytuacji, ze musielismy sie z mezem nagimnatsykowac, bo sie okazalo, ze ona ma inne plany.

i w ten weekend to samo. im sie zmienily plany. wiec ja bede musiala zapierdzielac autostrada ok 1 w nocy, bo nie bedzie gdzie sie rpzekimac jedna noc. przeziebiona, w ciazy.

spoko dam rade. tylko co to pokazuje. licz na siebie i tylko na siebie.


wiem, ze narzekam. sporo zawdzieczam tesciom. nie jest tez tylko tak, ze maja wszystko gdzies. kiedys bez wahania przyjeli mnie pod swoj dach w ciagu 5ciu minut, gdy uslyszeli jak traktuje mnie matka. ale brakuje mi w nich takiej spontanicznej potrzeby naginania sie dla nas. a nie my ciagle dla nich... no ale coz. takie juz jest zycie i trzeba to wziac na barki.

no i chyba tle na dzis. przepraszam, ze tak malo optymistycznie, ale dzis tez mam gorszy dzien i jakos mi smutno.

ide pobuszowac dalej po mich ulubionych pamietnikach. sporo tam dobrych wiesci :) bardzo mnie to podnosi na duchu :*

1 grudnia 2017, 18:09

Ahhh I zapomniałam. Waga 75.9

Jak zaczynałam ciaze, to było ponad 77. Także cieszę się, że raczej stoi w miejscu. Nie oszukujmy się, zapasy żywieniowe dla dziecka są:) więc nie muszę widocznie nadrabiać hahaha. A staram sie jesc tyle ile potrzebuje. Po ciąży i tak czeka mnie niezła dieta. Chce zejść do 65... łatwo nie będzie, ale jestem zacieta.


I druga sprawa
Wybraliśmy wstępnie imiona.
Jeśli to bedzie chłopiec: Filip lub Tymon
A dla dziewczynki: Ola lub Natalia

Jeszcze nie na 100% , ale zaczynamy wizualizować temat imion :D

2 grudnia 2017, 05:50

No to mam za sobą pierwsza beznadziejnie przespana noc. Jest 5.48, nie śpię od 3.30. Nawet zaliczyłam już 3km spaceru z psem w parku. Ciekawe czy to jednorazowy przypadek. Wspomnę tylko , że do tej pory spałam po min 12 godzin Plus drzemka za dnia :D

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 grudnia 2017, 05:51

7 grudnia 2017, 12:34

dzis bedzie mało ciązowo.

weekend przezylam, ale latwo nie bylo. czulam sie fatalnie. w niedziele przelezalam caly dzien w lozku karmiac sie rosolem, grzankami z natartym czosnkiem i herbata z miodem i cytryna. malo mi to pomaga. jest nibyt lepiej, bo woda z nosa juz nie leci, ale czuje sie wciaz chora.... no nic. walcze dalej.

tymczasem odpalilam kompa, zbey zrobic liste na zakupy. w sobote przyjezdzaja moi tesciowie. musze ugotowac cos z jednej strony domowego, a z drugiej strony cos "innego" niz robi moja tesciowa. w sensie takim, zeby jednak bylo to dla nich zaskoczenie smakowe.

postanowilam, ze ugotuje zupe grzybowa, ktora podam z kasza jeczmienna i posiekana natka pietruszki (kasza to moj wynalazek. kiedys nie mialam makaronu tylko wlasnie ta jeczmienna i sie zakochalam!!!! rewelacyjnie pasuje. sprobujcie, jesli nie mialyscie okazji jesc takiego polaczenia).

na drugie chce podac do wyboru kluski na parze lub tluczone ziemniaki z koperkiem i maslem. do tego buraczki tarte na cieplo i surowka z kiszonej kapusty (mam straszna ochote na kiszonke ;p ) oraz bitki wolowe w sosie (w srodu zawiniety jest kawalek ogorka kisoznego, sloniny, cebuli i skorka z chleba). zamierzam te bitki zorbic najpozniej jutro, bo musza sie rozpadac w ustach.

nigdy nie jadalm u tesciow botek wolowych przez te 17 naszego zwiazku, wiec mam nadzieje ze im sie spodoba.

a na podwieczorek tradycyjnie szarlotka na cieplo z lodami. mialam robic sernik dyniowy ze slonym karmelem, ale juz zaklepalam robienie sernika na swieta, wiec nie chce psuc efektu "wow" smakowego :)

no i tyle.

teraz tylko lista na zakupy i jede do sklepu. jutro sprzatanie i juz jestesmy gotowi na sobote.

a w niedziele jedziemy po moj zalegly prezent urodzinowy, kupic choinke i po obiedzie ja ubieramy. postanowilismy, ze wylamiemy sie z tradycji ubierania choinki w Wigilie. w koncu i tak jedziemy do naszego domu rodiznnego, wiec chcemy poczuc przez troche ta atmosfere swiateczna. bedzie sprzyjala w zawijaniu prezentow :D

milego dnia :)

22 grudnia 2017, 22:24

ahhh, nie pisze czesto ostatnio. jakos nie mam weny.


obiecuje po Swietach troche wiecej napisac co u mnie, co porabiamy itp.
tymczasem wpadlam w wir przygotowan swiatecznych: pierniki, pierogi (120 sztuk!! - dla mnie rekord), ciasta, chleb razowy, salatki. poki co nie wszystko moglam zrobic dzis czy wczoraj, ale szykowanie skladnikow, zakupy (dramat ile czasu na zakupach przez kolejki schodzi) itp pelna para. nie moge zrobic wiecej, bo sie tesciowa obrazi :D

dzis zapakowalam ostatnie prezenty (od roku pakuje w szary papier, owiniety na krzyz bialo-czerwonym sznurkiem, do tego troszke szarego sznurka i mala galazka swiezej choinki. w zeszlym roku dodawalam jeszcze plasterek przesuszonej ponmaranczy z gozdzikami - w tym roku za pozno zabralam sie za pakowanie).

no i skoro przy prezentach jestesmy :D

bylam dzis na polowkowym USG z mezem (fajnie, ze to nasze 3 badanie i ze na kazdym moglam byc z moim P. - bardzo to przezywa i dzieki obecnosci widze, ze nie ma poczucia, ze cos go omija - widzi tyle co ja, uczestniczy w tym. widze, ze jest szczesliwy <3 ).

badania wyszly bardzo dobrze. wszytsko w normie. wskazniki wzrostu wg USG perfekcyjnie pasuja tygodniami i dniami do wieku ciazy liczonego wedlug miesiaczki.
no i wiemy kto tam u mnie mnieszka!!!!!!!!!!!!!!! bedziemy miec coreczke <3 wg lekarza na 100%. zreszta pokazal nam wargi sromowe i wszystko dookola. to raczej 100000% !!! wiedzialam :D w koncu ostatni raz w szczesliwym miesiacu kochalismy sie dzien przed owulacja. to musiala byc dziewczynka :D choc absolutie nie planowalismy "zaskoczyc" w sierpniu. ten miesiac byl przekreslony z gory na straty :D a tu prosze. Amazonka nam sie uchowala :D <3 czy bedzie miala na imie Aleksandra? takie 80% chce kupic ksiege imion i dla pewnosci, ze nic innego mi nie wpadnie w oko, przewertowac. w necie jest sporo stron, ale sajakies takie okrojone. jesli macie jakis dobry link do imion, to smialo wklejajcie w komentarzach. bardzo chetnie sie zapoznam :)

nooooo takze z okazji prezentu w postaci coreczki kupilismy dzis wspolnie pierwsze spioszki dla naszej dziewczynki :) do tej pory nie zakupilam ANI JEDNEJ rzeczy. tak na wszelki wypadek, zeby nie zapeszac. ale dzis juz nie wytrzymalam :> rodzinie powiemy w Wigilie.

czuje sie swietnie. czasem boli dolny odcinek kregoslupa. tak, mecze sie tez szybciej i czasem mam zadyszke przy zakladaniu buta. ale ogolnie jest naprawde dobrze :) <3



Jesli zagladaja tu jakies staraczki, to zycze Wam z calego serca radosnych i spokojnych zarazem Swiat z najblizszymi, tymi ktorych kochacie, abyscie dobrze sie czuly i choc w te dni mogly oderwac swoje mysli od pragnienia. a zaraz po Swietach do roboty, aby nowy rok Wam zaowocowal zielonoscia :)
dla ciezarowek: abyscie przezyly te chwile z bliskimi w radosci i zdrowiu, coby dolegliwosci nie doskwieraly i brzuszki pieknie sie prezentowaly.
A mamusiom: rozbrykanych i szczeslwiych chwil z rodzinka, takze odpoczynku i poczucia spelnienia!!

Kochane, lece wyjac chleb z foremek.

obiecuje odzywac sie czesciej!

Wesolych Swiat wszystkim!!!! <3

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 grudnia 2017, 22:29

26 grudnia 2017, 22:00

Swieta, Swieta i po Swietach :)

nigdy nie mialam takiej fazy na karpia i makowiec jak w tym roku :D na szcescie karp (szczegolnie ten w galarecie jest jak najbardziej wskazany dla ciezarowek). najadlam sie tak, ze na wage nie planuje wejsc co najmniej przez tydzien. nie zamierzam sie dietowac, ale wrocc do normalnego trybu zycia. wiec pewnie z tydzien zejdzie jak nic zanim zejde z tego co wskoczylo :D

w Swieta powiedzielismy rodzinie, ze spodziewamy sie coreńki. wszyscy oprocz mojego taty obstawiali, ze to bedzie dziewczynka :D tesciom moim powiedzielismy "inaczej". otoz zaraz po badaniu usg w piatek pojechalisy na PIERWSZE zakupy. kupilam 3 pary spioszkow niemowlecych. dwie sztuki w kwiatki a jedne blekitne z koronkowym naszyciem z przodu. zawinelam te w kwiatki w niebieskie i zapakowalam w prezent, podpisujac "BOBAS-dla do rozpakowania przez dziadkow". oczywiscie otwierajac nabrali sie na niebieski kolor :D smialismy sie strasznie. bardzo fajna, bezcenna wrecz chwila :)
reszcie po prostu zakomunikowalismy ;)

rozmawiajac z bratem mojej mamy w Swieta (ma trojke synow) okazalo sie, ze maja chuste do noszenia po ostatnim synku. i dostalismy dodatkowy prezent. niesamowicie sie ciesze!!!! na szczescie jst w kolorze czerwonym, wiec na lato idelanie. balam sie, zeby to nie byl jakis granat. takze teraz tylko odswiezenie i po nowym roku zaczne rozgladac sie za kursem chustowania. nie wyobraqzam sobie zycia bez chusty, wychodzc chocby na spacery z psem (te krotkie, nie biegane). zreszta praktykuje sie chustowanie brzucha, aby odciazyc kregoslup w zaawansowanej ciazy. wiec same zalety :D

co do parametrow ciazowych:
Dzidziol:
wszystko jest idealnie, pomiary ksiazkowe. wiek ciazy idelany z kalendarzem owuacji. wszystko rozwija sie prawidlowo.

moja WAGA:
przed Swietami wazylam sie. od wagi wyjsciowej z poczatku ciazy nie drgnelow gore nic. waga taka sama. a juz rozpoczety 5 miesiac. (spadla mi waga delikatnie,a teraz wrocila do wyjsciowej). domyslam sie, ze teraz bede musiala bardziej uwazac, ale nie zmaierzam w jakikolwiek dietowac sie w celu utrzymania wagi. zdrowie maluszka jest najwazniejsze. w planach mam dietetyka w najgorszym wypadku po porodzie. moim marzeniem jest nie przebic 90 kg. teraz waze 77. zobaczymy.

moj BRZUNIO:
juz go widac :D i to calkiem calkiem. mezus zaczal nawet powoli smielej dotykac brzuszka. a dzis po raz pierwszy do niego przemowil (pochylajac sie). nie widac na szczescie AZ TAK BARDZO, ale podejrzewam, ze bede duza. ciekawa jaka duza urodzi sie dziewczynka. ja wazylam ponoc albo 3600 albo 3800 (moj tata nie pamieta dokladnie, a moja mama nie rozmawia ze mna generalnie. a o ciazy to juz w ogole. jakby temat nie istnial. nawet nie zapytala mnie w swieta w ktorym jestem miesiacu ciazy i jak sie czuje. wiec nie bede jej nawet pytac). a moj mezulek wazyl 3900 jak sie urdzil, wiec moze cora bedzie spora. na szczescie mam szerokie biodra :D

no i ciekawi jestesmy strasnzie jaki mix nam wyjdzie "fizycznie". moj maz jest blondynem, ja brunetka. :D

z ciekawostek: do tego USG mialam 3 podejscia (nie 5 jak ostatnio hahahaha). lekarz zalecil mi pojscie na kawe i snickersa, zeby pobudzic dzicko do zmiany pozycji. i niedlugo po zjedzeniu i wypiciu na monitorze ukazala nam sie ziewajaca buzka. jaaaaakie to bylo urocze <3 <3 <3 rozczulamy sie nad tym strasznie :D
po powrocie do domu dzis odpadlam o 18 na drzemke 2 godzinna. taka bylam wykonczona po 3 dniach spedzonych w rodzinnych stronach. hahahah. mam nadzieje, ze zasne po tym spaniu wieczornym.


no i nie pamietam co jeszcze chcialam Wam napisac :)

jak Wasze Swieta??


Wiadomość wyedytowana przez autora 26 grudnia 2017, 22:09

2 stycznia 2018, 21:43

WITAJCIE W NOWYM ROKU :)

52% ciazy za nami.

od okolo tygodnia czuje CHYBA ruchy dzidzi.

zupelnie inaczej niz niektorzy opisuja. wszyscy mowili mi, ze to jakby takie "bziutanie" w jelitach. ze niby niestrawnosc, ze niby gazy. moze i tak jest na tych wczesniejszy etapach.
ja w 20/21 tyg zaczelam czuc zupelnie cos innego. opisalabym to tak: kojarzycie uczucie, kiedy w ciagu doby serce ma chwilowe zatrzymanie i miesien odpoczywa? czasem dzieje sie to w nocy. ale jesli za dnia to jest to takie zatykajace, puste uczucie. no to takie cos tylko w brzuchu czuje. w zeszlym tyg tylko wieczorem. od tygodnia czuje tez czasem rano. a dzis nawet w srodku dnia, gdy 2h siedzialam z psem u weta. mialam chyba za bardzo zgiety brzuch i przy wyprostowaniach culam chyba kopniaki corci, ktora chyba mi sygnalizowala "matka, wez sie wyprostuj, bo mi tu ciasno" :D
czuje takie "kopniaki" w roznych miejscach. najczesciej po lewej stronie w okolicach jajnikow, ale zdarzylo sie tez pod pepkiem. i to byl pierwszy kopniak. pod pepkiem wlasnie, ktorego odnotowalam.

a moze to nie to :) powiem lekarzowi. zeby wykluczyc wszystko inne, ale jak nie to, to co! ? :D

no i wlasnie te kopniaki (jak ja to nazywam) daly mi moc do rozpoczecia pisania mojego pamietnika, ktory zmaierzam wreczyc corci na minimum 18 urodziny (wspomnienia, najwazniejsze daty, fakty dotyczace jej zycia itp.) takze jak juz sie zaczelo, to skoncze. ale nie jest to latwe. musze sporo cofnac sie w czasie. na poczatku opisalam jej historie jak sie poznalismy z moim P. .... a to bylo w podstawowce... para jestesmy od 17 roku zycia... a mamy 33 lata obecnie. naprawde staralam sie streszczac :D ale i tak wyslzo z 5 stron <3 hahahahaha
ale podtrzymuje. jakby mi moja mam taki prezent wreczyla, to bylabym zachwycona. a tak, nawet nie wiem czy mnie rodzila naturalnie.
ale dzis nie chce smecic.


dzis bylam na badaniach morfologia, przeciwciala itp. czekam na wyniki przeciwcial. morfologia ma lekkie odchylenia. ale podobno w ciazy te wskazniki troszke roznia sie od normy. zaczekam do piatku. mam wtedy wizyte i skonsultuje wyniki.



7 stycznia 2018, 21:01

mily weekend za nami.

wczoraj kino (bardzo polecam film "Najlepszy". - daje mega kopa motywacyjnego. swietna ekranizacja faktow, doskonaly montaz i nawet dzwiek nienajgorszy - uwazam, ze polskie fimly maja z tym ogromny problem). Potem moja ulubiona meksykanska restauracja w Wawie (moze troche zmienione i unowoczesnione dania, ale nie dokrylam poki co lepszej, a znam smak Meksyku). a potem leniwy wieczor z Netflixem :D

dzis jakies zakupy, wyjatkowo zero gotowania jak zawsze (jedzenie na wynos tym razem) i nic-nie-robienie z mezusiem i psiakiem.


jakos tak nam blogo w ten weekend bylo :D


no i Oleńka daje o sobie coraz czesciej znac. dzis naliczylam po zjedzeniu 14 kopniakow. ciekawe czy jej smakowalo, czy wrecz przeciwnie - cos jej nie podeszlo :D


w planach rozgladanie sie powoli za mebelkami dzieciecymi. niestety duzo jest kiczu na rynku, a chcialabym kupic takie meble, ktore posluza chociazby do 5 roku zycia. no zobaczymy czy sie uda. (nie mam na mysli lozeczka, ale jakies komody, szafki itp.).
zakupilam tez paczke ubranek dla dziewczynki uzywanych. takich do korzystania na codzien. deal swietny bo za 100 zyla mam chyba ok 60 ubranek. niektore na wieksze rozmiary, ale przyda sie. teraz bede mogla dokupic tylko "wyjsciowe" ciuszki (i tu juz nie pojde w uzywki raczej) i git. pozostaje CAŁA reszta. myśle, ze pojde w niektore rzeczy uzywane, bo maluchy szybko rosna (wanienka, przewijak, pojemnik na brudne pieluchy itp), oczywicie nie wszytko. nie chce tez zaczac juz szukac, bo jak znajde okazej, to oczywiscie bede chciala kupic, a jednak nadal uwazam, ze jest za wczesnie.

czy czuje sie matka ardziej niz przed ciaza? nie :) jest tak smao. ogolnie i tak jestem troskliwa o dom, psiaka, meza. wiec pewnie dla corki wyjdzie to tak smao naturalnie. gdyby nie bolacy krzyz czasem i sporadyczne kopniaki, to pewnie bym nie wiedziala, ze jestem w ciazy.

za mna juz polowa ciazy. ciesze sie, ze waga nadal raczej stoi w miejscu.
obecnie waze 77.5 kg. gdy zaczynalam ciaze bylo podobnie (77 kg), potem ok 1 kg w dol no i teraz odnotowuje wzrost. ale sumarycznie mysle, ze nie jest najgprzej. moim marzeniem byloby nie przebic wago koncowej ciazy 85 kg. wtedy do zrzucenia po pordzie bedzie "zaledwie" (buhahahahaahahahah) 20 kg do mojej wagi idealnej. (60 kg marzenie, ale nie bede sobie mydlic oczu, ze to takie latwe do osiagniecia). wiem, ze jest to relane bo z 70 kg zeszlam do 60 kg w 3 miesiace pod okiem dietetyka. niestety zle zakonczona dieta (przerwalam wspolprace z dietetyczka i zle wprowadzalam niektore produkty do diety) skutkowala efektem jojo.... ale przynajmniej wiem, ze mozna, ze sie uda jesli tylko bede konsekwentna. sporo tez kobiet zrzuca duzo kg w pierwszych miesiacach przy opiece nad dzieckiem, wiec pewnie konkretne kroki i tak podejme nie wczesniej niz 2-3 miesiac po porodzie. zobaczymy jak to wszystko wyjdzie.

wyszlo moze malo ciazowo dzis, ale ten temat mi wlasnie chodzi po glowie. ile ostatecznie przytyje, jaki wyznacze sobie cel i jaka droge wybiore, aby go osiagnac. ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 stycznia 2018, 21:02

7 stycznia 2018, 21:01

mily weekend za nami.

wczoraj kino (bardzo polecam film "Najlepszy". - daje mega kopa motywacyjnego. swietna ekranizacja faktow, doskonaly montaz i nawet dzwiek nienajgorszy - uwazam, ze polskie fimly maja z tym ogromny problem). Potem moja ulubiona meksykanska restauracja w Wawie (moze troche zmienione i unowoczesnione dania, ale nie dokrylam poki co lepszej, a znam smak Meksyku). a potem leniwy wieczor z Netflixem :D

dzis jakies zakupy, wyjatkowo zero gotowania jak zawsze (jedzenie na wynos tym razem) i nic nie robienie z mezusiem i psiakiem.


jakos tak nam blogo w ten weekend bylo :D


no i Oleńka daje o sobie coraz czesciej znac. dzis naliczylam po zjedzeniu 14 kopniakow. ciekawe czy jej smakowalo, czy wrecz przeciwnie - cos jej nie podeszlo :D


w planach rozgladanie sie powoli za mebelkami dzieciecymi. niestety duzo jest kiczu na rynku, a chcialabym kupic takie meble, ktore posluza chociazby do 5 roku zycia. no zobaczymy czy sie uda. (nie mam na mysli lozeczka, ale jakies komody, szafki itp.).
zakupilam tez paczke ubranek dla dziewczynki uzywanych. takich do korzystania na codzien. deal swietny bo za 100 zyla mam chyba ok 60 ubranek. niektore na wieksze rozmiary, ale przyda sie. teraz bede mogla dokupic tylko "wyjsciowe" ciuszki (i tu juz nie pojde w uzywki raczej) i git. pozostaje CAŁA reszta. myśle, ze pojde w niektore rzeczy uzywane, bo maluchy szybko rosna (wanienka, przewijak, pojemnik na brudne pieluchy itp), oczywicie nie wszytko. nie chce tez zaczac juz szukac, bo jak znajde okazej, to oczywiscie bede chciala kupic, a jednak nadal uwazam, ze jest za wczesnie.

czy czuje sie matka ardziej niz przed ciaza? nie :) jest tak smao. ogolnie i tak jestem troskliwa o dom, psiaka, meza. wiec pewnie dla corki wyjdzie to tak smao naturalnie. gdyby nie bolacy krzyz czasem i sporadyczne kopniaki, to pewnie bym nie wiedziala, ze jestem w ciazy.

za mna juz polowa ciazy. ciesze sie, ze waga nadal raczej stoi w miejscu.
obecnie waze 77.5 kg. gdy zaczynalam ciaze bylo podobnie (77 kg), potem ok 1 kg w dol no i teraz odnotowuje wzrost. ale sumarycznie mysle, ze nie jest najgprzej. moim marzeniem byloby nie przebic wago koncowej ciazy 85 kg. wtedy do zrzucenia po pordzie bedzie "zaledwie" (buhahahahaahahahah) 20 kg do mojej wagi idealnej. (60 kg marzenie, ale nie bede sobie mydlic oczu, ze to takie latwe do osiagniecia). wiem, ze jest to relane bo z 70 kg zeszlam do 60 kg w 3 miesiace pod okiem dietetyka. niestety zle zakonczona dieta (przerwalam wspolprace z dietetyczka i zle wprowadzalam niektore produkty do diety) skutkowala efektem jojo.... ale przynajmniej wiem, ze mozna, ze sie uda jesli tylko bede konsekwentna. sporo tez kobiet zrzuca duzo kg w pierwszych miesiacach przy opiece nad dzieckiem, wiec pewnie konkretne kroki i tak podejme nie wczesniej niz 2-3 miesiac po porodzie. zobaczymy jak to wszystko wyjdzie.

wyszlo moze malo ciazowo dzis, ale ten temat mi wlasnie chodzi po glowie. ile ostatecznie przytyje, jaki wyznacze sobie cel i jaka droge wybiore, aby go osiagnac. ;)

10 stycznia 2018, 15:43

dzis nie bedzie milo, wiec jesli ktos to czyta i nie chce sie dolowac, to czas najwyzszy wyjsc z mojego pamietnika.


poklocilam sie z mezem.byl placz, krew z nosa (ze stresu chyba poszlo jakies naczynko). spakowalam sie nawet. spakowalam psa. i sie wycofalam. nie mam odwagi przyznac sie swiatu, ze moge potrzebowac pomocy. moglabym jechac do tesciow, ale nie chce mi sie wchodzic w szczegoly i tlumaczyc co i jak.

wiem, ze hormony mi pewnie buzuja. ale chcialam zawalczyc tylko o troche atencji. moj maz jest teraz na krotkim zwolnieniu. ja siedze w jednym pokoju. on w drugim. postanowil umilic sobie czas browarem. nie pierwszy dzien. wczoraj wypil whiskey jakie bylo w domu. wiec zrobilam mu jazde o piciu. o tym, ze sobie nie zycze. o tym, ze powinien o mnie dbac. co bedzie jak sie dziecko urodzi. ja wiem, ze ma duzo stresu w pracy, ale to nie tlumaczy siegania po relaksujace trunki jak tylko jest gorzej w zyciu. plakalam, liczylam na pocieszenie, na przytulenie, na jakies zatrzymywania w pakowaniu. to uslyszalam wiazanke, co ja wiem o zyciu. spie do 10. se wyjde z pieskiem itd itp. sam mnie wysylal na zwolnienie. a teraz dostaje mi sie za to, ze on ma przejebane w pracy. ostatecznie zaczal rozpakowywac mi walizki. ale zero rozmowy. widze, ze mnie nie rozumie i uwaza za wariatke. ja bym mu to wszytsko zapomniala, chocby na chwile mnie wytedy przytulil.


jest mi zle. od rana placze, czuje ze jestem w stresie. wiem, ze emocje przechodza na dziecko. nie umiem sie opanowac. czuje sie niekochana i niezrozumiana. jak zawsze. w kryzysie to ja sama musze pociagnac ten wozek. wiem, ze jak wyjde, to tylko pogorsze sytuacje. po cholere byl mi pies, teraz dziecko. tak latwo byloby trzasnac drzwiami i zaczac od nowa.

11 stycznia 2018, 16:40

a wiec pczywiscie juz po burzy.

dziekuje Dziewczyny za slowa wsparcia... prawda jest taka, ze P ma sporo na glowie w pracy i nie przyzna sie, ale zazdrosci tego, ze moge teraz odpuscic. i mimo, ze nie chce tego robic, to podswiadomie odbija sie to na mnie...

Anakin, dokladnie tak. ja tez juz slyszalam, ze mialam robic 1500 kursow na uniwerkach i jakos sie to nie dzieje, a to ze czytam mase poradnikow o laktacjach i innych dzieciatych tematach to sie nie liczy. ja mysle, ze faceci maja jednak nam trche za zle. i niestety, ale po porodzie bedzie podobnie. przeciez siedzimy w domu tylko z dzieckiem, a nie ma 5 ciu dan na obiad? nieogarniete w mieszkaniu? no a to, ze kamrienie noworodka moze zajmowac od 4 do 6 h na dobe, to juz sie nie liczy.
najlepiej byloby ich na tydzien zostawic samych i niech sobie radza....

do tego dochodza jeszcze pewnie moje oczekiwania. moze za bardzo chcialabym, aby mnie traktowal wyjatkowo. a tak nie jest. w koncu ciaza nie jest problematyczna, wiec moge robic wszystko oprocz dzwigania itp.


pogadalismy, wyszlismy nawet na obiad (Dzis jeszcze jest w domu na L4). P wie, ze przesadzil, przeprosil... ale ja mam swiadomosc, ze to sie moze powtorzyc. niemniej ja czuje sie dzis lepiej. tylko troche smutno. ale tak to jest gdy wyobrazania zderzaja sie z rzeczywistoscia.

milego wieczoru <3

11 stycznia 2018, 16:40

a wiec pczywiscie juz po burzy.

dziekuje Dziewczyny za slowa wsparcia... prawda jest taka, ze P ma sporo na glowie w pracy i nie przyzna sie, ale zazdrosci tego, ze moge teraz odpuscic. i mimo, ze nie chce tego robic, to podswiadomie odbija sie to na mnie...

Anakin, dokladnie tak. ja tez juz slyszalam, ze mialam robic 1500 kursow na uniwerkach i jakos sie to nie dzieje, a to ze czytam mase poradnikow o laktacjach i innych dzieciatych tematach to sie nie liczy. ja mysle, ze faceci maja jednak nam trche za zle. i niestety, ale po porodzie bedzie podobnie. przeciez siedzimy w domu tylko z dzieckiem, a nie ma 5 ciu dan na obiad? nieogarniete w mieszkaniu? no a to, ze kamrienie noworodka moze zajmowac od 4 do 6 h na dobe, to juz sie nie liczy.
najlepiej byloby ich na tydzien zostawic samych i niech sobie radza....

do tego dochodza jeszcze pewnie moje oczekiwania. moze za bardzo chcialabym, aby mnie traktowal wyjatkowo. a tak nie jest. w koncu ciaza nie jest problematyczna, wiec moge robic wszystko oprocz dzwigania itp.


pogadalismy, wyszlismy nawet na obiad (Dzis jeszcze jest w domu na L4). P wie, ze przesadzil, przeprosil... ale ja mam swiadomosc, ze to sie moze powtorzyc. niemniej ja czuje sie dzis lepiej. tylko troche smutno. ale tak to jest gdy wyobrazania zderzaja sie z rzeczywistoscia.

milego wieczoru <3

13 stycznia 2018, 13:47

Wlasnie moj slubny jest na warsztatach dla panów z nauki chustonoszenia. Strasznie jestem ciekawa co powie. Ja pojde w lutym mysle. Jutro lub za tydzien w sobote jedziemy ogladac mebelki do pokoju córci. Uwielbiam weekendy gdy nie ma "spiecia dupy" ;) Wszystkim zycze milego weekendu.
1 2 3 4 5 ››