Dzisiaj pozostało już tylko 51 dni do terminu wyznaczonego z magicznego kółeczka czyli najdalszego terminu liczonego bez sensu u osoby mającej tak nieregularne cykle...
Do terminu z USG tylko 44 dni...
Dzisiaj zaczynamy 34 tydzień, na wadze +12,5 kg
Od około 2 tygodni pojawiają się bóle jak na @... potrafią obudzić mnie w nocy jednak do tej pory były pojedyncze - aż do wczoraj. Wczoraj 6 razy w 2 godziny... i się uspokoiło... mają charakter skurczowy i są bolesne więc martwią mnie...
Ale z racji, ze nie mieszkam w Polsce a po 30 tygodniu nikt porodu hamował nie będzie, jestem zdana tylko na siebie...
od kilku dni mam kłucia w szyjce (która de facto też nie wiem czy w ogóle jeszcze tam jest bo przecież tu nikt tego nie bada)...
Mam nadzieję, że Emmuszek posiedzi jeszcze te 4 tygodnie do "ciąży donoszonej"...
I tak wszystko przebiła moje lekarka, która gdy powiedziałam o tych skurczach, zapytała, czy mam numer na porodówkę bo jak się zacznie to najpierw muszę dzwonić na telefon alarmowy ^^ taka to oto pomoc
Ale dni lecą, tygodnie uciekają szybko...
Licząc do terminu z USG dzisiaj zaczynamy 35 tydzień bo od samiutkiego początku mała jest starsza o tydzień... z każdym tygodniem co raz bliżej i co raz łatwiej mi o tym myśleć.. że GDYBY jednak postanowiła wyjść szybciej to będzie z nią wszystko dobrze...
aaa, i chyba brzuch mi się obniżył bo jeszcze tydzień temu przesypiałam całe noce a teraz wstaje na siku po 3-5 razy... w sumie cały czas czuję parcie na pęcherz..
Nie wiem, nic nie wiem...
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 grudnia 2015, 10:23
Święta tuż tuż - dzisiaj kupiliśmy choinkę więc miałam dużo radochy z jej ubieraniem
Mąż ma wolne więc już leniuchujemy razem...
Święta spędzamy we dwoje ale na sylwestra przylatuje moja siostra z chłopakiem więc będzie wesoło
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 listopada 2016, 10:37
Wg USG, do terminu 39 dni a za 16 dni ciąża będzie donoszona
Jest mi już ciężko, choć sądziłam, że będzie gorzej fakt - jeszcze cały styczeń przed nami ale mogę się ruszać, robię w domu wszystko i nie jestem jakaś ociężała, choć pod wieczór kręgosłup i spojenie dają popalić...
Na wadzę +12,8 / +13 kg to chyba nieźle jak na końcówkę 34 tygodnia pewnie dobiję do 15 kg oby nie więcej
Malutka jest bardzo silna bo jej kopniaczki bywają bolesne... wypina mocno nóżki i dupkę
Ostatnio codziennie leżymy wieczorami długo w łóżku i zastanawiamy się jaka będzie Emma oboje nie możemy się już jej doczekać.
Dobrze, że teraz święta, nowy rok... czas szybciej zleci
Dni mijają na przygotowaniach przedświątecznych a w poniedziałek po świętach przyjeżdża moja siostra z chłopakiem i zostają na sylwestra, więc fajnie, nie będzie nudno
W święta mam plan spakować torbę... jakaś jestem niespokojna nie mając jej... niby wcześnie, ale wychodzę z założenia, że lepiej wcześniej niż za późno a nigdy nie wiadomo, czy moja panienka nie postanowi nas poznać 2-3 tygodnie przed terminem
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 listopada 2016, 10:33
To nasze 4-te święta spędzane w Norwegii ale pierwsze tak "nudne" i "samotne"...
Moi rodzice mieszkający również w NO świętują z moją siostrą, ale z racji, że mieszkają 500 km od nas odpuściliśmy...
Moi dziadkowie są sami w Polsce więc całe święta wisimy na skype, i możnaby powiedzieć, że spędzamy te święta z nimi... tylko każdy na swojej sofie
Ale są też tego plusy... przynajmniej mogę się wygodnie ubrać i poleżeć na sofie
Oczywiście pojedliśmy i czuję się jak słoń!
ale w święta to się wybacza...
Wszystkim mamusiom i ciężarówkom życzę Wesołych Świąt - ich końca od całej mojej rodzinki
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/74800ffd2733.jpg
I małe podsumowanie:
35 TYDZIEŃ
34+1
do terminu : 43 dni (wg USG 36)
do ciąży donoszonej: 20 dni !!!! (wg USG 13)
na wadze: +13 kg
i.......... torby spakowane
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 listopada 2016, 10:36
35+0
do terminu 37 dni (według USG 30)
do ciąży donoszonej: 14 dni!!!! (wg USG 7 )
na wadze: +13,8 kg
Dzis ostatni dzień tego roku Jaki był? Dla nas wspaniały! Wydarzyło się wiele pozytywnych rzeczy
Dziś świętujemy w domu, na mnie czeka szampan bezalkoholowy
Życzę Wam wszystkim aby ten Nowy Rok 2016 był jeszcze lepszy jak ten! Dla wszystkich brzuchatek szczęśliwego rozwiązania, a dla mamuś pociechy z maluszków!
I trochę nas sylwestrowych
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/b13aedecdc17.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 listopada 2016, 10:36
NOWY ROK 2016
Stary był dla Nas cudowny ale wierzę, że ten będzie jeszcze lepszy!
Postanowienia noworoczne?
Chciałabym w 2016 roku:
-całkowicie oddać się macierzyństwu i spędzić rok z moją córeczką
-nauczyć się panować nam emocjami by nie być kłótliwą żmiją (już mi nieźle idzie ale jeszcze brakuje do perfekcji)
-zacząć się lepiej odżywiać (korzyści dla mnie i całej rodziny)
-schudnąć kilka kg w stosunku do wagi sprzed ciąży
Nie są to jakieś nierealne postanowienia aczkolwiek trzeba będzie o tym pamiętać chyba najtrudniej pójdzie z punktem o odżywianiu...
Nowy Rok... co jeszcze? A no to, że pierwszy malutki cel osiągnięty - dotrwać w dwupaku do 2016
Ciąza donoszona za 13 dni a potem niech się dzieje, co chce!
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 stycznia 2016, 14:13
do terminu porodu pozostały 32 dni (według USG 25)
SYNDROM WICIA GNIAZDA
Nie sądziłam, że to będzie tak męczące... co mi się stało? Od zawsze byłam pedantką i nie mogłam znieść jeśli w domu był jakikolwiek kurz.. ale teraz?! to już jest nienormalne! Czuję nieustający przymus sprzątania, ogarniania i organizowania... nie mogę zasnąć jeśli coś jest niezrobione a w nocy budzę się z myślą "O nie! nie mogę urodzić dopóki ta miska na owoce stoi na lodówce!"...
To nie jest normalne choć wiem, że wiele kobiet odczuwa podobnie. Moja mama mówi, że sama na kilka dni / tygodni przed porodem miała takie ciśnienie by wszystko było na tip top... dzisiaj po raz 2 od świąt umyłam żaluzje, codziennie odkurzam - albo i dwa razy dziennie...
Nie wiem czemu tak się dzieje? Może podświadomie chcę stworzyć świat idealny?
Co raz bardziej uświadamiam sobie tez, że poród już blisko...
za 9 dni ciąża będzie donoszona (według USG już za 4 dni!!!! )
Torby spakowane, wyprawka gotowa i teoretycznie mogłabym rodzić... ale psychicznie chyba nie da się być na to gotowym. Nie mogę się doczekać, ale z drugiej strony boję się niesamowicie!
Kilka dni temu rozpoczęliśmy masaż krocza... taaaa... i o ile wcześniej, moje myśli biegały wokół "jakoś to będzie" tak po pierwszej sesji dostałam kubeł zimnej wody na głowę i moje myślenie zmieniło się na "o kur*a! ja tam umrę!"
Naprawdę... nic przyjemnego i w sumie cieszę się, że zaczelismy to robić bo może chociaż w minimalnym stopniu to przygotuje moje ciało i krocze na to- co nas czeka
36+0
do terminu pozostało 30 dni (według USG 23)
Dzisiaj był ciężki dzień. od rana męczyły mnie skurcze, po kąpieli się wyciszyły a potem znowu... kolejny prysznic, termofor i przeszło... teraz wieczorem występowały już tylko pojedynczo.
Brzuch bolał jak na @, do tego krzyż i brzuch się napinał... gdybym nie była w ciąży, myślałabym że zaraz przyjdzie okres!
Mamy cel wytrzymać jeszcze w dwupaku 2 tygodnie. Niby według USG pojutrze będzie donoszona więc nawet rodząc za tydzień, byłoby 37+5... ale nie, potrzebujemy jeszcze 2 tygodni by okruszek był duży i bezpieczny
Boję się, że urodzę za szybko i coś będzie nie tak z maleństwem
Torba jest już spakowana, leży w szafie i czeka
pokoik też już skończony
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 listopada 2016, 10:34
36+2 i 28 dni do porodu
według USG 37+0, 21 dni do porodu i..... CIĄŻA DONOSZONA!!!
Powoli jestem zmęczona... skurcze męczą wieczorami, dzisiaj cały dzień mam dziwne uczucie przy szyjce... jakby kłucie, gmeranie..
No i 27.12 czyli 2 tygodnie temu chyba opadł mi brzuszek.
Czyżby?
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/b87abc42ee6b.png
przepraszam za rozstępy, ale niestety - życie
ile ja bym dała, gdyby ktoś mi powiedział kiedy urodzę chciałabym tak za tydzień - dwa już naprawdę nie mogę się doczekać mojej kropki
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 listopada 2016, 10:36
37+0 (według USG 37+5)
do terminu pozostało 23 dni (według USG 16)
CIĄŻA DONOSZONA
A więc teoretycznie poród może nastąpić w każdej chwili - oby ale liczę, że jeszcze 2-3 tygodnie poczekamy
Wczoraj bylismy na wizycie u położnej. pomacała brzuszek i potwierdziła, że opadł. powiedziała też, że mała jest wstawiona główką do kanału rodnego czyli teoretycznie - już blisko godziny ZERO
Skurcze męczą, bolą... mała cały czas dłubie gdzies na dole i boli mnie szyjka...
Jednak bardzo pozytywne jest to, że masaż krocza przynosi efekty i bez problemu masuję się już 3 palcami
do terminu 17 dni
Według USG do terminu 10 dni!!!
No więc co raz bliżej
Wstałam dzisiaj rano z jakimś takim przeczuciem, że pora się szykować tak więc ogoliłam nogi i okolice intymne - po czym stwierdziłam, że limit wyczerpujących prac na dziś wyczerpany tak tak, nie mogę się doczekać kiedy znów będę mogła zobaczyć jak wyglądają moje stopy
Brzuszek napina się codziennie wieczorami, pobolewa jak na @... dzień jak co dzień Dzisiaj na wkładce była malutka różowa plamka... wczoraj taka sama beżowa... no niech się rozkręca!
Dni mijają mi pod hasłem "Mała! wypad! Mamusi macierzyński spierdziela!" no tak, od kilku dni jestem już na urlopie macierzyńskim...
No i dzisiaj poprosiłam męża, by pstryknął kilka zdjęć pamiątkowych... skończyło się to tym, że zaczęłam mu marudzić, że grubo wyglądam, a on już nie wytrzymał i powiedział że aparat nie kłamie... więc pozamiatane
No ale niestety, nie od dziś wiem, że szczupła nie jestem więc się nie spodziewałam na zdjęciach modelki
I rozstępów też nie maskowałam, bo uznałam, ze są częścią mojej ciąży... życie nie jestem ewenementem mając je
W weekend jeśli będzie pogodnie, pojedziemy w plener pyknąć kilka zdjęć oby pogoda dopisała
w końcu... poród może się odbyć w każdej chwili więc chyba trzeba być gotowym na każdą ewentualność i spieszyć się ze zdjęciami
A jutro fryzjer a co! muszę być ładna na porodówce
A oto nasze wypociny
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/624fd3563681.png
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/e2102032165f.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 listopada 2016, 10:35
do terminu 10 dni
według USG - do terminu .... 3 DNI !!!!!
No więc zostałam zmobilizowana do wpisu... fotki nie będzie bo czuję się jak flak... taki przeżuty, wypluty i przeżuty ponownie
Wczoraj przyszalałam, byłam piechotą na poczcie, w CH, odebrałam buty, zahaczyłam o aptekę... w sumie kilka godzin chodzenia pieszo i dzisiaj odczuwam tego skutki... mój kręgosłup i spojenie są zmasakrowane
Wyszłam z psem na spacer i ledwo mogłam się schylić by zebrać kupę... ahh ta końcówka... a żeby było mało, to stopy mi spuchły i sobie takich pęcherzy narobiłam na tym wczorajszym "spacerku"
A moja mała zołza siedzi dalej! no nic jej nie rusza...
Wszystko jest gotowe na tip top... torby stoją spakowane i zaopatrzone nawet w red bulla dla męża.. nawet playlista do porodu już gotowa (tak, zamierzam słuchać muzyki przy porodzie... położna sugerowała relaksacyjną... tiaaaaa, to się zdziwi ale w końcu! muzyką relaksacyjną dla mnie będzie to, co mnie zrelaksuje )
tylko kiedy ten nasz stworek zechce opuścić lokum? mam nadzieję, że niebawem, bo naprawdę ta końcówka jest dla mnie okropna
Mam nadzieję, że jutro dzień będzie lepszy i uda mi się napisać coś weselszego
Termin porodu wg OM - za 7 dni
termin porodu wg USG - DZISIAJ
na wadze: +16 kg
Termin porodu według USG... sprawdza się czy pic na wodę?
Dzisiaj mija najwcześniejszy termin wskazany w ogóle przez USG kolejne terminy to: 2 lutego według owulacji, 4 lutego według miesiączki i 6 lutego według mojej lekarki i jej magicznego kółeczka Tak więc najbliższy tydzień uznaję za termin
od dzisiaj do przyszłej soboty wszystkie podane mi terminy, liczone róznymi metodami, z kalendarza lub USG zawierają się właśnie w tych dniach, tym tygodniu, który rozpoczynamy dzisiaj
Skurcze są i to takie dość konkretne, paraliżujące...
rano posprzątałam w domu, wykąpałam się i ogarnęłam, byłam na spacerze...
mam nadzieję spędzić ten weekend albo na relaksie, albo na porodówce
ciekawe, co się wydarzy ....
LET'S PLAY A GAME
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 listopada 2016, 10:37
w sobotę gdy pisałam ostatni wpis o godzinie 14-ej męczyły mnie juz niebolesne skurcze... potem około 16-ej były już co 7-8 minut, około 20-ej zaczęły być uciążliwe więc poszłam pod prysznic... po prysznicu nie zniknęły i były co 5-6 minut ale niebolesne... jedynie irytujące... i tak do północy
A wczoraj? powtórka z rozrywki! wstałam - ćmiło jak na @... ok 14-ej skurcze były regularne co 7-8 minut i BOLESNE... naprawdę bolesne bo przy skurczu już nie chciało mi się rozmawiać czy jeść, musiałam przerwać... i trwało to dobre 2 godziny... z racji, że u nas jedzie się do szpitala gdy skurcze są co 4 minuty, liczyłam, że jeszcze 2-3 godzinki i pojedziemy... tak więc w godzinach 14-16 były regularne, bolesne skurcze...
i co? i przeszło SAMO! normalnie się rozgoniło
Jestem zmęczona tym weekendem i czuję się jak wariatka, jak bym sobie wpierała te skurcze...
opisywałam to jak się czuję podczas nich koleżankom, które już rodziły i wszystkie były pewne, że się zaczęło!
Mam nadzieję, że to już naprawdę końcówka...
dzisiaj :
39+4 TC (wg USG 40+2)
do terminu: ???
termin z USG już za nami.... jutro termin według owulacji..
od rana ćmi i były lekkie skurcze...
popołudniu wybraliśmy się na wycieczkę do ikei, po powrocie zrobiło się bolesnie...
szkoda tylko, ze jestem pewna, iż nic z tego nie będzie... pomęczę się do nocy i samo przejdzie
ale boli....
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 listopada 2016, 10:37
W nocy skurcze były nawet bolesne, bo kilka razy mnie obudziły...
potem przez cały dzień były jakieś bóle, raz mniejsze, raz większe...
wzięłam prysznic i nadal to samo... są skurcze ale już niebolesne
co z tego, że trwają cały dzień i są regularne, jeśli nic nie wnoszą, ból nie narasta, nie robią się intensywniejsze...
kolejny dzień bezowocnych ćwiczeń..
ot macica kujonka...
Ale przynajmniej podłoga wyszorowana na kolanach
Dzisiaj minął też termin liczony z owulacji...
kolejny, liczony z terminu ostatniej @ bez uwzględnienia daty owulacji - pojutrze...
a w piątek wizyta po której będziemy omawiać ostateczne wywoływanie
40 + 0
TAK TAK, ja nadal 2 w 1
Skurcze wczoraj były już naprawdę mocne, dzisiaj znowu są od rana, teraz od popołudnia dość mocne, ale to tak jak zwykle... i nic z tego nie wynika
Według belly, termin z OM wypada na ... dzisiaj
No ale nic się nie dzieje i zapewne nie zadzieje...
Ostatni termin jaki mam wyznaczony przypada na 6.02 i liczony jest z "magicznego kółeczka" mojej położnej...
Od początku mi się on nie podobał, bo nie brał pod uwagę wcześniejszej owulacji.. ale teraz, zaczynam w niego wierzyć i w to, ze się sprawdzi przynajmniej +/-
Jutro wizyta u położnej, będę naciskała aby wyznaczono mi termin kontroli w szpitalu, na KTG i sprawdzili... nie miałam USG od 3 miesięcy, ostatni raz ktoś sprawdził łożysko / poziom wód... we wrześniu! Więc nie zbędzie mnie tak prosto...
będę ściemniać i panikować, ale cel uświęca środki...
Jedno jest pewne. Oficjalnie mogę rodzić! Pączków się nawpierdzielałam tak jakbym chciała "na zapas"
Trzymajcie kciuki, abym do końca tygodnia się wypakowała i uniknęła wizyt w szpitalu, indukcji...
Niby czas jeszcze mam, ale to 40+0... więc już stresik jest
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 listopada 2016, 10:37
40+2 a więc termin wyliczony przez moją lekarkę z "kółeczka"...
Wczoraj na wizycie u połoznej dowiedziałam się tyle co nic, prócz kilku wróżb. Mniej więcej tyle, że urodzę na dniach a dziecko będzie miało +/- 3,8 kg jesli urodzi się już... Jesli nie urodzę to w piątek 12-ego mamy podjechać do szpitala na kontrolę i jesli wszystko będzie ok to będą indukować poród 17.02... Ale ja wciąż wierzę, że zdąże urodzić sama
Dzisiaj skurczów jakby mniej, dopiero na wieczór kilka ale rano odszedł czop był wielkości połowy kciuka ale żółty - więc raczej rychłego rozwiązania nie zwiastuje..
No nic, pozostało czekać cierpliwie... Max 11 dni
tak tak, niestety...
Dzisiaj 40+4 i NIC! Malutka nadal w brzusiu...
Wczoraj zaliczyliśmy kilku km spacer, potem przytulanki... efektem tego były skurcze przepowiadające, które trwały 8 godzin ale nic z nich nie wynikło... Jednak coś się ruszyło, bo odszedł czop
Myślałam że stało się to już w sobotę lecz chyba nie w sobotę był niewiele większy jak paznokieć kciuka, a dzisiaj? Jak pół dłoni! W życiu nie widziałam takich ilości śluzu i był brązowawy bynajmniej ciemniejszy niż 2 dni temu
Martwi mnie jedynie moja waga, bo już mam +18,5 kg ale musi mi się bardzo zbierać woda, bo ledwo już ruszam palcami i bardzo mnie bolą, tak samo jak stopy - wszystko spuchnięte.
No bo niemożliwe bym w tydzień złapała 2 kg! :o
Emma przyszła na świat szcześliwie 10.02 o godzinie 22:52 Porod SN, bez zzo... 48 cm i ... 4150g miłości Jest cudowna. Kocham nad życie Opis w kolejnym poście
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 lutego 2016, 10:11
Kurcze no te objawy to dosc szybko sie pojawiaja :/ ja napinajacy brzuch mialam ale troszke pozniej i w sumie tylko to sie dzialo. Mam nadzieje ze dotrwacie do konca kobietki! :* ;) trzymam kciuki ;)
dziękuję :* jestem dobrej myśli, że dotrwamy jeszcze chociaż do 37/38 tygodnia :)