X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Figle Groszka
Dodaj do ulubionych
‹‹ 2 3 4 5 6

3 czerwca 2014, 12:18

Co sie dzieje z tymi zwiazkami dookola nas ? Czemu ludzie po prostu sie nie kochają, tylko sprawiaja sobie przykrosci i szukaja problemow ? Przeciez szczescie ludzie gosci w dwoch sercach zlaczonych miloscia ! Mamy szczescie, ze mamy siebie <3

bf6a2292ce2a5e4cmed.jpg

4 czerwca 2014, 13:29

Zasypiamy sobie wczoraj z M., ja go przytulam brzuszkiem do jego pleców i nagle kop kop kop kop w jego plecy ! <3 a sie nasmialismy :) nasza OliwiusiaTatusia <3

4 czerwca 2014, 15:46

Postanowilismy : wyjezdzam do rodzicow. W chwili obecnej na jakies dwa tygodnie i M. ma dojezdzac w week, ale juz tesknie niemilosiernie ! Az sie poplakalam, bo to tyle czasu ! Ale nie moge siedziec cale dnie i wieczory sama w domu kiedy maz w pracy. Na dodatek czasami ma taka zajezdnie, ze nie moze odebrac telefonu, a nie mozemy sobie pozwolic na takie cos. No bo jak mała znowu zrobi niespodzianke i zechce wyjsc, a Mati nie odbierze tel ? Jak mam dojechac wtedy do swojego szpitala ? Wiec tak sie bronilam przed wyjazdem do rodzicow, ale mus to mus. Wszyscy beda czuc sie bezpieczniej, to wszystko dla Oliwii. Poza tym mam w przyszlym tyg 2 wizyty u gin, wiec bez sensu jezdzic w ta i z powrotem. Więc cóż...ide sie pakowac. ADIEU.

zartowałam, zartowalam nie zegnam sie :)

6 czerwca 2014, 14:24

U rodziców super, chcialam zatesknic za mezem a tu.... niespodzianka i przyjechal wczesniej !:) a moze mnie pilnuje po prostu ? :D

Weszlam na wage i omal nie zemdlałam z przerazenia. Jasna dupa, serio słonik ! ale nieeee nie kochane, nawet Wam sie nie wyspowiadam ile na + ! ;((((

W nocy obudzily mnie skurcze, ale jaja, POCZUŁAM JE haha. Takie...miesiączkowe, troche sie przerazilam, ale zmienilam ulozenie i przestalo :)

Czekamy z Oliwką na wtorkową wizytę <3 Tymczasem jemy czeresienki, truskawki, brokuly i kalafiory, co bym pozniej nie zalowala, ze nie skosztowalam.
O NIE !!! JA JEM !

6 czerwca 2014, 15:29

Siedze na ławce przed blokiem z Fafikiem i płacze. Nie, to nie uczulenie, nic mnie nie boli, zadne skurcze, z małą OK. Placze, bo patrze w zywa przeszlosc. Blok, jezioro, drzewa. Pamiętam, jak mamy wszystkich dzieciakow powtarzaly w kolko "bron boze schodzic nad jezioro !'' - tak oczywiscie ! I wieczorami rodzice znajdywali nas w "bazach" przy wodzie calych upapranych, brudnych i szczesliwych. Dzis te drzewa i krzewy są ogromne, ale nadal mają ta magiczna zielona aure. Chcialabym jeszcze raz sie w nich skryc i zapomniec o wszystkim, lepic babki z błota, nalewac wode do kubeczkow po lodach i zrywac pałki wodne. Ale czuje ten zapach jeziora. Mati zawsze sie smieje, ze jak mozesz mi sie podobac ten zapach, przeciez ta woda smierdzi. Nie ! Ona pachnie wakacjami, latem ! Z okien dochodza zapachy obiadow i az chce sie uslyszec " Magdaaaaa, do domu ! obiad !". Ale cisza, nikt mnie nie wola i innych dzieciakow nie ma. Jakas dziwna pustka i cisza. Hustawki stoja zardzewiale i brzydkie - probowalam na nich usiasc i ledwo pupe w nich zmiescilam ! Skrzypia okropnie, chyba nikt sie juz na nich nie buja. Bramki do piłki noznej tez sa bez siatek i nieuzywane. Jak to ? Przeciez kilka lat wstecz w tym okresie odbywaly sie najwieksze rozgrywki ! Kto przegral musial wdrapac sie na bramke i drzec pape z jakimis okropnymi haslami. Heh, głupota. No i kosze, ktore wydawaly sie takie wysokie, ze pilka nie mogla doleciec ! A teraz ? wyciagam reke i dotykam obreczy. Chyba sie skurczyly, niemozliwe, ze byly takie niskie. I to tu, w tym miejscu zaczela sie moja milosc do gry w koszykowke. Starsi chlopcy zawsze nas wyganiali i przenosilismy sie na piaskownice i slizgawke. Malo cos piachu, jest jakis brzydszy, jakby koty caly czas w nim sraly. Kiedys tez tak bylo ? A slizgawka mniej czerwona, cala wyblaknieta i popekana. A takie zabawy na niej byly ! W upalne dni grzala w dupke i nie mozna bylo zakladac sukieneczek i spodniczek. Za to byla super schronieniem przed kundlem Dżekiem, ktry zaczepial dzieciaki. Ale wszyscy go karmilismy chipsami ! Wlasnie....wszyscy... Gdzie oni sa ? Siny, Dziunia, Aśka, Kaminska, Alka, Jucha i cała reszta ! Zostala ze mna tylko Jucha. Dzwonie do niej i jak zawsze nie odmawia spotkania. Przeplacze jej moje sentymenty ! Moje cudowne dziecinstwo <3

cfc6ab49aa22dccdmed.jpg

9 czerwca 2014, 11:57

Godzina 9:00 (ja spioch musze funkcjonowac z rana, bo w upaly nie daje rady jak kazda z nas) stoje w kolejce w markecie. Kilometrowej. Podchodzi do mnie pewna Pani, chwyta za reke, przeprowadza przez caaala dluga kolejke do kasy i mowi do kasjerki:
-Prosze obsluzyc ta Pania. Teraz.
Jeeej... są anioły na tym świecie <3

10 czerwca 2014, 22:37

od dzis odliczanie NIE tygodni (!) tylko DNI !!!! <3

Dzisiejsza wizyta u gin:
spotkanie z położną moją ukochaną - zrobiłyśmy plan porodu, poopowiadala mi ze szczegolami jak wszystko wyglada u nas w szpitalu na porodowce, nastroila pozytywnymi myslami. Przyszla Pani doktor, szmery bajery, ja na samolocik i ? I niespodzianka : szyjka skrócona i rozwarcie na 1cm ! uhuhuhu. Badanie USG: niunia najwspanialsza ma 2600g, gotowa do wyskoku ! Była dzis wyjatkowo kochana i dalo sie zrobic wszystko bezproblemowo. Kolejna wizyta miala byc na 24.06, ale doktorowa powiedziala, ze raczej spotkamy sie szybciej :) Zadzwonila na oddzial do innego lekarza i kazala mi isc na KTG. Poszłam, polozne mnie podlaczyly i lezalam spokojnie smsujac z mezulkiem. Przychodzi lekarz (takiiiii zajebisty ) no i sie smieje co ja tu znowu robie. Patrzy na zapis, a tam standardowo co ? Taaaak - skurcze haha. I taaaak, znowu ich nie czulam ! :P Smial sie, ze pewnie moja prowadzaca juz by mnie zatrzymala w szpitalu, ale to bez sensu. No wiec kazal mi rodzic DZIŚ, 24 lub 28. "Czemu ?!" a dlatego, bo On wtedy jest hihihi. Slysze zza parawanu przychodzi jakas dziewczyna do porodu tydzien po terminie. Wychodze i SZOK - moja zajebista kumpela z gimnazjum! hahaha. Zyczylam jej powodzenia no i ide do auta. Ide ide ide.... i COŚ mi leci po nogach ! No nie wierze ! Skrecam do ubikacji, wchodze do wc, a tam CAŁE gacie we krwi. Ja w smiech i podnieta mysle "no ch*j, rodze !" . Wracam na oddzial do lekarza i mowie mu "nie zgadnie Pan... cos mi chlusnelo". Doktorek oczy jak złotówki i w smiech. Lecimy na badanie. Bylam gotowa w 110%. Ale okazalo sie, ze mam tak "rozpulchnioną" szyjke i wszystko, ze zostalam zraniona podczas badania. NIESTETY falszywy alarm. Ale siedze w domu jak na szpilkach i CZEKAM CZEKAM CZEKAM :)


WYBACZ MAXI...CHYBA CIE WYPRZEDZE ! :D

11 czerwca 2014, 06:20

JADE NA PORODÓWKE !!!!!!!!! :) chyba to już czas :)

12 czerwca 2014, 06:22

11.06.2014 o godz 23:10 przyszla na swiat nasza kochana coreczka Oliwia !!!!!! :-) 51cm, 2780g, pkt10. Jest cala tatusiowa ! taka pyzunia.moja :-) spimy razem przy cycu i patrzymy na siebie <3 moja ukochana <3

Dziekuje za wspaecie !!!! kochane moje mamy z bbf :-)

14 czerwca 2014, 14:57

CZESC CIOTKI I KRUSZYNKI ! JESTEM TU Z WAMI ! ŚCISKAM I CAŁUJE ! - Oliwka <3

69241dcb3756369fmed.jpg


ps: jak znajde chwile opisze wszystko Wam kochane :)

15 czerwca 2014, 20:11

PORÓD -czyli strachy na lachy !


Wtorek 10.06:

- jedziemy na grilla do wujaszka, mówie do Mateusza "dobrze,ze jedziemy bo to chyba moj ostatni grill !"

- wszystkie ciotki mi wróżą - bedzie w nocy burza i pojade rodzić

- najadłam się pyszności, a wracając do rodziców mialam dziwne mysli i napisalam do M. "kochanie badz dzis pod telefonem"



Środa 11.06 :

- godz. 03:10 dziwnie pobolewa mnie brzuch. Ani to boli, ani kłuje, raczej "swędzi", dziwne takie uczucie, ale zerkam na zegarek

- godz. 04:25 "skurcze" idealnie co 5 minut, tak samo intensywne, tak samo odczuwalne. Ide do WC siusiać a tam ogromny czarny ciągnący się glut. "Oho, czop", poczulam podniecenie !

- godz. 05:50 skurcze takie same, co 5 minut zerkam na zegarek i czekam na jakis ciag dalszy. Zastanawiam sie co teraz i co dalej. W brzuchu burczy, pałaszuje serek i postanawiam : jade z tata do szpitala, przeciez i tak jedzie tam na 7:00 do pracy

- godz. 6:10 wstają rodzice, oznajmiam im, ze jade do szpitala i tata wpada w panike ! Panie Ratowniku, at ease ! Musze przeciez umyc wlosy i sie umalowac ;) . Dzwonie do Mateusza "Kochanie, jade do szpitala, bo cos sie rozkreca", a mąż zaspany " Po co do szpitala ?" Haha... tak o, w odwiedziny (faceci)

-godz 7:05 swobodnie melduje sie na IP, Panie wszystko spisuja, ja podpisuje, ide sie przebrac. Podniet podniet ! Dalej KTG: skurcze są, szyjka otwarta skrócona, rozwarcie tylko na 1,5 palca. O nie :( Położna z doktorkiem twierdza "spokojnie, dzisiaj urodzisz". Hmmm i co dalej ?

- godz. 11-18 Dalej to ja czekam na rozwarcie i jakas akcje, a tu cisza i nudy. No nie cisza, bo skurcze sa takie jak w nocy. Nie mam co robic, wiec laze po pokoju, cykam sobie fotki, powiadamiam przyjaciolki. Lekarz kaze mi skakac, biegac i myc okna szpitalne ;) No i okropny (!) masaż szyjki. O ja, lot na wysokich obrotach :D a tak na powaznie dostalam zadanie przejscia 100razy korytarza w tą i z powrotem zapisujac w tel co ile mam skurcze. Więc...

- godz. 18:00 wiec chodze. 17 korytarzy, 20, 30, przy 50 zaczynaja bolec mnie nogi, czuje sie jak kretynka, a Mati, ktrory przyjechal denerwuje mnie pytajac czy dlugo jeszcze... eh. Nagle oho... skurcze są bolesne jak bardzo boląca miesiaczka. Czyli dokuczliwe, ale do przezycia ( w koncu co miesiac przezywalam to samo).

- godz. 18:15 wyganiam M. do tescia, ktory mieszka 5 min od szpitala. Bez sensu, zeby tu siedzial jak rozwarcie tylko na 3 palce i nie wiadomo, moze jednak wyjde do domu ? Ha ha :| Pielegniarki proponuja półgodzinny gorący prysznic (jak sie okazalo - zbawienny "popędny")

- godz. 18:16 chodząc po korytarzu (to bylo chyba 78 przejscie) idzie ginekolog i mówi " Dobra, 3 porody juz dzis za nami, teraz Pani kolej. Jest Pani gotowa ?'' odpowiadam, ze nie do konca, aczkolwiek psychicznie bardzo i chce miec juz za sobą ! Ledwo powiedziałam zdanie, weszłam do łazienki i CHLUP ! Powódź ! Cieknie po nogach, normalnie basen ! Łapać to w ręce czy stac i czekac az splynie ? Ide do pokoju i kolejna powodz, ja w smiech ide pod porodowke do pielegniarek z 3 porcją solidnej kałuży. Ucieszona wołam "Teraz jestem gotowa !''
-godz. 18:20 dzwonie do Mateusza, zeby sie cofnal bo odeszly mi wody. Reakcja : że co !? juz !? naprawde !? I wjazd z piskiem opon na parking.

-godz. 19:00 rozwarcie na 4 cm, kolejny masaz szyjki i nakaz kolejnego prysznica. Ide z mężem do łazienki, aby byl przy mnie i ze smiechu wytrzymac nie moge. Maz sie trzesie jak galareta, rece jak u chorych na Parkinsona, mówie, zeby podal żel pod prysznic, a On podaje mi recznik , po czym po 5 minutach mowi "Magda, wychodz juz lepiej bo jak zaczniesz tu rodzic !?" Hahah...

- godz. 20:00 skurcze zaczynaja sie nasilac, są co 3 min. Jestesmy juz na porodowce, położna wszystko mowi co i jak, ja przebrana w szpitalna koszule do porodu, maz w sexi niebieskie wdzianko (naprawde mu pasowalo ! wygladal jak jakis przystojniacha z "Lekarzy"! ), czekamy na rozwój akcji

-godz. 20:00-22:00 rozwarcie nadal na 4 cm, zaczynam sie srac, ze dalej nie pojdzie ! Skacze na pilce, chodze kolo drabinek, uprawiam dziwne pozy podczas skurczow, mąż albo glaszcze po glowie albo gada jakies glupoty, ktorych ja nie slucham. Czas leci jak sekundy ! Podczas skurczow oddycham tak jak uczyli mnie na jodze, pełne skupienie, relaks, tzw "gówno prawda". Polozna robi nastrój, wlacza lampeczki nocne, cos lecialo w radiu, od czasu do czasu masuje mi plecy, co chwila sprawdza tetno dzidziusia, rozmawia z nami caly czas, zartujemy i... jest fajnie ! Nie placze z bolu wiec chyba ok ? Mati jak goraca sex linia siedzi i odpisuje na smsy, ktorych jest po prostu milion ! Chce juz miec coreczke ! Ale co z rozwarciem ?

-godz 22:30 hurrraaa rozwarcie na 7cm ! jeszcze troche i bedziemy dzialac ! Skurcze bolesne, z krzyza, na tym etapie porodu potrafie "przeczuc", ze zbliza sie skurcz. Spróbowalam "macha" gazu rozweselajacego i... zmulilam sie hahaha. Pytam polozna skad bede wiedziec, ze to juz ? "Pani Madziu, nie przegapi Pani na pewno, uczucie jak na mus zrobienia kupy !". No zobaczymy...

-godz 22:55 "CHCE KUPE" ! MUSZE PRZEĆ ! NIE MOGE JUZ WSTRZYMYWAC, to jest MUS, ktory wychodzi gdzies ze mnie ze srodka. Przybiega lekarz, polozna wszystko przygotowuje. "Uczy mnie" jak przec. Dzialamy ! Podczas skurczu robilam wdech do przepony i z calej sily parłam. Zero bolu w porownaniu do skurczy ! Jedno parcie 'Tak kochanie super ci idzie ! dobrze ! swietnie ! ekstra ! Przyj przyj ! jeszcze ! dopchnij ! dopchnij ! Cisnij jakbys mi kupe robila na rece ! (hahahaha serio wiem, ze kiepski moment ale zachcialo mi sie smiac haha) ... ; drugie parcie, czuje jak mi zwilzaja czolo, usta, jest git... ; trzecie parcie... wszyscy dopinguja jak na meczu !

-godz. 23:10 PŁACZ ! NAJCUDOWNIEJSZY NA SWIECIE ! BALSAM DLA USZU ! MIÓD DLA SERCA ! MAŁE CUDOWNE KWILĄCE JEST NA MYM BRZUCHU ! MOJA CÓRKA, MOJA OLIWIA ! NAJCUDOWJNIEJSZA ! ROBACZEK MAŁY, KTÓRY PODPEŁZA DO CYCKA I SSIE ! KOCHANA MOJA MOJA MOJA MOJA ! Oliwia płacze, ja płacze, Mati płacze... beksy <3

-godz. "bóg wie która" zaczynaja sie schody... jak to? przeciez rodzenie łożyska to najwiekszy pikus podczas porodu ! NIE U MNIE ! Ręczne wydobycie łożyska ! Bez uśpienia bo nie ma czasu ! Kurwa mac ! BÓL NIE DO OPISANIA ! Ryczałam i darłam sie w nieboglosy, a lekarz mieszal mi reka w srodku. Strasznie strasznie, nawet nie potrafilam sie skupic na tym, ze moja kruszynka juz jest. Ryk sam wydobywal sie z moich płuc. Lekarz klnął, był cały mokry, spocony i zdenerwowany... Cały poród w porównaniu z tym koszmarem byl jak pikus z palcem w nosie ! "Aga, wez te lozysko do badan, ogarnij jak ono wyglada !" (lekarz do pielegniarki). Czemu tak sie wydarzylo ? Łożysko bardzo przyroslo do macicy prawdopodobnie w miejscu gdzie mialam na poczatku ciazy krwiaka i nie chcialo odejsc... niestety zdarza sie i tak... Ból mija, czas na zszywanie. Zostalam nacieta nawet nie wiem kiedy (oczywiscie wczesniej wyrazilam zgode, jesli bedzie potrzeba). Znow humor wraca, wszyscy sa wyluzowani, lekarz mnie zszywa. Mówie do niego "Tylko prosze tak, zeby maz byl zadowolony !" lekarz odpowiada "Spokojnie, nie bedzie zadnych falbanek, jestem konkurencja doktora Szczyta". HEHE :D

-godz. 2:00 wracam na sale z moją malutką córeczką, a M. jedzie do domu. Całusom i pocalunkom nie bylo konca. Tak, zdecydowanie bylam najszczesliwszym czlowiekem na ziemi i w calej galaktyce ! :))))

WNIOSEK ? ---> NAPRAWDE było OK ! Nie ma co sie bac ! Nie ma co sluchac dziwnych opowiadan ! Trzeba podejsc na luzie, zaufac naturze, opiece medycznej i oczywiscie samej sobie ! Wiara, ze final wszystko wynagrodzi !Przyznam, ze porod lozyska byl cudowny, ale co z tego ? Przezylam ? TAK ! Mam dzidziusia ? MAM ! Wszystko inne w zapomnienie ! Albo wlasciwie nie... nie chce tego zapominac ! Chce zatrzymac w pamieci kazdy etap mojego porodu. Poród do cudowne zjawisko, ktore powinna przezyc kazda kobieta ! Od momentu cudownego kwiku wszystko przestaje miec sens prócz tej malutkiej istotki....

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 lipca 2014, 14:03

24 października 2017, 01:20

Kontynuacja pamiętnika w KidzFriend - zapraszamy
‹‹ 2 3 4 5 6