zartowałam, zartowalam nie zegnam sie
Weszlam na wage i omal nie zemdlałam z przerazenia. Jasna dupa, serio słonik ! ale nieeee nie kochane, nawet Wam sie nie wyspowiadam ile na + ! ;((((
W nocy obudzily mnie skurcze, ale jaja, POCZUŁAM JE haha. Takie...miesiączkowe, troche sie przerazilam, ale zmienilam ulozenie i przestalo
Czekamy z Oliwką na wtorkową wizytę Tymczasem jemy czeresienki, truskawki, brokuly i kalafiory, co bym pozniej nie zalowala, ze nie skosztowalam.
O NIE !!! JA JEM !
-Prosze obsluzyc ta Pania. Teraz.
Jeeej... są anioły na tym świecie
Dzisiejsza wizyta u gin:
spotkanie z położną moją ukochaną - zrobiłyśmy plan porodu, poopowiadala mi ze szczegolami jak wszystko wyglada u nas w szpitalu na porodowce, nastroila pozytywnymi myslami. Przyszla Pani doktor, szmery bajery, ja na samolocik i ? I niespodzianka : szyjka skrócona i rozwarcie na 1cm ! uhuhuhu. Badanie USG: niunia najwspanialsza ma 2600g, gotowa do wyskoku ! Była dzis wyjatkowo kochana i dalo sie zrobic wszystko bezproblemowo. Kolejna wizyta miala byc na 24.06, ale doktorowa powiedziala, ze raczej spotkamy sie szybciej Zadzwonila na oddzial do innego lekarza i kazala mi isc na KTG. Poszłam, polozne mnie podlaczyly i lezalam spokojnie smsujac z mezulkiem. Przychodzi lekarz (takiiiii zajebisty ) no i sie smieje co ja tu znowu robie. Patrzy na zapis, a tam standardowo co ? Taaaak - skurcze haha. I taaaak, znowu ich nie czulam ! Smial sie, ze pewnie moja prowadzaca juz by mnie zatrzymala w szpitalu, ale to bez sensu. No wiec kazal mi rodzic DZIŚ, 24 lub 28. "Czemu ?!" a dlatego, bo On wtedy jest hihihi. Slysze zza parawanu przychodzi jakas dziewczyna do porodu tydzien po terminie. Wychodze i SZOK - moja zajebista kumpela z gimnazjum! hahaha. Zyczylam jej powodzenia no i ide do auta. Ide ide ide.... i COŚ mi leci po nogach ! No nie wierze ! Skrecam do ubikacji, wchodze do wc, a tam CAŁE gacie we krwi. Ja w smiech i podnieta mysle "no ch*j, rodze !" . Wracam na oddzial do lekarza i mowie mu "nie zgadnie Pan... cos mi chlusnelo". Doktorek oczy jak złotówki i w smiech. Lecimy na badanie. Bylam gotowa w 110%. Ale okazalo sie, ze mam tak "rozpulchnioną" szyjke i wszystko, ze zostalam zraniona podczas badania. NIESTETY falszywy alarm. Ale siedze w domu jak na szpilkach i CZEKAM CZEKAM CZEKAM
WYBACZ MAXI...CHYBA CIE WYPRZEDZE !
Dziekuje za wspaecie !!!! kochane moje mamy z bbf
Wtorek 10.06:
- jedziemy na grilla do wujaszka, mówie do Mateusza "dobrze,ze jedziemy bo to chyba moj ostatni grill !"
- wszystkie ciotki mi wróżą - bedzie w nocy burza i pojade rodzić
- najadłam się pyszności, a wracając do rodziców mialam dziwne mysli i napisalam do M. "kochanie badz dzis pod telefonem"
Środa 11.06 :
- godz. 03:10 dziwnie pobolewa mnie brzuch. Ani to boli, ani kłuje, raczej "swędzi", dziwne takie uczucie, ale zerkam na zegarek
- godz. 04:25 "skurcze" idealnie co 5 minut, tak samo intensywne, tak samo odczuwalne. Ide do WC siusiać a tam ogromny czarny ciągnący się glut. "Oho, czop", poczulam podniecenie !
- godz. 05:50 skurcze takie same, co 5 minut zerkam na zegarek i czekam na jakis ciag dalszy. Zastanawiam sie co teraz i co dalej. W brzuchu burczy, pałaszuje serek i postanawiam : jade z tata do szpitala, przeciez i tak jedzie tam na 7:00 do pracy
- godz. 6:10 wstają rodzice, oznajmiam im, ze jade do szpitala i tata wpada w panike ! Panie Ratowniku, at ease ! Musze przeciez umyc wlosy i sie umalowac . Dzwonie do Mateusza "Kochanie, jade do szpitala, bo cos sie rozkreca", a mąż zaspany " Po co do szpitala ?" Haha... tak o, w odwiedziny (faceci)
-godz 7:05 swobodnie melduje sie na IP, Panie wszystko spisuja, ja podpisuje, ide sie przebrac. Podniet podniet ! Dalej KTG: skurcze są, szyjka otwarta skrócona, rozwarcie tylko na 1,5 palca. O nie Położna z doktorkiem twierdza "spokojnie, dzisiaj urodzisz". Hmmm i co dalej ?
- godz. 11-18 Dalej to ja czekam na rozwarcie i jakas akcje, a tu cisza i nudy. No nie cisza, bo skurcze sa takie jak w nocy. Nie mam co robic, wiec laze po pokoju, cykam sobie fotki, powiadamiam przyjaciolki. Lekarz kaze mi skakac, biegac i myc okna szpitalne No i okropny (!) masaż szyjki. O ja, lot na wysokich obrotach a tak na powaznie dostalam zadanie przejscia 100razy korytarza w tą i z powrotem zapisujac w tel co ile mam skurcze. Więc...
- godz. 18:00 wiec chodze. 17 korytarzy, 20, 30, przy 50 zaczynaja bolec mnie nogi, czuje sie jak kretynka, a Mati, ktrory przyjechal denerwuje mnie pytajac czy dlugo jeszcze... eh. Nagle oho... skurcze są bolesne jak bardzo boląca miesiaczka. Czyli dokuczliwe, ale do przezycia ( w koncu co miesiac przezywalam to samo).
- godz. 18:15 wyganiam M. do tescia, ktory mieszka 5 min od szpitala. Bez sensu, zeby tu siedzial jak rozwarcie tylko na 3 palce i nie wiadomo, moze jednak wyjde do domu ? Ha ha Pielegniarki proponuja półgodzinny gorący prysznic (jak sie okazalo - zbawienny "popędny")
- godz. 18:16 chodząc po korytarzu (to bylo chyba 78 przejscie) idzie ginekolog i mówi " Dobra, 3 porody juz dzis za nami, teraz Pani kolej. Jest Pani gotowa ?'' odpowiadam, ze nie do konca, aczkolwiek psychicznie bardzo i chce miec juz za sobą ! Ledwo powiedziałam zdanie, weszłam do łazienki i CHLUP ! Powódź ! Cieknie po nogach, normalnie basen ! Łapać to w ręce czy stac i czekac az splynie ? Ide do pokoju i kolejna powodz, ja w smiech ide pod porodowke do pielegniarek z 3 porcją solidnej kałuży. Ucieszona wołam "Teraz jestem gotowa !''
-godz. 18:20 dzwonie do Mateusza, zeby sie cofnal bo odeszly mi wody. Reakcja : że co !? juz !? naprawde !? I wjazd z piskiem opon na parking.
-godz. 19:00 rozwarcie na 4 cm, kolejny masaz szyjki i nakaz kolejnego prysznica. Ide z mężem do łazienki, aby byl przy mnie i ze smiechu wytrzymac nie moge. Maz sie trzesie jak galareta, rece jak u chorych na Parkinsona, mówie, zeby podal żel pod prysznic, a On podaje mi recznik , po czym po 5 minutach mowi "Magda, wychodz juz lepiej bo jak zaczniesz tu rodzic !?" Hahah...
- godz. 20:00 skurcze zaczynaja sie nasilac, są co 3 min. Jestesmy juz na porodowce, położna wszystko mowi co i jak, ja przebrana w szpitalna koszule do porodu, maz w sexi niebieskie wdzianko (naprawde mu pasowalo ! wygladal jak jakis przystojniacha z "Lekarzy"! ), czekamy na rozwój akcji
-godz. 20:00-22:00 rozwarcie nadal na 4 cm, zaczynam sie srac, ze dalej nie pojdzie ! Skacze na pilce, chodze kolo drabinek, uprawiam dziwne pozy podczas skurczow, mąż albo glaszcze po glowie albo gada jakies glupoty, ktorych ja nie slucham. Czas leci jak sekundy ! Podczas skurczow oddycham tak jak uczyli mnie na jodze, pełne skupienie, relaks, tzw "gówno prawda". Polozna robi nastrój, wlacza lampeczki nocne, cos lecialo w radiu, od czasu do czasu masuje mi plecy, co chwila sprawdza tetno dzidziusia, rozmawia z nami caly czas, zartujemy i... jest fajnie ! Nie placze z bolu wiec chyba ok ? Mati jak goraca sex linia siedzi i odpisuje na smsy, ktorych jest po prostu milion ! Chce juz miec coreczke ! Ale co z rozwarciem ?
-godz 22:30 hurrraaa rozwarcie na 7cm ! jeszcze troche i bedziemy dzialac ! Skurcze bolesne, z krzyza, na tym etapie porodu potrafie "przeczuc", ze zbliza sie skurcz. Spróbowalam "macha" gazu rozweselajacego i... zmulilam sie hahaha. Pytam polozna skad bede wiedziec, ze to juz ? "Pani Madziu, nie przegapi Pani na pewno, uczucie jak na mus zrobienia kupy !". No zobaczymy...
-godz 22:55 "CHCE KUPE" ! MUSZE PRZEĆ ! NIE MOGE JUZ WSTRZYMYWAC, to jest MUS, ktory wychodzi gdzies ze mnie ze srodka. Przybiega lekarz, polozna wszystko przygotowuje. "Uczy mnie" jak przec. Dzialamy ! Podczas skurczu robilam wdech do przepony i z calej sily parłam. Zero bolu w porownaniu do skurczy ! Jedno parcie 'Tak kochanie super ci idzie ! dobrze ! swietnie ! ekstra ! Przyj przyj ! jeszcze ! dopchnij ! dopchnij ! Cisnij jakbys mi kupe robila na rece ! (hahahaha serio wiem, ze kiepski moment ale zachcialo mi sie smiac haha) ... ; drugie parcie, czuje jak mi zwilzaja czolo, usta, jest git... ; trzecie parcie... wszyscy dopinguja jak na meczu !
-godz. 23:10 PŁACZ ! NAJCUDOWNIEJSZY NA SWIECIE ! BALSAM DLA USZU ! MIÓD DLA SERCA ! MAŁE CUDOWNE KWILĄCE JEST NA MYM BRZUCHU ! MOJA CÓRKA, MOJA OLIWIA ! NAJCUDOWJNIEJSZA ! ROBACZEK MAŁY, KTÓRY PODPEŁZA DO CYCKA I SSIE ! KOCHANA MOJA MOJA MOJA MOJA ! Oliwia płacze, ja płacze, Mati płacze... beksy
-godz. "bóg wie która" zaczynaja sie schody... jak to? przeciez rodzenie łożyska to najwiekszy pikus podczas porodu ! NIE U MNIE ! Ręczne wydobycie łożyska ! Bez uśpienia bo nie ma czasu ! Kurwa mac ! BÓL NIE DO OPISANIA ! Ryczałam i darłam sie w nieboglosy, a lekarz mieszal mi reka w srodku. Strasznie strasznie, nawet nie potrafilam sie skupic na tym, ze moja kruszynka juz jest. Ryk sam wydobywal sie z moich płuc. Lekarz klnął, był cały mokry, spocony i zdenerwowany... Cały poród w porównaniu z tym koszmarem byl jak pikus z palcem w nosie ! "Aga, wez te lozysko do badan, ogarnij jak ono wyglada !" (lekarz do pielegniarki). Czemu tak sie wydarzylo ? Łożysko bardzo przyroslo do macicy prawdopodobnie w miejscu gdzie mialam na poczatku ciazy krwiaka i nie chcialo odejsc... niestety zdarza sie i tak... Ból mija, czas na zszywanie. Zostalam nacieta nawet nie wiem kiedy (oczywiscie wczesniej wyrazilam zgode, jesli bedzie potrzeba). Znow humor wraca, wszyscy sa wyluzowani, lekarz mnie zszywa. Mówie do niego "Tylko prosze tak, zeby maz byl zadowolony !" lekarz odpowiada "Spokojnie, nie bedzie zadnych falbanek, jestem konkurencja doktora Szczyta". HEHE
-godz. 2:00 wracam na sale z moją malutką córeczką, a M. jedzie do domu. Całusom i pocalunkom nie bylo konca. Tak, zdecydowanie bylam najszczesliwszym czlowiekem na ziemi i w calej galaktyce ! )))
WNIOSEK ? ---> NAPRAWDE było OK ! Nie ma co sie bac ! Nie ma co sluchac dziwnych opowiadan ! Trzeba podejsc na luzie, zaufac naturze, opiece medycznej i oczywiscie samej sobie ! Wiara, ze final wszystko wynagrodzi !Przyznam, ze porod lozyska byl cudowny, ale co z tego ? Przezylam ? TAK ! Mam dzidziusia ? MAM ! Wszystko inne w zapomnienie ! Albo wlasciwie nie... nie chce tego zapominac ! Chce zatrzymac w pamieci kazdy etap mojego porodu. Poród do cudowne zjawisko, ktore powinna przezyc kazda kobieta ! Od momentu cudownego kwiku wszystko przestaje miec sens prócz tej malutkiej istotki....
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 lipca 2014, 14:03
ale śliczne foteczki <3
a za chwile bedzie trojeczka :)
Miałam to samo napisać, za chwilę między Was wciśnie się Oliwka, też pewnie chętna do buziakow jak rodzice tacy całuśni :D
Jak słooooodko :)))) Aż miło popatrzeć :)
Bo to trzeba umiec sie dopasowac zeby wszystko gralo :-)) jak widac Wy strzelilscie w 10tke z wyborem :-))
Cudnie!!! :-) a z Oliwką pośrodku już zupełnie będzie cudownie :D
Ale śliczna corcie będziecie mieli :)
Mamo z groszkiem, jesteście cudni i życzę Wam dużo, dużo miłości :) A takie wpisy sprawiają, że człowiek zaczyna wierzyć i doceniać miłość.
Mamo z groszkiem, jesteście cudni i życzę Wam dużo, dużo miłości :) A takie wpisy sprawiają, że człowiek zaczyna wierzyć i doceniać miłość.
Miłość, miłość, miłość... :D cieżko o normalny związek w tych czasach. Ostatnio z mężem gadaliśmy, że ludzie są ze sobą tacy nie zgrani. Mamy kilka takich znajomych par, którzy są ze sobą nie szczęśliwi i pokazują to na każdym kroku :/ strasznie nie lubie upubliczniania problemów małżeńskich przy ludziach :/ zamiast usiąść i ze sobą porozmawiać to stale sobie dokgryzają... A nie o to w związku przeciez chodzi ;)
Piękny widok. Tylko pozazdrościć takiego wielkiego uczucia :)
Wyczuwam miłość <3 Cudownie <3