X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Ja + On = Jaś ❤ i Lili❤ Aniele w niebie strzeż nasze dzieci!
Dodaj do ulubionych
‹‹ 3 4 5 6 7

10 lutego 2015, 11:48

39+0 ♥

do terminu porodu pozostało 7 dni.

Im bliżej terminu tym bardziej czekanie zaczyna robić się frustrujące...
nie żeby mi się czas dłużył, ale sam fakt, że poród ma nastąpić a nie zna się ani dnia ani godziny a termin jest wyliczony na podstawie jakiegoś tam magicznego kółka sprawia, że człowiek czeka na ten dzień...i doczekać się już nie może. No i im bliżej tej daty, tym bardziej ulatnia się moje pragnienie aby poród rozpoczął się sam...żeby Jaśkowy nie musiał być wypędzany siłą...przez jakąś tam oksytocynę chemiczną :/

Mama dziś do mnie telefonuje z zapytaniem: "tak długo się nie odzywasz my już tu z Tatem czekamy jak na szpilkach, myślimy czy może to już..." ehh Mamo...czekacie jak na szpilkach? A co ja mam powiedzieć? Ja nie dosyć że czekam jak na szpilkach to jeszcze jak na pinezkach i igłach...

Z całą stanowczością stwierdzam, że domowe sposoby na przyspieszenie porodu, nie dają zupełnie nic...bynajmniej nie działają na moje dziecię!
Jedynie co to po długim spacerowaniu po domu (na dwór wyjść nie mogę bo mnie zasypało na amen!) i chodzeniu po schodach czuję jakby Mały schodził bardziej w dół.

Poza tym na wieczór standardowe twardnienie brzucha które już totalnie mnie nie rusza...

i tak wyglądamy u progu 40tc.
mam nadzieję, ze to ostatnie zdjęcia brzuszka jakie tu zamieszczam! ♥
15nsles.jpg 345xz5l.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 lutego 2015, 12:30

14 lutego 2015, 01:31

39+4 ♥

Dziewczynki 3mać kciuki!!
chyba przyszła na nas pora!

papierek lakmusowy zabarwił się na zielono-niebiesko a tzn że prawdopodobnie sączą się wody!!
zbieramy się i jedziemy to sprawdzić!

14 lutego 2015, 10:55

Zeby polska sluzba zdrowia byla taka prosta do ogarniecia to i moj przypadek bylby duzo latwiejszy:) badalo mnie 2 lekarzy, 3 polozne. Kazdy mowi co innego. W kazdym razie probowali mi wmowic ze to nie wody...to ciekawe jaka ciecz zabarwia ten cholerny papierek?! Po 2. USG lekarz stwierdzil ze faktycznie wod jest malo. Narazie chodzimy. Oksytocyny nie chca podac bo szyjka jeszcze nie zgladzona. Rozwarcie na palec. Delikatne skurcze odczuwalne. Na KTG skurcze na poziomie 80 wzwyz. Wiec czekamy dalej:)

15 lutego 2015, 01:21

Miłość od poerwszego wejrzenia :) tyle póki co napisze:)
Zakochałam się bez pamięci. W walentynki po raz drugi w moim Mezu i w walentynki po raz pierwszy w moim Synku:) jest przeuroczy. Jak dojde do siebie to napisze wiecej :)

Narazie ciumkamy cyca i sie napatrzeć na siebie nie umiemy:)

Dziekuje Kochane za kciuki i slowa wsparcia i otuchy. Lekko nie bylo ale dalismy rade!

19 lutego 2015, 10:14

5 dzień z życia Jaśka! :D ♥ ♥

Oficjalnie:
14 lutego 2015 o godz. 23:10 siłami natury przyszedł na świat nasz walentynkowy Skarb - Jaś!
3180g i 53cm :)10/10pkt.
Poród ciężki ale to innym razem opiszę :)


Wróciliśmy!
Wczoraj popołudniu z naszych Skrabem wróciliśmy do domku.
Nasz pobyt w szpitalu przedłużył się o dzień ze względu na żółtaczkę. Mały miał oznaczony poziom biblirubiny która wyszła na granicy normy, kolejnego dnia powtórzone badanie pokazało, że Jasiu świetnie sobie sam radzi z tym dziadostwem i nie ma potrzeby naświetlania.

Uczymy się siebie nawzajem. Wszystko jest takie nowe. On jest taki drobniutki i malutki :)a ja niedoświadczona.
Laktacja ruszyła pełną parą. Choć na razie karmimy się przez kapturki bo Mały ma problem z moją piersią. Za małe brodawki żeby je głęboko uchwycić w buźce. Ale to nic wypracujemy je ;) karmimy się często. Właściwie wtedy kiedy Jasiu chce :) czasem co 2-3 godziny. Czasem co 1-1,5 godz :P później śpi jakiś czas, kupka i znów cyc :D Skubaniec ma tak czujny sen że po karmieniu nie da się nawet odłożyć do łóżeczka, bo się budzi, więc nie miałam dziś w nocy sumienia i spał z nami :) ale Tatuś był zadowolony, ja szczęśliwa i Synek słodko spał :) w nocy 3 pobudki więc nie było źle ;)

Po powrocie do domu stanęłam od razu na wagę. 7,5kg mniej więc jestem zadowolona. Brzuszek ciągle widać, ale z dnia na dzień staje się mniejszy. Gdy tylko już będę mogła na pewno się za niego ostro zabiorę ;)

Póki co czekam dnia kiedy moje obolałe krocze dojdzie do siebie..wczoraj jak spojrzałam w lusterko to się popłakałam :( jeden wielki siniak...i szew na cięciu mnie szczypie mocno, dlatego podwójnie cieszę się że jestem już w domu bo mogę się wietrzyć do woli :D i wiem że szybko się wszystko zagoi :)

Przedstawiam Wam Ciocie nasz Skarb :) na który jak patrzę to ciągle nie wierzę...
a łzy szczęścia zalewają mnie strumieniami :)

33c9mra.jpg
308jzt2.jpg
2dtuq1u.jpg
14m9hzs.jpg

Kocham go tak mocno że szok! :D

Idę coś przekąsić póki mały Glonojad śpi :D

19 lutego 2015, 10:36

14 lutego 2015 roku przyszedł na świat nasz wyczekiwany Skarb - Jaś.
3180g i 53cm szczęścia! Poród siłami natury. 10/10pkt :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 lutego 2015, 13:26

20 lutego 2015, 13:34

no dobrze może mi się uda opisać to co przeżyłam przez całą dobę w tegoroczne walentynki

godz. 1 po północy 14 lutego

Wstałam na siku. Wysiusiałam się wróciłam do łóżeczka i poczułam że jakiś śluz mnie zalał, więc zła że muszę znów wstać podreptałam do łazienki zobaczyć co się święci. Siadłam na kibelek i czuję, że coś ze mnie ciurka...myślę sobie: "cholera to chyba już..." :) capnęłam za papierki lakmusowe sprawdzam, pierwszy się nie zabarwił, za kolejnym razem kiedy coś ze mnie uleciało zobaczyłam papierek w kolorze zielono-niebieskim. Mówię do Męża z łazienki: "Bobu chyba mi wody odchodzą"..byście widziały jego minę stanął na równe nogi w jednej chwili :D Razem twierdziliśmy że trzeba się pozbierać i jechać to sprawdzić. Szybki prysznic, spakowane torby i w drogę.

godz. 3 po północy 14 lutego

Meldujemy się na Izbie przyjęć. Biurokracja w Polsce mnie normalnie zabija...no ale cóż trzeba było przez nią przejść i swoje odczekać

godz. 3:40 14 lutego

Przychodzi Pani Doktor i swoim magicznym patyczkiem sprawdza czy to wody czy nie wody. Wychodzi jej że to nie wody. Więc ja pokazuje jej mój papierek i Pani doktor nie wie co powiedzieć :D
Bada mnie i stwierdza, że pęcherz płodowy jest cały, szyjka wysoko rozwarcie na palec. Czop cały czas odchodzi.

godz. 4:30 14 lutego

Zostaję przyjęta na trakt porodowy. Dostaję od położnej 2 czopki w 4 litery żeby podziałać na szyjkę. Spaceruję. Chodzę po korytarzu. Pani Doktor wzywa mnie na USG. Stwierdza słabą widoczność obrazu przez niewielką ilość wód. Szacuje masę Jaśka na 3700g (+-500g) :O przeraziłam się jak to usłyszałam no bo ponad 4kg rodzić to jest coś...w międzyczasie organizm się oczyszcza, zrobiłam 2 razy kupę...

godz. 8 14 lutego

bada mnie położna i po niej lekarz. Każdy mówi co innego. Dla jednego szyjka jeszcze długa. Dla drugiego się skraca i mięknie. Kolejne USG przez inną panią Doktor. Która nic nie mówi przez całe USG i to ona decyduje o tym, że zostaję bo wód jest faktycznie mało i że mogą się sączyć gdzieś z góry pęcherza. Dostaję antybiotyk ze względu na wcześniejsze odpływanie wód aby nie dopuścić do infekcji wewnątrzmacicznej. Do południa leżę po KTG gdzie piszą się skurcze nawet na 125 ale odczuwalne przeze mnie jako twardnienie i spinanie brzucha. Lekko bolesne. Nieregularne. Co kilka minut. Chodzę po korytarzu i co 15 min sprawdzamy tętno Malucha.

godz. 13 14 lutego

jest decyzja od kolejnego lekarza że nie ma na co czekać. Jestem w terminie porodu więc trzeba rodzić. Podłączają mi oksy. Dosłownie po kilku minutach czuję skurcze - bolesne ale nie na tyle żeby zwalało mnie z nóg :P co 3-4 minuty. Za to tętno Młodego zaczyna świrować :( więc oksy dozowana była co jakiś czas na kilkanaście minut...

godz. 16 14 lutego

zaczynają się mocne i bolesne skurcze. Na skurczach opieram się na Mężu. Oddycham głęboko. Skurcze co 2-3 minuty. Coraz bardziej regularne. Badanie przez położną. Szyjki zostało niewiele. Mięknie. Rozwarcie na 1-2 palce.

godz. 18 14 lutego

skurcze są mega bolesne :( regularne co 2-3 minuty. Dostaję dolargan (czy jakoś tak). Otumania mnie na tyle że na skurczu oddycham głęboko ściskając Męża za rękę a w przerwie między skurczami zasypiam...łącznie z tym że śnią mi się jakieś totalne głupoty :/ tętno Jaśka na końcu każdego coraz mocniejszego skurczu spada :(...jak minie skurcz i ureguluję oddech wraca do normy byłam przerażona tym tętnem. Mąż tylko na każdym skurczu do mnie mówił z jaką szybkością bije serduszko...

godz. 20 14 lutego
kolejne badanie daje nam 5-6 cm rozwarcia. Ból jest taki, że na skurczu łapałam się za włosy i ciągnęłam za nie, chyba żeby odwrócić uwagę od tego właściwego bólu. W czasie skurczu kucałam z szeroko rozstawionymi nogami. Między skurczami siadałam na łóżko żeby odpocząć choć chwilę.
Jest decyzja lekarza, że jeśli w ciągu następnej godziny nie będzie postępu porodu to nowa zmiana lekarzy zadecyduje czy nie będzie cesarki. Odpięli mnie od KTG i pozwolili wejść pod prysznic. Okazał się dla mnie zbawieniem!! Siedziałam na krzesełku. Ciepłą wodą polewałam sobie brzuszek. Skurcze pod wodą były bolesne ale nie aż tak jak bez niej. Odpoczęłam przez te 30 min pod prysznicem na tyle że między skurczami spokojnie mogłam rozmawiać z Mężem. Naprawdę polecam prysznic w czasie porodu!!

godz. 20:30 14 lutego
wracam spod prysznica. Kolejne badanie przez kolejnego lekarza i to na skurczu :( ból nie do opisania!! Rozwarcie na 8cm więc jest postęp porodu. Cudowna zmiana położnej która odbierała Jaśka niesamowicie mi pomogła. Mówiła jakie pozycje mam przyjmować, żeby Młody zszedł szybko do kanału. Żeby na skurczach kołysać biodrami. Pupę do tyłu wypinać. Klękać.Starałam się jej słuchać choć nie było łatwo bo ból dominował mój ośrodek mózgu odpowiedzialny za rozumienie...cały czas miałam uczucie że zaraz zrobię kupę. 3 razy im mówiłam że chcę jeszcze do kibelka. Ale już mnie nie puścili. Oczywiście moja chęć zrobieni kupy to był Jasiek schodzący do kanału rodnego i uciskający na odbyt..strasznie dziwne uczucie serio.

godz. 21:30 14 lutego

zaczynają się skurcze parte...o ja pierdziele!! Świadomość tego że nie ma pełnego rozwarcia a Ty nie możesz przeć pomimo że Ci się chce jest przerażająca. Położna bada mnie i informuje że dosłownie z jednej strony jeszcze wyczuwa szyjkę a cała reszta już jest pięknie rozwarta!! Na skurczu delikatnie masuje ją żeby puściła. Położna każe mi położyć się na lewym boku z prawą nogą uniesioną wyżej. Ma to pomóc przy pełnym rozwarciu. Za chwilę każe zmienić bok. Za chwilę wstać i kołysać biodrami na skurczu. Mam oddychać jakbym zdmuchiwała świeczkę. Gdy skurcz przychodził byłam w stanie tak oddychać ale szczyt skurczu nie dawał złudzeń. Tylko parcie wchodziło w grę i żadna siła nie mogła tego powstrzymać.

godz. 22
14 lutego

dostaję pozwolenie na parcie jeśli tylko czuję potrzebę. W szczycie skurczu. Mam nabrać dużo powietrza do płuc. Przycisnąć głowę do klatki piersiowej i wg słów położnej przeć tak jakbym chciała zrobić mega twardą kupę i siku razem wzięte! I tak sobie prę przez całą godzinę. Główka Jaśkowa schodzi w dół.

godz. przed 23
14 lutego

za każdym skurczem główka zaczyna się pojawiać, po skurczu znika :( myślałam że zwariuję i już nigdy nie urodzę! Ale jak usłyszałam że widać główkę i że Jasiu ma śliczną czuprynkę to tak się w sobie zawzięłam, że Mąż po wszystkim powiedział że nigdy nie pomyślałby że tyle siły mam w sobie. Jak parłam byłam czerwona jak indyk ;) zaczęło się szybkie przygotowywanie. Położna włożyła na siebie taki śmieszny fartuch do kostek (pierwsze skojarzenie jakby rzeźniczy :P) przygotowała narzędzia. Naraz zebrało się wokół mnie chyba z 7 osób. 3 lekarzy, 2 położne, zespół od noworodków...usłyszałam, że natnie mnie w momencie kiedy główka wyjdzie na tyle że już się nie cofnie. Więc 2 kolejne skurcze i poczułam tylko szczypnięcie. Wiedziałam że jestem już nacięta. Każą przeć. Wymieniać powietrze. Na jednym skurczu parłam 3 razy! 2 takie skurcze i poczułam że główka już prawie wyszła. Położna pomogła Jaśkowi troszkę.


godz. 23:10 14 lutego

Na kolejnym skurczu jedno parcie i wyszła już cała moja Glizdeczka!! Zaczął płakać dosłownie po 3 sekundach. Dali mi go od razu na brzuch. Otworzył oczka i patrzył na mnie jak na obrazek. Nigdy nie zapomnę tego uczucia. Mówiłam do niego a on się uspokajał. Mąż płakał. To że podziwiam siebie że urodziłam go sama - to jedno. Ale podziwiam mojego Męża że wytrzymał razem ze mną do samego końca. Też był dzielny. Bo jakie straszne musi być uczucie że wiesz jak bardzo ktoś cierpi a nie możesz mu nijak ulżyć i pomóc...Mąż przeciął pępowinę. Chwilę później zabrali mi Młodego dosłownie na 2 minuty żeby go zważyć i zaraz oddali mi go z powrotem :) chwilę później urodziłam łożysko. W całości. A potem lekarz zabrał się za szycie. Ile mam szwów nie wiem, ale miałam uczucie że szycie trwało w nieskończoność. Po szyciu umyli mnie przełożyli na drugie łóżko i przewieźli na salę poporodową. Tam z Małym leżeliśmy aż do wyjścia ze szpitala. Był cały czas przy mnie. Zabrali go tylko 2 razy na pobranie krwi dosłownie na 3 minuty.

Powiem Wam Dziewczyny, że ból był okrutny. Do tego spadające tętno Jaśka...byłam pewna że mój poród zakończy się cesarką. Jednak Bóg chciał inaczej pomimo tego jak mocno bolało, warto było przeżyć ten ból, dla tych chwil kiedy Mały pojawił się już na świecie. Pierwszy krzyk, te duże ślepka wpatrzone w Ciebie, łzy Męża..szok jaki się wtedy przeżywa. Warto przejść przez te kilka godzin cierpienia dla tych wspaniałych chwil jakie czekają na końcu :)

Kocham Go nad życie! Jest moim oczkiem w głowie...♥ moim serduszkiem! ♥ ;)


I jeszcze jedno. W szpitalu w którym rodziłam jest remont porodówki. Trakt porodowy przeniesiony na ginekologię. Rodziłam na sali w której urodziłam Zuzię w kwietniu.
Tam mi ją Bóg odebrał i tam też oddał mi moje drugie dziecko!
To musiał być jakiś znak! ♥

Zuziku [*] opiekuj się z góry swoim Braciszkiem! ♥

23 lutego 2015, 18:41

2. tydzień z życia Jasia ;)


Uczymy się siebie nadal :)

choć nie powiem, sporo już ogarnęliśmy ;) na tyle, że mogłam dziś pozwolić sobie na domowe spa w postaci długiego prysznica, ogolenia nóg, wydepilowania brwi, porządnego masażu ciałka i od razu poczułam się jak spełniona Kobieta, a nie tylko Matka - Polka :)
Jaś w tym czasie spał jak susełek. Tata go doglądał w razie gdyby kwękolił ;)

Rytm dnia i nocy powoli wypracowujemy i widzę ogromne postępy! Jaś je średnio co 3 godziny. Po przebudzeniu zmieniamy pieluszkę na czystą (oczywiście wtedy nie umiem się go nacałować i naprzytulać :D) później Misio dostaje cycusia :) uwielbiam chwilę kiedy przystawia się do piersi, majtając główką w prawo i lewo aż w końcu złapie pierś i zassie jak mały glonojadek :) <3 je zazwyczaj 15-20 minut ale zdarza się też 30 minut ;) kiedy jest najedzony w stanie błogości odpada od cycula - dosłownie! I mruczy pod nosem jak kotek któremu jest dobrze :) śmieję się wtedy do Męża że Misio po mleczku jest na fazie ;)

Noce przesypia nienajgorzej. Co 3 godzinki - przebieramy, karmimy, odkładamy Niunia do łóżeczka i ślicznie zasypia sam. Ja po prostu nie mogę uwierzyć w to jakim on jest grzecznym Niuniaszkiem moim ♥ Miś praktycznie nie płacze. A jak już płacze to tylko dlatego, że ma albo mokrą pieluszkę albo jest głodny. :) Wraz z Mężem oszaleliśmy z miłości do niego! Każdą wolną chwilę spędzamy na wpatrywaniu się w te słodkie minki jakie robi śpiąc :) i napatrzeć się nie możemy.

Jesteśmy po wizycie położnej. Wiele bardzo przydatnych i nowych informacji nam przekazała. Pokierowała nas w pewnych kwestiach. Bardzo jestem zadowolona z jej wizyty. Na piątek mamy umówioną wizytę patronażową u pediatry, a na 26.03 wizytę w poradni preluksacyjnej :)
Więc temat poradni mamy już ogarnięty. Teraz tylko musimy przemyśleć temat szczepień. Skojarzone czy pojedyncze...i tu jest problem... :/

A teraz uciekamy szykować kąpiel dla Niunia ;)

2pq5h7a.jpg
28a3toi.jpg
fv9oua.jpg
29zsflt.jpg
2dumqlk.jpg

Buziaki dla Was Ciocie :)

24 lutego 2015, 18:34

10. dzień Jasiowy ;)

zgubiliśmy dziś pępuszek ;)
a Misio śpi już 4 godziny :D

1 marca 2015, 20:49

2. tygodnie Jasiowe :)
Misio wczoraj skończył 2 tygodnie.

czas za szybko ucieka! Zdecydowanie mi smutno kiedy wieczór uświadamiam sobie, że przecież dopiero co wstałam i karmiłam Młodego o poranku a już jest znów wieczór...
Jaś zmienia się z dnia na dzień. Poranki są coraz bardziej aktywne. Najedzony i przebrany leży sobie i obserwuje świat :) taki mój Misio Obserwator :) jest przy tym tak grzeczny, że mogę spokojnie ogarnąć siebie w tym czasie ;) ale zazwyczaj to wygląda tak że siadam koło Misia i czytam mu Kubusia Puchatka :) a jak Misiowi się znudzi obserwowanie świata to zamyka oczka i odpływa w krainę błogiego snu :)

Jestem w nim bezgranicznie zakochana ♥ nie potrafiłam sobie nigdy wcześniej wyobrazić że można kochać aż tak mocno. Ta miłość jest jedyna w swoim rodzaju. Totalnie bezwarunkowa ♥

W piątek byliśmy z Jasiem na wizycie patronażowej u pediatry. Bałam się głównie o wagę Misia, czy aby na pewno wystarcza mu moje mleko, czy przybiera tyle i powinien. A więc moje drogie Ciocie, Misio od wypisu ze szpitala przytył 395 gram! :D waży już 3400g ;) ♥ poza tym wsio gra, Niunio zdrowiutki i fajniutki :P

Misio po kąpieli ♥

ledk6.jpg

2nu7fyp.jpg

moje dwa szczęścia największe! ♥

2vm9ir6.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 marca 2015, 20:49

4 marca 2015, 15:17

Jaś najedzony, przebrany, ułożony w łóżeczku coś sobie mruczy ciumając smoka ;)
za chwilę pewnie zaśnie mój Dzięciołek kochany :)

Liczyłam dziś na ładną pogodę z nadzieją że wreszcie wyjdziemy z Jasiem na prawdziwy spacer...jednak niestety, pogoda mnie rozczarowała. Do południa sypało śniegiem, teraz niby troszkę się wypogodziło, ale to jeszcze nie to co być powinno.. więc siedzimy w domu.

Dziś waga pokazała 6 z przodu :) a to oznacza, że zeszło ze mnie już 10kg! :)
2,5 tygodnia po porodzie! :) jeszcze tylko 6-7 i osiągniemy wagę sprzed ciąży :)
mogę już normalnie funkcjonować i siadać na wszelkich krzesłach i łóżkach - nawet tych najtwardszych ;) szwy się rozpuszczają, część wypada sama :P nacięcie pięknie się goi :)


Dziewczyny czuję się taka szczęśliwa i mocno spełniona, że nadal nie umiem tego ogarnąć słowami ♥

nic więcej nie napiszę poza tym jak mocno Go kocham! ♥!

21dev6x.jpgj8o303.jpg

szczęśliwa Mama :)

2mg7a6c.jpg
10xeiao.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 marca 2015, 15:17

14 marca 2015, 08:43

14 marzec 2015 ♥!

Jaś dziś kończy 4 tygodnie i wybija mu miesiąc ;)
a zatem Jasiu od dziś jesteś już niemowlaczkiem :D

Ostatnie dni upłynęły nam karmieniu, zmianie pieluszek, rozmowach z Misiem, czytaniem mu Kubusia Puchatka, kąpielach, spacerach, praniu pieluszek i ciuszków, prasowaniu etc ;) i powiem Wam, że podoba mi się taki upływ czasu ;)
patrzę na Jasia i wciąż nie mogę uwierzyć że jest taki mój! :D
ostatnio popłakałam się do Męża, trzymając tego Berbecia w objęciach, bo zwyczajnie boję się że skoro ten miesiąc upłynął tak bardzo szybko, to równie szybko urośnie mi Syn...a ja bym chciała, żeby czas choć na chwilę zwolnił tempo...nie umiem nacieszyć się nim na zapas...tak się nie da! Staram się łapać każdą chwilkę i kodować w pamięci zapach noworodka, nawet gdy wstaję zaspana w nocy do niego, to Bogu dziękuję, że pozwolił mi na to...i mówię do siebie w myślach: "Mamuśka uśmiechnij się ;) przecież to nocne wstawanie kiedyś minie :) a póki co ciesz się tym, że Jaś w nocy woła tylko jeść i zmieńcie mi pieluszkę, a później spokojnie zasypia" ;)

kilka ostatnich dni Jaś był mocno marudny, nie płakał w niebogłosy, ale kwękolił, marudził, wisiał na cycu, prężył się, stękał...myśleliśmy że to brzuszek...ale czy ja wiem ;) dziś Jaś uśmiechnął się do mnie 3 razy :) tak z samego rana, po karmieniu :) więc kto wie, czy to nie był ten słynny skok rozwojowy? skoro po nim dziecię się uśmiechać zaczyna ;) jest coraz ciekawszy świata, rozgląda się, a jak go coś zainteresuje to wpatruje się i wpatruje :) próbuje wydawać inne dźwięki niż tylko kwękanie i popłakiwanie.

takim jestem miesięcznym Misiem Ciocie :)
2ducwmp.jpg

a najbardziej lubię te chwile przy cycuniu ;)
ig9jer.jpg

a wczoraj wybiło mi na wadze 4kg :D przytyłem na cycuniu Maminym cały kilogram w miesiąc! ;)
fogp35.jpg

plumkam się bo to lubię najbardziej :) i silne ręce mojego Taty! :)
245ejr4.jpg

a po kąpieli kocham otulanie mnie przez Mamę ;)
2afg45.jpg

czas zaprzyjaźnić się ;)
23mu44j.jpg

nieśmiały uśmiech :)
347guo4.jpg

spacerek :)
23w7i8.jpg

a na koniec Ciocie pokażę Wam jaką mam sexi nóżkę ;) i wogóle jaki jestem zaje****fajny! :D
2gtulu9.jpg
17fuw4.jpg


no to dobrego dnia Ciocie Klocie!:)
my uciekamy bo dziś sporo do załatwienia mamy :)
muah! :* ♥

14 marca 2015, 21:35

21:27...miesiąc temu o tej porze rwałam włosy z głowy :P

♥ ♥ a dziś taką różnicę mamy ;)

k1wh78.jpg

2rp5ly1.jpg

20 marca 2015, 17:10

5 tygodni Jasiowych.

Śmiem twierdzić, że moje dziecię przechodzi skok rozwojowy...
ostatnie 2-3 noce zarwane...Jaś nie wrzeszczy, ale jest marudny do potęgi!
Pierwsze podejrzenie - na pewno boli go brzuszek, bo podkurcza nóżki, po jedzeniu pręży się i stęka. No ale przecież na bieżąco brudzi pieluszki, pierdki idą dosyć często, więc nie bardzo chce mi się wierzyć w te bóle brzuszka.
No a dziś to już przeszedł samego siebie...od północy aż do południa - to samo, marudzenie, wiercenie się, prężenie ale też oczywiście pierdzenie i kupkanie...aaaaa no i najważniejsze - Mamine ręce mają cudowną moc uzdrawiającą :O wszelkie bolączki na rękach Mamy odchodzą :D a jak się Młodego odłoży na łóżko wszystko powraca jak bumerang :P
więc dziś w akcie desperacji stwierdziłam, że wyrozbieram go z pieluszki, zostawiłam golasa na podkładzie, między nogi dałam mu tylko tetrową pieluszkę i wiecie co? :D tak szczęśliwego mego dziecka to jeszcze nie widziałam :D i znów za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystkie bóle brzuszka odeszły? Przyszła duża kupa i pierdy :D Więc po tej akcji stwierdziłam, że to jego fanaberie z tymi bolączkami a tak naprawdę to chyba sam nie wie czego chce ;) ułożony godzinę później na brzuszku zasnął i przez sen popierdkiwał ;)
kolejna sprawa - cycowanie - ustalił sobie przez ostatnie tygodnie swój rytm karmienia - średnio 6-7 razy na dobę je cyca :) natomiast dziś, o godz. 17 mamy zaliczonych już 6 razy, a do północy jeszcze na pewno ze 2-3 razy będzie chciał jeść :)
chciałabym mocno wierzyć, że to skok a nie bóle brzuszka...mam nadzieję, że to szybciutko minie i wróci mój beztroski Jasieńko :)

no i jeszcze jedna sprawa...obsypało mi Młodego po całej twarzyczce...położna mówiła żeby się nie martwić, że może się pojawić trądzik niemowlęcy...pieroństwo nie chce za bardzo schodzić...:/ przemywamy buźkę kilka razy dziennie wodą przegotowaną i solą fizjo i czekamy cierpliwie aż łaskawie nas opuszczą te krosteczki...

a na koniec zobaczcie Leniwca! :D
wk2wdh.jpg
tak Cię Kocham Trzpiocie mój! ♥ nawet jak marudzisz! Nawet jak jestem nie wyspana! ;)

31 marca 2015, 11:50

Przechodzimy kryzys :(

Jaś a ja razem z nim.

Od 4 dni kiedy przystawiam go do piersi ssie przez 8-9 minut aktywnie (słychać połykanie) a po tym czasie zaczyna się szarpać z piersią. Wypluwa..łapie na nowo, denerwuje się, stęka, pręży...

nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje :( zaczynam się czuć sfrustrowana bo nie umiem pomóc swojemu dziecku, a co gorsza mam jakieś dziwne poczucie że skoro tak kończy swoje jedzenie to nie najada się! Zawsze najedzony odpadł w stanie błogości od piersi a teraz co? :( na wadze ciągle przybiera, więc pojęcia nie mam o co chodzi.

do tego od 3 dni zasypia tylko i wyłącznie na moich rękach wtulony w klatkę piersiową, śpi z nami w łóżeczku bo odłożony do łóżeczka budzi się po 5 minutach...

czuję się taka bezradna a do tego jeszcze jutro szczepienie. Boję się jak cholera. Oj ciężki czas przed nami.

9 kwietnia 2015, 13:06

1 miesiąc 3 tygodnie i 5 dni Jasiowych ♥

Dziękuję Kochane za słowa wsparcia i za wszystkie rady!!

Tak jak napisałam w ostatnim wpisie przeszliśmy z Jasiem mega gigantyczny kryzys...
problem dla mnie urósł do tych rozmiarów że przez tydzień byłam o malutki kroczek od podania Jasiowi mm..a tak strasznie zależało mi na karmieniu piersią, nie tylko przez 2 miesiące, ale dłużej dłużej...
skonsultowałam się wczoraj z doradcą laktacyjną która pomagała mi przystawić do piersi Jasia po urodzeniu w szpitalu. Zwykła rozmowa telefoniczna z kimś kompetentnym pomogła ustawić moje myślenie na właściwe tory :)
Zastosowałam się do rad których mi udzieliła i okiełznałam swoje dziecię! :D

Ale wiecie ile mnie to wysiłku, nerwów i łez kosztowało... :( jak się okazało Jaś najzwyczajniej w świecie sobie nie dojadał, a mnie zmylił jego prawidłowy przyrost wagi...
stąd był taki marudny i płaczliwy na wieczór. A przy piersi szarpie się dlatego że po 5-7 minutach przestaje mu mleko wylatywać z piersi samo, a że jest leniuszkiem i nie chce się mu wysysać kolejnych porcji mleczka to lepiej larmo zrobić i już..a więc jak się teraz zaczyna szarpać i prężyć to o pionizuję, biorę na spacer po kuchni i pokoju, odbije sobie w międzyczasie i przystawiam go do drugiej piersi. Jak znów zaczyna cyrkować to powtarzamy schemat (pionizacja i spacerek) jak się uspokoi to wracamy do piersi od której zaczynaliśmy karmienie :) i wiecie co? wczoraj po raz pierwszy od 2 tygodni Jaś, po takim schemacie karmienia, odpadł sam od piersi i mruczał jak kotek :) a ja w końcu się uśmiechnęłam :) mało tego po takim nakarmieniu spał spokojnie ponad 3 godziny!! U nas tego jeszcze nie było! :) wreszcie spokojnie go wczoraj wykąpaliśmy i nie płakał po wyjęciu z wanienki :) usnął przy ubieraniu :) sam!
dziś poszłam tym samym schematem i nie muszę już karmić co 1,5-2 godziny, bo Jaś je dłużej i najada się na dłużej :) o 7 rano go nakarmiłam, zasnął przed 9 i spał do 11:30. Odzyskałam spokój ducha :) ♥ i nawet poćwiczyłam dziś :) waga napawa optymizmem, zostało do zrzucenia 2,5kg i osiągniemy stan sprzed ciąży ;)
a noce? To już odrębny temat :D zapomniałam już co znaczy przespana cała noc :) no ale pocieszam się że w końcu kiedyś ten stan przeminie :)

jedyne co mnie zastanawia od poniedziałku plamię na czerwono . Dziwne bo karmię tylko piersią. Połóg zakończyłam całkowicie po 2,5 tygodniu...dziś plamienie się wyciszyło. Czyżby już powrót okresu?

całuski ślemy z Jasiem Ciocie! ;)

taki Śmiejuch się ze mnie zrobił ;)
15hebo7.jpg
wvo6ck.jpg

a tak się zaczytałem że w końcu usnąłem ;)
505d7d.jpg

Serdulik mój! :)
s6rayo.jpg


A rok temu dokładnie o tej porze byłam w drodze do szpitala zalana łzami...
usłyszeć że serduszko Twojego dziecka nie bije, jest gigantycznym ciosem...
jutro minie rok odkąd odeszłaś Iskierko [*] czuwaj nad Jasiem i opiekuj się nim!

17 kwietnia 2015, 11:13

2 miesiące i 3 dni Jasiowe ♥

Jaś się uśmiecha coraz częściej i więcej :)
szczególnie lubię takie poranki jak dziś kiedy ja otwieram zaspana oczy, obracam głowę w lewo, a tam czekają już na mnie wpatrzone duże niebieskie oczęta :) a zaraz jak tylko powiem "dzień dobry Jasiu" na twarzy maluje się uśmiech jakby stała się rzecz niesłychana :)taki Maluch naprawdę tak nie wiele potrzebuje do szczęścia :) wystarczy tylko głupia mina Mamy, czasem spojrzenie, czasem uśmiech i już Jaś odwdzięcza się uśmiechem albo słodkim ściszonym "aguuu.." "giii...." :)

Przed wczoraj mój mały Żbiczek położony na brzuszku tak walczył i się złościł że przewrócił się na plecki :D w szoku był bidulek bo nie wiedział co się stało :D tak w ogóle to Jaś uznaje że pozycja na brzuszku jest świetna, ale nie do ćwiczeń w podnoszeniu główki, tylko do wypięcia dupki w górę i słodkiego spania ;) za to noszony na rękach w pionie główkę próbuje twardo trzymać:)

no i tak jak wczoraj mnie zaskoczył to aż spać nie mogłam z tego wszystkiego :D kąpiel przed godz. 20. Po kąpieli obłożony pieluszką tetrową, ze smokiem w buzi zasnął sam. Ale nie to było zaskakujące. Jak zasnął po 20 tak obudził się dopiero na karmienie o 1:20!! Ja byłam w takim szoku że 2 razy szłam z drugiego pokoju sprawdzać czy na pewno z nim wszystko w porządku :D ja się cały czas śmieję że taka noc zdarza się raz na 2 tygodnie! Dosłownie ;)

no i mój Skarbek uwielbia, kiedy już jest mega śpiący, jak się mu myzia nosek :D wystarczy chwilkę posmyrać po czubku noska i Jasio już odpływa w krainę błogiego snu :)

z mniej przyjemnych rzeczy: zaliczyliśmy 2 dni temu lekarza. Rozchodzi się o kupki Jasiowe..ostatnimi czasy pojawia się w nich sporo śluzu...:/ i nikt nie wie ani dlaczego ani o co chodzi, bo Jaś przybiera ciągle na wadze prawidłowo, nie gorączkuje, uśmiecha się, nie sprawia wrażenia że coś go boli...mamy podawać mu kropelki Floractin i obserwować. Za 2 tyg do kontroli jeśli się nic nie zmieni.

Jeśli chodzi o mnie to do wagi sprzed ciąży pozostały 2kg. Oczywiście nie chciałabym na tym poprzestać, tylko prócz tych 2 zrzucić jeszcze 4 ;) tak żeby finalnie zostało równe 60kg :) z ćwiczeniami w domu różnie bywa. Jak mam chwilę to oczywiście walczę ;) głównie skupiam się na brzuszku i pośladkach. Ale do tego dużo spaceruję z Jasiem. Wczoraj machnęliśmy prawie 9 km :) dzień wcześniej 7km :) także jak tylko pogoda sprzyja to pakuję Młodocianego w wózek i jazda :D on oczywiście śpi szczęśliwy a i ja łapię z uśmiechem na twarzy słoneczne promienie :)

jutro zjeżdża do nas rodzinka z mojej strony :)
w niedzielę chrzciny i impreza Jasiowa!

Dobrego dnia Dziewczynki! :)

te chwile kochamy najbardziej ♥
jsk3u0.jpg

a2axjr.jpg

dupka w górę i można spać :D
13zwci9.jpg

uskuteczniamy spacery :)
2h5shvk.jpg <3



28 kwietnia 2015, 14:40

2 miesiące 2 tygodnie Jasiowego życia :)

Zawsze wiedziałam że dopiero jak urodzę dziecko poczuję się spełnioną Kobietą..
ale nigdy nie myślałam że moje spełnienie będzie sięgało jak od ziemi do kosmosu!! :)
Jestem mega szczęśliwa! Mam cudownego Synka i wspaniałego Męża! :) moją prywatną Rodzinkę! Moje ciepło domowe! Co sobotę razem z Mężem wspominamy jak trafiliśmy do szpitala :) teraz mam uśmiech na twarzy jak o tym myślę :) łzy szczęścia cisną mi się ciągle do oczu jak wspominam te chwilę kiedy położyli mi Jasia na piersi, takiego cieplutkiego naszego małego człowieczka! Cząstkę nas! Wpatrzoną swoimi wielkimi ślepkami we mnie :) totalnie bezbronną i zdaną całkowicie na nas! Już nawet nie potrafię sobie przypomnieć bólu porodowego...wiem tylko że bolało. Ale nie pamiętam jaki to był ból :)Nie pamiętam naszego życia kiedy nie było Jasia z nami!

W ostatnim czasie nieco się zaniepokoiłam bo Jaś się totalnie rozleniwił i nie chciał w ogóle podnosić główki w pozycji na brzuszku... :/ traktował to położenie jak świetną pozycję do snu..więc konsekwentnie zaczęłam go ćwiczyć i wiecie co? 10 tygodniowe niemowlę jest pojętne że szok!! Wystarczyło go przez jeden dzień układać dobrze na brzuszku i rączki podciągnąć mu do ciałka żeby łatwiej było podźwignąć główkę. Fakt faktem że teraz leżąc na brzuszku się złości i nasze ćwiczenia nie trwają długo, ale kładę go tak 5-6 razy dziennie na 3-4 minuty i pięknie podnosi wysoko głowę :) jestem z niego taka dumna :)

jeszcze musimy przewalczyć główkę która ciągle wędruje tylko w prawą stronę...za cholerę nie chce Jaś układać jej w drugą stronę :/ więc próbuję go oszukiwać wszelkimi możliwymi sposobami. Zabawki, książeczki, grzechotki wszystko układam po lewej stronie. Już nawet łóżeczko przestawiłam żeby patrzył do nas a nie w ścianę...mam nadzieję że mu to przejdzie.

Uśmiecha się praktycznie na każde moje czy męża spojrzenie:) wystarczy chwila zainteresowania jego osobą i zaczyna z nami rozprawiać w swoim słodkim niemowlęcym języku ;) rozmawia też z książeczką w której ma kolorowe obrazki i z elfikami zawieszonymi na karuzeli nad łóżeczkiem :)

kupki po Floractinie powiedzmy że się unormowały...powiedzmy, ponieważ śluz nadal jest. Jedynie co to zmieniła się konsystencja. Ale dobra. Nie panikuję. Jaś przybiera na wadze prawidłowo. Karmimy się ciągle tylko piersią :) i po 2 miesiącach od urodzenia Jasia pożegnałam się z dietą matki karmiącej :D a przyczyną tego były chrzciny Jasia i impreza z pysznym jedzonkiem po chrzcinach ;)

korzystamy z każdej słonecznej chwili i pobijamy kolejne rekordy w pokonywaniu kilometrów z Jasiem :) endomondo spaceruje z nami :D i póki co 10km to nasz rekord :P pewnie nie byłoby problemem spacerować więcej ale Jaś domaga się jedzenia co 3-4 godz...więc trzeba wracać do domu po tym czasie ;)

na majówkę ruszamy do moich Rodziców! Nareszcie! ;) trasa 350km z Jaśkowym będzie wyzwaniem ;) pół biedy że uwielbia jeździć autem ;)

standardowo kilka fotek mojego Serdulika ♥

Chrzest Jasia :)
jz8714.jpg

r0468l.jpg

moja cudowna Rodzinka!
6sat76.jpg

Siłacz! :D
4fwbd3.jpg

taki papuśny się zrobiłem :D
2e6a53n.jpg

♥ ♥ ♥
2zxvax0.jpg

a tu jeszcze filmik na którym możecie posłuchać mojego rozmówcę książeczkowego :D :*
View My Video


EDIT: no to mamy kolejny skok rozwojowy. Ewidentny powrót do piersi matki. Od godz. 16 Jaś wisiał na rękach do równej 20:00. Po czym padł przytulony do mojej klatki piersiowej. Jestem cała ośliniona :D identyczne zachowanie miał przy okazji wcześniejszego skoku ;) czyli uzbrajamy się w cierpliwość i przeczekujemy :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 kwietnia 2015, 20:09

11 maja 2015, 17:27

2 miesiące 3 tygodnie i 6 dni Jasiowych ♥

dziś tylko wkleję jedno zdjęcie z przystojniakiem który każdego dnia kradnie kolejną cząstkę mojego serca! :) próbuję się obrócić z brzuszka na plecki ;)

a ja walczę z chorobą i boję się by nie zarazić Młodego. Pojutrze zaplanowane szczepienie i nie wiem czy się odbędzie przez moją chorobę...

351gv7q.jpg

Tak mocno go kocham że szok!! ♥ ♥

Wiadomość wyedytowana przez autora 11 maja 2015, 17:28

25 maja 2015, 15:09

3 miesiące 1 tydzień i 4 dni Jasiowe ♥

Oj dzieje się u nas sporo, są chwile kiedy łzy szczęścia ze mnie wypływają, ale są też chwile kiedy się martwię i wtedy łzy płynące po policzku nie są oznaką szczęścia i radości...ale po kolei.

Choroba o której wspomniałam w ostatnim wpisie po 2 tygodniach mojej walki - ustąpiła. Franca wymęczyła mnie tak okrutnie, że słów mi brak... :( w nocy kaszel nie odpuszczał ani na chwilę a w dzień przecież musiałam się zajmować Jasiem..zakładałam na buzię pieluszkę tetrową kiedy przychodziła pora karmienia, po każdym smarkaniu myłam porządnie ręce, (zgodnie z wskazówkami Lollis:) unikałam całusków i przytulasów z Jasiem, a tak bardzo mi tego brakowało. W ogóle mogę powiedzieć że robiłam przy dziecku tylko to co musiałam i unikałam z nim kontaktu aby go nie zarazić. Wydaje mi się, że to że karmię go piersią - ochroniło Młodego przed chorobą, wyssał przeciwciała z mlekiem ;)

Pomimo tego, że Jaś zdrowiutki szczepienie o którym też wspominałam w ostatnim wpisie zostało odroczone...dlaczego? Otóż dlatego, że Jaś przez 4 tygodnie przybrał tylko 400g! A powinien ok. 700! Więc za decyzją pediatry zrobiliśmy Jasiowi badania (morfologia, CRP i mocz). Biedny znów był kłuty..2 razy w piętkę, ale krew nie chciała lecieć i w końcu w paluszek u dłoni z którego na siłę wycisnęły mu kilka kropel krwi do badania. Jaś płakał a ja razem z nim na tym fotelu. No nie umiałam powstrzymać łez.
Z wyników okazało się że CRP w normie - ufff, mocz czyściutki, jedynie co to morfologia wyszła na dolnej granicy. Pediatra powiedziała, że w 3 miesiącu często pojawia się fizjologiczna anemia u niemowlaczków, przez to że wyczerpują się zasoby z brzuszka i malutki organizm musi naprodukować swoje zapasy. Dostaliśmy witaminki, które podaję Jasiowi codziennie. Na razie obyło się bez żelaza. Mam karmić nadal samą piersią, nie dokładać mm bo nie ma na razie takiej potrzeby. Być może Jaś będzie miał taką naturę i będzie szczuplutki? Za 2 tyg mamy się zgłosić do poradni żeby go tylko znów zważyć, ale że mamy w domu wagę niemowlęcą to kontrolujemy sytuację i widzę że od ostatniego tygodnia jest już jakieś 120-140g na plusie :) a do środy jeszcze 2 dni, więc coś się znów ruszyło do przodu :) na tą chwilę Jaś waży 5540g

Szczepienie odbyło się tydzień później. Strasznie mnie stresują te jego szczepienia. Zawsze się boję, żeby później było wszystko w porządku. Jaś nie gorączkował, jedynie co to troszkę po markocił. Ale ogólnie był bardzo dzielny. Mój Skarb! ♥

Przechodzimy ewidentnie kolejny skok rozwojowy. Od piątku wieczora Jaś marudzi na potęgę. Przestawia się w jedzeniu. Zmiana polega na tym, że chce jeść rzadziej ale dłużej. Podaję mu obie piersi :) a dziś w nocy mnie mega zaskoczył ;) wczoraj wieczór nakarmiłam go przed 20. Zasnął sam w łóżeczku przed 21 i obudził się na karmienie dopiero o 3! :) myślałam że mi cycki wybuchną :D

Jutro mamy kontrolę bioderek no i fajnie się zgrała ta wizyta, bo jako że lekarz jest ortopedą to mamy zamiar podpytać o fakt, że Jaś kieruje główkę tylko w prawą stronę, w lewo idzie to mega opornie i niechętnie. Pediatra podejrzewa przykurcz i dostaliśmy skierowanie do dziennego ośrodka rehabilitacji, ale tak jak mówię wcześniej chcemy skonsultować to jeszcze z ortopedą.

Póki co Jaś uskutecznia drzemkę a ja mam chwilę na ten wpis.
Podjęłam wyzwanie 30 dni przysiadów dla piękniejszej pupy ;) jestem na półmetku i całkiem fajnie mi to idzie ;) 130 przysiadów udaje mi się machnąć na raz ;)
co do reszty ćwiczeń to przez dzień ciężko o nie...czasem rano zaliczę 10-15 minut na skakance a wieczorami jak mam jeszcze siłę to chętnie odpalam youtube i jakiś szybki trening zaliczam. Generalnie jestem zadowolona ze swojego wyglądu. Muszę tylko intensywniej popracować nad brzuszkiem :) do wagi sprzed ciąży pozostał 1kg :)

Co potrafi Jaś:
* podnosi główkę leżąc na brzuszku
* trzymany na rękach w pionie również trzyma główkę
* przygląda się prawej piąstce z zaciekawieniem
* wkłada ręce do buzi
* uśmiecha się szeroko na zawołanie
* łapie za bodziaki i ciągnie je
* ślini się
* produkuje bąbelki ze śliny
* dotyka mojej twarzy kiedy się nad nim pochylam
* łapie za smoczek włożony do buzi i wyciąga go po czym próbuje trafić nim z powrotem do buzi ;)
* wydaje dźwięki inne niż tylko "aguuu" i "agiiii". Pojawiły się teraz "buuuu" "baaaa" "jeee" "awuuua" ;)
* wydaje okrzyki zachwytu ;)
* wodzi za mną wzrokiem kiedy znikam mu z pola widzenia
* rączki ma już zdecydowanie otwarte

Czekam cały czas kiedy odwróci się z brzuszka na plecy :) walczy walczy już nie wiele brakuje ale jeszcze się to nie udało ;)

No i na koniec trochę Jasia ;)

2ah7adh.jpg
v3p1cg.jpg
wvpo4z.jpg
wbvqd2.jpg ou9p2q.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 maja 2015, 15:40

‹‹ 3 4 5 6 7