do terminu porodu pozostało 7 dni.
Im bliżej terminu tym bardziej czekanie zaczyna robić się frustrujące...
nie żeby mi się czas dłużył, ale sam fakt, że poród ma nastąpić a nie zna się ani dnia ani godziny a termin jest wyliczony na podstawie jakiegoś tam magicznego kółka sprawia, że człowiek czeka na ten dzień...i doczekać się już nie może. No i im bliżej tej daty, tym bardziej ulatnia się moje pragnienie aby poród rozpoczął się sam...żeby Jaśkowy nie musiał być wypędzany siłą...przez jakąś tam oksytocynę chemiczną

Mama dziś do mnie telefonuje z zapytaniem: "tak długo się nie odzywasz my już tu z Tatem czekamy jak na szpilkach, myślimy czy może to już..." ehh Mamo...czekacie jak na szpilkach? A co ja mam powiedzieć? Ja nie dosyć że czekam jak na szpilkach to jeszcze jak na pinezkach i igłach...
Z całą stanowczością stwierdzam, że domowe sposoby na przyspieszenie porodu, nie dają zupełnie nic...bynajmniej nie działają na moje dziecię!
Jedynie co to po długim spacerowaniu po domu (na dwór wyjść nie mogę bo mnie zasypało na amen!) i chodzeniu po schodach czuję jakby Mały schodził bardziej w dół.
Poza tym na wieczór standardowe twardnienie brzucha które już totalnie mnie nie rusza...
i tak wyglądamy u progu 40tc.
mam nadzieję, ze to ostatnie zdjęcia brzuszka jakie tu zamieszczam! ♥


Wiadomość wyedytowana przez autora 10 lutego 2015, 12:30
Dziewczynki 3mać kciuki!!
chyba przyszła na nas pora!
papierek lakmusowy zabarwił się na zielono-niebiesko a tzn że prawdopodobnie sączą się wody!!
zbieramy się i jedziemy to sprawdzić!

Zakochałam się bez pamięci. W walentynki po raz drugi w moim Mezu i w walentynki po raz pierwszy w moim Synku:) jest przeuroczy. Jak dojde do siebie to napisze wiecej

Narazie ciumkamy cyca i sie napatrzeć na siebie nie umiemy:)
Dziekuje Kochane za kciuki i slowa wsparcia i otuchy. Lekko nie bylo ale dalismy rade!

Oficjalnie:
14 lutego 2015 o godz. 23:10 siłami natury przyszedł na świat nasz walentynkowy Skarb - Jaś!
3180g i 53cm :)10/10pkt.
Poród ciężki ale to innym razem opiszę

Wróciliśmy!
Wczoraj popołudniu z naszych Skrabem wróciliśmy do domku.
Nasz pobyt w szpitalu przedłużył się o dzień ze względu na żółtaczkę. Mały miał oznaczony poziom biblirubiny która wyszła na granicy normy, kolejnego dnia powtórzone badanie pokazało, że Jasiu świetnie sobie sam radzi z tym dziadostwem i nie ma potrzeby naświetlania.
Uczymy się siebie nawzajem. Wszystko jest takie nowe. On jest taki drobniutki i malutki :)a ja niedoświadczona.
Laktacja ruszyła pełną parą. Choć na razie karmimy się przez kapturki bo Mały ma problem z moją piersią. Za małe brodawki żeby je głęboko uchwycić w buźce. Ale to nic wypracujemy je







Po powrocie do domu stanęłam od razu na wagę. 7,5kg mniej więc jestem zadowolona. Brzuszek ciągle widać, ale z dnia na dzień staje się mniejszy. Gdy tylko już będę mogła na pewno się za niego ostro zabiorę

Póki co czekam dnia kiedy moje obolałe krocze dojdzie do siebie..wczoraj jak spojrzałam w lusterko to się popłakałam



Przedstawiam Wam Ciocie nasz Skarb

a łzy szczęścia zalewają mnie strumieniami





Kocham go tak mocno że szok!

Idę coś przekąsić póki mały Glonojad śpi

3180g i 53cm szczęścia! Poród siłami natury. 10/10pkt

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 lutego 2015, 13:26
godz. 1 po północy 14 lutego
Wstałam na siku. Wysiusiałam się wróciłam do łóżeczka i poczułam że jakiś śluz mnie zalał, więc zła że muszę znów wstać podreptałam do łazienki zobaczyć co się święci. Siadłam na kibelek i czuję, że coś ze mnie ciurka...myślę sobie: "cholera to chyba już..."


godz. 3 po północy 14 lutego
Meldujemy się na Izbie przyjęć. Biurokracja w Polsce mnie normalnie zabija...no ale cóż trzeba było przez nią przejść i swoje odczekać
godz. 3:40 14 lutego
Przychodzi Pani Doktor i swoim magicznym patyczkiem sprawdza czy to wody czy nie wody. Wychodzi jej że to nie wody. Więc ja pokazuje jej mój papierek i Pani doktor nie wie co powiedzieć

Bada mnie i stwierdza, że pęcherz płodowy jest cały, szyjka wysoko rozwarcie na palec. Czop cały czas odchodzi.
godz. 4:30 14 lutego
Zostaję przyjęta na trakt porodowy. Dostaję od położnej 2 czopki w 4 litery żeby podziałać na szyjkę. Spaceruję. Chodzę po korytarzu. Pani Doktor wzywa mnie na USG. Stwierdza słabą widoczność obrazu przez niewielką ilość wód. Szacuje masę Jaśka na 3700g (+-500g)

godz. 8 14 lutego
bada mnie położna i po niej lekarz. Każdy mówi co innego. Dla jednego szyjka jeszcze długa. Dla drugiego się skraca i mięknie. Kolejne USG przez inną panią Doktor. Która nic nie mówi przez całe USG i to ona decyduje o tym, że zostaję bo wód jest faktycznie mało i że mogą się sączyć gdzieś z góry pęcherza. Dostaję antybiotyk ze względu na wcześniejsze odpływanie wód aby nie dopuścić do infekcji wewnątrzmacicznej. Do południa leżę po KTG gdzie piszą się skurcze nawet na 125 ale odczuwalne przeze mnie jako twardnienie i spinanie brzucha. Lekko bolesne. Nieregularne. Co kilka minut. Chodzę po korytarzu i co 15 min sprawdzamy tętno Malucha.
godz. 13 14 lutego
jest decyzja od kolejnego lekarza że nie ma na co czekać. Jestem w terminie porodu więc trzeba rodzić. Podłączają mi oksy. Dosłownie po kilku minutach czuję skurcze - bolesne ale nie na tyle żeby zwalało mnie z nóg


godz. 16 14 lutego
zaczynają się mocne i bolesne skurcze. Na skurczach opieram się na Mężu. Oddycham głęboko. Skurcze co 2-3 minuty. Coraz bardziej regularne. Badanie przez położną. Szyjki zostało niewiele. Mięknie. Rozwarcie na 1-2 palce.
godz. 18 14 lutego
skurcze są mega bolesne



godz. 20 14 lutego
kolejne badanie daje nam 5-6 cm rozwarcia. Ból jest taki, że na skurczu łapałam się za włosy i ciągnęłam za nie, chyba żeby odwrócić uwagę od tego właściwego bólu. W czasie skurczu kucałam z szeroko rozstawionymi nogami. Między skurczami siadałam na łóżko żeby odpocząć choć chwilę.
Jest decyzja lekarza, że jeśli w ciągu następnej godziny nie będzie postępu porodu to nowa zmiana lekarzy zadecyduje czy nie będzie cesarki. Odpięli mnie od KTG i pozwolili wejść pod prysznic. Okazał się dla mnie zbawieniem!! Siedziałam na krzesełku. Ciepłą wodą polewałam sobie brzuszek. Skurcze pod wodą były bolesne ale nie aż tak jak bez niej. Odpoczęłam przez te 30 min pod prysznicem na tyle że między skurczami spokojnie mogłam rozmawiać z Mężem. Naprawdę polecam prysznic w czasie porodu!!
godz. 20:30 14 lutego
wracam spod prysznica. Kolejne badanie przez kolejnego lekarza i to na skurczu

godz. 21:30 14 lutego
zaczynają się skurcze parte...o ja pierdziele!! Świadomość tego że nie ma pełnego rozwarcia a Ty nie możesz przeć pomimo że Ci się chce jest przerażająca. Położna bada mnie i informuje że dosłownie z jednej strony jeszcze wyczuwa szyjkę a cała reszta już jest pięknie rozwarta!! Na skurczu delikatnie masuje ją żeby puściła. Położna każe mi położyć się na lewym boku z prawą nogą uniesioną wyżej. Ma to pomóc przy pełnym rozwarciu. Za chwilę każe zmienić bok. Za chwilę wstać i kołysać biodrami na skurczu. Mam oddychać jakbym zdmuchiwała świeczkę. Gdy skurcz przychodził byłam w stanie tak oddychać ale szczyt skurczu nie dawał złudzeń. Tylko parcie wchodziło w grę i żadna siła nie mogła tego powstrzymać.
godz. 22
14 lutego
dostaję pozwolenie na parcie jeśli tylko czuję potrzebę. W szczycie skurczu. Mam nabrać dużo powietrza do płuc. Przycisnąć głowę do klatki piersiowej i wg słów położnej przeć tak jakbym chciała zrobić mega twardą kupę i siku razem wzięte! I tak sobie prę przez całą godzinę. Główka Jaśkowa schodzi w dół.
godz. przed 23
14 lutego
za każdym skurczem główka zaczyna się pojawiać, po skurczu znika



godz. 23:10 14 lutego
Na kolejnym skurczu jedno parcie i wyszła już cała moja Glizdeczka!! Zaczął płakać dosłownie po 3 sekundach. Dali mi go od razu na brzuch. Otworzył oczka i patrzył na mnie jak na obrazek. Nigdy nie zapomnę tego uczucia. Mówiłam do niego a on się uspokajał. Mąż płakał. To że podziwiam siebie że urodziłam go sama - to jedno. Ale podziwiam mojego Męża że wytrzymał razem ze mną do samego końca. Też był dzielny. Bo jakie straszne musi być uczucie że wiesz jak bardzo ktoś cierpi a nie możesz mu nijak ulżyć i pomóc...Mąż przeciął pępowinę. Chwilę później zabrali mi Młodego dosłownie na 2 minuty żeby go zważyć i zaraz oddali mi go z powrotem

Powiem Wam Dziewczyny, że ból był okrutny. Do tego spadające tętno Jaśka...byłam pewna że mój poród zakończy się cesarką. Jednak Bóg chciał inaczej pomimo tego jak mocno bolało, warto było przeżyć ten ból, dla tych chwil kiedy Mały pojawił się już na świecie. Pierwszy krzyk, te duże ślepka wpatrzone w Ciebie, łzy Męża..szok jaki się wtedy przeżywa. Warto przejść przez te kilka godzin cierpienia dla tych wspaniałych chwil jakie czekają na końcu

Kocham Go nad życie! Jest moim oczkiem w głowie...♥ moim serduszkiem! ♥

I jeszcze jedno. W szpitalu w którym rodziłam jest remont porodówki. Trakt porodowy przeniesiony na ginekologię. Rodziłam na sali w której urodziłam Zuzię w kwietniu.
Tam mi ją Bóg odebrał i tam też oddał mi moje drugie dziecko!
To musiał być jakiś znak! ♥
Zuziku [*] opiekuj się z góry swoim Braciszkiem! ♥

Uczymy się siebie nadal

choć nie powiem, sporo już ogarnęliśmy


Jaś w tym czasie spał jak susełek. Tata go doglądał w razie gdyby kwękolił

Rytm dnia i nocy powoli wypracowujemy i widzę ogromne postępy! Jaś je średnio co 3 godziny. Po przebudzeniu zmieniamy pieluszkę na czystą (oczywiście wtedy nie umiem się go nacałować i naprzytulać







Noce przesypia nienajgorzej. Co 3 godzinki - przebieramy, karmimy, odkładamy Niunia do łóżeczka i ślicznie zasypia sam. Ja po prostu nie mogę uwierzyć w to jakim on jest grzecznym Niuniaszkiem moim ♥ Miś praktycznie nie płacze. A jak już płacze to tylko dlatego, że ma albo mokrą pieluszkę albo jest głodny.


Jesteśmy po wizycie położnej. Wiele bardzo przydatnych i nowych informacji nam przekazała. Pokierowała nas w pewnych kwestiach. Bardzo jestem zadowolona z jej wizyty. Na piątek mamy umówioną wizytę patronażową u pediatry, a na 26.03 wizytę w poradni preluksacyjnej

Więc temat poradni mamy już ogarnięty. Teraz tylko musimy przemyśleć temat szczepień. Skojarzone czy pojedyncze...i tu jest problem...

A teraz uciekamy szykować kąpiel dla Niunia






Buziaki dla Was Ciocie


zgubiliśmy dziś pępuszek

a Misio śpi już 4 godziny


Misio wczoraj skończył 2 tygodnie.
czas za szybko ucieka! Zdecydowanie mi smutno kiedy wieczór uświadamiam sobie, że przecież dopiero co wstałam i karmiłam Młodego o poranku a już jest znów wieczór...
Jaś zmienia się z dnia na dzień. Poranki są coraz bardziej aktywne. Najedzony i przebrany leży sobie i obserwuje świat





Jestem w nim bezgranicznie zakochana ♥ nie potrafiłam sobie nigdy wcześniej wyobrazić że można kochać aż tak mocno. Ta miłość jest jedyna w swoim rodzaju. Totalnie bezwarunkowa ♥
W piątek byliśmy z Jasiem na wizycie patronażowej u pediatry. Bałam się głównie o wagę Misia, czy aby na pewno wystarcza mu moje mleko, czy przybiera tyle i powinien. A więc moje drogie Ciocie, Misio od wypisu ze szpitala przytył 395 gram!



Misio po kąpieli ♥


moje dwa szczęścia największe! ♥

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 marca 2015, 20:49

za chwilę pewnie zaśnie mój Dzięciołek kochany

Liczyłam dziś na ładną pogodę z nadzieją że wreszcie wyjdziemy z Jasiem na prawdziwy spacer...jednak niestety, pogoda mnie rozczarowała. Do południa sypało śniegiem, teraz niby troszkę się wypogodziło, ale to jeszcze nie to co być powinno.. więc siedzimy w domu.
Dziś waga pokazała 6 z przodu


2,5 tygodnia po porodzie!


mogę już normalnie funkcjonować i siadać na wszelkich krzesłach i łóżkach - nawet tych najtwardszych



Dziewczyny czuję się taka szczęśliwa i mocno spełniona, że nadal nie umiem tego ogarnąć słowami ♥
nic więcej nie napiszę poza tym jak mocno Go kocham! ♥!


szczęśliwa Mama



Wiadomość wyedytowana przez autora 4 marca 2015, 15:17
Jaś dziś kończy 4 tygodnie i wybija mu miesiąc

a zatem Jasiu od dziś jesteś już niemowlaczkiem

Ostatnie dni upłynęły nam karmieniu, zmianie pieluszek, rozmowach z Misiem, czytaniem mu Kubusia Puchatka, kąpielach, spacerach, praniu pieluszek i ciuszków, prasowaniu etc


patrzę na Jasia i wciąż nie mogę uwierzyć że jest taki mój!

ostatnio popłakałam się do Męża, trzymając tego Berbecia w objęciach, bo zwyczajnie boję się że skoro ten miesiąc upłynął tak bardzo szybko, to równie szybko urośnie mi Syn...a ja bym chciała, żeby czas choć na chwilę zwolnił tempo...nie umiem nacieszyć się nim na zapas...tak się nie da! Staram się łapać każdą chwilkę i kodować w pamięci zapach noworodka, nawet gdy wstaję zaspana w nocy do niego, to Bogu dziękuję, że pozwolił mi na to...i mówię do siebie w myślach: "Mamuśka uśmiechnij się



kilka ostatnich dni Jaś był mocno marudny, nie płakał w niebogłosy, ale kwękolił, marudził, wisiał na cycu, prężył się, stękał...myśleliśmy że to brzuszek...ale czy ja wiem





takim jestem miesięcznym Misiem Ciocie


a najbardziej lubię te chwile przy cycuniu


a wczoraj wybiło mi na wadze 4kg



plumkam się bo to lubię najbardziej



a po kąpieli kocham otulanie mnie przez Mamę


czas zaprzyjaźnić się


nieśmiały uśmiech


spacerek


a na koniec Ciocie pokażę Wam jaką mam sexi nóżkę




no to dobrego dnia Ciocie Klocie!

my uciekamy bo dziś sporo do załatwienia mamy

muah! :* ♥

♥ ♥ a dziś taką różnicę mamy



Śmiem twierdzić, że moje dziecię przechodzi skok rozwojowy...
ostatnie 2-3 noce zarwane...Jaś nie wrzeszczy, ale jest marudny do potęgi!
Pierwsze podejrzenie - na pewno boli go brzuszek, bo podkurcza nóżki, po jedzeniu pręży się i stęka. No ale przecież na bieżąco brudzi pieluszki, pierdki idą dosyć często, więc nie bardzo chce mi się wierzyć w te bóle brzuszka.
No a dziś to już przeszedł samego siebie...od północy aż do południa - to samo, marudzenie, wiercenie się, prężenie ale też oczywiście pierdzenie i kupkanie...aaaaa no i najważniejsze - Mamine ręce mają cudowną moc uzdrawiającą



więc dziś w akcie desperacji stwierdziłam, że wyrozbieram go z pieluszki, zostawiłam golasa na podkładzie, między nogi dałam mu tylko tetrową pieluszkę i wiecie co?





kolejna sprawa - cycowanie - ustalił sobie przez ostatnie tygodnie swój rytm karmienia - średnio 6-7 razy na dobę je cyca


chciałabym mocno wierzyć, że to skok a nie bóle brzuszka...mam nadzieję, że to szybciutko minie i wróci mój beztroski Jasieńko

no i jeszcze jedna sprawa...obsypało mi Młodego po całej twarzyczce...położna mówiła żeby się nie martwić, że może się pojawić trądzik niemowlęcy...pieroństwo nie chce za bardzo schodzić...

a na koniec zobaczcie Leniwca!


tak Cię Kocham Trzpiocie mój! ♥ nawet jak marudzisz! Nawet jak jestem nie wyspana!


Jaś a ja razem z nim.
Od 4 dni kiedy przystawiam go do piersi ssie przez 8-9 minut aktywnie (słychać połykanie) a po tym czasie zaczyna się szarpać z piersią. Wypluwa..łapie na nowo, denerwuje się, stęka, pręży...
nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje


do tego od 3 dni zasypia tylko i wyłącznie na moich rękach wtulony w klatkę piersiową, śpi z nami w łóżeczku bo odłożony do łóżeczka budzi się po 5 minutach...
czuję się taka bezradna a do tego jeszcze jutro szczepienie. Boję się jak cholera. Oj ciężki czas przed nami.
Dziękuję Kochane za słowa wsparcia i za wszystkie rady!!
Tak jak napisałam w ostatnim wpisie przeszliśmy z Jasiem mega gigantyczny kryzys...
problem dla mnie urósł do tych rozmiarów że przez tydzień byłam o malutki kroczek od podania Jasiowi mm..a tak strasznie zależało mi na karmieniu piersią, nie tylko przez 2 miesiące, ale dłużej dłużej...
skonsultowałam się wczoraj z doradcą laktacyjną która pomagała mi przystawić do piersi Jasia po urodzeniu w szpitalu. Zwykła rozmowa telefoniczna z kimś kompetentnym pomogła ustawić moje myślenie na właściwe tory

Zastosowałam się do rad których mi udzieliła i okiełznałam swoje dziecię!

Ale wiecie ile mnie to wysiłku, nerwów i łez kosztowało...

stąd był taki marudny i płaczliwy na wieczór. A przy piersi szarpie się dlatego że po 5-7 minutach przestaje mu mleko wylatywać z piersi samo, a że jest leniuszkiem i nie chce się mu wysysać kolejnych porcji mleczka to lepiej larmo zrobić i już..a więc jak się teraz zaczyna szarpać i prężyć to o pionizuję, biorę na spacer po kuchni i pokoju, odbije sobie w międzyczasie i przystawiam go do drugiej piersi. Jak znów zaczyna cyrkować to powtarzamy schemat (pionizacja i spacerek) jak się uspokoi to wracamy do piersi od której zaczynaliśmy karmienie






dziś poszłam tym samym schematem i nie muszę już karmić co 1,5-2 godziny, bo Jaś je dłużej i najada się na dłużej




a noce? To już odrębny temat



jedyne co mnie zastanawia od poniedziałku plamię na czerwono . Dziwne bo karmię tylko piersią. Połóg zakończyłam całkowicie po 2,5 tygodniu...dziś plamienie się wyciszyło. Czyżby już powrót okresu?
całuski ślemy z Jasiem Ciocie!

taki Śmiejuch się ze mnie zrobił



a tak się zaczytałem że w końcu usnąłem


Serdulik mój!


A rok temu dokładnie o tej porze byłam w drodze do szpitala zalana łzami...
usłyszeć że serduszko Twojego dziecka nie bije, jest gigantycznym ciosem...
jutro minie rok odkąd odeszłaś Iskierko [*] czuwaj nad Jasiem i opiekuj się nim!
Jaś się uśmiecha coraz częściej i więcej

szczególnie lubię takie poranki jak dziś kiedy ja otwieram zaspana oczy, obracam głowę w lewo, a tam czekają już na mnie wpatrzone duże niebieskie oczęta



Przed wczoraj mój mały Żbiczek położony na brzuszku tak walczył i się złościł że przewrócił się na plecki




no i tak jak wczoraj mnie zaskoczył to aż spać nie mogłam z tego wszystkiego



no i mój Skarbek uwielbia, kiedy już jest mega śpiący, jak się mu myzia nosek


z mniej przyjemnych rzeczy: zaliczyliśmy 2 dni temu lekarza. Rozchodzi się o kupki Jasiowe..ostatnimi czasy pojawia się w nich sporo śluzu...

Jeśli chodzi o mnie to do wagi sprzed ciąży pozostały 2kg. Oczywiście nie chciałabym na tym poprzestać, tylko prócz tych 2 zrzucić jeszcze 4







jutro zjeżdża do nas rodzinka z mojej strony

w niedzielę chrzciny i impreza Jasiowa!
Dobrego dnia Dziewczynki!

te chwile kochamy najbardziej ♥


dupka w górę i można spać


uskuteczniamy spacery




Zawsze wiedziałam że dopiero jak urodzę dziecko poczuję się spełnioną Kobietą..
ale nigdy nie myślałam że moje spełnienie będzie sięgało jak od ziemi do kosmosu!!

Jestem mega szczęśliwa! Mam cudownego Synka i wspaniałego Męża!




W ostatnim czasie nieco się zaniepokoiłam bo Jaś się totalnie rozleniwił i nie chciał w ogóle podnosić główki w pozycji na brzuszku...



jeszcze musimy przewalczyć główkę która ciągle wędruje tylko w prawą stronę...za cholerę nie chce Jaś układać jej w drugą stronę

Uśmiecha się praktycznie na każde moje czy męża spojrzenie:) wystarczy chwila zainteresowania jego osobą i zaczyna z nami rozprawiać w swoim słodkim niemowlęcym języku


kupki po Floractinie powiedzmy że się unormowały...powiedzmy, ponieważ śluz nadal jest. Jedynie co to zmieniła się konsystencja. Ale dobra. Nie panikuję. Jaś przybiera na wadze prawidłowo. Karmimy się ciągle tylko piersią



korzystamy z każdej słonecznej chwili i pobijamy kolejne rekordy w pokonywaniu kilometrów z Jasiem




na majówkę ruszamy do moich Rodziców! Nareszcie!



standardowo kilka fotek mojego Serdulika ♥
Chrzest Jasia



moja cudowna Rodzinka!

Siłacz!


taki papuśny się zrobiłem


♥ ♥ ♥

a tu jeszcze filmik na którym możecie posłuchać mojego rozmówcę książeczkowego

View My Video
EDIT: no to mamy kolejny skok rozwojowy. Ewidentny powrót do piersi matki. Od godz. 16 Jaś wisiał na rękach do równej 20:00. Po czym padł przytulony do mojej klatki piersiowej. Jestem cała ośliniona



Wiadomość wyedytowana przez autora 28 kwietnia 2015, 20:09
dziś tylko wkleję jedno zdjęcie z przystojniakiem który każdego dnia kradnie kolejną cząstkę mojego serca!


a ja walczę z chorobą i boję się by nie zarazić Młodego. Pojutrze zaplanowane szczepienie i nie wiem czy się odbędzie przez moją chorobę...

Tak mocno go kocham że szok!! ♥ ♥
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 maja 2015, 17:28
Oj dzieje się u nas sporo, są chwile kiedy łzy szczęścia ze mnie wypływają, ale są też chwile kiedy się martwię i wtedy łzy płynące po policzku nie są oznaką szczęścia i radości...ale po kolei.
Choroba o której wspomniałam w ostatnim wpisie po 2 tygodniach mojej walki - ustąpiła. Franca wymęczyła mnie tak okrutnie, że słów mi brak...


Pomimo tego, że Jaś zdrowiutki szczepienie o którym też wspominałam w ostatnim wpisie zostało odroczone...dlaczego? Otóż dlatego, że Jaś przez 4 tygodnie przybrał tylko 400g! A powinien ok. 700! Więc za decyzją pediatry zrobiliśmy Jasiowi badania (morfologia, CRP i mocz). Biedny znów był kłuty..2 razy w piętkę, ale krew nie chciała lecieć i w końcu w paluszek u dłoni z którego na siłę wycisnęły mu kilka kropel krwi do badania. Jaś płakał a ja razem z nim na tym fotelu. No nie umiałam powstrzymać łez.
Z wyników okazało się że CRP w normie - ufff, mocz czyściutki, jedynie co to morfologia wyszła na dolnej granicy. Pediatra powiedziała, że w 3 miesiącu często pojawia się fizjologiczna anemia u niemowlaczków, przez to że wyczerpują się zasoby z brzuszka i malutki organizm musi naprodukować swoje zapasy. Dostaliśmy witaminki, które podaję Jasiowi codziennie. Na razie obyło się bez żelaza. Mam karmić nadal samą piersią, nie dokładać mm bo nie ma na razie takiej potrzeby. Być może Jaś będzie miał taką naturę i będzie szczuplutki? Za 2 tyg mamy się zgłosić do poradni żeby go tylko znów zważyć, ale że mamy w domu wagę niemowlęcą to kontrolujemy sytuację i widzę że od ostatniego tygodnia jest już jakieś 120-140g na plusie


Szczepienie odbyło się tydzień później. Strasznie mnie stresują te jego szczepienia. Zawsze się boję, żeby później było wszystko w porządku. Jaś nie gorączkował, jedynie co to troszkę po markocił. Ale ogólnie był bardzo dzielny. Mój Skarb! ♥
Przechodzimy ewidentnie kolejny skok rozwojowy. Od piątku wieczora Jaś marudzi na potęgę. Przestawia się w jedzeniu. Zmiana polega na tym, że chce jeść rzadziej ale dłużej. Podaję mu obie piersi




Jutro mamy kontrolę bioderek no i fajnie się zgrała ta wizyta, bo jako że lekarz jest ortopedą to mamy zamiar podpytać o fakt, że Jaś kieruje główkę tylko w prawą stronę, w lewo idzie to mega opornie i niechętnie. Pediatra podejrzewa przykurcz i dostaliśmy skierowanie do dziennego ośrodka rehabilitacji, ale tak jak mówię wcześniej chcemy skonsultować to jeszcze z ortopedą.
Póki co Jaś uskutecznia drzemkę a ja mam chwilę na ten wpis.
Podjęłam wyzwanie 30 dni przysiadów dla piękniejszej pupy



co do reszty ćwiczeń to przez dzień ciężko o nie...czasem rano zaliczę 10-15 minut na skakance a wieczorami jak mam jeszcze siłę to chętnie odpalam youtube i jakiś szybki trening zaliczam. Generalnie jestem zadowolona ze swojego wyglądu. Muszę tylko intensywniej popracować nad brzuszkiem


Co potrafi Jaś:
* podnosi główkę leżąc na brzuszku
* trzymany na rękach w pionie również trzyma główkę
* przygląda się prawej piąstce z zaciekawieniem
* wkłada ręce do buzi
* uśmiecha się szeroko na zawołanie
* łapie za bodziaki i ciągnie je
* ślini się
* produkuje bąbelki ze śliny
* dotyka mojej twarzy kiedy się nad nim pochylam
* łapie za smoczek włożony do buzi i wyciąga go po czym próbuje trafić nim z powrotem do buzi

* wydaje dźwięki inne niż tylko "aguuu" i "agiiii". Pojawiły się teraz "buuuu" "baaaa" "jeee" "awuuua"

* wydaje okrzyki zachwytu

* wodzi za mną wzrokiem kiedy znikam mu z pola widzenia
* rączki ma już zdecydowanie otwarte
Czekam cały czas kiedy odwróci się z brzuszka na plecy


No i na koniec trochę Jasia






Wiadomość wyedytowana przez autora 25 maja 2015, 15:40
Wow ale brzusiu wielki. Widać że to lada moment i maluszek się pojawi:) życzę Ci żeby wszystko było w porządku i żeby Jasiek szybko i bezproblemowo się urodził :) :*
Jakii duzy brzusioo ! :) oj ten uparty Jasiu ehhh :) Ale juz bliziutkoo jeszcze troszke i Synus bedzie z Wami! <3
jeszcze kilka dni i Jasiu będzie z Wami :) cierpliwości pomyśl co ja mam powiedzieć jak dopiero 13 tydzień ;) a już by człowiek chciałby to z głowy mieć :)
Wiem niestety jak to jest, chociaż ja już znam datę cesarki, to cały czas mam nadzieję, że mała się nade mną zlituje i postanowi wyjść wcześniej... to turlanie się jest dobijające, tym bardziej, że dziewczyny wokół mnie rozpakowują się jedna po drugiej... Ale damy radę Kochana, po prostu dobrze nszym maluchom z nami ;-)
trzymamy mocno kciuki!!!!
trzymam kciuki kochana <3 zeby Jasiek w końcu już wyszedł ;)
Nie nerwuj się Kochanie,wiem że to frustrujące...pomyśl o chwili gdy On już bedzie w Twych rękach :D...to już za chwilę,zobaczysz :*.
kochana wyglądasz pięknie :) czekamy razem z Wami na Jaśka :) szczęśliwego rozwiązania <3
Muah :* :)..dziekuje za zyczonka :)... A Wy jak tam???
Hahah-czemu?Na widok mojej bezwstydnej...?;) :D.. ,,,,,,,,,,,,,, Ty się nie maż tylko kluj Dzieciątko :D ;)
Hahha-dziękuję :D,z tym że nie miało być sexi a motywująco :D...no ale neich wychodzi choopak :D ♥
oj kochanie ja w niedzielę chodziłam 3 godziny a rano o 10 odeszły mi wody hihi ;D ale to była akcja ah ;D teraz czas na Jaśka ;) czekam niecierpliwie na Twoje maleństwo ;D nie mogę się doczekać ;) my jesteśmy od wczoraj w domku ;* ;)