Jest dobrze
moje dziecko się zlitowało nad niewyspaną matką
przespałam dwie noce bez większego problemu
z nowych objawów to zaczyna mnie swędzieć skóra na brzuchu więc oliwka poszła w ruch na dobre, zajęła miejsce na stoliku nocnym i kiedy tylko brzuszek zaczyna swędzieć smaruje i nawilżam
wybrałam się dziś na badania do laboratorium. Nie wiem jak u Was ale u mnie oddanie porannego moczu do badania to nie lada wyzwanie. Zasypiając wczoraj pomyślałam, żeby się tylko nie budzić po kilka razy na siku, bo wtedy rano nic nie nasikam do kubeczka
więc obudziłam się tylko raz, no w zasadzie to dwa, z czego drugi raz był przed 5 i uznałam że muszę wytrzymać jeszcze chwilę. Przysnęłam i wstałam przed 7. Umyłam się, nasiusiałam do kubeczka. Poszliśmy z Mężem do przychodni a tam co? Okazuje się że akurat dziś laboratorium - nie czynne! delikatnie mówiąc, wkurzyłam się
muszę jutro kupić kolejny kubeczek i ponowię próbę w piątek
misja prasowanie powoli dobiega końca myślałam że pójdzie mozolniej ale jakoś się spięłam i wszystko w komodzie nabiera rąk i nóg
do wyprania zostały kocyki i ręczniki
a tak się prezentuje szuflada nr 1 naszego Synka zajmują ją ciuszki w rozmiarze 56 i 62 większe póki co czekają na swoją kolej
a tak wygląda szuflada nr 2 i część kosmetyczna
muszę się wybrać do apteki i dokupić jeszcze linomag, octenisept, gaziki, sól fizjologiczną i dla mnie tantum rosa.
Jak już się ogarnę to zobaczycie kolejne dwie szuflady
a tak odpoczywamy po pracowitym dniu
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 listopada 2014, 20:13
* poskarżyłam się Wam na Młodego, że Mamie nie daje w nocy spać i wiecie co? 3 ostatnie noce przespałam jakby nigdy nic poza zgagą i wstawaniem na siku, ale to jest do przejścia
przy każdym przekręceniu dostaję tylko lekkiego szturchańca od Jaśka, tak jakby chciał mi powiedzieć "Mamo wszystko dobrze, śpij spokojnie"
* zrobiłam dziś badania - udało się nasikać rano tyle ile trzeba
i dobrze że dziś poszłam do laboratorium, bo cały przyszły tydzień nieczynne
i miałabym badania z głowy...
* wczoraj wieczór czułam twardy brzuszek...nie wiem czy to już ten etap że każdego wieczora po całym dniu będzie twardniał? Ale łyknęłam no-spę dla świętego spokoju.
* i co więcej? czekamy na naszego malutkiego Człowieczka Mąż mówi do brzuszka, dostaje od Jaśka kopniaki po uchu czy policzku. Wczoraj nawet Mąż czuł czkawkę Jasia
* odnośnie czkawki: czy ktoś mógłby mi powiedzieć jak to jest: czy jeśli czuję czkawkę w jakiejś części brzuszka to znaczy że tam Jasiu ma główkę?
My już po wizycie. Wsio ok
szyjka trzyma, długa uformowana, więc rozwarcie na ostatniej wizycie to był jakiś żart z jej strony
Młody leżakuje poprzeczno-skośnie
jakoś widać nie bardzo ma ochotę zmienić położenie.
Niestety wagi Jaśka nie znam - bo to stary sprzęt do USG, ale ginka powiedziała że mały to on nie jest
heh no i tyle z wizyty
A nad wyjazdem na święta 350km to mam się poważnie zastanowić...bo jak to ginka ujęła "to już nie będzie czas na takie podróże.."
i tu będę miała dylemat jak cholera...
tak bardzo chciałam te święta spędzić jeszcze z Rodzicami...
Przed świętami 17 grudnia mam jeszcze wizytę.
Pewnie to ona zadecyduje o naszym ewentualnym wyjeździe... tak bardzo bym chciała jechać. I równie bardzo nie chciałabym tym wyjazdem zaszkodzić Jaśkowi...
no ale dość smutów! Na razie jest wszystko dobrze a do świąt jeszcze trochę czasu zostało, więc nie mam co rozkminiać
witamy się w kolejnym tygodniu ♥
♥
♥
♥
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 listopada 2014, 11:55
obwód brzuszka - 99,5cm
waga 73,3kg (+10,3kg)
jeszcze tydzień i zmienimy 2 z przodu na 3!!
czas pędzi nieubłaganie
z jednej strony cieszę się, bo im szybciej czas leci - tym szybciej utulę swojego Skarba
ale z drugiej strony...oj będzie brakowało tego buszowania w brzuszku...
dlatego zapisuję w pamięci każdy jeden kopniaczek i każde jedno trzęsienie ziemi w moim brzuszku, żeby móc kiedyś wyciągnąć w głowie worek wspomnień i uśmiechając się do siebie móc powiedzieć... "mimo wszystko przez co przeszłam...pomimo że straciłam Zuzię...ciąża i Twoje kopniaki Jasiu były cudownym stanem" ♥
a Tobie Boże już dziś dziękuję!! Za to że pozwoliłeś mi dotrwać tak daleko! Za to że dajesz mi siłę każdego dnia aby móc się cieszyć życiem! Za to że postawiłeś obok mnie cudownego człowieka - Męża mojego :*
Zgodnie z obietnicą wrzucam fotkę kolejnej szuflady w komodzie
tym razem szuflada Mamy
Mamy tu:
* 3 koszule, z czego jedna do porodu, 2 do karmienia na czas pobytu w szpitalu
* 2 staniki do karmienia (biały i czarny)
* 2 szt majtek siateczkowych (nie wiem czy w ogóle pozwalają w tym szpitalu na taki wynalazek)
* wkładki laktacyjne - nazbierało się paczka od kumpeli której zostały, paczka z promocji i paczka jeszcze z czasów ciąży z Zuikiem
* podkłady poporodowe 7 szt.
* podkłady higieniczne - 1,5 opakowania
* tantum rosa - 10szt
* herbatka dla kobiet karmiących
* mydełko biały jeleń
Do tego wszystkiego otrzymałam dziś przesyłkę z ostatnimi aptecznymi zakupami
* tantum rosa
* herbatka dla kobiet karmiących
* Linomag maść
* octenisept
* gaziki jałowe i niejałowe
* disnemar do noska
* sól fizjologiczna
A na koniec pochwalę się moimi handmadowymi wytworami
szeleszczący Pan Samochodzik - Placuś
Ośmiorniczka Psotniczka
Małpka - Wacław i MY ♥
Na koniec Natalinko dziękuję Ci za słowa mobilizacji!! Masz rację samo się nic nie zrobi. Dlatego już dziś poświęciłam swojemu ciału 30 minut będziesz moją mobilizacją kiedy przyjdzie leniwy czas spojrzę na Twoje zdjęcia 10 tygodni po porodzie i na pewno wezmę się wtedy w garść
Buźki dla Was wszystkich Dziewuszki! :* ♥
aaaaaaaaaa nareszcie trójka z przodu!!! jeah!!
jestem mega zafascynowana swoim stanem
swoimi nastrojami, wyglądem i instynktem jaki się we mnie budzi
i pomimo że trochę niezdarnie się poruszam i ciężko mi czasem ogarnąć rzeczywistość to cieszę się ciążą!! ♥ ♥
co dzień myślę o chwili porodu, jak już urodzę Jasia i mi go położą na piersi
łzy mi do oczu napływają z radości
byłam dziś z Mężem u Zuzika, poprosiłam ją bardzo mocno by opiekowała się z nami z góry...
jutro minie 8 miesięcy odkąd odeszła - moja Maleńka :* miałaby już skończone 4 miesiące...[*]
Podsumowując minione 7 miesięcy ciąży mogę śmiało powiedzieć, że poza zgagą i wagą która co tydzień robi sobie ze mnie żarty czuję się cudownie nawet na co dzień nie mam odczucia, że mój brzuszek robi się coraz większy dopiero dziś kiedy Mąż pstryknął mi fotki - zobaczyłam że ON jest naprawdę duży ale Kocham Go!! ♥ Kocham Brzuszek, Kocham Jaśka, Kocham Męża, Kocham Zuzię!! Moja Kochana Rodzinka! ♥ ♥
uwielbiam jak Jaś ma czkawkę a zdarza się to 3-4 razy dziennie brzucho podskakuje a jak Młody się przepycha to się śmieję że trzęsienie ziemi mamy w brzuchu
niestety nawet mu się śni obracać się główką w dół uparciuch mój mały...
póki co Młody uskutecznia okopywanie mojego pęcherza i szyjki
próbuję mu pomóc, leżę z biodrami w górze, klęczę z dupką w górze, kołyszę biodrami no ale póki co nie przynosi to efektu..ale nic - czasu jeszcze troszkę ma na obrót
wczoraj kurier przywiózł materac do łóżeczka naszego Księciunia zdecydowaliśmy kupić zwykły piankowy materac i powiem Wam że nie żałuję! Nie jest wcale taki miękki jakby się wydawało, więc mam nadzieję że posłuży łóżeczko już też gotowe czeka do skręcenia
zrobiłam też Jaśkowi Pandę pilnuje teraz łóżeczka
gdyby któraś miała ochotę stworzyć swojemu Dzidziusiowi Pandę albo Małpkę to odsyłam do poniższych stron
http://www.craftpassion.com/2012/04/how-to-sew-sock-monkey.html/2
https://www.facebook.com/samouczekdiy/photos/a.249213391951430.1073741828.247070892165680/314053952134040/?type=1&theater
a na koniec trochę nas u progu 31 tygodnia
Całuski w Brzuszki dla Was Kochane! :* ♥
do terminu porodu pozostało 65 dni!!!
ciąża donoszona będzie za 44 dni!!
Jak o tym pomyślałam dziś z rana ogarnął mnie delikatny lęk...
Czuje strach przemieszany z podekscytowaniem
tak chyba działa adrenalina
powiedziałam do Męża rano, że w temacie porodu mam tylko 2 życzenia - nic więcej nie chcę:
1. Niech mi nikt nie każe rodzić naturalnie jeśli Młody nie będzie w ułożeniu główkowym.
2. A jak już trafię na porodówkę to proszę niech nie będzie w tym czasie "nawału" rodzących!! Chciałabym mieć minimum poczucia, że ktoś się mną tam zajmie
Na tę chwilę to są moje jedyne obawy
Udało mi się uwiecznić ostatnio Tatusia odpoczywającego z Jasiem moje serduszka dwa ♥ ♥
dobrego dnia Kochane
Relacja z wczorajszej Jasiowej wizyty:
* zmierzono jak co wizytę ciśnienie przy którym to pielęgniarka wysłuchała jakiś nie taki rytm serca. Doktorka posłuchała stetoskopem i zaleciła EKG. Robimy jutro. Że to podobno jakaś tam arytmia oddechowa...dziwne bo jeśli o mnie chodzi to zupełnie niczym ona się nie objawia. Zobaczymy co jutro pokaże EKG.
* waga. To już ustaliłam sama we wtorek że przytyłam kolejne 60 dkg. Więc mamy już 11,7kg na plusie od początku ciąży. Nie jestem tym faktem pocieszona bo przecież jeszcze kilka tygodni nam zostało do końca a jak będę w takim tempie tyła każdy tydzień to będzie mi na koniec ciężko. Nawet Pani Doktor powiedziała, że dobrze wyglądam, ale żebym się przez święta nie objadała za bardzo - żeby ten finish był nieco sprawniejszy i łatwiejszy dla mnie więc słodycze poszły w totalną odstawkę, zamiast nich wcinam pestki dyni i pistacje, ćwiczę, więcej piję
* badanie na fotelu. Bolało. Nie da się ukryć. Ale zawsze sobie mówię, że trwa to tylko chwilę więc zaciskam zęby i daję radę szyjka trzyma. Wszystko ok
* USG. Jaś fiknął koziołka jeeeeeah!! Moje ćwiczenia z dupką w górze i kołysanie biodrami jednak pomogły!! Polecam dziewczyny!! więc wszystkie parametry kostne w normie. Jaś rośnie książkowo pod lewe żebra jak się okazuje wciska mi swoją doopkę no i co więcej? po raz kolejny dał wyraźnie do zrozumienia że dziewczynką to on być nie chce! Jajka na pierwszym planie monitora Ilość wód płodowych w normie, ale przy dolnej granicy więc pić duuuuuuuuuużo wody! więcej niż dotychczas (a wypijałam 1,5 litrową butelkę oprócz herbat, kaw, mleka etc...) więc wczoraj wypiłam już 3 litry
* zalecenia. Luteina do następnej wizyty - później odstawiamy kolejna wizyta 7.01 - robimy posiew na paciorkowca. A gdyby do tego czasu cokolwiek się działo co by mnie niepokoiło - mam jechać prosto na SOR!
Na koniec pożyczyłam dużo spokoju i radości na czas świąteczny. Dałam moim miłym Paniom drobnostki które sama przygotowałam. Najpierw upiekłam pierniczki z marmoladą. Zobiłam kartki z życzeniami i zapakowałam ładnie z plastrem pomarańczy. Efekt był następujący:
Dziś zabieram się powoli za pierniczki świąteczne dla nas jestem naładowana pozytywną energią po wczorajszej wizycie i ciągle jest szansa że święta spędzę jeszcze z Rodzicami!! i to mnie cieszy najbardziej!
a jeszcze się Wam pochwalę zakupem dla Jasia
taką będzie miał Młody matę edukacyjną:
a na koniec standardowo nieco nas
Buźki Mamuśki ;*
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 grudnia 2014, 07:37
60 dni do terminu porodu!! !
EKG zrobione. Wyszły pojedyncze pobudzenia komorowe, cokolwiek to oznacza...
po konsultacji wyniku z internistą mam się nie stresować, nie martwić bo na tym etapie ciąży mogą się takie cuda dziać... co do ciśnienia 120/40!! lekarz powiedział "dużo pić!" no ludzie ja już dziś 2 litry wody wypiłam....zaraz zacznę martwić się tym piciem moim a nie jakimiś zaburzeniami pracy serca...
49 dni do porodu!!
waga 75,6kg (12,6kg od początku ciąży) - przez święta jedynie 0,6kg na plusie
Dziewczyny!
Wiecie jakiego strachu się najadłam 3 dni temu?! Szok....
Chyba nie pisałam, ale w końcu trafiliśmy z Mężem i Brzuszkowym na Święta do Rodziców. 350 km od miejsca gdzie mieszkamy. Podróż bez żadnego problemu fajnie się jechało. Oczywiście torbę do szpitala spakowaliśmy ze sobą, no bo nigdy nie wiadomo fotelik dla Jaśka również w razie gdyby konieczny był powrót już w trójkę.
Święta przeleciały. Postanowiliśmy odwiedzić naszych przyjaciół w Lublinie (ok. 100km od moich Rodziców). Dojechaliśmy do nich spokojnie. Na drugi dzień rano budzę się u nich i czuję Jaśka pod prawymi żebrami... od ponad miesiąca siedział po lewej stronie a wtedy wyraźnie po lewej nie było nic, a po prawej kopał i się rozpychał. Myślę sobie - no ok, jak mu tu lepiej to niech tak będzie. Ale jak w ciągu dnia zaczął mi ciągnąć brzuch w dół, miałam uczucie jakby się obniżył brzuch, i do tego czułam mocny ucisk na pęcherz i odbyt.. goniłam siku co 5 minut na 3 kropelki. Uczucie nie bolesne ale nie przyjemne. Przy każdym ruchu Młodego czułam jak mnie ciśnie...łyknęłam nospę, stwierdziłam, że jak dojdzie do tego ból brzucha to wieczór idę na IP sprawdzić co jest grane. W między czasie wróciliśmy z powrotem do Rodziców. Poleżałam, odpoczęłam. Przespałam noc i wiecie co było w kolejny dzień? Jasiek znów był pod lewymi żebrami a wszystkie nieprzyjemne objawy ustały jak ręką odjął napędził mi mój mały Grzmocisław takiego stracha, że już myślałam że urodzę
do domku wracamy w piątek i wtedy już na spokojnie szykujemy kącik dla Synka
Dzisiaj z kolei rano wstaję, idę do WC, robię siku, podcieram się a na papierze niewiele bo niewiele ale jest, śluz o konsystencji galaretki - przezroczysty...nie panikuję, na razie obserwuję. Być może powoli czop będzie chciał odchodzić - nie wiem
Kochane! Chcemy Wam z Brzuszkowym życzyć na zbliżający się Nowy Rok jak najmniej trosk i zmartwień. Żebyście szczęśliwie wszystkie donosiły swoje brzuszki do końca, a poród i macierzyństwo okazało się waszym spełnieniem.. ♥ dużo radości na zbliżający się czas Rodzicielstwa! ;*
na koniec standardowo troszkę nas u progu 34 tygodnia ♥!!
♥ ♥
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 grudnia 2014, 14:41
Jesteśmy po wizycie. Mam skierowanie do szpitala...właściwie do konsultacji więc może być tak, że tylko nas przebadają i wrócimy jutro a może być tak że zostaniemy na dłużej.
Ilość wód pomimo picia przeze mnie hektolitrów wody się nie zwiększyła. Jest na dolnej granicy. Łożysko już przechodzi w trójeczkę jak to ujęła pani doktor. Szyjka się powolutku skraca ale jest na szczęście pozamykana.
Mam nadzieję, że jeszcze wrócę do domu przed porodem..
3majcie kciuki proszę!
Zostalismy rano przyjeci z Jasiem na oddzial. Ale to dobrze.
Od razu mialam zrobione KTG-zapis prawidlowy. Maly fikal jak mlody zrebaczek
Zaraz pozniej USG. Wod plodowych faktycznie jest nie za wiele - AFI 9. Ale nie jest tez tragicznie. Mlody pomierzony-rosnie ksiazkowo wazy nasz Klusek 2386g przeplywy ok. Lozysko 2 stopien dojrzalosci wiec tez jest dobrze.
Dostalismy sterydy na plucka wrazie "W". Pobrali mi krew i siuski do badania i lezymy sobie. Poslucham chociaz serduszka Jasia za cala ciaze. To jak balsam na moje uszy
Jedyne co to ciezko mi bo wrocily wspomnienia z kwietnia kiedy rodzilam Zuzika...dokladnie na tym samym lozku na ktorym ja urodzilam mialam dzis KTG...i co najlepsze nawet kilka osob z personelu szpitala mnie poznalo...ale damy rade. Bog tak chcial zebym wrocila na te sale i sie z tym zmierzyla.
Jest dobrze! Sciskam Was wszystkie. Dziekuje za kciuki. Wsparcie. Modlitwe!
szybkie przyjęcie do szpitala zakończyło się równie szybkim wypisem z niego
dziś po porannym obchodzie, lekarz zadecydował o kolejnym USG, przy czym od razu zaznaczył, że jeśli AFI wyjdzie tyle co wczoraj czyli 9,3 to idziemy do domu
Zobaczcie...co inny lekarz który robi USG to każdy mój wynik jest inny...
nie wiem co o tym myśleć, ale skoro dzisiaj miły Pan doktor na USG naliczył AFI 12 to aż się ucieszyłam wytłumaczył mi że z pomiarem wód to nie jest tak hop siup, bo dużo zależy od tego jak jest dziecko ułożone i pokazał mi, że wystarczy że troszkę przesuniemy główkę Jaśka w lewo i już w prawym dolnym kwadrancie macicy zrobiła się całkiem spora i ładna kieszonka z wodami. Poza tym nie liczy się kieszonek gdzie jest np. pępowina...a przecież tam też są wody. Więc lekarz powiedział, ze mam się nie martwić bo naprawdę nie jest źle
także ogłaszam, że kolejny wyjazd do szpitala mamy z Jaśkiem dopiero na poród!!
już cały personel mi zapowiedział że chcą mnie tam widzieć jak już ze skurczami przyjadę i prosto na porodówkę!
dostaliśmy dziś kolejny zastrzyk na płucka Młodego więc w razie czego jest zabezpieczony
Noc w szpitalu była ciężka, żeby nie powiedzieć bardzo ciężka. Było okrutnie ciepło a ja miałam pidżamę z długim rękawem...myślałam że się roztopię...do tego dziewczyna poroniła w nocy ciążę...23 albo 25 tydzień...w łazience urodziła swoje dzieciątko...jakie to przykre i niesprawiedliwe. Jutro mija 9 miesięcy odkąd my straciliśmy Zuzię...[*]
Na koniec pokażę Wam królestwo naszego Księcia małego
Synku jeszcze kilka chwil!!♥
oj bliżej porodu i coraz więcej się dzieje...
wczoraj wychodząc spod prysznica zauważyłam że z piersi leci mi siara...oczywiście żadna nowość, bo fakt ten obserwuje już od 18 tygodnia...
ale wczoraj zaczęła lecieć w większej ilości. Myślę sobie - normalne, w końcu za chwilę rodzę.
Ale wieczór nie mogłam dotknąć piersi...były twarde i bolące.
A więc akcja kapusta...
przespałam do 4 rano z kapustą w staniku, z piersi leje się cały czas...jak się nie ruszam jest ok - nie boli mocno, ale nie daj Boże jakby ktoś chciał mnie dotknąć po piersi
temperatury nie mam. Czekam i modlę się żeby jakoś mi to przeszło...ani sobie ulżyć i odciągnąć mleka które się zbiera w piersi ani nic innego no bo co?
Chyba najważniejsze że wypływa to mleko, bo jakby się gdzieś zastój jakiś zrobił to bym już musiałam na IP jechać...i pewnie antybiotyk.
nie życzę żadnej tego uczucia...a jak sobie pomyślę że jeszcze miesiąc do porodu a ja mam już tak mieć do końca to ja kapituluję!!
O 4 rano mówiłam do Męża, że marzy mi się żeby teraz nasz Dzidziol przyssał się mi do tych moich bolących cycochów i odessał trochę tego mleka no ale cóż jak jemu jeszcze dobrze się siedzi w brzuszku
36 dni do godziny "0"!!
Dziewczyny żyję!!
Mam dla wszystkich Brzuchatek które za chwilę rozstaną się z brzuszkami, oraz dla tych którym jeszcze troszkę czasu do porodu zostało, poradę na przyszłość
zaopatrzcie się w KAPUSTĘ!! niech główka kapusty sobie leży w lodówce, piwnicy, spiżarni....gdziekolwiek! Byle by było dostępna od ręki! To jest cudowne naturalne lekarstwo na piersi przepełnione mlekiem!! Liść kapusty utłuc tłuczkiem tak żeby sok puścił i włożyć do stanika, sokiem przyłożyć do piersi.
Moje cycunie dzisiaj dzięki tym zabiegom są prawie nie bolące i mięciutkie
ufffff odetchnęłam z ulgą
Jedyne co to od 3 dni czuję się zmęczona i senna ach jak organizm wie co się święci niebawem zbieramy siły!
Jedziemy dziś z Mężowatym zamówić brykę dla Jaśka!! wreszcie!!
Jestem tym wszystkim taka podekscytowana
* ogarnia mnie chyba jakaś przedporodowa panika
odkąd wróciłam ze szpitala torba do porodu stała tak jak ją zostawiłam.. a przez 2 dni w szpitalu zdążyłam się zorientować, że jednak kilku drobiazgów mi w niej brakuje
więc dziś już uznałam, że nie ma przeproś, muszę ją uzupełnić i niech będzie wreszcie zapięta na ostatni suwak!! No co jak co ale przecież mogę zacząć rodzić w każdej chwili
* poprasowałam ostatnie ciuszki które zalegały w szufladzie, muszę jeszcze ogarnąć komodę, przytaszczyć z piwnicy wanienkę i ją wyszorować dokupić jakiś biszkopt i wafelek zbożowy i mogę iść rodzić
* tak serio to nie, jeszcze chcę donosić Brzuszkowego do końca 37tc. Niech będzie donoszonym noworodkiem a co? a później już z Tatusiem ustaliliśmy że zaczniemy powoli myśleć nad przyspieszeniem terminu porodu
* z dolegliwości ostatnich dni, to niby mnie brzuszek dołem pobolewa a niby nie
robi się twardy wieczorami, choć nie zawsze. Uruchamiam wtedy aplikację do liczenia skurczy i jazda potrafi twardnieć co 20-25 minut średnio na 35-40 sekund. Nie boli przy tym. Zanim usnę twardnienia odchodzą
* noce stają się fatalne. Matka natura wie co robi, nie dając mi się w ogóle wyspać od 1,5 tygodnia. Pomijam już fakt że wstaję na siku 4-5 razy...ale wiercę się niemiłosiernie, przy każdym przekręceniu na drugi bok - budzę się. Jak za długo leżę na jednym boku to okropnie zaczyna mnie boleć biodro...jak się kładę na lewy bok - to Młodemu coś nie pasuje i zaczyna w brzuchu tańce i skakańce w rezultacie końcowym około godz. 3 nad ranem marzę już o tym, żeby był ranek
* nie wiem czemu ale zafiksowałam się na tym, że odejdą mi wody w nocy, zaleję całe łóżko, nie najstarszy materac - a tego bym bardzo nie chciała na podkładzie spać nie będę bo to się mija z celem przy moim wierceniu się mam nadzieję, że moja czujność snu sprawi, że gdy tylko poczuję coś mokrego pod dupką od razu będę na nogach a wtedy to już niech sobie leci
* zgaga w dzień odpuściła w nocy i tak kiepsko śpię to co mi tam - może dokuczać
mogę jakby spokojniej oddychać chyba mam wrażenie że brzuszek troszkę się obniżył, bo też przestaję widzieć pępek
* w poniedziałek robimy ostatni raz morfologię i badanie moczu GBSa wynik już mamy, więc do porodu będzie komplet
Byle do środowej wizyty i obym usłyszała że szyjka się skraca
boję się przenosić ciążę - to ostatnia rzecz jaką bym chciała!
na koniec ku wspomnieniu z początku 6. tygodnia
♥ Mamusia i Tatuś bardzo Cię kochają Groszku nasz! ♥
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 stycznia 2015, 15:04
Jesteśmy po wizycie
* szyjka się skraca
* szyjka mięknie
* rozwarcie na opuszek palca
* obniżony brzuszek potwierdzony przez ginkę
* główka balotuje
Wg ginki
* do terminu porodu raczej nie dotrwam
* mam nie pić żadnych naparów z liści malin ani siemienia lnianego, bo organizm póki co ładne sam się przygotowuje do porodu
* za 2 tygodnie na wizycie jeśli będę chciała dostanę skierowanie do szpitala, żeby bez stresu o to jak dojadę w razie gdy się zacznie, a Mąż będzie w trasie, czekać spokojnie pod okiem lekarzy na poród
Cieszę się!!! Bo wiem, że TEN dzień jest coraz bliżej. ♥
Dziś zdałam sobie sprawę z tego jak dużo organizm wysyła do nas sygnałów wystarczy się wsłuchać w nie i dobrze odczytać. Czułam że brzuch się obniżył. Od tygodnia zgagę mam tylko wieczorami, czasem w nocy. Oddycham dużo spokojniej niż 3 tygodnie temu. Wczoraj dość mocno ciągnęło mi brzuszek w dół. Takie uczucie jakby rozpierania spojenia, ale nie bardzo bolesne. Ciągnie mnie w pachwinach. Mam uczucie jakbym miała w piczce zakwasy (dosłownie) a wychodzi na to, że to tylko Jasiu który sobie główką próbuje zejść do kanału miednicy no i oczywiście Braxtony są na porządku dziennym ale żadne bolesne po prostu spinanie brzucha. A od kilku dni niezależnie od Braxtonów dochodzi ćmienie w podbrzuszu, takie małpowate to pewnie od szyjki
mam dziś tyle energii że mogłabym góry przenosić
a jutro albo w piątek przyjdzie bryka Jaśka to się jeszcze pochwalimy
♥ jedno z ostatnich już pewnie ♥
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 stycznia 2015, 15:52
do terminu porodu pozostało 21 dni!
Nie wierzę ciąża donoszona!
Synku teraz już możesz do nas przyjść!
wszystko już na Ciebie czeka gotowe
nawet Mama która gdzieś tam w środku się cholernie boi, ale już chce Cię utulić
i Tato który kazał Ci się jeszcze wstrzymać do piątku a później do 6 lutego bo ma jeszcze kulig w pracy, też tak naprawdę już na Ciebie czeka!! Nic się nie martw, jak się urodzisz wcześniej to Tato pewnie zrezygnuje z kuligu albo będzie szukał wymówki żeby tylko wyrwać się z domu! nie ważne! Ważne jest to że czekamy na Ciebie! ♥
za tydzień wizyta, tylko pytanie czy doczekamy? Z jednej strony chciałabym jeszcze doczekać a z drugiej - co mi tam co ma być to będzie brzuś coraz bardziej wędruje w dół, pachwiny coraz mocniej bolą, wczoraj czułam dość mocny ucisk na spojenie, czasem ciężko mi się wygramolić z łóżka i podnieść, nie pamiętam już kiedy ostatni raz się wyspałam ale to wszystko przecież w końcu da mi Ciebie a jak Ty już będziesz to pewno dopiero się nie będę wysypiać Kocham Cię Synku!! No chodź już do nas! ♥
przyszła fura
tak się prezentuje
a ja jestem zakochana w niej po uszy ♥
♥
♥
♥
♥
♥
17 dni do godziny "0"!!
* wczoraj miałam skurcze, kilka ich było co jakieś 15 minut, ale skoro zasnęłam to uznałam że jeszcze na pewno nie rodzę pierwszy raz czułam przy tym niewielki ból małpowaty...
* Młody zszedł jeszcze niżej główką, jego doopkę czuję już na wysokości pępka a nie pod żebrami jak to było do tej pory
* Babcia mojego Męża mówi wczoraj do mnie tak: "a Ty to już nie długo urodzisz, bo brzuch już masz nisko" faktycznie jak siadam to w rozkroku bo brzuszek mi przeszkadza
* pachwiny nadal bolą, ciągną, w środku mnie jakby świdruje
* przedwczoraj zaliczyłam wieczorne rzyganko - tak w ramach przypomnienia sobie jak to było na początku ciąży ale pojęcia nie mam o co chodziło...
* i się zaczyna powoli: nie odbieranie telefonu i nie odpisywanie przez dłuższy czas na sms, skutkuje, wydzwanianiem do Męża i zapytaniami w stylu "rodzisz?!"
* właściwie to jutro już luty więc Jasiu z ogromnym prawdopodobieństwem będziesz lutowym dzieciaczkiem, do jutra wytrzymaj a później dawaj czadu i do Mamy i Taty biegusiem ♥
tak nasz mały Łobuz się układa w moim brzuchu w chowanego to raczej byśmy się nie pobawili
a taką piękną zimę mam dziś za oknem ♥
do terminu porodu pozostało 13 dni.
* koniec! Przygotowywanie się organizmu do porodu poszło sobie w las!
* nasze Dziecię zaczyna pokazywać charakterek i w doopie ma poród! jemu dobrze jest w brzuchu Matki!
* po wizycie poza ewidentnym obniżeniem się brzucha - totalnie nic się nie wydarzyło od ostatniej wizyty. Wniosek z tego taki, że mój organizm mnie trochę oszukuje i daje sprzeczne sygnały? Już sama nie wiem....
* na własną odpowiedzialność wracam dziś do picia herbaty z liści malin czy się to gince podoba czy też nie
* mam intensywnie angażować Męża do pracy - celem wypędzenia młodocianego lokatora z brzucha
* idę szorować podłogę w kuchni na klęczkach
dobrego dnia:)
Dzidziol zlituj się i wyłaź już!! rubryczki w karcie ciąży się skończyły!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 lutego 2015, 12:11
do terminu porodu pozostało 10 dni.
godz. 15:43 skurcz - 40 sekund
godz. 15:52 skurcz - 42 sekundy
godz. 16:00 skurcz - 36 sekund
godz. 16:12 skurcz - 40 sekund
godz. 16:16 skurcz - 30 sekund
i tak sobie siedzimy i liczymy napinanie się brzuszka
póki co tylko delikatnie ćmiące w dole brzucha.
Zobaczymy czy coś z tego wyniknie
Edit: skurcze się wyciszyły pomęczę dziś Męża
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 lutego 2015, 19:48
No no pięknie to wygląda :) ja też już sobie prasuję powoli, ale krótko, bo już po pół godzinie stania wszystko mnie boli i ciągnie. Czekam na kolejne fotki :)
pięknie się prezentuje i mamusią i szuflady :) ja się staram wytrzymać do rana z siusianiem i nawet mi się to udaje, ale pewnie do czasu :D Ja jutro idę na badania muszę sobie kubek postawić w łazience żebym nie zapomniała :D
Męczące,ale jakie cudowne te przygotowania.Też mam tą lampeczkę-kurczaczka z szuflady nr 2 :) U mnie już świeci i czeka...
A mi Tomuś dal dzis czadu od 4 :D oj szaleniec maly :) i to jeszcze najlepiej jak w szyjke kopie o matkooo! :D jakby innego miejsca nie bylo ostatnio to jego ulubione miejsce ;P a co do siusiania to jakas inna jestem bo nawet jak w nocy ide 1-2 razy to o 7 znowu sikam i to sporo :P. No Ty mamusiu widze juz prawie przygotowana jestes :D super to wszystko wyglada ;) i tez uwielbiam ten widok brzuszka jak siedze przy laptopie hihi :) sciskamy Was z Tomusiem ;*
Hej :) super wyglądasz z tym brzuszkiem i zapasy też już Synio ma pokaźne - oby tak dalej. PS. odwiedzaj czasem lutówki <3
angelcia czytam lutóweczki codziennie ;) nie odzywam się ale myślami jestem z Wami na bieżąco <3
no nie złe już zapasy macie :)