
W pierwszej ciąży pisałam o tym, że siostra mojej mamy, niewiele starsza ode mnie, również spodziewa się dzieciątka. Różnica w naszych TP wynosiła wtedy 3 tyg.
Dzisiaj okazuje się, że sytuacja znowu się powtarza i tym razem różnica w naszych TP to 4 tyg.

Moja rodzina jest szalona, a teraz to już totalnie szaleją z radości


A Ty Fasolinku, pozwól proszę mamie zjeść chociaż trochę mazurka...

Dzisiaj miałam iść do lekarza, ale niestety wizyta przełożona na za tydzień ze względu na chorobę Pani doktor. Los zadecydował za mnie

Jest mi trochę smutno, bo myślałam, że już dzisiaj poznamy się z naszą Fasolinką, ale wytrzymamy jeszcze ten tydzień

Na froncie ciążowym jest wręcz książkowo. Mdłości, paskudny ból piersi, częste sikanie i potworne uderzenia gorąca. Mogę to wszystko znosić po stokroć, byle tylko z naszym dzieciątkiem było wszystko dobrze

Bywają chwile, gdy strach ściska mi gardło. Przeraża mnie trochę to, że w tej chwili w ogóle nie biorę pod uwagę, że coś mogłoby być nie tak. Wiem, że dla wielu z Was wydaje się to strasznie głupie, ale to mój mechanizm obronny. Wydawało mi się, że myślenie pt. "nie przyzwyczajaj się" będzie lepsze, bo będę gotowa na ewentualne niepowodzenie. Ale miłość do Okruszka okazała się silniejsza i nie potrafię teraz znieść myśli, że mogłabym go stracić...
Strasznie męczą mnie te skrajne emocje. W ogóle huśtawka nastrojów jest u mnie ostatnio na porządku dziennym. Nie podejrzewałam siebie o to, że wzruszać będą mnie tak dziwne rzeczy


Nie mogłam się doczekać, aż będę mogła kupić ten segregator dla siebie


A propo akcji mamyginekolog #jestem w ciąży, mam do oddania przypinkę, którą dostałam w zestawie. Chętnie oddam jakiejś starającej się kobietce- te przypinki mają magiczną moc!


Jeżeli chodzi o moje samopoczucie, to... jest fatalne. Mdli mnie całe dnie, nie mam na nic siły, ciągle bym spała. Zapach surowego mięsa prowadzi prosto do kibelka, ugotowanie obiadu w tej chwili graniczy z cudem. Mam nadzieję, że jeszcze trochę i będzie lepiej.
Czas leci jak szalony. Jeszcze trochę i kończę I trymestr i minie ten najgorszy czas zagrożenia. Nadal ciężko uwierzyć mi w to, że jestem w ciąży, mimo, że maluch mocno daje mi w kość i czuję się naprawdę kiepsko.
Dzisiaj byliśmy na usg podglądnąć dziecia. Wszystko jest w porządku, maluch ma blisko 3cm i fikał wesoło koziołki, a durna matka wariatka ryczała ze wzruszenia (moje hormony mnie ostatnio przerażają). Jestem absolutnie zakochana w tej małej istotce i każdego dnia dziękuję za to, że Bóg nam ją dał ❤
Chwilo trwaj!! Jestem taka szczęśliwa ❤
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 maja 2018, 21:21
Wypadałoby coś naskrobać w pamiętniku, bo dawno tego nie robiłam. Podczas starań wyobrażałam sobie, że jak już zajdę w upragnioną ciążę, to codziennie będę pisać o swoich odczuciach i będę miała super pamiątkę. Rzeczywistość jednak jest taka, że ciężko codziennie pisać o fatalnym samopoczuciu, mega mdłościach i niskim ciśnieniu. Na szczęście wszystko powoli ustaje i czuję się co raz lepiej.
Dzisiaj poczułam, że jeansy powoli robią się ciasne i kupiłam sobie kilka par legginsów, w tym 2 pary ciążowych (ja z tych zdecydowanie niesukienkowych). To właściwie mój pierwszy jakikolwiek zakup ciążowy (nie licząc segregatora i witamin). W związku z tym, że za chwile mija już I trymestr, co raz częściej zaczynam myśleć o porodzie, gdzie, jak i w ogóle. Nie mam kompletnie koncepcji, w którym Gdańskim szpitalu mam rodzić. Wcześniej, bez wahania wskazałabym na Zaspę m.in. dlatego, że blisko, ale po stracie Zośki i pobycie w tym szpitalu mam mocno mieszane uczucia. Niby położne cudowne i to one właściwie odbierają poród, ale lekarze to kompletna porażka (przynajmniej tak wynika z moich doświadczeń). Zupełnie nie mam dylematów pt. "czy rodzić tam, gdzie pracuje mój lekarz prowadzący" bo moja Pani doktor nie pracuje w żadnym szpitalu. Czasu na szczęście jeszcze mnóstwo i koncepcja może zmienić mi się jeszcze 100 razy.
Za 2 dni idziemy na pierwsze usg prenatalne i oczywiście nie mogę się już doczekać, aby zobaczyć naszego dziecia, pazury jednak wszystkie już z nerwów oczywiście obgryzione, a co.
Siema 2 trymestr, siema lepsze samopoczucie!

Świat jest piękny! ❤

Hmm, rośniemy. Na szczęście jeszcze widzę swoje stopy


Wiadomość wyedytowana przez autora 25 maja 2018, 13:14
Ta pogoda mnie wykończy. Nie wiem co mam ze sobą zrobić, jakbym mogła to bym latała cały dzień na golasa, a i tak byłoby za gorąco


Wczoraj pierwszy raz poczułam wyraźne ruchy mojego Okruszka ❤❤ niesamowite uczucie!!
Dzisiaj idę na dodatkową wizytę, aby sprawdzić co z szyjką. Od kilku dni brzuch robi się twardy, mam lekkie bóle miesiączkowe i kłucie w pochwie podczas chodzenia. Mogą być to objawy skracającej się szyjki, albo po prostu wszystko się rozciąga. Po moich doświadczeniach wolę jednak wyjść na przewrażliwioną wariatkę niż kolejny raz stracić dziecko. Skoro mam możliwość pójść prywatnie i sprawdzić to z tego skorzystam.
Ciekawe czy potwierdzi się dzisiaj, że czekamy na synka ❤ bardzo bym chciała

Edit: no to pessar. Szyjka przez 10 dni skróciła się o ponad 1 cm. Za tydzień mogło by być za późno... Doktor miała pessary w gabinecie, od razu założyła. Zero bólu przy zakładaniu, nie czuję go w ogóle. Teraz będę spokojniejsza.
Nadal chłopak ❤
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 czerwca 2018, 18:51
Dziękuję dziewczyny za słowa wsparcia i Wasze wiadomości. Macie rację, całe szczęście, że udało się szybko zareagować i założyć pessar.
Mimo to od wczoraj czuję jakieś rozgoryczenie


Musiałam się trochę pożalić

Samo zakładanie krążka przebiegło bardzo szybko i sprawnie. Nie czułam bólu, ale fakt jest taki, że nie było to najbardziej przyjemne doznanie jakiego doświadczyły dolne partie mojego ciała (if you know what I mean

Cześć ciocie!
Mamy już na liczniku 18 tc. Jeszcze trochę i połowa ciąży za nami. Młody kręci się w brzuszku i co raz częściej daje o sobie znać. Moje samopoczucie też jest już lepsze, a ja odzyskuję wiarę, że wszystko jednak dobrze się skończy

Muszę Wam napisać, że mój mąż totalnie mnie ostatnio rozczula ❤ Bardzo o nas dba, jest troskliwy i ogromnie przejmuje się całą sytuacją z szyjką itp. (jest już prawie ekspertem w tej kwestii haha). Jakby mógł to by mi do końca ciąży palec w tyłku trzymał, byle nie powtórzyła się sytuacja z Zosią...
Mam nadzieję, że dzisiaj na wizycie na 100 % potwierdzi się, że czekamy na synka i powoli ruszamy z kompletowaniem wyprawki ❤
Edit: Jest bardzo dobrze! Szyjka wydłużyła się po założeniu pessara o 6mm! Wszystko szczelnie zamknięte, maluszek się podniósł i nie jest już ułożony główką w dół



Wiadomość wyedytowana przez autora 21 czerwca 2018, 17:41
Tak, jak wczoraj napisałam- w końcu dobre wieści!


I wiadomość od synka: "Piątka mamo! Dasz radę!" ❤

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 czerwca 2018, 21:34
Hello 19 tc!


Wszyscy dookoła dbają o mnie tak mocno, nie pozwalają mi praktycznie nic robić i we wszystkim wyręczają. Jak tak dalej pójdzie to boję się, że po porodzie nie będę potrafiła się odnaleźć hehe

Nie mogę uwierzyć, że to już prawie połowa ciąży!! Dokładnie pamiętam ten dzień kiedy zrobiłam test. Kompletnie nie wierzyłam w to, że może być pozytywny... Po tylu miesiącach starań test był po prostu obowiązkiem, nie przyjemnością. Tego dnia wracając z pracy kupiłam 2 testy (to był 11 dpo) i miałam zamiar wykorzystać je dopiero w 14 dpo, jednak wchodząc do mieszkania tak bardzo chciało mi się siku, że pędem pognałam do łazienki z testami w ręku. Trzymając je podjęłam błyskawiczną, nieracjonalną decyzję - sikam na testy. Nie miałam żadnych uczuć z tym związanych, po prostu strasznie chciało mi się sikać haha. Kiedy zrobiłam to co miałam zrobić, rzuciłam okiem na testy i mnie zamurowało!! 2 kreski!! 2 cholerne kreski, na które czekałam tak długo... Jak oparzona wybiegłam z łazienki (odkąd wróciłam do domu ciągle biegałam Hehe) i pobiegłam do męża z testem w ręku. Oboje zaczęliśmy cieszyć się jak wariaci, mąż uronił nawet łzę. Od tego czasu nadal nie wierzę w to, co się dzieje

A wczoraj mój (prawie na pewno

Dzień lenia i okupacji kanapy. Za oknem piździ jak na Uralu, na morzu podobno sztorm. Nic mi się nie chce, a że ja staram się być dla siebie dobra to nie zmuszam się do niczego

Mam dziś ochotę wpierdzielić konia z kopytami. Co do jedzenia na drodze to nie przyjaciel... Jem, jem i ciągle mi mało.
I tak bytuję sobie dzisiaj leniwie, ale dobrze mi z tym, bo mam świadomość, że za kilka miesięcy wszystko się zmieni

A z ciążowego frontu, to od 3 dni z cycków leci mi siara!! Nie jakoś nie wiadomo jak mocno, ale tak kap-kap, a mocniej jak nacisnę sutek. Niby wiem, że to normalne, ale jakoś zdziwił mnie ten fakt ogromnie. Bo szybko to wyjątkowo nastąpiło.
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 czerwca 2018, 20:54
Hello 20 tc!

Powolutku zaczynam myśleć o wyprawce. Zrobiłam listę w Excelu, dostałam też listy od bratowej i szwagierki, co od nich dostanę. Sporo tego



Cholera. Od 2 dni chodzę po chałupie i płaczę po kątach. I co najlepsze nie mam pojęcia dlaczego!!?!? Zmywarka nie domyła naczyń? Beczę. Kot się zrzygał na dywan? Beczę. Mąż ma inne zdanie na jakiś temat? Beczę. I tak w kółko. Niech ktoś zabierze ode mnie te hormony!!! Ratunku

Ale fajnie Wam się złożyło :)