Wieczor.
Chlopaki spia.
Bartus do rana. Kacperek pewnie do polnocy i karmienie. Kolejne nad ranem. Nocki nam sie normuja. Maly sobie wydluza wiec pewnie jak braciszek w 2-3 mc bedzie spal cale nocki heh. Tak mysle.
Mi leci dzien za dniem nie wiem kiedy. Ogarnac ta dwojke nie jest lekko. Do tego Bartus zaczyna chyba ten bunt dwulatka... Bo z opisow w necie wszystko sie zgadza... No ale mam nadzieje ze to.mnie.
Oj ziewam. Ide lulu.
Maly wczoraj zle spal w dzien. Malo itl. Ale w nocy zaszalal bo od 22 do 4 w nocy spal takze mamusia wyspana heh.
W tamtym tyg zaczelam zupki i po tyg msz powiedzial ze widac ze schudlam teraz w szpitalu to bulki itp ale juz jak wroce do domu to wracam na zupki i ostro zbijamy wage. musze kupic baterie do wagi bo padly i na manualnej nie lubie sie wazyc.
Juz mi sie chce do domu.
Dni leca tak szybko ze nawet nie wiem kiedy co i jak. Jutro mamy szczepienie. Mamy problem z kupa. Maly robi od tyg raz na dwa dni lepka zielona... Jutro rozmowa z pediatra o tym. Moze to mleko nie sluzy mu. Moze to od espumisanu bo mielismy male kolki przez trzy wieczory i dawalam malemu. Kupilam tez delicol i od wczoraj dostaje do mm.
Starszy daje popalic. Czasem nerwy mi puszczaja. Dzis juz sobie poplakalam bi nie chce jesc. Dwoje sie i troje zeby zjadl obiad a on dwie lyzeczki i pisk wrzask no ale ulzylo mi po tym troche a on zjadl ze mna moja zupe ehh.
Jest kupa roboty z nimi. Kacperek lubi na rekach. Nie chce sam lezec w lozeczku. Nudzi mu sie. Dzis lezal na macie na podlodze. Juz zaczyna za zabawkami sie rozgladac. Ale co z tego jak ja musze siedziec obok bo Bartus jest nie obliczalny i moglby mu zrobic krzywde nieswiadomie oczywiscie.
Czasem mysle ze mielismy poczekac z druga dzidzia zeby Bartus byl starszy o rok. Mialabym lzej... No ale nie zaluje bo kocham te moje synki. I dla nich duzo zniose.
Zaczelam sie odchudzac. Jem zupy. Staram sie jakos sie ogrnac do chrzcin. Moze zleci pare kg
Kacperek wczoraj skonczyl juz 2 mc! Szok! Ale czas leci fajnie sie juz usmiecha i interesuja go zabawki powoli lubi raczki dalej ehh.
Mi minal mc na zupach. Przez podjadanie niestety na wadze -2,5 kg lse w cm w sumie -16 cm. Wiec cos idzie w dol. Moj problem to zaparcia i zapominam pic wode. Ale teraz juz sie poprawiam i szklanka wody po kazdej wizycie w wc. Nie dojadam juz po synku resztek bo to tez nie dobrze no i zaczynam cwiczyc min 3x w tyg skalpel -bez brzucha. Kolejne pomiary za mc.
Ogolnie czuje sie dobrze w tej roli. Matki polki siedzacej w domu miedzy suszarka z praniem a rozwalonymi zabawkami. Co chwile sie o cos potykam. I coraz bardziej zakochuje sie w tym stanie ogolnego zmeczenia wiecznego pospiechu. Tylko czasem mi zal ze juz nie bede w ciazy. Ze ten stan blogoslawiony za mna. Juz sie nie poruszy w brzuchu maly ktos. Idzie sie uzaleznic od usg badan adrenaliny przed gabinetem.
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 października 2019, 15:46
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 listopada 2019, 08:41
U nas w miarę Ok.
Mamy już swój rytm dnia i nie lubię jak coś go zaburza...
Kacperek przesypia bez karmienia mi już całe noce Także jestem wyspana. Ładnie je, zaczyna się bawić zabawkami. Guga jak najęty. Mam szczęśliwe pogodne dziecko. Płacze gdy jest głodny albo śpiący. Po wizycie u ortopedy mieliśmy skierowanie do fizjo z podejrzeniem zaburzenia napięcia mięśniowego. Byłam na wizycie no i mamy lekkie napięcie mięśniowe w szyi i obręczy barkowej i mamy skierowanie na 10 zabiegów. Jutro pierwsze spotkanie z rehabilitantką. Ciekawa jestem co powie i czy faktycznie będzie aż tyle tego.
Bartuś przechodzi bunt dwulatka. Czasem wyprowadza mnie z równowagi. Wczoraj się już wieczorem popłakałam z tej bezsilności że taki jest. Do tego jak wiecie jestem z nimi sama. Sama muszę się zmierzyć z wychowaniem. Mąż jest z doskoku. I to mocno się odbija na dzieciach niestety.
No ale dziś było już lepiej. Dzieć grzeczniejszy więc i dzień milszy.
Sssss tesciowa pomaga jak ma humor.
Czytam w pamietnikach ze moje "znajome" z czasow staran o pierwsze malenstwo juz sa w drugiej ciazy. Tak sie ciesze
Z fajnych rzeczy u nas z mezem w lozku rozkwit i mimo mooch kg i lekko obwislego brzuszka jest super a maz mnie adoruje ze potrafie zapomniec o swoim nieidealnym ciele. To bardzo wazne dla mnie. Bo powrot do formy wymaga czasu. I mimo ze staram sie trzymac diete to przy dwojce maluchow nie ma mozliwosci na reguralne posilki. Czesto zjem cos w biegu albo jak np dzis o 10:30 przypomnialam sobie ze po za kawa wypita po 7 nic nie zjadlam. A to wiadomo nie sprzyja efektywnemu odchudzaniu. No ale po cichiu licze ze do wiosny bede lala
Poki co musze zrzucic to co mi zostalo po pierwszej ciazy bo po drugiej zostaly mi tylko rozstepy na brzuchu okropne
Budowa domu weszla w stan surowy zamkniety. Za dwa lata pewnie juz zime bedziemy na swoim nie moge sie doczekac.
Doskonale sie w szyciu.
Zaczelam ukladac puzzle. Mam juz dwa obrazy po 500 el. Zamowilam 1000 i 1500
Moja trzecia milosc (pierwsza maz druga starszy ) konczy dzis 3 mc ale czas leci. Kocham tego szkraba chociaz chyba mamy skok bo wczoraj maly byl jakby podmieniony... Placz i tylko na rece.
Ja dzis stanelam na wage po mc i co??? I stoi! Szlak zla jestem bo myslalam ze cos spadnie ehh do chrzcin mc. Chcialam zablysnac a tu widze ze bede pulpet smutno mi bo sie pilnuje i nawet troche cwicze. A ta franca ani drgnie ;( liczylam ze juz pokaze 7 a tu nie a brakuje malo bo pol kg i bedzie 79,9 kg. Wiem wiem duuzo ale ja chce malymi krokami wrocic do wagi. Juz nie wiem co mam robic. jem zupy. Unikam chleba nie jem wcale prawie slodyczy. Pije wode. Slodkich napojow nie lubie. Po synu nie dojadam. Chyba ze zjem i nie jem juz nic innego. Ehh. Zaczne chyba zapisywac co jem dokaldnie co do kesa i moze wyjdzie mi ze w tym biegu jem wiecej?? Moze czas na glodowke ?? Chcialabym schudnac dla siebie dla meza dla dzieci zeby mama byla zdrowa ale i ladna sprawana. Smutno mi okropnie
Od dwoch dni mam mega dola. Nic mnie nie cieszy. Braknie nam kasy na wykonczenie domu. Fachowcy umowieni a tu na koncie pusto... Znowu trzeba isc do banku. To mnie znowu przeraza. Sprawy z przeszlosci ciagle sie ciagnal. Jak wyjda na jaw bedzie ze mna zle na wlasne zyczenie teraz sie tak stresuje. Raz sie udalo. Ciekawe czy znowu.
Chlopaki daja do wiwatu. Bartus ma ewidentny bunt dwulatka. Na wszystko reaguje piskiem. Kacperek sie zrywa przez te jego wrzaski budzi sie. Dobrze ze noce w miare przesypia cale. Chociaz tyle.
Chodze nerwowa. Poirytowana bo wszystko na mojej glowie. Maz jak wraca to i tak go nie ma w domu. A ja juz mam dosc. Kocham tych moich chlopalow i nie oddalabym ich nikomu tylko zle mi ze wszystko sama robie. Maz pracy nie zmieni bo wtedy nigdy sie nie wyprowadzimy. Pozostaje mi zacisnac poslady i jakos przetrwac.
Jedyny plus to taki ze zupy daja efekty. Zwiekszylam liczbe porcji z 3 na 5 plus owoce. No i po 2 tyg ponad 2 kg na minus. Juz mam mniejsza wage od tej z przed ciazy.
Ok ponarzekalam sobie. Biore sie za cwiczenia.
Hedgehog w swieta nie zwolnilam ale mialam meza i duzo mi pomagal wiec bylo ok.
Swieta to byl okropny czas wbrew pozorom. Glownie przez gosci. Zjechala sie rodzinka z dzieciakami. Moj Bartus nie panowal nad soba i o ile w wakacje sie ladnie z nimi bawi to teraz klepanie po glowie popychanie bicie codziennie przez dwa tyg. Mialam dosc! Musialam za nim chodzic krok w krok i to z Kacprem na rekach bo znowu mial skok i nie dal mi spokoju. Takze odliczalam dni kiedy wyjada. Oczywiscie zachowanie Bartka mnie mocno martwi bo od wrzesnia chce go dac do przedszkola o ile sie odpieluchujemy a tu takie kwiatki. Do tego tesciowa strasznie mi dogryzala ciagle i ogolnie byla przez caly pobyt coreczki z rodzina nie mila dla mnie i dla moich dzieci. Bo Bartus nie dobry bo dran itp. Juz mialam dosc jej gadania.
Kacperek skonczyl 4 mc. Dalam mu juz dwa razy marchewke i dwa razy kaszke manna. Poki co nic sie nie dzieje. Przeszlismy regres snu. Masakra chodzil spac 23-24 po godzinnym usypianiu bujaniu itp. W sob mamy wizyte u ortopedy znowu. Po za tym ze lubi na rekach to slodkie dziecko. Smieje sie bawi zabawkami a na macie fika sie na brzuch.
Bartus ma ciezki charakter. Z nim bede miec wesolo. Licze ze wyrosnie ze nauczy sie panowac nad emocjami. Poki co jak ma nerwa to rzuca czym popadnie. Bije mnie jak np jest na rekach. A mi czesto nerwy puszczaja i krzycze na niego. Chociaz wiem ze to nic nie da. Ale Jak mi sie obaj na raz drą to juz mam dosc. A tesciowa za sciana w du**e ma zeby przyjsc i pomoc. Dzis sie juz poryczalam w wc z bezsilnosci jak Bartek wywalil talerzyk z kanapkami bo zdjelam go z lawy na ktora wszeld i skalal po niej. Ehh.
Plus z takich nerwowych i zalatanych swiat ze nic nie przytylam. Teraz znowu jestem na diecie i zegnam kolejne kg
BARTUS:
Powoli bunt chyba mija. Mniej juz psoci. Chociaz ma pomysly wchodzi na wszystko aby wyzej. Przez to w sob zalal sie goracym sokiem. Troche ma slad na reku ale to sie wygoi. Apetyt raz ma a raz nie chce nic jesc. Juz sie az tak tym nie przejmuje. Widze ze jak zglodnieje to zje wszystko. Ciezko z mowieniem. Mowi podstawowe slowa. Pokazuje poszczegone zwierzatks palcem. Kilka umie nazwac dzwiekiem. Nie wola na nocnik. Nie chce nawet siadac. Jak zrobi kupe to to pokazuje. Ral sie przytulasny daje caluski i pokazuje czesci ciala.
KACPEREK:
Za tydz konczy juz 5 mc! Ale czas leci! Dopiero co sie urodzil. Drzalam o niego w szpitalu na kardiologii ale dzieki Bogu wszystko dobrze. Chlopak rosnie zdrowo. Nie wiem ile wazy. Szczepienie mamy za tydz to sie dopiero. Ubranka juz przechodzimy na 74. Pieluchy rozm 3. Mamy rytm drzemek. Dwie krotkie i jedna dluga w nocy ladnie spi. Je zwykle nad ranem 3-5. Rozszerzam mu diete. Je juz marchewke dynie brokula i kaszke manna i ryzowa. Juz jeden posilek to albo zupka albo kaszka. Pije mm kolo 150 mln. Czasem 170 mln ale to sporadycznie. Bawi sie zabawkami
Guga ladnie. Lapie sie za stopy. Obraca sie na brzuch. Uwielbia lezec w lozeczku bez pieluszki. Dzis bawil sie tak godzine ale ma dni ze wcale nie chce lezec tylko na rekach a jak nie to ryk okropny. Po za tym smieje sie i jest slodkim dzieckiem.
JA:
Ja czasem mam dosc. Ze wszystko tylko sama. Ale kocham moja rodzine. Nie zamienilambym sie z nikim. Jest ciezko. Ale dla tych usmiechow. Calusow. Warto! I chociaz czasem lzy leca wieczorem to rano wstaje z nowa energia. Za oknem budowa domu. Odliczam dni do przeprowadzki. Jeszcze ponad rok... Wytrzymam.
Walcze z kg. Jeszcze 10 kg minimum do wiosny. Dam rade!
Bartuś miał mały wypadek. Spadł z łóżka i rozbił głowę o miskę. Ma 4 szwy na czole. Ciężko go upilnować. Taki jest postrzelony ale i potrafi się bawić jak z nim siedzę.
Kacperek rośnie. Ładnie je. Rozszerzamy dietę na całego. Tylko ciągle chce byc na rękach.
Biore się za trening
Dzieciaki dają popalić. Bartek i jego bunt plus Kacper który wstaje raczkuje i wszędzie go pełno. Ahh może się zbiorem i opiszę więcej.
O budzą się.... Lecę !
W końcu jakoś się zebrałam żeby trochę nadrobić zaległości w forum, pamiętnikach no i u siebie coś napisać. Milo będzie czytać za rok dwa co się działo u nas. A dzieje się sporo. Kończymy dom..powoli bo powoli ale może na wiosnę się już przeprowadzimy chciałabym. Chociaż mąż ustaje silnie że w lecie dopiero. Ale ja go w zimie pogonie do roboty hehe
Chłopaki dają popalić.
Bartek ciągle się buntuje. Chociaż już mniej. Jesteśmy na etapie ograniczenia bajek. Ale widzę że jemu ograniczenie czasu nie pomaga bo są awantury jak mu już wyłączam. Więc niestety muszę mu całkiem uciąć bajki. Przynajmniej na jakiś czas. Bo po za awanturami jest slodziakiem. Dużo mówi. Wola ładnie siku już 2 mc. Niestety kupę dalej robi w majtki próbowałam już wszystkiego. Jak to się mówi prośba groźba kara nagroda i nic nie działa. Może dwa razy zawołał a tak to chowa się gdzieś po kątach i robi w majtki. Może z czasem się oduczy jakoś. Hitem są u nas bing i książki puzzle. Lubi ostatnio żeby mu czytać.
Kacper skończył roczek dwa tyg temu. Kiedy to minęło? Nie wiem Kacper to przytulał. Ale i mały rozdarciuch. Budzi się i krzyk. Bawi się i co chwile krzyk. Czasem nie wiem o co mu chodzi. Jeszcze nie chodzi sam. Za rękę ładnie już i przy meblach ale sam może dwa kroki i na pupę siada. Gada już mama i baba. Nadal mi je w nocy raz albo dwa. Totalne przeciwieństwo brata.
Przeraża mnie zima. W jednym pokoju z takimi dwoma żywiołowymi dziećmi. Bartek nie chce się dzielić z Kacprem zabawkami wcale. Wręcz mu zabiera jak się ten czymś bawi i on też chce to samo. Będzie wesoło. Już ja to czuję w kościach.
Kacper już śpi na noc. Bartek jeszcze leży... Ale też zaraz usunie. Nie śpi mi w dzień już ponad tydzień. I tak mi chodzą spać na noc koło 18 wstają koło 6 także nie jest źle.
Zaraz jak usuniże pojadę do go Riddickaakupy. Teściowa będzie czuwać ale nie obudzą się przynajmniej do 22
Ja ciągle na diecie. O ile.mozna to nazwać dieta. Czasem za dużo podjadam. Ostatnio chyba za dużo mam stresu bo znowu jem w nocy... Muszę to przerwać bo kg pójdą w górę... A powoli zbliżam się do wagi sprzed pierwszej ciąży. Jeszcze 3 kg!
Nie cwicze ostatnio za często. Jakoś nie mam.sily po całym dniu. Ale muszę się zebrać. Teraz walczymy z katarem i coś nas wszystkich rozkłada. Ehh. O Bartek wola. Idę. Buziaki :*
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 września 2020, 18:58
BUDOWA:
Już bliżej jak dalej ale te ostatnie prace będą się ciągnęły przez zimę i wiosnę aż do lata kiedy to chcemy się przeprowadzić. Obecnie mamy zrobione ocieplenie i w poniedziałek robią nam elewacje. Zamówione meble do kuchni. Łazienka na górze już w płytkach. Powoli to idzie. Jak by była kasa to i na Wielkanoc by się udało. A tak trzeba trochę poczekać.
BARTUŚ:
Gada gada gada. Buzia mu się nie zamyka. Ale to dobrze bo wiem jak się martwiłam że mało mówi a piszczy. Odpieluchowany całkiem. Na noc zakładam już ale już nie sika zawsze ma sucho. Odsmoczkowany. Poszło gładko! W szoku jestem że aż tak dobrze. Zawiózł swoje smoczki do sklepu. Wybrał sobie samochodzik. Oddal pani. Pytał o smoczki przez kilka dni ale powtarzalam mu gdzie są ze sam tak zdecydował i nie było płaczu histerii awantury. Szok. Pozytywny ale szok
KACPEREK:
Chodzi już sobie na całego. Bawi się ładnie zabawkami. Lubi się przytulać i długo siedzieć na kolanach. Mówi mama tata baba dać chlap. Składa rączki do Bozi i pokazuje jak duży urośnie. Jest małym obzarciuchem. Ciągle coś je hehe.
Biją się te moje chłopaki. Głównie starszy klepie albo gryzie itp. no ale to dzieci. Oby im szybko przeszło. Dobrze że pogoda jest bo chodzimy na spacery. Taka odskocznia od tego co się dzieje obecnie w kraju. Dobrze że mieszkam na wsi. Nie jestem zamknięta w domu jak bym mieszkala w mieście nie było by pewnie takiej swobody.
Moi rodzice mają tego wirusa. Już ponad tydzień siedzą zamknięci. Ehh.
Moja dieta idzie tak sobie. Mam zrywy i trzyma się a mam dni że totalnie nie mam weny żeby się pilnować najgorsze są wieczory.... Ćwiczyć trochę ćwiczę. Chociaż tyle.
Moje maleństwa już śpią. W końcu Bartuś zasnął. Idę na trening. Prysznic i spać. Padam już na pyszczek. Jutro kolejny dzień z moimi skarbami. Jak zawsze piękny i wyjątkowy. Ciekawe czym jutro mnie zaskoczą
U mnie od kilku dni masakra. Mam mega PSM do tego Bartek jest nie do wytrzymania od poniedziałku jakby diabeł w niego wstąpił. Bije brata ciągle. Zabiera mu zabawki nie dzieli sie. Na każdą moja prośbę jest NIE. Dziś awantura bo zrobił kupę na nocnik w pokoju i siedzi śpiewa gada a to śmierdzi. Mówi że robi jeszcze ale widzę że się po prostu bawi i tak kilka minut w końcu zabrałam nocnik i do WC wylałam. Ryk pół godziny bo mu zabrałam kupę. Oczywiście pokój do wietrzenia. Minęła godzina powtórka. Znowu kupa i ryk. Jutro nocnik chowam i na kibelek niech siada bo ja się wykończe. Wczoraj znowu u babci lizaka dostał pół godz przed kolacją więc nie dałam mu bo kolacja zresztą miał po obiedzie sporo słodyczy i już mówię mu że starczy i tłumaczę że brzuszek boli itp s ten awantura i ryk pisk bo lizak. Ja się nie złamałam i nie dałam tyle że przyszedł teść i żebym mu dała żeby już się nie darł... Ale nie dalam. Mam dość. Wysiadam e takich dniach momentach. A najgorsze że jestem w tym sama. Nikt mnie nie wspiera w tym wychowaniu. Każdy aby patrzy się krzywo bo krzyczę zakazuje czegoś wymagam od syna. Nawet mąż. Ale czy pozbieranie puzzli do pudełka to takie ciężkie dla takiego dziecka? Kiedy ma się nauczyć sprzątać jak nie od najmłodszych lat? Dobrze że moja mama mnie rozumie i wspiera że muszę być silna. Mam ich dwóch i nie mogę dać sobie wejść na głowę. Ale mama jest daleko i nie ma jej obok żeby mi pomogła. A niestety teście to aby się nie darł. Dla świętego spokoju pozwalać na wszystko. Mąż też. Aby mieć spokój jak wróci do domu z delegacji. A ja mam piekło z nimi ostatnio. Wieczorem już tylko łzy lecą z bezradności. Ehh. Ulało mi się. Sorry. Musiałam.
Kacper je dwa razy w nocy znowu... Nie da rady nie zrobić butli bo krzyk. Zje i śpi dalej a ja nie śpię. Leżę i dłubie w tel albo coś zjem. Potem mam wyrzuty sumienia budzę się rano ociężała bo wiadomo że organizm cały czas trawi... I tak w kółko. W dzień mogę żyć o kawie a wieczorem muszę nadrobić bez sensu...
Chłopaki w miarę. Bartek trochę się uspokoił. Bo ja się uspokoiłam. Nie krzyczę tak jak ostatnio. Więcej rozmowy. Więcej poświęcenia na zabawę. I jakoś tak się to trochę uspokaja. Wiadomo bije jeszcze Kacperka. Nie daje mu zabawek. Ale już i całuje. I pomaga mu. Pokazuje jak klocki układać. Widzę światełko w tunelu.
Kolejny problem to budowa. Kończą się pieniądze. A zostało sporo do zrobienia. Ja już bym się chciała wyprowadzić. Mam dość tej ciasnoty. I to też mnie denerwuje. Brak swojego kąta.gdzie nie otworze szafki tam się coś wysypuje. Masakra.
Z Bartusiem robimy książeczki dla dwulatka. Śmiga wszystko i to szybko. Ja w szoku. Umie liczyć prawie do 10 także bystry jest
Kacper już pokazuje swoje nerwy. Szybko 😳 oj zima będzie ciężka i długa z nimi. Ale już blisko koniec roku. Aby do wiosny.
Tylko muszę w końcu się wziąć za siebie i zrzucić te kilka kg do tej wiosny ehh tylko jak się zebrać ?