Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Marzenia o rodzinie, które zaczynają się spełniać :)
Dodaj do ulubionych
‹‹ 2 3 4 5 6

3 lipca 2019, 09:21

32tc + 4 (33tc)

Powiem szczerze, myślałam, że już mi minęło, w końcu upłynęły już prawie 3 lata. A to wciąż we mnie siedzi...
Izba Przyjęć na którą miałam zgłosić się żeby ustalić termin CC jest zaraz obok oddziału patologii ciąży... Mój doktor robił wczoraj zabiegi, widziałam dziewczyny wyjeżdżające na łóżkach z gabinetu zabiegowego. Ściskało mnie w środku, łzy zaczęły napływać do oczu, bo jakiś czas temu byłam na ich miejscu... Starałam się nie patrzeć w tamtą stronę, zacząć patrzeć w telefon, robić cokolwiek byleby nie widzieć tego miejsca. Miałam dość luźną bluzkę, torebką starałam się zasłonić spory już brzuszek, żeby dziewczyny chodzące po oddziale i wchodzące do zabiegówki nie widziały, bo wiem jak to bardzo boli, zwłaszcza w takim momencie.

Syn <3 wypychał się mocno, nóżką smyrał mnie po żebrach chyba żeby odpędzić moje myśli od tego co było i dać do zrozumienia, że teraz On jest najważniejszy <3 Słyszałam płacz dzieci, bo niedaleko jest oddział położniczy i noworodkowy. Kiedyś marzyłam żeby trafić kiedyś tę stronę i wkrótce tam będę <3.
Być może gdy Synuś <3 przyjdzie na świat to będę postrzegała ten szpital i oddział odmiennie niż teraz, być może będzie mi się kojarzył tylko dobrze i radośnie.

8 lipca 2019, 21:47

33tc + 2 (34tc)

Narobiłam się dzisiaj... posprzątałam pokój, wyniosłam resztę moich rękodzielniczych przydasi, posprzątałam komody, pochowałam wszystkie rzeczy z biurka, żeby wynieść je na strych. Niby to tylko biurko i 4 szuflady a pierdół w środku co nie miara :). Mąż mocno się zdziwił jak wrócił z pracy. Był zadowolony, ale oczywiście opieprz dostałam, że robię to sama.
Koło łóżka zostawiłam sobie małą komódkę z dwoma szufladami, mam tam gazetki typu "M jak mama", leki które biorę codziennie, glukometr i gazetki rękodzielnicze - teraz mało dziergam to chociaż sobie gazetki pooglądam :).

Mam wrażenie, że ten ostatni miesiąc może być ciężki dla mnie. Co noc budzi mnie zgaga, bez znaczenia co zjem na kolację i ile wody wypiję. Staram się spać w miarę wysoko (prawie na siedząco), trochę mi to pomaga, ale zgaga i tak dokucza. I chyba zmniejszył mi się żołądek, zwróciłam uwagę że teraz mogę zjeść znacznie mniej niż wcześniej.
Jestem też znacznie mocniej wyczulona na zapachy, zupełnie tak jak na początku ciąży. Mąż niczego nie czuje, a ja wiem co teściowie gotują na dole, albo że teściowa sprząta bo czuję zapach detergentu.
Bolą mnie czasem żebra po lewej stronie, ale to dlatego że Synuś <3 mocno się wypycha. Zazwyczaj jego nogi widzę w bliskich okolicach mojej blizny z boku po pierwszej operacji.

W sumie co ja się dziwię, brzuszek mam coraz większy, Mały rośnie więc potrzebuje dużo miejsca. Jak wchodzę na wagę to muszę już się wychylić, bo brzuszek zasłania mi cyfry :)

Spokojnie wytrzymam :) przynajmniej mam taką nadzieję :)

11 lipca 2019, 10:51

33tc + 5 (34tc)

Byłam rano na badaniach, ogólnie morfologia w porządku pomimo kilku podwyższonych wskaźników, hemoglobina 13,8 więc jest dobrze :). Dałam też mocz na posiew, cały czas pokazują się leukocyty i bakterie więc lekarz chce sprawdzić co za cholerstwo się przyplątało. Wynik ma być niby w ciągu 7 dni.

Mąż dzisiaj jechał do pracy na drugą zmianę, pojechał trochę wcześniej bo z tego co mówił to mają sporo pracy, a tą godzinę będzie mógł sobie odebrać. Na badania pojechałam sama, chciałam żeby Mąż się wyspał i nie zrywał z rana bez potrzeby.
Apropo Mąż - wczoraj mnie zaskoczył. Zapytał mnie ile po cesarce muszę odczekać, żeby próbować kolejny raz zajść w ciążę... Trochę mnie zatkało, bo Synuś jeszcze się nie urodził więc nie myślałam o drugiej ciąży. Nie rozmawiałam z lekarzem na ten temat, więc w sumie nie umiałam konkretnie odpowiedzieć Mężowi na jego pytanie. To pewnie będzie zależało od wielu czynników.

On chce iść za ciosem, chciałby żeby różnica wieku między dziećmi była mała i żebym jak najdłużej była w domu. Z jednej strony ma rację, dzieci razem by się wychowywały i kontakt między nimi może byłby lepszy, miałby mnie dłużej w domu co mu się podoba, bo ma wszystko zrobione i wszystko na gotowe.
Znów z drugiej strony przeraża mnie sama myśl o kolejnych staraniach, badaniach, monitoringach, liczeniu cykli, wybieraniu odpowiedniego momentu. Wiem, że być może przesadzam, bo może następnym razem uda się szybko.

15 lipca 2019, 11:45

34tc + 2 (35tc)

W sobotę przyjechała do mnie Siostra :), przywiozła mi 3 kartony ubranek i bucików dla Małego :). Także pranie i prasowanie jest w toku :). Na razie piorę te malutkie rzeczy 50, 56 i 62, te większe poczekają w kartonie aż Mały podrośnie :). Chyba będę musiała zainwestować w większą komodę :D, albo oddać Małemu swoją półkę w szafie :).

Mąż w tym tygodniu jeździ do pracy na drugie zmiany (od 11:00), więc rano stwierdził, że przestawi już komody, a jak wróci to skręci łóżeczko, przytachał już nawet karton do pokoju :). Chyba powoli udziela mu się moja panika :p.
W środę mam wizytę u lekarza, więc dowiem się jak wygląda sytuacja, szyjka, przepływy itp.
Niby termin CC jest za 4 tygodnie, ale chyba powoli będę pakować torby do szpitala. Wiem, że to może za wcześnie, ale wolę mieć wszystko gotowe.
Dość wyraźnie opuścił mi się brzuch, jak trochę więcej pochodzę to czuję, że Synuś <3 napiera dość mocno główką na dół. Ale nie mam skurczy, brzuch mi się napina tylko od czasu do czasu i to zupełnie bezboleśnie.
Mały rusza się dość intensywnie, zwłaszcza gdy opowiadam mu co się dzieje na zewnątrz :).

17 lipca 2019, 14:27

34tc + 4 (35tc)

Synuś waży 2350 gram :) <3 , że tak powiem kawał chłopa z Niego :) :D. Moja waga 60,5kg, tutaj niewiele się zmieniło :D , ale najważniejsze, że Mały przybiera na wadze :). Co prawda jest troszkę poniżej średniej, to dlatego, że jestem na diecie.
Szyjkę nadal mam twardą i zamkniętą, nie dzieje się nic niepokojącego, doktor twierdzi, że na spokojnie dotrzymamy do terminu CC. Doktor prosił jedynie, żebym była już na miejscu, tzn. nie wyjeżdżała w dłuższe trasy.
We wtorek mam podjechać do gabinetu na pobranie do GBS i na KTG, a 2.08 mam ostatnią wizytę przed rozwiązaniem <3.

Synuś <3 dokazywał dzisiaj już od 5:30 :) , wczoraj też za specjalnie nie dał mi spać :).
Ma już mało miejsca, chociaż ja nadal jestem w szoku, jak on się tam mieści :)

19 lipca 2019, 12:21

34tc + 6 (35tc)

Miałam wczoraj dzień paniki. Czułam Synka rano ok 6:00, potem nic. Ani po śniadaniu, ani po obiedzie, ani po przekąskach. Leżałam na lewym boku, na prawym, zaczepiałam, mówiłam do brzucha. Nic.
Fakt, że wczoraj trochę chodziłam, sprzątałam itp. więc brzuch sporo się kołysał.
Na szczęście po 19:00 wrócił Mąż, ja oczywiście już w panice mówię, że od jakiegoś czasu nie czuję ruchów. Co zrobił Mąż? Przykucnął, przytulił policzek do brzucha i zaczął mówić do Małego, żeby nie denerwował mamy, żeby chociaż mnie musnął stopą. I co? Jaś posłuchał się i zaczął mocno się ruszać, wypychał się tak konkretnie, że widziałam jego pupę i kolanka jak przesuwał się pod skórą. Widocznie miał dzień leniwca i bardziej chciał spać niż się ruszać.
W ogóle o co chodzi? Ja zaczepiałam Go, głaskałam cały dzień i nic, a Mąż tylko chwilę się przytulił i Mały od razu się rozruszał. Chyba robię się trochę zazdrosna :)

Doktor mówił, że jak przez dłuższy czas nie będę czuła ruchów to mam do niego zadzwonić i jechać na KTG, ale dla niego dłuższy czas to kilkanaście godzin, a ja już po kilku chwilach ciszy wpadam w panikę...

W ogóle miałam słabą noc, około północy znów złapała mnie mocna zgaga, to powoli robi się normą, nie jadłam nic co mogłoby tą zgagę powodować.
Za to ból prawego biodra o 3 w nocy mnie zaskoczył. Nie mogłam ułożyć się na łóżku, bo ból był straszny. Jak próbowałam usiąść to prawie się popłakałam. Położyłam się z powrotem na lewym boku i zaczęłam masować sobie to biodro, dość mocno uciskając. Przeszło na tyle, że mogłam zasnąć. Teraz jest już dobrze. Po bólu nie ma śladu.
Gdy będę we wtorek u doktora to muszę go zapytać o to, czy możliwe jest że Jaś uciskał jakiś nerw i stąd ten ból, czy jednak zaczynają się problemy z kręgosłupem. W sumie dobrze, że dopiero teraz by się zaczęły.

20 lipca 2019, 10:35

35tc + 0 (36tc)

Mąż pojechał na turniej piłkarski, w zeszłym roku byliśmy razem w Opolu, w tym roku postanowiłam odpuścić z uwagi na duży brzuszek. W przyszłym roku pojedziemy już we troje.

Dobrze, że Go nie ma, bo mój humor dzisiaj jest mocno słaby... Nie rozumiem pewnych sytuacji. Dlaczego takie Maluszki muszą odchodzić nawet nie poznając rodziców? Nie poznając świata?
Łzy płyną mi po policzkach, nie mogę przestać o tym myśleć...

23 lipca 2019, 12:27

35tc + 3 (36tc)

249 dzień cyklu
3 tygodnie do CC

Miałam mieć dzisiaj KTG i pobranie do GBS, ale doktor chyba coś źle mi zapisał i mam w końcu jechać jutro. Już jak weszłam na teren i nie widziałam samochodu to wiedziałam, że albo ja coś porąbałam albo lekarz. No ale okazało się, że zamiast 24.07 wpisał mi 23.07, zdarza się każdemu :). Pojadę więc jutro, teść już się zaoferował, że mnie zawiezie :)
Wracając zajechałam do Lidla, jest teraz jakiś tydzień Street Food, więc kupiłam Mężowi burgery na spróbowanie :), lubi takie wynalazki w przeciwieństwie do mnie :).
Dla siebie kupiłam maliny i brokuły bo Jaś lubi :) i cukier po tym mam niski, więc mogę ciut więcej zjeść :).
Dziś o 2:00 w nocy po raz pierwszy obudziłam się, żeby iść do toalety :D. Zazwyczaj noc mam spokojną pod tym kątem, ale dzisiaj już nie dałam rady się wstrzymać ;).

Zauważyłam, że coraz częściej mam spięty brzuch, to chyba skurcze przepowiadające, ale nic mnie nie boli i nie ciągnie. Normalnie czuję ruchy Jasia, czasem są trochę bolesne, jak wsadzi nogę nie tam gdzie trzeba :). Zobaczymy czy jutro coś wyjdzie na KTG.

24 lipca 2019, 11:41

35tc + 4 (36tc)

250 dzień cyklu
2 tygodnie i 6 dni do CC

Noc była ciężka, w ogóle nie mogłam spać, zauważyłam że zgagę mam już nawet po wodzie :/. Nie muszę nawet nic jeść, wystarczy że napiję się wody. Co najlepsze najmocniejszą zgagę zawsze mam w okolicach północy, nie wiem od czego to zależy. Zasnęłam grubo po 2:00 w nocy, chyba padłam już ze zmęczenia.
Na szczęście jeszcze tylko niecałe 3 tygodnie, dam radę choćbym miała wcale nie spać.

Ledwo zwlekłam się na dzisiejsze KTG i muszę przyznać, że prawie na nim przysnęłam :p. Musiałam leżeć cały czas na prawym boku, bo gdy leżałam na lewym to położna nie mogła złapać Jasia. Oczywiście Małemu nie podobało się to badanie, więc kopał w aparat :).
Ogólnie doktor powiedział, że KTG wyszło bardzo dobrze, tętno Jasia to 130/80 i nie mamy czynności skurczowej. Miałam też pobranie do GBS, wynik będzie na kolejną wizytę.

29 lipca 2019, 18:36

36tc + 2 (37tc)

255 dzień cyklu
2 tygodnie i 1 dzień do CC

Lekarz przestrzegał mnie, że Jaś może już trochę mniej się ruszać bo ma mało miejsca. Ale gdzie tam :D, nasz Synuś zwłaszcza w taki gorąc lubi pobrykać i wpychać nogi pod moje żebra :). Nie ukrywam, że uwielbiam czuć i patrzeć jak się rusza <3.
Pomimo tego, że jest mi już ciężko to wiem, że na prawdę będzie mi brakowało tego brzuszka <3 <3, pomijam fakt, że nadal zastanawiam się jak On się tam mieści :D :D.

W weekend byliśmy u mojej Mamy na grillu, w sumie to ostatni dzwonek na jakiekolwiek wyjazdy. Teraz chcę być już w domu, w razie jakby coś miało się zacząć (mam nadzieję, że nie :D ).
Najlepsze jest to, że trochę zjadłam na grillu, a cukier godzinę po 116 o_o. No i niech ktoś mi wytłumaczy o co w tym chodzi :D.
Ale na szczęście jeszcze tylko 2 tygodnie i nie będę musiała się martwić poziomem cukru :).

2 sierpnia 2019, 21:46

36tc + 6 (37tc)

259 dzień cyklu
1 tydzień i 4 dni do CC

Jaś na dzisiejszej wizycie ważył 3200g :) , chyba będzie z Niego kawał chłopa :), chociaż doktor mówi, że w momencie rozwiązania nie powinien ważyć więcej niż 3500g, także zobaczymy :). Ale nie ważne ile będzie ważył, ważne żeby był zdrowy :) i na szczęście nie ma makrosomii która się zdarza przy cukrzycy.

Dostałam karteczkę z badaniami do zrobienia przed CC - sód, potas, morfologię i jakieś badania na krzepliwość krwi, GBS na szczęście wyszedł ujemny więc nawet nie potrzebuję antybiotyku :).
Szyjka zrobiła się miękka, ale nie ma rozwarcia, doktor twierdzi, że dotrzymamy do tego 13-go :).

W ogóle bardzo się uspokoiłam, bo okazało się że sam doktor będzie robił mi cięcie :). Dziękuję sobie, że wybrałam lekarza który pracuje w szpitalu :D. Powiedział mi co i jak, na którą mam przyjechać i co zabrać.


W środę dosłownie na chwilę widziałam się z koleżanką z pracy i dziwnym trafem nagle wszyscy sobie o mnie przypomnieli :D. Wczoraj odezwało się 2 kolegów, a dzisiaj dzwonił kierownik. Oczywiście wszyscy z troską pytali jak się czujemy i mówili, że tęsknią. Jasne... Już dawno przestałam im wierzyć, na wszystkich polach. Tęsknią bardziej za tym, że odwalałam za nich całą robotę, a teraz muszą robić sami. Jak przyjdzie co do czego, to jestem pewna, że nawet nie będą walczyć o mój powrót, tylko zdają się na decyzję wiceprezesa.


Szkoda mi tylko mojego Męża... Widzę, że jest już przemęczony. W tym roku brał tylko pojedyncze dni urlopu na spontaniczne wyjazdy na weekendy, nie miał prawdziwego wolnego i urlopu. Co prawda jak Mały się urodzi to dostanie od 14 dni opieki na nas to może trochę wypocznie, ale to nie jest to samo co wyjazd na urlop.
W październiku lub na początku listopada planuję zabrać go i Jasia chociaż na kilka dni gdzieś niedaleko, może do Torunia albo Łodzi, żeby mógł się trochę oderwać od pracy.

4 sierpnia 2019, 13:34

37tc + 1 (38tc) - ciąża donoszona

261 dzień cyklu
1 tydzień i 2 dni do CC

No to chyba zaczynam panikować... Zdrzemnęłam się po obiedzie i później będąc w łazience zauważyłam na wkładce lekko brązowy śluz z brązowym fragmentem na dosłownie 1-2mm. Przy podcieraniu nie było nic, tylko na wkładce. Czy to powoli czop odchodzi?
Nie czuję żebym miała skurcze, co jakiś czas zaboli mnie brzuch jak na miesiączkę, ale to nie jest ani regularne ani długie ani bardzo bolesne.
Jaś rusza sie normalnie, rano brzuch aż mi falował.

Jeżeli plamienie znów się pojawi albo zwiększy to zadzwonię do lekarza i chyba pojadę na IP. Mam nadzieję że nie potraktują mnie jak wariatkę ;p

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 sierpnia 2019, 13:34

6 sierpnia 2019, 09:16

37tc + 3 (38tc) - ciąża donoszona

263 dzień cyklu
1 tydzień do CC

Na razie sytuacja jest opanowana :), plamienie już się nie pojawiało, wczoraj w nocy miałam lekkie bóle brzucha jak na miesiączkę, trwające ok godzinę, w nieregularnych odstępach czasu. Doktor mówił, że to bóle przepowiadające, macica przygotowuje się do porodu więc mam się nie stresować :)
Ale dzisiaj już spokojnie przespaliśmy noc :), jak padłam o 23 tak obudziłam się o 5:00.

Spakowałam wczoraj torbę dla Jasia, wszystko według wytycznych ze strony szpitala i listy BBF, zapakowałam dodatkowo smoczki i butelki w razie gdybym nie miała pokarmu. Swoją torbę spakuję jutro, bo planuję wziąć sportową torbę Męża, a jedzie dzisiaj na mecz i musi ją zabrać :).
Apropo Męża - zrobię mu małą niespodziankę :) kupiłam mu drewniane szachy turniejowe :), lubi grać, kiedyś nawet zdobywał puchary i medale w jakiś turniejach szachowych więc mam nadzieję, że mu się spodobają :).

Pomimo wszystko chyba jeszcze nie do końca dociera do mnie, że już za tydzień Synuś będzie z Nami :) <3 <3. Nasz Malutki, Wymarzony, Wywalczony Pierworodny <3 <3

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 sierpnia 2019, 09:18

15 sierpnia 2019, 22:11

Ciąża zakończona 13 sierpnia 2019

We wtorek o godzinie 11:06 na świat przyszedł nasz upragniony, wyczekiwany i wystarany Synuś - Jaś :).

Cięcie cesarskie wspominam niezbyt miło, zgodziłam się na znieczulenie w kręgosłup bo anestezjolog nastraszył mnie, że narkoza nie sprawi, że nie będę nic czuła. 4 razy próbował i myślałam że umrę na tym stole operacyjnym, oczywiście nie dał rady i w końcu dali mi narkozę. Nigdy więcej takiej głupoty... Narkoza i basta.
Po operacji jedyne co pamiętam to ból obkurczającej się macicy i najpiękniejszy widok świata gdy położna przywiozła mi Synka <3 <3. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia <3 <3

Więcej szczegółów wkrótce, teraz Syn woła papu ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 sierpnia 2019, 13:01

17 sierpnia 2019, 16:23

<3 4 dni <3

Wracam z opisem co się u mnie działo przez te kilka dni :).

Jeżeli chodzi o cesarkę to tak jak pisałam poprzednio, była dramatyczna jeżeli chodzi o znieczulenie. W ogóle podczas 4 próby wkłucia na sali operacyjnej popłakałam się jak bóbr, była to mieszanka bólu, strachu o Jasia i nerwów. W sumie to dobrze bo wtedy anestezjolog zrezygnował z dalszych prób. Jedyne co dobre to to, że w ogóle nie wymiotowałam po narkozie . Organizm chyba już się przyzwyczaił ;).
Jasia zobaczyłam pierwszy raz ok 16:30 jak byłam już na tyle świadoma, że mogłam go nakarmić :), leżał ze mną cały czas, Mąż czuwał nad naszą dwójką :). Wstałam ok 20:00 i przenieśli mnie na normalną salę.
I zaczęło się bajlando :D. Ja osoba rodząca po raz pierwszy, nie dość że mega obolała po operacji to musiałam zająć się dzieckiem, czego do tej pory w ogóle nie robiłam :D. O Boziu jak karmić, przewijać i podnosić to Maleństwo?
Niewiele pamiętam z tej pierwszej nocy, pamiętam tylko że spałam łącznie może z godzinę, a tak to czuwałam.
Drugiej nocy zdezerterowałam i poszłam do położnej po buteleczkę mleka modyfikowanego, bo miałam wrażenie że Jaś się nie najadał moim pokarmem. I miałam rację, dojadł 10ml i pięknie spał. Potem oczywiście ilość pokarmu zwiększała się i Jasiowi wystarczała mama :).
W czwartek lekarze zadecydowali, że wypuszczają nas do domu :), ucieszyłam się, ale i mocno zdziwiłam, bo myślałam że wyjdziemy najwcześniej w sobotę, a tu czwartek i dostajemy kopa na do widzenia :) - dwie doby i do domu :).

Jaś nie ma żółtaczki, badania słuchu ma bardzo dobre, napięcie mięśniowe oki, odruch ssania - mega mocny o czym świadczą moje obolałe brodawki :), morfologię ma lepszą niż ja :D. I co ważne - nie przeszła na niego cukrzyca ciążowa :), położna nawet pochwaliła mnie za wzorowe trzymanie diety :).

Co do mnie to boli mnie wszystko :D. najbardziej ciągną szwy, ale wyciągamy je we wtorek w szpitalu. Spuchły mi również stopy i łydki, co podobno jest normą po porodzie (nie wiedziałam że przez cc też), ale Mąż kupił mi maść z kasztanowca i dwa razy dziennie smaruje mi nogi i robi masaże więc opuchlizna zaczyna schodzić :). Boli mnie też kręgosłup, co najbardziej mnie niepokoi, to na pewno jest efekt wkłuwania i próby znieczulania. W najbliższym czasie planuję wizytę u mojego ortopedy to zobaczymy co on na to.

Nie ukrywam, że zdziwiłam się mocno, że urodził się taki mały :D. Myślałam, że będzie miał ponad 3,5 kg i wzięłam nawet kilka ubranek na rozmiar 62 w razie jakby urodził się większy :). A tu zonk, nawet 56 są na Niego za duże :D. Taka kruszyneczka :).
Ale muszę przyznać, że Syn nam się udał, jest tak śliczny, że nawet przebijał urodą dziewczynki leżące na oddziale :)

No i mój Mąż - co chwilę zaskakuje mnie swoim zachowaniem, oczywiście na plus :). Rozczula mnie to jak zajmuje się Jasiem :). W ogóle nie boi się go podnosić, przewijać czy przebierać :) W domu robi dosłownie WSZYSTKO, ja mam tylko leżeć, odpoczywać i zajmować się Małym.

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 sierpnia 2019, 16:30

21 sierpnia 2019, 09:37

<3 8 dni <3

Wczoraj mieliśmy pierwszą wizytę położnej z przychodni :). Wspaniała kobieta :), nawet bez zająknięcia odpowiadała na wszystkie nasze pytania (dwie kartki A5 :D ). Obejrzała Jasia, zważyła - 3100g żywej wagi :D. Wrócił do wagi urodzeniowej + dodatkowo przybrał 140g :). Powiedziała mi, że widocznie mam dobry i kaloryczny pokarm :). Mam tylko pilnować, żeby Mały nie jadł za często, tj. max co 4 godziny ale nie częściej niż co 3. Wczoraj wdrożyliśmy to w życie, były protesty i popłakiwania kiedy po półtorej godzinie nie dostał piersi, ale muszę go przyzwyczajać do większych przerw, bo będzie dużo przybierał i będzie często bolał go brzuszek. I w nocy widziałam już progres, ciągnie dłużej i z obu piersi bo wie, że dostanie papu dopiero za kilka godzin.
Smaruję go zielonym Linomagiem i kąpie w wodzie z mąką ziemniaczaną, według zaleceń położnej. Żółtaczka już mu prawie zeszła, ma jeszcze troszkę na buzi, ale szybko zejdzie. Pępowinkę jeszcze mamy, ale ubieram go w spodenki i koszulkę, żeby szybciej wyschła.
Generalnie jest bardzo spokojnym dzieckiem, popłakuje tylko wtedy gdy coś bardzo mu nie pasuje. Śpi w swoim łóżeczku nawet bez większych protestów. Zaczynamy się coraz lepiej dogadywać :).

Mi dzisiaj zdjęli szwy, nareszcie :D. Troszkę jeszcze boli mnie brzuch przy wstawaniu, ale minie :). W ogóle brzuch bardzo szybko mi się wchłania :), myślę że jeszcze z tydzień i będę płaska :). W 3 dobie po porodzie wróciłam do wagi sprzed ciąży - 56kg, teraz już chudnę, dzisiaj na wadze było 54,5kg. Nogi powoli wracają do siebie, są jeszcze troszkę spuchnięte, ale zmieściłam się w moje baleriny :).
Piersi... Rozmiar G nadal jest, mam bardzo dużo pokarmu, muszę ściągać trochę laktatorem bo inaczej bym wybuchła ;).
Mogę się już normalnie przytulić do Męża w nocy :), jest rewelacyjnym Mężem i świetnym Ojcem. Moja Siostra nawet powiedziała, że zazdrości mi takiego Męża, ba, kto nie zazdrości ;). Sprzątał, gotował, robił pranie, pomaga mi przy Jasiu :), no ideał :)

26 sierpnia 2019, 09:25

<3 13 dni <3

Przyznam, przez te prawie dwa tygodnie miałam dwa kryzysy... Chyba dopadł mnie baby blues, bo dwa razy poryczałam się z jakiegoś durnego powodu. Tzn. Jaś mruczał i popłakiwał, nie wiedziałam już co z nim robić, żeby troszkę się uspokoił. Mąż brał Go na ręce i ponosił do odbicia, albo zrobił mu otulacz. I Mały przestawał płakać. Za to ja zaczęłam... Chyba chodziło mi o to, że Mąż ogarniał cały dom, zaraz wraca do pracy, ja miałam tylko zająć się Jasiem, a i tak mi to nie wychodziło i On musiał to zrobić...
Teraz jest już lepiej :). Mąż rozmawiał ze mną o tym chyba przez dwa dni i udało mu się mnie przekonać, że naprawdę nieźle sobie radzę z Jasiem i prowadzeniem domu, pomimo nawracających czasem bólów brzucha i kręgosłupa. Powoli ogarniam siebie i dom, znów robię obiady, wstawiam pranie, prasuję i staram się pamiętać o wszystkim.

Jaś jak to dziecko, czasem śpi jak suseł, a czasem popłakuje jak coś mu nie pasuje. Szczerze to wczoraj wieczorem nie wiedzieliśmy już o co mu chodzi, jedyne co to widziałam, że ma coś z brzuszkiem, chyba nie mógł się wypróżnić i płakał głośno. Nie była to kolka, bo to nie ten rodzaj płaczu. Mąż Go trochę ponosił, ja wyprasowałam mu tetrową pieluszkę żeby była ciepła i położyłam na brzuszku. Trochę mu przeszło. Potem dostał pierś i tak naprawdę spał ponad 4 godziny w nocy. Aż się przeraziłam jak zobaczyłam godzinę na telefonie. Wystraszyłam się, że On się budził a ja nie słyszałam, ale Mąż mówił że spał cały czas (Mąż jest czujny jak surykatka, gdy Mały tylko westchnie On od razu się budzi :) ).

Ze mną jest coraz lepiej :), brzuch czasem mnie pobolewa jak na bolesną miesiączkę, szczególnie w nocy, ale to macica jeszcze się obkurcza. Krwawię niewiele, wystarczy mi zwykła podpaska. Kręgosłup boli nadal w miejscu wkłuwania, mam nadzieję że przejdzie...
Moja waga leci w dół, dzisiaj rano już 52,8kg. Brzuszek jeszcze troszkę mam, ale myślę że to kwestia tygodnia i będę całkiem płaska, tak jak przed ciążą :).
No i w piątek mieliśmy z Mężem tzw. udawane przytulanie, jak ja to nazywam :). Ja jeszcze nie mogę nic robić przez ok 4 tygodnie, ale musiałam zadbać o Męża :). Tęskniłam za tym, Mąż też :).
Gdy będę u lekarza na wizycie popołogowej to muszę z nim pogadać na temat ewentualnej antykoncepcji. Wiem, że karmiąc piersią mogę mieć marne szanse na to by w tym czasie zajść w ciążę, ale wolę dmuchać na zimne.
Chcemy mieć drugie dziecko, ale muszę się najpierw zregenerować, pozrastać i zadbać o kręgosłup. Wrócimy do starań pewnie za półtora roku, może ciut wcześniej :)

30 sierpnia 2019, 09:48

<3 17 dni <3

Coraz lepiej dogadujemy się z Jasiem :). Ale jest mega wyczulony, gdy gdzieś idę, wczoraj ledwo zdążyłam wziąć prysznic, a już Mąż pukał do drzwi łazienki i wszedł z Jasiem na rękach :). Będąc w ręczniku głaskałam Synka po główce i mówiłam, że zaraz wrócę tylko muszę się wytrzeć :D. Niby przyjął do wiadomości, ale po 2 minutach już słyszałam, że popłakuje.
Wcześniej myślałam, że Jaś woli mojego Męża, bo przy Nim usypiał i uspokajał się, ale teraz widzę, że potrzebuje nas obojga, przytuli się do mamusi, tatusia i od razu mija ból egzystencji :D.
Dzisiaj rano, po karmieniu zasnął tak mocno, że zdążyłam zjeść ciepłe naleśniki i nawet wypić ciepłą herbatę :) jest progres ;).

Mamy za sobą pierwszą wizytę w przychodni. Mały miał to wszystko gdzieś :D. Przespał jazdę do przychodni, badania, powrót do domu i jeszcze spał chyba z godzinę :).
Ogólnie jest wszystko dobrze :), Jaś jest zdrowy, wszystko jest dobrze. Kupiłam mu probiotyk, bo ostatnio miał problemy z brzuszkiem, ale widzę że już wszystko wraca do normy :), bączki idą w najlepsze :).
Jesteśmy również po drugiej wizycie położnej, stwierdziłam że niektóre jej rady będę miała w dooopie :). Zauważyłam, że po kąpielach w wodze z mąką łuszczy się jeszcze bardziej, więc ostatnio wykąpałam go w żelu do kąpieli z Hipp i jakby było lepiej :), co więcej Jaś polubił kąpiele :). Przez kilka pierwszych płakał bardzo, a ostatnio wcale :), rozglądał się na boki i sprawiał wrażenie zadowolonego :).
Waży teraz 3460g, mam co nosić :). Karmię Go już na żądanie, jest taki upał że nie dziwię mu się że chce pierś częściej. Ogólnie to budzi się na karmienie co ok 3 godziny, w międzyczasie czasem pociamka chwilkę żeby się napić.
Ale niestety mamy jeszcze kikut pępowiny :(, czekam jak na zbawienie żeby odpadł.

U mnie coraz lepiej :), co prawda waga wciąż w dół - 52,2kg, chociaż staram się jeść sporo. W poniedziałek miałam nawał pokarmu w lewej piersi, myślałam że mi wybuchnie... Na szczęście pomogła ciepła kąpiel, masowanie piersi i laktator :) Teraz powoli już wszystko się stabilizuje.

3 września 2019, 11:49

<3 21 dni <3

Jaś dzisiaj kończy 3 tygodnie :), ale ten czas leci :) dopiero co był w brzuchu, dopiero co było cc a tu już taki kawaler rośnie :)
Robi się coraz bardziej okrąglutki :), już nie jest takim malutkim noworodkiem :).

Dzisiaj znów mieliśmy wizytę położnej, zważyła go i wyszło 3780g :) Rośnie w normie, na siatce centylowej ładnie się mieści :).
Ma spory apetyt, za radą pediatry daję mu Biogaię - probiotyk na jelitka, bo widziałam, że biedny męczy się i nie bardzo mógł puszczać bączki. Teraz już jest lepiej, nie pręży się tak, trochę postęka i po robocie :).
Po kąpielach w żelu Hipp skórka Mu się już tak nie łuszczy i widać, że jest nawilżona.
Kikut pępowiny nadal mamy :D. Trzyma się jeszcze na takim małym strupku, położna powiedziała, że odpadnie najprawdopodobniej w przeciągu tygodnia :). Mam psikać kikut Octaniseptem i sporo wietrzyć. Pytałam czemu to tak długo trwa, powiedziała że pępowina była bardzo gruba, dlatego to wszystko się dłużej goi.
W ogóle Jaś mnie zadziwia :D, już chyba 3 dzień tak macha nogami, że śpi w poprzek łóżeczka :D. Już niezliczoną ilość razy przekładałam Go, żeby spał normalnie, ale gdzie tam :). Generalnie jest typem dziecka, które nie lubi mieć ograniczonej przestrzeni, czyli wszystkie otulacze idą w odstawkę. Wyjątkiem są tylko nasze ramiona :).

U mnie chyba powoli kończy się połóg, krwawienie mam już małe, wystarczy mi wkładka. Od jakiegoś czasu noszę już normalną bieliznę, nawet nie wiedziałam że będę się z tego tak cieszyć :D.
W przyszłym tygodniu zadzwonię do doktora umówić się na wizytę poporodową. Muszę zapytać czy robić jakieś badania typu morfologia albo tsh.
Miejsce cięcia czasem jeszcze trochę mnie boli, ale powoli wraca mi czucie w jej rejonach. Bardzo ładnie się goi :).
Moją głowę trochę zajmuje temat antykoncepcji po porodzie, no bo halooo od 2016r nie musiałam się o to martwić. Mąż nie może się doczekać zielonego światła od lekarza, ja również. Ale muszę wybiegać na przód.

9 września 2019, 10:12

<3 27 dni <3

09.09... - 3 lata

"Pamiętaj Martusia, Aniołki nie odchodzą, one zmieniają tylko datę swojego przyjścia na świat"

Te słowa usłyszałam od mojego lekarza podczas kontroli po zabiegu łyżeczkowania. Byłam wtedy w całkowitym dołku psychicznym i nie docierało do mnie znaczenie tego zdania. Jednak zapamiętałam je dobrze.
Cały czas mam w głowie te dwa dni, które przepłakałam w całości. Wtedy nie wiedziałam, że poronienia są niezwykle częste, że nie jestem jedyna.

Mam teraz swojego Aniołka przy sobie, patrzę jak śpi w łóżeczku i uśmiecha się jeszcze całkiem nieświadomie. Czuję Jego zapach i ciepło, gdy się do mnie przytula. Mogę podziwiać z jakim skupieniem wpatruje się w twarz mojego Męża i znajdować coraz więcej podobieństw między Nimi.

Nigdy nie zapomnę o tej pierwszej ciąży, pomimo, że było to puste jajo.

To chyba prawda :) zmieniają tylko datę urodzenia...

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 września 2019, 10:15

‹‹ 2 3 4 5 6