Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 23 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Michał, Zosia, Tobiasz i Niespodzianka ❤ Karmarkowe zmagania ❤
Dodaj do ulubionych
‹‹ 2 3 4 5 6

17 lipca 2015, 22:10

Ostatnio jest tak intensywnie,że nawet nie wiem,od czego zacząć :) Może od najważniejszego,bo od dzisiejszej wizyty. Generalnie,wszystko jest BARDZO DOBRZE i to mnie niesamowicie cieszy.:) Lekarz sprawdził Miśkowi dosłownie wszystko i dziecko jest zdrowe i szczęśliwe :) Michał jest duży,waży prawie kilogram (912 g),a prawie wszystkie parametry wskazują dokładnie na taki czas,jak wiek ciąży wg OM (+-2 dni). Prawie wszystkie..oprócz brzuszka,który jest 2 tygodnie do przodu...Diagnoza? Utuczyłam dzieciaka...:/ Zresztą nie tylko dzieciaka...Dziś jak stanęłam na wadze,to różnica od ostatniego pomiaru była stosunkowo znaczna :( Razem, od początku ciąży przybyło mi 5,5 kg i,niestety,największy wzrost wagi nastąpił właśnie w ostatnim czasie.. Dostałam od Pana doktora zalecenia dietetyczne, w skrócie - mam nie żreć słodyczy!!! To będzie wyzwanie... Dobre wieści są takie,że moje wyniki badań są lepsze niż myślałam :) Moczem kazał mi się pan doktor nie przejmować, powiedział,że jeśli w moczu są tylko bakterie,a nie ma nabłonków,białka,erytrocytów,leukocytów i czegoś jeszcze,to nie jest to sygnał dotyczący infekcji. Najprawdopodobniej mocz po prostu musiał długo czekać w kolejce do badania i bakterie się namnożyły. Kryształy w moczu okazały się bez żadnego znaczenia. TSH jest bardzo ładne i cukier też "jest śliczny" wg mojego lekarza :) Więc z głowy :) Przez 10 dni mam brać urosept dla oczyszczenia moczu,a za 10 dni mam powtórzyć badania i tyle :) W czasie badania USG widziałam dziś też przez chwilę buźkę Michałka :) Nie jakoś wyraźnie,ale trochę tak :) Pan doktor chciał Michalinkowi sprawdzić twarzoczaszkę, czy nie ma rozszczepu,ale się Michaś zakrył rączką i tyla z tego wyszło :D Ale przez tą chwilę było naprawdę słodko :D

Wyprawkowo siedzę teraz w pościelach,śpiworkach i kombinezonach. Pościel do łóżeczka dostaliśmy od koleżanki wraz z 2 zmianami poszewek,ale teraz jestem na etapie szukania pościeli do wózka :) A że ja bardzo lubię pościele i poszewki, to może nawet trochę zaszaleję ;) W każdym razie na razie zakupiłam taką oto pościel do wózka:

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/1331722f4fdd.jpg

Zwykła, najzwyczajniejsza,ale kosztowała 8 zł :) Może jakieś poszewki z czasem wyprodukuję :) U tego samego sprzedawcy zakupiłam kombinezon dla Micha:

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/923101f27fad.jpg

A że temat kombinezonów mnie urzekł,to kupiłam też drugi,a dwa inne licytuję ;)

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/41d60919dfa7.jpg

Kontynuując fotorelkę, znalazłam ludzia na allegro,który sprzedawał nowe smoczki do butelek (butelki dostaliśmy od koleżanki plus jako gadżet na szkole rodzenia). Zakupiłam 3 komplety,bo dwa z nich były po 2 zł,a jeden po 5 zł. Mamy dwa rodzaje butelek,stąd smoczki są 2 różnych firm - Aventa i Tommee Tippee.

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/3301c5e28f0b.jpg

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/ee42509f2e78.jpg

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/cce4c4d381cd.jpg

U tego samego sprzedawcy licytuję też kolejną pościel do wózia,bo jak już mówiłam,pościele bardzo lubię ;) A jak już przy temacie pościeli jestem,to muszę,po prostu muszę, się pochwalić!! Otóż, pokonałam swój strach przed maszyną do szycia, poprosiłam koleżankę o lekcję i postanowiłam dla mojego kochanego synka uszyć poszewki na pościel :D Oto moje pierwsze dzieło:

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/4ba19ae82cfd.jpg

Wiem,że krzywo,a do tego trochę zepsułam zamek,ale wszystko jest nieważne,ponieważ ja to uszyłam :D Ja sama,samiuśka,samiusieńka :D Z pomocą Pana Boga,oczywiście - i co do tego,to nie mam żadnych wątpliwości :) Duma mnie rozpiera :) Następna będzie poszewka na kołderkę,ale kręgosłup już mi dzisiaj na to nie pozwolił.. wrócę do maszyny jutro lub w poniedziałek :) Ale cieszę się,jak dziecko :D

Ostatni czas to też załatwianie różnych rzeczy,jak obiegówka na studia,więc nie nudzi mi się. Ale też cieszę się,że choć dom jest trochę zaniedbany,to nie z winy mojego lenistwa,ale wielości zajęć i wyzwań,które stoją przede mną :) Na razie koniec update'u,jak coś mi się jeszcze przypomni,to dopiszę :)

18 lipca 2015, 19:29

Malusie uzupełnienie o dzisiejszy zakup - krąg połogowy. Czytałam kiedyś o tych kręgach, czy oponkach poporodowych,jak to się inaczej mówi,ale jakoś w ogóle nie zakładałam tego zakupu. Do momentu aż Ania (koleżanka z pracy mojego Męża - od niej dostaliśmy też bardzo wiele rzeczy dla dziecka) nie powiedziała Adrianowi,żebym koniecznie w taką oponkę się zaopatrzyła, szczególnie na pierwszy poród. Opowiedziała mu o tym,jak to ona rodziła po raz pierwszy i też parę osób jej taką oponkę doradzało,ale Ania wyśmiała ten pomysł,bo,tak jak mi, wydał jej się on bezsensowny. Po porodzie zrozumiała skąd te dobre rady się brały :D Mąż więc biegał po Poznaniu szukał takiej poduchy dla niej,a że Ania rodziła w Wigilię, święta czy jakoś tak podobnie,to łatwe zadanie to to nie było :D W każdym razie,posłuchałam jej i w krąg połogowy się zaopatrzyłam :) Oczywiście, znaleziony na allegro za 10 zł :)

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/00e2f7921917.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 lipca 2015, 20:13

21 lipca 2015, 15:32

Dziś jest nasza picgifs-18-8df0c926fd288a5449195bfa1257a5d29e02e46c.gif :D <3 <3 <3
Jeszcze tylko 4YME.gif dni i mój synek będzie ze mną :) Targają mną trochę sprzeczne uczucia,bo z jednej strony już się nie mogę doczekać,a z drugiej strony jestem trochę przerażona.. Kiedy oglądam rzeczy wyprawkowe, wyobrażam już sobie,jak Michał będzie z nich korzystał,jak będę go przebierać, karmić, poić itd. Ale też martwię się,czy sobie poradzę.. Wiem,że na początku będzie mi niełatwo,bo wszystko będzie takie nowe i nieznane,a z czasem nabiorę wprawy - ale stresik jest i myślę,że to całkiem zrozumiałe :) Jest też coraz więcej miłości we mnie do tego mojego dziecka kochanego, coraz więcej czułości <3 Mam jednak nadzieję,że go nie rozpieścimy - nie znoszę rozpuszczonych dzieciaków...:)

Czymże byłby wpis studniówkowy bez szczegółów dotyczących wyprawki? ;) Jak już pisałam wcześniej, siedzę teraz w temacie pościeli, śpiworków zimowych i kombinezonów, i tu trochę poszalałam,ale chcę mieć kilka na zmianę, w razie gdyby dziecko się posikało, porzygało czy coś... Na OLXie udało mi się znaleźć uroczy komplet pościeli do wózka za 20 zł - wypełnienie i 2 zmiany poszewek:

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/ead7169be9af.jpg

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/9ca2d428c1f3.jpg

Co prawda,miałam mały problem,żeby się umówić z ogłoszeniodawcą,ale wstępnie już ją zarezerwowałam i w przyszłym tygodniu odbieram :) Cieszę się,bo bardzo mi się te poszewki podobają :)
Również na OLXie (którego powoli jestem fanką) wyszukałam 2 śpiworki zimowe dla Młodego - jeden za 10 zł,a drugi za 20 zł. Najpierw podobał mi się inny w cenie 45 zł,ale postanowiłam poczekać z zakupem na lepszą okazję i się opłaciło :) W czwartek jadę je odebrać :)

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/4759c4db2a86.jpg

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/e19128d79112.jpg

A na allegro wylicytowałam kolejny kombinezonik:

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/93f88d26109b.jpg

Jeszcze jakiś licytuję,ale mam cichą nadzieję,że mnie przelicytują,bo widzę,że już mam sporo tych zimowych rzeczy,więc zdecydowanie wystarczy :)

Jak odkreślam rzeczy na liście,to widzę,że brakuje mi tylko drobiazgów takich jak rękawiczki zimowe i chustki pod szyję,ale być może dostanę je od mamy mojej Gosi (dziewczynki z korków). Właśnie dziś pytała mnie,czego mi jeszcze brakuje i jak jej powiedziałam,to stwierdziła,że zobaczy,bo będzie robić porządki,a coś jeszcze powinna po swoich córkach mieć :) Byłoby fajnie :) Wolę odkupić od kogoś znajomego niż obcego - zawsze to obopólna korzyść :) Wiem,że też sporo jakichś rzeczy odkłada dla mnie kuzynka i jestem strasznie ciekawa,co tam od niej dostaniemy :) Zaopatrzone w każdym razie jest to nasze dziecko kochane, z czego się cieszę. Chociaż pod tym kątem będę przygotowana na bycie matką ;)
Powoli przychodzą przesyłki z aukcjami allegro i na razie jestem bardzo zadowolona. Rogal do karmienia jest dużo większy niż sądziłam, sprawia wrażenie wygodnego :) Największym ryzykiem były staniki do karmienia,ale też okazały się bardzo fajne i pasują bardzo dobrze :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 lipca 2015, 19:48

21 lipca 2015, 22:22

Yaaay!!! Udało się!!!! :D :D :D Mój studniówkowy prezent dla syna:

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/2c4be291c74c.jpg

Znowu trochę krzywo i rogi z zamkiem jeszcze muszę poprawić,ale mi to jakoś bardzo nie przeszkadza. Narobiłam się,ale udało się uszyć poszewkę na kołderkę do kompletu :) Nie powiem,ale jestem z siebie dumna :) I Mąż też mnie pochwalił :) A tym,że krzywo czy że coś tam nie do końca profesjonalnie wygląda,to kazał się nie przejmować. Powiedział,że Michał to akurat na to na pewno uwagi nie będzie zwracał :D Zdjęcie jutro poprawię,kolory są takie jak na poprzedniej fotce poduszki,teraz przez światło wyszły trochę dziwne :)

23 lipca 2015, 15:41

Moje samopoczucie fizyczne od wczoraj ma się trochę gorzej,a to ze względu na mój cholerny kręgosłup... Problemy z kręgosłupem mam odkąd tylko pamiętam. Wiem,że to dość powszechne w dzisiejszych czasach,ale u mnie sprawa jest jednak ciut gorsza,ponieważ zaniedbałam sprawę w młodości. Efekt? Podwójne skrzywienie kręgosłupa (w odcinku piersiowym w prawo,a w lędźwiowym w lewo) z rotacją, co oznacza mniej więcej tyle,że nie dość,że kręgosłup jest bardzo skrzywiony,to jeszcze się skurczysyn zaczął obracać... Wada,oczywiście,w pewnym momencie się zatrzymała i od jakiegoś czasu się nie pogłębia,ale skutki odczuwam do tej pory i to dość mocno. Najgorzej jest w sytuacji wysiłku fizycznego związanego z dźwiganiem czy schylaniem się. Każda przeprowadzka czy dłuższe sprzątanie,a więc czynności związane właśnie ze schylaniem się, powodują u mnie później duży ból pleców, problem z chodzeniem (drętwieją mi nogi), problem z leżeniem czy nawet wstaniem. Po każdej przeprowadzce następny dzień lub dwa zawsze jest spisany na straty,bo muszę odchorować. Dlatego posprzątanie całej chaty (a jest to tylko kawalerka,więc nic wielkiego) odpada,bo potem bym umarła... Sprzątanie dzielę na pomieszczenia,a czasem nawet na czynności (np. odkurzanie jest dla mnie ciężkie,więc jak odkurzam,to już nie myję podłogi,ani nie sprzątam żadnego innego pomieszczenia..). Tragedia,ale co zrobić, trzeba ponieść konsekwencje swoich zaniedbań. W każdym razie, obiecałam sobie posprzątać dom w tym tygodniu. Wczoraj padło na kuchnię,ale zanim wzięłam się za sprzątanie, zadzwoniła moja mama. Wieści,które mi przekazała dotyczyły mojego 18-letniego brata i pewnej sytuacji,której opisywać nie chcę. Dotyczy jego szkoły i ciągnie się to już jakiś czas,a co wydaje się,że wszystko zostało wyjaśnione,to nauczycielka K. rozgrzebuje sprawę jak flaki, nie potrafi odpuścić i choć nic nowego się w tej kwestii nie pojawia,a mama była w szkole na rozmowach wyjaśniających już ileś razy,to wszystko wisi w powietrzu i w zasadzie nie jest to załatwione do końca. W końcu wczoraj okazało się,że sprawa oparła się o policję, prokuraturę i kuratorium. Moje zdziwienie nie miało granic. Mama jest w szoku i boi się też,co z tego wszystkiego wyjdzie. Jej strach potęguje fakt,że jest sama,bo tato zmarł ponad 4 lata temu,więc nie ma oparcia w najbliższej osobie. Rozmawiałyśmy wczoraj długo i jak skończyłyśmy,to byłam wkurzona na maksa. Sama jestem nauczycielką, w zawodzie pracuję prawie 10 lat i uczniów miałam bardzo różnych,ale nie wyobrażam sobie w podobnej sytuacji zareagować tak,jak ta polonistka. Jak słyszę o takich przypadkach,to też nie dziwię się,że nauczyciele mają później nie do końca dobrą opinię w społeczeństwie. I te wszystkie przemyślenia,a także to,że ktoś próbuje skrzywdzić moją bliską rodzinę sprawiły,że byłam wczoraj tak wściekła, rozżalona i zawiedziona,że jak wpadłam do kuchni,to myślałam,że ją rozniosę,bo tak sprzątałam... Czyściłam wszystko jak leci,łącznie z tapetą zmywalną,lodówką i koszem na śmieci. Jeśli coś stawiało opór,to waliłam w to pięścią i wtedy przestawało stawiać cokolwiek...Dobrze,że Adriana nie było w domu,bo być może nie mielibyśmy już więcej dzieci :D W tej złości i nerwach zapomniałam jednak,by nie szaleć aż tak bardzo,bo trzeba to będzie odchorować... Na efekty długo czekać nie musiałam.. Umyłam lodówkę (która jest dość niska) i co? I już myślałam,że się nie podniosę. Kręgosłup odmówił posłuszeństwa, noga zdrętwiała i dojście do pokoju to nie był taki pikuś... Jak sobie pomyślałam,że teraz jeszcze muszę iść na zakupy i stanąć przy garach,żeby ugotować obiad,to stwierdziłam,że "dziś jeść nie będziemy"... Zadzwoniłam do Adiego,przedstawiłam mu sytuację i,na szczęście, po raz kolejny potwierdziło się,że wyszłam za mąż za mądrego faceta,a nie dupę wołową czy jakiegoś Macho Picchu. Mąż od razu zalecił odpoczynek i powiedział,żebym się nie przejmowała niczym,bo albo on ugotuje to zaplanowane leczo,albo po prostu kupi coś innego,a ja mam tylko zadbać o siebie. Łatwiej było powiedzieć niż zrobić - w sensie z tym odpoczynkiem. Bo,niestety,okazało się,że na tamten moment położyć się wcale nie było tak łatwo..płakać mi się chciało z bólu... Cały wieczór cierpiałam,w końcu niby przeszło,ale i tak nie wszystko jest ok, i tak naprawdę to ciągle boli..
Z dobrych rzeczy,to wczoraj usiadłam z powrotem do maszyny,bo stwierdziłam,że choć estetką nie jestem,to krzywizny,które odstawiłam przy poszewce na kołdrę wołają o poprawkę.. Sprułam zamek z jednej strony i przyszyłam go od nowa,a także doszyłam niedoróbki :) I teraz z efektu jestem zadowolona :) A oto rzeczony komplecik:

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/10b148f2772b.jpg

Na allegro jednak nie przelicytowali kombinezonu,który licytowałam,więc na koncie Michała pojawił się czwarty:

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/0ee44e7e70d6.jpg

Poniosła mnie fantazja i z liczbą kombinezonów trochę "przegłam"... Gdyby ktoś chciał kupić ten ostatni,to chętnie odsprzedam :) Kosztował mnie 15 zł + KW :)

Przy okazji kombinezonów, kupiłam też Michowi jeden jesienny i jeśli pogoda pozwoli,to chcę mu go założyć za wyjście ze szpitala. O,taki:

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/01498efb9be6.jpg

Problem z porodem w październiku właśnie polega na tym,że cholera wie,jaka wtedy będzie aura i jakie ciuchy szykować.. No,nic, przyjdzie czas,będzie rada :)
Pojeździłam dziś po Poznaniu i odebrałam śpiworki,o których pisałam we wcześniejszym poście. Podróż w ten upał była męcząca,ale warto było! Śpiworki są super! Ładne i porządne,na pewno posłużą :) Tylko kręgosłup już dostał w dupę i,niestety, pobolewa..

Fajnym wydarzeniem dzisiejszego dnia (a przynajmniej mam nadzieję,że będzie fajnie :)) będzie odbiór wymarzonego przez mojego Mężusia x-boxa :) Adrianowi x-box marzył się od x czasu,a w zasadzie,nie od x czasu,tylko od początku lipca zeszłego roku. Wtedy kupiliśmy taki fajny zestaw z kinectem bratu Adika z okazji ślubu :) Od tego czasu, mój Małżonek tęsknym wzrokiem łypie za każdym razem jak mijamy jakiś Media Markt czy inny sklep z elektroniką :D Długo się zastanawiałam,co mu kupić na rocznicę,którą mamy za 3 tygodnie,bo mój Mąż po prostu wszystko ma i niczego tak naprawdę nie potrzebuje. Do tego w październiku ma urodziny,a w listopadzie imieniny,więc trzeba by wymyślić jakieś 3 prezenty. A jakby tego było mało,to on w wymyślaniu prezentów dla mnie jest super i zawsze dostaję coś ekstra,co mnie zwala z nóg po prostu.. Myślałam,myślałam i końcu stwierdziłam,że x-box mu się marzy,a lepiej będzie połączyć wszystkie 3 okazje i kupić mu jeden droższy super prezent niż jakieś 3 badziewia. Poza tym,zawsze łatwiej wymyślić 1 niż 3 :D I stwierdziłam,że x-box mógłby być tu odpowiedzią :) Na nowego mnie nie stać, w życiu bym tyle kasy nie uzbierała,poza tym,nawet jak na 3 okazje to 1500 zł to trochę za dużo... Na szczęście, Pan Bóg czuwał nade mną nie tylko,jak szukałam taniej wyprawki dla syna,ale też jak szukałam prezentu dla Mężunia :) Znalazłam na OLXie ofertę bardzo bogatą (zestaw z konectem, dużym dyskiem i dwoma padami oraz zestawem gier) za 820 zł. Do tego, zestaw jest na gwarancji do grudnia przyszłego roku! Nawet taki laik jak ja się domyślił,że to okazja. Trochę się łamałam,bo się na tym nie znam i w końcu zapytałam Adiego,czy mogę z nim skonsultować prezent rocznicowy :) Zgodził się,bo widział,że mam masę wątpliwości i się męczę :) Był też zdziwiony moim pomysłem z x-boxem,ale też widziałam,że się cieszył :) Jak to facet i zabawki :D Ofertę zatwierdził i dzisiaj właśnie jedziemy sprawdzić sprzęt i go kupić :) Więc jest radość w domu :)

Ojojoj..się rozpisałam...ale jak się uzewnętrznię w pamiętniczku,to jakoś mi lżej w życiu :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 lipca 2015, 15:45

23 lipca 2015, 22:11

Zestaw z X-boxem faktycznie okazał się fajny,a ludzie,którzy go sprzedawali mili i porządni. Zakup został więc dokonany :) Męża straciłam więc bezpowrotnie,bo pochłonęły go kable, kabelki, urządzonka i inne pierdy :D Ustawia, ładuje, kalibruje i cieszy się przy tym jak dziecko :D

A mi się udało wylicytować ostatnią pościel do wózia dla Micha u ludzia od smoczków :) I to już ZDECYDOWANIE OSTATNIA!!

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/fe565cdc31ca.jpg

Jest jedna ostatnia rzecz,którą licytuję - śpiworek do spania na zmianę z innym,który mam i tym samym moje ZAKUPY WYPRAWKOWE DOBIEGŁY KOŃCA!!! Nic już nie kupuję!! Zero! Nada! We wrześniu zamawiam tylko leki i kosmetyki w Aptece Gemini,po drodze kupimy wanienkę i to by było na tyle. Jeśli czegoś dziecku brakuje,to już niech się Pan Bóg o to zatroszczy,bo ja NIE ZAMIERZAM WYDAWAĆ WIĘCEJ KASY!!
Zamówiłam i opłaciłam materiały,bo chcę uszyć lekkie kocyki. Jak się uda,to się pochwalę :)

27 lipca 2015, 23:24

Goście,goście ostatnio :) Co mnie cieszy,bo lubię :) Młody coraz wyraźniej daje o sobie znać i nawet się trochę poznajemy :) Ma już jakiś swój rytm i jakoś tak fajnie jest :)

Dziś przyszedł materiał minky,który zamówiłam i o którym wspominałam wcześniej. Zostało mi trochę bawełny z szycia pościeli,więc postanowiłam połączyć ją z minkym i w ten sposób powstał kocyk bawełniano-polarkowy :) Oto efekt:

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/016abe18c8c3.jpg http://naforum.zapodaj.net/thumbs/cc03e927f62d.jpg

Jutro będę szyć drugi taki sam,bo po prostu tyle materiału mi zostało,a drugi kocyk na zmianę się przyda :) Trochę źle policzyłam,więc tych materiałów dokupiłam więcej. Na pewno więc jeszcze jakieś koce powstaną,a przyszło mi do głowy uszyć też Michałowi chustkę z minkym (taką pod szyję). Ale powoli,najpierw drugi kocyk jutro :) Szycie idzie mi coraz lepiej, przynajmniej takie mam wrażenie. Nie jest to dla mnie łatwe,ale te moje uszytki najgorsze nie są :) Motywujące to :) I fajne :D

Jeśli ktoś,czytają ten wpis, zastanawia się,co ostatnio kupiłam,to odpowiedź brzmi NIC :D Skończyła się aukcja ze śpiworkiem na zmianę,o którym pisałam wcześniej,ale nie nabyłam nic nowego :) W tym tygodniu prawdopodobnie kupię muszle laktacyjne jako ostatni zakup pod siebie,ale z rzeczy wyprawkowych nie pojawiło się nic :) Może nie do końca nie pojawiło się,bo mam 2 siatki nowych ubranek,ale nie jest to kupione,tylko otrzymane :) Jest tam masa różności - fajny kombinezon (kolejny...), śpiochy,spodnie,kamizelki,czapki zimowe, rękawiczki i bajerancki komin. W większości są to rzeczy większe,co mnie też niezmiernie cieszy :) Zakupów jednak brak i tego się trzymam :D

9 sierpnia 2015, 19:28

O,masakra... Trochę mnie tu nie było.. Moja skrzynka z powiadomieniami pękała w szwach i obiecuję stopniowo nadrobić zaległości w czytaniu pamiętników :)

Chciałabym powiedzieć,że powodem mojej nieobecności był wspaniały urlop z Mężem,który pełny był upojnych nocy, odpoczynku i że udało nam się nacieszyć sobą na następne 20 lat aż dzieci nie wyjdą z domu... Taki przynajmniej był plan. Celem podróży był Wieleń i słodkie wylegiwanie się na plaży (Adrian) tudzież sączenie soczku/piwa bezalkoholowego pod parasolem w cieniu (ja) :) Plan spalił na panewce już drugiego dnia urlopu,jako że dla mnie Pan Bóg przewidział tylko jedną wizytę pod parasolem, resztę wyjazdu spędziłam w szpitalu... I tu mogę przybić piąteczkę Agani,bo zaatakowała mnie moja własna nerka :( Popołudniu w poniedziałek przyjechaliśmy do Willi Konwalia,gdzie mieliśmy zarezerwowany pokój i tego dnia jeszcze wykorzystaliśmy czas na spacerki. We wtorek poszliśmy nad jeziorko, Adi się pokąpał, ja znalazłam bardzo sympatyczne miejsce w ogródku piwnym ;) na wieczór planowaliśmy grilla,a Adrian jeszcze wcześniej wybrał się na rower. Ja zostałam z Kindlem (czytnikiem e-booków) w pokoju i rozkoszowałam się lekturą mojej ukochanej Christie w oryginale :) W pewnym momencie,niestety, zaczęłam całkiem nieładnie odczuwać prawą nerkę. Ale myślałam jeszcze,że to przelotny ból,który minie,jak zacznę więcej pić i łyknę urosept. Nici z tego. Nerka pobolewała coraz bardziej. W międzyczasie Adrian wrócił z roweru,a mi się moje samopoczucie coraz mniej podobało... Wzięłam 2 paracetamole i na chwilę ulżyło,ale na bardzo krótką chwilę... Paracetamoli wzięłam stopniowo aż 6,ale ból był z czasem tak mocny,że byłam gotowa łyknąć wszystko... Zaczęło mnie mdlić, pojawiły się wymioty..i ten cholerny ból..cierpienie straszne.. Adrian ruszył na poszukiwanie nospy,bo podczas szperania w internecie wynalazłam,że to,co mnie dręczy to zapewne kolka nerkowa. Niestety, przed wyjazdem nie sprawdziliśmy zaplecza medycznego okolicy i okazało się,że w samym Wieleniu aptek niet,najbliższe są we Wschowie,ale zamykają się o 23 (a było już po północy) i nie ma żadnej apteki dyżurującej. Mój rozgarnięty Mąż pojechał do szpitala we Wschowie i poprosił o leki dla cierpiącej żony. Niestety, szpital lekami nie dysponował, zaproponowali mu tylko,żeby mnie przywiózł na zastrzyk. Ponieważ w tym czasie ból ciutkę zelżał, postanowiłam przeczekać do rana,a rano jeszcze raz wysłać Męża po nospę. O 4.30 się poddałam..ból był już tak silny,że miałam ochotę odgryźć sobie rękę.. Obudziłam Adriana i zażądałam,żeby zawiózł mnie do szpitala na zastrzyk. I znowu, mój rozsądny Mąż, po kontakcie ze szpitalem we Wschowie, stwierdził,że w ręce tamtych ludzi mnie nie odda. Zdecydował,że jedziemy do szpitala w Wolsztynie. Dziś wiem,że to była najlepsza z możliwych decyzji. Nospę przy mojej kolce to mogłam sobie jeść jak landrynki, zwłaszcza na tamtym etapie... Szpital w Wolsztynie przyjął mnie od razu, bez zbędnych pytań (ale przy zachowaniu 100% biurokracji..) i jak już w końcu mnie oficjalnie przyjęli, dostałam kroplówkę przeciwbólowo-rozkurczową. Podziałało od razu. Jezu, myślałam,że będę śpiewać z radości :) Jak ból ustaje,to człowiek zaczyna żyć :) To był mój pierwszy pobyt w szpitalu,ale wspominam go ok.Poza upałem,który zdawał się szczególnie uwziąć na naszą salę szpitalną...I łazienką,która była taka sobie... Przetrzymali mnie aż 4 dni (moim zdaniem, trochę bez powodu...),ale faktycznie wychodziłam z dobrym samopoczuciem :) Wyszłam ze szpitala akurat w ostatni dzień naszego urlopu,więc jedyne co nam zostało,to pojechać na godzinkę nad jezioro, podelektować się tym czasem i wrócić do Poznania :) Trudno się mówi. Najbardziej szkoda mi Adiego,który był sam w pokoju i na plaży przez 4 dni i który kursował na trasie Wieleń - Wolsztyn codziennie,aby odwiedzić mnie i Małego..:( Postaram się Mu to jakoś wynagrodzić,bo zasłużył ten Mąż jak mało kto :) W szpitalu na USG wykryto mi kamyczka (4 mm) i on się,niestety,dalej odzywa.. Nie boli mnie już, tym bardziej,że dalej biorę Urofuragin i Nospę w razie potrzeby oraz piję min. 3 litry dziennie (głównie wody),ale czasami czuję dyskomfort i nie wiem,czy przypadkiem coś mi się nie zacznie. Kupiłam sobie też leczniczą wodę Jana i będę pić 3 szklanki dziennie, może akurat coś mi się wypłucze. 4 mm to podobno nie aż tak źle na kamyka,ale wolałabym się go pozbyć. I bardzo, bardzo chciałabym już nigdy nie mieć kolki nerkowej, tym bardziej będąc w ciąży,kiedy dochodzi strach o Malucha. A Maluch zniósł pobyt w szpitalu całkiem ok, poza ktg,którego wręcz nie znosił. W czasie ktg (leżałam na patologii ciąży, więc podłączano mnie 2 razy dziennie,a dodatkowo 2 razy dziennie osłuchiwano mi brzuszka) Młody wpadał w szał. W czasie pierwszego ktg Michał tak mocno kopał w peloty,że coś rozłączył,bo urządzenie zwariowało i przestało działać. Innym razem tak mocno walił w brzuch,że puściła taśma,która przytrzymywała główną pelotę. W końcu nauczył się chować przed położnymi i nie zawsze mogły go namierzyć :D Śmiech na sali po prostu :) A z drugiej strony,już widzę,jakie indywiduum nam się na świecie pojawi :) Ale też trochę się tego spodziewam,bo ani ja ani Adrian nie mamy najłatwiejszych charakterów :) Ze szpitalnych, ale milszych rzeczy - odwiedziła mnie mamusia :) A że mama na punkcie wnuka ma małego fioła,to przywiozła zakupy :D Zdjęcia wrzucę w przyszłym tygodniu :) Kupiła Młodemu rożek, dwa ręczniki z kapturkiem, pościel do wózka (wkład + poszewki) oraz welurowy komplet kaftanik ze śpioszkami w rozmiarze 68 :) Pościeli do wózka mam już kilka kompletów,ale to nic. Koleżanka jest w ciąży,a że sytuację mają nieciekawą,to i rzeczami wyprawkowymi się z nią podzielę. Michał dostał tyle i znalazłam tyle okazji,że grzechem byłoby zachować wszystko dla siebie :) A dzielenie się jest jednak bardzo fajne :)

Z innych rzeczy ciążowych - jeszcze przed urlopem zauważyłam kilka kropel (może 2) siary! :) Tak się ucieszyłam!! Mam bzika na punkcie karmienia piersią, to moje ogromne marzenie,więc jak zobaczyłam te dwie kropelki to moje serducho się uradowało! Może nie będzie z tym problemu i będę potrafiła i mogła karmić :)

Uff, jak gorąco... Na razie tyle update'u, zaraz gdzieś w miasto pójdziemy,a potem będę nadrabiać zaległości i czytać pamiętniczki :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 sierpnia 2015, 20:57

18 sierpnia 2015, 14:32

Nic się nie dzieje,więc będzie krótki wpis wyprawkowo - update'owy :)

Najpierw małe uzupełnienie o fotki rzeczy,które zakupiła moja mama dla swego wnusia ukochanego :D
Komplecik śpioszki i kaftanik:

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/09f542526448.jpg

Rożek:

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/12cb57341cf5.jpg

Ręczniki z kapturkiem:

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/867605287e46.jpg

I komplet pościeli do wózka (z wypełnieniem):

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/0399450e9011.jpg

W tym tygodniu chcę zakupić wanienkę dla Miśka,ponieważ w weekend jedziemy do Wrześni i chcemy ją do października przechować w garażu u szwagra (wózek wywieźliśmy już wcześniej). U nas w kawalerce jest mało miejsca na przechowanie tych wszystkich rzeczy i już jestem przerażona na myśl o tym,że jak się Bąbel urodzi,to i tak trzeba będzie to wszystko tutaj zwieźć. Kawalerka nie jest mała jak na kawalerkę (40 m2),ale z tymi gadżetami wszystkimi to się jednak zrobi bardzo ciasno... Ale to tylko na 3-5 miesięcy,więc jakoś przepękamy :) Od szwagra dostaliśmy szafkę na rzeczy dla dziecka za darmo,bo u nich w firmie wymieniali meble i dwie szafki miały być po prostu wyrzucone. Szwagier pomyślał o nas i jedną z nich wziął dla nas. Nie jest to moja wymarzona szafka,ale ponieważ we Wrześni i tak będziemy robić remont i musimy wtedy kupić wszystkie meble,to jest to szafka tylko na początek,żebym miała gdzie trzymać ciuszki i kosmetyki. No i jest za free,co przy meblu tylko na chwilę nie jest bez znaczenia :)

Z rzeczy wyprawkowych mam już wszystko, albo nawet i więcej. Ciągle modyfikuję moje zamówienie w Gemini i ciągle coś tam zmieniam. Przemyślałam sprawę proszku do prania i zamiast Dzidziusia do koloru i bieli oraz koncentratu do płukania i odplamiacza zakupiłam na allegro perły do prania Perlux Baby. Czytałam opinie mam i te perły mają bardzo dobre oceny - zarówno jeśli chodzi o dopieralność różnej maści plan,jak i skład przyjazny dziecku i środowisku. Na razie zakupiłam dwa opakowania i mam nadzieję,że moje dziecię nie będzie dermatologicznie wrażliwe :) Jest na to szansa,bo i ja i mój Mąż jesteśmy raczej gruboskórni,a pojęcie alergii jest nam bardzo dalekie i obce. Zmieniła się również moja koncepcja na środki do kąpieli. Zrezygnowałam z emolientu Oilatum na rzecz płynu hipoalergicznego z mleczkiem migdałowym Dzidziuś i ich hipoalergicznym mleczkiem. Czytałam opinie Sroki na ich temat i są bardzo pozytywne,a do tego cena i rzekoma wydajność zachęcają. Ostatecznie na to się więc zdecydowałam. Pod wpływem Sroki zamierzam również zrezygnować z chusteczek nawilżających Pampers Sensitive i zamienić je chusteczkami Babydream Calendula,które mają bardzo fajny skład :) Do smarowania pupci mojego Michałka już dawno wybrałam maść Bepanthen,ale ku mojej radości znalazłam ją w cenie jeszcze niższej niż w Gemini (34 zł) w aptece internetowej Melissa (27 zł). Dołożyłam do niej 2 inne produkty i będę mieć przesyłkę za darmo :) To taki mały hincik,gdyby ktoś chciał skorzystać ;)

Ostatnie 2 dni spędziłam na robieniu "inwentury" w ciuszkach Miśka - liczyłam wszystko i fotografowałam,żeby mieć rozeznanie. Jak już w końcu skończyłam,to odetchnęłam z ulgą :) Do rozmiaru 68 włącznie Młody jest zaopatrzony po uszy (dosłownie...;)) A jeszcze kuzynka ma dla mnie odłożony kosz mojżeszowy wypełniony po brzegi lumpami :D Dostanę też od niej zabawki i poduszkę-klin :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 sierpnia 2015, 14:50

18 sierpnia 2015, 14:34

Z rzeczy typowo ciążowych:

Mój brzuch jest ogromny i ciężki.. ciężko mi się chodzi,jak dłużej poleżę na wznak to też ciężko mi się oddycha.. A jeszcze ponad 2 miesiące.. :/ Jest mi ciągle gorąco, notorycznie śpię nie przykryta,bo kołdry nie mogę znieść.. Michał rusza się trochę rzadziej,ale za to,jak już się rusza,to wali mi równo po trzewiach ;) Komunikuje też,że jest mu niewygodnie i nie ustaje w wysiłkach,dopóki nie zmienię pozycji :) Ponieważ jestem duża i niezgrabna, seks nie jest już taką przyjemnością,wiąże się z małym komfortem i większym wysiłkiem,co nie do końca jest na rękę Adiemu.. kręgosłup też mam bardziej wrażliwy i często boli. Chyba jedynym plusem mojego stanu (poza tym małym słodkim Cudem,który się tak cudownie rozwija) jest to,że nerka ustąpiła. Staram się więcej pić i jakoś się to unormowało :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 sierpnia 2015, 14:45

19 sierpnia 2015, 09:25

Uff..obwieszczam wszem i wobec,że moje kosmetyczno-lekarskie dywagacje dobiegły końca. Zamówienia w Gemini, Melissie i na allegro zostały klepnięte i wszystkie potrzebne mi kosmetyki idą do mnie :) Po ostatecznych poprawkach wszystkie kosmetyczne zamówienia wyniosły mnie niecałe 616 zł,więc jak na mój gust nie jest źle :) Muszę tylko jeszcze kupić chusteczki nawilżające,ale to w Rossmanie :)

Ostatnio ciągle zapominam wziąć leki..nie wiem,co jest grane,ale po prostu mi to umyka..bez sensu.. Może to moja podświadomość,która buntuje się przed tabsami :D

Lentilko,odnośnie zdjęcia brzuszka,to nie będzie - nie zmieści się w aparacie :D :D :D A tak serio - nie mam takiego lustra :/

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 sierpnia 2015, 09:27

19 sierpnia 2015, 17:37

Nigdy nie sądziłam,że napiszę posta pochwalnego na cześć jakiegoś produktu,ale chyba jednak tak :D
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/1ac6dcdd6b28.jpg
Uwielbiam moje perły piorące Perlux Baby :) Przyszły dzisiaj (a więc ekspresem,bo kupiłam je i zapłaciłam za nie wczoraj) i trzeba było od razu przetestować :) Na pierwszy rzut wrzuciłam dwa śpiworki zimowe i kombinezon z misia. Na jednym z kombinezonów była plama od podkładu do twarzy,która nie zeszła przy wcześniejszym praniu. Już się trochę z nią pogodziłam,chociaż kombinowałam co jeszcze zrobić i w odpowiednim czasie chciałam potraktować ją jakimś mega mocnym odplamiaczem. Okazało się to zbędne! Już przy jednej kapsułce i pierwszym praniu plama zeszła! Byłam mega zdziwiona :D Zapach samych pereł jest mocny i jak dla mnie średni,ale po praniu nic nie czuć - co dla mnie jest plusem,bo w końcu to hipoalergiczny środek dla dzieci :) Na śpiworek nie mogę się napatrzeć,bo tak się cieszę,że udało się go od razu doprać :D Oczywiście,zaraz zrobiłam drugie pranie :D Wyprałam kombinezony zimowe,bo tych normalnych ciuszków nie chcę prać, dopóki nie przywieziemy szafki z Wrześni. Myślę,że za porządne pranie i prasowanie wezmę się w przyszłym tygodniu (choć zastanawiam się,czy to nie za wcześnie...) :) W każdym razie, pomarańczowy kombinezon jest zdecydowanie bardziej pomarańczowy :D Perlux rządzi więc :D Perły opłaca się kupić na allegro,są tam za 21 zł (za 24 sztuki w opakowaniu) + 12 zł kurier. Dlatego ja kupiłam 2 opakowania,bo też zapłaciłam 12 zł za kuriera,ale przynajmniej się koszty przesyłki rozłożyły na 2 produkty ;) Sorry za reklamę,ale ten drobiazg tak uradował moje serce,że musiałam się podzielić :D

BTW, jeśli czytają to osoby,które kompletują zamówienie w Gemini, mam info odnośnie soli fizjologicznej. Nie trzeba kupować soli fizjologicznej w ilości 100 sztuk,mają też opakowania po 50 ampułek,tylko nie nazwali tego solą fizjologiczną i dlatego nie wyskakuje to po wpisaniu zapytania w wyszukiwarce. Podaję linka:

http://www.aptekagemini.pl/unimer-baby-nacl-0-9-50-ampulek-po-5ml.html

Dla mnie już za późno,ale może ktoś skorzysta :) Wychodzi też taniej niż opakowanie 100 ampułek :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 sierpnia 2015, 20:13

20 sierpnia 2015, 09:22

Oficjalnie zamykam temat wyprawki :) Właśnie dogadałam się w sprawie odbioru wanienki (10 zł) i jedziemy tam wieczorem. To była ostatnia rzecz,której nam brakowało :) W niedzielę przywozimy szafkę i w przyszłym tygodniu będę się rozkładać :)

Wanienka jest najprostsza, bez żadnych gadżetów i udziwnień,bo powiedziano nam,że taka jest najlepsza :) Długość ok. 100 cm,bo też taką nam zasugerowano :)

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/902964ecefc3.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 sierpnia 2015, 09:23

21 sierpnia 2015, 10:42

Przyszło moje zamówienie Gemini :D Jest radość w domu :D Mogę głaskać, oglądać,smarować i cieszyć się dowoli :) Wszystko super zapakowane i o długich terminach zdatności - minimum 2017 :) powinniśmy zdążyć ;) Jak ja lubię takie dni!!!!!! :D

Ps. Odebraliśmy wczoraj wanienkę - wow,jaka ona duża! Nie do końca sobie wyobrażałam te gabaryty... Ciekawe gdzie ją będziemy trzymać... Chyba na tym balkonie,którego nie mamy...

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 sierpnia 2015, 10:45

25 sierpnia 2015, 14:18

Praca wre :) Ostatnie dni upływają mi pod znakiem prania i prasowania,a że trochę tego jest,to i dni mijają..:) Na razie mam wyprany i wyprasowany rozmiar 56 i 62. Dzisiaj wyprałam pieluchy tetrowe i flanelowe oraz wszystkie poszewki i rożek - właśnie się suszą i jutro będę z nimi walczyć żelazkiem :) Kręgosłup boli mnie nie z tej ziemi,co nowością nie jest...:/ W zeszłym tygodniu miałam ogarnąć chatę,ale że kręgosłup też mnie bolał,to postanowiłam przeczekać aż mi się poprawi. Nie poprawiło się,więc czas zdać sobie sprawę,że lepiej nie będzie i wziąć się w garść. Nawet mój Mąż zachęca mnie raczej do odpoczynku i odpuszczenia sobie,ale na moje,to odpuściłam sobie już do takiego stopnia,że czas przestać się opieprzać i wziąć się w garść. Wczoraj więc po prasowaniu chwyciłam za odkurzacz i odkurzyłam tą naszą chatkę,a także rozprawiłam się odrobinę z kurzami - ale nie wszystkimi,więc dziś do poprawki :) Główny plan na dzisiaj to łazienka,bo już na ten syf po prostu patrzeć nie mogę. Ale najpierw odbieram z poczty ostatnie zamówienie kosmetyczne, z Apteki Melissa,bo tam udało mi się dorwać Bepanthen, Sudocrem i Octenisept zdecydowanie taniej :)

W niedzielę byliśmy na spływie kajakowym z ludźmi ze wspólnoty - było po prostu fantastycznie :D Bardzo fajni ludzie,których super było znowu spotkać :) Ja,oczywiście, kajaki sobie odpuściłam,bo od wody wkoło to chyba bym się zasikała :D Ale odprawiłam Męża z błogosławieństwem i później dojechałam do nich na Mszę Św. i ognicho :) A więc na te najlepsze rzeczy :D W drogę powrotną do Poznania zapakowaliśmy wcześniej już wspomnianą szafkę na rzeczy dla dzidzi :) Mam nadzieję,że dzisiaj uda się ją wnieść na 4. piętro i wtedy będę się mogła zacząć w końcu jakoś bardziej konkretnie organizować z układaniem :)

Jak już wspomniałam,wyprawkę mamy kompletną,ale pewnie coś tam dodatkowo dla Misia kupię :) Na razie na allegro dokupiłam mu kurteczkę na wyjście, mniejszą,bo Adrian uświadomił mi,że tego akurat nie mamy :)

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/4e2091940343.jpg

I na allegro znalazłam i wylicytowałam dwa dodatkowe ręczniki za 15 zł :)

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/b3de0fcd8d80.jpg

Moja mama już kiedyś kupiła dla wnuka komplet kocyk + dwie podusie do wózka (i nie tylko) i ja,osobiście,jestem tym kompletem zachwycona :) Prezent jak marzenie :)

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/ba66a2cb848c.jpg

Mama była też na wakacjach u mojej cioci i kuzynka zostawiła tam rzeczy dla nas - kosz mojżeszowy z materacem i kołderką oraz "małą wkładkę" - w reklamówkach znajduje się ponczo dla mnie, zabawki i ciuszki :) Nie widziałam jeszcze tych rzeczy,bo mama zawiozła je do siebie,ale znam Agę i wiem,że dla swoich dzieci kupowała naprawdę ładne i dobrej jakości rzeczy,więc już się cieszę na tą pakę :)

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/8313ec27196d.jpg

Kosza dokładnie nie widać,więc poniżej zdjęcie poglądowe z internetu:

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/7c97e565f00b.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 sierpnia 2015, 14:21

26 sierpnia 2015, 18:00

Układanie,sprzątanie cd. :) Nie wszystko idzie zgodnie z planem,bo kręgosłup nie daje rady i wszystko idzie po prostu wolniej :/ Ale grunt,że do przodu :) Cieszę się też,że wzięłam się za to wcześniej,bo jeśli teraz nie jest mi lekko,to co będzie później????? Dzisiaj pod żelazko poszły wszystkie poszewki, pieluchy tetrowe i flanelowe. Trochę tego mam,więc zajęło mi to parę godzin. A zanim zaczęłam prasowanie,to wyszorowałam porządnie szafkę Młodego i ułożyłam w niej wstępnie rzeczy - górna półka 62,środkowa 56,a na dole będą kocyki,śpiworki i inne tekstylia :) Wygląda to mniej więcej tak:

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/070b0f073f0c.jpg

Wiem,że bardziej logicznie byłoby ułożyć 56 na wyższej półce,ale ubranek 62 mam więcej,a górna półka jest szersza/wyższa, na tej niższej zwyczajnie by sie nie zmieściło.

Otwartą półkę jeszcze uporządkuję,zakupiłam na allegro pudełka/organizerki,aby pogrupować w nich różne rzeczy,więc jak przyjdą,to za to też się wezmę. Pieluchy, chusteczki nawilżające i rzeczy do kąpieli chcę umieścić na dolnej półce przewijaka (takiego meblowego),żeby mieć je pod ręką. Muszę tylko pomyśleć,jak ustawić przewijak i kosz,bo ciężko mi to wszystko jakoś przestrzennie rozegrać w kącie przeznaczonym dla dziecka (z planowania przestrzeni jestem kiepska...). Może Mężu będzie miał jakiś pomysł,on ma akurta często jakieś dobre natchnienia :)

27 sierpnia 2015, 15:44

Bardzo produktywny dzień :) A produktywny,bo wyprodukowałam parę rzeczy na maszynie ;)
Z pozostałości materiału uszyłam w końcu drugi kocyk, taki sam jak ostatnio (90x76):

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/98d5c5a9dc08.jpg

A z materiałów,które źle wyliczyłam i zakupiłam,uszyłam kolejny kocyk :) Z tą różnicą,że ten jest większy - ok. 158x98 (zależy,gdzie się centymetr przymierzy ;) )

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/729a832a379f.jpg

No i chustka na szyję - też z resztek. Do chustki jeszcze jakieś napy muszę wykombinować :)

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/2c141254ff64.jpg

Trochę wkurza mnie,że prawie wszystko ma taki sam wzór,ale trudno - Michaś jakoś to przeboleje ;)

28 sierpnia 2015, 11:41

O,masakra!!!!!! Dziś będzie bez wyprawki i bez zdjęć,za to z całą masą brzydkich słów,więc osoby wrażliwe uprasza się o nie przechodzenie do dalszej części posta...

W poniedziałek mam wizytę u gina,więc dzisiaj poszłam zrobić badania (mocz,morfologia i TSH). Do ginekologa chodzę całą ciążę prywatnie i ma on umowę z siecią prywatnych laboratoriów Diagnostyka. Więc jak dostaję skierowanie na badanie,to właśnie tam. Od kilku już razy zawsze jadę do ich głównej poznańskiej siedziby na Al.Solidarności,bo w punktach pobrań nie wszystkie badania można zrobić,a dodatkowo wyniki pojawiają się w internecie szybciej niż gdyby te badania zrobić w innym miejscu. Kiedyś już byłam zaskoczona niezbyt dobrą obsługą w tym laboratorium,ale myślałam,że to może kwestia kiepskiego dnia. Niestety,to nie była kwestia kiepskiego dnia... Dzisiaj myślałam,że jak mnie kurwica jasna trafi,to te kobity tam będą fruwać. Miałam takiego wnerwa,że starałam się w ogóle nie odzywać,bo w takim stanie bardzo łatwo przychodzi mi zrobić awanturę i potraktować człowieka jak śmiecia,pomimo tego,że moim celem jest być jedynie odrobinę uszczypliwą... Zaczęło się od masakrycznej kolejki do rejestracji (bo do gabinetu zabiegowego był już luz). W rzeczonej instytucji trzeba wziąć numerek,aby zostać obsłużonym. I nie byłoby w tym nic niestosownego,ale dystrybutor numerków jest tak ustawiony,że tego gówna w ogóle nie widać i jak ktoś jest tam któryś raz,to spoko - zna już procedurę. Ale wiele osób nie wie o tym nieszczęsnym źródełku z numerkami i ludzie starali się po prostu wciskać.. Jak przyszłam i wybrałam swój nr,to dostałam 41,a obsługiwana była osoba nr 22,więc moje nastawienie było od razu nie do końca pozytywne. Obsługa? Deczko powolna,a do tego jak w dobrym markecie - 3 stanowiska,z czego pracujące 2,a po chwili tylko 1... A ludzi coraz więcej.. Zrobiło się duszno jak cholera,nie wszyscy w poczekalni mogli mieć miejsce siedzące.. Jakaś pracownica pomyślała i włączyła wentylator,ale włączyła go w taki sposób,że się obracał i zdecydowana większość tego świeższego powietrza trafiała w ścianę,a nie w czekających ludzi... Masakra po prostu...I to jest PRYWATNE laboratorium!! Pacjentów mijały tylko ciągle kolejki pielęgniarek przechodzących na przerwę.. Jak jedna z czekających kobiet zwróciła uwagę rejestratorce,że przy tej liczbie pacjentów,to może ktoś by przyszedł chociażby do jeszcze jednego stanowiska,to ta była bardzo zdziwiona,że taka sugestia padła...Na rejestrację czekałam 40 minut,po kolejnych 10 minutach byłam już po pobraniu i mogłam jechać do domu..Porażka totalna!! Delikatnie mówiąc,nie polecam!!!

28 sierpnia 2015, 12:53

Albo ja jestem jakaś tępa,albo nie wiem... Z racji na "zdobycie" tytułu mgr (jakby to było jakieś osiągnięcie...) moja pensja miała się zwiększyć o ok.200 zł plus miałam otrzymać wyrównanie za lipiec. I co? Dostałam dzisiaj wypłatę dokładnie takiej samej wysokości jak miesiąc temu!! Napisałam już do kadrowej z prośbą o wyjaśnienie,ale znowu się wkurzam,bo nie znoszę takich sytuacji!! A akurat w tym przypadku pomyłka jest bardzo możliwa..kiedyś za zwolnienie nie dostałam 60 zł,a innym razem nie przelano mi prawie połowy pensji... Grrrrrrr...jak mnie dzisiaj ludzie wnerwiają....

31 sierpnia 2015, 20:34

Dzięki,Dziewczyny,za komentarze i zrozumienie :) Jednak jak druga kobieta potwierdzi,że sobie nie wymyślam,tylko faktycznie coś jest deczko wkurzające to od razu mi lepiej :) Mam nadzieję,że się wyjaśni :) A Diagnostykę przeboleję - jeszcze tylko 2 miesiące :) Choć nikomu nie polecę...

Z dobrych wieści - dziś byliśmy na wizycie :) Po 6 tygodniach,bo pan doktor się urlopował :) No i jest wszystko super :) Szyjka zamknięta i nie zapowiada się,żeby się w najbliższym czasie miała otworzyć,więc git. Michał ma lekko ponad 2 kilo (2045 g),więc kawał chłopczyka z niego. Jak w tym tempie będzie się rozwijał,to jego przewidywana waga w dniu terminu to 4200 g. Trochę mnie ta waga przeraża,ale Młody ma wszystkie parametry 2 tygodnie do przodu,mam więc nadzieję,że na przywitanie tego świata zdecyduje się trochę szybciej :) Michaś ułożył się już główkowo,pozycję do porodu ma więc idealną. Lekarz mówi,że na tym etapie nie powinien się już obrócić,ale wiadomo - czas pokaże :) Decyzja odnośnie cc lub sn zapadnie ok.37-38 tygodnia ciąży,jak waga Micha będzie już bardziej określona w okolicy terminu porodu. Jeśli będzie ważył ponad 4500 g,to będzie nas czekać cc - a tego staram się za wszelką cenę uniknąć. Modlitwy w tej intencji czas zacząć ;) Następna wizyta - 28 września :) Pytałam też doktorka o skurcze i ból,których doświadczam ostatnio,bo od jakichś 3 dni wieczorem męczy mnie ból ala miesiączkowy (nie jakiś mocny) i stawianie się brzucha. Lekarz powiedział,że na tym etapie ciąży,to już tak po prostu będzie,bo macica się do różnych rzeczy przygotowuje i ćwiczy przed porodem. Więc jest to kolejny "fajny" objaw ciąży w 3 trymestrze... 2 trymestr był super i wręcz uwielbiałam,a teraz jestem już zmęczona i jest mi ciężko i ciasno.. Brzuch mam taki,że wyglądam jak w ciąży bliźniaczej lub trojaczej,ale kilogramowo nie jest źle - 7 kg na plusie. A czuję się,jakby ich było +30 kg...:/ No i od wczoraj nerka coś mi się nieładnie odzywa,ale robię,jak Agania kazała - wypijam dużo wody (1,5-2l) szklanka za szklanką i jakoś mi to powoli odpuszcza. Chociaż mam takie uczucie braku komfortu w tej nerce. Ginek kazał zgłosić się do urologa po ciąży. Teraz podobno zrobiliby mi z tym coś tylko w przypadku,gdyby istniało zagrożenie utraty nerki przeze mnie..mam nadzieję,że takie zagrożenie NIE ZAISTNIEJE...ani teraz,ani nigdy... A z innych rzeczy pozytywnych z wizyty - widzieliśmy buźkę naszego synka na USG <3 Nie na 3D tylko na normalnym,ale i tak było po prostu przesłodko :)<3 Uśmiechał się i coś tam sobie szamał (w sensie, połykał wody płodowe :) ) Niby tylko durne USG,ale najpiękniejszy widok na świecie :)<3 Taki słodziaczek mój kochany <3 <3 <3

Z rzeczy wyprawkowych - mama kupiła Miśkowi zawieszkę do smoczka i licytuje dla niego matę edukacyjną :D To się nazywa Babcia przez duże B :D

Wiadomość wyedytowana przez autora 31 sierpnia 2015, 20:34

‹‹ 2 3 4 5 6