
https://www.youtube.com/watch?v=s2UkrkiC74Q
Nie chce mi się pisać tego samego,więc tylko krótkie informacje:
1) Uszyłam przewijak turystyczny:
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/b8b56176b77d.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/47b5b1033603.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/e260978aa7fd.jpg
2) Przyszły organizery - większe niż się spodziewałam. Poukładałam kosmetyki i leki,a jeden z organizerów jest w szafce,włożyłam do niego skarpetki,rajstopki i czapki.
3) Wyprałam i wyprasowałam rozmiar 68. Zostały ręczniki,śpiworki i jakieś pokrowce. Ostatnia runda prania ciuszków będzie,jak przywiozę od mamy rzeczy,które dostałam od kuzynki.



http://naforum.zapodaj.net/thumbs/7226e2b52f4e.jpg

Dobra,koniec wpisu na dziś.. Komputer tak mnie wkurwia,że zaraz rozwalę klawiaturę. Więcej napiszę,jak mi przejdzie.
Aha, jedyny pozytyw dzisiejszego dnia - uszyłam dla Męża poduszkę.
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/19d2d8e7c482.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/5ae1e40e44ef.jpg







-kocyk
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/1505221e7646.jpg
-rożek/becik
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/edf54241c7b1.jpg
Rzeczy dziś uszyte nie są dla mojego Michasia,jest to prezent dla mojej przyjaciółki Karoliny (byłam u niej świadkiem na ślubie). Karolina nie jest jeszcze w ciąży,z dzieckiem chcą poczekać ok. 1-1,5 roku,ale jak Karola zobaczyła mój przewijak turystyczny w sówki,to bardzo jej się spodobał. Stwierdziła też,że jak już się wezmą za rozmnażanie,to ona chce ode mnie pościel albo kocyk albo coś jeszcze innego właśnie z motywem sówek






Wczoraj przeglądałam też allegro (w tym miejscu już słyszę śmiech Sosenki i Lentilki





http://naforum.zapodaj.net/thumbs/e43494e46710.jpg
U tej samej allegrowiczki wylicytowałam też zestaw 16 pieluch tetrowych i 11 flanelowych oraz 2 zestawy kocyków (2 welurowe i 2 polarowe). Ale te rzeczy to nie dla mnie, chcę je wysłać koleżance,której sytuacja finansowa jest nieciekawa. I tutaj podzielę się świadectwem - jak chcemy coś komuś dać,tak po prostu,z dobroci serca,to Pan Bóg zawsze błogosławi i nie naraża nas też na niepotrzebne koszta. Rzeczy,które wymieniłam,udało mi się wylicytować po naprawdę śmiesznych cenach (łącznie 17 zł),chociaż byłam gotowa zapłacić więcej. Do tego zestawu dorzucę też koleżance jeden z moich ręczników


Na koncie Misia pojawiła się też mata edukacyjna. Mata edukacyjna marzyła mi się już kiedyś,ale te ceny wydawały mi się bezsensowne.. Adrian stwierdził też,że to jest tylko gadżet i bez sensu wydawać kasę. Zasugerował,żebyśmy poczekali z zakupem,bo może Misiek dostanie to jako prezent po narodzinach od jednych czy drugich gości,którzy wpadną popodziwiać naszego pierworodnego. Moja mama jednak tak bardzo chciała kupić coś dla wnuka i tak długo marudziła,że w końcu sama zasugerowałam matę edukacyjną. Ale ustaliłam górny limit,który mogła zapłacić,bo producenci chętnie wyciągneliby od niej grube pieniądze,a ona z miłości do malucha chętnie by im na to pozwoliła

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/34e37c828918.jpg
Mam nadzieję,że będzie służyć

Następną wizytę u lekarza mam 28 września,ale w tym tygodniu miałam zadzwonić do kliniki i umówić się jeszcze na kolejną wizytę w październiku. Gdybym chciała umówić się na październik po wizycie na koniec września,nie miałabym szansy. Dzwoniłam tam dzisiaj,ale nie prowadzą jeszcze zapisów. Pani rejestratorka kazała mi zadzwonić za tydzień..

Z rzeczy typowo ciążowych - wszystko ok. Brzuchol rośnie, każdy ruch Michaśka widać gołym okiem na brzuchu,a jest tak duży,że mam wrażenie,że wypełnia całe moje wnętrzności









Wczoraj byliśmy na Poznań Bike Challenge,w którym mój Mąż brał udział na dystansie 50 km. Na początku był zapisany na 120 km,ale się przepisał,bo miał za mało czasu,żeby się rozjeździć i sam stwierdził,że może nie dać rady. Ale 50-tkę śmignął i to w niezłym czasie





Z rzeczy bardziej optymistycznych, w sobotę spakowaliśmy torbę do szpitala









TORBA KAROLINY:
-podpaski poporodowe - 2 paczki
- majtki siateczkowe - 6 sztuk
- podkłady na łóżko - 1 paczka
- wkładki laktacyjne - 10 sztuk
- płyn do higieny intymnej (z panthenolem)
- 2 ręczniki (1 ciemny)
- żel pod prysznic
- szampon
- pasta i szczoteczka do zębów
- antyperspirant
- krem do twarzy
- szczotka do włosów
- gumka do włosów - 3 sztuki
- mała maść na brodawki
- chusteczki odświeżające (Cleanic - do porodu)
- kompresy jałowe - 10 sztuk
- Tantum Rosa
- butelka z dziubkiem - pusta do Tantum Rosa
- Octenisept
- balsam do ust
- chusteczki higieniczne - 2 paczki
- papier toaletowy - 2 rolki
- ręcznik papierowy - 1 rolka
- telefon + ładowarka
- kubek i sztućce
- butelka z filtrem (duża)
- T-shirt do porodu
- 2 koszule do karmienia
- szlafrok
- ciepłe skarpetki
- kapcie/klapki
- 2 staniki do karmienia
- krąg połogowy
- landrynki
TORBA MICHAŁA:
- 3 komplety ubrań
- ubranie na wyjście
- 2 bawełniane czapeczki
- niedrapki + skarpetki
- 3 pieluchy tetrowe
- 3 pieluchy flanelowe
- butelka ze smoczkiem
- smoczek
- kocyk/ręcznik porodowy
- rożek
- kocyk
- ręcznik z kapturkiem
- pampersy
- chusteczki nawilżające do pupy
- Bepanthen
- Sudocrem
- Linomag
- szczotka do włosów
- płatki kosmetyczne
- cążki
- podkłady do przewijania
- krem do buzi
Jak Adrian zobaczył,ile rzeczy wyciągam,to tylko poprosił,żebym mu jeszcze nie robiła kanapek




Zaplanowany rożek/becik dla Michalątka:
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/f75e5c89cf0b.jpg

Ps. Lentilkaa,jeszcze nie rodzę

A więc, oto my z NASZYM brzuchem

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/dc4a4a988049.jpg



http://naforum.zapodaj.net/thumbs/e40edd64c079.jpg
Kręgosłup dalej boli,ale za to pojawił się banan na gębie

Ps. Rożek jest prawie gotowy, czeka tylko na mocowanie rzepa,który jutro odbieram z poczty

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 września 2015, 23:16





Uszycie chustek to było jedno i czasowo nawet nie wyszło tak źle,ale wszywanie zatrzasków to chyba najbardziej żmudna rzecz,którą zdarzyło mi się robić w ostatnim czasie... Niemniej, chustki są,więc moja kochana Victoria sobie odpocznie i szycie na razie odłożę,chociaż polubiłam bardzo






Brzusio dalej rośnie,przynajmniej takie mam wrażenie,ale wiem,że to dziecię,które jest coraz większe,a nie brzuch sam w sobie. Michał jest ostatnio bardziej aktywny,rozpycha się bezlitośnie,ale staram się mieć więcej cierpliwości dla tego mojego małego brzdąca


Innym pozytywem jest to,że udaje mi się powoli sprzedać książki powystawiane na allegro. Pozbywam się kolekcji mojej ukochanej Christie w oryginale,bo na rocznicę ślubu dostałam od Męża Amazon Kindle (czytnik e-booków) i teraz wszystkie książki mam tam wgrane i na Kindlu je czytam. Wersji drukowanej się pozbywam,żeby ulżyć półkom oraz żeby mieć mniej dźwigania w czasie przeprowadzki


Moją jedyną irytacją ostatnich dni jest to,że nie mogę się umówić na wizytę do lekarza na październik.. Miałam się kontaktować po niedzieli w zeszłym tygodniu i dzwoniłam tam w środę,ale powiedziano mi,że zapisy na październik jeszcze nie ruszyły i mam zadzwonić za tydzień. Dzwoniłam tam więc wczoraj i poprosiłam o umówienie mnie na połowę października,na co pani w rejestracji powiedziała mi,że te terminy są już pozajmowane i może mnie wpisać na 23.10. Serioooooo????? Odparłam jej na to,że ten termin absolutnie odpada, mam termin porodu na 29.10. i chcę się zobaczyć z lekarzem wcześniej. Dowiedziałam się wtedy,że będzie jeszcze możliwość wizyty w sobotę 10.10. lub 17.10.,ale oni jeszcze nie wiedzą,która sobota będzie możliwa,bo pan doktor jeszcze się nie określił. Kazali mi zadzwonić po 16:00. Jak zadzwoniłam po 16:00,to dalej nie wiedzieli i kazali mi zadzwonić w piątek. Kuźwa,ile razy można dzwonić w jednej sprawie do prywatnej kliniki??????????????????? Ja wiem,że mój pan doktor jest bardzo dobry i przez to oblegany,tym bardziej,że jest to ginekolog chrześcijański,ale bez przesady - organizacja powinna być deko lepsza...

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 września 2015, 09:19
Miło jest mi zawsze,kiedy słyszę komplementy dotyczące rzeczy,które szyję - i za to dziękuję







Uszycie chustek dla Gosi będzie więc dla mnie przyjemnością


W Pro Life Clinic kazano mi dzwonić dziś od 9:00,aby umówić się na wizytę w październiku. Efekt? Udało mi się dodzwonić po 13:00, po tym jak rzucałam po domu wszelkimi możliwymi k...... Udało się umówić na 17.10. na 9:20. Wizyta jest rano,więc przynajmniej nie będzie obsuwy...Ale organizacja pourlopowa zdecydowanie wymaga tam poprawy...
Ciążowo jest ok. Częściej niż zwykle dręczy mnie zgaga (nawet po szklance wody), suszy mnie niemiłosiernie, ciągle latam siku, męczę się i dyszę przy najmniejszym wysiłku (np. wstaniu z kanapy...),a samo wstanie z kanapy to wysiłek logistyczny,do którego potrzeba strategii.. W nocy wstaję,mam wrażenie, co chwilę..oczywiście, nie wstaję co chwilę,ale co godzinę już tak i stąd moje wrażenie.. Kręgosłup bez zmian,chociaż mój Mąż wywiedział się odnośnie masażu dla ciężarnych,który przynosi mi niesamowitą ulgę. Pomimo tego wszystkiego,czemu piszę,że ciążowo jest ok? Bo jestem w ciąży,która rozwija się prawidłowo. Dziecko jest zdrowe i radosne, co było widać na USG. Niczego nam nie brakuje, mamy wszystko skompletowane i to bez żadnego wysiłku. I to jest moja filozofia ostatnio. Dolegliwości miną, dziecko i świadomość rozwijającego się we mnie nowego życia zostaną na zawsze

Dziś zrobiłam małe prasowanko - zielone ręczniki z allegro, uszyty przeze mnie rożek, chustki pod szyję, bluzeczka od kuzynki i mikołajkowy pajacyk. Musiałam też wyprać dwie czapki (śliczne!) i skarpetki otrzymane od kuzynki,bo wyprałam je z pajacem mikołaja i po wyciągnięciu z pralki miały cudowną czerwoną poświatę... Wyprałam je więc z naszymi rzeczami najpierw,a wczoraj wrzuciłam znowu do prania z rzeczami dziecięcymi. Nie jest źle, czerwień w dużej mierze odpuściła











Ciążowo w dalszym ciągu ok, skurcze mam nadal,ale nie są bolesne. Spina mi się po prostu brzuch i wtedy jest mało komfortowo,ale nie mam myśli "rany! zaczęło się!"






Mogłabym powiedzieć,że nic ostatnio nie kupiłam,ale nie byłaby to prawda




Już nawet nie obiecuję,że to koniec..bo jaki byłby w tym sens?













Ostatnimi czasy wzięliśmy się za plan remontowy naszego mieszkania we Wrześni. Kiedy się tam wprowadzimy,to jeszcze nie wiadomo. Ale chcemy zrobić kosztorys i wiedzieć,jak bardzo jesteśmy w czarnej dupie z kasą. Na pierwszy ogień pójdzie kuchnia. Myślałam,że jak ruszymy temat remontu to będę wiecznie nieszczęśliwa,bo remontów nie znoszę. Ale nie jest źle. Planowanie i szukanie rzeczy dla nas, ze świadomością,że to dla nas na stałe,a nie na jakieś wynajmowane mieszkanie jest nawet fajna





Z rzeczy bardziej optymistycznych, kupiłam dziecku kilka książeczek dla niemowląt,bo słyszałam o nich dużo dobrego


- karty z obrazkami kontrastowymi
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/d97681c0a0b7.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/eb9dbffcdf26.jpg
- szeleszcząca książeczka Lamaze z różnymi fakturami
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/52daddd43cd1.jpg
- książeczka kontrastowa
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/4b4d24f4fabf.jpg
Niemowlaki podobno lubią


Wiadomość wyedytowana przez autora 8 października 2015, 17:57
Z drugiej strony, moje wyższe ciśnienie może być spowodowane tym,że w ostatnich dniach łatwiej jest mnie zdenerwować,a mam wrażenie,że ludzie to jacyś debile. Serio. Jak jechaliśmy do lekarza w poniedziałek,to wkurzyła mnie kobita za kółkiem,która jechała przed nami. Mieliśmy zielone,ileś samochodów przed nami przejechało i akurat jak ona przejeżdżała (a za nią my),światło zmieniło się na pomarańczowe. Ale kobieta tak dziarsko wjechała za sygnalizację,że byłam święcie przekonana,że przejedzie ona, my i jeszcze auto za nami. A ta durna krowa zaraz za sygnalizatorem stwierdziła,że jednak nie będzie ryzykować i dosyć gwałtownie zahamowała. Adrian dał po hamulcach aż zapiszczało, mnie rzuciło do przodu i pas mi się lekko wbił w brzuch,co na tym etapie nie jest przyjemnością,a do tego było już dość późno.. Nie wytrzymałam i przez lusterko jej powiedziałam i pokazałam,co o niej myślę.... Do tego ta "miszczyni kierownicy" tak stanęła,że już oczywiście sygnalizacji nie widziała,więc nie miała pojęcia,jak się zielone zapaliło i trzeba było na nią trąbić. Akurat tutaj nie było z tym problemu,bo chyba każdy chciał na nią trąbnąć,więc jak tylko zapaliło się zielone,to kilka klaksonów się odezwało


A ciążowo? Bez zmian. Spojenie boli chyba nawet coraz bardziej,więc nie wiem,czy ta przerwa nie jest tam większa



Byliśmy wczoraj w kościele na mszy odpustowej w Parafii pw. św. Michała,bo było Święto Archaniołów,a zarazem imieninki naszego synuśka



Wiadomość wyedytowana przez autora 30 września 2015, 15:10

Sytuacja allegrowa się wyjaśniła. Wymieniłam z panią sprzedającą wczoraj kilka maili i przyznaję,że nerwy wzięły górę i najechałam na nią jak na łysą kobyłę. Nie wiem,czy do końca zasłużyła czy nie, pewnie w jakimś stopniu tak,bo po kiego grzyba wysyłać dwie paczki w jedno miejsce oddzielnie,skoro można dwa przedmioty wsadzić do jednego pudełka i nadać razem? Niemniej, wymiana zdań była nie do końca przyjemna, ale od słowa do słowa spuściłam trochę z tonu i za gwałtowną reakcję ją przeprosiłam. Zaznaczyłam jednak,że powinna mnie zrozumieć, tym bardziej,że już się kiedyś w ten sposób nieładnie nacięłam. Ona też odpuściła i kolejne maile były bardzo miłe po obu stronach, z czego się cieszę. Przesyłka idzie do mnie priorytetem, razem z gratisem i resztą kasy za przesyłkę




Mam wrażenie,że Michał jest coraz większy..nie wiem,czy to jeszcze możliwe,ale chyba tak,bo brzuch mi powoli na gębę zachodzi

























Wczoraj pojechałam w końcu odebrać przesyłki,które na mnie czekały. Zamówiłam dodatkowe minky do szycia,bo obiecałam mojej uczennicy,że uszyję jej chustki z polarem,ale,niestety, tak gdzieś ten polar schowałam,że go do tej pory nie znalazłam.. Dokupiłam więc materiału. I zamówiłam rzep i zatrzaski,żeby dokończyć rożki,które uszyłam. Kupiłam wcześniej rzep samoprzylepny i to był ogromny błąd! Największe gówno,z jakim miałam do czynienia! Myślałam,że jeśli jest to rzep samoprzylepny,to jest on tak specjalnie zrobiony,że jak go przykleję,to nic go nie ruszy. Taaa... Nic go nie musiało ruszyć,żeby się odkleił po 5 sekundach. Stwierdziłam,że go po prostu przyszyję i tyle. To była kolejna zła decyzja. Bo klej był za słaby by trzymać się materiału,ale wystarczająco upierdliwy,żeby obkleić igłę i nitkę w maszynie..co ja się namęczyłam,żeby to cholerstwo odpruć..wyrzuciłam to badziewie,a kupiłam normalny rzep,który przyszyłam do rożków, tym samym wieńcząc moje becikowe dzieła













Chustki wczoraj uszyłam, a jak już szyłam dla Gosi,to dla Micha też jeszcze doszyłam 3 sztuki,bo zostały mi resztki sówkowej bawełny


EDIT:
Capriciosa zeżarta, teraz choćby potop

Ps. Chyba mi piersi urosły i są dzisiaj bardziej tkliwe niż zazwyczaj...
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 października 2015, 16:56


Młody się rusza, czasami tak,że aż podskakuję







Dziś w końcu udało nam się spotkać z przyjaciółką,która zaproponowała,że zrobi nam zdjęcia pamiątkowe z ciąży. Nie mieliśmy profesjonalnej sesji, bo Adrian nie chciał (nie znosi zdjęć),ale jak Karolina miała nam parę fotek strzelić,to nawet dał się namówić. Chodziło mi tylko o pamiątkę z czasu ciąży i żeby Michał też widział, jak na niego czekamy


Jeśli o zakupy chodzi, to nie kupiłam ostatnio nic. Mówiąc szczerze, to nawet mi się nie chce... Hmm, może to też objaw zbliżającego się porodu????



Aha! Kwestia kosza.... kosza na razie nie będzie...jak się Mały urodzi, to będziemy go kłaść spać w gondolce od wózka, a w weekend po jego narodzinach przyjedzie moja Mama z bratem i wtedy kosz przywiozą. Trochę szkoda, bo chciałabym go mieć już na miejscu,ale co zrobić? Pewnych rzeczy przeskoczyć się nie da...
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 października 2015, 18:06
:)