Skoro jestem u moich rodziców to zrobię aktualizację zdjęć. Oto ja:
No I oczywiście moja mama a przyszła babcia nie mogła podarować i razem z dziadkiem, moim tatą (który ma pochowane resoraki dla wnuka) i napadli na c&a. To moje ulubione, jak skwitował Tatusiek pierwsze dresiki Naszego synusia:
No I taka mała myśl, nie spałam dobrze tej nocy. W sumie dziwne, bo niby we własnym łóżku. Spałam w tym pokoju ponad 20 lat i wiecie co dom już jest gdzieś indziej. Przy Tatuśku! 13 lat razem i po jednej nocy ja tak tęsknię. Hmmm, ale że mnie wariatka!
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 13:11
TRZECI TRYMESTR????
No to ja się pytam! Kiedy ? Kiedy to się stało???
Wierzyć mi się nie chcę! Pamiętam jak dopiero co trzęsłam dupą i modliłam się o przekroczenie 12 tygodnia.
No i stan na dziś Bartek szaleje i to dość mocno! Nawet gdy wczoraj przeczytałam informacje, że reaguje na mój głos to dostałam dość siarczystego kopniaka:).
Hmm Tatusiek wczoraj przebiegł pół domu z miarką i kazał mi tylko podawać wymiary szafek, które sobie upatrzyliśmy.
Ja już chyba zaczynam powoli się uspokajać w kwestii wyprawki, choć jeszcze naprawdę wiele do kupienia nam zostało. Jakoś wierzę jednak, że na wszystko przyjdzie pora. Teraz staram się delektować wolnym czasem. W sumie póki nie zorganizujemy miejsca to nic z tego nie będzie.
Cieszę się, że czuję się dobrze! Zresztą znam Tatuśka, muszę wyluzować czego nie dam rady zrobić lub nie daj Boże nie zdążę to on zrobi na pewno. Żal mi go kiedy patrzę jak jest przemęczony, ale sezon nie długo się skończy i będzie miał dla nas więcej czasu.
No i we wtorek byłam w rosmannie, bardzo dużo ciężarnych i młodych matek oblegało produkty dla dzieci i matek. Przeraziła mnie jedna dziewczyna, którą znam z podstawówki. Napakowała cały koszyk podpaskami w wersji mega wielkie, miała brzuszek mniejszy niż ja i z tego co zrozumiałam z rozmowy z kasjerką to będzie drugie dziecko. Czy tyle tego potrzeba, czy będzie aż tak źle? Czy przesadza? Chyba nie może przesadzać skoro już wie co ją czeka.
Zresztą jak opowiedziałam mojej mamie o tej sytuacji to stwierdziła, że przez pierwsze dni będzie naprawdę olbleśnie. No, ale sama chciałam jaj to mówi Tatusiek a dziecko wynagrodzi wszystko.
Zresztą sama łapie się na tym, że jeszcze nie wiem co mnie czeka mam wiele obaw a i tak już mówię o drugim dziecku i drugiej ciąży! Co ma być to będzie!
Witamy się, tak wyglądamy na koniec 28 tygodnia:
Wizytę u lekarza już mam z głowy w sumie to po co ja tam chodzę?
Chyba tylko ostatnio po zwolnienie. Poziom wód odpowiedni, macica na miejscy, szyjka zamknięta. Ble, ble, tona nowych skierowań i tak w kółko. Nie myślcie, że to jakaś moja ignorancja. O nie, dziękuję Bogu codziennie, że wszystko jest w takim porządku a ja czuję się bosko.
Chyba tylko poziom mojego lenistwa osiągnął apogeum.
Zresztą sama się sobie nie dziwię, bo dzisiejsza pogoda to nie nastraja do spacerów.
Człapiąc się dziś na moich spuchniętych odnóżach stwierdziłam, że w następną ciążę zachodzę latem i koniec kropka. Odwiedziłam koleżanki z pracy i stwierdziłam, że odkąd mnie nie ma, nikt nie umarł, więc nie jest źle! Dostałam skierowanie na usg. Ano i jeszcze temat wagi! Aż się zapytałam lekarza czy nie mam się przypadkiem czym martwić otóż od ostatniej wizyty przytyłam uwaga 200 gram! Czyli dokładnie od początku ciąży 5 kg. Biorąc pod uwagę, że raczej nie stosuję diety, Tatusiek mówi, że jedyne co robię to jem, to też podziękuję Bogu za mój ciążowy metabolizm. I jeszcze jedno, co jest dla mnie bardzo miłe. Podobno wyglądam ślicznie:) to miłe, ale przecież do ciężarnej nie powie się ty grubasie! Czyli od jutra na spokojnie wyprawki ciąg dalszy, bo teraz mam labę aż do 31.08 kiedy zaczynam szkołę rodzenia. Szaleństwo, sama nie wierzę, że już nie długo synuś będzie z nami a i jeszcze zauważyłam od dwóch dni jego nową zdolność. Otóż jest bardzo aktywny i brzuchem tak super buja, że aż się napatrzeć nie mogę. Oczywiście robi to kiedy tata nie patrzy, ale myślę, że na wszystko przyjdzie czas
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 13:12
No i taka mała aktualizacja dorwane w Biedronce!
Po 5 zł! Różne zestawy, grzebałam i grzebałam i podobał mi się jeszcze smoczek z łańcuszkiem, ale był różowy i jak Tatusiek zobaczył to zabronił. Gdzie różowy dla jego syna!
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 13:12
Jak nic nie kupuję to nie kupuję, ale jak zacznę to koniec umarł w butach. Dziś na koncie minus 200 zł. Sumienie pewniejsze na 100 procent i odczucie, że jestem coraz bliżej końca wyprawki. W sumie to ciuchów miałam już nie kupować, ale weź się tu powstrzymaj!
Mam wiele rzeczy dostać, ale moja niecierpliwość z dodatkiem obawy, że wszystko jest ok, ale mogę już niedługo urodzić daje o sobie znać. Tak, że oto dzisiejsze szaleństwo.
Pepco:
Ciuchol:
Następnie napadłam na rossmana i kupiłam trochę kosmetyków. Mam nadzieję, że sprawdzą się dla naszego maluszka. W sumie żadne z nas nie było alergikiem.
W gratisie dostałam jeszcze smoczek aventa.
No i postanowiłam już dawno, że przed snem będę puszczać mojemu brzuchowi kołysankę. Podobno już w brzuchu można nauczyć dziecko usypiać. No i kupiłam krówkę z pozytywką. Też w rossmanie
Najciekawsze jest to, że gdy wróciłam do domu i puściłam kołysankę przy brzuchu, Bartek kiedy skończyła się melodia kopał, tak jak by prosił o jeszcze. No to puszczałam jeszcze raz, i znowu kopał. Na początek fajna zabawa, ale teraz puszczamy już tylko przed snem!
A na koniec nie zapominajmy o sobie nie jesteśmy tylko matkami i żonami, więc pokażę moje paznokietki. Okazuje się jednak, że trochę dopadła mnie matczyna podzielność uwagi gdyż paznokcie idealne nie są, bo oglądałam film, rozmawiałam przez telefon i malowałam paznokcie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 13:13
Dziś przejrzałam pakę, którą dostałam od znajomej. Podobno z pościelą i owszem znalazłam tam pościel! Do tego jeszcze że 4 ochraniacze na łóżko i sama nie wiem co jeszcze. Jakieś zasłonki? Takie jak pościel? To możliwe? No i zgłupiałam! Otóż to kolejne komplety pościeli, które dostałam i do cholery jasnej każda poszwa ba kołdrę jest w innym rozmiarze! Mało tego dwie pościele są identyczne ( od bratowej i koleżanki) tylko w innych kolorach a są w innych rozmiarach i już sama nie wiem jaki rozmiar kołdry kupić!?
Przeglądałam ostatnio allegro i najczęściej pojawia się rozmiar 120×90 i w sumie jedną taką mam. No, ale szczęście w nieszczęściu koleżanka zaoferowała się, że jakąś kołdrę to ona ma, ale musi przekopać piwnicę.
Na szczęście w moim otoczeniu jest kilka osób które potrafią sprowadzić mnie na ziemię i moja mama i Tatusiek uspokoili mnie, że od kilku centymetrów luzu czy wypchania jeszcze nikt nie umarł a mojemu synowi na pewno nie zrobi to różnicy. No i dziwi mnie to, bo jego stwórca (patrz ojciec ze złotym plemnikiem) wszystko wylicza zawsze na centymetry. A tu proszę! To on się okazał tym rozsądnym!
Prócz tego zrobiłam sobie wyprawę do moich rodziców. Nie mam wanny tylko prysznic, więc uwielbiam u nich bywać No i wchodzę do mojego dawnego pokoju a tam leżą dwa pajace dla malucha:) eh te dziadki:) dzwonię do mamy, że buszuje jej po domu pod jej nieobecność a ona to zabieraj ciuszki, bo kupiłam
Odwiedziłam dziś lidla i kupiłam śliczną bluzę polarową, taką mięciutką, ale niestety nie w kolorze, który mi się podobał. Byłam tam o godzinie 10 i nie było najmniejszych rozmiarów w kolorze bardziej męskim. Kupiłam białą. W sumie na pewno będę ciągle prać to co za różnica jaki kolor. No i u rodziców miałam pakę różnych próbek, które kiedyś dostałam od położnych to też zabrałam.
No i tu nadeszło moje zdziwienie kiedy na początku ciąży nie miałam pojęcia do czego służy wiele z tych rzeczy a teraz z palcem w nosie wszystko wiem.
Normalnie świat zwariował!
Ostatnio się martwiłam, bo miałam jakieś takie rewelacje w żołądku I niby nic, ale tak mnie jakoś dziwnie kręciło i nic. Przez te rewelacje Bartek jakby się trochę wyciszył i zaczęłam się martwić, no ale chyba nie mam czym, bo dziś skopał mnie dość mocno w czwartek idę na usg to zobaczymy co tam u niego słychać! Tym czasem odpoczywam, bo dużo się dziś działo jak na ostatnie moje leniwe dni!
Czyli moje 1670 gramowe szczęście spieszy się na świat.
Na razie więcej nie wiem, bo pan doktor jakiś wylewny nie był i kazał gadać z moim lekarzem. No może by mu dupy nie urwało jakby powiedział coś więcej. Na podsumowanie 3/4 ciąży powiem tak: Mój syn, kopie tak, że chyba piłkarzem zostanie, no tak mnie wczoraj skopał, że aż do bólu! Jako bramkę obrał sobie mój pęcherz co skutkowało wycieczkami po nocy i wydawało mi się jakbym czuła ból w lewej nerce.
Ze stresu chyba dodatkowo nie spałam i teraz pisząc tego posta to mi się oczy zamykają.
Po usg spotkałam się moją mamą i jej koleżanką, która namawiała mnie do kupna nowego wózka. Muszę pogadać z Tatuśkiem, bo nie wiem czy to jest sens? Co prawda moi rodzice chcą kupić wózek, ale czy ja wiem?
Taka moja natura oszczędna, ale i nie widzę powodu, by wydawać tyle kasy na chwilę. Z gondoli dużo nie skorzystam, z nosidełka też nie a potem mogę dokupić jakaś super wypasioną spacerowkę. Już sama nie wiem.
No więc kiedy człowiek już myśli, że wie wszystko zawsze zasieje ktoś ziarno wątpliwości!
No i na koniec specjalnie dla Terraski polarkowa bluza w kolorze białym ( z misiowymi uszami)
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 13:14
Wczoraj usiadłam i policzyłam ciuszki jakie mam. Powinnam kupić jakieś śpioszki czy pajace. Jednak to co mam powinno wystarczyć. Sama jestem pod wrażeniem, że w sumie z niczego, kupowania tu i ówdzie skompletowała się ciuchowa wyprawka. Muszę jeszcze zadbać o kombinezony jakieś rożki i w środki higieniczne. Z tego co jednak widzę wyprawka jest już prawie skończona.
Została mi tylko apteka Gemini i kilka drobiazgów z allegro i koniec.
Wstrzymuje się, bo wciąż nie dorwaliśmy odpowiedniej gabarytowo komody i kończy mi się miejsce na składowanie tych wszystkich rzeczy. Wczoraj tatuśkowi puściły już chyba nerwy, bo stwierdził, że sam musi te komody zrobić! Ja też już jednym okiem widzę projekt i w sumie wolałabym, żeby zrobił je sam. Pod wymiar i wszystko tak jak chcemy. Kto by pomyślał, że on się w niedzielę urodził?
No więc mam nadzieję, że zajmie się tymi meblami i, będę mogła zacząć pranie i układanie. Już nie mogę się doczekać!
Przeraziła mnie informacja, że już u niektórych październikówek zaczyna się coś dziać, ale jeśli o mnie chodzi to czuję się bosko jak w drugim trymestrze.
Dużo leżę, dużo jem, brzuch mi się nie spina a Bartek szaleje w brzuchu. Wczoraj zauważyłam, że gdy wieczorem się położę i z Tatuśkiem oglądamy telewizję i powie coś to mały reaguje. Tatusiek nie jest wylewny nie głaszcze brzucha i nie tuli się do niego, ale kocha nas. A Bartek chyba już wie, że to trudny typ, ale czuje, że spędzanie z nim czasu daje mi wiele radości, złości i miłości. I mimo, że nie tuli go co wieczór to wie, że go kocha. Taki typ i nic na to nie poradzę. W poniedziałek zaczynam szkołę rodzenia, bo niestety, ale godzinowo dla tatuśka nie odpowiednio więc będę chodzić sama. Mam nadzieję, że nie będę jakoś bardzo osamotniona. Zobaczymy jak to będzie+
No wczoraj poszalałam. U nas w mieście mamy taki plac targowy. Normalny handel kwitnie we wtorki, czwartki i soboty. W niedzielę zaś każdy może zabrać co chce i ustawić sobie stragan. Jakoś nigdy nie wybierałam się w to miejsce, ale zobaczyłam, że sporo ludzi na facebooku ogłasza się, że będą w niedzielę i co będą sprzedawać. W związku z tym, że sporo ogłoszeń dotyczyło ciuszków dla dzieci postanowiłam wyciągnąć siostrę tatuśka i popatrzeć co da się upolować. No i istne szaleństwo! Wróciliśmy do domu z dwiema torbami wspaniałych bodziaków, spioszków, połspioszków, pajaców i kawtaników. Prześliczne komplety uwaga w średniej cenie 2 zł sztuka! Kupiłyśmy kilka czapeczek po 1 zł każda. W związku z nadchodzącym zawałem tatuśka kupiłam kilka ślicznych pajaców z napisem " kocham tatusia". Udawał twardego i jęczał, że nie mamy miejsca, ale widziałam jak oczy mu się śmieją na widok każdej z tych rzeczy! Dostałam jeszcze rożek w prezencie więc na mojej liście wyprawkowej brakuje już tylko kombinezonu, wózka, laktatora, termometru i chyba to będzie już koniec. Ciuszków już nie kupuję, prezentem nie pogardzę . Dziś wstępnie umówiliśmy się na oglądanie wózka, ale pani ma czas wieczorem a ja biegnę na sr. Może uda nam się jakoś zgrać zobaczymy. Wszystko jakoś zaczyna nam się powoli układać w jedną całość. Już bliżej jak dalej i będziesz z nami synu:) czekamy ❤
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 13:14
Wczoraj po szkole rodzenia, na której byłam jako jedyna sama:(dwa wnioski, albo trzy.
Wczoraj zaczęliśmy od części ćwiczeniowej i kochane: wg. położnej po ćwiczeniach mięśni kegla pierwsza faza porodu się skraca. Cholera bez ćwiczeń może trwać do 6 godzin a po ćwiczeniach do dwóch więc od dziś postaram się pamiętać!
Kilka prostych ćwiczeń i cycki zostają na miejscu. No i moje takie spostrzeżenie, jedna dziewczyna była z mamą, na jej miejscu wolałabym być sama! Szturchanie i poprawianie wprowadziło by mnie z równowagi.
Ogólnie kobitka, fizjoterapeutka lub położna chyba bardziej położna miała pojęcie o tym co mówi i dobrze się jej słuchało.
A jeśli chodzi o dom to chyba na pocieszenie, że byłam sama Tatusiek przyjechał wieczorem do domu z dwiema komodami, więc mu wybaczyłam. Ostatnio jest bardzo aktywnie więc coś więcej napiszę później, jak nie zapomnę idę szaleć z ustawianiem i układaniem tych komód!
Niestety tylko ustawiliśmy je na swoje miejsce. Ten upał nie dał nam działać. Przynajmniej mi a chcę sama poprać, poukładać a nie żebym potem szukała wszystkiego. W sumie to jestem pod wrażeniem tego jak Tatusiek przez ostatnie dni mi pomaga i spełnia każdą zachciankę. No i tak sobie myślę, że ma kilka dni wolnego to ma na to czas, bo w sumie to nie było go całymi dniami. Jeszcze że dwa zamówienia na allegro i chyba mamy już wyprawkę z głowy. Oby do jutra podobno ma być chłodniej. Ciężko znoszę tą pogodę!
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 13:14
Kolejna lekcja ze szkoły rodzenia i może dla was to banały a dla mnie ciekawostki, ale muszę to tu umieścić. Mam nadzieje, że nie ominę nic co mnie zainteresowało.
- torby do szpitala dwie: jedna dla dziecka, jedna dla rodziców. Dwie, bo po cc mama może nie mieć siły i przebierać będzie położna. Jak ma czegoś poszukać w torbie to lepiej nie w naszych rzeczach osobistych.
- kosmetyki dla dziecka do szpitala na odparzenia alantan lub linomag, najlepiej używać prostych kosmetyków, aby w razie mocniejszego odparzenia użyć czegoś mocniejszego (sudocrem)
Dalej: do pielęgnacji kikuta pempowinowego tylko jałowy gazik w razie potrzeby ocientosept, koniecznie zwykła oliwka na wysuszoną skórę i nic więcej czego chcemy używać w domu to nasza sprawa.
- mycie maluszka: my kobiety mamy inną ciepłotę ciała niż faceci. My możemy sprawdzić temperaturę wody łokciem nasi mężowie będą uważać, że woda jest za gorąca dlatego oni potrzebują termometru do wody.
-Karmienie: ilość kamień na dobę to 8-12 ( karmienie piersią), średnio co 3 godziny, dziecko kiedy cmoka i mlaszcze to nie je. Należy odstawić i przystawić od nowa. Pozycja do karmienia ma być wygodna, przystawiamy dziecko do piersi a nie pierś do dziecka.
- w domu: mężu 15 minut snu bez dziecka jest bardziej regenerujące dla matki niż 4 godziny z dzieckiem u boku. Mężu nie zrobisz dziecku krzywdy jeśli trzymasz główkę na w linii prostej z plecami i pupą. Nogi mogą zwisać.
- dieta kobiety karmiącej nie powinna się niczym różnic od dotychczasowej chyba, że coś uczula dziecko wtedy trzeba to odstawić. Można jeść wszystko tak jak do tej pory jednak dokładniej myć owoce i warzywa.
- w domu temperatura pomieszczenia tak jak do tej pory, dziecku regulujemy temperaturę przez ubiór. Nie sprawdzamy temperatury dziecka przez rączki i stópki. Niektórzy całe życie mają zimne ręce. Czy dziecku jest zimno czy ciepło sprawdzamy przez dotyk na klatce pierciowej lub na plecach.
- do szpitala potrzebujemy przy porodzie sn trzy zmiany ciuszków dla dziecka (wyjście ze szpitala po dwóch dobach) i przy cc 4 (wyjscie ze szpitala po 3 dobach)
Mam nadzieję, że wszystko z takich ważnych rzeczy napisałam jak coś mi się przypomni to dopiszę i powiem tak, albo położne które prowadzą tą szkołę są wyjątkowo superowe, albo ja jestem kompletnie zielona!
Powoli zaczynam spoczywać na laurach. Uspokajam się i czekam. Tatusiek mi pomaga jest z nami. Po cichu czeka na syna. Kiedy wczoraj natzekałam na kolejny dzień ze zgagą przypomniał mi, że to już nie długo.
Wczoraj popraliśmy wszytkie ciuszki w rozmiarach 56, 62, 68 i kilka 74. Jak usiadłam do układania tego na półkę to myślałam, że nigdy nie skończę
Wciąż wydaje mi się, że mam tego mało, ale jak wczoraj to uporzadkowałam to żałuję, że w pewnym momencie przestałam liczyć się z listą.
Gdzie jeszcze do końca z tym praniem. To dopiero tylko ciuchy no, ale pierwsze koty za płoty!
Oto my w 32+0
No a ciążowo to czuję się całkiem nieźle, prócz tego, że mam lenia jak sto diabłów. Zgagi nie do wytrzymania po wszystkim. Co bym nie zjadła to rura pali mnie jak cholera! Jem migdały i na chwilę pomagają, ale nic więcej. Następny posiłek i znów pali niemiłosiernie. W związku z zabobonem, że jak jest zgaga to dziecku rosną włosy to ogłaszam uroczyście. Mój Bartek urodzi się hipisem!
Często wierci się w brzuchu kopie mnie po pęcherzu i szaleje. Zresztą mam wrażenie, że jak jego ojciec przez sen.
Do porodu coraz bliżej, nie wiem co mnie czeka! Z jednej strony boję się, z drugiej sobie myślę, że w sumie nie wiem czego mam się bać.
Dziś przeszło mi nawet przez myśl, że niech Bartek się urodzi bo muszę iść do dentysty wyrwać tę cholerną ósemkę. Już bliżej jak dalej! Zastanawiam się jaką będę matką, jakim on będzie ojcem. Ja martwię się wszystkim i tylko jęczę on mówi damy radę i po cichu się martwi. Mówi o swoich obawach dopiero gdy mu coś ciąży. On bardziej boi się naszych możliwości lokalowych niż tego, że w czymś się nie sprawdzimy. A ja teraz mam trochę dość, chciałabym schować się przed światem i odczekać do porodu. Tak trochę w swoim świecie! Potrzebuję przestrzeni i mam wrażenie, że moja teściowa to będzie do mnie wydzwaniać nawet w trakcie porodu, jak nie odbiorę to do tatuśka. Chyba mam jakiegoś doła dziś więc skończę lepiej ten wpis.
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 13:15
Wczoraj byłam u ginekologa i wszystko ok. Kolejną wizytę mam 14 października i obawiam się, że już na nią nie pójdę. Wczoraj na szkołę rodzenia było znów o pielęgnacji i kąpieli noworodka. Matko kochana jak ja dam z tym wszystkim radę. No i informacja dla dziewczyn z Warszawy, które chcą rodzić w szpitalu bielańskim. Obecnie są tam dwie położne laktacyjne i będą trzy. Położna która prowadziła zajęcia stwierdziła, żebyśmy nie dały się spławić i wypisać ze szpitala jeśli o laktacji nie dowiemy się wszystkiego.
Ogólnie zaczynam wątpić w moje matczyne moce a Tatusiek się bulwersuje, że jego ubieranie lalki nie bawi. Ogólnie to dowiaduje się wielu rzeczy a z tych wszystkich bajerów co dostaję to od położnych to szuflada mi się przepełnia. Dobra i taka jeszcze jedna myśl. Kochane pamiętajcie czas w szpitalu jest dla was i dla waszych partnerów. Jeśli nie chcecie gości to mówcie o tym otwarcie. W dupie z nimi. I jeszcze jedno do trzeciego miesiąca dziecka żadnych katarów i innych bajerów nad łóżeczkiem i koniec kropka. Ja już zapowiedziałam, żadnych odwiedzin jeśli ktoś jest chory wystawiam za drzwi. Muszą być jakieś granice! No i Bartek głową w dół gotowy do drogi, ale jeszcze nie czas.
Jejku, ale dziś się przetrenowałam. Wyprasowałam całą wyprawkę. Tak średnio do rozmiaru 68. Przebrałam kilka kompletów pościeli, które dostałam I wybrałam dwa do wyprania w proszku dla maluchów. Do tego wyciagnęłam kocyki, też do uprania. Poukładałam większe ciuszki na półkach, ale tych nie prałam zanim mały je założy to zdążę je 50 razy uprać.
Zrobiłam w zeszłym tygodniu zamówienie w aptece internetowej, dziś muszę odebrać no i dziś też zamówiłam dwa kombinezony na szafce. Jeden na 62 jesienny misiowy a drugi na 68 zimowy.
Zmęczyłam się tym całym działaniem, zapominam, że mam brzucho
No i jeszcze dziś wieczorem sr a ja już bym zakończyła dzień i poszła spać. Jeszcze parę drobiazgów i kończę wyprawkę. Jutro zrobię jeszcze przemeblowanie w szufladzie z kosmetykami, bo od tych wszystkich próbek zrobił się straszny bałagan. Ogarnę to jutro! A teraz ogarnę się trochę, zrobię obiad i sr i wreszcie spać!
Nosz po zrobieniu wpisu jak bardzo dziś jestem zmęczona, zadzwoniła do mnie siostra tatuśka. Oznajmiła, że koleżanka z pracy zostawiła jej całą torbę ciuszków dla maluszka. Jej synek nie zdążył ponosić, bo miał 56 cm i urodził się w lato a to kaftaniki z długim rękawem. Czyli mam jeszcze więcej prania i prasowania szaleństwo
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 września 2015, 14:45
Najśmieszniejsze jest to, że zjadłam bardzo dużo i nie mam zgagi. Kurka wodna już nie pamiętam kiedy nie miałam zgagi.
Znowu na sr dostałam jakieś próbki i zanim je schowałam zaczęłam przeglądać no i nie powstrzymałam się . Posprzątałam szufladę.
Jutro nie zrobię nic. No, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Jestem tak zmęczona, że może w nocy nie wstanę na sikanie? Zobaczymy, idę spać!
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 września 2015, 21:41
No dotarliśmy wreszcie do tej apteki dzisiaj. Całkowitym hitem stał się termometr, który zamówiłam. W dobie techniki zapowiedziałam, że chcę mieć taki na podczerwień, szybko, sprawnie i bezboleśnie! No więc po odebraniu przesyłki zmierzyliśmy sobie z Tatuśkiem z milion razy temperaturę i nie chce być inaczej 36.6
W paczce był też laktator. Długo się zastanawiałam czy mam go kupować czy nie. Położna na sr radziła by nie kupować, bo może być nie potrzebny, bo zawsze można wypożyczyć i w szpitalu też są dostępne. No i miałam nie zamawiać, ale trafiłam w tej aptece na bezfirmowy tani egzemplarz za jedyne 25 zł. Stwierdziłam, że jeśli się przyda to ok, jeśli nie to takiej kasy nie będzie mi żal. Moja mama stwierdziła, że w razie czego kupią w aptece w szpitalu, ale to mnie właśnie szlag trafia, bo w tych aptekach ceny są trzy razy większe.
Do tego w paczce znalazł się Maltan na brodawki, krem Nivea do buźki malucha. Położna zaznaczyła, że w okresie kiedy urodzi się Bartek smarowanie buziaka jest niezbędne. Prócz tego jeszcze alantan i linomag do pupy, bo sudocrem i Nivea na odparzenia to tylko w nagłych sytuacjach.
Rano rozpakowałam kolejną darowaną torbę uroczych ciuszków i znów zabrakło mi miejsca. No, ale jak zwykle przełożyłam z miejsca na miejsce. To tu to tam i chyba znowu coś wcisnę no i efekt jest taki, że końca prania i prasowania nie widzę. Mimo to torbę postawiłam koło kosza na pranie i przeleżałam cały dzień. Nie miałam siły na nic, muszę się trochę zregenerować a wczoraj przesadziłam ze wszystkim i na dodatek nie mogłam w nocy spać! Dziś odpoczywam może jutro będę działać dalej. No i jeszcze przeszło mi przez myśl, że czas pomyśleć o torbach do szpitala, ale dla małego to chyba muszę jakąś kupić, ale to nie plan na dziś. Dziś mam wszystko gdzieś!
Jakoś tak od wczorajszego dnia żyję w jakimś nie określonym strachu przedporodowym.
No, ale do rzeczy! Wczoraj byłam na sr i doktorek (dodam ok 35 lat) mówił, że tydzień temu urodziła jego żona. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to, że urodziła w 35 tygodniu. Co oznacza, że właśnie dziś rozpoczynam 35 tydzień i trzęsę dupą. Z dnia na dzień coraz bardziej się męczę puchnę i mam dość! No, ale jak stwierdziła położna na sr. Po to jest 9 miesiąc by mieć dość I chcieć wreszcie urodzić.
W związku z moim strachem, że cokolwiek może być wcześniej, usunełam hybrydkę z paznokci i zrobię sobię nową jak tylko Bartek przyjdzie na świat. Dzięki Bogu, że robię to sama to może jakoś dam radę. Tym czasem moje paznokcie muszą zadowolić się jedynie odżywką. Ogólnie to ostatnio zaczyna mi brakować sił a w nocy się nie wysypiam. Jak wczoraj usłyszałam parę rewelacji na temat nacięcia krocza, znieczulenia dolarganem to pół nocy mimo wielkiego zmęczenia mi się śniło.
Torba z praniem wciąż stoi i łypie na mnie okiem, ale dam radę. Dobrze, że Tatusiek jest ekspertem od prania dlatego nie boję się, że jak nie zdążę to klops. Właściwie to nawet on w domu pierze. Ja tylko mówię mu co jest jasne, ciemne co kolor a co białe. Właściwie to nawet od razu nauczyłam się rozkładać ciuchy tak by mógł je sobie wrzucić do pralki i się nie zastanawiać. Jak dobrze, że to on ogarnia porządki, bo z moim zapałem w ostatnich dniach, dom zarósł by brudem.
No i jeśli chodzi o pozytywy to dziś dotarły do mnie prześliczne dwa kombinezony. Polarkowy, jesienny na 62 i zimowy na 68. Mam nadzieję, że będą akurat. Zresztą czytałam, że lepiej kupić o rozmiar większe.
Bardzo się z nich cieszę
Moja mama coś wspominała, że przywiezie mi łóżeczko od koleżanki pewnie w ten weekend. No i chyba kończymy wyprawkę. Sama nie wiem jak ja to wszystko zrobiłam? I chyba uratowało mnie podejście, które nabyłam w ostatnich dniach dzięki szkole rodzenia, czyli tak dziecko można przykryć kocykiem, umyć ręką i żadne super specyfiki nie są do tego potrzebne. Nie kupuję pościeli do wózka. Po co skoro dostałam w prezencie aż trzy kocyki i z 5 kompletów pościeli.
Ja nie miałam miliona bajerów a jednak, żyję, nie wiem czym jest alergia, żadko się przeziebiam i mam się dobrze. Nie chce piać nad moim dzieckiem, bo mogę zrobić mu tym więcej krzywdy. Tak jak moja bratanica, nie uśnie jeśli w domu nie ma kompletnej ciszy, ciągle chodzi chora a od ilości podawanych antybiotyków to pewnie świeci w nocy. Jednak herbaty z miodem czy sokiem malinowym nie zna. Chyba chcę i będę taką mamą tradycyjną z rosołkiem i mlekiem z miodem. Eh, ale się rozpisałam! Czas pokaże, jak mi to wszystko wyjdzie!
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 13:15
Wczoraj się pokłóciliśmy! Chociaż nie my się nie kłócimy, w pewnym momencie on rzuca chamskim tekstem, który kończy wymianę zdań. Oznacza koniec jego cierpliwości, jeśli mi kończy się cierpliwość wstaję i wychodzę. Potem każde ma czas na przemyślenia i powoli zaczynamy rozmawiać. No i tu boli najbardziej, bo wyszło z pierdoły jak zwykle a boli jak cholera. Mimo to, że doszliśmy do porozumienia, ale te hormony. Nawet przepraszam nie działa.
Przejdzie mi! Jestem sama na siebie wściekła, bo nic się nie stało a ja szukam cholera wie czego.
No, ale to w ramach wyrzucenia z sobie żalu.
Ciążowo to chyba dziś zrobiłam jedno z ostatnich prasowań. O taka sytuacja :
Na koniec półka z ciuszkami Bartka wygląda o tak:
No i tak to wygląda wyprawkowo, no a teraz samopoczucie. Podobno w okolicach 36 tygodnia macica jest najwyżej i uciska na żebra. No czuję się jakby Bartek opierał nogę o moje żebra. Brzuch jest wielki, cholera nie mogę zawiązać bez problemów butów. No a mam buty co rozwiązują się co chwilę i trafia mnie szlag.
Na szkole rodzenia pani położna nas tak wymęczyła, że jutro będę takie zakwasy, że ledwo z łóżka wstanę. Może nie będzie źle. Zobaczymy jutro!
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 13:16
brzuszek rośnie a prezentów od dziadków nigdy dosyć :)
czasami warto tak dać sobie czas na zatęsknienie :) od razu bardziej się docenia to co się ma :)
:) Ja bez mojego Męża też już nie mogę :) A dziadkowie są the best! :D Moja mama też obkupuje wnusia i ma potem do mnie pretensje,jak jej mówię,że już coś mam :D Ale takie prawa dziadków i nie wolno im tego odbierać :)
I brzuszek i ubranka super :) Piękny czas