Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Moja terapia,♡♡♡ My i Bartek czyli moja rodzina ♡♡♡
Dodaj do ulubionych
‹‹ 2 3 4 5 6 ››

9 czerwca 2015, 08:15

19+5
Jakoś wczoraj tak pierwszy raz usiedliśmy i zaczęliśmy urządzać nasz nowy-stary dom. Do tej pory wszystko było na swoim miejscu, przemeblowania nie były potrzebne. Żyliśmy z dnia na dzień w codzienności. Teraz wszystko się zmieni. Tatusiek się zmienia, zaczyna być TATĄ, przez duże "T".
Jakoś do wczoraj nie mogliśmy się chyba wyrwać z dotychczasowego życia, żyliśmy razem, ale osobno. A teraz? Ma zamiar uregulować i przewieźć ostatnie meble z kawalerskiego życia. Chce ustawić komputer, co konkretnie oznacza, tam gdzie jest komputer jest i dom. Co więcej ma stać tak, aby miał dobry widok na łóżeczko. Kocham go, bo rzadko jest wylewny, ale kiedy snuje swoje plany, to czuję się ich częścią! Ostatnio bardzoooo dużą!!!!

No i nowość! Tatusiek zaczął się zastanawiać czy, aby na pewno chce wiedzieć jakiej płci jest dziecko! Co???????

No dobra! Nie chce to nie! Uważa, że przecież to nie ma znaczenia, bo czy będzie chłopcem czy dziewczynką to ja jestem mamą a on tatą! Dla mnie nic się nie zmieni gdy dowiem się jakiej płci jest dzidziulka, ale...
Po 1. Nie mamy wybranych imion! O ile jakoś zawsze miałam w miarę sprecyzowane imię dla dziewczynki, tak dla chłopca nic mi nie pasuje!
po 2. Łatwiej jest przygotować łóżeczko, ciuszki i inne bibeloty. Ostatnio na zakupach oglądałam smoczki i były cholernie w swoim wyglądzie sprecyzowane jeśli chodzi o płeć. Zrezygnowałam z kupna!
Może i przesadzam, ale dlaczego mam decydować w ciemno!
No i po 3. Pół świata czeka na wiadomość o płci i on teraz całej rodzinie powie, że mu się odwidziało? Chociaż z drugiej strony uważam, że to nasza sprawa i jeśli nie chce wiedzieć to nic innym do tego.
Ja powiedziałam, że chcę wiedzieć w związku z powyższymi argumentami, ale uszanuję jego decyzję i chcę by się nad tym zastanowił czy chce czy nie!
Martwi mnie to, że zaczynamy lato, nogi mi puchną a ja jedyne buty które mogę założyć to balerino tenisówki! Dobrze, że chociaż w te się mieszczę. No nigdy nie przypuszczałam, że japonki staną się dla mnie za ciasne. Czy to w ogóle jest możliwe? Wychodzi na to, że tak. Cieszę się, że wybrałam już szpital i szkołę rodzenia. Są zgodnie z radą mojego lekarza w jednym miejscu. Stosunkowo nie daleko moich rodziców i w sumie ja mam całkiem prosty dojazd. Zresztą mam nadzieję, że poród okaże się tylko rutyną!
No i w związku z tym, że agania wspomniała ostatnio o bólu dupy, to ja wspomnę o czymś jeszcze dziwniejszym! Mam ostatnio skurcze wargi sromowej! Czy to w ogóle jest normalne, to jest jakieś dziwne! No macica, aż tam mi nie sięga. Dziwne to, może to faktycznie rozciąganie, bo zahacza o pachwinę, sama nie wiem co o tym myśleć.
No i kolejny tydzień dobiega końca!

9 czerwca 2015, 15:00

Jak już parę razy wspominałam pracuje w służbie zdrowia. W biurze. Mam styczność z wizytami pacjentów. Wiem kto gdzie po co i na co choruje. Oczywiście obowiązuje mnie tajemnica zawodowa, ale po ostatnich wpisach Jenny, Lentilki, Sophie i innych staraczek, do których zaglądam mniej lub więcej, kochane nadzieja umiera ostatnia.
Razem z koleżanką z pracy też staraczką (niedokładną) obserwowałyśmy jedną z pacjentek, dodam, że również naszą pracownicę. Nie wiem dokładnie ile starała się z mężem o dziecko, ale co najmniej dwa lata. I oto proszę po dwóch latach milionach wykonanych bet i leczonych dolegliwościach nie tylko hormonalnych jest!

11 czerwca 2015, 09:51

20+0 50% 140 dni za mną i 140 dni do końca

Podsumujmy!
- najpierw test, radość, niedowierzanie, strach i jeszcze raz radość
-pożegnanie się z piwkiem i innymi nie zdrowymi świństwami
- sen, sen i jeszcze raz sen, przeplatany snem
- mdłości umiarkowane, jednak cały czas gdzieś krążące
- do ostatniego warzenia +3.5 kg, wiec na razie nie jest źle
- przeprowadzka, początek zmian
- wielka miłość do dziecka i tatuśka, hormony!
- pierwsze wylane łzy w strachu, aby z dzieckiem było wszystko ok i
- pierwsze tak silne uczucie troski i odpowiedzialności za drugiego człowieka
Wciąż dopada mnie strach przed nieznanym, przed porodem!!!! Czasem nawet do głowy mi przyjdzie, że w co ja się wpakowałam, jednak jestem szczęśliwa.

Jakoś nie jestem w stanie ogarnąć, że dopiero miałam test w ręku a teraz pół za mną. Drugie tyle i się dzidziulka poznamy hehe :)

A oto i foto na pół :) :) :) :) :) :) :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 13:07

11 czerwca 2015, 21:56

No i kochane może któraś z was mi pomoże! Bolą mnie dziąsła myślałam, że to zemby, poszłam do dentysty i okazało się, że to stan zapalny dziąseł. Pani doktor nie potrafiła określić czym mogę płukać jamę ustną, zaproponowała kilka preparatów, ale okazały się na alkoholu. Pytałam o pomoc panią w aptece i stwierdziła, że tylko ziółka. OK myślę, ale kiedy przyszło dziś do zaparzania czytam i widzę:


Serio? Szałwia? Może któraś z was zna, słyszała, co może mi pomóc? Ból nie jest nie do wytrzymania, ale jest i miło by było gdyby go nie było. Poza tym widząc zaangażowanie i skuteczność porad pani farmaceutyki, chce mieć jakieś pojęcie idąc do apteki po leki!

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 13:07

12 czerwca 2015, 18:27

20+1
Kochane dziękuję za waszą pomoc. Dzięki wam, zaufałam szałwi, że nie połykana nie zrobi krzywdy mojemu dziecku. Kupiłam też w rosmannie Colgate plax różowy sensitive. Podobno pomaga na dziąsła. Dziś jest lepiej. Zobaczymy co będzie dalej.
Cieszę się, że mogłam na was liczyć. Dziękuję mamuśki!

16 czerwca 2015, 15:29

20+5
Ha no i jest! Po całym dniu pracy teraz mam półtora tygodnia l4. W tym czasie zanim zaszłam w ciążę miałam planowany urlop. Moi rodzice mają dziś rocznicę ślubu i w tym czasie co roku wyjeżdżają nad morze. No o mi zostaje tylko opieka nad naszym małym, puszystym i kudłatym psiakiem. Miał być urlop a jest zwolnienie i tak 100% płatne!

To takie sprawy dnia codziennego. No a teraz ciąża. W oraz byłam na usg. No i oto oczom doktora ukazały się dwie nóżki, dwie rączki. Śliczna buźka choć ukrywana przed mamą kiedy doktor chciał pokazać. Ogólnie to kawał zdrowego chłopa całe 380 gram! Tak kochane u mnie synek! Czyli wszystkie ciuszki otrzymane do tej pory są zbyt różowe by je nosił. Imienia jeszcze nie mamy zastanawiamy się. W gruncie rzeczy to nastawiliśmy się na dziewczynkę i dlatego jakoś nie wybraliśmy imienia.
Sama nie wiem co wybrać bo jakoś nic mi nie pasuje. Jak nie znam kogoś o takim imieniu, kto niekoniecznie mi odpowiada to w najbliższej rodzinie już takie imię jest. I bądź człowieku mądry. Dodam, że jak poprosiłam brata o pomoc to nazwał mego pierworodnego Gieralt czyli jak bohater wiedźmina.
Myślimy i może coś nam prostego i nie pospolitego przyjdzie do głowy.

19 czerwca 2015, 14:11

21+1
Jejku jak ten czas leci. No to jeśli o mnie chodzi to siedzę sobie w kuchni. Rosołek sobie pyka a mięsko na bitki się smaży. Co chwilę tylko wstanę przewrócę na drugą stronę. Obtoczę kolejną porcję i tak sobie siedzę. Trwa moje 1.5 tygodniowe zwolnienie. Co roku mniej więcej w tym samym czasie biorę urlop a w tym roku mogłam sobie pozwolić na zwolnienie. Urlop przyda się dla dziecka. Moi rodzice więc świętują kolejną rocznicę ślubu nad naszym pięknym morzem a ja opiekuje się naszym pieskiem. Z racji wieku pokazuje mi liczne humory tu go boli tu go strzyka. Nie wskoczy na wyro, bo nie ma siły i tak targam tego mojego psa. To po schodach to na łóżko.
Jakby tego było mało to moi rodzice zapomnieli zaszczepić go na wściekliznę a termin był miesiąc temu, więc poszłam ja i znów się naraziłam. I obraził się dziś chyba na mnie na całego. Niech trochę pośpi to dam mu jakieś psie ciacho i się obrazi.

Co do spraw ciążowych to synuś już bryka na całego, daje o sobie znać w każdej wolnej chwili i chyba lubi to, że siedzę w domu, bo częściej daje o sobie znać. Chyba, duże chyba wybraliśmy imię. Dostojnie pasuje do imienia i Tatuś nie miał do niego żadnego komentarza. Nasz syn prawdopodobnie będzie nazywał się Bartłomiej. Mały Bartuś jedyny protest, który usłyszałam to, że chyba Bartosz nie Bartłomiej, ale w gruncie rzeczy Bartek. Na koniec moich wywodów usłyszałam, że mogę sobie kombinować a ostateczny wybór i tak należy do niego w urzędzie. Co racja to racja, jego siostrze mąż dwójkę dzieci zarejestrował po swojemu, żadne z nich nie ma na imię tak jak chciała. Pewnie dlatego dziś są po rozwodzie. Na razie jest Bartek a czy w miedzy czasie coś się zmieni zobaczymy.
Wczoraj chyba Bartuś miał czkawkę, bo brzuch mi rytmicznie podskakiwał. Chyba, że grał w łapki z moimi narzadami :). Szkoda, że Tatusiek jeszcze tego nie czuje, ale przyjdzie i na to czas. Ogólnie to nie jest wylewny nie głaszcze mnie po brzuchu, łapie go tylko na tym, że robi to przez sen. Jakoś tak ma, że najwięcej miłości okazuje mi przez sen. :) dziwne, ale prawdziwe, nie miał łatwego życia. Może nie czuje tego tak jak ja, ale kocha nas wiem to. Ogólnie od początku ciąży to nawet nie pokłóciliśmy się ani razu, a nie raz ale na chwile. Chyba się zmieniamy, chcemy być rodziną dla niego. I jeszcze moja waga! Przytyłam dokładnie 3.6 kg jak do tej pory więc nie jest źle, choć wiem, że te kilogramy dopiero czekają gdzieś za rogiem:) . Buziaki kochane miłego weekendu!

25 czerwca 2015, 15:12

22+0
O jej! Już długie piesze wycieczki to nie dla mnie. Od tygodnia odpoczywam, mam wolne. No i nawet przez myśl mi przeszło, że wracam do pracy i jeszcze odpuszczę zwolnienie w końcu dobrze się czuję. No i dziś zrozumiałam, że moje dobre samopoczucie wynika z tego, że robię wszystko powoli, kiedy się zmęczę to się położę. Wszystko dzieję się wolnym trybem.
Dziś wybrałam się z siostrzenica tatuśka na ciuchy. Dwie godziny na nogach i nie mogę się pozbierać! Bolą mnie i spuchły mi nogi. Boli mnie krzyż i co martwi mnie najbardziej boli mnie brzuch. Tak ciągnie jakbym miała za ciężką macicę. Muszę odpocząć, bo sama się wystraszyłam.
No, ale... Nie ma tego złego! Kupiłam kilka ciuszków w Pepco. Powoli czuję, że to już czas!
Idę poleżeć, bo mam dość na dziś

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 13:07

26 czerwca 2015, 14:45

22+1
Nosz cholera zrobiłam sobie wpis i zadzwoniła do mnie koleżanka. Cały się skasował, ale może dobrze, bo smętny był. Drugi raz już takiego smutasa to chyba nie powtórzę, ale spróbuję. :)
Zaczynam się zastanawiać czy aby ją w ogóle jestem przygotowana na to by być matką? Śmieszne to, bo trochę późno bu się nad tym zastanawiać. Nie jestem aż tak kochane nieodpowiedzialna, myślałam o tym nawet przed ciążą. Boję się, że nie dam rady, że nie będę miała tego magicznego szóstego zmysłu, który mówi co mam robić. Moja mama mówi, że każda kobieta to ma, a co jeśli ja nie mam. Chcę tego dziecka, ale co jak nie będę wiedziała co mam zrobić, jak pomóc kiedy płacze?
Czytam jakieś artykuły w necie, ale to nie znaczy, że wiem, że ogarniam. Pójdę na szkołę rodzenia to może jakoś mi się to wszystko wyjaśni. Sama nie wiem co ki do tej głowy przychodzi.
Wczoraj jak pokazałam Tatuśkowi ciuszki, które kupiłam Bartusiowi to obejrzał i nic nie powiedział. Po czym oglądał ulotkę z Pepco I zbulwersował się, że nie kupiłam mu jeszcze koszulki z napisem "najlepszy synek na świecie". Uświadomiłam go, że nie było, bo na pewno bym ją kupiła. Na co on wywód, że on myśli w końcu on tu jest facet i wie w fo faceci powinni się ubierać. I tak sobie myślę, że ciekawe, że poszłam sobie na zakupy i ubrałam ich obydwu i on mi tu mówić będzie jak ja mam syna ubierać. No, ale uświadomiłam go, że jest głową rodziny to niech myśli, że o wszystkim decyduje. :) :) :) :) :)
No i na koniec kwestia samopoczucia. Jakoś mam wrażenie, że szybciej się zużywam, muszę się oszczędzać! No i ostatnio często jest mi nie dobrze, ale Tatusiek stwierdził, że nic dziwnego skoro ciągle jem wszystko co ki w rękę wpadnie i podobnie piję co się nawinie. I to fakt, że cały czas chodzę głodna i burczy mi w brzuchu. I nawet jak zjem to jestem głodna! Moze to przejdzie? Nie wiem! Chyba idę zaraz coś zjeść:)

28 czerwca 2015, 13:01

22+3
Wczoraj wybrałam się z siostrą tatuśka do Pepco po raz drugi. No i znów poszalałam! Teraz już kupuję i większe ciuszki. Tata znów zmiękł jak zobaczył jedną koszulkę z napisem " Mój tata jest the best" a drugą z " tata i ja jedziemy na wycieczkę" po angielsku.
Rozwala mnie kiedy taki twardy facet uśmiecha się na widok dziecięcej koszulki. Niby nie pokazuje, że coś, ale jest dumny i szczęśliwy. Jutro może porobię fotki i wrzucę. Teraz zakupy były dość spontaniczne, ale teraz muszę zrobić listę i dość twardo się jej trzymać, bo szkoda wydawać pieniądze jak nie założy tych ciuszków. U rodziców mam pochowane trochę po siostrzenicy. Też muszę je przejrzeć zanim zacznę kupować dalej, ale teraz to chyba allegro. Mały szaleję już na całego, muszę tatuśkowi pokazać jaki silny ten jego syn. Niestety ojczulek nie należy do facetów którzy glaszczą brzuch. Powoli dojdziemy do wszystkiego. Pokochałam takiego twardziela to teraz mam! W tym tygodniu zadzwonię i spróbuje się zapisać na szkołę rodzenia, zobaczymy jak to będzie wszystko już nie mogę się doczekać kiedy wszystko będzie gotowe!

2 lipca 2015, 19:32

23+0 No i byłam dziś u gina. Od dziś l4 na miesiąc, jak mi dobrze na samą myśl. Dostałam znowu furę badań i znów przeciwciała Rh no i skierowanie do poradni diabetologicznej dla kobiet w ciąży. Do skierowania doktorek dorzucił całkowity zakaz spożywania słodyczy i owoców. Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa, kurwa! Umrę bez cukru no, ale czego nie robi się dla dziecka!
Ogólnie od początku ciąży przytyłam 4.8 kg czyli jak na razie norma. Dostałam zaświadczenie do szkoły rodzenia więc postaram się zapisać. No i ogólnie całkiem zadziorne stworzenie z tego mojego syna. Jak rozmawiałam z tatusiem i powiedziałam mu że jego syn uchyla się za każdym razem kiedy położna znalazła serduszko to mało z dumy nie pękł. Nie wrzucę niestety żadnej foty z usg, bo nic na nich nie widać. No coś tam widać, ale chyba nie moje dziecko tylko samą macicę!
Jeśli chodzi o moje samopoczucie to przydomek "Wielka stopa" jest chyba zbyt pieszczotliwy! Puchnę strasznie, ale dobrze, że w te afrykańskie upały skryję się w domu! Teraz czas dla mnie na regenerację przed narodzinami dziecka! No i trochę obiecany zdjęć:
Oto ja dziś:



Oczywiście ostatnie koszulki wywołały dość spory uśmiech na twarzy tego co za stworcę mego syna się uważa! Nie żeby coś, ale to ja byłam całym mózgiem operacji! Zresztą wszystkie to kochane znacie :):):):);):):)

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 13:08

3 lipca 2015, 19:08

23+1
Płaczliwy ten mój dzień dzisiaj. Na początek pojechałam do pracy zawieść zwolnienie i ogarnąć biurko. Zryczałam się strasznie kiedy się ze wszystkimi żegnałam. Jakoś czułam, że coś się 2 moim życiu kończy kiedy zbierałam swoje rzeczy. W końcu bądźmy realistami, może ktoś usiądzie na moim miejscu. Kierownik obiecał mi, że to miejsce ma przeze mnie dożywotnią rezerwację, ale nie oszukujmy się, mogą potrzebować rąk do pracy. Osiem lat, kto by pomyślał? To drugi dom! Łe i znów płaczę.

Potem na smutki poszłam do fryzjera i muszę przyznać czapki z głów! No Pani zrobiła mi cudownego letniego boba, mocno wygolonego z tyłu a długiego z przodu! Nie mam jak fotki zrobić, ale bardzo podobne do Viktorii Beckham. O takie:

Super mnie obcieła więc poczułam moc i poczułam się piękna. No, ale nie ma to tamto popłakać jednak trzeba, wiec gdy robiłam tatuśkowi kotleciki ala kfc wsadziłam paluszek w tłuszcz. Taki mega rogrzany! No i Tatusiek do mnie, że co ja wyprawiam, żebym uważała no to ja w płacz. Lament na całego, bo boli jak cholera a ten śmiał się jeszcze z dobrego serca odezwać. Przy całym lamencie spaliłam dwa kotleciki. Bluza i ryczę a ten cholernik kochany zeżarł te spalone, bo mu się chyba jeszcze bardziej mnie żal zrobiło. No to ja większy ryk no, bo dla niego robiłam nie po to by żarł spalone.
Ten już widział, że ze mną to chyba dziś nie pogada i szybko zaczął zmieniać temat, opowiadać mi o swojej pracy, żeby zaraz się szybko ulotnić na podwórko pod pretekstem rozstawienia mi basenu. Kocham basen i kocham tego mojego pajaca. Więc teraz siedzę, piszę sobie ma telefonie, drapie się po dupie, bo komary gryzą i patrzę jak równa działkę pod basen żeby mnie tylko uciszyć.
Schowałam już piwko i wodę do lodówki. Niech on się napije po ciężkiej pracy a ja sobie zrobię koktajl z cytrynką a co:) nic słodkiego mi nie wolno to chociaż cytryną sobie wodę umilę!
A i jeśli chodzi o mój cukier to mam w normie, ale w górnej granicy i z racji tego, że moja mama ma cukrzycę pan doktor kazał mi się oszczędzać! Miłego weekendu dziewczynki!

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 13:08

7 lipca 2015, 08:04

23+5
Ale mam lenia tylko uciekam z miejsca na miejsce przed upałem! Dziś to już się ruszę, bo wczoraj zachciało mi się leczo i muszę wybrać się na targ. Zresztą obiecałam sobie zrobić jeszcze kilka dżemów z truskawek.
Pokazałam Tatuśkowi, że jego syn się rusza. Wyczułam nawet rozczarowanie w jego głosie kiedy mały poruszył się tylko raz. Chyba chciał pokazać Tacie, że nie ma tak łatwo! Hehehehe te same charaktery jak nic! Jednak wczoraj zauważyłam pewną zależność! Oglądamy sobie wieczorem telewizję a Tatusiek ma taki zwyczaj, że lubi komentować ludzi w telewizji. On komentuje ja komentuję, że on komentuję i takie oglądanie. No i tak sobie leżę i po każdym głupim komentarzu tatuśka syn wywija koziołka! I mówię mu, że reaguje na jego tempe komentarze, na co ten prawie nie pękł z dumy, że nic dziwnego, że syn mu wturuje skoro ma takiego fajnego ojca! Pchi...! Chciałby! Kochani moi oj dadzą mi oni popalić, nawet usłyszałam, że już w przyszłym roku to on synem jedzie na ryby nad wodę! Ojej jakie to wszystko fajne, tym bardziej, że Tatusiek do wylewnych nie należy! Idę się ogarnąć i lecę na te zakupy!

8 lipca 2015, 18:49

23+6
Od trzech dni wydzwaniam do poradni diabetologicznej dla kobiet w ciąży. Już dziś nie miałam siły więc zadzwoniłam pod inny numer. Tam pani odebrała i nie była zadowolona, że próbuje w ogóle się z kimś kontaktować. Zapytała mnie jakie mam wyniki glukozy, więc jej podałam a pani do mnie, że lekarz mi nie potrzebny i mnie nie zapisze! I mówi do mnie, że co ja sobie wymyślam. Na co ja do niej, że e związku z tym, że mam cukrzycę w rodzinie, lekarz pewnie chciał dmuchać na zimne. Na co pani stwierdziła, że jej to nie obchodzi, wyniki mam dobre, ona mnie nie zapisze i rzuciła słuchawką. Kurwa ! Potraktowała mnie jak śmiecia. Osiem lat w tym tempym zawodzie, nikt by nigdy nie pomyślał, żeby w ten sposób potraktować pacjenta!
Historii jest ciąg dalszy! Postanowiłam pożalić się mojej mamie i zanim odebrała słuchawkę puściły mi nerwy. Zaczęłam płakać histerycznym płaczem i nie mogłam z siebie nic wydusić.
Moja mama mówiła do mnie , błagała, dziecko proszę powiedz co się stało, ale ja nie mogłam nic innego jak tylko płakać. Gdy się chwilę uspokoiłam po tym jak rodzicielka zagroziła mi swoją wizytą w toalecie (kiedy się denerwuje zaraz ma rozwolnienie). Odzyskałam głos! Zaczęłam jej opowiadać na co ona mówi poczekaj! Uruchomiła kontakty i wtyczki (obie pracujemy w przychodniach a ona w laboratorium) oddzwania za chwilę i mówi. Olej lekarza! Nie potrzebny Ci ten diabetolog, masz dobre wyniki! Możesz oczywiście dzwonić dalej, ale nigdzie Cię nie zapiszą. Twój lekarz chciał pewnie dmuchać na zimne, ale ty żadnej cukrzycy nie masz. Powiedziała, że jak następnym razem będzie mi pobierać krew to zrobimy jeszcze raz krzywą cukrzycową.
Uspokoiłam się jako tako i żyje. Szlag mnie jednak trafia, że można tak traktować ludzi, bo nawet nie wiem czy to była pielęgniarka, rejestratorka czy lekarz. Z drugiej strony przez telefon to i ja robię się wysoko wyspecjalizowanym kardiochirurgiem.
Co do małego to chyba nie jest taki już mały. Szaleje tak, że aż czasem za mocno. Jego ulubiona pora to noc co mnie bardzo niepokoi, bo jak tak mi po urodzeniu będzie w nocy szalał to się załamię. No, ale nie mam się co dziwić ojciec tez prowadzi często nocne życie.
Jeszcze na smutki zrobiłam dziś 7 słoiczków dżemu i wylizalam garnek! Jak nie ma cukrzycy to wolno lizać garnek!

10 lipca 2015, 19:23

24+1
Stałam dziś trochę przy garach. Typowo polski obiad na weekend gotowy.




Coraz częściej zaczynam się zastanawiać czy my w ogóle ze wszystkim zdążymy. Rozmawiamy debatujemy co i jak a potem zero działania. Od przyszłego tygodnia zaczynam z kopyta kompletowanie wyprawki i nie będę już na nic patrzeć. A jeśli zacznie się wcześniej i to on będzie musiał wszystko kupić. Nie jest ojciec jakiś nie ogarnięty, ale w kwestii dziecka zbyt zrównoważony i spokojny. Może to i dobrze, może trzymanie mnie na dystans i hamowanie moich zakupowych szaleństw ma sens. W sumie to gdyby nie on to już do tego czasu kupiłbym już z pięć wózków. Tym czasem w tym tygodniu do wyprawki dołączyły dwa cienkie kocyki i jeden gruby. Łóżeczko z materacem też mamy i komplet pościeli. Kurde muszę jechać do rodziców i przekopać moje szafki, bo bez sensu jest takie myślenie w ciemno. Zacznę od początku listy wyprawkowej. Zacznę od wyprawki dla siebie, bo to wiem co mam a czego nie. Potem, zajmę się ciuszkami. W sumie to się nawet jeszcze nie wiem z której z list mam skorzystać. Czy z tej na belly czy z broszury którą otrzymałam od położnej.
Jakaś taka nie ogarnięta jestem i mam wrażenie, że mój wpis też, ale zacznę to wszystko porządkować i jakoś to pójdzie.
Miłego weekendu kochane!

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 13:09

13 lipca 2015, 17:01

24+4
Hahaha to teraz ja zaszalałam! Obiecałam sobie, że nie kupię już nic na spontan. Tak bez listy i dopiero zacznę kupować ciuchy kiedy dowiem się co już mam. Dupa, dupa, dupa, dupa! Miałam dziś parę rzeczy do załatwienia na mieście to nie mogłam się powstrzymać i weszłam do ciuchola. No i wyszłam z dwoma bodzikami i rampersami!
Jak tak dalej pójdzie to zacznę tatuśkowi gotówkę dawać na przechowanie, ale znając mnie nic to nie da! No, ale to by było na tyle z nadprogramowych zakupów.
Postanowiłam realizować po kolei listy tak więc dziś zamówiłam przez internet parę rzeczy. Nie wspominałam chyba, że kocham allegro jak nikt inny i oto z listy mogę już skreślić:
Trzy koszule do karmienia, szlafrok i dwa biustonosze do karmienia! Pomyślałam, że lepiej zacząć od siebie, bo jestem pewna co mam a czego nie! Po pierwszym zamówieniu poczułam chyba wiatr we włosach i zrobiłam następne:

*Pojemniki Do Przechowywania Pokarmu BabyOno
*Nożyczki Dla Niemowląt ZAOKRĄGLONE Canpol
*Szczoteczka Z Miękkim Włosiem + Grzebyk BabyOno
*CANPOL GRUSZKA DO NOSA ASPIRATOR NIEMOWLĄT
*AKUKU GĄBKA MYJKA KĄPIELOWA DO MYCIA KĄPIELI FROTA
*Rękawica GĄBKA DO MYCIA Myjka Akuku FROTTA
*Wielorazowe Majtki Siateczkowe Akuku 2x M L XL XXL
*AKUKU WKŁADKI LAKTACYJNE 64szt
*CANPOL TERMOMETR KĄPIELI KACZUSZKA DELFINEK
*SZCZOTKA Z GĄBKĄ DO BUTELEK I SMOCZKÓW Babyono
*BELLA MAMMA duże chłonne PODKŁADY POPORODOWE 10SZTx2
*GRZECHOTKA EDUKACYJNA DWIE KULE BabyOno
*WANIENKA wanna 102CM Z KACZUSZKA
*PATYCZKI higieniczne Bella 56+8sz Z OGRANICZNIKIEM
Czyli jeśli chodzi o środki higieniczne to mam już duży zapas. W sumie jak zaczęłam zaznaczać na liście to okazuje się, że bardzo fajnie się zapełnia i to mnie cieszy!
Jak tylko paczki się pojawią to z dumą będę się chwalić. I jeszcze jedna refleksja dotycząca wanienki. Byłam ostatnio u mojej bratowej i przestrzegła mnie przed kupowaniem jakiejś wymyślnej wanienki. Całe te bajery podobno są do dupy. Z doświadczenia powiedziała mi, że kupiła jakiś super bajer na stojaku za grubą kasę, po czym po kilku użyciach wysłała mojego brata po zwykłą wanienke. Tak, że ja też kupiłam najzwyklejszą.
Zresztą sama postanowiłam, że nie będę szaleć jeśli chodzi o kosmetyki, bo uważam, że jeśli mi tyłek nie odpadł to mojemu dziecku też nie odpadnie. Wiem, są inne czasy i mogę na wiele sobie pozwolić tylko wiem, że ja wychowałam się bez allegro i wszystkich udogodnień. Więc i moje dziecko się wychowa!

16 lipca 2015, 08:50

25+0
No to będzie długi wpis, albo raczej fotorelacja!

Wczoraj potoczyłam się do moich rodziców przegrzebać szafkę. Sporo ciuchów dostałam od bratowej. Postanowiłam zobaczyć co w trawie piszczy i wróciłam do domu z dwiema torbami podróżnymi.
Zostało mi tylko kopnąć w tyłek tatusia żeby skolował, raczej kupił i złożył komodę, bo nasze maleństwo żyje na walizkach!
Przeglądając ciuchy odkładam wiele z bólem serca sukieneczek, ale coś czuję, że na nie też przyjdzie pora. Co więcej okazało się, że tych bajerów będzie całkiem dużo. W większości są to ciuchy na rozmiar 74-80 no, ale postanowiłam już teraz część zabrać.
Odetchnęłam z ulgą, bo oto w zbiorach miałam dwa ręczniki z kapturkiem i cały zestaw pościeli razem z ochraniaczem na łóżeczko.

Dzięki Bogu moja bratowa chyba szalała z wyprawką nim dowiedziała się płci, lub uwielbia kolor zielony, bo wiele rzeczy pasuje i do dziewczynki i chłopca.

Zapas śliniakow też już jest!

Kilka bluz i czapeczka

Śliczne fikuśne ogrodniczki, polarowe, śpioszki i kolejna bluza, co prawda kolor wiodący to róż, ale w połączeniu z innymi ciuszkami nie będzie się tak rzucał w oczy.

Do tego jeszcze sporo nautralnych bodziaków z długim i krótkim rękawem!
W tym chyba mój ulubiony i zachodzę w głowę z kąd taki napis w ciuchach dziwczęcych:

No I na koniec wisienka na torcie czyli moje ulubione portasy z misiem na Boże Narodzenie będą w sam raz i pajacyk dość wymowny na większego już urwisa!

Oczywiście nie zrobiłam zdjęć wszystkim ciuszkom. Jest ich za dużo, mam jeszcze kilka koszulek, dwie piżamki, kilka par dżinsów w tym ogrodniczek. Oj nazbierało się. Do tego moja znajoma miała na wczoraj termin cesarki. Na razie się nie odzywa, ale też będzie miała syna i powiedziała byśmy nic nie kupowali, bo ona większość ciuszków dostała i nam też odda!

I jak tworzyłam wpis pojawił się kurier i przyniósł mi trzy koszule do karmienia, jedną ze szlafrokiem oraz dwa biustonosze do karmienia.

Czyli jednym słowem wyprawka ruszyła z kopyta!

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 13:11

20 lipca 2015, 12:53

25+4
W sobotę przeżyłam chwilę grozy. Co się ze mną działo to sama nie wiem!
Wstaliśmy rano pojechaliśmy zrobić zakupy, sobota jak zwykle. No i upał. Wróciliśmy rozpakowałam zakupy. Przyodziałam dresy i sobie siedzę w sumie nic szczególnego.
No i po pewnym czasie poczułam, że wierci mnie w brzuchu jak na biegunkę. Poszłam raz nic, wierci dalej, ale nic.
Po jakimś czasie poszłam drugi raz i zaczęło się! Zobaczyłam małą plamkę krwi na majtkach, zrobiło mi się słabo i wpadłam chyba że strachu w histerię. No i wychodzę z tego kibla i płaczę i to tak, że nie mogę nic z siebie wydusić. Tatusiek widzi, że ja cała w rozsypce i próbuje dowiedzieć się co się dzieję. Na co ja umiem powiedzieć tylko, że wszystko i muszę się położyć.
Jak zobaczył, że nie ma ze mną rozmowy mówi do babci która do nas przyjechała, że może ona się dowie, bo jemu nic nie jestem w stanie powiedzieć. Babci też nic nie mogłam powiedzieć. Dopiero za jakiś czas przyjechała jego siostra i jak usłyszała co się dzieje to wpadła do mnie do pokoju i zaczęła się drzeć, że mam coś z siebie wydusić, bo się nie domyślą. Trochę mnie odblokowała na co tatusiek wpadł do pokoju i drze się na mnie, że on się już umył (grzebał przy samochodzie) i jeśli nie jestem w stanie gadać z żadnym z nich to może lekarz coś ze mnie wyciągnie. W tym momencie odblokował mnie do końca. Usiadłam i mówię mu jak się czuję, że boli mnie wszystko, że mi słabo, że kręci mnie w żołądku i jeszcze ta plamka. Na co jego siostra, że koniecznie szpital! Ubierają się jedziemy! Na co ja, że nie no, bo muszę poprostu odpocząć i będzie dobrze. Kiedy moje tłumaczenia nie przynosiły efektu, Tatusiek nie wytrzymał zaczął krzyczeć na siostrę, że ma wyjść, bo po pierwsze to nie ma pojęcia o czym mówi i, że to ja decyduje co jest dla nas dobre i ma wyjść, bo dodatkowe nerwy nie są nikomu potrzebne.
Kiedy wyszła, usiadł koło mnie i na spokojnie pyta się mnie czego od niego oczekuje. Na co ja mówię, że chce poleżeć i potrzebuje czasu jeśli coś będzie nie tak to pojedziemy. Krótka kalkulacja w głowie i szacuje: Bartkowi nic jie jest kręci się i mnie kręci no i pogoniło mnie do toalety. Zrobiłam trochę i poczułam się lepiej. Wtedy to już byłam pewna, że potrzebuje poleżeć! Tatusiek zostawił mnie samą mówiąc, że jeśli coś mnie zaniepokoi to żebym do niego dzwoniła, bo on idzie na dwór( mieszkamy w domku). Nie umknęło jednak mojej uwadze, że a to on a to teściowa co chwilę coś potrzebowali z domu.
Potem teściowa ugotowała obiad on oczywiście ( jak nigdy) jej asystował. Zdrzemnęłam się troszkę, potem zjadłam obiad i czułam się całkiem nieźle, aż do wieczora kiedy sytuacja się powtórzyła. Chyba pierwszy raz kiedy Tatusiek siedział przy toalecie pilnował mnie i co chwilę pytał czy wszystko w porządku.
Zanim sytuacja powtórzyła się to pytał jak się czuję, bo chciał się napić piwa a wiadomo, że po piwe nie pojedzie. Kiedy powiedziałam, że wszystko jest ok, to postraszyć mnie jeszcze wizją jechania taksówką, ale wciąż się upierałam, że może pić. Obyło się bez lekarza, ale z wielkim strachem. Po całej sytuacji pozostał ból krzyża, ale może to nie jest związane z całym zajściem.
Może poprostu przyszedł czas na ból w krzyżu.
Wieczorem przy piwku zapytałam się tatuśka czy się o nas bał? Powiedział, że nie, bo wie, że wszystko będzie dobrze, ale wiem, że się wystraszył. Zastanawiałam się czy chcę porodu rodzinnego i wiem, że nikt nie zadba o mnie tak jak on. Jeśli zdecyduje, że chce przy mnie być to dobrze nie to nie. Jednak nikt inny przy tym porodzie nie będzie.
Zawsze był skryty jako człowiek, teraz jako tata też jest tajemniczy, ale bronił nas jak lew i ufał mi i to jest najważniejsze! Prosiłam by był głową rodziny i o nas dbał, wiem, że tak będzie! Kocham was chłopaki :):):)

24 lipca 2015, 20:24

26+1
Ja na chwilę. Nie mam internetu kochane! Staram się nadrabiać kiedy tylko znajdę jakaś falę, no ale mam nadzieję, że już jutro pokonam tą przeszkodę!
No a ciążowo Bartek kopie jak szalony! Wczoraj trochę na wieczór ucichł aż się wystraszyłam, ale chyba miał dość upałów. Po za tym super wszystko. Pozdrawiam jak dorwe ten internet to napiszę więcej!

28 lipca 2015, 07:39

26+5
U mnie wyjątkowo spokojnie. Nic się nie dzieje prócz tego, że Ojciec mojego dziecka wkurza mnie, bo do tej pory nie potrafi ogarnąć komody i innych niewielkich zadań przeznaczonych dla niego to wszystko jest git. Ja rozumiem, że ciężko całymi dniami pracuje, że jest zmęczony, ale mój czas się kończy powoli.
Sama już zresztą nie wierzę, że już dni do porodu odliczamy dwucyfrowo!
Bartek kopie czasem mocniej, czasem lżej. Jak w dzień jest spokojniejszy to potrafi dać czadu w nocy.
Wyprawkowo mam jakiś totalny zastój. Każdy chce coś kupić do czegoś się dorzucić a tu już w sumie wiele nie zostało. Dziś pojadę do moich rodziców to może tata pojedzie ze mną po wózek. Mam nadzieje, że ogłoszenie jest dalej aktualne, bo jest idealny.
Po za tym jestem cholernie leniwa! Moje życie toczy się bardzo powoli na l4. Przenoszę się tylko z miejsca na miejsce, ugotuje jakiś obiad i tak mija dzień. Na dziś mam plan odwiedzić rosmanna, muszę zapoznać się dokładnie z ich ofertą, bo zależy mi żebym po wszystkie bajery jak pieluchy i inne kosmetyki do pielęgnacji miała nie daleko i w miarę nie drogo.
Do tego coraz częściej dopadają mnie obawy przed porodem. Mam nadzieję, że szkoła rodzenia jakoś rozwieje ten strach, ale nic nie poradzę, że zawsze byłam wrażliwa na ból i już trzęsę dupą.
No i jeszcze na koniec jedna jedyna pozytywna rzecz. Jeśli Tatusiek będzie dalej zachowywał się tak jak do tej pory to moje dziecię jak go zobaczy to od razu zacznie się śmiać, każda moja rozterka ciążowo matczyna dostaje nową ideologię. Wczoraj tak mnie rozśmieszył kiedy poruszyłam temat laktatora, że mało nie posikałam się w majtki! Nawet teraz się z tego śmieje, może to i dobry sposób, bo zapominam o całym stresie. Temat porodu też obraca w żart, ale kiedy tak opowiada wszelkie głupoty to jakoś odchodzi mi ten straszny stres. Mam nadzieje, że mu faktycznie humor nie padnie podczas tej najważniejszej chwili i będzie pomocny!
‹‹ 2 3 4 5 6 ››