Nareszcie po 3 miesiącach doszła paczka z bebiprogram Płyta z 10 kołysankami instrumentalnymi i teczka na zdjęcia usg, wyniki badań. Teczka się bardzo przyda, bo jest gruba na około 1,5 cm i poręczna - wielkości zeszytu.
Tak słyszałam, że czasami ta paczka przychodziła do innych po 4 miesiącach, w końcu i ja się doczekałam
Kończę kompletować wyprawkę więc poluję na promocje, dziś chusteczki nawilżane upolowałam w Rossmanie.
Mierzyłam się ostatnio i mam mniej więcej 90 cm w biuście, 91 cm w pasie i 100 cm w biodrach. To przez takie biodra Arturek chyba się zmieści i urodzi naturalnie, mam nadzieję
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 lipca 2015, 22:21
Wczoraj zapomniałam brać magnez i do tego zmiana pogody na deszczową - może dlatego w nocy męczył mnie ból nóg i bioder i żadna metoda ani poduszka nie pomogły. Było ciężko, ale po 2 h jakoś zasnęłam.
Tak bardzo chcę przesunąć czas do przodu, aby już był termin porodu i abym mogła przytulić syna, całymi dniami o nim myślę i nie mogę się doczekać, ach
79 dni do tp
Wczoraj załatwiliśmy zgłoszenie poczęcia i ojcostwa dziecka w USC, bo nie mamy z P. jeszcze ślubu. Wolałam to załatwić już teraz. Słyszałam o sytuacji, gdy mama leżała w śpiączce po porodzie i nie mieli tego załatwionego, dlatego ojciec musiał ganiać po sądach, a dziecko wydano mu do domu tylko jako tymczasowemu opiekunowi. Chociaż jestem dobrej myśli co do naszego porodu, to jednak może nam to coś ułatwi.
Siedzieliśmy ze 40 minut u urzędniczki w USC, tyle było formalności i czekania, aż ona wszystko wprowadzi do systemu i podrukuje. Czułam się też trochę jak na ślubie, gdy składaliśmy również ustne oświadczenie, że P. jest ojcem biologicznym dziecka Teraz już wszystko mamy załatwione, odpowiedni papierek jest
74 dni do TP!
W pasie bez zmian 91 cm, ale za to +1 kg w ciągu 2 tygodni. Rośnij zdrowo, Synu
Moje podsumowanie wizyty w Zabrzu w CZKiD:
- w tym szpitalu nie ma czegoś takiego jak regularne dni otwarte, można jednak przyjechać w każdej chwili i jeśli tylko jakaś położna będzie miała czas, to bardzo chętnie oprowadzi po oddziale położniczym czy porodówce - o ile jakaś sala porodowa jest akurat wolna; gdy my przyjechaliśmy, to na początku wszystkie były zajęte, ale potem jednak się zwolniła i mieliśmy okazję pooglądać
- szpital ma I stopień referencyjności, a nie wiem dlaczego wkręciło mi się wcześniej, że III stopień...; żyłam w błędnym przekonaniu do wczoraj są jednak sale operacyjne blisko porodówki, jest oddział patologii ciąży
- szpital jest bardzo ładny, czysty, przestronny, wszystkie sale dla świeżo upieczonych mam są 2-osobowe i na prawdę ogromne, wygodne
- podobnie na sali porodowej jest dużo miejsca, wszystkie przydatne sprzęty dostępne (piłka, worek sako, wanna, prysznic), nawet łóżko do rodzenia wygląda na wygodne
- wszyscy napotkani pracownicy, czy to na izbie przyjęć, czy położne na oddziale były miłe, otwarte, chętnie odpowiadały na wszystkie pytania i oprowadzały
- jest zzo, tylko jest wymagana konsultacja z anestezjologiem w 35-37 t.c. - dostałam telefon, pod którym można się umawiać na konsultację
- kiedy rozmawialiśmy o tym, co należy przywieźć do porodu, padła prośba, by osoba towarzysząca przywiozła sobie ubranie na zmianę: koszulkę, spodnie dresowe, kapcie - aby nie chodziła po oddziale w tym samym ubraniu, w którym przyjechała z domu - cenne info, wcześniej o tym nie wiedziałam; chociaż wiadomo, że przyjechalibyśmy w czystych, świeżych ubraniach
- na położniczym położone to były bardzo młodziutkie dziewczyny, dałabym głowę, że w moim wieku; na porodówce nieco starsza babeczka - wszyscy mieli dla nas czas i chętnie rozmawiali.
Chyba tyle Chciałabym tam rodzić, dojazd to niecałe 30 min. Chyba, ze działoby się coś bardzo gwałtownego, to do SIMIN mamy 5 minut dojazdu - ale zakładam to jako ostateczność ;]
73 dni do TP
74% ciąży za mną
Już około 8 cm nad pępkiem poczułam kopniaki maluszka - 2 razy zaczęło się od bólu żeber, a teraz takie wrażenia
Teraz toczę też batalię z bólem bioder, które dodatkowo po całej nocy od leżenia na bokach były lekko opuchnięte, zaróżowione i na jednym wyszło kilka drobnych żylaków. Żylaczków już nie cofnę, ale od kiedy po 3-4 razy dziennie masuję biodra i nogi z użyciem zwykłych balsamów, to już rano nie są opuchnięte ani zaczerwienione, bolą w nocy mniej. :] Mam nadzieję, że sytuacja całkiem opanowana :]
71 dni do TP
Nigdy do końca nie wiem, jak ułożony jest Arturek, gdy mnie kopie w brzuchu... próbuję spekulować, wnioskować, wyobrazić sobie, a najchętniej zajrzałabym do środka jakimś super nowoczesnym usg... ten artykuł i zdjęcia zamieszczone w nim pomogły mi bardzo :
http://babyonline.pl/oszalamiajace-zdjecia-pokazujace-ulozenie-dziecka-w-lonie-matki,pierwsze-28-dni-artykul,17950,r1.html
(zdjęcie z artykułu)
Cudowności...
Kupiłam silikonowe nakładki na sutki, pasują, tylko moja brodawka jest krótsza i sięga do połowy głębokości nakładki. Czy się wydłuży, czy te nakładki w ogóle się przydadzą? Nie wiem... Chciałam być jednak zabezpieczona już w szpitalu po porodzie, bo moja mama czy bratowa cierpiały na popękanie i bóle brodawek. Pamiętam, że przykładały sobie kapustę do piersi. Może jednak są inne sposoby? A może zakup był zbyt prędki i zbyt mało przemyślany, nie wiem... sporo tych pytań. Niby dotąd temat laktacji wydawał mi się tak oklepany, a im bliżej, tym więcej pytań
70 dni do TP
W ostatnim czasie maluszek sporo się ruszał, ale od wczoraj godz. 13.00 był mniej aktywny. Potem w nocy też cisza. Rano po wypiciu kakao trochę się wiercił i naliczyłam mu te 10 ruchów, chociaż nie były to mocne kopniaki. Potem jednak dla pewności chciałam go jeszcze zachęcić do brykania, ale nic z tego - nic nie pomagało, nie reagował na postukanie palcem brzuszka, na wypicie chłodnej wody, na zmiany pozycji ani nawet na ciszę i spokój... czasem coś poczułam, ale rzadko i bardzo, bardzo słabo... po 4 godzinach wpadłam w panikę, płacz, chciałam jechać do szpitala i powiedziałam P., że maluszek słabo się rusza, że chcę do szpitala, by sprawdzili.
P. powiedział, bym jeszcze na chwilę się położyła nim pojedziemy, no i "pogadał" z synkiem, pozaczepiał go i sukces, Arturek zaczął brykać i od tamtej pory wszystko jest ok Moje zmartwienia rozwiane
Zauważyłam dziś w pamiętniku Barbie24, że miała podobną spokojną noc z Filipkiem w brzuszku. Mam nadzieję, że zmieni się pogoda, upały odejdą w siną dal, bo straszna duchota ostatniej nocy mogła przecież zniechęcić Arturka i inne nasze maluszki do aktywności.
Ale ten czas zwolnił... ech ;P
Za kilka dni wesele kuzynki, droga w 1. stronę 280 km i chociaż bardzo ją lubię, odmówiłam przyjazdu jakiś czas temu. Za daleka droga, ja ruszam się jak bałwanek sztywno i tip topami praktycznie... bo jak przyśpieszam, to malutki skacze mi po pęcherzu i od razu bardzo chce mi się siku. Ponadto o 22ej jestem śpiąca. Co ja bym z tego wesela miała? Tylko umęczenie daleką drogą, dodatkowy stres o dziecko i zero zabawy. Wyślę kuzynce kartkę, a mam nadzieję, że już znalazła kogoś sensownego na nasze miejsce.
Och, zapomniałam dopytać w szpitalu w Zabrzu, czy zzo jest darmowe czy płatne? ale wydaje mi się, że w obecnym czasie już we wszystkich szpitalach jest darmowe. Nie planuję zzo, bo mam awersję, niemal lekką fobię na igły. Ta igła od zzo wcale nie jest taka mała, na szkole rodzenia to żadna z uczestniczek nie chciała jej wziąć do ręki, bo wydawała się nam duża... brr. Gdybym miała zzo do porodu naturalnego, to jestem prawie pewna, że poród by się zatrzymał z powodu mojego stresu, że mam wenflon w kręgosłupie Chociaż nie twierdzę, że nie zmienię zdania Tak czy inaczej w razie cesarskiego cięcia wolałabym zzo niż znieczulenie ogólne
Hehe, w Zabrzu pytałam też o miednicomierz. Faktycznie, przed każdym porodem mierzą nim miednicę. Zawsze byłam malutka i szczupła, nawet raz moje koleżanki na studiach żartowały: "jak będziesz w ciąży, to chyba brzuch na taczce będziesz woziła, bo trudno to sobie wyobrazić", ale w ciąży mi się miednica rozciągnęła, także chyba będzie dobrze, ale to mierzenie miedniczomierzem jakoś mnie cieszy
Brzuch mam nie taki duży, a dziecko się mieści
Teraz Arturowi zdarza się kopnąć tak, że już można nazwać to bólem, chociaż nie mocnym Mały siłacz ;]
Ps.
Już nigdzie daleko nie jeździmy. Np. nie byliśmy ze znajomymi nad Jeziorem Żywieckim 100 km od nas (chyba 100 albo więcej??? ) Było tam ciasno, spanie w śpiworach i mimo, ze wyjazd wspaniały, do tego za darmo nocleg, to niestety, już nie dla nas... Poza tym znajomi mocno imprezują, ktoś niechcący mógłby mi zrobić krzywdę po pijaku. Trzymamy się najbliższej okolicy, nad jeziorem byłam w Rogoźniku, wszyscy trzeźwi, siedziałam w cieniu pod drzewem w dniu, w którym nie było zbyt upalnie - i tak korzystam z wakacji Da się relaksować wakacyjnie? Da się
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 lipca 2015, 23:01
Libido mi wzrosło w tym miesiącu, że ho... tęsknię za seksem bez ograniczeń Ale nic z tego, bo przy większym uniesieniu brzuch robi mi się twardy jak skała, cały napięty, więc muszę sobie odpuścić.. A poza tym doktorek też mówił, aby od 32 tc nie współżyć już
Po wizycie u ginekologa jestem szczęśliwa
Arturek ma szacowaną wagę 1619g, wszystkie wymiary proporcjonalne na skończone około 31 tygodni
Już od 2 miesięcy położony główkowo.
A szyjka macicy zamknięta i ma 41 mm. Doktorek obejrzał też moje nerki i są w porządku.
Cieszę się tak bardzo, bo na początku lipca były odchyły w wymiarach 2,5 tygodnia, więc dużo czytałam, jak to powinno być i jak jest przy hipotrofii płodu. Po różnych lekturach i radach innych osób powstrzymałam się od pójścia na jakąś dodatkową płatną wizytę u ginekologa. Zrozumiałam, że najważniejsze w mojej sytuacji to skontrolować ten wzrost dziecka na następnej wizycie. Chodziło w końcu tylko o jakiś 1 cm w długości dziecka, a ponadto skoro moje dziecko się rusza i wygląda na to, że objawia "dobre samopoczucie", to lekarze nie przerwą ciąży przymusowym porodem, tylko będą obserwować dalej, czy wzrost dziecka nie zwalnia. Dlatego dziś naciskałam doktorka, by zrobił mi opisowe usg i wszystkie dane dał na kartce. Wzrost nie zwolnił, wręcz wszystko się wyrównało, hurra
Dowiedziałam się ciekawych tez doktorka dotyczących zzo... otóż powiedziałam mu, że w Zabrzu wymagają konsultacji z anestezjologiem, że powiedzieli, ze bez konsultacji nie można mieć zzo i prawdopodobnie będę potrzebowała badań na układ krzepliwości do tej konsultacji. A doktorek na to, że kombinują, bo takie badania i konsultację odbywa się w trakcie porodu, 30 minut przed podaniem zzo.
A dlaczego kombinują? By zmniejszyć sobie koszty, bo niby zzo jest bezpłatne, ale już koszty badań szpital chce zrzucić na inne, mniejsze jednostki nfz. Natomiast zdaniem doktorka wyniki badań i konsultacji zrobionych 2-4 tygodnie przed porodem nie ma znaczenia dla porodu - są niemiarodajne. Trzeba by je robić co najwyżej 3 dni przed porodem... dlatego robi się je w szpitalu 30 minut przed całą akcją i wtedy mają jakieś znaczenie.
Mój doktorek mówi, że jeśli zrobi się to 2 tygodnie przed porodem, to tak jakby np. podlać kwiatka na 2 tygodnie za wcześnie.
I co tu teraz myśleć? Obdarzyłam już w swojej głowie ten szpital w Zabrzu zaufaniem. Muszę spokojnie przeanalizować temat.
Co do tego, że mi się mocno spina i twardnieje jak kamień brzuszek podczas podniecenia, pieszczot lub kiedy napnę mięśnie - doktorek powiedział, że to normalne, że brzuch może tak teraz reagować.
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 sierpnia 2015, 13:21
Linea negra jest u mnie dość blada, ale nie tylko ciągnie się przez brzuch, bo również po wewnętrznej stronie ud
Mam dobry humor, fajnie jest, bo za 2 miesiące zobaczę i przytulę mojego synka przedwczoraj już urodziło się pierwsze październikowe szczęście z naszego forum, młodsze o kilka dni od Arturka, więc cóż... trzeba szykować się na wszystko P. oznajmił, że już nie będzie pił piwa, narzucił sobie abstynencję, aby w razie czego być gotowym na uruchomienie auta i wyjazd do szpitala. Mówiłam mu, że raczej do września wytrzymam, więc do tego czasu może spokojnie sobie wypić piwo, no ale sam zdecydował, że już nie wypije, że już musi być odpowiedzialny. Właściwie jestem z niego dumna
Malowałam sobie wczoraj akrylami obraz, to taka moja dodatkowa pasja, ale od siedzenia dość długo w jednej pozycji spuchły mi nogi (właściwie zaczęły trochę puchnąć już wcześniej po spacerze na deptaku, ale nie potraktowałam tego poważnie). Urządziłam się Zatem wieczór spędziłam leżąc z nogami w górze z chłodnym okładem i sobie gadałam przez telefon z teściową. Taka teściowa, jaką mam, to skarb - nie mam problemu, by gadać z nią przez telefon godzinę raz na kilka dni. Oczywiście, jest różnica pokoleń, to nie jest jak rozmowa z najbliższą przyjaciółką, ale na pewno jak z dobrą kumpelą
I co jest jeszcze słodkie... jak mały reaguje na różne dźwięki. Ożywił się nagle, gdy tłukłam mięso na kotlety czy kiedy w parku facet rozdmuchiwał liście maszyną o głośnym silniku
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 sierpnia 2015, 10:04
56 dni do TP
...i nadziei na ochłodzenie brak, zatem cały tydzień spędzę w niewoli swojego mieszkanka. Da się wyjść tylko rano do 9.00 lub wieczorem, o pozostałych porach się boję wyjść, aby mnie i Arturka nie przegrzało. Wszelkie pomysły, jak spędzić ten czas mile widziane. Dodatkowo spaceruję czasem między kuchnią a pokojem, bo brakuje mi ruchu, czyli spacerów. Jakoś przetrwamy
Fotografujemy się dalej. W pasie 93 cm, więc brzuch nie największy
Najwyraźniej 3 krople siary mi z sutka wypłynęły. Łatwo było to zaobserwować, bo chodzę po domu topless - przecież jest gorąco, a rolety zasłonięte w oknach. Najpierw zobaczyłam, że mi się na sutkach takie pory zapchane czymś żółtym zrobiły i pomyślałam, że to raczej nie siara, bo siara powinna być płynna. Może prószka z ręcznika, może od potu? Zaczęłam to ścierać palcem i chyba pod wpływem podrażnienia sutka najpierw na jednym pojawiła się ciemnożółta kropla. Od razu wzięłam na palec i spróbowałam, ale nie miała smaku x) Potem na drugim mała przezroczysta kropelka. Pozostały oczyszczone dziurki w sutku. Jak P. wróci z meczu z kolegami, to odpowiem na jego pytanie, które mi zadał kilka dni temu: "Skąd mleko będzie ci wypływać, skoro nie masz żadnych dziur w sutkach?" Od razu się ucieszyłam, że teraz pokażę mu dziurki Jeszcze trochę pogmerałam i wyleciała trzecia mała kropelka.
Nie wiem, czy poleci więcej, może to jednorazowa akcja? Chociaż przez ostatnie 2 dni miałam bardziej wrażliwe piersi niż zwykle, a w nocy śniło mi się, że zaczyna lecieć z sutków. Ciekawe, jednak mam coś w tych piersiach
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 sierpnia 2015, 17:22
Do porodu 52 dni
Ja nie wiem, jak takie Maleństwo to robi... że jest bardziej ruchliwe i silniej kopie, jak tylko chmury niebo przykryły nad Chorzowem, a powietrze jest znośniejsze. Już kilka tygodni temu zauważyłam, ze w deszczowe dni jest bardziej ruchliwy, a w upalne spokojniejszy. Teściowa mówi: "no jak dorosłemu, też mu się nic nie chce w upały."
A teraz mamy chmury i ja się lepiej czuję, a Artur więcej bryka
Moje patenty na upały:
*chodzę w mokrym i chłodnym sportowym staniku
*w łazience ciągle nalana woda w wannie, by się zanurzyć w chwilach kryzysu
*okna otwarte tylko w nocy, w dzień zamykam, by nie wpuszczać gorąca i zasłaniam rolety - myślę, że pomaga (tylko w kuchni mam otwarte jedno małe okno)
*rano przecieram wszystkie podłogi w domu mopem z chłodną wodą - nawilżam powietrze, a przy okazji mam gimnastykę
*jak nogi trochę puchną, to w górę i mokry, chłodny ręcznik na stopy
I jest super W pokoju 28 stopni, na zewnątrz 38 stopni w cieniu.
Siara kapie tylko wtedy, gdy porządnie ponaciskam sutek, tak to spokój
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 sierpnia 2015, 13:40
50 dni!!!
W pasie 94cm
Waga 63 kg (ok. +12kg do wagi sprzed ciąży)
Z okazji "50-ciu dni" Artur przybijał rodzicom żółwika dziś z rana Tzn. tak mocno wypychał piąstkę pod powierzchnią brzucha, że wyglądało to przerażająco... i oczywiście cudownie Chociaż byłam wystraszona, to wzruszona do łez.
Wczoraj wieczorem zrobiło mi się trochę smutno, jak P. pokazał mi nowe rozstępy na pośladku. Nie chciałabym się stać mniej atrakcyjna dla niego, dlatego muszę o siebie dbać. Niestety, chyba wiem od czego te rozstępy w tym konkretnym miejscu - obciążam to miejsce, kiedy się kładę lub wstaję z pozycji leżącej. Niestety, to jedyny sposób, w jaki teraz wygodnie mi się wstaje, dźwigając brzuszek. Jednak jeszcze tylko 50 dni i będę bardziej sprawna Także jestem pozytywnej myśli, a zresztą dziecko jest najlepszą nagrodą za to wszystko
Myślę, że się obniżył główką, bo uciska mi czasami na spojenie łonowe. Oj, idę właśnie pogadać z synem, bo teraz czymś tam mi ciśnie, a to boli Za to jestem dumna z małego siłacza. Im bardziej go czuję, tym bardziej czuję, że mam przy sobie, w swoim brzuszku dziecko... wyglądające jak noworodek. Nie jak szczuplutki płód, jak go sobie kiedyś wyobraziłam. Już wyobrażam go sobie w nowy sposób: jako nowo narodzonego bobaska.
Zauważyliśmy z P., że myślimy podobnie w kwestii atrakcyjności ciążowych brzuszków: bardziej seksowna naszym zdaniem jest szczupła figura niż nienaturalny, ciążowy brzuch. Chociaż mówią, że ciążowe brzuszki są takie fajne, ja jakoś nie czuję się wcale bardziej seksowna dzięki temu. Wręcz przeciwnie, mniej seksowna. Jasne, brzuszek jest cudowny przez to, że rozwija się w nim dziecko, że można "pobawić się" z dzidziusiem, że to wspaniały cud. Jednak raczej z seksownością nie ma nic wspólnego. Dlatego czuję, że nie będę tęsknić za ciążowym stanem... był piękny, lecz cieszę się, że ma swój koniec. Chcę przytulać maluszka, postaram się odzyskać figurkę i czuć się seksowna, bo w "słoniowym" wyglądzie i formie tak się nie czuję za bardzo Nawet gdybym nie miała odzyskać w pełni figury i pozbyć się rozstępoów, to chodzi mi o sprawność fizyczną - tęsknię za kręceniem pupą, chodzeniem normalnym krokiem czy niedelikatnym seksem
Martwią mnie obrzęki ciała. Najpierw tylko wieczorem puchły stopy i w nocy dłonie, teraz całe nogi mam bardziej obrzęknięte. Przytyłam ponad 2 kg w niecałe 2 tygodnie. W pasie przybrałam 2 cm w ciągu 1 doby! Brzuch był dziś dłuższy czas bardziej napięty. Czuję się dobrze, ale jednak jutro u teściowej zmierzę ciśnienie w razie czego. W poniedziałek zaniosę mocz do badania, chociaż lekarz nie dał skierowania ostatnio - na własną rękę sprawdzę, czy nie ma białka w moczu. Boję się zatrucia ciążowego. Na szczęście rano po obudzeniu objawy znikają, ale gdyby coś było nie tak, idę od razu do gina. Mam nadzieję, że to nic złego i takie obrzęki są czymś normalnym bądź tylko wina upałów. Wówczas normalną planową wizytę u doktorka mam dopiero w piątek.
43 dni do TP
64 kg na wadze
95,5 cm w pasie
Nie wierzę, jak ten czas teraz nagle zaczął pędzić
Większość obrzęku zeszła mi, gdy minęły upały i od razu też trochę mniej na wadze. Dlatego się uspokoiłam, nie robiłam badań moczu ani pomiaru ciśnienia. Na dzisiejszej wizycie gin ocenił, ze mam lekki obrzęk i powiedział, bym brała Cyklo 3 Forte oraz 3 razy dziennie magnez+b6. Ciśnienie 130/85, więc wyższe niż miałam zwykle, ale w normie. Dobrze, że za 10 dni kolejna wizyta i znów wszystko sprawdzimy.
GBS pobrany Zabawny ten posiew GBS. Żałuję, że nie zapytałam doktorka, dlaczego patyczek do wymazu z odbytu musiałam wcześniej poślinić
No i mamy kolejne przeboje z pomiarami maluszka, bo wyszłoby, że przytył tylko 200 g przez 3 tygodnie. Doktorek sprawdził przepływy - są ok. Łożysko też ok. Wg gina pomiary też nie odbiegają aż tak mocno, aby się martwić, bo dziecko najwięcej przybiera po skończonym 35 tc (wiec od rozpoczętego 36 tygodnia). Powiedział, że wszystko posprawdzamy raz jeszcze za te 10 dni i sobie porównamy.
Zresztą, ja czuję doskonale ruchy, jest mi coraz "ciaśniej" we własnym ciele, więc wierzę, że Artur rośnie i był to tylko błąd pomiarowy - kolejny już po tym, który mnie zmartwił 2 miesiące temu, a potem się wyrównało Oby następne pomiary były dobre, bo do osiągnięcia 2500g jeszcze tak daleko
_________________________
Edit:
Znalazłam coś takiego:
"Wprawdzie bakteria ta występuje powszechnie w drogach moczowych, rodnych i dolnym odcinku przewodu pokarmowego u wielu pań (szacuje się nawet, że od 1 do 3 kobiet na każde 10 to nosicielki tego drobnoustroju2), ale GBS w ciąży stanowi ogromne zagrożenie dla dziecka."
Może więc gin chciał sprawdzić, czy mam paciorkowce w przewodzie pokarmowym? Ale ze śliny? Hm
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 sierpnia 2015, 21:36
38 dni do TP
64,5 kg (ok. +13,5kg)
97 cm w pasie
Mój najdroższy synek chyba zaliczył znów jakiś "skok", bo od 2 dni jest taaaaki silny, że każdy jego ruch zadaje mi jakiś tam nieprzyjemny fizycznie ból. To już nie łaskotki-przelewki-mizianie, tylko po prostu boli Z jednej strony oczywiście jestem szczęśliwa, że jest silny i że się porusza, a z drugiej strony czekam, aż przestanie... głaszczę brzuch, gadam do niego z nadzieją, że zacznie trochę słabiej. Jak śpi, mam spokój
Kiedyś czasem zabolało, a teraz chyba wszystkie jego ruchy i harce trochę niefajnie pobolewają Za wyjątkiem jego czkawki, ta akurat jest łagodna
35 dni do TP
To już 36 tydzień, wow xD Bardzo chcę rodzić, ale jeszcze 2 tygodnie muszę wytrzymać.
Gdybym była Indianką, mój syn musiałby mieć imię związane z deszczem, np. "Tańczący w Deszczu" czy coś Mówiłam wcześniej, że bardziej się rusza w deszczowe dni, a wczoraj w nocy obudził mnie swoim mocnym, uporczywym wierceniem się i po jakimś czasie usłyszałam za oknem, że leje deszcz a wcześniej przecież był upał.
Rano zauważyłam, że brzuch zmienił nieco kształt i się obniżył. Ciekawe, czy jeszcze wróci w górę, czy już do porodu pozostanie obniżony Byle Artur był dalej główką w dół i za wiele nie kombinował, muszę mu to powiedzieć W poniedziałek na wizycie podejrzymy go.
Nogi wciąż lekko obrzmiałe, ale to nic. Czuję się dobrze i tak bardzo się cieszę, że przetrwaliśmy te 8. miesięcy bez leżenia w szpitalu, bez takich najpoważniejszych problemów. Z przyszłych październikowych mam kilka przecież było lub jest w szpitalu i wiem, jak musiały cierpieć. Lekko zazdroszczę jedynie tym, które już urodziły swoje dzieciaczki, jednak powinnam być cierpliwa. Być w domu i spokojnie cieszyć się ciążą to najlepsze, co mogło nas spotkać.
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 sierpnia 2015, 11:02
Po wizycie u doktorka Najważniejsze, że Artur nadrobił wzrost i ma 2235g, czyli ponad 400 g więcej niż 10 dni temu. Wniosek? Mi się narzuca taki, że wcześniej czasami wkradały się błędy pomiarowe. Może doktorek niedokładnie mierzył. Dziś go pilnowałam, chyba się starał. Nie wykluczam też, że może po prostu Artur rośnie skokowo, bo tak prezentuje się jego wykres:
Poza tym usg namierzyło jądra Arturka, więc mamy kolejne potwierdzenie, ze zostaje chłopakiem
I kolejny zakaz współżycia do 20. września, potem już możemy współżyć jak najbardziej. 20 września to tak daleko, a ja liczyłam, ze od 12 września dostaniemy zielone światło... No trudno, pierwsza moja myśl: oby się Artur do tego czasu nie urodził i jednak oby się nie śpieszył, bo jeszcze trochę bym chciała "skorzystać" z P. przed porodem W końcu już dłuższy czas nic za bardzo nie było, bo podniecenie powodowało u mnie mocne spinanie brzucha. Gin zresztą uważa, że współżycie wywoła czynność skurczową. Też jestem takiego zdania, skoro wcześniej mój brzuch tak reagował
A szyjka super trzyma, 46 mm I ciśnienie spoko 120/70. Następne usg z mierzeniem Arturka będzie 18 września.
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 sierpnia 2015, 15:41
Z tym bebiko program to jakieś jaja :P zamówiłam sobie na swój adres i na siostrę. Do mnie przyszła płyta, a do niej zestaw startowy z próbkami mleczka i śliniaczkiem :P
na taką samą paczkę czekam od stycznia... i chyba się nie doczekam ;) zapomnieli o mnie chyba :)