Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Starania i ciąża w Tajlandii...
Dodaj do ulubionych
‹‹ 6 7 8 9 10

6 lutego 2014, 13:40

Ciąża: 80% loading....

Brzuch: nadal 91,5cm
Ja: 56,2kg - w tym z 200g waży warga - cholerna opuchlizna za nic nie chce zejść :/

Kuba od 2 dni nie przestaje się ze mnie nabijać. No nie da się ukryć - wyglądam jak słynny Phteven. ;)

xd1q.jpg

Teksty z memów cytowane przez Kubę znam na pamięć - wszystkie :P

7g4u.jpg


Jakaś ostra walka toczy się w moim organizmie, bo czuję się delikatnie mówiąc - słabo.

Dzień łóżkowo-czytaniowy. Powoli kończę Czerwony Namiot - mam przerwę od książek o niemowlakach :P

Dostałam dość fajne materiały ze szkoły rodzenia - jeśli jesteście zainteresowane podajcie lub przypomnijcie maila to wyślę.

Mam też 50 krótkich (5-15min) filmików o pielęgnacji, noszeniu i opiece nad niemowlaczkiem - czas się z tym zmierzyć.

Dobra idę się pocieszyć jabłkami w cieście :P

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 lutego 2014, 13:41

7 lutego 2014, 10:09

32tc + 0

Trzymajcie kciuki, właśnie jadę do szpitala - podczas siusiania pojawiło się trochę żywej krwi. Mała się rusza i serduszko ładnie bije ale jadę na konsultacjie.

7 lutego 2014, 18:27

Ech...

Nawet nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że wszystko dobrze! :) :) :)


Pojechaliśmy. Spowiedź zaczęłam od Pana z informacji, potem izba przyjęć. Pusto nikogo niema - czekam 1/2h.

Pojawiła się położna. Wchodzę. Pyta z czym. Mówię. Każe ściągnąć gacie i pokazać wkładkę! Odmawiam - zaglądam sama - czysta. Krzywi się, że jej głowę zawracam. Ale jak już przyszłam to muszę zrobić badania. Biorą mnie na słuchanie serduszka Małej - sprzęt tak gówniany, że nie mogą wykryć prawie. Ale ja spokojna bo badałam u siebie w domu i biło jak dzwon.

Ale szczerze, jak to możliwe, że mój sprzęt z Allegro jest lepszy niż szpitalny?

Mam czekać dalej na lekarkę. Czekam. 1/2h. Jest. Dostałam skierowanie na KTG. Idę. Kubę już odsyłam do domu bo widzę, że szybko nie będzie, a on ma pracę.

Sprzęt rozpada się w rękach! No nic. Leże kolejne 30min. Mała wariuje :) Skurczów nie ma. Jest dobrze. Wracam do lekarki. No to USG - może łożysko?

Idziemy. Lekarza nie ma - zniknął nikt nie wie gdzie jest i nie ma do niego kontaktu.
Czekam. 30min. Jest. Robimy USG - nawet przez 1s nie wiedzę mojej córeczki :(

Malutka zdrowa. Nigdzie się nie wybiera. Łożysko na miejscu i wysoko. To jeszcze usg szyjki. Szyjka długa i zamknięta :)

Malutka ma 1700g :) Malutka jest Malutka - ale w normie, bo po małej mamie i nie za dużym tacie.

Idziemy do lekarki. Czekam. Nagle wychodzi dziewczyna co już ją widziałam w poczekalni i w płacz, tylko słyszę jak przez telefon mówi, że nie słychać bicia serca jej dziecka. No to ja lecę za nią. Dopadam ją i mówię, żeby nie płakała bo to gówniany sprzęt tylko!!!!

Patrzy na mnie oczami pełnymi nadziei. Wyjaśniam, że nawet mojej nie mogli znaleźć wiec jej maleństwa (15tc) tym bardziej. Już pełna nadziei czeka na usg. (Napisała mi smsa - miałam rację - jej maleństwo ma się dobrze). Co za skandal, tak kobietę straszyć! No po co trzymać sprzęt zepsuty i bezużyteczny!!!

Opowiedziała mi swoją historię i to przestroga dla każdej z nas. Nie miejmy skrupułów panikować i sprawdzać!!!

Otóż ona 5 lat temu będąc w 38tc poczuła się źle. No ale co tam - zaraz poród to jak ma się czuć. Potem zwymiotowała - no ale co tam - zjadła zupę grzybową to pewnie po tym. Czuła jakby zdrętwienie brzucha - no ale tak chyba bywa. Nie będzie panikarą i nie pojedzie przedwcześnie do szpitala, bo ją wyśmieją.

Nagle chlusnęła z niej krew. Karetka. Odklejone łożysko!!! Synek po ciężkim niedotlenieniu - walczył 3dni. Umarł :(

Ona do dziś nie może sobie darować, że jednak nie była "panikarą".

Skończyła opowieść i weszłam do gabinetu. Badanie ginekologiczne - też czysto. Żadnej ranki, żadnego stanu zapalnego. Cholera wie. Jestem "panikarą". TRUDNO!!! Następnym razem też będę!

Ale kazali mi jechać do lekarza z tą wargą - opuchlizna nie schodzi.

No to dzwonie do mojego Polmedu i proszę na wizytę na JUŻ. Udaje się, w jakiejś placówce partnerskiej.

Jadę prosto ze szpitala. Lekarz patrzy na nie i pytam po co przyszłam. Wiec mówię. On, że nie bardzo może pomóc. Nie da mi nic czego nie miałabym bez recepty i ginekolog powinien o tym wiedzieć. Mówię, że jestem bo "kazali" i nie chcę nic zaniedbać!

Oglądał na lewo i prawo. Nie jest jednak pewien. Afta czy opryszczka? Dostałam obie kuracje na raz :P Mam stosować do poniedziałku. Jeśli będzie poprawa stosować dalej, nie będzie - mam przyjechać ale on na razie nie ma lepszego i w pełni bezpiecznego pomysłu jak mi pomóc.

No wiec pojechała do apteki. Kupiłam leki jestem w domu.

Uff... Jaka ulga :) Moje kochane malutkie, ale silne maleństwo :) Mój mały ale dzielny organizm :)

Dziękuję Wam za wsparcie. Uwielbiam Was.

P.S. zapomniałam wspomnieć, ze toalety w szpitalach nie mają papieru toaletowego ani mydła!!!

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 lutego 2014, 20:48

8 lutego 2014, 13:49

Chrześniak mojej mamy wczoraj został ojcem.

Jego przeurocza narzeczona, dziewczyna 24 letnia niestety przeżyła traumę.

Ta delikatna istota - mającą 157cm i przed ciążą ważąca 43kg urodziła "naturalnie" syna - 3890g i 57cm. Trudno to jednak nazwać pięknym porodem. Jak to mówi ojciec dziecka, który na szczęście cały czas prawie przy niej był - "cierpiała strasznie". Mały nie chciał wyjść - po godzinach męczarni, wkładali jakieś balony rozszerzające szyjkę macicy, a potem skończyło się próżnociągiem i wyciskaniem przez naciskanie na brzuch...

A teraz pytam, kto wpadł na pomysł, aby tak delikatnej dziewczynie kazać rodzić naturalnie tak duże dziecko???

Słabo mi się robi jak o tym myślę... Spać nie mogłam, ze współczucia, z oburzenia, ze strachu...


A teraz coś z zupełnie innej beczki.

Dziś robimy małą parapetówę - a ja nadal opuchnięta :P Zapewne pojawią się pytania: "co się stało z Twoją wargą?" istnieje tylko jedna słuszna odpowiedz:

- Okazało się, że dziecko będzie miało skośne oczy ;)

Śliski żarcik ale na szczęście jestem absolutnie pewna ojcostwa Kuby :P

No i jest. Stworzony przez Roni (blog Roni w Sztokholmie) kokon dla Gajki. Zastępcza macica na trudne noworodkowe chwile jest już w drodze :)
Pinapowe kropczki - no nie mogłam się powstrzymać i tropikalna limonka

bzg7.jpg
xjal.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 lutego 2014, 15:52

9 lutego 2014, 21:42

Wczorajsza impreza była bardzo udana. O dziwo wszyscy przyszli i siedzieli do 2 :) Graliśmy w planszówki a że było nas 12 osób musieliśmy grać parami...

Hmmm... Chyba jednak ciągle nie pogodziłam się, że mam już skończone 30 lat, nie jestem studentką i zostanę mamą. Ciągle zachowuję się jak 23latka bez żadnych zobowiązań i obowiązków.

Czy dam radę tak nagle się przestawić? A może jednak będę zbyt beztroską i nieodpowiedzialną mamą?

Ech...

Dziś byłam u babci i cioci...
Mam szczęście mieć ciepły i bezpieczny dom, kochającą i wspierającą rodzinę. Co tu dużo mówić - mam w życiu tyle szczęścia... Jakoś tak mi sentymentalnie...

32tc + 2dni Brzuch - stan na wieczór 94,5cm

Nie mogę w to uwierzyć. Patrze na zdjęcie z przed 2 tygodni w tej samej bluzce. Urosłam chyba z 3 rozmiary w 2 tygodnie!!! Bleee...

29gb.jpg

Dziś pierwszy raz poczułam się źle w swoim ciele - za duża i za ciężka... Dobrze, że choć opuchlizna już prawie zeszła - tylko strupki nadal są i to bardzo widoczne.
Mam nadzieję, że jutro mi przejdzie to negatywne nastawienie do ciała.

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 lutego 2014, 21:48

11 lutego 2014, 00:58

W nocy kiepsko spałam i omal nie zaspałam na ćwiczenia na 12.00 ale jakoś zdążyłam.

Potem małe zakupy i jak wróciłam do domu musiałam się zdrzemnąć. Usnąć nie dałam rady, tylko tak leżałam godzinę plackiem. Nie poznaje siebie - mam już tak mało sił a jeszcze 8 tygodni!

Kuba miał wolny dzień więc pojechaliśmy do IKEI - myślałam, że załatwię temat brakujacych rzeczy - a tam porażka! W IKEI nic nie było! Zabrałam ostatni przewijak z wystawy i pojemniki na pierdoły dla małej. Nie było tam zasięgu więc sms z wymiarami łóżeczka nie dotarł i materaca ani prześcieradełek też nie kupiliśmy. Trudno... nie chcieli naszej kasy - kupimy przez Internet.

Kuba nazywa to "wewnętrzną emigracją" - chodzi o to, że nie możemy się przystosować. Wszystko co możliwe robimy z domu przez komputer a rzeczy wymagające wyjścia są odsuwane i nie załatwiane.
Rodzina i znajomi są cudowni! Dziękuję miedzy innymi Wam bo inaczej bym nie dała rady :/
ale wszystko inne doprowadza nas do szału i chodzimy non stop sfrustrowani. Nie załatwiamy rzeczy, bo myśl o instytucjach i urzędach doprowadza mnie do szału - a ja nadal ubezpieczona nie jestem, dziecko nie uznane...

No i chodzi o to, że inni mają gorzej i się z tym godzą a my nie możemy się pogodzić, że ludzie godzą się na to wszystko co się dzieje i nie widzą, że tak nie powinno być. Z jakiej paki kobiety godzą się, że nie mogą rodzić po ludzku. Tak szczerze - dlaczego mam się godzić na to, że nie mam znieczulenia a w szpitalu jest syf. Moje znajome ze szkoły rodzenia mówią - trudno jakoś przeżyjemy.

Aaaa!!! Hej! Co jest - nie jesteśmy krowami w oborze!!!! Zasługuję i na znieczulenie i na szacunek personelu - odwdzięczę się szacunkiem i na dobre warunki! Tak chcę rodzić w nowoczesnym szpitalu, w towarzystwie ukochanego partnera, ze wsparciem najnowszych technologii i zdobyczy medycyny. I jestem uznana za wariatkę!

A pracownicy godzą się, że są wykorzystywani. Konsumenci godzą się, że są robieni w bambuko. Ludzie godzą się, że na nic nie mają czasu i nadal nic nie mają... No po powrocie nie mogę na to patrzeć! Nie mogę pojąć.

Czytałam kiedyś taką książkę "Brudna historia o Hawanie" - o czasach sprzed Fidela Kastro i potem jak wszystko się zmieniało a ludzie powoli degradowali godząc się z tym systemem, rezygnując krok po kroku z siebie i godzą się na wegetacje.

Tu dzieje się to samo. To nie jest normalne, że tyle trzeba pracować i na nic nie starcza. Nie jest normalne, że Państwo to mój największy wróg. Nie jest normalne, że ludzie kradną i mogę zostać pobita i przestępcy są bezkarni.

Jak to się stało, że się na to godzimy uznając że "tak jest i już"???

Niestety obliczyliśmy wszystko i gruntowna przeprowadzka raz na rok jest za dla nas za droga. Musimy tu zostać 2 lata, by móc zgromadzić odpowiedni kapitał oraz umiejętności i inne zasoby na nowy start w nowym miejscu. Jednak z Malutką to już większa odpowiedzialność i nie można zrobić tego na żywioł tak jak ostatnio to zrobiliśmy. Nie chce też aby Kuba sam jechał i przesyłał na "dolary" bo nie taką mamy życiową filozofię i nie o to nam w życiu chodzi. To będzie ostateczność albo zdecydujemy się na to przy mega szansie - np dostał by posadę u Disneya :P

Idę spać bo się nakręciłam negatywnie.

Wiadomość wyedytowana przez autora 11 lutego 2014, 01:13

12 lutego 2014, 00:00

Och jesteście najlepszą grupą terapeutyczną :) Pomarudziłam wczoraj, wygadałam się a dziś obudziłam się jak nowo narodzona :) Zupełnie zadowolona i pogodna :)

Aby utrwalić pozytywne działanie wczorajszej terapii zafarbowałam włosy. (Zauważyłam, że ciemne odrosty wpływają na mnie depresjogennie, a nowy żywy rudy kolor podnosi mój poziom energii i dobrego samopoczucia o 300% :P)

Muszę teraz ustalić konkretne plany
1. urządzenia naszej małej rodziny tu na 2 lata
2. plan znalezienia nowego miejsca i dobre przygotowanie naszej rodzinki na start w nowym miejscu

W obu punktach mam mnóstwo rzeczy do zrobienia więc zamiast marudzić muszę zabrać się do roboty :P

Dobrze, że też mam swój drugi mały świat - świat handmade :) Szczerze to poświęcam mu obecnie dużo więcej czasu i energii niż przygotowywaniom do przyjścia na świat dziecka. Ucieczka od rzeczywistości czy szukanie równowagi i chęć zachowania "siebie"?

Dziś spotkałam się z przyjacielem - absolutnie genialnym fizjoterapeutą. Przy pysznej czekoladzie na gorąco omawiałam moje kręgosłupowo biodrowe dolegliwości :P

Cóż tak musi być na razie - dobrze, że ćwiczę i chodzę na masaże ale na przeciążenie ciążowe nie poradzę.

Umówiłam się, że obejrzy Malutką jak tylko się urodzi - żeby jak najszybciej ustalić czy wszystko dobrze i korygować ewentualne asymetrie czy problemy z napięciem mięśniowym. Cieszę się, że to ustalone - darzę go absolutnym zaufaniem jeśli chodzi diagnozę i rehabilitację.

Mieliśmy dziś spotkanie "wspólnoty mieszkaniowej". Trwało 3,5h! Myślałam, że jajko zniosę na tym drewnianym krzesełku - bo to w szkole podstawowej było zorganizowane.

Okazało się, że straszną plagą są kradzieże i włamania. Np ukradli nam krzaczki i liczniki - koszt naprawy 6 tys zł!!! A wcale nie mieszkam w jakiejś złej dzielnic :/

Moja biedna sąsiadka z piętra jest już absolutną rekordzistką pecha. W listopadzie miła włamanie do mieszkania i kradzież biżuterii, a w tą niedzielę ukradli jej samochód z garażu!!!! No jak to możliwe??? Jak tą plagę powstrzymać???

Jeszcze raz Wam dziękuję za możliwość ekspresji i wsparcie :) Do poklikania jutro!

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 lutego 2014, 00:13

12 lutego 2014, 21:42

No jak tu się nie wściekać i szanować kraj???

Dziś telefon, że jutro przyjedzie transport (14dni spóźnienia) fajnie tylko...

Transport z Chiang Mai do Gdyni kosztował 1400zł i nagle okazało się, że port życzy sobie KOLEJNE 1400zł za wyładowanie ze statku na teren portu. 200kg dźwigiem - dlaczego niby tyle kosztuje?

Mało tego!! Odprawa celna to 150zł i zaraz drobią nam gigantyczne cło bo owszem moglibyśmy nie być ocleni gdybyśmy pokazali im dokumenty w ORYGINALE z każdego miesiąca pobytu w Tajlandii - potwierdzenie zameldowania i rachunki, które tam płaciliśmy!!! I musielibyśmy przebywać ponad rok!!! Oczywiście nie mieliśmy o tym pojęcia więc takich papierów ze sobą nie braliśmy, no bo po co??? No litości..

Ale to nie koniec! Teraz uwaga - transport z Gdyni do Wrocławia to kolejny 1000zł.

W życiu byśmy nie przesyłali tych rzeczy gdyby ktoś nam o tym powiedział. Nawet w koszmarach takiej kwoty nie wyśniliśmy kosztów po stronie Pl. Sprawdziliśmy - we Frankfurcie koszt portowy to 600zł.

Ten kraj jest chory!!!

Już nigdy tu nie wrócę, bo to się nie da tak. Wszyscy chcą zrobić Cie w ch... na każdym kroku. Nic nie może być normalnie i uczciwie.

Kuba - już jest na etapie podpisywania umowy (negocjacje i ustalenia trwały 2 tygodnie!!!) i nagle dziś facet zmienia zasady gry tak, że wszystko ch... strzela i umowa nie może zostać podpisana. Projekt, który miał nas finansować na przyszły miesiąc poszedł sobie w siną dal...

Byłam u ginekologa. Mam poważne bezobjawowe zapalenie pęcherza czy coś - bardzo wysokie leukocyty w moczu. Wydałam 100zł w aptece :(

Jutro rano tona kolejnych badań. Trzeba powtórzyć te z początku ciąży i ponowna morfologia.
Potem po lekach kolejny mocz. Za tydzień mam się do zgłosić do ginekologa na kontrolę, ale jak poszłam do rejestracji okazało się, że nie ma miejsc do niego na cały przyszły tydzień. Coś ponoć mają szukać ale cholera wie :/

AAAAAAAAAAAAAA!!!

No kiepski dzień. Kiepski.

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 lutego 2014, 21:47

14 lutego 2014, 13:59

33+0

Jeszcze niedawno ta liczba była tylko abstrakcją. Patrzyłam z zazdrością na liczniki dziewczyn i "zaklinałam" swój. I oto jestem w tym miejscu :)

Zmagania ostatnich dni i proza życia wydają się niczym w obliczu spraw naprawdę ważnych. Ciepło pleców Kuby, żwawo ruszająca się córeczka, miękka otulająca kołderka... Ciepło i bezpiecznie. Moja bajka się spełnia...

Tak oto bez brylantów i póz na klęczkach, bez obietnic i konkretnych dat - za pomocą kilku słów, dotyku, głębokiego spojrzenia w oczy i nieufnie patrzącego kotka, który zamieszkał na moim serdecznym palcu lewej ręki, zmieniłam status społeczny - z "panny" na "narzeczoną"...


35o9.jpg


I tak bardzo mi przykro... że ten dzień niesie cierpienie dla innych... Inesso nie wiem jak przynieść Ci ukojenie, a tak bardzo bym chciała...

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 lutego 2014, 14:00

15 lutego 2014, 11:45

Bardzo Wam dziękuję za gratulacje :)

Wstałam dziś w znakomitym nastroju :) Wprawdzie obudził mnie głód - (te ostanie tygodnie non stop głodna jestem i ciągle jem :P)ale w lodówce znalazłam trochę smakołyków więc humor poprawił mi się jeszcze bardziej :)

Jak spędziłyście wczorajszy wieczór?

My byliśmy na premierze filmu znajomych Kuby, a potem na imprezie w ich studiu. Świetnie urządzona przestrzeń w starych fabrykach. Powstało coś na kształt Nowojorskiego Loftu ale z ciepłym i twórczym klimatem :)

Trzeba przyznać, że młodzi filmowcy bawią się dużo lepiej niż ci "starzy" :P - na koktajlach tych drugich można umrzeć z nudów jak się nie jest ze śmietanki, a my oczywiście nie jesteśmy ;

Po roku nieobecności zalicza się oczywiście "zapomnienie środowiskowe" w tym bardzo dynamicznie zmieniającym się świecie filmu Wrocławskiego no ale poczyniliśmy pierwszy krok w stronę powrotu :P Znaczy się Kuba zrobił co jest dla niego dużym wyzwaniem z jego introwertyczną osobowością :P W każdym razie Kuba jest dobry w tym co robi (informacja w miarę obiektywna :P) i ludzie na szczęście o nim pamiętają. Już odbyły się rozmowy wstępne na temat kolejnych projektów w których Kuba miałby coś robić.

No i mogłam przyjrzeć się dobrym przykładom. Twórcy filmu mają rodziny - jeden ma 15 miesięczną córeczkę. Mama dziecka wygląda absolutnie zjawiskowo i jest nadal czynną zawodowo aktorką znanego wrocławskiego teatru muzycznego.

Utwierdziłam się w przekonaniu, że macierzyństwo może być tylko z jedną z ról i nie muszę mieć poczucia winy, że nie chcę oddać Gai całego życia na wyłączność.

Uzyskałam jedną radę - dobra organizacja i żołnierska dyscyplina. Czy dam radę z moją rozlazłością i lenistwem?

Na razie po ostatnim poście i marudzeniu na system a potem refleksji, że mam się zabrać do roboty ruszyłam kilka odwleczonych spraw - do finału daleko, ale posuwają się do przodu. Jeszcze ogromna lista spraw do zrobienia, które są nietknięte :/ ale...

1. Paczka ogarnięta czekamy na decyzję celnika a potem kombinujemy transport.
2. Upomniałam się o odszkodowanie z TAX CARE - 660zł - teraz każdy grosz jest nam pilnie niezbędny.
3. Pozałatwiałam sporo papierów w związku ze zmianą miejsca zameldowania i mieszkania.
4. Jutro zaczynamy przygotowania pokoiku
5. Jestem na bieżąco z ustalaniem badań - w przyszłym tygodniu kolejny medyczny maraton.
6. Czytam ulotki, książki i oglądam powoli filmiki o dzieciaczkach. Już skompletowałam biblioteczkę uważaną z "niezbędnik". Przeglądam aplikacje do ogarniania dziecka - ta na ovu o ciąży bardzo mi pomaga, więc chcę Małą też ogarniać z pomocą wykresów i zapisywania postępów.
7. Robię i uzupełniam listy. Zrobiłam listę osób do zawiadomienia po porodzie oraz listę grupy wsparcia - do kogo i z czym mogę się zwrócić w razie czego.
8. Listy już gotowe - sprawy do załatwienia przed porodem i przygotowania wyprawki idą mi wolno i mało skreślam ale większość spraw została choć rozpoczęta i poczyniłam pierwsze kroki w kierunku realizacji.
9. Dzielnie prowadzę bloga o handmade i ten pamiętnik oraz wykresy - dla mnie to ogromny postęp jeśli chodzi o konsekwencje i realizację celów.

Uff....




16 lutego 2014, 19:08

Ech wczoraj praktycznie cały dzień przeleżałam w łóżku. Spięłam się tylko by pojechać na kolację do mamy Kuby.

Chyba już od 10 dni źle sypiam - porody, układanie, sprawdzanie - jakieś obsesyjne i lękowe mam sny i nie mogę się tego pozbyć.

Dziś snuję się po domu - niby upiekłam babeczki ale wyszły bardzo średnie :/ niby sprzątam ale bałagan straszny jest cały czas...

Jutro ma przyjść fotograf - koleżanka Saszki robić mi sesję brzuszkową a ja:

a) nie jestem w kondycji
b) zrobiłam się już dość gruba i jakaś mało "apetyczna"
c) nie mam pomysłu co bym chciała
d) mam bałagan i nie mam sił sprzątać :/ chyba jak ona przyjdzie będę na prędce prowizorycznie sprzątać miejsce wybrane do zdjęć. Wstyd, ale może zrozumie - sama ma małe dziecko i pewnie jeszcze pamięta nieogarnięcie ciążowe.
e) ogólnie się stresuję, bo nigdy nie "pozowałam profesjonalnie" a Kasi zależy na portfolio i nie chciałabym by zmarnowała swój czas na zdjęcia, które nie będą się nadawały.

Generalnie w kondycji jestem kiepskiej. Robię coś 15 minut i muszę się położyć na 20 min. A wszystkie działania są kompletnie nieskoordynowane. Dużo planów, mało efektów.

Mała kopie już boleśnie - aż budzi mnie w nocy. Brzuch chodzi mi jak w filmach o Obcym i prawe żebro albo coś innego mam tak skopane, że już nie przestaje boleć.

Do tego doszły bolesne sutki i pojawiły się kolejne kropelki siary...

Bosz... to już naprawdę coraz bliżej... Wpadam w panikę!!!

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 lutego 2014, 19:12

17 lutego 2014, 23:15

Och jesteście takie Wspaniałe. Najlepsza grupa wsparcia!!! Gdyby ktoś mi na początku powiedział, że wirtualne znajomości tak wiele mogą dać - nie uwierzyłabym!

No więc tak - odebrałam wyniki. Mam anemię! To pewnie przez to gorzej się czuję. W środę lekarz więc pewnie dostanę dodatkowe suplementy.

Ale na ćwiczeniach byłam - nie poddam się :P

Potem sesja. Saszka miała całkowicie rację - Kasia to świetna babeczka!!!

Och tak mnie pocieszyła. Mama 2 dzieci (4 i 2 latka) i się realizuje zawodowo i społecznie oraz jest bardzo szczęśliwa. :)

A sesja była bardzo przyjemna - nie wiem jak efekty ale bawiłam się super :) Już nie mogę doczekać się sesji noworodkowej :P

A teraz coś dla wszystkich zmagających się z porządkami i remontami. To pokój Malutkiej - 10m, 4kąty i wszystko zapchane z górką :P

riu3.jpg
yq9f.jpg
zzq8.jpg
mm7t.jpg

Ale przyszła nasza stara komoda - jutro ją złożymy mam nadzieję i zaczynam akcje - pranie, prasowanie, układanie :P

No to do boju te co muszą i na kanapę te co nie muszą albo chcą :)

Aaaa o kolejnym rekordzie bym zapomniała. Tym razem jedzeniowym.

Dziś oprócz normalnych posiłków zjadłam: 4 Muffinki czekoladowe z serkiem mascarpone i cały torcik Wedlowski (250g) i ani trochę mnie nie zemdliło :P

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 lutego 2014, 23:17

19 lutego 2014, 21:52

Hej hej :)

Och jestem taka podekscytowana synkiem Endokobietki!!! To takie wspaniałe!!!

Sytuacja powoli acz systematycznie jest opanowywana:
1. komoda złożona cześć i gratków ułożona
2. suszarka pełna mokrych jeszcze maleńkich ubranek. Omal nie rzuciłam się z miłości i namiętności na Kubę, który rozwieszał maleńkie niebieskie śpioszki i różowe koszulki. STRASZNIE SEKSI. :P Kolejne partie ubranek, pościele, kocki, chusty w kolejne dni. Prasowanie pewnie pojutrze.
3. Jutro wielkie rozpakowywanie - ma przyjść nasza wielka paczka z Tajlandii!!!
4. Obejrzałam wszystkie 50 mikrofilmików o pielęgnacji dziecka, nie żebym pamiętała ale coś mi tam już świta :P i zawsze można wrócić :)
5. Skończyłam książkę "Pierwszy rok życia dziecka" teraz na tapecie "Język niemowląt" i "Jak się nie dać baby blues"

765z.jpg

Medycznie:
1. Badania zrobione i wyniki odebrane. To nie anemia :P, bo kobiety w ciąży mają niższą normę i jeszcze się łapię - byłam wykończona, bo mała bardzo urosła w tym czasie i pewnie pochłaniało to mnóstwo energii!!! Dlatego pewnie też jem jak oszalała o czym już pisałam :P
2. Malutka ma 2200g (od 7.02 urosła 500g!!!) Gaja gdyby się urodziła ma już status "dziecka przedwcześnie urodzonego" a nie "wcześniaka" :) Oczywiście moje małe Kochanie nigdzie jeszcze się nie wybiera - mam nadzieję :P
3. Plamka na dnie oka utrwalona na specjalnym zdjęciu - kolejne za 6 miesięcy.

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 lutego 2014, 21:52

20 lutego 2014, 18:10

Aaaa tyle zmian, że czas na kolejne podsumowanie aktywnych pamiętnikowych Belly:

Rozpkowane:

1. Michaela i jej 2,5 miesięczna Roża
2. Endokobietka - 14.02.2014 synek Jan Ryszard :)

Jeszcze nie rozpakowane:
3. Chucky - czeka na bliźniaczki :) - marcówka
4. Miriam - marzec/kwiecień - Lily/Zoja - dyskusja trwa :P
5. Chiang Mai - kwietniówka - Gaja
6. Doriana - chłopak! - majóweczka
7. Mychowe - kwietniówka/majóweczka - córcia - Liliana Sophie
8. miriiam - czerwcóweczka - dziewczynka :)
9. Maxi - połóweczka ciąży - chłopak!!!
10. Esencia - połóweczka - dziewczynka :)
11. AngelQa - połóweczka - dziewczynka :)
12. Moni& - chyba 15tc :)

No i wielkie fanfary dla zmagającej się przez 10 miesięcy, nowej 2 kreskowej bohaterki.
13. Kalitria - 2 krechy!!!

Czyż to nie wspaniałe??? Tak dużo dobrych wiadomości!!! Czekamy na Was Staraczki - jak widać grono regularnie się rozszerza :)

Jeśli kogoś pominęłam, coś pomyliłam proszę o wybaczenie i sprostowanie - zaraz poprawię.

Jedynie bardzo mi przykro z powodu Inessy, która tak krótko była po fioletowej stronie :( Mam nadzieję, że jednak to się ułoży dobrze i zostanie mamusią już niedługo - czy to z brzuszka czy z "serduszka".

No a teraz prywata.

Myślałam, że jestem spokojna z natury. Nie prawda. Po prostu żyłam w środowisku, które nie sprawiało mi problemów a tu...

Oczywiście dziś kurier nie dotarł. Nie byłam na ćwiczeniach bez sensu, a jutro Kuba musi odwołać swoją upragnioną wycieczkę w góry bo kurier się zjawić jutro. Aaaaaa!!!! Ciekawe. Czemu, no czemu tu nic nie może być tak jak powinno???? Wiecie ile zdarła strona Polska za naszą przesyłkę 3.000zł!!! Cło cholerne 800zł w tym uwaga 400zł za oclenie kosztów podróży z Tajlandii do Polski. Jakim cholernym prawem cli się "podróż" jak to nie jest wwożony towar????

Klienci dymają Kubę zupełnie bez wazeliny - dlaczego? bo mogą - każdego tak traktują... a ludzie się dają więc czemu nie? Ja się daje, ty się dajesz...

Nie wiem jak mu pomóc - czuję się winna, że zmusiłam go do powrotu, a to przekracza jego cierpliwość. Zamyka się w sobie, nie wychodzi z domu, bo go świat na zewnątrz za bardzo wkurza, śpi po 16h na dobę :/ Źle się to skończy... Cholernie się martwię.

2 lata - to moja mantra. Wytrzymaj 2 lata... Skup się i zrób swoje, realizuj plan, małymi kroczkami, powoli i systematycznie... Mówię tak do siebie i do Kuby...

No więc ja prasuję ubranka i oglądam durne filmy. Kolejna partia w pralce. Głowa mnie strasznie boli i mam zły nastrój. Nie myśleć.


A teraz potrzebna wasza porada - jaki materacyk do łóżeczka??? Wiem tylko od Saszki o gryczano kokosowym. A co jest jeszcze fajne???

Pościel do wózka - potrzebna? Jeden? 2 komplety?

No wygadałam się, zaraz będzie mi lepiej - dzięki Najlepsza Grupo Wsparcia :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 lutego 2014, 01:47

21 lutego 2014, 22:40

34 tygodnie za nami!!! Zostało 6!!! Aaaa...

A ja dziś mam dobry dzień - paczka dotarła :)
Od jutra mega wpakowywania, bo mamy teraz w domu same wielkie kartony i zero przestrzeni do życia :P


Dziś byłam też na spotkaniu z Wrocławskimi OVU Ciężarówkami - mega udane, dziękuję dziewczyny :)

Są też pierwsze efekty sesji brzuszkowej.

1tly.jpg

xvat.jpg

Dzięki Kasia, Dzięki Saszka - pamiątka świetna :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 lutego 2014, 22:40

23 lutego 2014, 01:18

Wybaczcie, że przez kolejne dni podręczę Was fotorelacją i opowiadaniem o przesyłce i walce z materią. Muszę zrobić z tego zabawę, bo inaczej siądę przytłoczona nawałem gratów i się rozpłaczę...

Dzień 1

Przyszła - 390kg gratów!
ytr2.jpg

Dzień 2 dziś
Wstępne rozpakowywanie.

Tak obecnie wygląda nasz pokój dzienny:
xhfk.jpg

tak pokój Malutkiej - robi się gorzej i gorzej...
3rrm.jpg

sypialnie nie dokumentowałam, ale bałagan jest identyczny.

Łazienka:
Prania dla Malutkiej z przyczyn oczywistych muszą zostać odłożone na później - na szczęście mam już gotowy zestaw podstawowy wyprany i wyprasowany - gdybym musiała szybko pakować szpitalną torbę.

Wszystko przyszło paskudnie śmierdzące i jakby zatęchłe - do natychmiastowego prania :/ niestety zarówno pralka jak i suszarka mają ograniczoną przepustowość :(

ax22.jpg

A ja mam teraz taką kiepską kondycję i wszystko robię tak powoli i niezorganizowanie :/

Wieczór na szczęście odpoczywaliśmy - byliśmy na imprezie w tajskim stylu organizowanym przez moją przyjaciółkę Kasię. Aż się "zresetowałam" 2 bezalkoholowymi piwkami :)


Wiadomość wyedytowana przez autora 23 lutego 2014, 01:18

23 lutego 2014, 11:28

Zabawa w z Wami w "sprzątanie" dodaje mi motywacji :) Niestety chyba przegięłam...

Rano powtórka z rozrywki - przy sikaniu odkryłam znów coś niepokojącego - tym razem śluz dość mocno podbarwiony krwią - jechać do szpitala nie jechać? Dziś niedziela :/

Serducho Małej bije bardzo ładnie - teraz leże i czekam - pojawią się kolejne plamki? Dojdą inne objawy? Jakby co jadę, ale tym razem musimy wybrać inny szpital.

Ech nawet jak nic się nie będzie więcej działo, powinnam jechać do szpitala?

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 lutego 2014, 11:39

23 lutego 2014, 22:14

Dziękuję, że jesteście i mi towarzyszycie.

No i zabarwiony śluz nie ustąpił więc pojechałam. Tym razem mam lepsze doświadczenia - choć to nie polecany szpital. Jak dla mnie warunki w izbie przyjęć bardzo dobre i wszyscy bardzo mili :) Choć papieru toaletowego i mydła w kiblach brak!!!

Badania te co ostatnio - KTG, usg - małej i szyjki oraz badanie ginekologiczne. Znów wszystko dobrze.

Mała rośnie niesamowicie - ma już 2460g!!!

No i diagnoza - prawdopodobnie odchodzenie czopa śluzowego. (Saszka i Michaela miałyście rację :) Szyjka skróciła się choć nie ma paniki, bo ma 30mm. Lekarz powiedział, że jestem drobna i to może tak po prostu być, że urodzę wcześniej niż w 40 tygodniu. Dziwny argument ale ok.

Mam być przygotowana na skurcze przepowiadające i nie przejmować się takim plamieniem tylko mam się zgłosić jakbym zaczęła plamić żywą krwią albo miała regularne skurcze.
Lepiej też spakować torbę do szpitala.

Mam się postarać przetrzymać 3 tygodnie czyli - nie ćwiczyć na piłce - na ćwiczenia chodzić mogę ale nie intensywne. Magnez 3 razy dziennie i nie przemęczać się.

Nie zapytałam o seks :/ - mogę nie mogę? Coś mi mówi, że nie bardzo teraz.

Jakoś kurcze nie czuję się jakbym miała rodzić. Mam jeszcze 6 tygodni.

Poza tym dziś wróciła moja mama z wakacji i spędziłam dzień u niej słuchając opowieści o Wyspach Zielonego przylądka.

No i dopiero wróciłam. Nie zrobiłam najmniejszych postępów jeśli chodzi o ogarnianie mieszkania. Teraz jak muszę to robić powolutku i spokojnie - nawet z pomocą Kuby, to zajmie mi to lata świetlne.

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 lutego 2014, 23:46

24 lutego 2014, 19:59

Ech wstałam rano aby iść na ćwiczenia - autobus przyjechał za wcześnie i nie zdążyłam, wsiadłam więc w tramwaj, a ten się zepsuł... Uznałam to za przeznaczenie i zmieniłam plany.

Jutro urodziny mojego przyszywanego "brata" więc zamiast na ćwiczenia poszłam kupić mu prezent.

W domu ciągle masakra tak przytłaczająca, że zamiast za sprzątanie zabrałam się za pieczenie ciasta :P Niestety feng shui nie oszukasz i takie zakłócenia przepływu energii musiały zakończyć się spektakularnym zakalcem :P Trudno, zje się nieudane. Nie jestem teraz wybredna - jem wszystko w każdej ilości :)

Fotorelacja 3 dzień boju: postępy jednie na froncie łazienkowym.

bma2.jpg

No i kolejna partia zdjęć z sesji robionej przez Kasię Duś.

Szczególnie to wspólne jest prawdziwe - "gotowi na wszystko" - atak śmiechu po tym jak się okazało, że trzymamy źle literki :) Cali my :)

m3n7.jpg
2gxo.jpg
t66l.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 lutego 2014, 23:26

26 lutego 2014, 00:44

Syndrom "wicia gniazda" w pełni aktywny.

Jestem jak na ostrym dopingu. Jem jak smok - non stop i wykonuję milion ruchów - w większości słabo przemyślanych, ale praca idzie do przodu! Nie mogę też spać o jakiejkolwiek koncentracji, czytaniu i wyciszeniu nie ma mowy - nosi mnie.

Walka z materią - dzień 4
Widać już postępy - zwłaszcza w pokoju Malutkiej :) Wprawdzie teraz przedpokój mamy zapchany, ale pod koniec przyszłego tygodnia wszystkie zbędne graty wywieziemy :)

ukvh.jpg

Zabrałam się za pakowanie torby - eeee jak to zrobiłyście? Lista z OVU ma 4 strony!!! - w życiu tego nie skompletuje i nie upcham w jedną torbę! Nie wiem też co dokładnie - np ubranka najmniejsze - średnie, wymieszać? Ile podkładów na łóżko? Ile tych wielkich podpasek? a wkładek laktacyjnych? No i ile pampersów???
No i wychodzi ilu rzeczy jeszcze nie mam: np głupiego szlafroka :/


Brzuch mi się strasznie rozpycha - pojawił się pierwszy wielki rozstęp :/ to teraz już posypią się kolejne? Smaruję brzuch ale Mała rośnie szybciej niż moja skóra może wytrzymać. No ale co mam głodzić ją i siebie bo mi brzucha szkoda? Bez sensu...

Zrobiłam kolarze ze zdjęć sesyjkowych, żeby Was nie zanudzić na śmierć.

juu3.jpg

Powinnam iść spać ale kompletnie mi się nie chce, choć jednocześnie nie mam sił już dziś brykać.

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 lutego 2014, 10:41

‹‹ 6 7 8 9 10