X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Starania i ciąża w Tajlandii...
Dodaj do ulubionych
‹‹ 4 5 6 7 8 ››

24 grudnia 2013, 09:20

Wczoraj zakupy. Książka polecana przez Michaelę i kilka innych już na półce :)

Kupiłam też sobie pierwszą ciążową sukienkę! Kosmicznie drogą, ale cóż - w końcu Święta to wyjątkowa okazja ;)

Zaliczyłam też pocztę - och ile ślicznych paczek dostałam w między czasie od koleżanek zajmujących się hand made!

Miałam też magiczny wieczór. Leżałam pod kocem (przeziębienie załatwiło mnie na amen) na kanapie obok choinki i oglądałam z Kubą film. A, że brzuszek był wyjątkowo miękki Kuba mógł dokładnie obmacać Malutką i pobawić się z nią w kopanki. Potem ona się rozbrykała i robiła mi wszędzie górki i zniekształcenia co jeszcze bardziej skłoniło Kubę do zabawy.

To był ważny dla nich wieczór wzajemnego poznawania się i nawiązywania więzi. A ja... byłam oczywiście najszczęśliwszą osóbką na świecie :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 grudnia 2013, 12:24

25 grudnia 2013, 09:24

No i po Wigilii

Jakoś muszę przyznać, że mało świątecznie było. Dużo zamieszania i niepoukładania. Byliśmy w 2 miejscach więc jakoś tak wszystko na szybko i nie w pełni. Więcej tak nie robię, wolę skupienie i koncentrację w jakimś konkretnym miejscu.

Wcale też nie byłam gwiazdą wieczoru :P odchudzanie mojej mamy wywołało większy entuzjazm niż mój brzuszek :P no ale to w sumie dobrze, bo nie nadmucham swojego małego Ego i będę miała mniejsze rozczarowanie poporodowe :)

Troszkę też liczyłam, że dostanę odrobinkę gratków dla Maleństwa a tu nawet najmniejszej skarpetki :P No trudno, to tak przyjemne zajęcie, że sama z przyjemnością skompletuję wyprawkę dla mojego Maleństwa. Łapie mnie. Zakochuję się w niej coraz mocniej :)
Już nawet troszkę pozamawiałam kolejnych gratków na Allegro.

Kuba chory totalnie. Śpi, kaszle, marudzi, smarka. Zero świątecznej atmosfery. Szpital tu mam :(

Mieliśmy iść dziś na obiad do jego mamy, ale chyba nici z tego.
No i najlepsze jest to, że koniec końców nie mamy jedzenia :P No bo miało się gdzieś iść, dostać coś w gościńcu no i wyszło na to, że same czekolady i ciasta mamy :P

Wychodzi na to, że na świąteczny obiad chory Kuba dostanie spagetti z torebki :P

Ale ja tu mam bałagan w tym nowym mieszkanku. Z każdą godziną więcej jest nas w tej nowej przestrzeni. Lubie je, Mój nowy domek :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 grudnia 2013, 09:28

26 grudnia 2013, 17:45

No dobra sytuacja opanowana :)

Wczoraj zostawiłam Kubę w łóżku, a sama poszłam do rodziny imprezować, a co :P Za to przytargałam ze sobą jedzenie. Nawet z moją mamą pojechałyśmy do mamy Kuby po prowiant i różne gratki :)

Przytargałam np. całą siatę ubranek - tych co kiedyś pokupowałam na Allegro i Szafce. Część w stanie idealnym, na niektórych niestety widać ślady noszenia i częstego prania - ale to takie uroki kupowania w "pakach" :) Na razie podzieliłam je na kategorie 0-3m i 3-6m. Prać będę chyba dopiero w lutym.

gu2p.jpg

(Przyłapana na segregacji. P.S. Nie jestem nago choć tak chyba wyglądam :P ale takie ładnie naturalne to zdjęcie było, że musiałam je w pamiętniku ciążowym umieścić)

Aktywowałam kartę Rossnę i zapisałam się do szkoły rodzenia.

Ale jakaś papierologia najpierw nim będą zajęcia bo powinnam iść najpierw do lekarza po zaświadczenia i założyć kartę ciąży. A to mogę zrobi dopiero na początku stycznia bo wtedy znów będzie aktywny mój medyczny abonament - nawet rozszerzyłam go do wersji max :P

Przytargałam też starą gitarę Kuby - jak się ją naprawi ponoć będą śpiewy do brzuszka :P

No i wczoraj u rodziny weszłam na wagę - mam nadzieję, że była zepsuta, bo ważyłam 60kg!!!!

A dziś
Cholerna nuda i obowiązki. Znów ogarnianie gratów. Robienie zdjęć i wystawianie aukcji na Allegro - przyszły w Wigilię rano lampki cotton ball.

Uzupełniłam też cześciowo wpisy na blogu i co było przyjemne - organizowałam swoją mini pracownie skrapbookową.

Noś mi nie dobrze... Mam już globalne przejedzenie. Trzeba było jednak wczoraj zostać w domu i post zrobić :P

Chyba coś muszę sobie na wieczór zorganizować, bo mam dziś 100dniówkę!!!!

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 grudnia 2013, 22:02

27 grudnia 2013, 21:37

Zaczynamy tydzień 27, miesiąc 7, a mi się wydaje jakbym miała za tydzień urodzić. Może przez tą hiperaktywność Małej mam wrażenie, że jest już całkiem gotowa? Was też kopie/kopał dzieciaczek prawie non stop?

Coś mam z żołądkiem :( Myślałam, że to przejedzenie, ale nie mija mimo, że jem normalnie. Ciągle mi niedobrze :/

No i nie mogłam się powstrzymać i dziś na zakupach kupiłam kilka uroczych ubranek dla new born :P
Pilnie też czytam "W Paryżu dzieci nie grymaszą" bardzo fajna :)No i oczywiście myślę o moim macierzyństwie.
Na razie mam mega wyluzowaną ciążę i czy z dzieckiem dam radę stosować jakieś zasady? Starczy mi koncentracji i silnej woli?

Kuleczka w kuleczce
1hf7.jpg

Miałam też załatwić dziś bank, napisać ważne maile i się uczyć, no bo w końcu już wracam na studia od stycznia i mam zaległości od października!! No i nic mi nie idą dziś obowiązki. Przez te mdłości nie mogę się na niczym skupić przewalam się tylko z kąta w kąt.
Kuba nadal chory - śpi, leży albo też się przewala, a miał pracy/zleceń szukać.

Ech coś nam nie idzie proza życia.

Aaa i wczoraj jednak zrobiłam sobie wieczór z kulturą - byłam na przedstawieniu teatru Ad Spectatores. Kiedyś bardzo często chodziłam na ich przedstawienia więc się stęskniłam. Niestety sztuka była najgorsza z tych co do tej pory widziałam.

Kupiłam też bilety na Galę Noworoczną na 5 stycznia :) Stęskniłam się za kulturą :) Na szczęście Wrocław to dość "kulturalne" miasto :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 grudnia 2013, 22:26

28 grudnia 2013, 23:09

No i bateryjka się wyczerpała. Żle sypiam nie mogę jeść. Kaszel już mnie wykańcza.

Dziś byłam na obiedzie u rodziny Kuby i małych zakupach, ale to koniec mojej kondycji. Rozchorowałam się na dobre. No i te wieczne mdłości i wieczorne wymioty. Zgłoszę to na kolejnej wizycie u lekarza bo mam już dość.

Jutro nie wychodzę z łóżka i mam nadzieję, że 2.01 uda mi się do lekarza dostać.

29 grudnia 2013, 20:43

No i zgodnie z deklaracją cały dzień przeleżałam gapiąc się w sufit i przespałam :) Straszne marnotrawstwo czasu, ale czuję, że mi lepiej :) Nawet apetyt odzyskałam i podjadam cały dzień :)

Powoli mentalnie przygotowuję się do remontu pokoiku.
Wiecie co? Cieszę się, że wróciłam. Brakowało mi tam stymulacji, znajomych, kultury. Tu jakby bardziej jestem.

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 grudnia 2013, 20:47

31 grudnia 2013, 00:11

Dziś pierwsza nieprzespana noc przez Małą.
a) tak mnie kopała w pęcherz, że aż nogi mi się podwijały z odruchu i bólu i latałam siusiu co chwilę
b) dostałam ataku głodu o 3.00 w nocy i po prostu musiałam zjeść 4 placki ziemniaczane :P

Mimo tego samopoczucie dziś mam bardzo dobre :) Wrócił mi już apetyt na dobre czyli wracam do formy i kluseczkowania :)

Byłam nawet na poczcie i z Kubą na drobnych zakupach. Posprzątałam troszkę, odwiedzili nas znajomi :)

Wieczór spędziłam na Allegro i Szafce przeglądając i kupując kolejne gratki. Jakoś mi lepiej jak powoli ale systemtycznie przygotowuję wszystko - mam już syndrom budowania gniazda :P

Dzwoniła dziś babcia Kuby - widziałam ją może 30min kiedyś, ale to było takie miłe jak dziś przez telefon mówiła mi, że jest taka wzruszona i poruszona, że zostanie prababcią :)

Generalnie wszystko wraca do szczęśliwej normy :)

Tylko moja lista zadań ciągle ma przerzucane uczelniane i zawodowe obowiązki z jednego dnia na kolejny :/

To koniecznie trzeba zmienić!

No i czas na noworoczne postanowienia :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 31 grudnia 2013, 09:26

1 stycznia 2014, 22:38

Podsumowując stary rok chętnie powiem, że był bardzo udany :)
Miałam spore kryzysy i życiowe zakręty w 2010-1012 ale w 2013 wyszłam na prostą :)

Przełomowe wydarzania

1. Mieszkanie w innym kraju, inne spojrzenie na świat rozszerzenie perspektywy życiowo zawodowej :)
2. No i oczywiście ciąża :)

6hur.jpg

Wyzwania i cele na 2014

1. Skończyć studia i obronić magisterkę
2. Urządzić do końca mieszkanko
3. Urodzić zdrową i śliczną dziewczynkę :P
4. Zorganizować i poukładać wczesne macierzyństwo :)
5. Wymyślać i wdrożyć sposoby by pracując w domu lub na zlecenia i będąc z dzieckiem zarabiać min 2000zł netto miesięcznie
6. Znaleźć nowy kraj i przygotować się do kolejnego co najmniej rocznego wyjazdu w 2015r
7. Wrócić do wagi sprzed ciąży - 1kg :P

No i pewnie coś jeszcze dopiszę i uszczegółowię. Lubię pracować z celami i projektami i zarządzeniem sobą w czasie. Oczywiście mam lepsze i gorsze momenty z tym związane ale co roku dłużej i skuteczniej trzymam się wyznaczonej drogi więc widzę postępy i wiem, że warto :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 stycznia 2014, 23:13

2 stycznia 2014, 10:45

No dobra dziś kończymy 2 trymestr!

Na 17.40 mam wizytę więc trochę się boję czy moja zdrowa i szczęśliwa ciąża nadal taka będzie? Czy znajdą mi coś czym będę musiała się martwić?

Podsumowanie 2 trymestru.

Jak dotąd to bardzo szczęśliwa, zdrowa i satysfakcjonująca ciąża.
Mam w brzuszku dziewczynkę :)
Mała jest niesamowicie ruchliwym płodkiem i plumka mi non stop kopiąc i się przepychając z jednej strony na drugą :)

Parametry:
Mam w brzuszku 88cm czyli +19cm!
Waga: 55,8kg (sprawdzałam na kilku wagach - ta co pokazywała 60kg na szczęście była zepsuta :P) czyli +5,8kg

2 stycznia 2014, 22:33

Ok już jestem po :)

Dorjano: tydzień 26+6 czyli końcówka 27tygodnia dzień: 189

Mam skierowania na kolejne badania ale takie standardowe:

glukoza na czczo i po 2h po 75g glukozy, morfologia, hormony tarczycowe - bo jestem cały czas na Euthytoxie więc trzeba to kontrolować oraz ponownie toxo IgG i IgM cokolwiek to jest :P

No już dziś u Pani doktor miałam 56kg :P ale za to mam już dużego kluseczka :)

Malutka ma się ponoć urodzić miedzy 4 a 9 kwietnia
Wszystko z nią dobrze
Łożysko wysoko daleko od szyjki czy jakoś tak - ponoć dobrze i bezpiecznie
No i to już kluseczek!!! Ma 910g!
Mam też założoną kartę ciąży i pozwolenia na udział w ćwiczeniach i masażach dla ciężarówek :)

Trochę zmartwiła mnie, że we Wrocławiu trudno jest o znieczulenie podczas porodu :/ No ale nad tym będę jeszcze pracowała i coś wykombinuję :P

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 stycznia 2014, 00:37

4 stycznia 2014, 19:13

Wczoraj byłam na pierwszym spotkaniu Ovu :) Poznałam osobiście Esencię i Saszkę - ale fajnie :) Zjadłyśmy ciacha i pogadałyśmy troszkę :) Oczywiście jestem ciągle najmniej zorientowana w bobasowych przygotowaniach - mam też jako jedyna zerowe doświadczenie z bobaskami :P

Mam nadzieję, że to nasz pierwsze i nie ostanie spotkanie :)

Wrocławskie staraczki i oczekiwaczki - łączcie się! ;)

No i mamy kryzys mały - brzuch urósł już na tyle, że stał się wyraźnie przeszkadzający w funkcjonowaniu :/ W wannie jestem niezgrabna jak orka! Nie mogę znaleźć wygodnej pozycji podczas spania. A zakładanie "nogawiczek" - skarpetek z oddzielnymi paluszkami zajęło mi w cholerę czasu i zakończyło się szybkim biegiem do kibelka bo coś nacisnęłam i musiałam szybko siusiu!

Muszę się już przynać przed sobą i światem. Jestem ciężarówką! Niedługo zacznę pikać przy cofaniu - Kuba twierdzi, że już powinnam bo przez tą niezdarność i nie wymiarowość stanowię poważne zagrożenie dla siebie i otoczenia :P

Dalej powoli czytam książeczki i gromadzę manelki - jeszcze bez ładu i składu. Ale jak tylko kupię drukarkę, wszystko zorganizuję na korkowej tablicy i zrobię sobie "biuro przyszłej mamy". W końcu mam teraz taki zawód :)

Uczelnia i praca w wyuczonym zawodzie leżą ciągle odłogiem a czas ucieka błyskawicznie :/
Doigram się przez to lenistwo :/

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 stycznia 2014, 19:33

6 stycznia 2014, 11:51

Czy miewam zachcianki ciążowe? Ależ skąd!

Ta ogromna porcja sernika na śniadanie, podawana na dużym talerzu i zalana gigantyczną ilością czekoladowej polewy robionej wcześniej specjalnie na tą okazję według starego jak świat przepisu mojej babci jest zupełnym przypadkiem ;)

rvz1.jpg

A co poza tym?
Łapię ostanie chwile życia jako "ja" postrzelona 30latka.

Przedwczoraj - wieczór planszówek! Jak ja KOCHAM grać z przyjaciółmi w gry planszowe! To najlepsza zabawa pod słońcem! Obecnie jest to o tyle trudniejsze, że z powodu intensywności śmiechu latam siusiu co 10 minut ale i tak warto :P

Wczoraj - spotkanie z przyjacielem jednym z nielicznych z którym jestem w stałym i bliskim kontakcie jeszcze od czasów studiów :) Biedny ma kryzys w swoim związku :)

A poza tym skład moich przyjaciół sprawi, że wdrożenie w homo-seksualność dziecka będzie bardzo prosta. Mała już ma dwie pary blisko zaprzyjaźnionych wujków wujków i jedną ciocia ciocia :) więc proces zapoznawania z tematem będzie absolutnie naturalny.

Popołudnie - koncert który mnie zaskoczył. Myślałam, że będę się potwornie nudzić ale nie siedziałam wbita w fotel. Atmosfera i muzyka wspaniała. Zapraszam na przyszły rok jeśli uda się sprawić by projekt był cykliczny.

ez3s.jpg

A po koncercie, kiedy już wszystkie dobrze ułożone przyszłe mamy powinny wrócić do domu i położyć się do łóżka my pojechaliśmy w zupełnie innym kierunku - na imprezę studencką :P

Zorganizował ja nasz znajomy poznany w Tajlandii - ten co z kumplem (Max zginął w wypadku zanim wrócił do domu :() przemierzali świat na motorach i spali u nas tydzień.

Kuba miał wyraźną potrzebę resetu, a że zdarza mu się to bardzo rzadko nic nie mówiłam. Tylko grzecznie o 3 w nocy spakowałam go do taksówki a potem ułożyłam do łóżeczka przewracając całą noc z boku na bok żeby nie chrapał :) No cóż, Kuba to ciągle czasem takie duże dziecko a ja ćwiczę cierpliwość i opiekuńczość :) Jedno jest pewne - jak się kocha można dać radę :) A ja strasznie kocham te moje dwa stworki :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 stycznia 2014, 00:33

8 stycznia 2014, 00:22

Ech... mam chyba wrażenie za za 3 miesiące przestanę żyć.

Łapię życie garściami i pędzę jakby to miał być zaraz koniec. Boję się stracić moje dotychczasowe życie. Tak bardzo je lubię.

Wczoraj kolejny rajd: przedpołudniowe spotkanie ze znajomą, popołudniowa sesja planszówkowa z przyjaciółmi i wieczorno nocne urodziny przyjaciółki...

A rano - szybkie ogarnianie mieszkania i poczta.

O 12.00 już byłam w kinie. Chodzę na sesje dla seniorów :) Fajne filmy, tanie bilety i kulturalne towarzystwo. Dziś było Flamenco, Flamenco.
ci91.jpg
Tak sobie myślę, że jeśli Gaja będzie nieśmiała to zapiszę ją na flamenco, sambę brazylijską czy taniec brzucha. Wydaje mi się, że te tańce otwierają, rozwijają kobiecość, samoświadomość, seksualność i pewność siebie. Ja próbowałam samby i tańca brzucha i bardzo sobie chwalę.

Skończyłam też czytać polecaną przez Michaelę książkę "W Paryżu dzieci nie grymaszą" też ją bardzo polecam :)

2vqq.jpg

Potem zakupy, kupiłam między innymi kolejne moim zdaniem ciekawe pozycje książkowe, ale o tym kiedy indziej.

Wieczorem znów buszowanie po Allegro :) Pochłania mi to mnóstwo czasu bo okropnie wybredna jestem. Nad głupimi skarpetkami rozmyślam jakby to było kupno samochodu :P a i tak nie zawsze jestem zadowolona z wyboru albo okazuje się, że jedno do drugiego nie pasuje i tworze trochę surrealistyczny chaotyczny świat bobaska.
Jednak paczka do paczki, a powolutku zbiera się wyprawka :) Choć do pełnej gotowości jeszcze baaardzo daleko :P Najważniejszych rzeczy ciągle brak :P

Ale najważniejsze, że ciągle mam równowagę - 60% mój rozwój własny - ja kobieta, ja partnerka, ja przyjaciółka, moje hobby i "ambicje" zawodowe a 40% ja jako mama i przygotowanie na przyjście Maleństwa.

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 stycznia 2014, 01:16

8 stycznia 2014, 19:30

Dziś dzień spokojny. Jedyne wyjście to na zakupy.
W końcu kupiliśmy drukarkę więc próbuję dojść do ładu i składu z "biurem mamusi".

Mam listy zainspirowane linkiem od Miriam i postem Doriany ale jakoś muszę to sobie dodatków uporządkować.

Mam też problem co do ubranek bo nie umiem tego uporządkować. Mam karton 1-3m i 3-6m i ten 1-3 chciałam jakoś uporządkować i niby widzę, że jedne mniejsze a drugie większe ale nie wiem jaka mała się urodzi, jak szybko będzie rosła więc chyba będę trzymać wszystkie pod ręką i już dobierać "na żywo". Tak na oko myślę, że starczy tego na pierwsze 3 miesiące. Najwyżej już na bieżąco będę kupować jak odkryję czego brakuje i co się najlepiej sprawdza.

Najgorzej mi idzie z wyprawką dla mam. Kupiłam tylko jedną paczkę tych wielkich podpasek poporodowych bo moja świadomość nie chce przyjąć do wiadomości, że będę ich potrzebowała! Serio jak czytam o tych majtach jednorazowych i podkładach na łóżko, żeby nie zabrudzić, środkach do przemywania krocza to aż mam mdłości i mi słabo się robi :/ Jakoś nie mogę się z tym pogodzić, że moja śliczna i kochana wagina będzie tak poważnie ranna! A jak nie wróci do formy????

Za nic w świecie nie chcę też nosić tych obrzydliwych koszul nocnych i bluzek do karmienia ani tych obrzydliwych staników! Czemu zabiera się młodym mamom kobiecość i seksapil??? Nie wiem jak jeszcze to rozważę ale nie dam się w to wcisnąć. Kupiłam jedną taką bluzkę do karmienia i żałuję! Wyglądam w niej jak krowa.

No ale koncentrując się na hodowli Małej.

Od ponad tygodnia jem jak świnka - prawie dwa razy więcej niż zwykle. Jem dużo i prawie non stop. Nie przejmuję się tym, bo mam małą utuczyć jakieś 2,5kg więc to raczej naturalne, że muszę więcej dostarczyć kalorii :) Zresztą przy karmieniu też się dużo straci :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 stycznia 2014, 14:34

11 stycznia 2014, 00:19

Dziś zaczynamy 29 tydzień Brzmi poważnie, ale jeszcze całe 12 tygodni przed nami :)

A ja ciągle zasuwam, ciągle jest coś. Lista spraw do zrobienia - urzędowych, szkolnych, zawodowych, domowych jest jak Hydra. Robię jedną rzecz a na jej miejsce pojawia się 5 nowych. Już bez notatek i list zadań ani rusz :/ Jestem zmęczona a terminy gonią i nie zapowiada się by było lepiej. Jednak rok nieobecności sprawił, że zaległości na wielu polach spiętrzyły się niemiłosiernie.

Ze zmian ciążowych
Jem bardzo dużo - czy ten nowy apetyt będzie towarzyszył mi do końca ciąży?
Zaczynam mieć już problem z trzymaniem moczu - jak zaczynam się śmiać a śmieję się mega dużo dobiegam do kibelka w ostatniej chwili ;/ no i kręgosłup dokucza coraz bardziej i czuje, że Małej już ciasno, bo strasznie się rozpycha.

13 stycznia 2014, 16:05

Moje ciało się szykuje.

Pierwsza jeszcze przeźroczysta mikrokropelka pojawiła się na sutku. Choć piersi znacznie się zmniejszyły i są mięciutkie.
Skurcze macicy coraz częstsze choć jeszcze pojedyncze i niebolesne.

28+1
mykz.jpg

Brzuch dziś rano - 89cm, ale wczoraj wieczorem miał 94cm! Niestety kręgosłup z dnia na dzień ma się gorzej :/

Weekend był rodzinny - w sobotę byliśmy w Bolesławcu na zjeździe mojej rodziny. Dla Kuby to był szok - dużo ludzi, 3 małych dzieci, zamieszanie i hałas. Przez cały czas miał minę jakby bolał go każdy por skóry.

Trudna jest relacja ekstrawertyczki z introwertykiem. Trudno znaleźć przestrzeń w której oboje dobrze się czujemy, a dobór ilości stymulacji optymalny dla nas obojga naraz jest praktycznie niemożliwy. A jednak się kochamy. Ale czy miłość wystarczy? Czy jednak roztrzaskamy się o prozę życia?

Wczoraj byliśmy na zaległej wizycie u mamy Kuby - to po niej ma tą nadwrażliwość i ekstrawertyzm. To musi być trudne takie codzienne zmaganie się z rzeczywistością która za bardzo atakuje z każdej strony.
A jaka będzie Gaja? A jak odziedziczy temperament po Kubie? Czy dam radę ukoić nadwrażliwe niemowlę i zrozumieć wrażliwą kruchą dziewczynkę?

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 stycznia 2014, 20:52

15 stycznia 2014, 00:12

Wczorajszy wieczór to był koszmar. Myślałam, że z kibla nie wyjdę. Najgorszy dzień wymiotów od początku ciąży. Aż się bałam rano jeść śniadanie na wspomnienie o tym koszmarze.

Dziś już ok - zjadłam dużo - jest o co walczyć, bo moja waga stoi więc muszę się sprężyć żeby przybierać na wadze powoli, ale regularnie.

Dziś byliśmy na pierwszych zajęciach ze szkoły rodzenia :) co śmieszniutkie nazywa się ona "Mama Gaja" :P Było super :) Dowiedziałam się sporo ciekawych rzeczy - na razie głównie o ciąży i tym co trzeba badać i na co reagować spokojnie a co wymaga konsultacji lub natychmiastowej jazdy do szpitala.

Teraz przede mną koszmar, czyli - przegląd szpitali - najlepiej pojechać tam osobiście i dowiedzieć się o to co mnie interesuje, wiec zanim to zrobię muszę przygotować listę pytań i zagadnień. Mam na razie dwa potencjalne - jeden we Wrocławiu drugi poza.

No i nie oszukujmy się, jestem w proszku jeśli chodzi o wyprawkę do szpitala. Ale ten tydzień mam zawalony uczelnią więc nic nie załatwię. No ale mam jeszcze prawie 3 miesiące - myśląc pozytywnie, więc spokojnie zdążę.

Jako związek nieformalny i o nieuregulowanym statusie ubezpieczeniowo społecznym nie mamy szans na żadne wsparcie finansowe ze strony Państwa - będę więc musiała być pracującą mamą a Kuba pracującym tatusiem. Cóż konsekwencje niezależności i wolności jaką do tej pory mieliśmy.

Musimy też pozałatwiać papiery o uznanie dziecka przez Kubę przed narodzeniem Gajki bo inaczej w szpitalu wpiszą mi "ojciec nieznany" i dopiero potem będzie trzeba to odkręcać w urzędach! Ble..

Z cyklu rozrywek przyszłej mamy - skarpetkowy szał zakupów :P
a4qt.jpg

No i zaczyna się kolejna fala trzymania kciuków - teraz za dotrzymane terminy bo komplikuje się u Endokobietki i teraz niepokojące wieści od Miriam! Trzymamy kciuki!!!

To już nie przelewki - ja też koniecznie już muszę zwolnić i dać sobie ostro na wstrzymanie bo to na prawdę jest niebezpieczne!!!


Wiadomość wyedytowana przez autora 16 stycznia 2014, 00:28

15 stycznia 2014, 13:14

Jest trudno - wczoraj mały sukces - zwymiotowałam tylko trochę.

Od tygodnia mam pożyczoną wagę więc mogę to kontrolować - dziś rano 55.1kg - a przez ostanie dni 54,8kg było.

Wiec dziś odnotowałam przyrost masy :) Niestety radość trwała krótko bo większość śniadania znów wylądowała w kiblu :/ to już się staje nie do zniesienia. Strasznie utrudnia mi życie. Konsultowałam się z położną i powiedziała, że jednak powinnam to skonsultować z lekarką. :/

Ok jutro idę na badania i będą dzwonić z informacją o najbliższym termie do Pani Doktor.

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 stycznia 2014, 13:29

16 stycznia 2014, 00:14

Bardzo wam dziękuję za wsparcie :) to takie miłe nie czuć się samej w trudniejszych chwilach.

Dziś przeleżałam dzień w łóżku :) Jakoś nie czułam się najlepiej - mam nadzieję, że to tylko pogoda. Czuję silny niepokój - mam jakieś złe przeczucia - brzuch twardy cały czas i chyba nabawiłam się jakiegoś stanu zapalnego okolic intymnych lub układu moczowego :( Czekam dzielnie na najbliższy termin do lekarki. Jutro mają mi podać, ale jak będzie odległy pójdę gdzieś indziej byle szybko.

Ten tydzień jest pod znakiem nauki - 19.01 lub ostatecznie 21.01 muszę zaliczyć koszmarny przedmiot - antropologia filozoficzna. Jak dotąd zmarnowany czas - czytałam i ani słowa nie rozumiałam, a co dopiero coś powtórzyć - mam pisać kolokwium i odpowiadać ustnie.

Dopiero dziś coś drgnęło - Kuba się zlitował - razem czytaliśmy teksty i on mi tłumaczył - do tego robiłam notatki :) Kręci mnie jego inteligencja :P bardzo szybko wszystko ogarnia :P
W każdym razie 2 teksty zajęły nam pół dnia i byliśmy wykończeni - a tych tekstów jest 10 :( i cała książka - ale to na pewno pominę. Mam nadzieję, że z kolejnymi tekstami też mi pomoże bo sama nie dam rady.

Jadłam cały dzień dzielnie - malutkie porcyjki bardzo często. Teraz leżę w pozycji półsiedzącej i tak mam nawet spać :/ ponoć to pomaga. Czuje jak mi się wszystko tam szykuje do odwrotu - ale nie dam się!!! Gaja dostanie kolację! a ja jutro zanotuję kolejny przyrost!

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 stycznia 2014, 23:44

16 stycznia 2014, 23:40

No mini sukces dzisiejszego poranka - 55,4kg :) Brzucholek 89,5cm :)

Nie spałam prawie w nocy więc rano myślałam, że nie dam rady na te badania ale spięłam się i pojechałam.

Picie tego nie było takie straszne jak mówili - koszmarem było utrzymanie płynu. Miałam się uczyć ale 2h łaziłam w kółko mając płyn pod samą szyją i nie mogłam sobie ulżyć wywalając to z siebie - to był koszmar. Dotrwałam :) Czekam więc na wyniki.

Potem pojechaliśmy z Kuba do lekarza - no i tu niedobrze. Ma tak przerośniętą przegrodę, że operacja jest konieczna i to PILNIE, bo prawie nie ma już jak oddychać a robi się gorzej :(
Operacja kosztuje 5tys! Może znajdziemy coś taniej ale nie wiem czy chcę oszczędzać na zdrowiu.

Co do lekarza dopiero na 22.01 i to nie do mojej lekarki tylko do innego :( prywatnie innymi drogami wcale nie dużo lepiej bo na 20.01 byłoby najwcześniej. Chyba skonsultuję się z moją ukochaną farmaceutką i poczekam do tego 22.01 chyba że nagle coś się pogorszy czy coś. Mam przyrosty wagi więc już bez paniki.

Pierwszy posiłek po tym słodkim wylądował częściowo w kibelku ale zjadłam obiad i kolację i jest na razie jest ok. Więc oczekuję jutro kolejnego postępu.

Byliśmy też w sklepie oglądać wózki. Chyba zdecyduję się na X lander XA - jakoś nie widzę mega przewagi nowszych modeli a można jakąś używkę kupić na Allegro w sensownym stanie i sensownej cenie. Niestety priorytetem są wydatki na samochód i operację Kuby.
I tak dobrze, że Kuba zdobył zlecenie niedawno bo forsa topnieje błyskawicznie a wydatki rosną zastraszająco :(

Całe popołudnie przespałam :/ Spadek formy i możliwości staje się znaczny z dnia na dzień.

No a potem wpadła rodzina - radziliśmy co z samochodem bo trzeba kupić coś do kwietnia koniecznie.

No i nic się nie uczyłam cholera cały dzień :(

Dobra pewnie będę żałowała ale właśnie kupiłam wózek - nie mam żadnego argumentu aby obronić najgłupszy z możliwych wybór koloru białego.

t72t.jpg

Biały przynajmniej nie straci koloru podczas koniecznego częstego prania :P

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 stycznia 2014, 11:46

‹‹ 4 5 6 7 8 ››