X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Starania i ciąża w Tajlandii...
Dodaj do ulubionych
‹‹ 3 4 5 6 7 ››

6 grudnia 2013, 05:52

No i zaczęłam 24 tydzień ciąży :)

Teraz to leci już bardzo szybko.

Samopoczucie świetne, brzuszek okrągły, skóra idealna - jedyne problemy zgagą i ostudą - wydałam już straszna forsę na walkę z ,a ona ciągle się odradza i jak odpuszczam kosmetyczkę ciemnieje i ciemnieje :( No ale to do przeżycia jest jeśli jest chwilowe i tylko podczas ciąży. Mam nadzieję, że nie zostanę do końca życia kobietą z wąsami :P

Dziś znów będzie dzień pełen pracy. Zdajemy dom 16.12 a tu jest taki syf obecnie, że masakra!!! Paczka ma być spakowana do 10.12 a ma mamy wstępnie spakowane 2 kartony z 8 bryyy i nawet cholerna taśma klejąca się skończyła.

No i wysyłam karton dziś z próbkami lampek - czy dojdzie bezpiecznie? Nikt niczego się nie przyczepi?


Muszę też zmienić na wcześniejszy termin wizyty lekarskiej - z tego się akurat bardzo cieszę bo okropnie tęsknie już za moją córeczką i chcę ją zobaczyć :) Mam też obawy czy aby rośnie odpowiednio szybko bo moja waga stanęła.

W ramach podbijania wagi jem gigantyczną kromę chleba z masłem i Nutellą :)

No po czekoladzie widzę jasne strony: wysłałam wczoraj część paczek :) a Kuba zrealizował swoje marzenie o rytualnym buddyjskim tatuażu. To cały rytuał - w świątyni robiony rzez specjalnych mnichów. Do tego modlitwy, mantry, wpisywanie specjalnych słów i symboli no i różne zakazy co najmniej przez tydzień. Dłubali mu ten malunek bambusowym patyczkiem :P

s26o.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 grudnia 2013, 06:00

7 grudnia 2013, 06:15

Ciąża w centrum zainteresowania trwała ok 5 miesięcy. Teraz jest już jakby czymś stałym i szczerze już się na niej tak nie koncentruję. Dobrze :)

Myślałam też, że podczas ciąży zaleje mnie fala miłości do dziecka. Fala miłości mnie zalała, ale do Kuby. Mała jest jakby wisienką na torcie. Czuje się podczas tej ciąży ponownie jak zakochana nastolatka :)

4 miesiąc ciąży był dość trudny relacyjne - temat ciąży stawał się tematem typu "odgrzewany kotlet" Nikt już nie mógł tego znieść, no bo ile można? W końcu jestem czymś dużo więcej niż inkubatorem a Kuba więcej niż ojcem płodu. Nie umieliśmy się przez chwilę odnaleźć w nowej sytuacji i nowych rolach oraz ustaleniu równowagi. Kuba zamieszkał więc w swoim świecie, a ja w swoim. Na szczęście taka sytuacja nie trwała długo. Nastał kryzys, poważna rozmowa, emocje, płacz... a potem bliskość.

W tym gorącym i stresującym okresie mimo chwilowych kryzysów i ofukań znów jesteśmy jedną drużyną, jak za najlepszych czasów :)

I jak wieczorami zasypiam wtulona w jego plecy, czując kopniaczki naszego dziecka po prostu rozpływam się w miłości i szczęściu :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 grudnia 2013, 06:18

8 grudnia 2013, 06:50

Jednak 21 dni między wizytami to optymalny dla mnie czas. Po upływie 3 tygodni zaczynają pojawiać się u mnie paranoiczne myśli:

A czy to normalne, że od tygodnia brzuch mi nie urósł?
A czy to normalne, że od tygodnia nie przybrałam masy?
A czy te skurcze to nie za często?
A czy to normalne, że nie potrafię tych skurczy dobrze określić, nie ma wyraźnego początku ani końca odczuwam to jako ból brzucha podobny do okresowego i jakiś dyskomfort w tym miejscu.
A czy to normalne, że ona podczas tych skurczy tak się kręci i kopie?
A czy to normalne, że ta ciąża jest taka bezproblemowa? - to jest najlepsze z tej serii :P

Aż z tego stresu zrobiłam podsłuch serduszka - szybko i regularnie. Ale czy nie za szybko? :P

No kompletny odjazd :P Dziś łożysko zarosło mi mózg :P

Niby wiem, że brzuch i waga może przybierać skokami - właśnie tak mam - wcześniej płakusiałam, że przybieram w błyskawicznym tempie :P i że te skurcze to norma i ruszające się dziecko to też dobrze :) ale chcę już to usłyszeć od lekarza :P aaaaa :)

Wizytę przełożyłam na 12.12 :) idealnie, bo dzień po pierwszym apogeum stresu - 11.12 wysłany cały nasz dobytek.
W kartonach, przez ocean, z cholera wie kim... brrrr...

No i wczoraj spakowałam porządnie kartony - mam już 4 :) połowa za mną :) Dom wygląda jak pobojowisko. Nawet Kuba się zlitował i posprzątał porządnie 1 łazienkę (ech duże domy - mamy 3 łazienki, 2 sypialnie, salon, kuchnię, 2 składziki i ogród - jak ja to ogarnę jak tu jest istny Sajgon???)

Relację są z resztą bezbłędne:
- Kuba, dlaczego uważasz, że to ja powinnam posprzątać kuchnię?
- Bo jestem seksistą.
LOL.

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 grudnia 2013, 10:05

9 grudnia 2013, 07:16

No dobra ten brzucholek to rośnie - nie przybieram w obwodzie ale nad pępkiem miałam spad a teraz to miejsce intensywnie mi okrągleje :)

Z resztą Doriana jest milion razy szczuplejsza i jej brzuszek jest obecnie taki, że marzyłam o takim przed ciążą :P a jej Misia ma się świetnie :), więc nie ma reguł i nie ma się czym martwić :)

Kuba zaczął mówić WAS i WY to duży postęp, bo zwykle traktował rosnący brzuszek z dużą uwagą ale raczej jako hodowlę jakiejś egzotycznej odmiany dyni czy kabaczka :)

Od tygodnia codziennie grają w grę - "ja popukam w brzuszek a ty odkopniesz". Mała reaguje i kopie - widać, że ta mikro interakcja jest dla niego bardzo ważna i pomocna w nawiązywaniu więzi :) Wczoraj wprowadził też element świecenia latarką :)


A ogólnie.
Ostatni tydzień w domu w Chiang Mai.
Ostanie 10 dni w Tajlandii.

Jak się odnajdziemy na nowym etapie?
Jak długo zostaniemy w Pl?
Co będziemy robić zawodowo?
Jak się odnajdziemy jako rodzice?

Odpowiedzi na te i inne pytania w kolejnych odcinkach serialu "Życie" :)

No to ja też sezon Świąteczny uważam za otwarty :)

m1o1.jpg

wuk9.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 grudnia 2013, 13:55

10 grudnia 2013, 12:03

No i moje ciało zrobiło strajk :( Spałam 12h, ale nie pomogło. Chyba kolejny wysyp hormonów i przemęczenie, bo czuję się dziś fatalnie. Silne mdłości, katar, ból karku, kręgosłupa, zmęczenie i smutny nastrój.

Mam cholernie mało czasu, ale musiałam dać sobie dziś trochę wolnego.

10 grudnia 2013, 18:50

Ech znów problem z podwójnymi wpisami :(

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 grudnia 2013, 19:05

10 grudnia 2013, 18:50

Miałyście rację :) Dziś waga 0,5kg więcej niż wczoraj :P nie wiem co dalej bo wagę już spakowałam i kolejne ważenie dopiero w Polsce za jakieś 2 tygodnie.

No i nareszcie już koniec dnia. Od popołudnia wymiotuje :/ ale staram się jeść aby nie było strat dla Małej teraz. Też macie takie "napady"? Wszystko świetnie a nagle bum i kilka dni z życiorysu?

Z powodu mojej niedyspozycji mamy spore zaległości w planie :( no ale i tak drobne postępy dziś poczyniliśmy :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 grudnia 2013, 19:04

12 grudnia 2013, 20:08

Wczoraj to był straszny dzień.

Samopoczucie było nadal kiepskie :( Strasznie płaczliwa i nadwrażliwa byłam.

Nic nie szło tak jak trzeba! Nerwy nam puściły i aż się pokłóciliśmy. Na szczęście na krótko, bo walka o wspólną sprawę okazała się silniejsza niż nieporozumienia. Wielka paka naszych rzeczy utknęła, bo telewizor okazał się za duży - trzeba dopłacić 500zł :( no ale jak już płacić za kolejne pieniądze trzeba będzie dopchać ją na maksymalnie prezentami i zamówieniami znajomych, więc do wieczora byliśmy na zakupach. Jesteśmy na strasznym debecie! Czy warto tak się ścierać dla osób, które pewnie nie znajdą czasu by się spotkać owe prezenty odebrać? Boję się też nawet myśleć o cle!

Z tych zakupów wróciliśmy znów obładowani jak wielbłądy, by zrzucić bagaż i ruszyć z powrotem na miasto na pożegnalną kolację ze znajomym. O 1.00 w nocy wróciliśmy prawie nieprzytomni. No ale to nie koniec dnia, bo owe prezenty trzeba było posegregować i popakować by się nie zniszczyły i tak do 3.00. Dodatkowo facet co miał kupić skuter się wycofał i trzeba było szukać nowego kupca…

Mówiłam, że nie brzuch mi nie rośnie aj ja nie tyję? Już nie aktualne. Waga i brzuch wystrzeliły bez opamiętania :P Staję się grubaskiem :)

Dokumentacja zdjęciowa 24+5 Bosz... ale ja już nieproporcjonalna jestem i widać po mnie, że jestem wykończona :/

b4bw.jpg

zgmw.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 grudnia 2013, 20:13

13 grudnia 2013, 06:36

Wczoraj dzień zaczęliśmy o 9.00. Najlepsze jest to, że nagle czuję się wspaniale i wyglądam ślicznie - jak po 2 tygodniach w spa. No dość zachwytów nas sobą - do roboty.

Pakowanie kolejnych 3 kartonów! O 12.00 misja została skończona i jazda do szpitala. Na szczęście wszystko zgrabnie poszło i o 14.30 byliśmy już w domu. Nie zdążyłam nawet nic zjeść, porwałam batonika na drogę, bo trzeba było te kartony zawieść do firmy wysyłkowej.

No i tu cyrki - 1 skuter, Kuba kierowca, ja ciężarna i 2 kartony 50 na 50 cm. Powstała konstrukcja o szerokości 1m który musiałam trzymać jadąc w kosmicznej pozycji. I tak przemierzaliśmy trasę 6km przez pola ryżowe i wioski będąc rozrywką miejscowej ludności. Przysięgam - ludzie stawali i pokazywali nas sobie palcami! :P I tak 2 prazy - na szczęście 2 raz tylko 1 karton! Jestem cool ciężarową :)

No ale to już chyba koniec. Niech ta paczka już ruszy i nich mam spokoju kolejne 40dni. Petem walka o cło :/ no i jak to przetransportować z Gdyni do Wrocławia?

Czasu na odpoczynek nie było za wiele, dokładnie 1h, bo na 19.00 byliśmy zaproszeni na grilla do miasteczka obok, więc znów zakupy i przeprawa skuterowa 20km! Jeszcze się zgubiliśmy po drodze!

Grill na szczęście był bardzo udany :), choć szkoda, że nawet piwka do mięska nie mogłam wypić :/

Wróciliśmy koło 2.00 w nocy i co - odechciało mi się spać, więc uzupełniłam Ovufriendowe zaległości :) 4.00 spanko!

Dziś: budzi mnie dzwonek. 10.00 Byłam tak nieprzytomna, że kompletnie nie potrafiłam zajarzyć gdzie i co to. Do drzwi. Stoi człowiek z kosiarką, ja na niego patrzę i nie kojarzę o co chodzi. Budzę Kubę bo nie ogarniam.

Biedny ogrodnik czeka. Okazało się, że zamiast jutro (a może nam się pomyliło) przyszedł dziś. A my mamy 20zł w portfelu! No to on działa w ogródku, a my szybko do następnej wioski do bankomatu.

Ech to taki cudowny kraj - mamy już idealny ogródek za 50zł! (Zawsze daję mu więcej, bo to aż nie przyzwoite by ktoś kosił trawę, zamiatał liście, przycinał żywopłot, plewił, czyścił stawek za 40zł nawet 50zl to mało, ale nie chce więcej przyjąć!)

Raport specjalny z przebiegu prac konstruktorskich.

Zaczynamy 25 tydzień. Wczorajsza wizyta u lekarza :)

1. Gaja nadal jest dziewczynką i już raczej nią pozostanie.:)
2. Serduszko 157 uderzeń/min - bardzo ładnie
3. Nie dała się cała zmierzyć, ale wymiary brzuszka, główki i nóżek wskazują, że rozwija się prawidłowo i nawet troszkę nadgania. Obecny przewidywany termin porodu między 1 a 10 kwietnia.
I tu coś co bardzo mi się podoba - nie ma presji na określenie dokładnego terminu. Lekarz powiedział: "Termin zależy od gotowości Twojej i Dziecka. Twoje ciało Ci powie."
4. Jest już sporym kluseczkiem - ma 536g
5. Ja jestem okazem zdrowia ciężarnej - waga 55,3kg, ciśnienie i temperatura w normie, brak cukru i białek w moczu. Krew zbadam już w Polsce.
6. Dostałam zaświadczenie dla linii lotniczych, że mogę lecieć bez problemu. :)
7. Zdjęcia nie dało się zrobić sensownego, ale mamy krotki filmik. Niezbyt wyraźny ale zawsze to jakaś pamiątka :)

"A to jest uszko" - mówi Pan doktor dla pewności jasności komunikatu pokazując swoje :P

d3bs.jpg

Oto śmieszna Gaja, śmieszny doktor, śmieszna ja w krótkim filmiku z jeszcze śmieszniejszym angielskim w tle :)

http://www.youtube.com/watch?v=T_hZ1UzR1QM&feature=youtu.be

Muszę się pouczyć angielskiego bo już też gadam Thai English!

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 grudnia 2013, 06:52

14 grudnia 2013, 06:08

Anegdotki ciążowe:
- Kuba, koniecznie powinieneś przeczytać tą książkę (mowa o "Języku niemowląt")
- Po co?
- No jak to po co! Żebyś mógł mnie wspierać i był blisko...
- Nie martw się, będę zawsze blisko! Dość blisko by móc Cię wytknąć palcem i powiedzieć "a nie mówiłem!"
LOL

Czy wasze Maluchy też tak szaleją Wam w brzuchach? Ja już zaczynam się nie pokroić, czy to normalne. Ostanie dni to tak szaleje, że wszystko mam skopane, brzuch mi chodzi jak na scenach z filmów przed wydobyciem się z ciała Obcego, aż śni mi się, że się Mała przekopuje i brzuch mi pęka!

Wczoraj trochę wolniej! Alleluja - choć oczywiście bez targu i wieczornego pakowania się nie obeszło :/ Dziś poczta.

Odpuściłam ciału ale zaprzęgłam mózg do pracy.

1. Praca zawodowa - obecnie na razie wolontaryjnie współpracuję z fundacją "Kobiety zmieniają świat" i prowadzę bezpłatne czaty doradcze przez internet. Czasem mam dyżury i wpadają różne kobietki pogadać o swoich wyzwaniach a czasem mam indywidualne spotkanie. Uwielbiam to - to cudownie, że mogę wspierać i towarzyszyć w rozwoju tak cudownym osobom.
Ostatnio miałam Panią, która pokonała raka i dodatkowo podczas choroby pozmieniała priorytety i odkryła nowe życie a ja miałam zaszczyt troszkę pomóc jej zanalizować obecną sytuację i pomóc jej rodzinie zaakceptować i zrozumieć zmiany jakie w niej zaszły.
Czy to nie cudowna praca?

2. Wracam na studia - muszę zaliczyć przedmiot "Antropologia filozoficzna" no i na razie chlipkałam nad tym jakie tony bzdurnej literatury muszę przejść. No i przyszedł mi z ratunkiem Kuba (który jest po firmówce i też po filozofii) i w 2h wykładzie tłumaczył mi dlaczego takie bzdury mogą mieć sens w przyszłości i dlaczego są świetnym ćwiczeniem intelektualnym i poszerzającym samoświadomość i horyzonty. Kocham go!

3. Zaczynam się szykować emocjonalnie na przyjście na świat Gai. To zabawne, że trenowałam dzieci z ADHD i ich rodziców. Prowadziłam treningi poznawczo behawioralne i byłam w tym dobra a teraz jak ma przyjść na świat moje dziecko nagle mam zupełnie czysty mózg. Nic nie wiem i nie pamiętam!!!

Zaczynam więc edukację ponownie. Na pierwszy ogień idzie moim zdaniem bardzo ważna książka "Język niemowląt".


15 grudnia 2013, 07:13

No i jeszcze 2 dni.

Pogoda jesienna - zimno i leje. Wczoraj wysłaliśmy ostatni karton rzeczy, ale i tak pełno gratów wala się po domu z którymi nie wiadomo co zrobić.

Nie chce mi się sprzątać. Już nic mi się nie chce! Snuję się po domu bez sensu przestawiając graty z jednego konta to drugiego.

Czytam "Język niemowląt" - nie żeby jakaś straszna ta książka była i dołująca ale dociera do mnie fakt powagi sytuacji.

Co ja najlepszego zrobiłam!!! A jak tok będzie koszmar? A jak okaże się, że jednak bycie mamą nie jest moim powołaniem?

Nie mam emocjonalnego babyboom, nie czytam gazet o dzieciach, nie mam pojęcia jaki wózek jest dobry i jak powinno się karmić i ubierać dziecko. W ogóle nie jest to w kręgu moich naturalnych zainteresowań. Mam nadzieję, że jakoś się w to wkręcę i poczuję "to coś"!

Czy kocham moje dziecko? Szczerze mam raczej lęk! Jakąś zrobiłam projekcję, że ona mnie teraz kopie tak mocno z agresją! Że jest zła! Zła z natury? Zła na mnie? Na świat? Skąd taki pomysł z tą agresją i złością?

A malutka Gaja po prostu sobie plumka i ćwiczy nóżki. I sama jest przerażona tym, że dostaje świadomość i nie wie co z nią zrobić. Może jest zagubiona i chciałaby czuć się absolutnie kochana? Tak zaraz położę się spokojnie, położę ręce na brzuszku i prześlę jej dużo czułości.

Co za klimat.

Oby to tylko hormony.

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 grudnia 2013, 07:20

15 grudnia 2013, 11:07

Ech... Po prostu przespałam cały dzień. Miałam nawiązać kontakt z brzuszkiem a zasnęłam na kilka godzin.

Z tymi lękami i edukacją to jest tak. Po tym ja pracowałam z dziećmi a ADHD, FAS i innymi zaburzeniami zachowania miałam przez lata zbyt duży uraz by chcieć własne dziecko. Potem wyparłam to i zaczęłam mieć wizję Aniołka.

Teraz zaczyna do mnie docierać rzeczywistość. A z tą edukacją. Może to dlatego, że widziałam tak dużo rodziców, którzy chcieli dobrze ale popełnili milion błędów i było to strasznie trudne do naprawienia. Oczywiście to nie jest realna próba bo Ci rodzice, którym wychowanie poszło dobrze po postu do mnie nie trafili więc ich znam mniej :P

17 grudnia 2013, 13:35

Ech no i jesteśmy już w BKK. Już tylko problem za ciężkich walizek, wywalania i prze aranżowania bagażu, ale mamy na to jeszcze prawie cały jutrzejszy dzień, bo wylot dopiero pojutrze rano.

Mam od ponad tygodnia mam mega apetyt. Nie mam wagi ani miarki, ale czuję jak z dni na dzień robię się błyskawicznie większa i cięższa. Lustro nie zachęca.

Forma też gorsza. Coś co parę dni temu nie sprawiało mi problemu jest już trudne. Do tego ludzie ustępują mi miejsca w metrze i autobusie!

Trzeci trymestr chyba będzie ciężki :/

Ok zrobiłam listę programów i filmów dokumentalnych, związanych z ciążą, porodem i opieką nad maluchem, które chcę obejrzeć. Oczywiście pewnie coś dopiszę, coś usunę. Literatury jeszcze nie gromadziłam. Zacznę od łatwiej przyswajalnej papki - pełnej kolorów i retuszowanych obrazków. Potrzebuję chyba teraz takiej landrynkowości.

Tak, powolne gromadzenie wiedzy i nabywanie kompetencji choć złudne i jeszcze absolutnie szczątkowe dość mocno mnie uspokajają :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 grudnia 2013, 10:03

18 grudnia 2013, 09:41

Miriam - poproszę ten link! Będę baardzo wdzięczna :) Myślę, że inne dziewczyny też :)

Alleluja chwila wytchnienia. Z leciutką kawką i gigantycznym czekoladowym pączkiem - kupiłam 6 :P - jutro na drogę będą bo jedzenie w Aeroflocie jest beznadziejne.

Wczoraj jeszcze okazało się, że nasza waga do walizek się zepsuła i d... więc dziś poszukiwałam wagi ręcznej - nie jest to cholera proste. Wczoraj i dziś Kuba zasuwa po mieście spotykając się z Tajskimi i Amerykańskimi producentami filmowymi - poważnie myśli o jakiejś kooprodukcji Polsko Tajskiej przy horrorze :) Trzymajcie kciuki za projekt.

Ja nie wzięłam telefonu :/ jak Kuba mnie znajdzie w 12 piętrowym centrum handlowym, jak już wróci z tych negocjacji? Napisałam mu maila więc może jakoś prędzej czy później się uda :)

Za mną koszmar rozmowy w tajskim banku - babeczka ni w ząb po angielsku. Zadzwoniła do kogoś ale załatwianie sprawy przez tel jest delikatnie mówiąc upierdliwe. Literowanie imienia, nazwiska, numeru konta i telefonu zajęło nam wieki!
Chciałam się dowiedzieć jak z numerem telefonu i jak się robi przelewy zaufane w ich banku ale jedynie udało mi się dostać nowe hasło do mojego banku online - zajęło mi to 1h! Myślałam, że nerwy mi puszczą i już rozryczę się tam z bezsilności.

Ale z walką z kontem online czekam na Kubę - mi nie starczy cierpliwości!

Potem nagle okazało się, że knajpy nie mają Wi-Fi - niewiarygodne - no tu każdy ma swój internet w komórce. Wyobrażacie sobie że Starbucks życzy sobie opłaty 15zł za 2h Internetu? Newiarygone!!!

Tajowie uwielbiają świętować i nakręcać rynek. Obchodzą więc wszelkie możliwe ważne święta z całego świata - Chińskie, Japońskie no i oczywiście Boże Narodzenie. Dekoracje świąteczne, ilość prezentów i świątecznych dupereli jest moim zdaniem podobna jak amerykański szał. Każdy pączek, lody i kanapka ma świąteczny papierek czy ogólnie jest w świątecznym designie. No i kolędy! Z całego świata! Najlepsze są te po tajsku :P Nas z komercją świąteczną przerośli o głowę! A to buddyjski kraj! Nie twierdzę, że to dobrze, ale świąteczny nastrój mnie nie omija :)

Lista:

Programy głównie papkowo cukierkowe więc pewnie i tak potraktuję wybiórczo :)

1. Baby boom 1-9
2. Dzieciaki nie płaczą 1-12
3. Mały nie poradnik 1-10
4. Sexi mama 1-61
5. Odyseja życia 1-3
6. I ty możesz mieć super dziecko 3 sezony
7. Na kłopoty zawadzka 1-12
8. Świat według dziecka 5 sezonów
9. Idealna niania 3 sezony
10. Sekrety mądrej niani 3 sezony
11. Miedzy nami rodzicami 2 sezony
12. Kuchnia czynna całą dobę1- 17
13. Lekcja stylu 10 sezonów - bo czemu nie :)
14. Mamo to ja 3 sezony
15. O matko 1-7
16. Rodzice na start 1-8
17. Bitwa o dom 2 sezon 1-13 - pierwszy sezon nawet mi się podobał :)
18. Perfekcyjna Pani domu 4 sezony - a tak dla inspiracji :P


Dokumenty:
1. Bobasy - to już oglądałam i nawet polecam choć to takie tylko obrazki z życia bobasków z 4 kultur: Afryka, Mongolia, USA i Japonia :)
2. Pierwszy krzyk
3. Taki film polecany przez Michaele - nie pamiętam teraz tytułu :/
4. Wieloraczki. Tajemniczy świat narodzin.

Czekam na Wasze inspiracje :)

P.S. Są ludzie z którymi można jechać na drugi koniec świata. Wiecie jak znalazł mnie Kuba? Przez ochronę! Poszedł do nich i powiedział, że szuka swojej ciężarnej żony, która nie odbiera i się martwi i mnie namierzyli na kamerach :P
Kocham go!

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 grudnia 2013, 10:23

19 grudnia 2013, 16:17

Jesteśmy już w Moskwie.

Szczerze zdycham.

0m2v.jpg

Zaczęło się wczoraj wieczorem. Ból brzucha, wymioty, trochę biegunka, stan podgorączkowy. W nocy nie zmrużyłam oka.

W samolocie jak tylko ruszył silnik nagle mnie zamroczyło, zrobiłam się zielona, oblałam się zimnym potem nie mogłam oddychać.

Kuba dał mi wodę i jakoś przeszło ale cały lot czuję się połamana. Krew mi z nosa leciała jak cholera i zgaga żyć nie dawała. Do tego czuję się jakbym miała temperaturę.

Oby do domu.
Wyrzut hormonów i taka podróż to beznadziejne combo.

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 grudnia 2013, 21:39

20 grudnia 2013, 03:37

Kochane dziękuję! Jestem w domu! Jutro napiszę więcej :)

20 grudnia 2013, 21:42

Uff :)

Dziś czuję się jak nowo narodzona.
Z tymi hormonami to strasznie dziwna sprawa - nagle mnie łapie i kompletnie rozwala. Słabo mi, dreszcze, wymioty, biegunka, ból brzucha, ryczę i marudzę jak kosmitka i nagle po dwóch dniach kompletnej rozsypki ani śladu - budzę się na 3 dzień jak nowo narodzona.

Tak było i tym razem. Dziś obudziłam się wypoczęta i zadowolona jak dziecko :)

No i oczywiście proza życia - rozpakowywanie i zakupy dnia codziennego. Kupiliśmy też choinkę ale jeszcze stoi nie ubrana bo Kuba dziś odchorowuje i odsypia podróż. Dałam mu nieźle popalić te dwa dni :P

Aaaa i jak macie ochotę na zdjęcia z wycieczek i inne przygody - już nie tylko ciążowe to zapraszam na mojego bloga tworcza przestrzen - razem, kropeczka i peelka na końcu :)

21 grudnia 2013, 13:18

Czas podsumowań :)

Rozpakowane:

1. Michaela - mała Róża jest już na świecie - zdrowa i śliczna!

Oczekujące:

2. Endokobietka - jeszcze nie jest pewna, chyba chłopczyk, ale maluch jest już duży i zdrowy :)
3. Ania Mr - dziewczynka
4. Miriam - dziewczynka
5. Chiang Mai - chłopczynka :) zwana też dziewczynkiem :)
6. Doriana - postanowiła się wyróżnić i ma synka :) tak tak to chłopak :P
7. Mychowe - dziewczynka!!!
8. miriiam - wszystkie trzymamy kciuki za zdrowie maluszka!!!
9. Maxi - jeszcze nie wie
10. Esencia - też jeszcze za malutkie
11. Angelique - jeszcze nie zna płci
12. MoniQ - pełna emocji czeka na zobaczenie serduszka :)

No i oczywiście STARACZKI - czekamy na wasze krechy :)

Jeśli o kimś zapomniałam wybaczcie :)

No i dalej
Nie zdążyłam wcześniej - nocna sesja. Ostatni dzień w Tajlandii 24+5

hbaq.jpg
t2yy.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 grudnia 2013, 13:23

22 grudnia 2013, 13:35

Dziękuję Wam za odwiedziny i miłe słowa :)

U mnie wczoraj i dziś Wielkie Ogarnianie! Układanie, pranie, sprzątanie.

Wczoraj byłam też w domu na wsi po część swoich gratów. Ubieraliśmy też choinkę :)

No więc jesteśmy gotowi na odwiedziny.

Dziś wpadnie, moja mama z mężem, potem mama Kuby ze swoim partnerem i wieczorem moja przyjaciółka Kasia.

fbex.jpg

Tempo nadal szalone :P Problemy żołądkowe związane ze zmianą jedzenia już mniej więcej opanowane, choć zgaga dobija :/.

Niestety mam coraz większy katar, kaszel i przeziębienie atakuje coraz mocniej. Cóż, to było nie do uniknięcia.

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 grudnia 2013, 13:51

24 grudnia 2013, 09:12

No to co Kochane, dziś już czas na odpoczynek :)

Życzę Wam magicznego wieczoru i świątecznych dni rozgrzewających serca i przepełniających spokojem, miłością i bliskością.

Życzę 2 kresek tym czekającym, spokoju i dobrych wiadomości tym zaniepokojonym, ukojenia i szczęścia dla tych smutnych, no i jeszcze więcej radości dla tych już szczęśliwych :)

kv6d.jpg
‹‹ 3 4 5 6 7 ››