Wiadomość wyedytowana przez autora 23 czerwca 2015, 19:31
Prenatalne z głowy - kamień z serca normalnie.
Wszystko jest na miejscu - mózg jak orzeszek, serce bijące 167ud/min, rączki i nóżki takie jak trzeba. Ilość wód w normie
CRL - 52,2mm
BPD - 16,0mm
NT - 1,0mm
Ryzyko wad:
trisomia 21 - 1:5262
trisomia 18 - 1:12115
trisomia 13 - <1:20000
Mogę spać spokojnie
Połówkowe - 26.08, a termin porodu przesunięty na 7.01.2016 (bo dziś Dzidek ma ponoć 11+6)
II trymestr czas zacząć!
Pierwsze trzy miesiące leżałam i kwiczałam. Nie miałam siły na nic, przeleżałam głównie w łóżku. A od kilku dni mam nagły przypływ energii - latam ze ścierą i sprzątam wszystko dookoła. Drę przy okazji ryja, jak komuś okruszek spadnie i biadolę, że nie doceniają mojej pracy Mogę? Mogę. No.
Mąż z przerażeniem pyta "czy tak będzie przez kolejne 3mce", ale przecież za 2 tygodnie na 2 tygodnie wyjeżdżamy z Młodą i Mamą. Potem w sierpniu też do Mamy na trochę pojedziemy. Co On tak panikuje, to nie rozumiem
W czasie naszego wyjazdu On ma ogarnąć malowanie - salonu i przedpokoju. Już się nie mogę doczekać efektu. Mieszkamy tu już 5,5 roku, malowane było jakieś 7-8 lat temu. Konieczność wręcz! Zwłaszcza przy białych ścianach.
W salonie planujemy wanilię / ecru. Nad przedpokojem się zastanawiam, bo to długa wąska kiszka i jak się jej da kolor, to efekt może być opłakany, chyba więc biel musi zostać ...
Pokój Młodej był na szczęście malowany rok temu, więc tutaj spokój
Powoli moje oczy w sklepach zaczynają wędrować w stronę dziecięcych ciuszków. Póki co jednak się powstrzymuję. Zobaczę, co dostanę po dzieciach koleżanek (jedna ma synka z marca tego roku, inne trochę wcześniej, ale miały trzymać ciuszki dla mnie - w końcu staraliśmy się od 3 lat! ) Dla starszego dziecka (dziewczynki) sporo ciuszków zostało mi po Młodej. Wózek, wanienka i łóżeczko też. Z grubszych rzeczy musimy więc kupić tylko nowy materac. Stary po 9 latach w piwnicy zdecydowanie nie będzie się już do niczego nadawał Ale na to jeszcze trochę czasu jednak mamy
Ufff, się rozpisałam - jak nie ja
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 lipca 2015, 21:05
Kiepskie mam ostatnie kilka dni. Nagromadziło się parę spraw, które totalnie mnie fizycznie i psychicznie porozwalały. Począwszy od moich dolegliwości bólowo-swędzeniowych (spojenie łonowe, miednica, srom), przez moje chroniczne niewyspanie (w nocy się budzę i spać nie mogę, w dzień mi spanie jakoś nie wychodzi), przez choróbsko mojej Córki (zapalenie zatok, kaszel jak u gruźlika, zgorzel przy zębie i konieczność usunięcia 2 - na szczęście mleczaków), aż do zbliżającej się 15-stej rocznicy śmierci Taty i jakąś taką wyjątkowo ogromną tęsknotę.
Źle mi i wczoraj zawinięta w koc ryczałam do poduszki, słuchając Papa Dance (jakoś ta muzyka wyjątkowo mi się z dobrymi czasami z Tatą kojarzy).
Ja wiem, że pewnie za kilka dni będzie lepiej, ale dziś mam chwilowo dość i najchętniej dałabym się wystrzelić na jakąś inną planetę, żeby uciec choć od części problemów.
Ble.
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 lipca 2015, 12:56
Leci ten czas jak oszalały. Ogarniam się dopiero na BBF po 2tygodniowym urlopie, dlatego zamilkłam ostatnimi czasy.
Z wieści z frontu - CZUJĘ RUCHY od 21.07 (czyli 15t2d).
Dzidek nastraszył mnie PLAMIENIEM 24.07
Dziś wizyta u ginki (za 2h) i bardzo jestem ciekawa, co nowego mnie czeka (wspominała o dopplerze nóg w II trymestrze), no i niestety moje Echerichia Coli dalej są - Macmiror im nie pomógł. Się dowiem.
I po wizycie:
- wracamy do Luteiny - dziś na wizycie znowu pojawił się podbarwiony śluz
- kosmówka w porządku, dziecko w porządku (z danych z USG), więc nie wiadomo skąd to plamienie
- pilna powtórka CRP (ostatnio było 12,34)
- pilna powtórka posiewu z pochwy w innym labo (lekarka ma podejrzenie, że wkradł się błąd)
Działania:
- jutro CRP (jeśli nie spadnie, to internista - niech mnie przebada, skąd i gdzie infekcja)
- w czwartek posiew
- w przyszłą środę wizyta u ginki
- skierowanie na dopplera, ale nie mam jeszcze koncepcji kiedy ... na spokojnie się kiedyś umówię
A w tę środę - dzień lekarski Córy:
- rano - kontrola u dentysty (wygląda na to, że formalność, bo po zgorzeli ani śladu)
- potem pediatra (ILEŻ MOŻNA CHOROWAĆ!? od połowy czerwca kaszle, spływa jej zielona wydzielina z nosa do gardła, a w prawym oskrzelu furczy - przyznaję, że tracę cierpliwość ... )
Jeśli dobrze pójdzie to w czwartek pojedzie do babci - chociaż czarno to widzę A przydałoby mi się od niej ten tydzień odpocząć
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 sierpnia 2015, 21:27
Z wyjazdu czwartkowego nici. Nie wiem czy do piątku coś się wyjaśni na tyle, żeby mogła do Babci pojechać ... ehhh ... no trudno - zdrowie ważniejsze
Aż się boję pomyśleć, co RTG pokaże ... chociaż robaki chyba też można wykluczyć (czekamy na wynik odnośnie glisty i tasiemca - miała dziś pobraną krew w tym kierunku), bo robale też by podniosły przecież CRP.
Znowu mam kwadratową głowę od myślenia o tym wszystkim.
Ble.
Z jednej strony - radość, z drugiej - totalna niemoc, no bo CO JEJ JEST!?
Obstawiam astmę, która się nasiliła po ostatnich infekcjach. O 17:00 pediatra
Wiem, że ten pamiętnik powinien być o mnie i o moich ciążowych sprawach, ale chwilowo zdarza mi się zapominać, że w ogóle w ciąży jestem (Córa mi tylko wiecznie o tym dobitnie przypomina). Jak się wyjaśni z S. to może w końcu zacznę się cieszyć i ciążą i o niej pisać. Póki co wszystkie myśli skupione na starszym dziecku - "taki lajf" - jakby to S. powiedziała
Pediatra wykluczyła u S. astmę, szmery w oskrzelach zniknęły. Twierdzi, że ten kaszel to pozostałość po tych ostatnich infekcjach. Ma 2 razy dziennie robić inhalacje z solanki (na szczęście przywiozłyśmy 1l z Rabki ) i brać Zyrtec. Bo że alergia to wiemy nie od dziś. Ale tak źle to jeszcze nie było ... eh. W każdym razie będzie podobno żyła
Będzie w końcu trochę spokoju i CISZY, bo to moje dziecko ma taką przypadłość, że od świtu do nocy się buzia nie zamyka - gada, śpiewa, jęczy ... brrr
A ja muszę teraz nabrać sił przed batalią, którą za kilka miesięcy przyjdzie mi stoczyć, no nie!? Już mam gęsią skórkę na samą myśl o tych nieprzespanych nocach, kilkumiesięcznym wiszeniu na cycu non stop i takich tam ogólnie przyjemnościach pierwszych miesięcy macierzyństwa No ale przecież sama chciałam, tak!?
No dobra, to idę się cieszyć wolnością!!! Od czego by tu zacząć!? Wiem - wszamię drożdżówkę
Kopniaczki się nasilają i czuję je całkiem wyraźnie, niektóre nawet całkiem bolesne Ja zaś cała się lepię. Przylepiają mi się nawet stopy do dywanu i nie dlatego, że w domu mam tak brudno Biorę 4-5 pryszniców dziennie, a i tak czuję, że non stop śmierdzę, pffff ...
Z dwojga złego wolę jednak upały niż mróz, więc generalnie nie narzekam
No to nas Małe dziś wystraszyło. Wizytę miałam wcześnie rano, wzięłam przed wyjściem Euthyrox, zapakowałam kanapkę do torebki z planem zjedzenia po wizycie i pojechałam. Trochę się wszystko opóźniło, ja głodu specjalnie nie czułam. Byłam więc na czczo, po 100ml wody, którą popiłam rano lekarstwo.
No i tętno dziecka niskie ... Lekarka nie chciała panikować, ale kazała mi zjeść, dużo wypić, przespacerować się i wrócić. Po godzinie, kanapce, litrze wody i kilometrowym spacerze - Dzidek się ożywił i serce też zaczęło ładnie bić.
Tym jednak sposobem lekarka kazała mi zrobić pilnie szczegółowe USG z pomiarami i udało mi się na nie zapisać jeszcze dziś. A na USG ... dowiedziałam się w końcu, kto mój brzuch zamieszkuje I moje przeczucia się sprawdziły - to Córka
Mąż jedynie westchnął, ale chyba tylko udaje, że się nie cieszy Przecież Córki są takie Tatusine
A jutro czeka mnie laryngolog, bo to CRP to chyba jednak od uszu jest ... jakiś taki lekki dyskomfort w nich czuję, a całe dzieciństwo miewałam problemy i wieczne zapalenia, więc generalnie potrafię rozpoznać, gdy coś tam się zaczyna dziać ...
Zaczęłam też jakoś niebezpiecznie szybko tyć I choć co prawda mam dopiero +3,5kg to jednak 2kg w ciągu ostatniego miesiąca Jak tak dalej pójdzie to nie będzie dobrze. A żeby było zabawniej to wcale się nie obżeram, nawet słodyczy prawie nie jadam, bo generalnie mnie odrzuciło ... oby to była tylko wina upałów ...
Postanowiłam, z okazji poznania płci, zakupić coś w końcu mojej Kurce ... mało brakowało, a wyszłabym ze sklepu z pustymi rękoma - niemal NIC mi się nie podobało. Wszystko niby śliczne, urocze i w ogóle, ale jakieś takie nie dla mojej Córki W końcu jedne śpioszki złapałam, bo wstyd by było wyjść z niczym Jak tak dalej pójdzie to moje dziecko będzie latać nago - w styczniu. Najs
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 sierpnia 2015, 23:16
Laryngolog mówi, że uszy mam zdrowiutkie, dyskomfort mogę czuć ze względu na opuchnięcie błon śluzowych w gardle, nosie i uszach - taki urok ciąży - spotyka się z tym dość często, ufff
A CRP w ciąży też może być zwyczajnie fizjologicznie podwyższone, więc nie powinnam się martwić. Więc dlaczego moja ginka i internista spanikowali?
Pojechałam dziś do dziewczyn z pracy, zahaczając o fryzjera. Skróciłam moje włosy, sięgające za łopatki do długości "do ramion" i jest mi z tym cudnie Ciekawe tylko jak się będą potem same po myciu układać ... bo generalnie zwykle żyją swoim życiem. No ale ... najwyżej będzie kucorek
Nie chciałam być dziś sama, bo mija 18mcy od pierwszego poronienia, od tego cholernego łyżeczkowania, od chwili, kiedy moje/nasze życie uległo mocno zachwianiu i od tamtego czasu nic już nie jest takie samo ...
Przeżyłam. Dziewczyny mnie mega-pozytywnie nastroiły, fryzura takoż. Do wieczora chyba przebiduję
A Mąż w końcu może zauważy, że byłam u fryzjera, bo zmiana dość spektakularna
Nic nie może być dobrze. Jak przez chwilę jest wszystko w porządku, to za chwilę musi się porypać ze zdwojoną siłą.
Z Mamą znowu nie jest za dobrze. Znowu coś jej w tej głowie pyknęło i boli. Znowu w tym samym miejscu. Czyżby to kolejny udar? Dobrze, że już jutro rano tam jadę, bo sama z S. by nie dała rady. Nie wiem czy nie będę musiała jej jutro do szpitala wysłać ...
Znowu mam łeb jak sklep i się martwię. Ale ta moja Druga Córa będzie zestresowana przez to wszystko, co ja w tej ciąży przeżywam ... a miało być tak pięknie
Wróciłam. Z Mamą całkiem OK. Dostała leki, ma przykaz wstania z łóżka i funkcjonowania normalnie. Odetchnęłam.
Ja też nie najgorzej, chociaż Agatka już takie kozły fika, że momentami świeczki stają w oczach. Co to będzie za kilka tygodni?
USG połówkowe zostało przełożone na 1.09, ostateczne potwierdzenie płci przesunie się więc o tydzień. Ale przecież ja od początku czuję, że to Córa, więc co tu potwierdzać? Zrobiłyśmy z Mamą już drobne zakupy, więc A. ma już 3 nowe kompleciki - koszulki ze śpioszkami lub pajacykami.
S. "na dniach" pozna swojego brata, a mojego pasierba. Kończy za 2 tygodnie 18 lat, a jeszcze nie było ku temu okazji (długa i zawiła historia). Młody dowie się więc też o drugiej siostrze
Może uda się nam z S. zaliczyć w tym tygodniu też zaległe szczepienie, bo kaszel zmniejszył się znacząco i lekko pochrząkuje tylko po nocy.
Toczy się to życie pomalutku, nabiera kształtów i kolorów
Decyzją GIF z aptek w całym kraju znikną 3 serie tabletek stosowanych w profilaktyce i leczeniu chorób wywołanych niedoborem kwasu foliowego.
GIF wycofał z obrotu na terenie całego kraju serie produktu Acidum Folicum Richter, tabletki, 5 mg, numer serii: H41042A, data ważności: 01.2016, H45064A, data ważności: 05.2016, H45065A, data ważności: 05.2016.
Podmiotem odpowiedzialnym jest Gedeon Richter Polska sp. z o.o.
Decyzji nadano rygor natychmiastowej wykonalności.
Przyczyną wycofania ww serii produktu było uzyskanie wyniku poza specyfikacją, związanego z przekroczeniem parametru czystość chromatograficzna w długoterminowych badaniach stabilności.
Dzisiejsza zgaga mnie chyba w końcu zabije. Zjem - źle, nie jem - jeszcze gorzej.
Już prawie zwymiotowałam cały żołądek z przyległościami i dalej jest fatalnie.
Tak sobie przyszłam tylko pomarudzić z wieczora ...
No i po kolejnej wizycie u endo (TSH znowu spadło - do 0,95 więc dawka Euthyroxu utrzymana - nie zmniejszamy, bo jak mnie wagowo zacznie przybywać to i hormonu więcej będzie potrzeba ...) oraz po kolejnej wizycie u gin. Dziś byłam u innej - na zastępstwie, bo moja na urlopie. Kręciła oczywiście nosem, po co tak często wizyty, po co tyle badań i czemu moja prowadząca nie wypisała mi L4 do końca swojego urlopu, ale ostatecznie wizyta jakoś przebiegła nieźle.
Szyjkę mam długaśną i twardą, na USG piękne serduszko i idealne przepływy. Agatka znowu sobie przefikała główką do góry, co by tłumaczyło, czemu dziś w nocy skopała mi dół brzucha z jelitami na czele
Badanie moczu wyszło średnie (bakterie i inne dziadostwa), ale zrzucam to na nieprawidłowo pobraną próbkę (na dodatek z nie pierwszego moczu). Mam nadzieję, że posiew wyjdzie ok (wyniki na pocz. września) i ew. gdyby nie wyszedł, wtedy zacznę przepisany antybiotyk. Kilka dni mojego pęcherza nie zbawi, a nie chcę się niepotrzebnie faszerować jednak. Urocaps wezmę profilaktycznie i to by było na tyle.
Dziś kolejny kiepski dzień fizycznie - jakoś tak u mnie to sinusoidalnie przebiega (bo wczoraj było genialnie) - oznacza to, że jutro będzie lepiej
Ale że jak to zaczął się 6. miesiąc!?!?!
:))
Porządny ciążowy brzuszek :)
Mi się wydaje, że duży :)
Taki tam "konkret" :D
ojej no nie mów ! :O już taki brzusio masz super ekstra ! :D nie zaglądam wcale do Ciebie i źle mi z tym ale już nadrabiam wszystko :) <3 pięknie wyglądasz z brzusiem :)
Sylika - to było 2 tygodnie temu. Dzisiaj już nieco obszerniejszy :D