35t5d wg OM
Humor dziś względnie dobry, choć dzień mega-zabiegany. Okazało się, że Domownicy wybyli wczoraj po prezent Mikołajkowy dla Mamy - znaczy się S. przestała wierzyć w Mikołaja, ale się przecież nie przyzna. Zakupili nowy ciśnieniomierz, bo stary przed 2 tygodniami rozpieprzyłam w drobny mak i musiałam się posiłkować nadgarstkowym starociem, który zdecydowanie fałszował wyniki bo w życiu tak niskiego ciśnienia nie posiadałam
S. obudziła się dziś po godz. 2 - obadała rzetelnie własny prezent po czym zaczęła krążyć po sypialni w poszukiwaniu prezentu, który zakupili wczoraj i który gdzieś dla mnie położył Tata. Przygarnęłam ją więc do łóżka, żeby się nie kręciła do rana, skutkiem czego byłam dziś mocno połamana i niedospana. No trudno.
Potem cały dzień jeździliśmy - bo o 12 koncert symfoniczny, o 16 występ S. w przedstawieniu teatralnym, w międzyczasie obiad "na mieście". Więc jak wróciliśmy, a ja nie mogłam znaleźć teczki ze skierowaniami na badania tego tygodnia (poniedziałek - siki i krew, wtorek - usg, czwartek - krew), to się normalnie rozhisteryzowałam jak dziecko. I ryczałam jeszcze parę minut po znalezieniu teczki. Te hormony mnie wykończą.
S. rozwaliła dziś okulary. Miałam nadzieję, że jeszcze jej posłużą do lutego, kiedy to ma wizytę u okulisty na NFZ. W trybie pilnym więc trzeba sprawić jej nowe. No ale przed sprawieniem trzeba zaliczyć okulistę (prywatnie!), żeby potwierdzić czy wada nie uległa zmianie (obecne okulary nosi chyba 3 lata). Musiałam więc wizytę oraz optyka wcisnąć w mocno już napięty grafik tego tygodnia. I coś tak czuję, że jak w niedzielę w końcu odsapnę na mikołajkowej imprezie u znajomej, to tam najnormalniej w świecie urodzę. Bo kto normalny w 9mcu ciąży ma tyle ganiania na głowie? Chyba tylko niemądra ja. No ale co poradzę, że się nie da inaczej? I jak już mi się wydaje, że w końcu może być luźniej to dochodzi milion kolejnych spraw do ogarnięcia ... i to niestety ogarnięcia tylko i wyłącznie przeze mnie, bo nikt inny tego zrobić nie może. Albo może to moje cholerne poczucie obowiązku i zosio-samosiowanie, bo może faktycznie nie muszę robić wszystkiego sama? Ehhh ... póki się turlam to ogarnę. Potem padnę na ryj i niech się dzieje co chce
36t3d wg OM
Od wtorku do dziś polegiwałam sobie w szpitalu. Dlatego, że ponieważ we wtorek miałam koszmarne zawroty głowy, omdlenia i bolało mnie podbrzusze.
Zapakowano mnie więc na patologię ciąży, robiono 3 razy dziennie ktg, 5 razy dziennie mierzono ciśnienie, ładowano we mnie tony magnezu i dopegytu, a w końcu dziś pozwolono iść do domu. Wczoraj w szpitalu też zemdlałam i miałam skurcze, ale jak się okazało było to skutkiem, że moja Córka Małpa od wczorajszego ranka przefiknęła się głową do góry (wczoraj na usg miałam głowę na dole, dziś już leżała miednicowo). I o ile wczoraj cieszyłam się, że wyrażono zgodę na sn, tak dziś znowu stanęło to pod znakiem zapytania. Bleh.
Najważniejsze, że jesteśmy jeszcze spokojnie w domu z nakazem wypoczynku. Ale przecież ja nie umiem bezczynnie siedzieć. Więc obawiam się, że do szpitala zawitam ponownie prędzej niż się mnie tam spodziewają
36t4d wg OM
Noc w domu miała być taka piękna, a od 22:30 do 5 wymiotowałam, żeby o 7 zakończyć zabawę biegunką max. Naaaajs. Polecam wszystkim, którzy nie lubią spać
A. się przefikała znowu w nocy i leży teraz dla odmiany poprzecznie. Czy ja już mówiłam, że wkurza mnie to Dziecko? I tak, chcę urodzić w Święta, nawet przed Świętami, generalnie jak najszybciej, bo to ciśnienie mnie za chwilę zabije (w nocy doszło nawet do 146/98 - czułam się koszmarnie!), a nerwy mi strzelą i wyląduję w Kobierzynie, a oni tam ponoć klamek nie mają, więc nie lubię.
37t0d wg OM
Jak nie urok, to sr*czka.
Zaczęło mnie wczoraj drapać w gardle. Całą ciążę nie chorowałam, to mnie podłapało. Próbowałam się leczyć ssaniem czosnku, goździków, imbiru, piłam mleko (kozie!) z miodem, parzyłam wodę z imbirem i cynamonem i piłam w hurtowych ilościach. A w nocy? Jednak zatoki ... nochal zapchany, głowa boli, a gorączki brak ...
Zamówiłam domową wizytę lekarską i czekam właśnie na internistę. Na antybiotyku pewnie się skończy, ale może chociaż odżyję, bo póki co na ślepia ledwie patrzę ...
Urokliwa ta końcówka ciąży, nie ma co!
38t1d wg OM
Szyjka dłuuuuuga, szyjka twarda. Rodzenie w tym roku odwołujemy.
A ja mam ochotę odwołać te Święta, bo mi jakoś nastrój totalnie dziś opadł. Nie dość, że dziecko się na świat nie wybiera, do tego w sklepach nie można dostać żadnej innej ryby poza karpiem (a ja smażonego nie mogę i ch*j, więc miał być pstrąg na parze, względnie łosoś). A co to za wigilia bez ryby!?!?!?
Idę sobie chwilowo powyć, żeby nie ryczeć w Wigilię (bo jaka Wigilia, taki cały rok, pfff)
38t5d wg OM - 9 dni do TP
Nie wiem jak z tą moją szyjką, ale i wczoraj, i dziś godzinne serie skurczów co 3-5 minut ...
Już dwa prawie-szykowania się na porodówkę, a w rezultacie cisza.
Tak więc czekamy ...
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 grudnia 2015, 14:37
38t6d wg OM - 8 dni do TP
Zaliczyłam właśnie nocną wycieczkę karetką do szpitala, bo po mega-intensywnym dniu ruszania się A. nagle zamarła w bezruchu i zaczęłam panikować, płakać itd ... Wpadłam w histerię, więc M. zadzwonił po pogotowie, bo sam nie bardzo mnie miał jak zawieźć, nie budząc S.
Pojechałam - zrobili mi USG (przepływy w normie, owinięcia pępowiną brak), KTG (tętno OK, ruchy OK, skurcze się piszą) i badanie dopochwowe (rozwarcie na opuszek palca) i na moje życzenie wypuścili. Mam wrócić jutro (gdyby było mniej ruchów) lub na umówione wtorkowe KTG. Chociaż niewykluczone, że akcja porodowa zacznie się w ciągu najbliższych godzin / najpóźniej dni.
Tak więc tych 95h, które zostały do Nowego Roku, wcale nie musimy w dwupaku doczekać Zaczynam chyba lekką panikę I chcę, żeby akcja zaczęła się jednak w dzień, a nie w nocy ...
39t0d wg OM - 7 dni do TP
Uprzedzając wszelkie pytania - my nadal razem. KTG w normie, przepływy w normie, ilość wód w normie. Tylko ja już zaczynam wariować. Mam chwilowo dość diety, zastrzyków w brzuch i wbijania mi się w kość ogonową.
Do stycznia 48h i nic się nie zapowiada, żebyśmy się zobaczyli z A. w tym roku.
Zobojętniałam. Wszystko mi jedno, kiedy się urodzi ...
Chwilowo nawet się jakby mniej cieszę.
Apatia i bezsilność.
I nawet nie wiem jak tu Sylwestrować ... w takim nastroju. S. będzie zawiedziona na maxa - kilka ostatnich Sylwestrów spędzała u Babci, a ta stawała na wysokości zadania - stroiły się, pichciły, przystrajały mieszkanie. A mnie się nie chce. Najchętniej bym po prostu przespała tę północ. Może się jeszcze ogarnę?
39t1d wg OM - 6 dni do TP
Po dzisiejszej wizycie mam pewność, że w ciągu najbliższych 36h nic się nie rozkręci, bo szyjka nadal długa ... pozostaje tylko czekać - oby nie do połowy stycznia
39t3d wg OM - 4 dni do TP
No i kto by pomyślał, że dotrwamy w dwupaku do stycznia? To moje Dziecię tak się już przecież wierciło od dłuższego czasu, tyle już było przebojów, że wydawało się, że to grudzień będzie Jej miesiącem, a tu ... proszę. 1.01 dobiega końca, a Ona nadal w brzuchu ...
Chyba Jej tam za ciepło, za dobrze. Zadomowiła się na cacy i ani myśli opuszczać bezpiecznego miejsca. W sumie to się Jej nie dziwię ... też bym się popluskała w jakimś ciepłym baseniku
39t4d wg OM - 3 dni do TP
Gotowe już dokładnie wszystko. Dziś złożyliśmy nawet wózek, co oznacza, że nagle nasze ogromne mieszkanie stało się jakąś ciasną klitką
Ale ja wiem na co jeszcze A. czeka. Jakiś czas temu strzelił nam bojler w kuchni i mamy tylko zimną wodę. I co prawda nowy zamówiony i przyszedł 23.12, ale M. się jakoś średnio kwapi, żeby go podpiąć ... Muszę go chyba zatem jutro zmobilizować, bo się w życiu Córka nie zdecyduje
Pewnie trochę powstrzymuje Ją też ten mróz i krakowski smog ... ale to już zapewne w minimalnym stopniu, prawda?
Właśnie opuściłam przybytek z Białym Bratem i pewnie za chwilę znowu tam wrócę ... czuję się jak przejechana przez walec, co z warczeniem na wszystkich dookoła od rana daje naprawdę wybuchową mieszankę.
Nienawidzę sama siebie!
39t5d wg OM - 2 dni do TP
I cisza ... czekamy dalej.
39t6d wg OM - 1 dzień do TP
Wczoraj wieczorem kolejna akcja skurczowa (czyli wieczór jak co dzień od tygodnia - 2h regularnych skurczy, a potem cisza). Zatem moje apogeum wkurwa przemieniło się dziś w apatię i obojętność. Nawet M. jedzie dziś do pracy, bo to czekanie na bombie jest zupełnie bez sensu. Nie mam siły już. Chyba prześpię cały dzień, bo nie mam innego pomysłu na rzeczywistość ...
A. dalej w brzuchu.
Sytuacja - zupełny constans. Tzn. nie do końca - przez cały dzień było jakieś 30 skurczy. Już nawet w przypływie euforii powiedziałam M., że chyba zaczynam je lubić, przez co zostałam uznana za wariatkę ... ojtam.
Nawet moja położna środowiskowa dziś dzwoniła zapytać, jak wygląda sytuacja. A tu - dupa.
Tak więc do jutra. Pewnie kolejny wpis znowu wywoła w Was euforię, że to na pewno już. A tu surprise - znowu nic
40t0d wg OM - DZIŚ TP !!!
Aqq, my dalej tutaj.
O 12 KTG.
Kolejne KTG 12.01 Przed weekendem raczej porodu nie będzie - możecie spać spokojnie
40t1d wg OM - 1 dzień po TP
Śpicie? To dobrze. Śpijcie dalej
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 stycznia 2016, 08:57
Nic się nie łam, ja w 36 tc biegałam po urzędach i kompletowałam papiery do becikowego, kupowałam podręczniki siostrom, wiłam gniazdko i w ogóle jakoś nie czułam wtedy zmęczenia. Zawsze coś w rękach miałam, coś pichciłam na czas po porodzie dla męża, i tak od niechcenia po niedzielnym sexowaniu odeszły mi wody :) Na trzy tygodnie przed terminem, w dzień po spakowaniu torby. I tak patrząc na to z perspektywy czasu ominął mnie cały stres związany z porodem, zrobili mi cc bo poród naturalny nie chciał ruszyć, i tylko martwiłam się tym że okien nie zdążyłam umyć, bo miałam to robić po 38 tc :) Wariatka porąbana :) Uważam, że nadmiar obowiązków jest zdecydowanie lepszy niż siedzenie i zamartwianie się, bezczynność i ogólna apatyczność! Będzie dobrze!! Teraz pozałatwiasz wszystko, a po pojawieniu się na świecie Agatki oddasz się błogiemu lenistwu!! Tego ci życzę z całego serca :) :) :)
Szybciej Ci zleci od tego gonienia :)