Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Wielkie chcenie ...
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

23 grudnia 2017, 22:34


Kochane moje, z okazji świąt chciałam Wam życzyć spełnienia tego najważniejszego marzenia.
Życzę Wam również dobrego czasu spędzonego z rodziną i bliskimi. Odróżniania rzeczy ważnych od ważniejszych. Ciepła i wyciszenia. Żebyte święta były "prawdziwe".

Wesołych Świąt :*


Kolejny dzień bez plamień:) Jestem taka szcześliwa. Oby dobra passa trwała. 27 dc.
Piersi bolą. Źle sypiam. Bóle brzucha jakby ustały.

24 grudnia 2017, 00:23

Krwawie

26 grudnia 2017, 08:40

Noz z 23/24przepłakana,poranek przepłakany. Znalazłam laboratorium przyszpitalne, które zrobiło mi betę w wigilię. Nie chce mi się nawet gadać o "przemiłej obsłudze", o fachowym podejściu itd. Nie miałam sił nawet tam awantury zrobić. Ale beta 230. Przyrost prawidłowy. Babsko z laboratorium powiedziało, że "jeżeli krwawienie przyszło w nocy to proszę się nie pocieszać tą betą bo ona tak szybko nie spada".
Wróciłam do domu w łzach. Ale od popołudnia ani kropli krwi, nawet plamienia. 23.12 po zauwazeniu krwi od razu zazyłam dodatkowy duphaston i wczoraj również 3 x 2. Krwi nie ma,ani plamień nadal.
I teraz jest opcja, że ja po prostu aplikując tego durnego lutinusa się po prostu zraniłam, a, że neoparin biorę o 20, a lutinus o 23, to może dlatego mocno zakrwawiłam.
Albo była to miesiączka fizjologiczna bo był to 28 dc.
Albo się bezsensownie pocieszam. Ale skoro byłby to początek poronienia, to powinnam krwawićcały czas, albo chociaż plamić?
Rozważam też dlaczego przyrost bety na początku był 400%,a teraz już "tyko" 147% Czy ona zwalnia bo za chwilę zacznie spadać?
Jutro powtórzę betę, jeżeli przyrost jest prawidłowy to umówię się na wizytę na 2.01 bo i tak muszę dostać leki i nie będę już powtarzać bety. A jeżeli jutro się okaże, żę spada to sama nie wiem co zrobię...

27 grudnia 2017, 10:40

o 12 wyniki.

12.08 -wyników nadal nie ma. Jestem na granicy zawału serca.

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 grudnia 2017, 12:08

27 grudnia 2017, 12:30

Oszalałam i zwariowałam.
Beta 935,50

28 grudnia 2017, 10:32

Dziękuję Wam Dziewczyny za te wszystkie miłe słowa.

JA się zastanawiam czy aby na pewno jestem normalna. Skoro beta urosła to w tyłku chyba rady sobie nie wiem i szukam dalej dramatu. Od wczoraj poznego wieczora wydaje mi się, że mam jaby skurcze macicy i uczucie pełnego pecherza. W nocy wstałam i zjadlam nospę. Brzuch nie boli. Oczywiście uroiłam sobie w tej chorej głowie, że macica zaczyna się czyścić... co skutkowało koszmarami nocnymi oraza czestymi wizytami w toalecie, żeby sprawdzić czy nie ma krwi.
Jeżeli jestem nienormalna to możecie mi to babki całkiem spokojnie powiedzieć.
Wczorajsza beta dała chwilowe wytchnienie, tym bardziej, że miałam nadzieję, żeby była chociaż 600, a tu taki wyniki. Ciąglę myślę, że przecież ostatnio też rosło prawidłowo, a później się posypało. Ale teraz nie mam plamień, ani krwawień (no może prawie), że beta ma piękny poziom, że może encorton czyni cuda. Ale jest jeszcze tak bardzo wcześnie, jeszcze tyle drogi i strachu przede nami.

D. się cieszy, że przyrost prawidłowy, ale mówi, że to początek drogi więc trzeba być powściągliwym.
Wiem, że mam w domu anioła. D.z natury jest skąpy w okazywaniu emocji (przez swoich psychicznych rodziców), bardzo racjonalny, nie popada w huśtawki emocjonalne jak ja. Wyznaje zasadę, że nie zamartwia się na przyszłość, tylko ma tryb zadaniowy- przychodzi problem to go rozwiązuje. O uczciach nie umie mówić w ogóle. Na pytanie czy mnie kocha odpowiada "skoro raz co powiedziałem, ze cie kocham i nie odwołalaem tego tzn ze tak kocham cie". Aha.
Ale teraz gdy jest to dla mnie czas ogromnego stresu, niepewności i obaw, D.jest aniołem. W wigilię praktycznie on zjął się kolacją, pozwolił mi się wypłakać, zdrzemnąć a później "stanąć" na nogi. Nie pozwalał mi nakręcać rozpaczy. Ciągle jest dla mnie wsparciem. Cierpliwie znosi moje ogromne wahania humorów w tej chwili. Jest cierpliwy i życzliwy.
Kiedyś po mniej więcej 2 latach bycia razem, przyszedł moment, że naszły mnie wątpliwości. Chciałam żeby był bardziej romantyczny, spontaniczny i takie sterty tety z romansideł, których się naczytałam. A teraz z perspektywy czasu i tego co się w naszym życiu podziało wiem, że największym darem jaki można otrzymać to taka miłość jaką darzy mnie D.

30 grudnia 2017, 11:00

Jestem w 5 tyg ciąży czyli 4 t i 5 d :) Brzmi miło.
Wczoraj byłam w klinice po leki, zapytałam połóżną czy takie bóle brzucha są normalne, powiedziała, że i owszem bo "teraz wszystko się tam dzieje". Odkąd to powiedziała, bóle i skurcze macicy ustały...
Źle znoszę noce gdy D. ma dyżur, po prostu boję się.
Dzisiaj na wszelki wypadek poczytałam jak wygląda ciążą bezzarodkowa. Tak żeby sobie zrobić większą galaretkę z mózgu niż mam na ten moment.
Zdecydowała, że muszę jednak wprowadzić większą aktywność do mojego dnia codziennego niż przenoszenie się z łóżka na kanapę. Bo nieróbstwo nie służy mi, a skoro nic się nie dzieje to mogę w miarę "żyć".
Ef, doszłam do wniosku, że przecież Tobie również w zeszłym roku udało się zajść w ciążę w grudniowym miesiącu i sylwester był wyjątkowy, prawda? :)

(....)
Ale był to też rok wygranej miłości i bezpapierkowej deklaracji "na zawsze razem".
Byl to rok walki w różnych aspektach i wielu wygranych.
Niesamowitego wsparcia ze strony jednej z moich przyjaciółek.
I mam nadzieję, że rok, w którym rozpoczynamy nowy rozdział naszego życia.

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 lutego 2018, 16:56

30 grudnia 2017, 11:47

Znowu plamienie i bol brzucha.
Brzuch boli mocniej inaczej. Zazyłam dodatkowego dupka. Jeżeli będę krwawić do wieczora to pojedziemy na pogotowie.

Edit. Cały dzień nie było plamienia. Ani na wkładce, ani przy podcieraniu.

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 grudnia 2017, 20:32

2 stycznia 2018, 19:54

Mamy pęcherzyk ciążowy :) Większy niż wg okresu,ale to może wynikać z zażywania lutinusa i takietam.
Powiedziała, że "jakby się jej wydaje, że pojawia się zarodek", ale nie opisała go bo na tym momencie nie musi być zarodka jeszcze więc nie ma go co szukać na siłę. Na ten moment ciąży wszystko jest ok :)
Kolejna wizyta 12.01
Mam zrobić magnez, potas,sód, glukozę i morfologię, progesteron, tsh
Zaczynam odczuwać mdłości, ale może to być spowodowane encortonem. Mam podwyższone ciśnienie jak na mnie. Będę kontrolować.
Encorton chce utrzymać do co najmniej 8 tyg na dawce 20mg o ile będę miała dobre wyniki.
Plamienia mogły rzeczywiście wynikać z podrażnienia szyjki, która jest porowata.

I myślę sobie, że skoro wszystko jest takie piękne to przecież serduszko też musi sie pojawić.

Moja Mama oszalała z radości. My się ucieszyliśmy.

3 stycznia 2018, 13:34

Wyniki ogólnie dobre, tylko leukocyty i limfocyty podwyższone, Eozynofile poniżej.
Potas, sód i magnez w dolnej granicy.

Edit. I rzeczywiście lekarka kazała łykać aspargin 3 x1. Dodatkowo na wizytę 12 zrobić mocz.
Pobolewa mnie brzuch dzisiaj. Dr P. mówi, że może to być wina zaparć, wzdęć i takich tam. I oby miała rację.

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 stycznia 2018, 16:23

4 stycznia 2018, 08:53

Noc była niespokojna. Ciągle wydawało mi się, że mnie brzuch bardzo boli, ganiałam do toalety sprawdzać czy nie ma krwi. Dzisiaj brzuch nie boli, ale jest jakiś wzdęty, mam wrażenie, że dokucza mi...pęcherz. Dół podbrzusza ciężki.
Po przeglądnięciu czeluści internetów dowiedziałam się, że macica może się rozciągać dlatego brzuch doskwiera. No i oby to była prawda bo minął mój spokój i zastąpił go niepokój połączony ze zlym nastrojem.

5 stycznia 2018, 11:54


Miesięczny koszt "odżywek dla Szkraba"

Lutinus- 9 op x 179 zł = 1611 zł
Neoparin - 3 op x80 zł = 240 zł
Duphaston - 5 op x 25 zł = 125 zł
Encorton, witaminy, estrofem, aspargin, euthyrox - ok. 150 zł
Łącznie: 2126 zł

Hahahahah Jak nasz Szkrab osiągnie pełnoletniość każemy mu oddać kasę :D

I tutaj myślę sobie o reklamie MZ, że wystarczy wpierdalać marchewki, nieruchać się za dużo i wtedy jest się płodnym jak króliki na wietrze. Komu przyszedł do głowy taki pomysł na spot? Czy te debile które zatwierdziły to, wiedzą w ogóle czym jest bezpłodność i jaki to szeroki problem? I jeszcze ten pierdolnięty aktorzyna, którego kiedyś lubiłam, a teraz nigdy więcej nie obejrzę nawet gazety na której jego ryj wstrętny jest.
Powiedzmy, że jeszcze zrozumiem w jakiś tam sposób, biorąc pod uwagę, że polska jest tak absurdalnie przesiąknięta katolicyzmem (nie mam nic przeciwko wierze, tylko przeciwko przenikaniu jej do polityki), że nie chcą dofinansowywać in vitro. Ale to dlaczego nie mogą finansować badać, diagnostyki, refundować chociażby lutinusa. Po 3 poronieniu możesz iść na badania genetyczne na NFZ, które podejrzewam są tak "dostępne" jak racjonalne wypowiedzi Macierewicza. Czy kobiety muszą przejść przez taki dramat 3 razy, żeby mój kraj, który wydaje miliony na kampanie o królikach, sfinansował badania?
Na FB mam polubiony profil mojej kliniki. I ostatnio wrzucili posta o jakichś badania, wchodzę na komentarze bo coś ich dużo, patrzę, a tam jakaś niemota wrzuca hasła "mordercy, zabójcy zarodków" itd. Kurwa po co "lubisz" klinikę leczenia niepłodności skoro jesteś przeciwko niej? Wchodzę na profil babsztyla, a tam "módlcie się za moje dziecko, które nosze pod sercem i jest jakieś tam chore" (cytay niedokładny). Więc może skoro jest taka wierząca to zajmie się tą modlitwą, a nie bluzganiem na profilach społecznościowych. Bo obrażanie innych chyba nie jest uwzględnione w 10 przykazaniach.
Dzisiaj klinika wrzuca o badaniach nasienia i AMH, i znowu patrzę, a tam debile oznaczają siebie, nadają sobie od chuji i nierobów i fajny fan. Pytam się co się dzieje z ludźmi? Masz przerwę w pracy to pożytkujesz ją na przepychanki na FB? Dziewczyna oznacza chłopaka (zakładam, że partnera), to już nie można w domu sobie powiedzieć, że jest promocja na badania i może zróbmy je? Trzeba się oznaczyć?
Nie uważam żeby bezpłodność była tematem wstydliwym. Jeżeli ktoś mnie pyta, odpowiadam natyle na ile uważam to za stosowne. Jestem dumna z D., że walczy ze mną każdego dnia i nigdy ani przez moment nie dał mi odczuć, że jestem gorsza, że to moja wina. ALe też nie uważam, że trzeba o tym trąbić na FB.
Czasami mam wrażenie, że nie nadążam za tym światem. Ostatnio jakiś "śmieszny" mem gdzieś tam woła +/- tak: "dzisiejsi 20 latkowie za niedługo zaczną się rozmnażać". - i w sumie to jednak przerazające.
Tak mi się ulało bo muszę zrobić przelew do kliniki.

Piersi z rozmiaru A...zrobiły się B... Tak szybko??? Ta tendencja chyba nie będzie się utrzymywać przez 9 msc? Niby fajnie, ale momentami tak bolą, że mam wrażenie, że mi odpadną. A czasami przestają i wtedy wpadam w panikę. W sumie dzień bez chwili paniki to dzień stracony.

8 stycznia 2018, 22:26

Dzisiaj zaczynam 7 tydzień.
Od wczoraj potwornie zawalone zatoki, ledwo się kulam.

Ogólnie jestem spokojniejsza. Staram się nie wsłuchiwać tak we własny organizm. Oczywiście dalej dbam, wypoczywam. Czasami wpadam w panikę, że np. przestały mnie boleć piersi, albo brzuch.
Nie mam innych objawów ciążowych. Co chwilami jednak mnie niepokoi.
Wizyta w piątek więc zaczynam odczuwać poddenerwowanie czy aby na pewno u mojego Maleństwa pojawi się serduszko. Niby wiem, że może jeszcze nie być, ale czuję, że jeżeli wszystko jest dobrze to powinno już być.
Ciągle zastanawiam się też kiedy przy takich komórkach NK jak moje ciąża robi się "bezpieczna", w sensie kiedy NK zaczynają akceptować płód. Tak wiem, że dopiero drugi trymestr zaczyna być tym "bezpiecznym", ale trzymam się nadziei, że Maleńswo już zadomowiło się.
Nadal utrzymujemy wszysytko w tajemnicy, D. powiedział tylko swojej Siostrze, a ja mojej rodzinie. W lutym mam urodziny, wtedy też zaczniemy drugi bezpieczny trymestr, więc spokojnie będzie okazja się chwalić. I oby tak było.

9 stycznia 2018, 21:10

Dzisiaj doskwiera brzuch. Cierpię na zaparcia. Wczoraj na biegunkę. Piersi przestały boleć. Ogólnie jestem mega osłabiona, ale to pewnie efekt zawalonych zatok. Dzisiaj pojawiły się mdłości- bez wymiotów- może to wina encortonu, a może mam nadzieję, że zaczeło się.

Na "mONdrych" internetach wyczytałam, że ustające objawy mogą sugerować, że serce się nie rozwija... Chciałabym żeby już był piątek. Martwię się.

12 stycznia 2018, 12:16

Mamy ❤

12 stycznia 2018, 19:42

Nie dostałam zdjęcia naszego Maleństwa. I nie słyszałam serca, ale widziałam jak pulsuje. Najważniejsze, że jest. Widać było...pępowinę. Pokazała gdzie jest główka i pupcia.
Maleństwo jest większe niż wg miesiączki, ale to już było wiadomo ostatnio. Termin porodu wg USG na 28.08, wg miesiączki 3.09. Zmieniłam w kalendarzu na sierpień bo chyba to jest bardziej wiarygodne.
No i oczywiście mamy założoną kartę ciąży.

Zmniejszamy dawkę estrofemu do 2 dziennie, przez 7 dni, później 1 x przez 7 i wycofujemy.
Od 22.01 zmniejszamy dawkę encortonu na 15 mg.
Pozostałe bez zmian.

Próba pomiaru ciśnienia:
1. 145/135/95 ... popłoch i panika w śród wszystkich
2. 135/85/..
Przez 3 dni kontrolujemy ciśnienie 3 x dziennie, jeżeli będzie się utrzymywać na poziomie 140/90 to czeka nas kardiolog. Jeżeli w normie to badanie raz dziennie.

Standardowo dzisiejsza noc była koszmarem z racji koszmarów, bezsenności i leku. Wspomniałam dzisiaj lekarce o mojej psychozie i zasugerowała, że jeżeli to się nie uspokoi to powinnam udać się na terapię.

Nadal zakaz współżycia- do 12 tyg, a tak dokładniej do odstawienia lutinusa.



15 stycznia 2018, 14:56

Weekend był weekendem koszmarnym. Pokłóciłam się z D. w sobotę i "milczenie baranów" trwało - sorry trwa. Planowałam wziąć z nim rozwód, ale zdałam sobie sprawę, że przecież slubu nie wzieliśmy.
W zasadzie to ewidentnie jego wina (kłótnia, nie brak ślubu) bo w sumie tak. A z resztą powinien się bardziej starać żebym się nie wkurwiała. Jest w tym jakaś logika, nie?
Więc chwilowo dyszę złością i furią i nadal będą ciche dni dopóki mnie nie udobrucha.
Miny mi będzie robił.

Nadal mam brak apetytu. Wszystko przyjmowałabym w formie płynnej. Zapach mięsa, gotowanego rosołu przyprawia mnie o mdlości. Mdłości niby są niby nie ma.
Dzisiaj doskwiera mi brzuch, ale to podejrzewam wynik zaparć, które powodują brzuch jak balon i dyskomfort. Nie pomogła nawet zupa ogórkowa, która zazwyczaj działa na nie średnio w ciągu 45 min. A tu cisza.

Koszmary się uspokoiły, zaczełam sypiac powedzmy w miarę normalnie.

Byłam na FB zapisana do grupy in vitro, ale po poronieniu wypisałam się, natomiast kilka znajomości zostało. No i oczywiście tam pisałyśmy o badanach, etapach prcedur lekach itd. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie moment, w którym tobie się "udaje". Okazuje się, że "niby fajnie ale nie mamy o czym gadać". Serio? Niby się cieszą, ale dziwne napięcie jest.
I tak sobie myślę, czemu się nie cieszysz? Jechałyśmy na ty samym wózku, skoro jednej się udaje, to znaczy, że i tobie może się udać. Smutne to, choć wiem, że czasami niełatwo się cieszyć czyimś szczęściem.

Ef, ja już znalazłam sukienki, które będę szyła na "czas upałów" :D I gdyby nie fakt, że nadal nie umiem tu wrzucać zdjęć to bym Wam pokazała :D Jasiek czuje się już lepiej?

A i rzeczywiście moje ciśnienie może wynikać z "syndormu białego kitla" :D Teraz eleganckie, +/- 116/68/80


16 stycznia 2018, 22:38

Ból piersi ustał.
Ból brzucha jak na miesiączkę.
Mdłości dzisiaj jeszcze słabsze niż wczoraj.

Więc znowu zaczełam się bać. Ja chyba nigdy nie znormalnieję.
Nie mówię D. o niczym. nikomu nie powiedziałam.

Martwię się, że serduszko przestaje pracować dlatego objawy ustają. Ale przecież nie będę jak głupia biegać do lekarza z podejrzeniami z internetu bo mnie wypierdolą z kliniki w koncu.

Wizytę mam 2.02

19 stycznia 2018, 18:36

Nastąpił czas spokoju. Na tyle na ile histeryczka może być spokojna.
Był moment, że chciałam pędzić do lekarza, ale zdałam sobie sprawę, że to rzeczywiście absurd.
Piersi nie bolą tak jak wcześniej, ale są cięzkie i nabrzmiałe. Mdłości raz są raz ich nie ma, ale mniejsze niż były. Rzeczywiście nasilają się gdy jestem głodna. Nadal mięsowstręt.
Sypiam dobrze.
Dzisiaj kryzys z piciem wody, już nie mogę na nią patrzeć i najchętniej wypiłabym z 1,5 litra coli :D
Brzuch różnie, ale na niego to już nawet nie zwracam uwagi.

Zdarzają się nam z D. nieśmiałe rozmowy o przyszłości. On czuje, że będzie syn.

Teraz pojechał po kiwi i grejfruty, które jem na umór a których dzisiaj zabrakło w domu.

NAdal prowadzę znikomo aktywność. Głownie ogarniam dom i kręcę się po nim lub nie. Boję się sama iść na spacer bo czasami mam zawroty głowy.
Jutro przyjeżdza moja Mama- nie mieszka w Polsce- więc potowarzyszy mi trochę.

Na następnej wizycie muszę zapytać lekarkę jak ona zapatruje się na tą moją aktywność, żeby mi dziecko na leniwca nie wyrosło :D





20 stycznia 2018, 18:37

Dzisiaj pojawił się ból kręgosłupa w odc lędźwiowym, chwilami b.mocny. Czasami da o sobie znać brzuch.
Od dzisiaj jestem na estrofeie 1 x dz.

1 2 3 4 5 ››