Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania 5 lat starań, pcos,IO, hashimoto, niedoczynność, niskie parametry nasienia + immunologia
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

10 kwietnia 2016, 20:26

Dziś zauważyłam kolejny plus diety ig :) Oczywiście spadek wagi jakoś bardziej rzuca się w oczy, ale..
Od kilku miesięcy obserwowałam z niepokojem moje przedramiona- coraz więcej było na nich widocznych ciemnych włosków. Pomyślałam ze smutkiem, że oto kolejny objaw pcos nasila się...
A tak dziś paczę i paczę na te moje ręce i jakby mniej tego dziadostwa, jakby już "przyblakły"... :D

Chyba już mogę się cieszyć że ta dieta daje efekty? :D

PS. Dziś 22 dc i żadnych plamień do tej pory. Boże proszę, niech to będzie normalny cykl...

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 kwietnia 2016, 22:38

13 kwietnia 2016, 16:04

Wczoraj skończyłam 26 lat :) Stwierdziłam że już jestem stara i nie ma co celebrować kolejnej daty przypominającej mi o tym, ale...
Dostałam w pracy takie urocze prezenty od dzieci że "cały plan też w p..." i jednak świętuję ;) Wzruszyły mnie te ich laurki, nie ma co :)
Po pracy skoczyłam po prezent dla siebie do rossmana i później po wino. Wypiliśmy wieczorem z mężem, romantycznie- przy świecach :) W połowie butelki się rozwyłam, oczywiście dlatego że miałam sprytny plan na życie- czyli że powinnam te 26 urodziny spędzać z dzieckiem (a nie z kotem) a tu taka kicha...

Muszę oszczędzać siły na sobotę bo wtedy będzie "moja" impreza urodzinowa. "Moja" bo od 26 lat obchodzę urodziny razem z tatą :) W tym roku skończył 50 lat więc zjedzie się pół rodziny, boję się z nimi spotkać. Tyle miesięcy robiłam co mogłam- głównie to wymyślałam kolejne wymówki żeby nie być na świętach/urodzinach/imieninach itd a tu zjadą się wszyscy, których tyle czasu unikałam, masakra...

Chcę iść na rower ale najpierw muszę posprzątać mieszkanie i tak mi się nie chce tyłka ruszać że nie wiem :/ Dziś 25 dc i od wczoraj boli mnie jajnik ( a przynajmniej tak mi się wydaje) i czuję się taka osłabiona... Tak bym chciała znów mieć normalny cykl- Boziu pliss...
(Może też w cudowny sposób zakończyć się ciążą-nie obrażę się ;P)

Edit: Jednak ruszyłam tyłek, w domku lśni :). Nawet wyszłam z kotem "spacer" ;) I przerobiłam moje II śniadanie na zupę. Rano zrobiłam sałatkę z ciecierzycy, brokuła i pomidora, z dodatkiem oliwy i bazylii. Było paskudne i niezjadliwe :/ Teraz zblendowałam to razem z resztą ciecierzycy i kurczakiem (+ trochę przypraw)- wyszła smaczna zupka :D I jak już mi tak dobrze idzie to zrobię jeszcze naleśniki z mąki ryżowej+razowa.
Ach te eksperymenty... Jak nie wyjdzie to najwyżej przerobię na coś innego ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 kwietnia 2016, 18:02

18 kwietnia 2016, 10:03

No i wyszło na moje, w sobotę dostałam @ w 28 dc :D
I teraz mam takie pytania (tylko chyba raczej z gatunku tych retorycznych)

-czy to znaczy że dieta działa na 100% ?
-a w takim razie czy to moje pcos nie jest takie bardzo silne itd jak się wydawało, skoro miesiączkę można przywrócić stosując po prostu dietę o niskim ig?
-co z moją insulinoopornością?
-czy to że @ przychodzi w terminie wpływa także na poprawę hormonów?
-czy mam owulację?
-czy szanse na poczęcie zwiększyły się? (pomijając problem męża)

I czy zmienić w końcu tego lekarza?

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 kwietnia 2016, 09:59

22 kwietnia 2016, 08:36

Ku pamięci- ciekawe artykuły.

INOZYTOL
http://www.towsrodku.pl/home/inozytol-skuteczny-leczeniu-pcos/


DIAGNOSTYKA W NIEPŁODNOŚCI (szczególnie rozdz. 7 i 8 )
http://naprotechnologia.wroclaw.pl/wp-content/uploads/2012/11/Diagnostyka-i-terapia-nieplodnosci-w-NaProTECHNOLOGY.pdf


U mnie 7 dc, mam tylko nadzieję że @ to nie będzie 10-12 dni bo już mam dosyć :/
Wczoraj po pracy zamiast pojechać do domu, pojechałam nad zalew. Ostatnio w ogóle nie czuję że mam dla kogo tam wracać...

Edit
Dziś też byłam nad zalewem... A jutro chyba skończy się @, przynajmniej tyle dobrego. Muszę jeszcze umyć stos naczyń, zrobić obiad na dziś i jutro, posprzątać. Ale znów mam lenia i chyba pogram w simsy... Mąż znów będzie miał wielkie fochy bo nie ma obiadu na czas :/

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 kwietnia 2016, 18:41

24 kwietnia 2016, 00:53

9dc
Jestem w szoku i mogę oficjalnie powiedzieć sobie że @ to tylko 7 dni i w dodatku bez plamień. Jak dla mnie to coś na kształt cudu...

Zrobiłam wczoraj (dziś?) naleśniki z rukolą. Mąka razowa+ ryżowa+ kuku i odrobinę pszennej. Do blendera wrzuciłam też garść rukoli i nie musiałam dodawać już żadnych przypraw :D Zamiast konfitury/sera zrobiłam pastę. Sos pomidorowo-paprykowy z piątku zagęściłam zmiksowaną ciecierzycą i wyszło takie gęste (i smaczne ;)) coś.
Mąż zjadł te eksperymenty czyli nie było złe...
Dziś chcę jeszcze wykorzystać resztę tego zielska i ok 300 g ugotowanej ciecierzycy. Myślałam nad jakimiś plackami z tego ale to już chyba na kolację. Właśnie przypomniało mi się że rozmroziłam schab (ze zdrowej wiejskiej świnki :)), będzie pieczyste :D

Zdrowe jedzonko jest pyszne tylko czasami tak bardzo chciałabym pójść do maca... Marzy mi się shake czekoladowy, mój ulubiony :D

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 kwietnia 2016, 00:52

25 kwietnia 2016, 07:28

Mam jakiś podejrzanie dobry humor dziś. Wstałam taka szczęśliwa jak nigdy i tak rozkminiam co to się stało, czemu hmm...
Po chwili zakumałam- czekają mnie duże zakupy :D Niedługo ruszam na łowy, muszę kupić jakieś odzienie na wesele a że każda okazja do zakupów jest dobra... ;)
Śniło mi się że zgubiłam własne dziecko na weselu. Nieopatrznie położyłam je na chwilę na stole a później zapomniałam na którym... ;)
Zobaczymy czy wieczorem nadal mój humor będzie taki dobry ;) Tymczasem idę do pracy, tam dzieci już się postarają o rzetelne testy mojego nastroju ;)

25 kwietnia 2016, 19:09

Porada
PRÓCHNICA A JAKOŚĆ NASIENIA !

http://badanie-nasienia.pl/artykuly-i-opracowania/wplyw-prochnicy-u-mezczyzn-na-jakosc-nasienia/


Mój mężuś był już zapisany do chirurga na usunięcie ósemki (do usunięcia łącznie 3 8. i jeden jakiś inny) ale zrezygnował bo "praca". Jak to facetowi wytłumaczyć? Zawlec siłą? Podstępem?
A może zagrozić rozwodem ?
:P

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 kwietnia 2016, 19:05

28 kwietnia 2016, 11:38

Jetem dziś jakaś rozedrgana emocjonalnie...
Dowiedziałam się że z moim dziadkiem jest coraz gorzej, to tak nagle się pogarsza.
Dziadek cierpi na otępienie naczyniowe i ogólnie jest zdrowy i silny(jak na swój wiek) tylko ta biedna głowa... Od półtora tygodnia to jest prosta w dół jeśli chodzi o pamięć. Pakuje się i wyjeżdża. Gdzie? No do domu. Tyle że jest w domu- mieszka tu od 50-kilku lat. Wydaje mu się że przyjechał tylko do siostry i wraca na swoje ukochane Roztocze, do domu. Do wioski w lesie, do rodziny i przyjaciół...
Tylko tak było właśnie ponad pół wieku temu, teraz jego wioska to część większej miejscowości, przyjaciele dawno nie żyją, tak samo jak rodzeństwo :( Strasznie mi go żal. W ubiegłym roku bardzo chciał odwiedzić swoje rodzinne strony, przez kilka dni przychodził na przystanek (nieczynny od x lat-nic tamtędy już nie jeździ) i czekał na autobus do domu. W końcu z bratem zapakowaliśmy prowiant, siebie i dziadka do samochodu i pojechaliśmy na dłuugą wycieczkę. Objechaliśmy wszystkie jego stare i kochane kąty, spotkał się ze swoimi siostrzenicami, bratankami itd. Zrobiliśmy mu dużo zdjęć żeby mu pokazać gdyby zapomniał że tam był. Zawieźliśmy go też do Krasnobrodu. Kiedyś co roku tam jeździł na odpust w święto Matki Bożej Jagodnej.
Z drugiej strony jestem bardzo wzruszona. Moja bliska znajoma pojechała dziś z mężem do Ziemi Świętej (też się starają) i pamiętała o mnie... Obiecała modlitwę i ziemię..
Już kolejny raz widzę że kiedy już zaczynam się łamać, rozważam iui itd albo całkowite poddanie się, kiedy jest mi nieznośnie ciężko- wtedy właśnie dostaję takie znaki. Ona już ratuje mnie drugi raz. Za pierwszym razem dostałam od niej pasek św Dominika z modlitwami i dużo informacji o Nowennie pompejańskiej.
Chciałabym mieć tyle wiary co Ren (pozdrawiam :)). Tylko że się co raz załamuję i wątpię. Nie poszłam do kościoła w niedzielę, nie chodzę na spotkania DN... Nachodzą mnie takie myśli że to wszystko jest bez sensu, że Bóg mnie nie wysłucha bo i dlaczego miałby? Nie jestem dobrą, wierzącą owieczką. Może kiedyś byłam?
Z trzeciej strony- jestem kobietą. I z tej przyczyny cieszę się niezmiernie na tą sukienkę i inne pierdoły. Tylko nie mam czasu się wybrać na polowanko. I tak sobie marzę i marzę... Ale ogólnie to u mnie jest tak jak mawiali wielcy poeci, chujo*o ale stabilnie :D

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 kwietnia 2016, 11:34

6 maja 2016, 19:49

21 dc
Dziękuję Marietta za te słowa :) Bardzo pocieszające, jeszcze się trzymam ;) :D

Dziś i wczoraj się ważyłam, kolejne 1,5 kg mniej :D
Za chwilę idę na koncert mojego ulubionego zespołu (Happysad)! Miałam zostać w domu ale kurde- ja w czasie wolnym ciągle siedzę w domu! A że postanowienie mam takie, żeby zająć się bardziej sobą a nie nieistniejącym potomstwem, to wyjście na koncert jest jak najbardziej zajęciem się sobą :D
Koncert jest w ramach juwenaliów więc darmowy ;) Mąż wyszedł wcześniej bo gra jego ulubiony zespół ale nie mam w sobie tyle tolerancji żeby ich słuchać (luxtorpeda). Zdecydowanie niet. W sumie to wystarczy że otworzę okno i już słyszę wszystko bo mieszkamy bliziutko, 10 min od miejsca koncertu. Założyłam słuchawki i grzeczniusio czekam ;)

A i teraz to, co pomogło mi ostatnim razem.

Dziś 21 dc i żadnych plamień do tej pory. Boże proszę, niech to będzie normalny cykl...

Pliss :D

edit.
Załapałam się na pół Luxtorpedy i muszę zrewidować moje muzyczne upodobania-zaczynam lubić ten zespół ;) Ale i tak Happysad <3 uwielbiam :D

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 maja 2016, 00:03

8 maja 2016, 11:16

23 dc
Ostatnio o tej porze czułam się z lekka okresowo, teraz nic. Boję się ze moja dieta w tym cyklu była za mało ścisła :( Chociaż w drodze wyjątku @ mogłaby się spóźnić, w sobotę mam wesele a wypada wtedy 29 dc więc sam najgorszy początek ;(

W dodatku bolą mnie piersi, głównie po bokach. Wygląda mi to na problemy z prolaktyną (znowu). Jutro idę zrobić progesteron więc może dodam jeszcze tą prolaktynę i czekam na 2-3 dc z resztą badań.

Dziś planuję zrobić obiad na świeżym powietrzu :) Jak tylko mężuś wróci ze szkoły pakujemy paszę i nad zalew :D

A i mam taką refleksję. Kiedy spycham wszystkie myśli o dziecku na daleki plan i zajmuję sobie głowę żeby nie zacząć znów się nad sobą użalać i rozpamiętywać- wtedy czuję że moje życie ma po prostu lepszy smak ! To coś bardzo, bardzo nowego u mnie (i mam nadzieję że tak już zostanie). Układam sobie w głowie dietę, odliczam ubywające kilogramy :D Albo planuję co zrobię podczas wakacji (2 miesiące wolnego :D). Zasiałam zioła w tunelu i kiedy już zejdą i nieco podrosną, przesadzę je do ogrodu. Więcej pracy ale i większy plon :) Nie mówiąc już o tym że takie są 100 razy zdrowsze niż te kupowane w plastikowych pojemnikach czy suszone. Mam też posiane trochę rukoli i już nie mogę się doczekać ;)

Edit.
Mieliśmy niezłą przygodę na naszym "pikniku". Postanowiliśmy pójść na zalew od strony lasu, tam jest po prostu najmniej ludzi (głównie wędkarze i rowerzyści-żadnych rodzin z dziećmi). Tyle że coś nam się popieprzyło i dotarliśmy na miejsce dużo dłuższą drogą. Nagle niebo zrobiło się ciemne i zaczęło grzmieć w oddali. Szybka decyzja-spadamy póki można. No właśnie...
Las w tamtym miejscu jest poprzecinany tysiącem ścieżek i ścieżeczek więc kierowaliśmy się po prostu ogólnym kierunkiem (eee... tam!) No i deszcz złapał nas w środku lasu, po chwili grad i pioruny. No po prostu rozpętało się piekło nad naszymi głowami. I trzymałam się dzielnie, mimo że zaczęły mi jakieś gałęzie spadać na głowę. I nagle jakieś 100 m od nas piorun po prostu (sory na wyrażenie) pierdolnął, no inaczej nie można tego nazwać :/ Zaczęłam płakać i rozpaczać że zaraz zginiemy i mąż z trudem mnie uspokoił. Odmówiliśmy nawet "Pod twoją obronę". Wyleźliśmy w końcu z tego lasu i wiecie co? Deszcz w tym momencie przestał padać i po chwili wyszło słońce. Nosz kurrr...

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 maja 2016, 22:15

11 maja 2016, 00:41

Boli brzuch okresowo... nadchodzi małpa.
Cieszyć się? Nie cieszyć?

Niee no, arturowa- ty już przecież wyrosłaś z głupich marzeń prawda?
No przytaknij grzecznie pamiętniczkowi i idź spać :)

PS. Zdjęcia zrobione moim cegłofonem, majówka :D

To mi się strasznie podoba, aż się prosi o jakiś natchniony podpis ;)
e55958c7cfb653e4med.jpg

Te dwa robiłam leżąc na trawie... Leżałam tam nadal nawet kiedy zaczynało padać-po prostu się zawiesiłam...
34272114d04822edmed.jpg

I najlepsze moje zdjęcie ever- mój kociołek :D Szedł takim krokiem jakby świat należał od niego a przecież jest tylko małym zwierzaczkiem... ;) (I w dodatku takim dumnym ze swojego zadka hahaha :P)
33cf4521ab7f221amed.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 11 maja 2016, 00:49

13 maja 2016, 07:40

28 dc

Małpo, where are you ?
Brzuch coś tam pobolewa co jakiś czas ale nawet plamienia nie mam... Stan jak przed owulacją, tylko śluz biały :/ Może przez te moje "grzeszki" z nielegalnym jedzeniem trochę się @ przesunie, hmm...

Edit.
Małpy nadal niet. Mam sukienkę i inne badziewia na weselisko. Chyba sobie odbiję te wszystkie miesiące kiedy odmawiałam alkoholu itd. a bo leki, bo kasy bo a nuż coś. I choinka- teraz jest mój czas ! :D

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 maja 2016, 22:01

20 maja 2016, 19:37

Powiem tak- przesadziłam.
Bałam się strasznie że dostanę @ w sobotę 14.05, wtedy właśnie mi wypadało (a wtedy było właśnie to wesele przyjaciół). I co zrobiłam? A no postanowiłam zjeść kilka niedozwolonych rzeczy coby małpę na troszkę przegonić. I w tym właśnie przesadziłam, bo poszła sobie moja małpeczka precz a to już 33 dc :( Głupia ja. I na wadze przybyło 500 g :( Oj blondynka ze mnie rasowa... Głupia, głupia głupia ja.
Ale jest światełko w tunelu bo w przyszłym tygodniu dostanę kartę multisport i mam nadzieję że zgubię szybciej moje sadełko ;)

A i zrobiłam też test ciążowy, zaraz wstawię co on mi ciekawego pokazał, coś innego niż zwykle :D :P ;)

58d5fe9a5060fc3cmed.jpg

Jak zwykle kurna, jedna kreska ja pierdole no !

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 maja 2016, 19:41

7 czerwca 2016, 14:46

Dość szeroko jest chyba znana wszystkim staraczkom pewna teoria. Czyli że okres najlepiej jest wywołać testem ciążowym ;)

Od kilkunastu dni męczyłam się okrutnie- ból piersi i sutków. Śmiem twierdzić że nigdy AŻ tak mnie nie bolały i na pewno dużo krócej bo jakieś 2-4 dni.
I taka sobie naiwna ja co pomyślała? No że cud, czas najwyższy i marzenie się spełniło !
A gdzie tam, panie... Napalona jak szczerbaty na suchary, pełna wiary w to że moje modlitwy zostały w końcu wysłuchane, pobiegłam chyżo do rossmana po teścior. I tak sobie kontempluję napisy na nim i kontempluję... Jakieś niedobre przeczucie mnie ogarnęło, po plecach przebiegł dreszcz (z rozpaczy). Pacze ja w te swoje gatki... a tam zwiastun małpy- plamienie.
Głupia ja. Tak strasznie głupia i naiwna że aż mi wstyd przed sobą.
Zero szans na naturalne poczęcie. A ja co? A ja testy kupuję :/ Kurde no, głupek ze mnie :(

Głupia, głupia, głupia !

:(

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 czerwca 2016, 14:47

10 czerwca 2016, 18:26

PCOS a matematyka.

Dziś zdałam sobie sprawę, że mój organizm wspaniale potrafi stosować się do zasad matematyki jeśli chodzi o okres :) (Przy pcosie to nie jest takie oczywiste- moje jajniki zazwyczaj w dupie mają matematykę)

2 x 28 = 56

To teza. A teraz przykład zadania:

Cykl zaczął się 16 kwietnia, trwał 56 dni. Zazwyczaj grzecznie trwa 28 dni, o ile
Arturowa je grzecznie dozwolone produkty. W dzień przewidywanej miesiączki, 28 dnia cyklu, (tj. 13 maja) zaczęły się bóle brzucha i pleców które zawsze sygnalizują rychłe nadejście @. Na tym się okres zakończył, Arturowa na weselu (tj 29 dc) zeżarła wiele niezdrowych rzeczy :( Na szczęście organizm jest mądrzejszy, on nie zrobi okresu byle kiedy. Zrobi okres za następne 28 dni. 2 x 28=56 Tadaam !

Teraz jeszcze niech się plemniki cudownie naprawią i przestanę jojczyć że nie mogę mieć dzieci.

;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 czerwca 2016, 18:27

13 czerwca 2016, 09:23

Dziś miałam iść na badania, lh i fsh. Spóźniłam się na autobus ok 30 s. Następny za pół godziny więc wróciłam do domu, rozwiesiłam pranie i zrobiłam kawę. I jeszcze wlazłam tutaj :/ To jest właśnie mechanizm spóźniania- "na wszystko mam czas" ;)

Edit. Popołudnie
Ręka mi cosik spuchła i boli :( Umówiłam się na wizytę u gina 6.07 na 15.45 (jednak go nie rzucam, nie mam siły szukać nikogo innego)
To akurat 27 dc. 21-23 dc mam zrobić progesteron. To było dla mnie takie nowe doświadczenie- wchodzę, pobierają krew i do widzenia. Nic nie płacę... ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 czerwca 2016, 19:35

15 czerwca 2016, 07:59

Porada
http://www.sosrodzice.pl/30-dzieci-wiesz-dlaczego/#article

21 czerwca 2016, 08:06

Dwa lata temu o tej godzinie byłam jeszcze panną. Nie martwiłam się o przyszłość, o pieniądze, dom. Bałam się że od razu zajdę w ciążę, że nie pobędziemy długo tylko we dwoje. Nie mogłam doczekać się godziny 16.
Dziś druga rocznica ślubu :)
Chociaż czasami mam ochotę mojego męża zakleić taśmą i wysłać do teściowej do poprawki :P Niczego nie żałuję.

Waga.
Nie jest źle, kilogramy nadal w dół. Na minusie 9,5. Zostało 10. Teraz mój cel to -5 kg. Włączyłam więcej ruchu i od razu czuję się lepiej ;) Chociaż np, rękę mam nadwyrężoną, wczoraj ledwo uniosłam kubek :/ Cały weekend u rodziców graliśmy w badmintona i z przykrością przyznaję że mój mąż w każdym sporcie jest lepszy :( No prawie w każdym bo nie umie pływać (a ja tak :P ) Niedaleko nas jest boisko szkolne otwarte 24/7, planujemy kupić sobie piłkę i grać wieczorami w kosza :)

6 lipca mam wizytę u gina, chcę zapytać się o metforminę. Myślę że wtedy szybciej zrzuciłabym ten nadbagaż i byłaby to jeszcze lepsza motywacja do trzymania się diety :) Mam możliwość żeby brać sobie metorminę sama (siostra ma nadwyżki) ale trochę się boję bo nie wiem jaka dawka byłaby dla mnie odpowiednia i przede wszystkim bezpieczna. Chyba wolę nie ryzykować i poczekać :)

Za chwilę wychodzę do pracy a fejs jeszcze nie pomalowany :P Miałam tylko zapisać sobie ku pamięci ile już schudłam ale skończyło się jak zwykle- mam czas. Chyba się zapłaczę jak znowu się spóźnię :/

29 czerwca 2016, 17:13

"Dziecko rodzi się w głowie"

Zacznę od tego, że zawsze nóż mi się w kieszeni otwiera jak słyszę teksty "wyluzuj", "za bardzo chcesz i dlatego się nie udaje", "wyjedź na wakacje", "zapomnij".
To tak jakbym miała guzik na czole i mogła wyłączyć sobie instynkt macierzyński i to całe "zabardzochcenie". O, albo ten tekst "twoje problemy z płodnością są w głowie"- mistrz empatii. Tak kurna, jajniki policystyczne mi wyrosły w mózgu- to pewnie dlatego nie mogę zajść w ciążę- owulację mam w mózgu. Proste.
A mój mąż ma nasienie w głowie, a nie w jądrach. W dodatku kiepskie jakieś. I jak tu zaciążyć? Bo wszystko przecież w głowie.

Dotychczas spotkałam się z tym, że takie banialuki wygłaszają osoby :
a) którym już się udało
b) którzy nie starali się długo
c} bądź nie starają się wcale

Psychika na pewno MA ZNACZENIE ale ustawianie tego jako głównego (a często jedynego) czynnika niepłodności to gruba przesada.

I oto JEST! Artykuł, który dementuje te bzdury.
Ta dam!

"Dr Tomasz Ziółkowski, specjalizujący się w diagnostyce i leczeniu niepłodności na co dzień pracujący z parami starającymi się o ciążę, uważa, że czynnik psychogenny może odgrywać rolę w powstaniu niepłodności, ale zwraca również uwagę na biologiczne mechanizmy obronne człowieka: - Młodzi ludzie starający się o ciążę są w tej grupie wiekowej, zarówno kobiety i mężczyźni, gdzie najważniejszym celem biologicznym człowieka jest rozród. Ludzki organizm pracuje i koncentruje się przede wszystkim na tym, aby zajść w ciążę i urodzić zdrowe dziecko. Wytwarzają się - nawet o tym nie wiemy - mechanizmy obronne. Pomimo tego, że się przejmujemy, nie śpimy po nocach, denerwujemy się, martwimy, to hormony sprawiają, że organizm nadal przygotowuje się do ciąży, chociażby przez to, że jest jajeczkowanie. Martwienie się może zdemobilizować, wówczas warto skorzystać z profesjonalnej pomocy. Po jakimś czasie instynkt jednak się odezwie, wrócimy do równowagi. Dlatego uważam, że o ile zaburzenia mentalne nie są ciężkie na tyle, że popadamy w chorobę psychiczną np. depresję czy nerwicę, to stres i nerwy nie mają aż tak dużego znaczenia w procesie starania się o dziecko. Instynkt jest na szczęście silniejszy.

Założenie, że niepłodność ma podłoże psychiczne, było popularna w połowie XX wieku. Uważano że problemy związane z emocjami są przyczyną co najmniej połowy problemów z zajściem w ciążę. Wraz z rozwojem medycyny okazało się, że pary zdiagnozowane jako niepłodne psychogenicznie w rzeczywistości mają problemy natury biologicznej. Dzisiaj medycyna nie lekceważy czynników psychologicznych, ale też nie przypisuje im pierwszorzędnego znaczenia."

Wszystko w artykule:
http://www.edziecko.pl/przed_ciaza/1,101900,13388174,Dziecko_rodzi_sie_w_glowie__Naprawde_.html


PS. Wczoraj wlazłam w spodnie, które od roku mogłam naciągnąć tylko do połowy uda. Hip hip hurrra !!!
Ba, nawet mogłam swobodnie w nich chodzić nie martwiąc się że w każdej chwili pójdzie mi szew na tyłku. Alleluja :D


PS2. Wstawiam zdjęcie. Moje własne. Ja w wyżej wymienionych spodniach :D Myślę że nie jest źle, szczególnie że :
a) było jeszcze gorzej
b) będzie jeszcze lepiej

To wyobraźcie sobie że byłam te prawie 10 kg grubsza

28d7436228a087afmed.png

Piękny mam uśmiech, prawda ? :P

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 czerwca 2016, 18:00

30 czerwca 2016, 07:52

21 dc.

Trochę mi wstyd za siebie... Jeszcze tydzień do spodziewanej @ ale ja wiem że znów będzie poślizg :( Dziś mamy zakończenie roku i moje przedszkolaki już od kilku dni znoszą mi słodycze. A ja jak jakiś dzik po ciężkiej zimie- rzucam się na wszystko :/ Wstyd. Mąż mi sporo zabiera (i sam zjada) ale i tak zjadłam wczoraj ok 10 śliwek w czekoladzie. I bagietkę z pieczarkami (bo byłam wściekle głodna a dopiero zaczęłam robić obiad). A w niedzielę ziemniaki u teściowej. Z doświadczenia wiem że to wystarczy żeby mi zwalić cykl. Co ze mną nie tak? Wracam dziś na piechotę z pracy, kara musi być.

A i miałam pojechać wcześniejszym autobusem ale jeszcze muszę się zatapetować porządnie, mamusie będą mi robić zdjęcia z dzieciami ;) Także ten.. spóźnienie musi być, nie byłabym sobą ;)

Edit.
Dyplomy rozdane, wierszyki powiedziane. Kilka łez uronionych. Kwiatków dostałam co niemiara. Niestety czekoladek jeszcze więcej :(
Ale ale... właśnie zaczęłam WAKACJE :D Do połowy sierpnia mam święty spokój, żadnych dziecków :D

Właśnie zjadłam coś bardzo słodkiego... Przepraszam cię moja macico wraz z przydatkami ale nigdy nie umiałam oprzeć się raffaello ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 czerwca 2016, 15:06

1 2 3 4 5 ››