
Od kilku miesięcy obserwowałam z niepokojem moje przedramiona- coraz więcej było na nich widocznych ciemnych włosków. Pomyślałam ze smutkiem, że oto kolejny objaw pcos nasila się...
A tak dziś paczę i paczę na te moje ręce i jakby mniej tego dziadostwa, jakby już "przyblakły"...

Chyba już mogę się cieszyć że ta dieta daje efekty?

PS. Dziś 22 dc i żadnych plamień do tej pory. Boże proszę, niech to będzie normalny cykl...
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 kwietnia 2016, 22:38

Dostałam w pracy takie urocze prezenty od dzieci że "cały plan też w p..." i jednak świętuję


Po pracy skoczyłam po prezent dla siebie do rossmana i później po wino. Wypiliśmy wieczorem z mężem, romantycznie- przy świecach

Muszę oszczędzać siły na sobotę bo wtedy będzie "moja" impreza urodzinowa. "Moja" bo od 26 lat obchodzę urodziny razem z tatą

Chcę iść na rower ale najpierw muszę posprzątać mieszkanie i tak mi się nie chce tyłka ruszać że nie wiem

(Może też w cudowny sposób zakończyć się ciążą-nie obrażę się ;P)
Edit: Jednak ruszyłam tyłek, w domku lśni




Ach te eksperymenty... Jak nie wyjdzie to najwyżej przerobię na coś innego

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 kwietnia 2016, 18:02

I teraz mam takie pytania (tylko chyba raczej z gatunku tych retorycznych)
-czy to znaczy że dieta działa na 100% ?
-a w takim razie czy to moje pcos nie jest takie bardzo silne itd jak się wydawało, skoro miesiączkę można przywrócić stosując po prostu dietę o niskim ig?
-co z moją insulinoopornością?
-czy to że @ przychodzi w terminie wpływa także na poprawę hormonów?
-czy mam owulację?
-czy szanse na poczęcie zwiększyły się? (pomijając problem męża)
I czy zmienić w końcu tego lekarza?
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 kwietnia 2016, 09:59
INOZYTOL
http://www.towsrodku.pl/home/inozytol-skuteczny-leczeniu-pcos/
DIAGNOSTYKA W NIEPŁODNOŚCI (szczególnie rozdz. 7 i 8 )
http://naprotechnologia.wroclaw.pl/wp-content/uploads/2012/11/Diagnostyka-i-terapia-nieplodnosci-w-NaProTECHNOLOGY.pdf
U mnie 7 dc, mam tylko nadzieję że @ to nie będzie 10-12 dni bo już mam dosyć

Wczoraj po pracy zamiast pojechać do domu, pojechałam nad zalew. Ostatnio w ogóle nie czuję że mam dla kogo tam wracać...
Edit
Dziś też byłam nad zalewem... A jutro chyba skończy się @, przynajmniej tyle dobrego. Muszę jeszcze umyć stos naczyń, zrobić obiad na dziś i jutro, posprzątać. Ale znów mam lenia i chyba pogram w simsy... Mąż znów będzie miał wielkie fochy bo nie ma obiadu na czas

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 kwietnia 2016, 18:41
Jestem w szoku i mogę oficjalnie powiedzieć sobie że @ to tylko 7 dni i w dodatku bez plamień. Jak dla mnie to coś na kształt cudu...
Zrobiłam wczoraj (dziś?) naleśniki z rukolą. Mąka razowa+ ryżowa+ kuku i odrobinę pszennej. Do blendera wrzuciłam też garść rukoli i nie musiałam dodawać już żadnych przypraw


Mąż zjadł te eksperymenty czyli nie było złe...
Dziś chcę jeszcze wykorzystać resztę tego zielska i ok 300 g ugotowanej ciecierzycy. Myślałam nad jakimiś plackami z tego ale to już chyba na kolację. Właśnie przypomniało mi się że rozmroziłam schab (ze zdrowej wiejskiej świnki


Zdrowe jedzonko jest pyszne tylko czasami tak bardzo chciałabym pójść do maca... Marzy mi się shake czekoladowy, mój ulubiony

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 kwietnia 2016, 00:52
Po chwili zakumałam- czekają mnie duże zakupy


Śniło mi się że zgubiłam własne dziecko na weselu. Nieopatrznie położyłam je na chwilę na stole a później zapomniałam na którym...

Zobaczymy czy wieczorem nadal mój humor będzie taki dobry


http://badanie-nasienia.pl/artykuly-i-opracowania/wplyw-prochnicy-u-mezczyzn-na-jakosc-nasienia/
Mój mężuś był już zapisany do chirurga na usunięcie ósemki (do usunięcia łącznie 3 8. i jeden jakiś inny) ale zrezygnował bo "praca". Jak to facetowi wytłumaczyć? Zawlec siłą? Podstępem?
A może zagrozić rozwodem ?

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 kwietnia 2016, 19:05
Dowiedziałam się że z moim dziadkiem jest coraz gorzej, to tak nagle się pogarsza.
Dziadek cierpi na otępienie naczyniowe i ogólnie jest zdrowy i silny(jak na swój wiek) tylko ta biedna głowa... Od półtora tygodnia to jest prosta w dół jeśli chodzi o pamięć. Pakuje się i wyjeżdża. Gdzie? No do domu. Tyle że jest w domu- mieszka tu od 50-kilku lat. Wydaje mu się że przyjechał tylko do siostry i wraca na swoje ukochane Roztocze, do domu. Do wioski w lesie, do rodziny i przyjaciół...
Tylko tak było właśnie ponad pół wieku temu, teraz jego wioska to część większej miejscowości, przyjaciele dawno nie żyją, tak samo jak rodzeństwo

Z drugiej strony jestem bardzo wzruszona. Moja bliska znajoma pojechała dziś z mężem do Ziemi Świętej (też się starają) i pamiętała o mnie... Obiecała modlitwę i ziemię..
Już kolejny raz widzę że kiedy już zaczynam się łamać, rozważam iui itd albo całkowite poddanie się, kiedy jest mi nieznośnie ciężko- wtedy właśnie dostaję takie znaki. Ona już ratuje mnie drugi raz. Za pierwszym razem dostałam od niej pasek św Dominika z modlitwami i dużo informacji o Nowennie pompejańskiej.
Chciałabym mieć tyle wiary co Ren (pozdrawiam

Z trzeciej strony- jestem kobietą. I z tej przyczyny cieszę się niezmiernie na tą sukienkę i inne pierdoły. Tylko nie mam czasu się wybrać na polowanko. I tak sobie marzę i marzę... Ale ogólnie to u mnie jest tak jak mawiali wielcy poeci, chujo*o ale stabilnie

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 kwietnia 2016, 11:34
Dziękuję Marietta za te słowa



Dziś i wczoraj się ważyłam, kolejne 1,5 kg mniej

Za chwilę idę na koncert mojego ulubionego zespołu (Happysad)! Miałam zostać w domu ale kurde- ja w czasie wolnym ciągle siedzę w domu! A że postanowienie mam takie, żeby zająć się bardziej sobą a nie nieistniejącym potomstwem, to wyjście na koncert jest jak najbardziej zajęciem się sobą

Koncert jest w ramach juwenaliów więc darmowy


A i teraz to, co pomogło mi ostatnim razem.
Dziś 21 dc i żadnych plamień do tej pory. Boże proszę, niech to będzie normalny cykl...
Pliss

edit.
Załapałam się na pół Luxtorpedy i muszę zrewidować moje muzyczne upodobania-zaczynam lubić ten zespół



Wiadomość wyedytowana przez autora 7 maja 2016, 00:03
Ostatnio o tej porze czułam się z lekka okresowo, teraz nic. Boję się ze moja dieta w tym cyklu była za mało ścisła

W dodatku bolą mnie piersi, głównie po bokach. Wygląda mi to na problemy z prolaktyną (znowu). Jutro idę zrobić progesteron więc może dodam jeszcze tą prolaktynę i czekam na 2-3 dc z resztą badań.
Dziś planuję zrobić obiad na świeżym powietrzu


A i mam taką refleksję. Kiedy spycham wszystkie myśli o dziecku na daleki plan i zajmuję sobie głowę żeby nie zacząć znów się nad sobą użalać i rozpamiętywać- wtedy czuję że moje życie ma po prostu lepszy smak ! To coś bardzo, bardzo nowego u mnie (i mam nadzieję że tak już zostanie). Układam sobie w głowie dietę, odliczam ubywające kilogramy




Edit.
Mieliśmy niezłą przygodę na naszym "pikniku". Postanowiliśmy pójść na zalew od strony lasu, tam jest po prostu najmniej ludzi (głównie wędkarze i rowerzyści-żadnych rodzin z dziećmi). Tyle że coś nam się popieprzyło i dotarliśmy na miejsce dużo dłuższą drogą. Nagle niebo zrobiło się ciemne i zaczęło grzmieć w oddali. Szybka decyzja-spadamy póki można. No właśnie...
Las w tamtym miejscu jest poprzecinany tysiącem ścieżek i ścieżeczek więc kierowaliśmy się po prostu ogólnym kierunkiem (eee... tam!) No i deszcz złapał nas w środku lasu, po chwili grad i pioruny. No po prostu rozpętało się piekło nad naszymi głowami. I trzymałam się dzielnie, mimo że zaczęły mi jakieś gałęzie spadać na głowę. I nagle jakieś 100 m od nas piorun po prostu (sory na wyrażenie) pierdolnął, no inaczej nie można tego nazwać

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 maja 2016, 22:15
Cieszyć się? Nie cieszyć?
Niee no, arturowa- ty już przecież wyrosłaś z głupich marzeń prawda?
No przytaknij grzecznie pamiętniczkowi i idź spać

PS. Zdjęcia zrobione moim cegłofonem, majówka

To mi się strasznie podoba, aż się prosi o jakiś natchniony podpis


Te dwa robiłam leżąc na trawie... Leżałam tam nadal nawet kiedy zaczynało padać-po prostu się zawiesiłam...

I najlepsze moje zdjęcie ever- mój kociołek




Wiadomość wyedytowana przez autora 11 maja 2016, 00:49
Małpo, where are you ?
Brzuch coś tam pobolewa co jakiś czas ale nawet plamienia nie mam... Stan jak przed owulacją, tylko śluz biały

Edit.
Małpy nadal niet. Mam sukienkę i inne badziewia na weselisko. Chyba sobie odbiję te wszystkie miesiące kiedy odmawiałam alkoholu itd. a bo leki, bo kasy bo a nuż coś. I choinka- teraz jest mój czas !

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 maja 2016, 22:01
Bałam się strasznie że dostanę @ w sobotę 14.05, wtedy właśnie mi wypadało (a wtedy było właśnie to wesele przyjaciół). I co zrobiłam? A no postanowiłam zjeść kilka niedozwolonych rzeczy coby małpę na troszkę przegonić. I w tym właśnie przesadziłam, bo poszła sobie moja małpeczka precz a to już 33 dc


Ale jest światełko w tunelu bo w przyszłym tygodniu dostanę kartę multisport i mam nadzieję że zgubię szybciej moje sadełko

A i zrobiłam też test ciążowy, zaraz wstawię co on mi ciekawego pokazał, coś innego niż zwykle




Jak zwykle kurna, jedna kreska ja pierdole no !
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 maja 2016, 19:41

Od kilkunastu dni męczyłam się okrutnie- ból piersi i sutków. Śmiem twierdzić że nigdy AŻ tak mnie nie bolały i na pewno dużo krócej bo jakieś 2-4 dni.
I taka sobie naiwna ja co pomyślała? No że cud, czas najwyższy i marzenie się spełniło !
A gdzie tam, panie... Napalona jak szczerbaty na suchary, pełna wiary w to że moje modlitwy zostały w końcu wysłuchane, pobiegłam chyżo do rossmana po teścior. I tak sobie kontempluję napisy na nim i kontempluję... Jakieś niedobre przeczucie mnie ogarnęło, po plecach przebiegł dreszcz (z rozpaczy). Pacze ja w te swoje gatki... a tam zwiastun małpy- plamienie.
Głupia ja. Tak strasznie głupia i naiwna że aż mi wstyd przed sobą.
Zero szans na naturalne poczęcie. A ja co? A ja testy kupuję


Głupia, głupia, głupia !

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 czerwca 2016, 14:47
Dziś zdałam sobie sprawę, że mój organizm wspaniale potrafi stosować się do zasad matematyki jeśli chodzi o okres

2 x 28 = 56
To teza. A teraz przykład zadania:
Cykl zaczął się 16 kwietnia, trwał 56 dni. Zazwyczaj grzecznie trwa 28 dni, o ile
Arturowa je grzecznie dozwolone produkty. W dzień przewidywanej miesiączki, 28 dnia cyklu, (tj. 13 maja) zaczęły się bóle brzucha i pleców które zawsze sygnalizują rychłe nadejście @. Na tym się okres zakończył, Arturowa na weselu (tj 29 dc) zeżarła wiele niezdrowych rzeczy

Teraz jeszcze niech się plemniki cudownie naprawią i przestanę jojczyć że nie mogę mieć dzieci.

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 czerwca 2016, 18:27


Edit. Popołudnie
Ręka mi cosik spuchła i boli

To akurat 27 dc. 21-23 dc mam zrobić progesteron. To było dla mnie takie nowe doświadczenie- wchodzę, pobierają krew i do widzenia. Nic nie płacę...

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 czerwca 2016, 19:35
Dziś druga rocznica ślubu

Chociaż czasami mam ochotę mojego męża zakleić taśmą i wysłać do teściowej do poprawki

Waga.
Nie jest źle, kilogramy nadal w dół. Na minusie 9,5. Zostało 10. Teraz mój cel to -5 kg. Włączyłam więcej ruchu i od razu czuję się lepiej





6 lipca mam wizytę u gina, chcę zapytać się o metforminę. Myślę że wtedy szybciej zrzuciłabym ten nadbagaż i byłaby to jeszcze lepsza motywacja do trzymania się diety


Za chwilę wychodzę do pracy a fejs jeszcze nie pomalowany


Zacznę od tego, że zawsze nóż mi się w kieszeni otwiera jak słyszę teksty "wyluzuj", "za bardzo chcesz i dlatego się nie udaje", "wyjedź na wakacje", "zapomnij".
To tak jakbym miała guzik na czole i mogła wyłączyć sobie instynkt macierzyński i to całe "zabardzochcenie". O, albo ten tekst "twoje problemy z płodnością są w głowie"- mistrz empatii. Tak kurna, jajniki policystyczne mi wyrosły w mózgu- to pewnie dlatego nie mogę zajść w ciążę- owulację mam w mózgu. Proste.
A mój mąż ma nasienie w głowie, a nie w jądrach. W dodatku kiepskie jakieś. I jak tu zaciążyć? Bo wszystko przecież w głowie.
Dotychczas spotkałam się z tym, że takie banialuki wygłaszają osoby :
a) którym już się udało
b) którzy nie starali się długo
c} bądź nie starają się wcale
Psychika na pewno MA ZNACZENIE ale ustawianie tego jako głównego (a często jedynego) czynnika niepłodności to gruba przesada.
I oto JEST! Artykuł, który dementuje te bzdury.
Ta dam!
"Dr Tomasz Ziółkowski, specjalizujący się w diagnostyce i leczeniu niepłodności na co dzień pracujący z parami starającymi się o ciążę, uważa, że czynnik psychogenny może odgrywać rolę w powstaniu niepłodności, ale zwraca również uwagę na biologiczne mechanizmy obronne człowieka: - Młodzi ludzie starający się o ciążę są w tej grupie wiekowej, zarówno kobiety i mężczyźni, gdzie najważniejszym celem biologicznym człowieka jest rozród. Ludzki organizm pracuje i koncentruje się przede wszystkim na tym, aby zajść w ciążę i urodzić zdrowe dziecko. Wytwarzają się - nawet o tym nie wiemy - mechanizmy obronne. Pomimo tego, że się przejmujemy, nie śpimy po nocach, denerwujemy się, martwimy, to hormony sprawiają, że organizm nadal przygotowuje się do ciąży, chociażby przez to, że jest jajeczkowanie. Martwienie się może zdemobilizować, wówczas warto skorzystać z profesjonalnej pomocy. Po jakimś czasie instynkt jednak się odezwie, wrócimy do równowagi. Dlatego uważam, że o ile zaburzenia mentalne nie są ciężkie na tyle, że popadamy w chorobę psychiczną np. depresję czy nerwicę, to stres i nerwy nie mają aż tak dużego znaczenia w procesie starania się o dziecko. Instynkt jest na szczęście silniejszy.
Założenie, że niepłodność ma podłoże psychiczne, było popularna w połowie XX wieku. Uważano że problemy związane z emocjami są przyczyną co najmniej połowy problemów z zajściem w ciążę. Wraz z rozwojem medycyny okazało się, że pary zdiagnozowane jako niepłodne psychogenicznie w rzeczywistości mają problemy natury biologicznej. Dzisiaj medycyna nie lekceważy czynników psychologicznych, ale też nie przypisuje im pierwszorzędnego znaczenia."
Wszystko w artykule:
http://www.edziecko.pl/przed_ciaza/1,101900,13388174,Dziecko_rodzi_sie_w_glowie__Naprawde_.html
PS. Wczoraj wlazłam w spodnie, które od roku mogłam naciągnąć tylko do połowy uda. Hip hip hurrra !!!
Ba, nawet mogłam swobodnie w nich chodzić nie martwiąc się że w każdej chwili pójdzie mi szew na tyłku. Alleluja

PS2. Wstawiam zdjęcie. Moje własne. Ja w wyżej wymienionych spodniach

a) było jeszcze gorzej
b) będzie jeszcze lepiej
To wyobraźcie sobie że byłam te prawie 10 kg grubsza

Piękny mam uśmiech, prawda ?

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 czerwca 2016, 18:00
Trochę mi wstyd za siebie... Jeszcze tydzień do spodziewanej @ ale ja wiem że znów będzie poślizg


A i miałam pojechać wcześniejszym autobusem ale jeszcze muszę się zatapetować porządnie, mamusie będą mi robić zdjęcia z dzieciami


Edit.
Dyplomy rozdane, wierszyki powiedziane. Kilka łez uronionych. Kwiatków dostałam co niemiara. Niestety czekoladek jeszcze więcej

Ale ale... właśnie zaczęłam WAKACJE


Właśnie zjadłam coś bardzo słodkiego... Przepraszam cię moja macico wraz z przydatkami ale nigdy nie umiałam oprzeć się raffaello

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 czerwca 2016, 15:06