Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania ...akcja pt."kurczaczek" chwilowo wstrzymana...
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

22 stycznia 2015, 21:54

Jestem przerażona. Zupełnie przez przypadek, rozmawiając z ciocią, która wybiera się na operację, postanowiłam dla porównania zerknąć na swoje badania moczu z lipca. Wówczas poprosiłam lekarza o podstawowe badania - ot tak. Odebrałam wyniki i jedyne na co zwróciłam uwagę to o 0,003 podwyższony ciężar właściwy. Reszta morfologi i moczu ok - sprawdzałam normy podane obok. NIE WIEM JAKIM CUDEM....ominęłam c. ketonowe.

Wynik: 150mg/dl (norma: BRAK!!)

Sprawdziłam, że te 150mg/dl to górna granica pomiaru. Jestem przerażona. Nie wiem co mi wtedy było. Obecność c. ketonowych występuje u:

-cukrzyków II stopnia ( nie mam cukrzycy, cukier poniżej normy)
-anorektyczek, bulimiczek ( no moja nadwaga raczej o tym nie świadczy:) )
-u ludzi na dietach wysokotłuszczowych lub niskowęglowodanowych (no nic z tych rzeczy)
-u zatrutych alkoholem i alkoholików (no piłam wtedy owszem często wino do kolacji - ale żeby mówić o zatruciu alko - no odpada).

Cholera co mi jest? :( Jutro rano lece na badanie moczu.

Z drugiej strony - to było pół roku temu - do dziś żyję i mam się świetnie - żadnych objawów, żadnych niepokojących spostrzeżeń związanych z moczem, nerkami, niczym...może martwię się na zapas...mam nadzieję.

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 stycznia 2015, 21:58

23 stycznia 2015, 21:04

Dzisiejszy wyniki w 100% poprawny!! Hurrra! Ale się stresu najadłam - jak nigdy dotąd.

Gdyby nie to czekanie na dzisiejszy wynik - to byłby całkiem przyjemny dzień :) ale w rezultacie tez jest przyjemnie - mąż wrócił, na kolację winko, zapiekanki (tak mnie naszło na zaspokojenie niedoborów stresowych)...relaks :)

Dochodzę do wniosku, że jestem hipochondryczką... :)

25 stycznia 2015, 20:45

Nie myślcie sobie, że macie ode mnie spokój :D ja tu ciągle siedzę, zaglądam, czytam, sprawdzam co u Was. Ale jakoś opuściła mnie wena do pisania. Leniwy weekend za nami - wczoraj spotkanie ze znajomymi - trochę posiedzieliśmy, popiliśmy, pogadaliśmy - było świetnie.

Dziś nadrobiłam prasowanie z chyba miesiąca...:)

Mija tydzień jak jem castagnusa i piję zioła o. Sroki. dziś chyba pierwszy raz poczułam moje jajniki w tym cyklu - a więc chyba coś tam się święci :)

26 stycznia 2015, 21:16

Dziś kilka przemyśleń. O dzieciach, ciąży...byciu mamą.

Wiecie, ze ja nigdy nie potrafiłam wyobrazić sobie, że będę mamą? że będę w ciąży? Mimo pragnienia, nigdy nie umiałam tego "zmaterializować" w głowie. Może ja mam coś z głową, a może to po prostu tak surrealistyczne doświadczenie, że nie da się go wyobrazić? Miałam sny, ale na jawie zawsze coś w mózgu blokowało mi wyobraźnie. Stąd chyba się wzięły moje pomysły, że może ja nie mogę mieć dzieci? Potem jeszcze ta durna lekarka, który palnęła, że mam PCOS (którego de facto nie mam)...gwóźdź do głupiej głowy wbity. Tak siedzę i myślę, może te moje wszystkie pomysły, że "nam nie wychodzi" to wynik jakiejś powstałej blokady? Może tak jak stwierdziło dwóch lekarzy (których już zpsioczyłam) wszystko jest ze mną ok? Może to moja wyobraźnia nie pozwala mi zajść w ciążę? A może zwyczajnie nie przykładaliśmy się do tego przez ten rok i dlatego nic nie wyszło (w końcu jak zajść w ciążę uprawiając seks 3 razy w miesiącu... ;) ). ... może powinnam w końcu pokonać swoje myśli i swoją głowę? Może powinnam postarać się to wszystko sobie wyobrazić?

Ale wiecie co? boje się zapeszyć...może dlatego nie chcę o tym myśleć?

...Chcę być mamą!!

Jest jedno co poprawia mi humor i stanowi drugą część barykady - raz w życiu byłam u cyganki. Powiedziała mi wtedy o trzech rzeczach. Dwie już się spełniły. Trzecie co mi powiedziała - to że będzie miała dwójkę dzieci :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 stycznia 2015, 21:20

28 stycznia 2015, 20:36

Wizyta u lekarza za mną.

Wizyta u lekarza z powołania! Była w szoku. Oczywiście wizyta prywatna - ale to nie o to chodzi. Chyba to nie miało zbytniego wpływu. Koszt 120zł. Pani doktor wnikliwie wypytała dosłownie o wszystko - łącznie z datą pierwszej miesiączki. Zbadała, sprawdziła pH, zrobiła USG, zbadała piersi, wytłumaczyła wszystko, podyskutowałyśmy co jest a czego nie ma. Pytała, myślała, kombinowała. Stwierdziła, że nie ma co - trzeba mnie trochę podstymulować Costibegyt'em a potem podać Pregnyl. :) Boję się bo to już takie działanie ściśle "pro" a nie na zasadzie "to zobaczymy czy coś wyjdzie" :) Ale nie ma co - chyba zaczynam w kolejnym cyklu. Dostałam namiary osobiste od pani doktor - mam pisać jak tylko będę w pierwszym dniu cyklu - wtedy ustalimy co dalej - kiedy brać clo, kiedy robimy monit itp :) Cieszę się na to niezmiernie :)

Nie mogę wyjść z podziwu dla tej kobiety - ona naprawdę żyje tym co robi - mówiła, że nawet wycisza telefon w czasie przyjmowania pacjentek, żeby nic jej nie rozpraszało, tak aby mogła skupić się na pracy :)

Ulżyło mi po dzisiejszej wizycie. Pal licho pieniądze. Ważne, żeby dotrzeć do celu.

29 stycznia 2015, 08:42

Wracając do wczorajszej wizyty - jeszcze jedna uwaga Pani Doktor - nie ma sensu badać sobie szyjki. Prędzej podobno można nabawić się infekcji, niż faktycznie na podstawie takiego macania ocenić dzień płodny. Według niej trzeba by przebadać tysiąc różnych szyjek, żeby wiedzieć jak to ma wyglądać w czasie owulacji a jak nie. Poza tym szyjka nie do końca w każdym cyklu zmienia swoje położenie itp. Więc lepiej odpuścić sobie ten sposób kontroli sytuacji.

Czwarteczek - za oknem lekko prószy śnieg. Przede mną chyba ciężki dzień :/ liczę cicho, że nie będzie mojego szefa dziś i spokojnie da się popracować.

30 stycznia 2015, 09:01

Przeanalizowałam sobie ostatnie wiadomości z USG i licząc na prawidłowy przyrost pęcherzyka - ovu właściwie wyznaczyło termin potencjalnej owulacji :)dziś pęcherzyk może mieć ok. 10mm.

Jak domowym sposobem zmusić pęcherzyk do pęknięcia? :D mam tydzień, żeby się dowiedzieć hehe. W sumie to naprawdę wszystko by się ładnie zgadzało...potem 14 dni fazy po i @. Tak więc te cykle może u mnie są w miarę regularne? :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 stycznia 2015, 09:04

1 lutego 2015, 21:42

I po weekendzie. A dopiero co się zaczynał. Czemu wolny czas tak szybko leci?

Sobota minęła na sprzątaniu świątecznych ozdób. Wieczorem świętowaliśmy urodziny chrześnicy mojego męża. Było trochę % ( chyba nawet za dużo ;) ). Tak więc niedziela rozpoczęła się od niechętnego otwarcia oczu (poszliśmy spać po 1, a wstaliśmy po 8). Leniwe śniadanie i chwile nicnierobienia. Ale przed 12 zadecydowaliśmy, że jedziemy na basen. Nie lubię tego basenu, na który jeździ mój mąż - jest mało miejsca. Pływa się w kolejce, ludzie chlapią wodą po oczach. No ale cóż. Ważne, że w ogóle ruszyłam swój gruby tyłek. Świetnie zadziałało na kaca :) Po powrocie byłam taka senna, że gdybym miała przycisk "off" w jednej sekundzie padłabym na poduszkę i zasnęła. Druga połowa dnia to czyste lenistwo (no może z wyjątkiem przygotowania obiadu - a ten akurat dziś wyszedł mi wybornie).

Na wczorajszej imprezie oczywiście same dzieciate pary...u jednych dwójka, u drugich dwójka...u trzecich trójka...a my? Gdzie nasz Kurczaczek?? Kuuuuurczaczku!!!!! nie ociągaj się tak. Ile każesz czekać? :) Mamusia traci cierpliwość :)

2 lutego 2015, 17:44

Porada
Znalazłam przed chwilą porady o. Sroki, którymi raczył swoich pacjentów. Podobno pomógł tysiącom małżeństw (i tylko małżeństw...no w końcu to duchowny). Można przeczytać, część wziąć do serca.

Przepis na zioła o. Sroki (a też wkleję - niech zostanie dla potomnych)


Liść melisy 100

Ziele lebiodki 50

Kwiat rumianku 50

Ziele macierzanki 50

Liść pokrzywy 50

Ziele dziurawca 50

Ziele rdestu ptasiego 50

Owoc niepokalanka 50

Zioła zmieszać, wsypać łyżeczkę na szklankę wrzątku, naparzać pod przykryciem ½ godz. przecedzić, pić wieczorem (oboje małżonkowie mogą pić napar).

Zalecenia praktyczne:

1. Zasięgnąć porady lekarza specjalisty po upływie roku od rozpoczęcia starania się o potomka. (Najlepiej tego znającego się na naprotechnologii- przypis autora). A jeżeli będzie to konieczne wykonać dodatkowe badania – dotyczy to zarówno męża jak i żony.

2. Rzucić palenie, dotyczy to obojga małżonków, choć kobiecie palenie szkodzi bardziej.

3. Zaleca się by małżonkowie jedli dużo nasion słonecznika (zawierają witaminę E), kiełki pszenicy i surówki oraz owoce (zwłaszcza te o kolorze czerwonym mp. aronia, porzeczka, borówka czarna, ciemne winogrona). Owoce te zawierają w swoim składzie przeciwutleniacze, które neutralizują wolne rodniki. Można też stosować przeciwutleniająco działającą witaminę C.

4. Łoże powinno być odpromieniwane (położyć skórę baranią lub koc wełniany).

5. Oboje małżonkowie powinni stosować miód pszczeli z pyłkiem pszczelim i propolisem. (Ojciec Grzegorz zalecał Bonimel pyłkowo-propolisowy dla żony oraz Bonimel pyłkowo – propolisowy z dodatkiem wyciągu z korzenia żeń-szenia dla męża- przypis autora).

6. Dobrze mieć pożycie między godziną 2 a 5 rano - to bardzo korzystny czas na poczęcie.

7. Lepsze jest pożycie gdy oboje małżonkowie są głodni. Są silniejsi.

8. W miesiącu swego urodzenia kobieta jest najbardziej płodna, najlepiej skorzystać z pożycia pod koniec jajeczkowania.

9. Dobrze by było poczynać dzieci między nowiem a pełnią księżyca, jeżeli wystąpi jajeczkowanie. Nie poleca się poczęcia na zmniejszającym się księżycu. Dzieci poczęte na „starym”, kończącym się księżycu często są słabe i częściej chorują.

10. Wygoda życia u żony utrudnia poczęcie i donoszenie ciąży. Żona przed pożyciem powinna być zmęczona, upracowana, głodna (urządzić pranie, sprzątanie, długą meczącą przechadzkę).

11. Nie sprzyja poczęciu alkohol i powoduje opłakane skutki, nie trzeba tego udowadniać.

12. Silne nerwice, pragnienie posiadania potomstwa, lęki, przesądy, uprzedzenia, obawy, nieświadomości, nie sprzyjają łatwemu poczęciu.

13. Tragedie, smutki, płacz, żałość, boleści, kataklizmy sprzyjają poczęciu.

14. Po klimakterium kobieta nie zachodzi w ciążę (u nas 48-56 lat).

15. Po pożyciu poczęciowym nie należy mieć kolejnego stosunku. Najmniej przez 8 dni trzeba wstrzymać się od pożycia. Inplantacja następuje dopiero w 6-8 dni od poczęcia. Często pożycie wcześniejsze powoduje trudności w zagnieżdżeniu się zarodka.

16. Plemnik ma żywotność najczęściej 5-48 godzin. (Ich żywotność zwiększa się gdy w diecie stosuje się produkty z dużą zawartością selenu np. grzyby, brokuły i orzechy brazylijskie. Ruchliwość i żywotność plemników wzrasta także wtedy gdy zmniejsza się stres antyoksydacyjny, dlatego warto stosować zalecenia z pkt. nr 3 - przypis autora).

17. O ile możliwe, należy często jadać młodą baraninę i owcze sery (nie bryndzę) i mleko.

18. Żywność ma być zdrowa, naturalna, z dużą ilością mikroelementów, nie zabrudzona chemicznie. Ma zawierać dużo pełnowartościowego białka. Jeść często, a mało.

19. Raz na tydzień ubić zapłodnione przez koguta jajko z jedną łyżeczką miodu. Posiada dużo witamin i życia. UWAGA: jak rozpoznać, że jajko jest zapłodnione? Można to rozpoznać w ten sposób, że jajko będzie się podświetlać silnym snopem światła. Promienie światła przechodzące przez skorupkę uwidocznią mały ciemny punkt lub plamkę. W odróżnieniu od takiego jajka, jajko niezapłodnione będzie miało jednolity kolor. Jajka takie najlepiej kupować w gospodarstwach wiejskich – czyli z miejsc, gdzie żyją zarówno kury jak i kogut.

20. Nosić obuwie na średnim obcasie – szpilki szkodzą.

21. Unikać bielizny osobistej wykonanej z tworzyw sztucznych. Używać mydła: szarego np. biały jeleń (bez dodatków zapachowych), można także do mycia używać Bonidermu czyli Pomady O. Grzegorza. Możliwe do wykorzystania są także mydła dla dzieci. (Mydła takie nie wywołują uczuleń, podrażnień, a zawarte w nich łagodne substancje zapachowe nie wpływają negatywnie na organizm kobiety – przypis autora).

22. Obojgu małżonkom nie wolno pić wina swojej roboty – zakwasza.

23. Wzajemna służba sobie, pomoc, zaufanie, delikatność, modlitwa, oddanie, wierność, unikanie stresów sprzyja poczęciu.

24. Stosować mieszankę ziołową, recepturę której przedstawiamy powyżej.

25. Poczęciu sprzyja intensywne i długie nasłonecznienie np. pożycie w Tunezji w lipcu lub sierpniu w okresie jajeczkowania.

3 lutego 2015, 14:43

Może to lekki efekt placebo, ale po wczorajszym dniu, w którym:

- zaczęłam brać vit.D
- pojeździłam godzinę na rowerze
- jadłam zdrowo, dietetycznie

czuję się genialnie. Humor lepszy, samopoczucie wspaniałe. Jest energia :)

Chciałam jechać oddać krew. Ale dla pewności przeleciałam listę dla dawców, aby mieć pewność czy wszystko ok i wpadłam na ANTYBIOTYKI :/ wczoraj wyczytałam, że metronidazol, który biorę jest antybiotykiem - a to wyklucza bycie dawcą na 2 tygodnie...i po sprawie. Wyliczyłam, że uda mi się chyba jeszcze oddać krew w tym cyklu - ok. 20 lutego. Oby się udało.

Odkryłam też fakt mojego fatalnego samopoczucia po sobotniej imprezie - kac, kacem - ale właśnie ten antybiotyk sprawił, że alkohol podziałał gorzej niż zawsze. Bo w czasie jego przyjmowania, nie wolno pić alkoholu! Gdybym wiedziała, że to antybiotyk - byłoby to dla mnie oczywiste - ale w życiu bym nie powiedziała, że tabletki dopochwowe na zabicie kilku bakteryjek, które się zapodziały, to antybiotyk :) Mądry człowiek po szkodzie :)

Ale to dobrze. Ten cykl naprawdę odpuszczam. Znalazłam kolejny ciekawy artykuł (link w poradzie pod postem), w którym napisano, że u kobiet złe skutki diety, stresu, używek, mogą mieć wpływ na przyszłą ciąże na 30 dni wprzód. U mężczyzn są to aż 3 miesiące (jak dobrze, że mój mąż ani nie pali, ani nie pije). Ponieważ ja w tym miesiącu pozwoliłam sobie na trochę wina i mocniej zaszalałam na sobotniej imprezie - odpuszczam uporczywe starania. Nie odpuszczę jednak obserwacji :) Wolę dmuchać na zimne. Padło w artykule jedno mądre zdanie - po co zaszkodzić dziecku jeszcze przed jego poczęciem.

Jaki dziś piękny dzień :) tyle słońca! Tulipany na komodzie, wiosna za progiem! :)

3 lutego 2015, 14:45

Porada
Wspomniany artykuł znajdziecie tutaj:

http://iner.pl/metoda-rotzera/

Dużo cennych porad w toku całego artykułu. Jest to opis metody naturalnego planowania rodziny (dużą część można pominąć, część trzeba "dzielić przez dwa" - metoda opracowana zapewne przez skrajne środowiska katolickie, stąd pewnie znajdziecie w niej sporo "przeciwwskazań", które są nam obojętne - np. tematyka antykoncepcji itp.). Miłej lektury.

5 lutego 2015, 20:24

Kilka słów o testach. Jak już chyba wspominałam kupiłam na allegro testy owu. W minionym miesiącu stosowałam testy z Rossmanna. Że został mi jeden, dziś zrobiłam ten Rossmanowy, a że jestem poza domem, nie mogę z ciekawości dla porównania zrobić tego z allegro - ale jutro to zrobię. Dlaczego?

1) Na tych allegrowych zawsze to samo - czyli praktycznie niewidoczny cień drugiej kreski.
2) Na tym rossmannowym dziś na początku nic! A po 5 minutach dwie identyczne krechy. No powiedzmy, że identyczne. Podejrzane bardzo - dlatego zrobię jutro test porównawczy. Dzisiejszy jest na pewno negatywny - bo byłoby za szybko na owulację...chociaż kto wie...ale strasznie intryguje mnie co dziś pokazałby test z allegro. Chyba przez najbliższe dni zrobię doświadczenie i będę testowała za pomocą obu... :)

Zaczynam dochodzić do wniosku, że te testy to pic na wodę...

6 lutego 2015, 20:11

Jak powiedziałam tak zrobiłam...test testów. I co Wy na to? Oba testy zrobione jednocześnie. Na górze z Rossmanna, na dole z allegro.

1241604f7e979e23med.jpg

7 lutego 2015, 10:50

Nie wiem jak Wy - ale ja śnię codziennie. Sny miewam przeróżne, zazwyczaj niesamowite. Do tej pory jednak rzadko śniło mi się dziecko, narodziny itp. Za to teraz była kumulacja - i wczorajszej i dzisiejszej nocy miałam sny związane z dziećmi. Oczywiście to wynik intensywnego myślenia - i chyba dochodzę do wniosku, że muszę jakoś zastopować to myślenie, bo nic dobrego to nie wróży.

Przed wczoraj śniło mi się, że urodziłam synka :) Urodził się przed wcześnie, ale pielęgniarka stwierdziła, że jest duży i śliczny i że wszystko jest ok. Zmartwił mnie fakt, że dziecko na chwilę "zamarło", więc szybko oddałam je pielęgniarce - ale ta od razu "sprawiła", że mały odżył i oddała mi go. Niesamowity sen. Co ciekawe przy porodzie zebrało się mnóstwo osób :) z rodziny i poza...ale przegoniłam wszystkich do domu :) Poród był bezbolesny...bo...uwaga :) (uwielbiam sny pod tym względem! hahaha) odbył się w momencie, gdy poczułam potrzebę załatwienia się i synuś wypadł jak "kupka" :) Nie wiem co w tej ludzkiej głowie siedzi, że śnią się takie głupoty. Ale cieszę, się, że chociaż we śnie mogłam to przeżyć.

Dzisiejszy sen był już spokojny...dziecko urodziło się mojemu bratu i leżało u cioci na wersalce - takie malutkie...okryte kocykiem.

Dziś pewnie też w nocy będę śnić o dziecku, bo wieczorem wybieramy się do znajomych - poznać ich maleństwo, które niedawno się urodziło. To będzie trudna wizyta :( (choć cieszę się ich szczęściem niesamowicie!).

8 lutego 2015, 20:56

Piękny długi weekend za nami. Było wspaniale. Wczorajsza wizyta u znajomych - sympatyczna. Jakoś to przeżyłam. Mały jest prześliczny i taki maciupki. Niestety nie dane mi było go potrzymać (mama z tych raczej "przewrażliwionych").

Z ciekawości powtórzyłam dziś oba testy owu - wyglądają identycznie jak wczoraj. Więc w moim przypadku chyba są o kant tyłka...

9 lutego 2015, 08:59

Temperatura nie skoczyła, więc żadnej owulacji nie było :( Z resztą nie wiem, czemu ja się łudzę, skoro pani doktor powiedziała, że w tym cyklu raczej owulacji nie będzie, ja przyjęłam, że cykl stracony...a teraz robię sobie jakieś nadzieje...

Kobiety to jest jednak głupi gatunek...

9 lutego 2015, 13:33

Nie uwierzycie - po fali porannego załamania i rezygnacji, postanowiłam zrobić dziś również oba testy owu...i wiecie co...mam banana na pysku bo test z Rossmanna pierwszy raz pokazał mi wyraźnie mocniejszą kreskę testową od kontrolnej, a i na tym z allegro kreska testowa jest dobrze widoczna (nie to co poprzednio), ale jednak ciut jaśniejsza od kontrolnej.

A to by oznaczało, że może jednak coś się święci :) Odznaczam na wykresie poprzednie pozytywy - bo z dzisiejszego punktu widzenia pozytywami na pewno nie było i zaznaczam dziś. Co ciekawe i śluz się pojawił!!

Test zrobiłam na pewno poprawnie. Piłam dziś rano tylko kawę, test zrobiłam po 3 godzinach. Więc powinno być ok :)

A co mi tam :) powkręcam sobie jeszcze jedną szansę w tym cyklu. Potem najwyżej będziecie mnie wyciągać z dołka :)

3205393a4ccc8013med.jpg

10 lutego 2015, 08:44

Co za senny poranek. Długo nie mogłam zasnąć - a teraz w efekcie kleją mi się oczy...w zasadzie powinnam sobie wstawić w nie zapałki, bo mam tak ciężkie powieki, że ledwo daję radę trzymać oczy otwarte. Kawa poszła w ruch.

Tempka nie skoczyła...jeśli pierwszy raz w życiu kiedyś mi skoczy i zauważę drugą część cyklu to chyba ucieszę się jak z pozytywnego testu ciążowego :( Wiem, że owulacja po pozytywnym teście może wystąpić dopiero po dniu, a nawet dwóch...ale jakoś tak mi się dziś rano smutno zrobiło jak zobaczyłam znowu niską temperaturę. Nie wspomnę o tym, że od 2 dni budzę się i jestem przekonana, że mam gorączkę...a tu lipa.

11 lutego 2015, 12:06

Połowa tygodnia. Coraz bliżej weekendu ( w zasadzie tylko jutro będę chyba miała pracowity dzień - ale też umiarkowanie ). Coraz bliżej końca cyklu. Dzisiejsza tempka poranna w zasadzie utwierdziła mnie w przekonaniu, że to bezowulacyjny cykl...ale kto wie co tam się w środku dzieje. Cały czas czuję na przemian lewy i prawy jajnik - może to po ziołach...a co jeśli zioła wystymulowały przyrost kilku pęcherzyków, które nie chcą pęknąć? Mam nadzieję, że aż tak źle nie jest.

Zastanawia mnie też fakt, czy w przyszłym cyklu biorąc Clostilbegyt i pijąc zioła nie przestymuluję się. Chyba będę parzyć zioła z baaardzo płaskiej łyżeczki :)

Zauważyłam, że bardzo dobrze czuję się po witaminie D :) Biorę ją już tydzień i jakoś tak pozytywniej podchodzę do Świata. Więc jeśli, któraś z Was czuje za plecami doła to biegiem po witaminę D! Chyba działa! Działanie potwierdzone na jednym przypadku klinicznym w mojej postaci :D

12 lutego 2015, 21:26

Uznając cykl za stracony...albo zakładając, że nic o niczym nie wiem...postanowiłam dziś świętować naszą rocznicę :) W sumie zapomniałam, że to dziś - bo świętujemy jutro (kino i premiera Grey'a). Walentynek nie obchodzimy. Zupełnie wyleciało mi z głowy, że 12 jest dziś, a nie jutro. I zachciało mi się winka. Jutro wolne, więc mogę sobie pozwolić :) Wyśpię się, a potem będę się robić na bóstwo :)

Mój Mąż nie jest zwolennikiem jeżdżenia do sklepu, który jest w zasięgu nóg - zatem moja zachcianka wiązała się z 4,5 kilometrową wyprawą :) Z której bardzo się cieszę - przynajmniej bilans kalorii się zgodzi :) Mąż średnio pijący, więc winko dla mnie :)

Za nasze przyszłe fasolki!! :)

A jak Wam mija wieczór?

Podobno to dla kobiet prawdziwy maraton!: Tłusty Czwartek, 13 piątek i Walentynki :)
1 2 3 4 5 ››