X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania ...akcja pt."kurczaczek" chwilowo wstrzymana...
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››
WSTĘP
...akcja pt."kurczaczek" chwilowo wstrzymana...
O mnie: Uśmiechnięta, pozytywnie nastawiona do świata, choć czasem pesymistka...
Czas starania się o dziecko: Tabletki odstawiłam w listopadzie 2013 roku. Jednak częstotliwość starań nie można nazwać wzorcową, zatem do dziś dnia nic z tego nie wyszło.
Moja historia: Kilka lat temu wykryto u mnie tendencję do PCOS - jednak oprócz USG i kilku powiększonych obwodowo umieszczonych pęcherzyków nic na to nie wskazuje do dziś. Po odstawieniu tabletek przez pół roku miałam niesamowicie regularne cykle...jednak od czerwca 2014 wszystko się "rozjechało" i zapewne to głównie przeszkadza mi w określeniu kiedy i czy w ogóle występuje u mnie owulacja.
Moje emocje: Boje się, że myśl o dziecku zawładnęła moją głową. Nie chce popaść w paranoję, bo wiem, że źle to wpływa na starania. Najgorsze jest to, że co chwilę ktoś w około zachodzi w ciążę - a wśród znajomych zostały już zaledwie 2-3 bezcietne pary...dziwnie mi z tym... :(

5 stycznia 2015, 15:16

W końcu znalazłam miejsce, gdzie mogę się wygadać, wypisać, podzielić swoimi emocjami.

W listopadzie tego roku postanowiłam wziąć sprawę w swoje ręce i na corocznej wizycie u ginekologa powiedziałam, że staramy się o dziecko - bezskutecznie od roku (no może nie były to najwyższej rangi starania, ale nie zabezpieczamy się i nic). Lekarz zlecił USG...USG w grudniu (kocham te terminy) - wykazało, że jajniki i endometrium są prawidłowych rozmiarów, w jednym z jajników jest ok 8-10 większych pęcherzyków, co by sugerowało tendencję do policystycznych jajników, natomiast w drugim jest pęcherzyk o wymiarach 29mm (duży i nie dziwiłby mnie, gdyby nie fakt, że był to 30 dc). Dwa dni później lekarz na wizycie stwierdził, że w tym momencie nic nie może powiedzieć i trzeba poczekać - albo na miesiączkę, albo na ciąże - bo być może był to zdrowy pęcherzyk, a owulacja mogła wystąpić później. Miesiączka wystąpiła 2 dni później, a ja czekam na wizytę do 22 stycznia!

Czekając tak w minioną sobotę zrobiłam test owu - pozytywny - dziś również pozytywny z mocną kreską testową. Jedak tłumaczę to sobie tymi policystycznymi jajnikami. Boję się również, czy ten duży pęcherzyk z USG to czasem nie torbiel, którą trzeba będzie usunąć :( Po analizie podejścia mojego dotychczasowego lekarza postanowiłam dziś wybrać się do mojej przychodni, w której od początku roku oprócz POZ przyjmują również lekarze ginekolodzy - wizyta 12 stycznia (podobno lekarz ma nawet możliwość wykonać USG od razu w czasie wizyty) - miałoby to sens - oczekiwanie na datę USG i robienie go w wyznaczonym terminie w dowolnym dniu cyklu uważam za bezsens. Liczę, że dowiem się czegoś rzetelnego, że chociaż dostanę skierowanie na szereg badań, których nie miałam robionych od 4 lat! (wówczas hormony wyszły wzorowo).

Nie mogę się doczekać poniedziałku.

Gdzieś tam w myślach zastanawiam się czy ta gruba kreska z testu ovu nie mówi mi o ciąży - ale brak objawów raczej na to nie wskazuje. Może to faktycznie owulacja - w ubiegłym tygodniu był śluz, w sobotę było lekkie pobolewanie jajników...ehh jak ciężko jest słuchać swojego ciała? :)

5 stycznia 2015, 20:20

Tak sobie siedzę i myślę...jak ja mogłabym znać swoje ciało, skoro od 19 roku życia brałam tabletki anty...z niewielkimi, ale jednak, przerwami po maks chyba pół roku - niespełna rok. Tak naprawdę od tych 11 lat mój organizm nie przeszedł nigdy w normalny tryb zdrowej kobiety. Pewnie dopiero teraz, po ponad roku od odstawienia, ma taką szansę, więc wariuje :) Może dopiero teraz zacznę czuć wszystko to, co powinnam :)

Zastanawia mnie też fakt tzw. rezerwy jajnikowej - skoro przez te 10 lat tabletki anty nie dopuszczają do owulacji, to czy te komórki zostają zachowane? tj. czy taka kobieta jak ja, po wieloletnim zażywaniu tabletek ma więcej komórek niż kobieta, która co miesiąc przez tych naście lat miała owulacje?

Przejrzałam bazę wiedzy Ovu i kilka innych portali i wyczytałam co powinnam w najbliższym czasie zrobić:

1) Określić grupę krwi.
2) Zrobić cytologię.
3) Sprawdzić czy miałam robione szczepienia przeciw różyczce, odrze, jeśli nie to dobrze by było się zaszczepić. Również przeciwko żółtaczce typu B.
4) Zbadać TSH.
5) Zbadać krew na obecność przeciwciał przeciw toksoplazmozie.
6) Zbadać się na cytlomegalię ( pierwszy raz słyszę! ).
7) Zrobić morfologię ( to robiłam jesienią - jest o.k.).

I do tego pewnie dojdzie szereg badań.

-LH, FSH
-prolaktyna
-progesteron
-hormony tarczycy -ft4, ft3...

...ale może się rozpędziłam :)

A Wy co jeszcze badałyście do tej pory?

6 stycznia 2015, 13:19

Ehhh coś mnie pokusiło i zrobiłam test OVU...znowu pozytywny ... ale kreska tak jakby lekko jaśniejsza niż wczoraj. Według mojego przeczucia, tego co wyznaczyło Ovufriend i według wszystkim możliwych symptomów owulację miałam (jeśli miałam) w sobotę lub niedzielę...a i wczoraj i dziś test pozytywny.

Chyba te testy wychodzą mi tak przez tego powiększone pęcherzyki. Muszę się powstrzymać, żeby ich nie robić do końca cyklu. Zrobię chwilę przed miesiączką - jak wyjdzie pozytywny to znaczy, że robienie testów owulacyjnych nie ma u mnie sensu :( .

Zerkając teraz na wszystkie trzy testy widzę, że wszystkie trzy są identyczne...nie umiem określić która kreska jest ciemniejsza...początek testowej jest ciemniejszy i rozjaśnia się w kierunku kreski kontrolnej...Na wszystkich testach wygląda to tak samo...

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 stycznia 2015, 13:43

7 stycznia 2015, 11:55

Nie taki diabeł straszny jak go malują. Oczywiście strach ma wielkie oczy i jak to zwykle bywa był nieuzasadniony - jak ja bym chciała mieć luźne podejście do życia - nie przejmować się niczym i nikim - tacy ludzie mają dużo prościej w życiu! A ja co? ja się stresuje, męczę, nie śpię, zamartwiam co to będzie.

Dzień w pracy jak zwykle miły...spokojny. Od dziś jestem sama w pokoju, mój zakład składa się już prawie z samych facetów i ze mnie :) Na szczęście szef w porównaniu do poprzedniego jest jak anioł i nawet słowem nie pisnął na mój tekst że należy mi się karny jeżyk, bo nic nie zrobiłam a powinnam była. Usiadł, półtorej godziny siedzieliśmy razem nad artykułem, wszystko wyjaśniliśmy, uzgodniliśmy. Wiem co dalej robić - reszta jutro. Więc tak myślę, że y wipowoli zbieram się do domu - tam w ciepełku, z herbatką, pod kocykiem usiądę i popracuję. Mąż dziś poza domem, więc czeka mnie samotny wieczór.

Z ciekawości zmierzyłam dziś rano temperaturę termometrem rtęciowym - nawet nie wiecie jak się bałam, że zasnę i go ugryzę :D skutecznie mnie to mierzenie dziś obudziło - a nie było łatwo! Pierwszy raz od 2 tygodni wstawałam o 7:15!! Brrrrr

Tempka - 36,4C nie wiem czy jest wiarygodna, ale że się nie łudzę niczym w tym cyklu, więc podejrzewam, że może być realna. W sumie zerkając na Wasze wykresy stwierdzam, ze nawet po wzroście zdarzają się tak niskie temperatury - ja ogólnie rzecz biorąc jestem raczej "zimna" ciągle mam zimne dłonie, stopy itp - więc może i to temperatura po owu? Kto wie...czekam niecierpliwie na termometr.

Żeby było ciekawiej...oczywiście o czym musiałam się dowiedzieć zaraz po wejściu do pracy? że kolega będzie miał dziecko - połowa ciąży, ma być dziewczynka...ehhh wszyscy wokoło tylko nie ja...:) Ale jakoś trzeba z tym żyć i chyba czas pozytywniej nastawić się do życia :)

11 stycznia 2015, 09:32

Chyba wyluzowałam. Przyszedł tydzień pracy i bardzo dobrze - pozwala to zająć się czymś innym i przestać się "nakręcać". Teraz spokojnie czekam na @. Na II raczej nie liczę - chyba te kilka testów, które już w życiu zrobiłam sprawiło, że nie wyobrażam sobie zobaczyć tam II. Liczę, jednak, że któregoś dnia życie mnie zaskoczy.

Jutro wizyta u nowego ginekologa z NFZ - jestem ciekawa jego podejścia. Zastanawiam się , tylko, czy mówić mu o dwóch wizytach u poprzedniego i USG czy zacząć historię od nowa i niczego mu nie sugerować. Boję się, że może źle odebrać fakt, że zmieniam lekarza i odesłać mnie, gdzie pieprz rośnie - tudzież potraktować przez pryzmat kogoś, kto sam nie wie czego chce i zmienia lekarza jak mu się coś nie podoba. I na to wygląda u mnie bo na 28 jestem już zapisana do poleconej pani doktor, która zajmuje się stymulowaniem owulacji. To cud,że udało mi się do niej dostać. Bardzo wierzę, że to właśnie ona mi pomoże.

Zaczyna się piękna niedziela. Słońce i wiatr za oknem, my już po śniadaniu - mąż dostał śniadanie do łóżka i czyta książkę, ja chyba za chwilę ogarnę się ładnie i wyciągnę go na zakupy...a może uda mi się go namówić na jakiś obiad? :)

Miłego dnia Kochane!! Niech uśmiech będzie z Wami!! Na przekór wszystkiemu!

11 stycznia 2015, 16:36

Całkiem fajna niedziela - i to dopiero w połowie! Chwilę powłóczyliśmy się po Galerii w poszukiwaniu prezentu dla naszej Chrześnicy, a na koniec zjedliśmy obiad z afrykańskiej knajpce - pyszności!!

Po powrocie, gdy mąż odstawiał auto na parking, wpadłam na pomysł, żeby zrobić test owu - tak dla potwierdzenia, że te zeszłotygodniowe mogły być realne i wiecie co????? W życiu tak się nie cieszyłam z NEGATYWNEGO testu!! Huuuuurra! To oznacza, że tamte testy faktycznie mogły oznaczać jakiś skok LH ( tzn, że hormony w miarę dobre pracują - chociażby ten jeden :) ). Nie łudzę się, że udało się coś w tym cyklu - bo tak naprawdę to pierwszy cykl, który jakoś sensownie obserwuję - ale w sumie coś mnie delikatnie pobolewa podbrzusze i bolą mnie piersi - może bolą to za dużo powiedziane, ale są jakieś takie ciężkie i nabrzmiałe. Ciągną mnie lekko po zewnętrznej.

Uspokoiłam się, że te pozytywne testy to nie jest wynik PCOS, ani torbieli - chociaż czy mój zaległy pęcherzyk to nie torbiel okaże się moze jutro na USG :)

P.S. Tak przy okazji - jak to jest z tymi testami owu w ciaży - gdybym dajmy na to w zeszłym tygodniu ucelowała w owulacje z przytulaniem - to czy test owu już nie powinien wyjść pozytywny? to całe krzyżowanie z bHCG itp? :) czy może to by było za wcześnie jeszcze? chyba za wcześnie - myśle, że owulacyjny wychodzi pozytywny w ciąży dopiero w 4-5 tygodniu - tak jak testy ciążowe...ale może się myle :)

Lecę robić sushi! :)

12 stycznia 2015, 13:50

Trzeci raz zaczynam pisać post :) No po prostu dziś Ovu mnie nie lubi :)

Wizyta u lekarza odbyta.

Zacznijmy od początku - lekarz przyjmuje w prywatnej przychodzi - możliwe są jednak wizyty z NFZ - to znana w mieście firma, która między innymi prowadzi prywatny szpital. Jeśli leczą z NFZ to korzystam z tego - HIGHLIFE a co mi tam! :)

Po wejściu do gabinetu ujrzałam starszego osobnika niż się spodziewałam - tak pi razy drzwi pięćdziesiątka na karku. Lekarz spokojny, zamknięty w sobie. Oziębły rzekłabym i małomówny. Gdy usłyszał, że miałam kiedyś cytologię trójkę - od razu zarządził pobranie cytologii (nie mówiłam, że robię co rok, bo dbam o siebie, bo jeszcze uznałby, że zrobimy następnym razem). Plus dla niego! Zrobił też USG. Drugiego plusa złapał - i to by było na tyle z tych plusów. Po USG, spisaniu wszystkiego Pan doktor:

- stwierdził, że przecież nieregularne miesiączki w niczym nie przeszkadzają :D - nie no oczywiście, że nie - owulacja może być, może jej nie być, a jej termin można wróżyć z fusów świeżo wypitej po okresie kawy :D

- stwierdził, że on nie widzi problemów u mnie i że jeśli uznam, że chcę się leczyć, to zaprasza mnie do specjalistów z ich oddziału leczenia niepłodności :D (OCZYWIŚCIE PRYWATNIE)

- jeszcze tylko dodam, że podczas całej wizyty nie zapytał który to dzień cyklu :D

Ale przejdźmy do USG - lekarz mi niepotrzebny już.

W prawym "jajku" spokój - zniknął pęcherzyk 30mm - uff zatem pewnie pękł, ale nie była to na pewno torbiel - najważniejsze.

W lewym "jajku" był dziś widoczny pęcherzyk 26mm - Pan doktor nie znając nawet dnia cyklu stwierdził, że on pewnie nie pękł w tym albo poprzednim cyklu - mój sąd jest taki, że nie pękł w tym, bo w poprzednim go nie było w ogóle - zatem pewnie owulki mimo pozytywnych testów tydzień temu nie było :) Ale nie ważne - trudno. Najważniejsze, że wiem na czym stoję - tj. pęcherzyki sobie rosną - co najwyżej nie pękają. Mam nadzieję, że wizyta u Pani doktor 28 stycznia wszystko wyjaśni i w końcu ktoś będzie wiedział, co ze mną począć :)

Endometrium w porównaniu do poprzedniego mam nieco węższe - było 8,8mm, jest 7mm. Trzon macicy większy o jakieś 10-15mm niż poprzednio - muszę wybadać jak to się ma do dni cyklu i jak się te wielkości zmieniają w czasie początków ciąży.

Tak sobie myślę, że jako taki ginekolog to i ja bym mogła pracować - siedzisz, przyjmujesz standardowe pacjentki, zadajesz 5 pytań, pobierasz cyto, robisz USG ( no luz tu by trzeba było się douczyć), wypisujesz receptę na anty...i po robocie :) w razie problemów odsyłasz do SPECJALISTÓW :D

13 stycznia 2015, 07:44

Po wczorajszym dniu - który w sumie nie był jakoś znacząco pobudzający emocje - nie mogłam zasnąć. To chyba przez to, że myślałam o tym USG. W sumie, po tym jak lekarz powiedział o niepękniętym pęcherzyku, nagle jak ręką odjął zniknęły mi wszystkie dziwne objawy - tj bolące piersi itp :) Chciałabym już dostać @ bo szkoda mi cyklu - oby nie był długi. Chyba jednak endometrium wskazuje na to, że jeszcze chwilę poczekam. No chyba, że lekarz pomylił się o mm lub dwa... :) Ostatnio @ dostałam dzień po tym, jak endo miało 7mm.

Czekam...@ przychodź! :) Byleś się wyrobiła do 28, bo wtedy kolejna ważna i mam nadzieję, sensowna wizyta u lekarza.

Ale zapowiada się senny dzień...w pracy jeszcze ciemno - siedzę przy lampce - cisza, nikogo nie ma...fajnie :) Oby szybko udało się dziś skończyć wszystko. Dziś o 14 jakieś zebranie, więc jest nadzieja :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 stycznia 2015, 07:46

13 stycznia 2015, 18:39


Udało mi się dziś odzyskać wyniki badań hormonów z przed 2 lat. Wówczas dla sprawdzenia pani doktor (bardzo fajna, rzetelna, ale niestety ciągnąca pieniądze niesamowicie) położyła mnie w CZMP. Zrobili mi komplet badań, które widzicie poniżej. W większości normy podane - tak naprawdę wszystko w normie...obraz USG przy okazji pokazał, że jest tendencja do obwodowego układania się powiększonych pęcherzyków...ale ani zawyżonego testosteronu, ani zatrzymanych miesiączek, ani owłosienia gdzie popadnie, ani innych czynników wskazujących z PCOS.



http://wrzucaj.net/images/2015/01/13/CAM02631.jpg

http://wrzucaj.net/images/2015/01/13/CAM02632.jpg

http://wrzucaj.net/images/2015/01/13/CAM02633.jpg



Ok. Ale tak czy inaczej na jakiej podstawie postawiona została taka diagnoza? :) Oni też wróżą z fusów? :)

http://wrzucaj.net/images/2015/01/13/CAM02632-2.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 stycznia 2015, 18:49

14 stycznia 2015, 10:07

Chyba jestem wiedźmą i wywołałam sobie okres :) Rano zauważyłam delikatne, brązowe jeszcze plamienie, takie wskazujące na to, że za dzień, dwa pojawi się @. Boli mnie brzuch delikatnie okresowo...No i piersi! Ałł :( Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to nowy rok zacznę z bardzo ładnym regularnym cyklem :) w końcu. Poprzedni 32 dni ten pewnie już poniżej 30tu :) Bardzo by mnie to cieszyło. Więcej szans na dzidzię :) I krótszy czas oczekiwania co miesiąc :)

14 stycznia 2015, 16:46

Testować, nie testować, testować, nie testować? Rozsądek podpowiada nie testować, bo co tu testować - na USG niepęknięty pęcherzyk (ja sobie wmawiam, że był może drugi, który pękł ;) ). Ale chyba ciekawość każe mi zatestować jutro rano - ot tak dla pewności. Plamienie delikatne mam dalej - w zasadzie to taki brązowawo-krwisty śluz - więc @ mówi "heloł!" :)

EDIT: ja chyba już wiem co jest grane...to brązowe plamienie, tudzież coś co wydaje mi się początkiem okresu - może to po prostu wynik pęknięcia pęcherzyka, który zalegał na USG w poniedziałek?

EDIT: po plamieniu ani śladu teraz wieczorem...ehhh ciekawi mnie to bardzo. Najbliższa wizyta 22ego u mojego pierwszego ginekologa...ale on nie robi na miejscu USG, więc znowu niczego się nie dowiem :(

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 stycznia 2015, 22:11

15 stycznia 2015, 07:46

Tak jak przewidywałam negatyw i ciąg dalszy delikatnego plamienia. Ehh skąd w nas ta dziwna nadzieja za każdym razem, gdy robi się test - nawet jak wszystkie gwiazdy wokoło wskazują na to, że II nie będzie :( Kobiety to jednak głupia płeć czasami... :)

Jak mi się chce spać...

Edit z godz. 14:45

Wróciłam do domu i tak mi się chce spać, że najchętniej przytuliłabym się do poduszki - ale wówczas nie zasnę wieczorem. Wczoraj zwiedzałam sypialnie do północy. Nawet mały drink nie pomógł. W piekarniku piecze mi się terina marchewkowa, więc tym bardziej nie mogę iść spać, bo pewnie nie usłyszałabym minutnika i po robocie :) Może zatem kawa?? Przypomniało mi się, że gdzieś w zanadrzu mam jakiś likier bananowy (dodatek do kawy), który przywiozła mi przyjaciółka...hmmm chyba z Kuby. Może czas go przetestować?

Ten mój okres mógłby się już nie wygłupiać i nie czaić się za rogiem. Spieszy mi się - jeśli już ma nadejść no to na co czeka! 22 wizyta u ginka, więc przydałoby się być już po :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 stycznia 2015, 14:49

17 stycznia 2015, 16:20

Kolejny dzień czekam...na @...od środy lekkie plamienia i nic...dziś już w zasadzie cisza...nie wiem czy traktować to jak odbyty okres...czy czekać dalej :( W sumie może te plamienia to wynik badania USG? Może pękł mi tej przerośnięty pęcherzyk z lewego jajnika? Może po prostu na @ muszę jeszcze chwilę poczekać?

Chociaż piersi jak melony i bolą lekko...brzuszek też pobolewa...@ gdzie jesteś?? :(

19 stycznia 2015, 07:58

Zapowiada się piękny, słoneczny poranek...chociaż słońce jeszcze nie wzeszło. Zaczynam dzień od kawy. Dziwną miałam noc. Nie mogłam długo zasnąć, a na koniec śniły mi się dwie ciekawe rzeczy:

-pokazywałam swojego mężowi śliczny wózek, który składał się totalnie płasko i zajmował mało miejsca w bagażniku
-zrobiłam test ciążowy (wieczorem myślałam, czy go dziś rano nie zrobić)) - a na teście piękne dwie krechy :) no chociaż we śnie!! HEHE

Wstałam niewyspana. Testu nie zrobiłam, bo znacząco pobolewa mnie już podbrzusze i to chyba początek @. Jakoś zawsze po "wariacjach" z mężem zaczyna mi się @ - już się śmieje, że jest szamanem i wywołuje okres :)

Ale jeszcze poczekam z oznaczeniem na Ovu - miło się patrzy na 97% szans na pozytywny test :)

19 stycznia 2015, 13:10

Dziś pierwszy dzień nowego cyklu. Pierwszy, w którym będę mierzyć temperaturę i bardziej się obserwować :) Mam nadzieję, że poznam się w końcu na tyle, że mniej więcej będę wiedziała co się dzieje.

Myślałam dziś sobie o tym co by było gdyby...i wyszło mi, że w każdym cyklu (no prawie każdym) potencjalna fasoleczka byłaby prezentem z jakiejś okazji :) I tak:

-styczeń - już po ptakach :) - dzień Babci i Dziadka (no ale trudno - już nie dostaną prezentu)
-luty - urodziny i imieniny mojego taty :)
-marzec - urodziny męża
-kwiecień - moje urodziny, urodziny teściowej
-maj - dzień matki :)
-czerwiec - ... hmm tu jeszcze nic nie wymyśliłam
-lipiec - nasza rocznica ślubu
-sierpień - moje imieniny
-wrzesień - imieniny mojego męża
-październik - imieniny mojej mamy
-listopad - urodziny mojej mamy
-grudzień - ŚWIĘTA!! wcześniej imieniny teściowej

No to teraz można obstawiać kto dostanie prezent :) Pominęłam teścia, bo nie do końca pamiętam co kiedy obchodzi :) dopiszę jak sobie przypomnę ;)

19 stycznia 2015, 13:35

Jak mój tydzień ma nie zacząć się wspaniale skoro dostaję paczkę z ziołami o. Sroki, femifertilem i Castagnusem, z dołączoną w środku karteczką:

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/4c6142274a63.jpg

W takich momentach odzyskuję wiarę w ludzi :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 stycznia 2015, 13:38

19 stycznia 2015, 19:34

Przed chwilą obejrzałam na VOD serial Odyseja życia (trochę zamierzchłe czasy, bo 2005 rok), ale na koniec po narodzinach spłakałam się jak głupia :)

21 stycznia 2015, 10:29

Straszne nudy w tej pierwszej połowie cyklu...taki pusty wykres, po lewej informacje niedostępne...no nuda!! :) Podobają mi się te punkty na Ovu i % szans - strasznie to poprawia humor w drugiej części cyklu. Teraz czuję, że mogłabym zasnąć i poczekać do 10-12 dni cyklu, żeby w końcu zaczęło się coś dziać.

Zastanawia mnie fakt dość krótkiej @ w tym miesiącu - w sumie wyszło, że miałam 5 dni plamienia i 3 dni @. Muszę o to spytać lekarza. Muszę zapytać też o Castagnusa i zioła o. Sroki - choć tak naprawdę zaczęłam brać regularnie - mam nadzieję, że powie, że w niczym to nie przeszkadza...

Jak mi się dziś chce spać ... oczy na zapałkach! Pogoda za oknem jesienna. Nie mogę doczekać się wiosny. Słońca!!

22 stycznia 2015, 08:12

Dziś kolejna wizyta u mojego ginekologa (kto wie, czy nie ostatnia). Zastanawiam się jak to jest - czy NFZ w jakikolwiek sposób może odmówić leczenia podejrzeń niepłodności? czy lekarz powinien zrobić wszystko co może - łącznie z próbą zorganizowania (logistycznie -bo USG robi ktoś inny) monitorowania cyklu na USG? Czy jeśli stwierdzi, że on nie da rady to może odsyłać z kwitkiem w myśl "radź sobie człowieku sam"? Wydaje mi się, że tak u nas jest. Wolę w sumie, żeby powiedział mi to wprost niż leczył mnie nieudolnie, przez kolejne miesiące nie umiejąc ocenić sytuacji i problemu.

Ale póki co mam do niego kilka pytań:

1) o plamienia przed miesiączką i fakt jak wtedy określić początek @ (tu fajną podpowiedź dało OF - @ zaczyna się wtedy, kiedy nie jesteśmy w stanie funkcjonować bez podpaski)
2) jak wpływa oddanie krwi na owulację, cykl
3) co sądzi o ziołach, które sobie aplikuję

Wizyta o 10.

Wczoraj podjęłam ważną decyzję. Zgłosiłam się do bazy DKMS. Już dawno miałam to zrobić. Chciałabym móc komuś pomóc. Mieć świadomość, że zrobiłam w życiu coś dobrego. Czekam na pakiet rejestracyjny. A potem na telefon...który może zadzwoni? może nie zadzwoni... Ehhh u nas tak mało wykonuje się przeszczepów szpiku. W Niemczech są to miliony...u nas tysiące :( Szkoda. Ludzie się boją. Kampanie nie zachęcają. A chorzy tracą nadzieję.

W przyszłym tygodniu idę oddać krew. Przy okazji dowiem się o swojej grupie krwi, której do dziś nie znam.

A Wy oddajecie krew? Myślałyście o zarejestrowaniu się w bazie dawców komórek macierzystych?

22 stycznia 2015, 11:55

No i po wizycie. I wiecie co - nie wiem czy śmiać się czy płakać :) Bo zwyczajnie ręce opadają. Analizując sytuację z dziś stwierdzam, że lekarze przyjmujący z NFZ, po prostu olewają tę część swojej pracy, żeby tylko się nie narobić i przepchnąć pacjentkę, albo zmusić ja do leczenia prywatnie. Nie było tu takiej presji absolutnie - ale nie było też chęci wsparcia i leczenia.

Lekarz jak zwykle nie kojarzył o co chodzi w moim przypadku i znowu zadał pytanie "w czym jest tu problem"? To jest przykre - ja rozumiem, że on może mieć milion pacjentek, ale skoro jestem u niego już 4ty raz w ciągu 3 miesięcy to chyba coś powinien kojarzyć. Znowu to ja musiałam opowiedzieć "historię choroby", bo on chyba w karcie nawet dokładnie nie zapisał sobie. Przyznał, że to, ze 2x był niepęknięty pęcherzyk to nic nie znaczy, bo ten w grudniu musiał pęknąć - nie było go widać na USG w styczniu, to potwierdza według niego, że pękł. (I chyba w nosie z tym, że pękł pewnie już w dniu okresu albo zwyczajnie wchłonął się z okresem - on chyba tu nie widzi problemu). Fakt, że w 24 dc teraz też był pęcherzyk 24mm również dla niego nic nie znaczy.

Po chwili zastanowienia powiedział, że może mi zapisać progesteron (Duphaston) - że to w niczym nie przeszkodzi i że mam go brać od 15 dc przez 10 dni. Ot taka szybka diagnoza (chyba laboratorium ma w oku!).

Oczywiście nie planuję kupować i niczego brać przed wizytą u nowej pani doktor w przyszłą środę. Mam nadzieję, że ona jakoś bardziej przyjrzy się sytuacji i nie będzie w ślepo przepisywać niczego.

Zapytałam o plamienia - lekarz stwierdził, że to tylko potwierdza niski poziom progesteronu w drugiej fazie cyklu.

Co do ziół i castagnusa nie chciał się wypowiadać, bo nie ma w tym żadnych doświadczeń, ale uznał, że nie powinno to zaszkodzić.


Byle do przyszłej środy...:)
1 2 3 4 5 ››