X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Ciągle w oczekiwaniu - ?
Dodaj do ulubionych
‹‹ 3 4 5 6 7

25 lipca 2022, 10:26

5+5,

pęcherzyk ma już troszkę ponad 10mm.
Nadal mamy pęcherzyk żółtkowy.
I mimo kiepskiego sprzętu Pani dr udało się dojrzeć 1 mm zarodeczka.

Dostałam też skierowanie na całą stertę badań pierwszego trymestru.
Nadal nie wierzę, że to się dzieje.

01e7005da443.jpg

W poniedziałek, 6+5 widzimy się znowu. Mam nadzieję, że już z pięknie bijącym serduszkiem.

1 sierpnia 2022, 10:11

6+5 / 6+3 - wg USG

290bd3ca3fe0.jpg

Mamy 0,63 cm bobka, z pięknie bijącym serduszkiem. 😭😭😭❤️❤️❤️ Jesteśmy okrutnie wzruszeni.

I absolutnie nadal nie wierzę w całą sytuację 🥺🥺🥺

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 sierpnia 2022, 10:20

6 sierpnia 2022, 21:51

7+3

Minął dokładnie miesiąc od czasu gdy zrobiłam pierwszy pozytywny test w życiu.
Nadal nie wierzę w to, że mnie to spotkało, że możemy w raz z mężem to wszystko przeżywać.
Boję się okrutnie, bo za długo już siedziałam w niepłodności. Wiem, że każdego dnia serduszko może przestać bić.
Jednak mam nadzieję, że ono nadal bije, że wciąż tam jest i pięknie się rozwija.

Kolejne usg w czwartek.


11 sierpnia 2022, 19:43

Byłam dzisiaj na USG na NFZ.
Wg OM 8+1, wg USG prywatnego powinno być 7+6, a dzisiaj....

7+1 - jak to usłyszałam to zamarłam. Bobek wg tego USG miał ok 11 mm.
Z dobrych wieści serduszko pikało 159 razy na minutę - przez chwilę dr mi puściła (wewnętrznie byłam zła, bo nie powinna chyba tak wcześnie..., ale z drugiej strony to najpiękniejsze co słyszałam w życiu)
Mówiłam jej, że ta owulacja nie mogła być aż tydzień później, no bo co, beta wyszłaby pozytywna 3 dni po owulacji?
No dajcie spokój.
Generalnie zmierzyła naszego bobka w dwie sekundy - więc mam nadzieję że to słaby sprzęt i niedokładny pomiar...

Nie chodzi mi o porównywanie - gdyby to był dzień, czy dwa różnicy to bym olała, ale 5 dni wg poprzedniego usg, a cały tydzień wg OM, na tym etapie?
Tak się spłakałam, tak się boję, że zaraz nam to szczęście ktoś zabierze.

Wiem, że niektórym z Was też się to zdarzyło i wszystko było dobrze.
Nie wiem, czy jakby dzieciaczek się źle rozwijał, to serduszko biłoby aż tak książkowo?

Wstawiam zdjęcie USG:

d56f6663ac85.jpg


Nie jestem gotowa na to, żeby Cię stracić. Proszę maluszku, rozwijaj się pięknie 🙏🙏🙏

15 sierpnia 2022, 16:50

Wróciliśmy z weekendu poza miastem, teraz przetrwać tylko jutrzejszy dzień i połowę kolejnego.
Boję się okrutnie.
Oczywiście, że jeśli ta różnica OM/USG od początku była by taka to bym absolutnie się nie przejmowała.
Jednak USG serduszkowe wskazało bobka 6+3 (różnica z OM, była wtedy 2 dni) - 0,63 cm. A USG 10 dni później 7+1 - 1,06 cm - i o to tu chodzi :(.
Bobek powinien mieć wtedy ok 1,6 cm czyli 5 mm więcej, zakładając że rośnie 1mm na dobę...
Nie wiem czy błąd pomiaru może być aż taki duży. W sercu mam nadzieję na to, że po prostu to gorszy sprzęt, inny lekarz.
Pociesza mnie rozwój bobka gołym okiem, że z kropki stał się bobkiem z wyraźną główką i "nóżkami", cieszę się że serduszko biło pięknie... No ale z drugiej strony wiadomo.

W środę widzimy się z panem dr, tym co robił nam pozostałe USG, więc mam nadzieję że wszystko będzie już jasne.
Teraz niestety ciężko się cieszyć.

Jeżeli chodzi o objawy ciążowe, to raz są, raz ich nie ma - ale tak było od samego początku, więc to nie jest dla mnie wyznacznik...

No ale psychicznie jest bardzo kiepsko.

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 sierpnia 2022, 17:12

17 sierpnia 2022, 18:58

9+0
wg USG 8+4 (różnica według pierwszego USG to TYLKO jeden dzień) - czyli żadna.
Bobek ma troszkę ponad 2 cm.
Także nagle dzieć w 6 dni urósł 1 cm. Te pomiary na NFZ to o kant tyłka - tylko przysporzyły nam stresu.
Serduszko puka, wszystko jest w porzadku.
Za tydzień w czwartek zakładamy kartę ciąży, a w sobotę jadę zrobić krzywą (z racji IO, mam zrobić już teraz)

A nasz bobek wygląda jak mały MIŚ, z rączkami i nóżkami.

cef989b08aa8.jpg

Dziękuję Wam za wsparcie, jesteście nieocenione.

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 sierpnia 2022, 19:56

25 sierpnia 2022, 21:05

Nasze najpiękniejsze serduszko zgasło 8+5, dzień po poprzednim badaniu.

1 września 2022, 22:08

Nie wiem co mam napisać, ale nie chcę zostawiać Was bez wieści.
To chyba najtrudniejsze dni w moim życiu, tydzień temu dowiedzieliśmy się, że jednak te cuda są nie dla nas.
Cały czas jesteśmy z mężem oboje na zwolnieniu, razem w domu - i boję się chwili jak zostanę sama, boję się powrotu do pracy. Jednak wiem, że nie chcę zadręczać się całymi dniami...

W zeszły piątek rano zgłosiłam się do szpitala - nie wiem, czy to znajomości, czy tak to tam wygląda - ale wszystko odbyło się bardzo godnie.
Przede wszystkim dostałam wybór - zabieg, albo indukcja poronienia. Dostaliśmy z mężem czas na rozmowę, nikt nas nie oceniał i nie poganiał. Wszyscy byli bardzo empatyczni i mili, bardzo wyrozumiali. Wybraliśmy zabieg. Wiem, że wiele z Was pomyśli: ale jak to, bez tabletek? Wyszliśmy z założenia że robi się miliony takich zabiegów na świecie, a kobiety wychodzą z tego całe i mają potem zdrowe dzieci - niezależnie od tego, czy rozwarcie w szyjce pojawi się po tabletkach, czy mechanicznie do niego doprowadzą. Uważam, że to że stało się to szybko, że wróciłam z mężem do domu kilka godzin później, psychicznie mnie uratowało.

W szpitalu byliśmy ok 9, ok 11 dostałam pojedynczy pokój - tzw. pokój pożegnań sfinansowany przez Fundację Ernesta i Fundację Gajusz. I tak to powinno wyglądać wszędzie. Nie słyszałam płaczących dzieci, rodzących kobiet, łez radości. Ok 12 zabrali mnie na zabieg, a ok 12.30 pisałam do męża, że już po wszystkim. Fizycznie oczywiście. O 16 mąż odebrał mnie ze szpitala i wróciliśmy do domu. I uważam, że to najlepsza decyzja jaką mogliśmy podjąć. Nie wyobrażam sobie, ze mogłabym ronić cały weekend w szpitalu, sama, w bólach. Nie zniosłabym tego psychicznie, a i tak pewnie zabieg byłby koniec końców potrzebny. Podziwiam każdą z Was, która wybrała tą 'naturalną' drogę - ja wiem, że nie dałabym rady.

A teraz, jest bardzo pusto. Są momenty, w których wszystko jest ok, ale przychodzą też te złe chwile - pełne łez i smutku. Poziom niesprawiedliwości na tym świecie mnie przeraża. Nie mogę pogodzić się z tym, że tyle złego nas spotyka. Jesteśmy dobrymi ludźmi, przysięgam.

Fizycznie jest już lepiej, prawie już nie plamię. Było kilka takich momentów, że byłam przerażona - kilka razy wyleciały ze mnie skrzepy i tkanki, ale już jest dobrze.

Co do badań materiału poronnego. Do ostatniej chwili się zastanawialiśmy, ale podjęliśmy decyzję, żeby tego nie robić. Stwierdziliśmy, że zbadamy siebie pod względem genetycznym - i to da nam taką samą odpowiedź. Czy to była wada losowa, czy np. z naszymi kariotypami jest coś nie tak. Mamy jakaś wstępną listę badań - którą zajmiemy się jak dojdziemy do siebie.

Kiedy dojdziemy do siebie?
Nie wiem.
Wiem, że decyzja o zabiegu, o tym, że wszystko zadziało się szybko, bez bólu fizycznego, bez ronienia w szpitalu, to najlepsza decyzja jaką mogliśmy podjąć.

No a psychicznie wiadomo jak jest - nie mam słów, żeby opisać nasz ból, niezrozumienie tego świata, tą wielką niesprawiedliwość jaka nas spotkała. W głębi serca mocno wierzymy, że jeszcze czeka na nas coś dobrego, że będziemy kiedyś rodzicami. Najlepszymi na świecie.

A teraz musimy przeżyć żałobę.
Najważniejsze, że mamy siebie.

Dziękujemy Wam za wsparcie. Mówiłam to wiele razy, ale powiem jeszcze raz. Wasze wsparcie jest nieocenione.

23 września 2022, 21:12

Piszę i dla tych, co wiem, że czekają na wieści, ale także dla siebie - żeby kiedyś tu wrócić, jak kiedyś się uda. Żeby pamiętać, co przeżyłam.

Miesiąc,
minął miesiąc.

Byliśmy na kontroli. Wszystko wygląda tak jakby zabiegu nie było.
Nie ma ani śladu na szyjce. To ogromna ulga. Bardzo bałam się, że zabieg bez tabletek coś popsuje. Nie wybaczyłabym sobie tego, gdybym stało się to przez mój wybór.
W macicy wszystko wygląda dobrze. Endometrium piękne, jednorodne, 10 mm. Na lewym jajniku wczoraj był pęcherzyk 17mm. Jajniki podjęły prace - to daje dobre prognozy na przyszłość.
Od naszego dr mamy zielone światło - uważa on bowiem, że nie ma jasnych badań, które nakazywały czekać 3 miesiące, szczególnie, że nie widać, jakby była jakakolwiek ingerencja.
Dostaliśmy też w zaleceniach heparynę, od pozytywnego testu.

My jednak nie jesteśmy gotowi, ale spadła na nas ogromna ulga i powiew nadziei. Tą wizytą zakończyliśmy ten etap. Wiadomo, że to wraca, w najmniej odpowiednich momentach. Ale ruszamy dalej.

Czekamy na wyniki kariotypów - jeśli będą prawidłowe, wrócimy do starań. Taki jest plan.

Mam nadzieję, że kiedyś się doczekamy, że spotka nas ta radość jaką jest posiadanie potomstwa.
Oboje mamy nadzieję.
Czy wierzymy? Po tym wszystkim ciężko jest uwierzyć, ale już wiemy, że nie trzeba.

20 października 2022, 12:26

Wyniki kariotypów prawidłowe.
Fragmentacja dna plemnika - wzorowa.

Wracamy do starań.

4 grudnia 2022, 12:35

10 dpo.

Proszę o wielkie kciuki.
1.12 - 7 dpo - progesteron 14,00
Wczoraj 03.12 - 9 dpo, kreseczka na facelle - progesteron 21,60, beta HCG - 9,21...

Szok, niedowierzanie. Drugi cykl starań po poronieniu. To obłęd, człowiek stara się 3 lata, nieudane IVF i nagle. Praktycznie ciąża po ciąży...

Dzisiaj - test ściemniał, ale delikatnie, dużo mniej niż w lipcu - nie ma spektakularnej różnicy.
No ale jest tu i teraz.
Powtórzę jutro betę, choć miałam tego nie robić - ale muszę uspokoić głowę.
Zastrzyk z heparyny zrobiony.

Proszę, zostań z nami.
🙏🙏🙏

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 grudnia 2022, 13:40

5 grudnia 2022, 17:45

11 dpo,

Progesteron: 27,90
Beta HCG - 53,70 - przyrost 488%.

Proszę, zostań z nami.
🙏🙏🙏

Dziękuję za każdą dobrą myśl.

7 grudnia 2022, 16:32

Dziewczyny, dziękuję za każde miłe słowo. Że pamiętacie o mnie, że trzymacie kciuki. To bardzo budujące.
Póki co beta rośnie pięknie. Ale wtedy też tak było. Bardzo się boję.
13 dpo,

Beta HCG - 148 - przyrost 184,9%

Od wczoraj też przy podcieraniu pojawiają się pojedyncze glutki w brązowym kolorze. Takie "strzępki". Myślę że to implantacyjne. Na bieliźnie nic nie zostaje. No a dodatkowo jutro termin @.
Mimo wszystko wzięłam dupka 2x1.

Proszę, zostań z nami.
🙏🙏🙏

9 grudnia 2022, 21:19

15 dpo.
Progesteron 39,10
Beta HCG - 492,0 - przyrost 191,2%

Brak mi słów.
Proszę, zostań z nami.
🙏🙏🙏

13 grudnia 2022, 17:08

19 dpo,

Beta HCG - 2625 - przyrost 144,3 %

W czwartek pierwsza wizyta - pęcherzykowa, to będzie 5+0.
Tak bardzo chciałabym zasnąć i obudzić się w drugiej połowie stycznia.
Tak bardzo się boję, a jednocześnie jestem tak wdzięczna za ten cud, za tą szansę, za to że pojawiła się ona tak szybko.
Jestem też wdzięczna za to, że te święta, ten grudzień, mają szanse nie być tak smutne jak mogłyby być. Że jednak w naszych sercach tli się ta nadzieja w to, że tym razem się uda.

Proszę, zostań z nami.
🙏🙏🙏

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 grudnia 2022, 17:47

15 grudnia 2022, 19:46

5+0

W macicy pęcherzyk ciążowy 9mm.
Widać też żółtkowy, zalążek ale nie ma wątpliwości.
Na usg widać niestety jakiś malutki naciek/płyn - być może od tego plamiłam na początku. Ale mam brać duphaston i się nie przejmować, bo to maleństwo.

Niestety wczoraj zdarzyła się okrutna sytuacja. Pies pociągnął mnie na dworze do innego psa, wyrżnęłam do tyłu na samym środku osiedlowego skrzyżowania. Przywaliłam tyłkiem, plecami i rąbnęłam głową o lód. Matko - ile paniki, ile strachu...
Nie miałam na szczęście zawrotów głowy, mdłości, zaburzeń ruchu czy widzenia... Dzisiaj boli mnie cała szyja, kark, mięśnie brzucha - wszystko pewnie ponapinałam.
Nie mogłam się uspokoić bo raz, że zrobiłam coś kropkowi, dwa że coś mi się stanie z głową, a przecież nie pojadę na tomografię... I trzy, tak okrzyczałam psa, taka byłam dla niego okrutna, że nie mogłam sobie wybaczyć. Oczywiście go nie uderzyłam, ale jednak zareagowałam bardzo emocjonalnie...
No a hormony dodatkowo zrobiły swoje.

Mam nadzieję, że nie będzie miało to wpływu na kropka - dla uspokojenia głowy zrobiłam jeszcze jedną betę dzisiaj.

Kolejna wizyta 27 grudnia, w moje urodziny.
Mam nadzieję, że serduszko będzie pięknie pikać.

Proszę, zostań z nami.
🙏🙏🙏

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 grudnia 2022, 19:50

16 grudnia 2022, 13:29

Dziękuję kochane za troskę.
Czuję się dzisiaj lepiej - nawet szyja mniej boli. Oczywiście cały czas się obserwuje i będę reagować jakby coś się działo.
Ale psychicznie to oczywiście dno i wodorosty.
Żałuję że zrobiłam tą betę. Chciałam się uspokoić a tylko się zmartwiłam - i tak, wiem, że ona zwalnia na tym etapie, jestem tego świadoma. No ale mojej głowie nie przetłumaczysz.

5325 - przyrost 85,4% - i tak, też wiem, że to tylko 48h, a poprzednio jednak to była średnia z 96h. No ale wiecie.
Wolałabym, żeby nadal było magiczne 100%, mimo tego, że obraz USG wyglądał wczoraj na dużo więcej niż 5+0.

Jakoś muszę przeżyć ten czas i już. No nic nie poradzę.

22 grudnia 2022, 17:13

6+0

Kropku, czy nadal tam jesteś?
Następna wizyta we wtorek po świętach.
Miałam iść jutro na randomowe usg, ale zdygałam. Stwierdziłam, że jeśli coś jest nie tak to i tak nic nie zrobię z tym przez święta. Więc może żyć lepiej w "błogiej" nieświadomości.
Oczywiście nic nie jest błogie, bo głowa pracuje, wyczekuje, wymyśla...

Boję się że po prostu nie odetchnę. No ale jak ma tak być, to niech tak będzie.
Proszę, zostań z nami.
🙏🙏🙏

24 grudnia 2022, 11:54

6+2
Wigilia.
Czuję, że jestem jedną nogą po jednej stronie, a drugą po drugiej.
Serce mi się łamie na myśl o każdej z Was, która walczy i przeżywa trudy tych świąt.

Dla nas są to święta zarówno i pełne strachu i ogromnej nadziei.
Wiem, że jestem w nieporównywalnie lepszej sytuacji niż staraczki, które tych dwóch kresek w tym czasie nie ujrzały.
No ale jest bardzo trudno, mimo wszystko.

Życzę Wam spokoju ducha - oby kolejne święta były po prostu... łatwiejsze.

A Ty kropeczku,
Proszę, zostań z nami.
🙏🙏🙏

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 grudnia 2022, 11:54

27 grudnia 2022, 12:11

6+5

Słodko gorzki ten dzień.
Serduszko puka, ale zarodek ma tylko 5 mm i wyszedł 6+1...
Jak dla mnie nie wygląda to dobrze - owulacji na pewno nie miałam później, betę robiłam już 9 dpo no i starań później nie było.
Także znowu dużo łez i czekanie - poprzednio chociaż na tym etapie było ok, a teraz już pod górkę.
Czemu nie może być idealnie?
Czy znowu czeka mnie strata?

I tak o, zdmuchnę świeczkę dzisiaj - lat 29.
a miały to być piękne urodziny.
‹‹ 3 4 5 6 7