Słodko gorzki ten dzień.
Serduszko puka, ale zarodek ma tylko 5 mm i wyszedł 6+1...
Jak dla mnie nie wygląda to dobrze - owulacji na pewno nie miałam później, betę robiłam już 9 dpo no i starań później nie było.
Także znowu dużo łez i czekanie - poprzednio chociaż na tym etapie było ok, a teraz już pod górkę.
Czemu nie może być idealnie?
Czy znowu czeka mnie strata?
I tak o, zdmuchnę świeczkę dzisiaj - lat 29.
a miały to być piękne urodziny.
Byłam na jeszcze jednym USG.
5,5mm - 6+2 - Serduszko nadal bije, ale nie wiem ile.
0,5 mm to żaden wzrost patrząc na to że powinien rosnąć 1 mm na dobę. No ale już pomijając różnicę sprzętu - różnica między terminem z owulacji a terminem usg się powiększa.
Nie ma opcji późniejszej owulacji - także nie ma co się pocieszać.
Teraz tylko czekać aż nasze drugie serduszko zgaśnie.
Szykuje się najsmutniejsze wejście w Nowy Rok, jakie tylko mogło być.
Nadal nie wiem czy to odpowiednia chwila.
To był ciężki marzec - termin porodu, którego nie było, oczekiwanie na wyniki, na wizyty, na "powrót do gry"...
Wszystko przełożyło się na ogromne problemy ze snem. Ale już jest... lepiej.
Dzień przed łyżeczkowaniem złapaliśmy wizytę do Paśnika - choć nadal jestem turbo sceptyczna, co do jego osoby - no ale zostało tylko to.
Zlecił nam allo, cross match, kiry i imk.
Pierwsze przyszły Kiry - dramat, niby BX ale z obecnych "tych dobrych" tylko 2DSD2 i 2DSD4 (del-22bp). Także nawet nie wiem, czy ten drugi się liczy. Pomyślałam - ok, to może być przyczyna, dostanę na pewno accofil.
Cross match - 14%, uf - nie jestem uczulona ma męża.
Allo - 29,9% - nie będę miała szczepień - na co i tak bym się nie zgodziła.
IMK - turbo wysoka odporność i wysokie komórki NK.
I 7 kwietnia byliśmy znowu u Paśnika - Uważa, że skoro ciąże naturalne były, że jeśli zatrzymywały się one później, że jak pojawiało sie serduszko to to nie wina Kirów.
Allo i cross, wiadomo super.
IMK - no bardzo silny organizm, ale patrząc na resztę wyników i całkiem negatywne ANA to organizm nie jest autoagresywny.
Ok. Myślałam po tych wynikach, że pewnie czeka mnie immunosupresja - której też nie do końca chciałam.
Ostatecznie dostałam tylko, encorton 10 mg od... pozytywnego testu. Plus wiadomo acard i heparyna - ale to ze względu na wcześniejsze straty. Paśnik uważa, ze allo teraz jest tak super, że ciąża powinna się utrzymać. I prawdopodobnie przy po poprzednich jeszcze dobre nie było i to powodowało straty.
Z jednej strony brak accofilu mnie martwi, z drugiej cieszę się, że nie poleciał schematem i patrzył na całość wyników i naszej historii.
Wyszliśmy z gabinetu - szczęśliwi. Pierwszy raz od tych kilku miesięcy zaświeciło słońce. Docent był dobrej myśli.
Szczęście nie trwało długo, bo tego samego dnia robiłam krzywą cukrową i insulinową - no i IO pełną gębą, insulina w kosmosie No ale dość szybko przepracowałam sytuacje, w piątek umówiłam się już do endo i mam nadzieję, że po prostu zwiększy mi dawkę mety i szybko się to wszystko ureguluje, no i że nie wpłynie na ponowne zajście w ciąże.
A jeśli o zajście chodzi, to Paśnik kazał nam się starać - natychmiast.
Więc rozpoczęliśmy starania, chociaż myślę że w dniu wizyty byliśmy już dzień po owulacji, ale jest szansa że ta ovu właśnie wtedy była. A, bo kolejna ciekawa rzecz - nadal mam owulacje, ba! Ostatni cykl z inozytolem trwał książkowe 28 dni. Mimo tej kosmicznej insuliny (o kosmosie mówię w kontekście insuliny po 1 i 2h, bo ta na czczo to jeszcze jak Cię mogę, chociaż HOMA wynosi równe 2,5)
No i tak, zaczynamy starania - choć bardzo się boję.
Przykro mi, że już nigdy nie będzie mi dane poczuć tej radości z tego pozytywnego testu, że będzie mi tylko towarzyszył strach i czekanie.
Z drugiej strony jestem dobrej myśli, że szybko w tą ciążę uda się zajść.
W czwartek też idę do mojego gina, porozmawiać z nim o stymulacji - co by zwiększyć szanse i mieć pewność. Paśnik też sugerował cykle stymulowane. No zobaczymy.
Choć nadal starsznie mi przykro, że nie dane nam jest zaznać spokojnych i szczęśliwych świąt - kto wie, może te kolejne będą już szczęśliwsze.
Strasznie kocham mojego męża, nie wiem, co bym bez niego zrobiła.
Ściskam Was mocno i trzymam kciuki za każdą z Was.
I ja poproszę troszkę dobrych myśli w naszą stronę.
Czekałam na ten moment, w którym wyjdzie u nas trochę słońca.
W czwartek byłam u gina - 20 dc, pęcherzyk 22mm - wieczorem na 99% była owulka, a że dostaliśmy totalne zielone światło do starań - także starania były.
W piątek byłam u nowego endo - zwiększył mi metę do 2x750 xr, dał recepty na 12 miesięcy + zalecenia na kartce, że rekomenduje branie metforminy przez CAŁĄ ciążę, krzywą w I trymestrze, oraz wiadomo kazał też zrobić TSH. Generalnie według niego wyniki nie były aż tak tragiczne i jest dobrej myśli Bardzo miło, że są tacy lekarze, co nie naciągają. Dzięki temu zyskał stałą pacjentkę - a ja wyszłam z gabinetu zadowolona.
Wczoraj, sprzedałam swoją suknię ślubną! - Pierwsza Pani która przyszła ją mierzyć (a wystawiona od 2 lat!), no i dla niej to też była pierwsza mierzona suknia. Dodatkowy zastrzyk gotówki + po prostu szczęście, że tak piękna suknia zyskała nową właścicielkę. Chociaż przyznam, że miałam w ostatnim momencie chwilę zawahania!
Jestem dobrej myśli, afirmuję się pozytywnie, wierzę w to, że się uda.
Oby to słońce nad nami świeciło jak najdłużej!
Minus taki, że chyba mnie łapie zapalenie pęcherza - łyknęłam już urosept i mam nadzieję że za chwilkę nie będzie sprawy.
Dziękuję za wiarę i dobre myśli - wiem, że mają one ogromne znaczenie i docierają do nas ze zdwojoną siłą
Aż wzrusza mnie to, że w końcu pojawiła się ta nadzieja.
jest ciężko.
jest bardzo smutno.
dawno się tak nie czułam i nie wiem, co ja sobie myślałam.
Hormony robią swoje.
Oby tylko to wszystko znowu nie trwało latami - a o to, co będzie jak już się uda, to będę martwić się później.
🍀 Nie nastawiaj się na najgorsze. Kropek potrzebuje dużo Twojego spokoju, żeby spokojnie się rozwijać.
Mój mały też był na początku cały czas do tyłu i też właśnie była to różnica nawet 3 dni a jak widać wszystko dobrze wyszło. U Ciebie też na pewno tak będzie ! Przy tak maleńkim kropeczku to może być błąd pomiaru a każdy mm robi tutaj różnicę w wyliczeniu tc. A z okazji urodzin wszystkiego najlepszego 😘🙂
Ja byłam na wizycie w 6t2d a zarodek wyszedł na 5t5d. Do prenatalnych nadrobiła te 3 dni, to są milimetry i nawet lekki ruch ręką lekarza już daje inny wynik. Wszystko na pewno będzie dobrze ❤️ Kiedy masz kolejne usg?
Nie zadreczaj się na początku te pomiary są ciężkie do uchwycenia mi do pierwszych prenatalnych też wychodziło że maluch jest do tyłu a później nadgonila i była tydzień do przodu ... najważniejsze że serducho bije ❤️🍀 Wszystkiego najlepszego 🎉🎉🎉
Hej! głowa do góry. 4 dni to nie jest żadne mega opóźnienie, to równie dobrze może być błąd pomiarów, 0,5 mm źle zmierzony i już nie zgadza się z mniem owulacji. Poza tym, okej wiesz może wiesz kiedy miałas owulacje. A wiesz, kiedy doszło do implantacji, co do dnia? Nie wiesz, więc przestań się stresować, ciesz się i świętuj.
Żadne z moich dzieci nie szło od początku tak samo...różnica potrafiła być nawet tydzień. Wystarczy że lekarzowi ręka się delikatnie pomsknie i już będzie różnica. Jeśli serduszko bije prawidłowym rytmem to wszystko jest ok.
Lilou, tak jak dziewczyny piszą... to są milimetry. Trzymaj się dzielnie bo Twój kropek ma się dobrze 😘🍀
Lilou, bądź Kochana dobrej myśli. ❤
Lilou bądź dobrej myśli. U mnie też przy pierwszym badaniu bylo kilka dni w plecy. Tutaj jak piszą dziewczyny każdy mm ma znaczenie. Lekarze nie wiedzą,że my wszystko analizujemy i jakie znaczenie ma dla nas ta dokładność.