Może faktycznie i mi jest dane troszku dłużej poczekać?
Byleby kiedyś się udało!
Wyników ani wczoraj nie było, ani dzisiaj nie ma! Laboratorium drugi raz zgubiło wyniki, materiał (sami nie wiedzą - wyparowało)na chlamydię...
Badanie robię od maja i jakoś go zrobić nie mogę ;((
Antybiotyki na inną bakterię czekają, a tymczasem u mnie @ i ani w tym ani w przyszłym tygodniu materiału znowu nie oddam ani leków nie wezmę ;(
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 sierpnia 2014, 10:02
CHLAMYDIA UJEMA!!



WARIUJĘ!!!!
No i masz babo placek...
Godzina 14:45 czekam na męża. Wyrwał się wcześniej z pracy by zawieźć mnie do stomatologa.
Wyjechaliśmy i co się okazało na miejscu...?
Piątek, godziny przyjęć 9-13
A ja o dziwo mam w kalendarzu zapisany termin 05.09 godzina 15:00
I teraz nie wiem czy ja się jebłam w zapisywaniu daty/godziny czy źle mi podali.
Z jednej strony się ucieszyłam bo cholernie boję się tego wyrywania
A z drugiej strony prędzej czy później i tak mnie to czeka...
Chyba bardziej cieszę się z tego pierwszego argumentu bo mój strach był nie do opisania a i nic mi się nie dzieje z tymi zębami, żeby mnie bolały czy coś

W poniedziałek będę tam dzwonić i może uda mi się coś z nimi ustalić.
I chyba profilaktycznie zadzwonię się upewnić do ginka czy oby napewno mam w środę na 13:20 i czy znowu czegoś nie pojebałam. Bo raczej szkoda byłoby jechać do Krakowa, do lekarza i pomylić daty

Ale po tej akcji to chyba już nic mnie nie zaskoczy

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 września 2014, 17:33

Jeśli jakaś dziewczyna chciałaby nabyć jakiś ciuszek to zapraszam:
http://www.vinted.pl/members/357074-mrth666
Rzeczy są nowe, nieużywane lub sporadycznie i w idealnym bądź bardzo dobrym stanie. Niestety dość często zdarza mi się kupić coś pod wpływem chwili...ale walczę z tym

Na razie tylko spódnica bo przed chwilą się za to wzięłam ale myślę że z czasem się rozkręci...
Co do starań to boję się że cykl będzie bezowulacyjny. Niby się teraz nie staramy ale na dłuższą metę byłoby to dużym problemem. Odkąd się obserwuje to od dwóch lat co miesiąc miałam owulację potwierdzaną monitoringami, testami owu a potem tylko testami (wcześniej idealnie pokrywało się z monitoringami) Podejrzewam że jeden cykl, dwa miesiące temu mógł być bezowulacyjny ale podobno jeden lub dwa w roku to nawet norma więc nie panikowałam (w ciągu dwóch lat jeden bezowulacyjny? Idealnie!). Ale w tym miesiącu znowu? Drugi raz w ciągu takiego krótkiego czasu?
Mam 11 dc a test dalej baaardzo negatywny

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 września 2014, 22:33
Wszystko jest przeciwko mnie ;(
Brakuje mi już sił...nie wiem za co się wziąć, co najpierw badać. Owulacji nie ma...kolejny miesiąc. Do tego doszły problemy z grzybicą narządów płciowych u męża. Skierowania na laparoskopię raczej szybko nie dostane jeśli w ogóle. Na prywatny zabieg mnie nie stać.
chce zniknąć...po raz kolejny... ;(
Dowiedziałam się że mam wirusa HPV który nie jest całkowicie wyleczalny. Niestety nie pytałam o szczegóły bo nie wiedziałam że to takie groźne. W internecie wyczytałam że ten wirus nie wpływa na zajście w ciążę ale będąc w ciąży może powodować nie małe problemy z donoszeniem, lub/i może spowodować raka szyjki macicy. No i dwa wyjścia o których wyczytałam. Albo nauczyć się z nim żyć albo operacja usunięcia szyjki macicy (jeśli nie całej macicy) ta druga oczywiście odpada bo chcę mieć dzieci. Ehh...nie wiem co o tym myśleć. Jak na razie zrobiłam dodatkowe badania i dowiemy się dokładnie która to odmiana wirusa. Mam nadzieje że nie ta co powoduje raka bo to wiązało by się tylko z jednym ;(
Jeśli coś źle napisałam to poprawcie mnie bo jak na razie wiem ile wiem. A może któraś też ma taki problem i mi doradzi jak sobie z nim radzi... Byłabym wdzięczna. Pzdr
Jestem najgorsza, beznadziejna...;(
Najbardziej to mi szkoda mojego męża. Na początku był negatywnie nastawiony do in vitro. Mówił z pewnością siebie, pocieszał mnie że na pewno się uda naturalnie. Żebym się nie załamywała. Ta jego pewność, optymizm dodawała mi sił, otuchy. A wczoraj gdy wrócił temat stwierdził że "można pomyśleć" ;( ;( ;(
Boli mnie też to że jestem pewna że gdyby miał inną żonę nie starałby się o dziecko dłużej niż pół roku ;(
On ma dobre wyniki nie to co ja...bakterie, wirusy i inne świństwa ;(
Dzisiaj 23 dc i znowu negatyw. Nie piszcie mi że będzie pozytywny bo nie będzie...nigdy!
Wydaję mi się że powoli znikam z ovu...już nie mam takiego kontaktu z dziewczynami jak kiedyś. Te co cierpią to nawet pocieszyć nie umiem bo sama się tak samo czuję. A te najbliższe, co zaszły to czekają na mnie ale w najbliższych dniach/ miesiącach będą rodzić. Nigdy się nie doczekają mojego brzucha...

Mąż pół godziny temu pojechał w delegacje do Warszawy i nie będzie go aż do piątku. Jutro mam (w końcu...mam nadzieję, etc!!) wyrywanie tej cholernej ósemki, no i z "utęsknieniem" czekam na @...powinna się zjawić jutro lub w środę. Niby stomatolog informował mnie że w czasie @ nie można zębów wyrywać ale gdybym chciała zmienić termin musiałabym kolejne miesiące czekać. A znając tego upierdliwca małpiszona znowu wtedy by przylazła! (jak się umawiałam na tą wizytę niby miała być 5 dni przed wyrywaniem) Poza tym przy poprzedniej wizycie miałam szczęście dwa razy widzieć jak szybko przyjeżdża karetka i jak sprawnie idzie ratowanie pacjenta pierwszego z zasłabnięciem a drugiego z krwotokiem. I jak tu się nie bać stomatologów?

No nic idę się dalej snuć po domu, może coś zjem, bo nie ma mocnych i nie zasnę...

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 września 2014, 03:37

Ostatnia z tych naprawdę bliskich mi przyjaciółek stąd zaciążyła

Po 5 latach się jej udało

Zostawiłyście mnie tu samą... no wiecie co...?

Jeśli dobrze pamiętam to pierwsza była:
Misiaa (38tc) - piszemy ze sobą jakbyśmy się znały od lat


Następnie była:
Viviana (32tc) - pamiętam jak walczyłyśmy o ciążę ze względu na pracę


Potem był:
Cynamonek30 (24tc) - moja droga imienniczka z którą łączy mnie o wiele więcej niż tylko imię

No i została:
Hala123 (4-5tc?) - Czekamy na betę, ale jesteśmy dobrej myśli! Dzielnie walczyłyśmy razem o każdy cykl, wspierałyśmy się nawzajem gdy była taka potrzeba. No i po 5 latach dokonał się u Was CUD. Pierwsza ciąża! Jesteś moją motywacją do działania. Gratuluję!

W dalszym ciągu jestem z Wami! Pamiętajcie!

No i nie pozostaje mi nic innego jak skończyć wykresy, tempki i inne szaleństwa bo zaczynam nowy rozdział w życiu


Wiadomość wyedytowana przez autora 22 września 2014, 12:25

Nie było tak źle. 10 minut i po wszystkim. Gorzej było jak dał mi wacik na zatamowanie do miejsca po zębie a mnie zaczęło naciągać na wymioty (mam b.duży odruch wymiotny przy myciu zębów nieraz zdarza mi się haftnąć). Zaczęli panikować bo nie wiedzieli co mi się dzieje ale jak się domyślili i zmienili wacik na gazik szybko przeszło. Kolejne wyrywanie drugiej ósemki za..dwa dni


Znieczulenie znika powoli zaczynam czuć miejsce po wyrwaniu ale mam nadzieje że nie będzie bólu. Trzymajcie kciuki.


A z drugiej strony jak nie to, to czemu do jasnej ciasnej już drugi rok nie udaje? Po wyleczeniu e-coli (dzisiaj zaczynamy działać z antybiotykami) zrobię badanie co poleciła mi Sandra89 - (dziękuje Ci:)) i będę jeszcze walczyć o laparoskopię bądź HSG. Tak więc przez min 6 tygodni

Co do zębów to pozbyłam się drugiej ósemki w czwartek. I nie było tak łatwo jak na wtorkowym wyrywaniu. Ząb siedział b.głęboko i nie chciał wyjść. Lekarzowi gdy trzymał kleszcze (lub coś podobnego) i próbował wyrwać, wyślizgnęła się ręka i sam skaleczył się na moim dolnym siekaczu. Usłyszałam tylko "kur** mać" otworzyłam oczy i patrze że mam w buzi kleszcze a on sobie poszedł palca opatrywać! I musiałam tak siedzieć z zawieszonymi kleszczami na zębie dobre 3 minuty! Jak w jakimś horrorze! Trzęsłam się ze strachu i z nerwów jak galareta bo nie wiedziałam ile będzie się jeszcze z tym zębem bawił ale potem już gładko poszło. Ból praktycznie żaden, jedynie troszkę bolało po zejściu znieczulenia. Ale tabletka ketonalu pomogła a potem już nie była potrzebna. Tak więc jeśli któraś z Was ma ósemki do wyrywania i boi się bólu to pocieszam - praktycznie nic nie czuć


Kolejna dolna będzie wyrywana 9.10 i niestety będzie już bardziej skomplikowana. Tak więc jeśli dojdzie do skutku zdam potem relację

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 września 2014, 15:08
Nie wiem co robić...przerwać? Jutro zaczynam szkołę i źle by było jakbym tam jeszcze nieprzytomna chodziła...

Godzina 0:45 sms - Kochana to my jedziemy się rozpakować :

Misiaaa na porodówce

Julka bądź jeszcze dzisiaj dla mamy łaskawa i wyjdź szybko na świat!! Czekamy na Ciebie

A Ty Misiaaa bądź dzielna

za niedługo przytulisz swoje wymarzone dzieciątko!

Edit: Misia już po

Gratulacje Juleczki!

Na pewno śliczna jak mamusia!

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 października 2014, 09:07

Nie jestem najstarsza na studiach tak więc + dla mnie bo b.się tego bałam. Jestem 5 lat starsza od tego rocznika który zaraz po LO zaczął studia a mamy ludzi nawet po 40stce

Co do bardziej intymnej strefy mojego życia to mam lepsze i gorsza dni. W tych lepszych całkowicie zapominam o staraniach (może dzięki nauce i temu że coś robię cały dzień) ale jak wbiję na ovu i sprawdzam co u kogo to znowu nachodzi mnie chęć posiadania dzidziusia....
Ale od poprzedniego cyklu minęło dopiero 13 dni więc do tego czasu nawet nie brałam tego pod uwagę że całkowicie zapomnę. Zaczniemy się starać dopiero od stycznia. Do tego czasu




Poza tym na "+" wychodzi mi powoli ten sex z gumkami. Mam o wiele mniejsze podrażnienia w pochwie no i pierwszy raz bez żadnych wspomagaczy miałam duuuuużo śluzu płodnego



Mam nadzieje że rok 2015 będzie dla nas owocny


Powiedziałam że jak nie zdam to kończę zabawę w uczennicę a tu masz ci los...

Jutro umawiam się do nowego ginka i będę prosić, błagać, po stopach całować by dał mi skierowanie na Laparoskopię lub na HSG. Dziewczyny na forum mi doradziły że jeśli ginek nie chce mi dać skierowania to bym poszła do lekarza który przyjmuje również w szpitalu. Mam nadzieje że to poskutkuje...tylko nie wiem czy iść prywatnie czy na fundusz? Doradźcie...
Może któraś pomyśli że to nieodpowiedzialne w czasie studiów starać się o dziecko ale studia to była opcja "B" jakby się nie udało zajść... no i się nie udało. Żeby robić coś a nie marnować czasu...Pracy i tak znaleźć nie mogłam. Priorytetem jest dla nas ciąża. Studia mogę w każdej chwili przerwać i jak dziecko podrośnie to wrócić do nauki...
Za to mąż jest szczęśliwy...nieraz mówi że teraz śpi ze studentką...hahaha

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 października 2014, 19:51
Poprzednio spotkała mnie równie nieprzyjemna sytuacja. Byłam po ksero wyniku cytologii...i czego się dowiedziałam? Że nie dadzą mi ksera bo jeszcze nie byłam z nim u ginekologa a jak odbiorę to już nie wrócę do niego. Zapomniałam zapytać dlaczego mam nie wrócić skoro leczę się u niego od 3 lat? Wizytę również miałam na listopad umówioną. Ale takim zachowaniem mnie tak zagięli że nie wiedziałam co powiedzieć. Oczywiście skulona jak piesek wyszłam, mąż czekał w aucie i gdy dowiedział się że nie chcieli mi wydać to poleciał tam i zrobił awanturę. One się wszystkiego wyparły i wynik był do odbioru na drugi dzień. Co do tego tego że tam nie wrócę to mają rację, po tej akcji nie odwiedzę już nigdy tego ginekologa. Przychodzi nowa recepcjonistka i z takiego powodu problem robi. Co innego jakby powiedziała to jeszcze w miarę z kulturą ale odnosiła się w taki sposób jakby robiła wielką łaskę i siedziała tam za karę...
A w szkole nas uczą że pacjent powinien być na pierwszym miejscu. Teraz widzę jakie to ma zastosowanie w praktyce...

Jak skończę tą szkołę to im pokaże i zrobię z nimi porządek :> hahaha

...o ile skończę

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 listopada 2014, 19:39

Z pomocą na moją korzyść czekają Castagnus, Bromergon, Concetive+ i bardziej naturalne wspomagacze jak olej lniany, wiesiołek, i codzienne soki z warzyw i owoców. Oby się udało

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 listopada 2014, 21:42