Jest mi bardzo przykro




O i druga strona w Pamiętniku... Świetnie... Dobijcie mnie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 września 2019, 17:50
Nie jestem już w stanie dłużej udawać, że nic mnie nie rusza, że z każdym problemem także z niepłodnością sobie poradzę. Mam dość codziennego zakładania na siebie "uśmiechu nr 5" i grania najszczęśliwszej osoby na świecie! Nie mam już ani siły, ani ochoty. Akademia Filmowa powinna mi wręczyć Oscara... Wszystko jest nie tak w tym temacie. Dziś 3 dzień plamień, rozhuśtały się i mam okres przed okresem ;/ po prostu super, no genialnie. Gratuluję swojemu beznadziejnemu organizmowi.
Nie wiem, chyba odstawie tą luteinę bo po co się faszerować jak czy z nią czy z duphastonem jest tak samo. Kurczę nawet na tabl.anty plamiłam! co prawda dużo mniej i może to być wynikiem samych tabletek, ale litości dajcie odpocząć od ciągłych wkładek!
Dołujący wpis, ale obawiam się, że taki być musi, bo nie jestem w stanie się uśmiechnąć i tchnąć trochę optymizmu, Targają mną emocję, chcę krzyczeć, chcę płakać, chcę uciec od siebie, od wszystkich.
Dziękuję dziewczyny za komentarze, za wsparcie. W zasadzie to tylko tu na pamiętnikach mam wrażenie , że nie jestem w tym wszystkim sama. Czytając historie wielokrotnie mówię sama do siebie "o, to,to właśnie" albo "dokładnie". Daje to jakieś dodatkowe paliwo, mimo, że rezerwa w psychice już dawno się pali...
Wik89 moja teściowa wie o naszych problemach, ale nie przeszkadza Jej to i tak w długich opowieściach o swojej wnuczce oraz przysyłaniu mmsów ze zdjęciami. Nie wiem, może myśli, że to pomaga?? Tylko nie wiem w jaki niby sposób... Rozumiem Cię doskonale

Histeroskopie nadal przesuwam, bo wymazy ważne tylko miesiąc, a jedynym momentem kiedy mogę je pobrać to chwilę po okresie do kilku dni max 4 po owulacji, bo tak mam albo miesiączkę albo plamienia... Miałam je pobrać w tym miesiącu ale dostałam plamień i no cóż...dupa...kolejny miesiąc w plecy. Ale skoro już założyłam sobie jakieś badania w tym miesiącu to postanowiłam zbadać poziom kwasu foliowego ( z racji mutacji genu MTHFTR C-T hetero ). Łykam już dobre kilka miesięcy jego metylowaną formę, więc postanowiłam sprawdzić jego poziom. Skoro on to i od razu homocysteina, bo są zależne. Dodatkowo sobie myślę... a może ktoś nie wykrył na usg endometriozy? Niby z objawów nie wynika, że mogłabym mieć, ale.... więc sprawdziłam CA 125. I sobie myślę skoro CA to trzeba i ANA i AOA... Wiem, wiem, przesadziłam... Ale wiecie co? Jestem trochę spokojniejsza, że trochę rozszerzyłam swoją diagnostykę.
Wyniki:
- kwas foliowy 16,37 ng/ml ( norma od 3 do 20 ) ale i tak ciężko go przedawkować
- CA125 11,60 u/ml ( norma do 35 )
- Homocysteina 6,96 ( norma od 4 do 13,56 ) ale z tego co się orientuję najlepiej mieć poniżej 7 ??
Na ANA i AOA ( przeciwciała antygenom jajnika ) trzeba zaczekać jeszcze kilka dni, no chyba, że laboratorium się spręży. A jak Wasze doświadczenia z tymi parametrami? Chyba moje wyniki są prawidłowe? Nie wiem czy się cieszyć czy płakać, bo chyba już wolałabym coś znaleźć, aby móc powiedzieć "jest! mam Cię, wiem co jest winne". A tak, no zdrowa, przynajmniej tak wynika z dotychczasowych badań. I co? I zacytuję słynnego animowanego Czesia " dupa,dupa,dupa, cycki "

Oficjalnie, z przytupem otwieram kolejny cykl... Rano, choć dziś mogłam pospać ciut dłużej, obudziła mnie Ona, wredna...nieproszony, bolesny gość

Z dobrych wieści spłynał wynik ANA - ujemny. Wszystko dobrze. Pozostał tylko AOA. Czekamy na dzidzie, masz rację oczywiście z tym Ca, ale występuje korelacja między jego wysokim wynikiem a endometriozą. Sam wysoki parametr nie jest jej potwierdzeniem, potrzeba kolejnych badań ( laparo) ale jak jest w normie to jest niemal pewne, że jej nie ma. Dlatego pokusiłam się o jego wykonanie

Za tydzień mąż mnie zabiera na weekend na jakieś zadupie, daaaaaaaleko od naszego miejsca zamieszkania. Do siedliska ze zwierzątkami, bez tv, internetu. Wiejski domek z piecem - kozą. Myślę, że tego potrzebuje. A za miesiąc nasza pierwsza wyprawa do Azji... Tak, trzeba czymś zająć głowę. Pewnie ze wolałabym dziecko niż podróże, ale póki co...
Rano wizyta w klinice. Wszystko dobrze, bez cyst, torbieli etc, okres dziś ostatni dzień. Czyli wszystko w normie. Powiedziałam o plamieniach, że są, były i już chyba będą... Mówię, że boję się czy to nie menopauza już mnie dopadła :p na co Pani dr w śmiech i mówi że sama nie wierzę w to co mówię i naciagam fakty. Nie żadna menopauza, bo za ładne jajniki i za wysokie AMH i mam nie wymyślać. Decyzja na ten cykl: za tydzień wizyta, ocena owu, zastrzyk, luteina zwiększona dawka + i o dziwo, jestem w szoku! Estrofen. W końcu! Nie wiem czy coś da, ale spróbujmy. Będzie jakby co odhaczone. Dodatkowo czystość pochwy + bakterie i w listopadzie w końcu histeroskopia z wycinkiem endometrium.
Ach i są wyniki z AOA - ujemne. Czyli cóż, wszystko u mnie w porządku. Chyba powinnam się cieszyć. Jestem zdrowa jak klacz...tylko mało rozpłodowa coś.
A nie... Właśnie sobie policzyłam. W listopadzie nie mogę mieć histero, bo akurat będę w tej Azji, a histero można zrobić tylko przed owu,która wypada akurat w środku naszej podróży. Heh, no właśnie życie

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 października 2019, 16:19
Wczoraj wizyta w klinice. Jest pęcherzyk 19 mm. Dziś zastrzyk z ovitrelle. Dziś też od wieczora mam przyjmować 1 tabl.estrofemu. Oczywiście w zaleceniach uprawiać też seks

Ku pamięci :
- Wizyta w klinice - pęcherzyk pękł ( obstawiam środa, specyficzny ból)
- endo 8 mm na dnie - bez rewelacji

- kontynuacja estrofemu 1x1, luteina podjezykowo 2x2
Teraz czekanie i czekanie... Obecnie na plamienia, powinny zawitać w poniedziałek lub wtorek. Jakoś nie wierzę aby estrofem zadziałał, bo luteina nie radzi sobie z nimi, to już wiem.
Życie to ciągle czekanie, na coś, na kogoś... Nie jestem cierpliwa, ale życie i niepłodność uczy mnie jej.
Weekend spędzę na dokształcaniu zawodowym, cóż taką sobie wybrałam ścieżkę, więc muszę nadążać za nauką


Pojawił się charakterystyczny ból podbrzusza, jakby napięcie i rozpieranie jednocześnie. Dodatkowo z bólem w okolicy kości krzyżowej. Zwiastuje to na ogół plamienia. Najpierw ból a po 2-3 dniach dochodzą plamienia. Owu była w 14 dc, 3 dni temu. Czyli wszystko się zgadza... Jak w zegarku. Uparty ten mój organizm

Receptywność endometrium... 19-max22 dzień cyklu zakładając że owulacja była 14 dc. U mnie była. Czyli dziś ostatnia szansa na zagnieżdżenie ewentualnego zarodka.
Wczoraj jeszcze nadzieja się tliła, ale dziś już myślę że się nie udało. Plamień nadal nie ma, ale pamiętam sytuację jak 2 cykle temu też wystąpiły później, więc czekam. Dodatkowo wczoraj też mąż mnie sprowadził na ziemię... Za kilka tygodni lecimy do Azji i rozmawialiśmy o tym i pyta czy okres mam za tydzień, przytaknęłam ale mówię "ale wiesz, może w końcu zajdę i będę w ciąży w trakcie wyprawy" na co on " Nie będziesz, tyle czasu nie zachodzimy, więc w to wątpię. Trzeba się zacząć przyzwyczajać" Kubeł zimnej wody. Ale ma rację. Tyle czasu nie zachodzimy, to czemu teraz miałoby się udać? Podświadomie czuję że jeszcze trochę poczekamy.
Dobra strona to taka że lot będzie na pustej macicy, zawsze jeden stres mniej. Wolałabym mieć ten dylemat niż nie mieć

Chyba zaczął się PMS już.
Dziś zrobiłam kolejne badania potrzebne do histeroskopii: cytologia i w kierunku chlamydii. Za 2 tygodnie powinien być wynik. Pozostał tylko posiew na ok. 1 miesiąc przed zabiegiem. Wykonam go w II połowie listopada.
W trakcie pobierania kolejny raz usłyszałam że mam bardzo wąski kanał rodny. Człowiek coś tam w życiu stara się czytać a i tak pierwsza myśl na fotelu "no tak, pewnie sperma się tam blokuje, pływaki nie mogą się przedostać," umieraja" i dlatego rano zazwyczaj wycieka wszystko ze mnie, no i nie ma ciąży

Dodatkowo ostatnio zastanawia mnie ten słynny śluz kilka dni po owulacji jak się zajdzie w ciążę. Kilka razy taki miałam, nawet w tym cyklu, ale trwa 2-3 dni i koniec. I faktycznie jest go bardzo dużo, uczucie wilgoci etc nawet wtedy się cieszę, ale zawsze znika. Czyli co, kolejny znak z organizmu że z ciąży jednak nici? Czy on jest faktycznie takim wyznacznikiem?
W sumie to jest już weekend, kieliszek wina na wieczór możnaby się napić... Ale mam opory. Czemu? W sumie nie wiem. Jakaś nadzieja może, że jednak, że jakimś cudem w tym cyklu, że mimo braku śluzu ciążowego, wszelkich wczesnych objawów. Tak, to chyba ta nadzieja, ale już zdecydowanie niska, malutka.
Miesiączka przyszła punktualnie, o czasie, zresztą byłam na nią przygotowana, nic nie było inaczej niż zwykle, nie miałam podstaw by sądzić, że może to "ten" cykl. Ale zrobiłam wszystko co się dało. W tym cyklu było jajo, był zastrzyk z ovitrelle, owulacja się odbyła, był estrofem i była luteina. Były warunki, ale niestety, na nic to.
Nic nie pisałam, ale Was czytałam. I na prawdę jest mi strasznie przykro, że Nam wszystkim nie wychodzi, tyle smutku

Ponad to nadal oczekuje na wyniki cytologii i chlamydii. Czekam też na wizytę w klinice. Chyba na czas podróży odstawię wszystkie leki typu estrofem, luteina etc. Na urlopie nie będę miała jak zweryfikować czy była owulacja etc a obawiam się, że prowadząca nie da się przekonać, że wiem kiedy mam owulację

Ech...idę dalej żyć, bo przecież trzeba. Obowiązków i spraw do załatwienia przed wylotem jeszcze masa, więc pora przestać filozofować i użalać się nad swoim żywotem. Jest ono jakie jest, staram się jak mogę, więcej nic już chyba więcej nie mogę zrobić.
Miesiączka skończyła się wczoraj. Trzeba zatem powoli zacząć próby generalne przed spłodzeniem tego Dziecica albo Dziedziczki za tydzień

Tak więc kończę ostatnie pakowanie i NO TO LECĘ!
Wróciliśmy kilka dni temu. Było kolorowo, ludzie przesympatyczni, dużo wrażeń. Lot 12sto godzinny naszym polskim dreamlinerem nawet całkiem przyjemny, mimo, że klasa ekonomiczna. Jedyne co mi przeszkadzało to zarówno w jedną jak i w drugą stronę przed nami w bliskiej odległości małe dzieci - jeszcze roku nie miały skończonego. Na oko około 6 miesięcy. Ja bardzo przepraszam, to moja opinia, ale zabieranie tak małego dziecka, w tak długą podróż to głupota. I widać, a nawet słychać było, że nie był to lot wyższej konieczności - bo tam mieszkają np , tylko stricte turystyczny. Skoro dorosły ma problem z ciśnieniem, hałasem, to co ma powiedzieć dziecko! A ono nie umie jeszcze powiedzieć co mu dolega. Pominę już fakt promieniowania kosmicznego na takim długim locie... Tym samym połowę trasy był wrzask, krzyk i płacz. Ech. Czysty egoizm rodziców.
Pojawiły się w tym czasie również wyniki cytologii - grupa I.
Wczoraj byłam na pobraniu posiewu z kanału szyjki i monitoringu. Ostatnie badanie do zabiegu. Mam nadzieję, że w posiewie nic nie wyjdzie, bo w przeciwnym wypadku nie będzie mogła się w grudniu odbyć histeroskopia. Jakiś czas temu wyszedł mi Gbs przed HyCoSy i byłam w plecy 2 miesiące

Monitoring wyszedł jakiś dziwny. Byłam u swojego ulubionego lekarza w tej dziedzinie, niezwykle dokładny, rzeczowy, bardzo żywo interesuje się przypadkiem. Doradza. Dodatkowo pomimo, że jest to sam monitoring, wizyta trwa niekiedy 15 minut. Więc owulacja stwierdzona, była z prawego ( jak zwykle jajnika ), tylko endo jakieś dziwne, obraz rurki z bańką na końcu. Przez to ciężko stwierdzić jego grubość...Na początku rurki 4 mm, i kolejno w odstępach 6, 8 i w najszerszym miejscu bańki 11 mm. Zasugerował polipa endometrialnego, ale na tuż przed wylotem był monitoring w klinice u prowadzącej i było jednolite, cienkie, równe. Zasugerował usg w kolejnym cyklu , dodatkowo histeroskopie, ale jak mu powiedziałam, że ma być w grudniu, to powiedział, że świetnie i, badanie dużo wyjaśni. Na prawdę nie mogę się doczekać tego badania. Jak widać histero prawdę powie


Czekam zatem na wyniki, okres ma przyjść 29-30, w pierwszym dniu mam dzwonić do kliniki na umówienie terminu. Histero robię prywatnie, w klinice, w znieczuleniu ogólnym, więc dzwoni się w tym samym cyklu co ma się mieć robione badanie. Nie łudzę się, że zabieg będzie odwołany ze względu na ciążę. Jakbym była szczęściarą to już dawno bym zaciążyła.
Leki w tym cyklu: estrofem 2mg x1 od 16 dc
luteina podjęzykowo 2x2 od 16 dc
witamina D3 4000j ciągle
olej z wisiołka 14 pierwszych dni
Plamień nie widać.
Wszystkie badania do histeroskopii wykonane, ostatni wynik spłynął wczoraj - posiew z kanału szyjki, jestem czysta, flora złożona tylko z pałeczek kwasu mlekowego w koloniach licznych. Okres jakoś około przyszłego piątku. Starania były w tym cyklu oczywiście, ale wątpię w swoje szczęście. Zatem byle do piątku! Potem umawianie na histero, a potem mam już nadzieję, że będziemy pełni wiedzy, co tu zrobić by był sukces. W tej klinice jestem od wiosny. Mam za sobą sporo badań, mąż ponownie został przebadany. Wszystko w jak najlepszym porządku, endometrium niby znośne. Póki co Pani dr odwlekała in vitro, uzależniając wszystko od histeroskopii - co jest zrozumiałe, ja też nie naciskałam, bo trochę bez sensu tyle kasy wydać i robić w ciemno, bo przecież nie wiadomo jak sytuacja wygląda wewnątrz. Tak, więc plan na teraz: histeroskopia, pobranie wycinka endo do histopatologii. Wynik. I w zależności od wyników dalsze leczenie lub 2020 in vitro! Marzenie przyszłoroczne? Zostanie matką, a mój mąż ojcem.
Od wczoraj 24 dc rozpoczął się pms :
- tkliwsze piersi
- chęć na coś słodkiego
- ból podbrzusza
- łatwo wyprowadzić mnie z równowagi
Przynajmniej jeszcze plamień nie ma, ot mały plus w tym cyklu.
Czemu żaden z lekarzy nie wie co mi jest? Czemu skoro wyniki są ok jeszcze nie zaszłam w ciąże? 2,5 roku czekania to mało? Czy to jakaś kara? Albo mam się czegoś nauczyć? Czy jestem aż tak złą kobietą, że nie zasługuje na dziecko?
Tylko badania i badania, a ja za każdym razem wierzę, że czegoś w końcu się dowiem. Mam wrażenie - przeczucie, że wszystkiemu winne jest to moje endometrium. Raz, że za małe, a dwa, że ono po prostu nie jest receptywne, że nie dopuszcza do zagnieżdżenia. Wtedy to już w ogóle byłabym w czarnej d*ie. I znowu łudzę się, że histero coś pomoże...
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 listopada 2019, 11:14
Dziewczyny - Esperanza, Niki345 , i pozostałe kochane babeczki, bo ja w temacie immunologii to mam wiedzę raczej średnią... Co ja mogę wykonać, jakie badania??? Robiłam do tej pory tylko AOA i ANA obie negatywne, ale to raczej podstawowe badania. Tyle, że wiem, że nie ma stanu zapalnego, przeciwciał w surowicy, zespołu antyfosfolipidowego, choroby tkanki łącznej, a moje jajniki działają prawidłowo i nie rozpoczął się proces ich wygaszania. Co zweryfikuje i da jakieś spojrzenie na endometrium, zagnieżdżenie etc? Zanim wydam kilkanaście tysięcy koła na in vitro, to może chociaż sprawdzę czy to ma w ogóle jakiś sens z punktu widzenia immunologicznego...
Estrogen nie zadziałał na endo, za to plamień BRAK. Ciekawe, że przy dobrych parametrach tzn. laboratoryjnych, poziomu estrogenów i progesteronu one występowały. Co za dziwna zależność i organizm. Badania badaniami, wyniki wynikami a organizm swoje.
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 listopada 2019, 22:49
W oczekiwaniu na miesiączkę, nie spodziewam się niczego innego. Czuję się dobrze, pms baaardzo łagodny, cera super. Zapewne to wynik przyjmowania większej dawki estrofemu. We wtorek była ostatnia dawka. Odstawiłam bez robienia testu, nie mam w zwyczaju go robić. Poza tym wszystko przychodzi idealnie na czas.
Orientowałam się w badaniu immunnofenotypu. Kurcze czy to możliwe aby w Wawie robiła to tylko jedna firma? Znalazłam tylko testdna.pl, no bez kitu, serio?? Zastanawiam się bardzo poważnie aby go wykonać. Chyba zacznę od niego, bo doczytałam, ze kolejne badania robi się jak w nim coś wyjdzie nie tak.
A tymczasem trwa blackweek


Jest. Jak w szwajcarskim zegarku! Cóż za idealny organizm. Bez kitu zaraz zacznę skłaniać się do teorii, że w tych moich pęcherzykach nie ma komórek jajowych, a AMH to ściema. Wszystko monitorowane, owulacje zawsze potwierdzone, objawy także są, seks jest. Nie ma bata abyśmy "nie trafiali" w okienko. Nie, nie jestem rozczarowana, bo za długo to już trwa, w tym miesiącu jestem wyjałowiona z emocji. Jestem za to mega ciekawa o co tu biega?? Jak to jeden z lekarzy powiedział " opierając się na dotychczasowych badaniach i ich wynikach powinna Pani zachodzić niemalże co miesiąc w ciążę". Potrzebny mi Sherlock Holmes medycyny, bo jest tu zagadka do rozwiązania...
P.S Przed miesiączką nie było plamień, sucho, czysto. Jedyna zmiana w tym cyklu to większa dawka estrogenu, czyli to jego zasługa. Ot plus i to nawet spory w tym cyklu.
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 listopada 2019, 14:50
Dziś zaliczyłam pierwszą bardzo burzliwą i emocjonalnie obnażającą kłótnie z mężem. Pierwszą dotyczącą niepłodności, mojej, jego, Naszej... I tak chyba wytrzymaliśmy długo. 2,5 roku była cisza. Zaczęło się od zaproszenia do jego znajomych. Robią imprezę. Będą szczęśliwe mamusie i tatusiowie plus jedna ciężarna. Oni sami maja 1,5 roczne dziecko. Już tydzień temu była decyzja że nie idziemy, a tu nagle mój mąż w rozmowie potwierdza Naszą obecność. Pytam się czemu, a ten że przecież się nie będziemy alienować. I się zaczęło... To nic że mogą mi przyspieszyć histero i będę świeżo po narkozie, to nic że pracuje m. In z malutkimi dziećmi i kobietami w ciąży, to nic że się po rodzinie ciągle uśmiecham. Mam tak mieć ciągle! Zawodowo, prywatnie i może jeszcze przez sen mam wszystkim gratulować?! Ulało mi się, popłakałam i powiedziałam że nie mogę i nie umiem ciągle wszystkim udowadniać że jestem twarda i generalnie mam wszystko w dupie. Po kilku godzinach przyszedł i przeprosił mówiąc że mam rację, że niepotrzebnie naciskał i że faktycznie codziennie mam kontakt z tym co mnie tak bardzo boli ale wydawało Mu się, że jakoś się trzymam. Heh... Czyli i mój własny mąż myślał że, no właśnie co? Że walczę z nudów? Lekarze, badania, bo nie mam innych pasji? Faceci... Koniec końców wybaczyłam. Musiałam. Kocham. Grunt, że zrozumiał, chyba. I da mi od czasu do czasu chwilę wytchnienia i możliwości pobycia samej że sobą.
Jutro klinika. Wizyta u Pani dr. Być może uda się przepisać histeroskopie ze środy za tydzień na piątek w tym tygodniu. Wszystko zależy jak tam to będzie wyglądało od środka, czy nie będzie plamień, resztek krwi etc. Dodatkowo jutro jeszcze oznaczenie grupy krwi do zabiegu, też w klinice.
Ten cykl uważam za przerwę w staraniach, raz że histero, a dwa że męża w dniach płodnych i tak nie będzie, bo ma delegacje tygodniową. Cóż, nie będzie i w tym roku wyczekiwanego prezentu gwiazdkowego


Ustalenia z dzisiaj - Histeroskopia z pobraniem wycinka endometrium będzie w środę. Nic nie przyspieszamy. Pozostaje pierwszy termin. Zabieg w pełnej narkozie.
Wszystkie badania - obecne + dziś pobranie na oznaczenie grupy krwi.
Zalecenia - zero seksu, przed i po histero. Powrót po kolejnej miesiączce. Celibat, mąż w depresji

Leki bez zmian - estrogen 2mg, luteina 2x2 do wdrożenia po zabiegu + stała suplementacja d3 i metylowana forma kw. Foliowego.
OK, czyli oficjalnie w mojej głowie są tylko święta, prezenty, i ich przygotowywanie. Miesiąc odpoczynku. Dobrze i niedobrze jednocześnie.
U mnie dokładnie w tym samym czasie pojawiają się plamienia i trwają aż do @ Ani duphaston ani luteina nie pomaga... Też zawsze po owulce tli się we mnie nadzieją i szybko ulatuje wraz z pierwszym plamieniem i tak co miesiąc...jak w zegarku 3maj się kochana 🧡
Trzymaj się, wspolczuje rozczarowania (choc wiesz, ze plamienie moze sie pojawic tez w szczesliwym cyklu!!!). sama to czuję co miesiac od kilkunastu miesiecy, ale chyba faktycznie w tych cyklach z ovitrelle i duphastonem tym gorzej znosilam niepowodzenie... w tym cyklu odpoczywam od stymulacji, lekow. Trzymam kciuki za Ciebie! Kiedys musi sie udac
Ok 5 dni po owu zarodek może być jeszcze nie zainstalowany, może jeszcze coś z tego cyklu będzie, głowa do góry ;)
Comiesieczne rozczarowanie bardzo boli. Najgorsze jak człowiek się nastawi a potem.... Znam doskonale ten ból. Dlatego ja już od ponad roku przestałam się nastawiać. Nie robię testów ciążowych bo po co. Dzięki temu nie żyje od @ do @ . Mój często mówi za jakie grzechy dlaczego nas to spotyka. Ja mówię widocznie tak musi być. Choć wkrótce podchodzę do ivf to chce być obojętna w razie niepowodzenia nie przeżywać. Chce z podniesiona głową zakończyć to wszystko. Życzę dużo cierpliwości i nie załamuj się trzeba iść dalej
W sumie - gdyby ktoś odsłonił przed nami przyszłość byłoby znacznie łatwiej 😊 tylko chyba niestety nie o to chodzi.
przechodziłam to samo w pierwszym cyklu stymulowanym :( a nadzieje z każdym cyklem i z każdym nowym pomysłem rosną :)