Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Czekając na... ten dzień...
Dodaj do ulubionych
‹‹ 4 5 6 7 8

6 maja 2015, 20:06

... Rozmawiając w poniedziałek z p. doktor na różne tematy, poradziła mi abym zrobiła jeszcze badania w kierunku... celiakii. Hm... słyszałam o tej chorobie jakieś 2 lata temu, nawet pomyślałam wówczas, że warto byłoby się przebadać, objawów tej choroby kilka bym naliczyła u siebie. Ale poszło minęło, żadnych badań nie zrobiłam. Zastanawiając się wczoraj, wcale bym się nie zdziwiła gdybym to miała... dosyć często mam problemy 'żołądkowo-jelitowo-...'. Poczyniłam w tym kierunku pierwszy krok... zadzwoniłam, zapytałam ile to kosztuje, czy robiąc to badanie trzeba być na czczo etc. Pobiera się trzy próbki, każda po 90 zł, jak nie trudno się domyśleć 3 razy 90 daje nam 270! Super! Trochę dużo jak na mnie. Przecież w szkole nie zarabia się kokosów ;) Mama mi podpowiedziała, żebym poszła zapytać lekarza w przychodni, czy jest możliwość zrobić to na NFZ... Pójdę, znając mnie nawet już jutro... ale kiepsko to widzę. Co w Polsce można załatwić państwowo?? Chyba nic ;) Albo trzeba zrobić zrzutę na Alusine badanie, konto mogę zaraz podać... 22... pik, pik... ;)

Żartowałam... :)

O cholera... już jestem na 7 stronie... nigdy w tej ciąży nie będę :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 maja 2015, 20:07

8 maja 2015, 11:37

...Nie panuję już nad swoimi emocjami... rozryczałam się wczoraj u szefowej, na szczęście nie był to jakiś spazmatyczny płacz... to co uda mi się odbudować przez jakiś czas pęka jak bańka mydlana w ciągu jednej minuty...
...Dzień wcześniej spazmatycznym płaczem wybuchnęłam w wannie... przecież to jest chore!

Wczoraj mężuś był na długo wyczekiwanej wizycie u androurologa - diagnoza - zwapnienie prostaty, cokolwiek to jest, cokolwiek to znaczy, na pewno ma to wpływ na płodność. Pozostałe wyniki plemników, jak to ujął lekarz, rewelacyjne. Koszt 200zł, leki pewnie kolejne 200zł, najlepiej gdyby inseminację odłożyć na za miesiąc. Właśnie została odłożona ze względów wiadomo jakich. Ogólnie przeciwskazań żeby się odbyła, nie ma.
Mimo wszystko mężuś się podłamał albo inaczej przejął się tym... a ja ?? Ja to już w nic nie wierzę. Moja nadzieja jakoś tak się ulotniła...

Kończę, dzieciaki piszą sprawdzian, a ja tu się rozpisuję :)

12 maja 2015, 13:05

Z przyczyn niezależnych ode mnie, kilka dni mnie nie było... ale jestem :)

Dziękuję, że się o mnie zamartwiłyście...

Co u mnie... Mój PMS przekroczył poziom maksymalny... Jestem okropna, nie da się ze mną normalnie żyć, tylko się kłócę o byle co. Nie wiem jak ten mój mąż ze mną wytrzymuje, kiedyś mnie zostawi i to na własne moje życzenie...
Czuję się też byle jak... do tego od wczoraj rwa kulszowa daje o sobie znać. Chodzę trochę połamana, najgorzej przy schylaniu. Dziś idę zapytać lekarza o to badanie na NFZ. Ciekawa jestem co mi powie. Babka z recepcji powiedziała, że mam przyjść właśnie dziś, bo dziś jest przesympatyczny lekarz i na pewno nie będę żałować, oby! ;)

To tyle... na więcej nie mam weny :)

ps Dziękuję za pamięć.

EDIT

I po lekarzu... oczywiście badanie nie jest refundowane przez zwykłego lekarza z przychodni, jeśli ma się skierowanie od specjalistycznej przychodni wówczas tak. Ogólnie pan lekarz bardzo zainteresowany pacjentem, zrobił dokładne rozeznanie, wszystko zapisał w karcie. Zlecił jutro badanie USG jamy brzusznej (za nic nie mogłam się wymigać, bo i jak), a następnie mam się do niego udać za tydzień. Mam przynieść jutrzejszy wynik badania, badania z ostatniej morfologii, pomyśleć nad gastroskopią i kolonoskopią (o nie, nie, co jak co ale na to to ja się nie wybieram :P ). Stwierdził, iż raczej mało prawdopodobne abym była chora na celiakię. Musiałam się rozebrać, przebadał mnie, zmierzył ciśnienie... o losie nie myślałam, że to się tak skończy, ja poszłam tylko zapytać o to, czy badanie jest refundowane czy nie. Nigdy tyle czasu nie spędziłam u zwykłego internisty na NFZ. Całe 30 min. Gdybym nie skończyła rozmawiać chyba bym dalej siedziała. Mimo, że badanie nie jest refundowane wyszłam zadowolona. Fajnie.

Nadal nie mamy Internetu. Nawet do pracy nie mogę nic przygotować! Wkurza mnie to już. Dobrze, że mama blisko :)

Kolejny dzień 3km spaceru zaliczone, cieszę się, że się zmobilizowałam.

Nadal żyję bez większej nadziei.

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 maja 2015, 19:25

12 maja 2015, 22:05

W weekend powróciłam do książki Szymona Hołowni "Holyfood". Jak to u mnie bywa, otworzyło mi się na 3 rozdziale i tak zaczęłam czytać... Ciekawe dlaczego na tym... Może dlatego, że ostatnio prawie w ogóle się nie modlę... bo modlitwa w samochodzie to nie modlitwa...

'Modlitwa im prostsza, tym lepsza. Spróbuj kiedyś takiej metody : zaraz po przebudzeniu nie wyrywaj się z łóżka od razu, lecz udając, że śpisz, zostań w nim jeszcze 5 minut. Z zamkniętymi oczami spróbuj uświadomić sobie, najmocniej jak potrafisz, że mamy taką oto sytuację : ktoś najbardziej atrakcyjny i pociągający na świecie jest szaleńczo w tobie zakochany. Oferuje ci wszystko tylko za to, że jesteś, nie chce niczego. Ogrzej się tą myślą, pozwól, by ten ktoś powiedział wszystkim dręczącym cię sprawom (możesz pozwolić przelecieć im przez głowę) : ja to ogarnę, będzie dobrze. Zobaczysz jak nieprawdopodobnie zmieni się twoje życie, gdy wszystko w nim zacznie zależeć od Niego, a nie od twoich starań, żeby On coś zrobił.

(...)

Najgorszą pokusą, jaka może dotknąć człowieka, nie jest bluźnierstwo, ale rozpacz. Najostrzejszym narzędziem, jakim zadać ból, nie est nienawiść, lecz obojętność.

Dalej Szymon pisze tak :

Potrzebujesz pomocy? Nie ściemniaj od wejścia, że przychodzisz powinszować imienin. Nie podlizuj się, nie proponuj Bogu łapówek, nie samoponiżaj się. Gdy idziesz do lekarza, nie komplementuj jego fartucha, nie opowiadaj, jak to byś się starał żyć zdrowiej, nie pomstuj na ministerstwo, nie tłumacz się. Wal prosto z mostu, mów, co się stało, co i gdzie cię boli. Pokaż rany. Odwiń bandaże. Mam czasem wrażenie, że na ten świat spływałoby milion procent więcej łask dziennie, gdybyśmy tylko nie próbowali kokietować Boga opowieściami o swojej kondycji, intencjach i osiągnięciach, a ograniczyli się do najszczerszego i najprostszego : boli tu. Boli jak cholera, proszę zrób coś, pomóż.
Nie podpowiadaj Mu, co ma ci przepisać. Nie podsuwaj narzędzi, gdy operacja już trwa, nie zrywaj się, by udzielać konsultacji. Jesteś u lekarza, nie u cukiernika ani wulkanizatora. On wie, co robić, ty pokaż ranę, zaufaj i pozwól się leczyć.

(...)

Ból robi z człowieka niewolnika. W bólu stajesz się jak zwierzę na uwięzi, biegasz w kółko, nie mogąc myśleć o niczym innym.'

Tego samego dnia przeczytałam coś takiego z Księgi Koheleta 11,10

'Więc usuń przygnębienie ze swego serca
i oddal ból od twego ciała.'

Poruszyły mnie wszystkie te słowa... Tylko jak trudno, wcielić je, wszystkie w swoje życie... Nikt nie powiedział, że w życiu będzie łatwo.

<3 <3 <3

Alicja




13 maja 2015, 18:38

Nie mogę złapać wewnętrznej równowagi.
Wiem jedno, muszę zmienić moje zachowanie.
Przestaję o tym wszystkim myśleć, martwić, pozostawiam to Opatrzności...
Inaczej się wykończę, wykończę i psychicznie, i fizycznie.

ps. Byłam u lekarza... Wątroba, trzustka i inne Alusiowe wnętrzności są na miejscu ;)
Przez całe życie nie odwiedziłam tylu lekarzy, co przez ostatni rok.



14 maja 2015, 20:37

Jakiś czas temu pisałam, jak czekam na maj i kwitnące pola rzepaku, nie mogłam dziś przejechać obojętnie i się nie zatrzymać. Przez większą część drogi rozciągają się takie widoki... do tego ten zapach... jest po prostu cudny, pobudza moją wyobraźnię.

po jednej stronie :

1c61f495c13682aamed.jpg

po drugiej :

55e22ca80bebf604med.jpg

Dzisiaj posadziłam lawendę.

15 maja 2015, 21:45

Rano siedzę w pokoju naucz. wchodzi koleżanka i mówi... 'Ala śniłaś mi się dziś, nakrzyczałaś na mnie, aż myślę czy coś zrobiłam nie tak'. Zaczęłam się śmiać w głos, rozmawiamy o czymś dalej. Pytam się jej o mój charakter... ona mówi... to co myślisz to powiesz. Fakt, przyznałam jej rację. Wchodzi Kinia, śmiejemy się dalej... 'Kinia co powiesz o moich charakterze', koleżanka bez zastanowienia odpowiada, chociaż nie słyszała co powiedziała ta pierwsza... 'bezpośrednia jesteś, mówisz wprost'... hahhha to już na dobre zaczęłyśmy się śmiać. Przyznałam im rację... no taka jestem... ostatnio tej drugiej powiedziałam tak... ale róż dziś założyłaś, po oczach wali ;) Grunt, że nikt się za nic nie obraża. Otwarty do bólu, bezpośredni i despotyczny charakter to ja :) Dziwię się, że są osoby, które chcą z takim typem się jeszcze zadawać... :)

17 maja 2015, 19:07

Byliśmy na weselu... Cieszę się szczęściem mojej koleżanki. Życzę jej z całego serca aby zaszła jak najszybciej w ciążę, jeśli ma tylko takie pragnienia. Zebrało mi się na wspomnienia... jak to razem chodziłyśmy do liceum, siedziałyśmy w jednej ławce, byłyśmy nad jeziorem pod namiotem, w Zakopanem. To było tak dawno. Później nasze drogi trochę się rozeszły, inne studia, inna praca, inne miejsce zamieszkania. Cóż... wszystko w życiu ma swój sens. Oby tylko im się układało.

Zapowiada się ciężki tydzień pracy... sprawdziany przedmiotowe, dyrektorski, kupa papierologii i innych tego typu spraw. Staram się o tym nie myśleć, na wszystko znajdzie się czas.

Przez ostatnie dni, tygodnie dopadł mnie kryzys... kryzys modlitwy... nie modliłam się, coś mnie od tego odciągało, nie chciało mi się, nie czułam chęci, potrzeby. Kompletne zero. Prawie nie czytałam Pisma. Dziś coś mnie tknęło, po południu odmówiłam cały różaniec, modliłam się w różnych intencjach, właściwie nawet nie w swoich. Poczułam się lepiej. Zrobiło mi się lżej na duszy. Za ten fragment z Pisma dziękuję Ci Jezu. Wiem, że te słowa na dziś były mi potrzebne... To nie przypadek, jak zawsze.

Trochę się martwię Terraską, niech to dziecię nie wywija głupot i grzecznie siedzi w Terraskowym brzusiu.
Mam nadzieję, że Eniulkowy dzidziuś też sobie ze wszystkim poradzi.
Zasługujecie na to dziewczyny! <3 <3 <3

Dobrego tygodnia!

18 maja 2015, 17:37

Zaczynam kolejny cykl, gdyby ktoś zapytał konkretnie który, to sama nie wiem. Po prostu nie liczę...

Nie wiem co będzie i co przyniesie, wiem jedno, nie zakładam już nic... nie planuję, nie przeliczam, nie kalkuluję, nie rozśmieszam Pana Boga swoimi planami. Co mi da, przyjmę. Pogodzę się z tym co ma dla mnie zaplanowane na ten miesiąc. Swoje serce otwieram na łaskę macierzyństwa, a jednocześnie postaram się wyciszyć wewnętrznie.

W piątek pierwsza wizyta w tym cyklu.

Ps. Obiad się gotuje, a ja w lesie z innymi rzeczami, kiedy tu 'odrobić lekcje', kiedy cokolwiek zrobić w domu, kiedy wyjść na działkę, nawet nie mam czasu posiedzieć na tarasie, sterta brudnych ubrań czeka na pranie. Czasem myślę, że jestem niezorganizowana, jednak to nie, jestem i to bardzo, tylko na wszystko brak mi czasu, a doba za krótka. Dlatego te dni tak mi uciekają przez palce...
Poza tym ogólnie jest ok.

20 maja 2015, 19:57

Nie byłabym sobą gdybym nie myślała i nie wychylała się hen do przodu z tymi moimi myślami... a jakże mogłoby być inaczej... Sprawdzam klasówki, nerw mnie bierze, dzieciaki się nie uczą i dumam, ciekawe czy moje dziecko byłoby tak dopilnowane. Wszystko miało odrobione, napisane, przyniesione, nie spóźniało się do szkoły. W ogóle ciekawi mnie to jaką byłabym matką, tego nie jestem sobie w stanie wyobrazić. Nie potrafię. Hm... na pewno okazywałabym dziecku ogrom uczuć, miłości...chciałabym żeby czuło się bezpiecznie, a przede wszystkim poświęciłabym masę czasu na wspólne przebywanie, zabawę, rozmowę. No ciekawe jak to by było... Oj Alusia uwielbiam twoje marzenia :D Pamiętaj... nie rozśmieszaj Pana Boga.

Lubię, zresztą nawet nie wiem jakiego użyć określenia, lubię, czy na swój sposób 'kocham', czy darzę sympatią te swoje szkolne dzieciaki. Każdy z nich wnosi coś innego. Każdy z nich ma inny charakter, inne upodobania, widać tę różnorodność, widać też co dziecko wynosi z domu, jakie wartości, kulturę, zachowanie... Nie zdążyłam dziś wejść, a już mnie zalali masą pytań i propozycji na wystrój kącika. Wylosowali Grecję i z tym krajem ma się wiązać wystrój klasy z okazji tygodnia europejskiego. Ciekawe jak im pójdzie z dwiema innymi konkurencjami. Muszę im trochę pomóc. Pewną wizję z tym wystrojem mam, chcę też żeby to oni mieli w tym swój duży wkład. Zobaczymy co z tego wyjdzie za półtora tygodnia.

Z nowym cyklem czuję się o wiele lepiej. Ciekawe do kiedy?

22 maja 2015, 21:25

Nie mam siły, jaka jestem zmęczona.
Praca, w pracy rozchorowała mi się koleżanka, mam nadzieję, że wszystko będzie ok.
Dom, od samego przyjazdu nie mam siły, żeby się ogarnąć, jak ja to nazywam 'od pasa w dół' ;)
Ogarniam się, w samochodzie mam 3 baby ze sobą, głowa puchnie ;) po drodze inne sprawy do załatwienia, docieram na miejsce 17.40. Czułam, że poczekam i czekałam jeszcze godzinę.
Wchodzę i widzę... zmęczenie pani doktor... mówię, że jeszcze ja zostałam, rozmawiamy o zmęczeniu, klimatyzacji, dobra gadka szmatka, a tu czas się rozbierać. Przypominam tylko jedno słowo, a ona kojarzy już wszystko z poprzedniego miesiąca, jestem pod wrażeniem. No i co tam mamy... ano mamy, kilka pęcherzyków, ale ta menda jedna zakichana mała torbiel nadal jest. Pani doktor czy się wspomagamy... wspomagamy i to konkretnie przez 5 dni 0,5 tabletki Clo, 3 zastrzyki Gonal co drugi dzień. Endo na 5dc 0,56cm. Znów mnie zadziwia pamięć pani doktor... siada otwiera swój program i w stercie nazwisk odszukuje mnie. Ja nie mogę, to znak, że stanowczo za długo już tam chodzę a efektu nie ma ;) Mówię... pani doktor bym coś pani opowiedziała, ale nie chcę dziś przedłużać, bo widzę, że pani jest potwornie zmęczona i już nie będę smęcić. Hmm... proszę mówić... trochę mam nos psa tropiącego, oczywiście się śmieję, opowiadam jak to mnie zaniepokoiły wyniki męża z małą ilością ejakulatu do badania. Widzisz, bardzo dobrze, że mi o tym powiedziałaś. Widzisz ja tego nie zauważyłam, nie skojarzyłam, po prostu facet mógł nie trafić do kubeczka i śmiech ;) Czy ja zawsze muszę się tam uśmiać ;) Opowiadam jak to męża wysłałam do lekarza, o braniu leków itd. Wypisuje receptę, mówi, że to w zastrzykach... ja na to... ło Matko Bosko... a ona Józefie święty. Zastrzyk pierwszy dziś. Jeny. Lekarka powiedziała, że przy takiej stymulacji nie powinno nic już nam tu planów pokrzyżować (w domyśle ta torbiel). Powinno rosnąć to i owo. Pani doktor przecież po takich dawkach to mi to wszystko tam wybuchnie. Śmiejemy się znowu. Ale się pani ze mną ma... nic się nie mam bo jesteś bardzo sympatyczna. Z tego wszystkiego nic nie odpowiedziałam, bo nie wiedziałam co. Widzimy się w poniedziałek. Mam jechać i kupić to w konkretnej jednej aptece, jadę, nie ma, dzwonię do niej, pytam, czy mogę to zacząć od jutra. Może być od jutra. Lek zamówiony, będzie jutro na 12. Trochę mi ulżyło, że to nie dziś, a pierwszy zastrzyk jutro. Dziś po wszystkim nie czuję się na siłach. 3 zastrzyki suma 153zł zajefajnie :D Jestem wniebowzięta, znów się zdebetuję :) Ale nie myślę o tym, nie zastanawiam się. Krótko mówiąc chrzanię to!

Weekend zapowiada się po części pracowicie, sprawdziany z 4 klas do ogarnięcia czyt. sprawdzenia i parę innych bzdetów do zrobienia (nie włączając w to Grecji ;) ). I niech mi ktoś powie, że nauczyciel to ma lajtowe życie i tyle zarabia to zabiję, utłukę i nie wiem co jeszcze :P Nie mam czasu na działce popracować, bo przecież pranie, jakieś żarcie trzeba kupić, coś ogarnąć... no przecież nauczyciel to ma lajtowe życie i nic nie robi... na wszystko ma czas... Oby ten czas znalazł się na dziecko. I tym oto zdaniem zakończę moje dzisiejsze wywody. :)

23 maja 2015, 11:17

Powinnam się leczyć, najpierw na głowę, później na niepłodność ;)
Czemu ja tak mam, jak coś nowego przede mną to się denerwuję, taka dziś zdeczka rozdygotana chodzę. Zamiast się wyciszyć, to mnie głowa od wczoraj boli. To trzeba być nienormalnym ;) Tylko ja tak potrafię... Stara, a jednak głupia :)

24 maja 2015, 11:06

Niedziela Zesłania Ducha św.

Usłyszałam w kościele mądre słowa, postanowiłam je zapisać, choć interpretacja po części moja, niestety nie zdołałam wszystkiego zapamiętać.

Owocem zaś ducha jest:

- miłość, czy miłuję innych, czy tylko oczekuję tego sama od innych. Czy pomagam innym, czy miłość jest we mnie?

- radość, czy jestem radosnym człowiekiem, czy daję radość innym, czy moją radością jest tylko telewizja i komputer? Czy inni uśmiechają się, przebywając ze mną?

- pokój, czy wprowadzam pokój do swojego domu, czy rozsiewam wokół siebie tylko zamęt, spory, kłótnie?

- cierpliwość, czy jestem cierpliwa? Czasem na owoce czeka się latami.

- uprzejmość, jaka jestem dla innych? Uprzejma? Kulturalna? Miła?

- dobroć, czy mam wrodzoną dobroć w sobie? Co to znaczy być dobrym...?

- wierność, wierność Bogu? Mężowi? Ojczyźnie?

- łagodność, czy ciepło odnoszę się do innych? Czy jestem serdeczna, życzliwa, subtelna?

- opanowanie, czy spokojnie podchodzę do wielu spraw? Czy moje emocje biorą górę? Czemu to opanowanie tak trudno wyćwiczyć w sobie? Duchu św. daj mi to opanowanie, bo z tym to najtrudniej u mnie.

Ile ja muszę jeszcze zmienić w sobie... jednocześnie ile to wymaga pracy... czy jestem zdolna do przemiany siebie, swojego zachowania, postępowania, chociaż w minimalnym stopniu. Na chwilę obecną najbardziej potrzeba mi opanowania i pokoju... działaj tam Duchy św., nie obijaj się. ;)

To mi się zebrało na przemyślenia... Trochę osobiste. Ale przecież czy ja się tu już i tak nie uzewnętrzniłam maksymalnie?? Czy ja zawsze muszę mieć pytania ?? Nawet podsumowując to co piszę... Oj Alusia, Alusia!


25 maja 2015, 15:29

8dc

Po podglądaniu mamy tylko jeden pęcherzyk - 13,5mm endo - 7,7mm

Jestem trochę zdziwiona, po takiej stymulacji 'gonalowo - clostilbegytowej' spodziewałam się chociażby dwóch pęcherzyków. Jednak swoje robi ta torbiel na lewym jajniku. Pewnie ona tak miesza.

Najprawdopodobniej dojdzie do 1 w moim życiu inseminacji! Nigdy, przenigdy się nie spodziewałam, że to mnie spotka.

Przez weekend czułam się trochę poddenerwowana, dziś mi wszystko minęło, po prostu o tym nie myślę, nie nastawiam się na efekty. Po prostu nic. Co ma być to będzie i tak tego nie zmienię. Wszystko w rękach Opatrzności.

W szpitalnej windzie jechałam dziś z matką i dzieckiem 2-3 miesięcznym. Śliczne to dziecko. Ale pomyślałam sobie tak, czy ja tego naprawdę chcę?? Czy ja chcę dziecko??

26 maja 2015, 18:35

Wpadłam do mojej mamuśki z życzeniami, drobnostkami i całusami... Najwspanialsza ta moja mama na świecie, nie zamieniłabym jej na żadną inną :)

Nie wiem czy powinnam tak myśleć czy nie, ale jakoś wierzę w to głęboko, że kiedyś tą matką będę. Muszę w to wierzyć! Będę! Będę! Będę! :)

A swoją rodzicielkę kocham nad życie :) MAMO! JESTEŚ CUDOWNA! <3 <3 <3

N. dziękuję Ci za te słowa skierowane dziś do mnie. Może nie będziesz zadowolona ale są dla mnie poruszające i postanowiłam je tu umieścić, żeby nie zaginęły w gąszczu różnych wpisów.

cyt. 'No to na koniec życzę Ci, kochana, przy okazji Dnia Matki, żeby ten właśnie cykl pozwolił Ci za rok tulić do piersi Twoje upragnione dzieciątko. Przygotuj, mimo tych wszystkich obowiązków i stresów w pracy i w domu, swoje ciało, duszę i umysł na przyjęcie tego, co ta inseminacja może Ci przynieść. Bez nadmiernego entuzjazmu, ale z ciepłą iskierką nadziei, która ogrzeje to Nowe Życie, które może wreszcie zagościć w Twoim łonie.'

<3 <3 <3

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 maja 2015, 22:19

28 maja 2015, 17:45

Jestem dziwnie spokojna...
Z drugiej strony głowy przelatuje mi taka oto myśl... nie jestem typową szczęściarą, co od losu dostaje wszystko od razu. Właściwie czemu miałoby się udać.
I kto tu zrozumie kobietę... ;)
Podłapałam dziś lekką 'deprechę' taki stan zawieszenia, wnerwia mnie to, czego zmienić nie mogę. Wkradło się uczucie zazdrości...

Gonalowe zastrzyki do przejścia, samopoczucie całkiem dobre, najsłabiej się czułam po ostatnim, przez jakieś 2-3 godziny, lekkie zawroty głowy, trochę mdłości. Taki kołowrót.

Nic mi się nie chce ale do paru rzeczy się zmusiłam.
Mam wrażenie, nie po raz pierwszy zresztą, jak ja się ze wszystkim uporam do końca roku. Nie ogarniam tego wszystkiego i tego co mam na głowie.

Projekt Grecja się robi, poprzeczka postawiona wysoko... Dwa lata temu z Hiszpanią wygraliśmy, w tamtym roku ze Szwecją nie, ciekawe co nam Grecja zafunduje... :)

29 maja 2015, 20:32

Wdech, wydech, wdech...

Dzisiejsza wizyta przebiegła w szybkim tempie, lekarka zawołała mnie między dwie innymi pacjentkami. I chwała jej za to, bo bym czekała z godzinę, a tak to fik myk i już leżałam na leżance... Co my tu mamy... jest piękny pęcherzyk, ma 20mm, ooo tzn że nie będziemy się widzieć przez jakiś czas, a to szkoda... Pani doktor my to się będziemy widzieć jeszcze tyle razy, że się pani znudzę. To co dziś zastrzyk, a jutro od rana działajcie... Yyyy jak to działajcie, a inseminacja?? Ooo... zapomniałam, umawiałyśmy się na inseminacje... przechodzimy do innego pomieszczenia. Już dzwonie do M. umawiam się na jutro, myślę, że około południa. Napisz smsa o 21, a ja do ciebie oddzwonię. Dostaje 2 recepty na zastrzyki, na wszelki wypadek jakby jednego nie było tańszego, to będzie drugi. Fakt w aptece było tylko Ovitrelle.
Dziś zastrzyki o 22 na pęknięcie pęcherzyka. Jestem lżejsza o 120 zł., a robienie tych zastrzyków mnie stresuje ;)

Niedługo wyślę sma, a później czekam na tel. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się po naszej myśli. Małżonek, jak to mój małżonek wierzy w powodzenie. Staram się mu wytłumaczyć, że może być różnie... na co dostaję odpowiedź... 'Nie marudź' ;)

Nie powiem trochę podekscytowana jestem. Za pierwszym razem chyba zawsze się jest, ale się cieszę... bo to kolejny krok do przodu.

Dziewczęta, kobietki, babeczki, wszystkie czytające nie trzymajcie kciuków, tylko pomódlcie się abym przez to przeszła... a reszta co ma być to będzie. :)

Alusia... Nie stresujemy się :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 maja 2015, 20:34

30 maja 2015, 13:47

Sama inseminacja... pikuś :)

Zdecydowanie bardziej stresujące i gorsze oddawanie nasienia, wcześniejsze zastrzyki i wszystko co przed.

Pocieszająca ilość plemników - 96 mln, z czego ruchliwość 80,7 progresywność 75,4.

Pęcherzyk jeszcze nie pękł.

Pomimo, że po całym procederze leżałam dobrych kilka minut i tak 'coś' ze mnie wyleciało, to już nie jest pocieszające.

Moja pani doktor jak zwykle nieoceniona! Życzę każdej z was takiej lekarki, na jaką trafiłam ja.

W środę wizyta, zobaczymy czy ów pęcherzyk pękł i od tego dnia progesteron.

Ogólnie cieszę się, że mam to już za sobą ;) Zawsze to jakiś krok do przodu, na pocieszenie usłyszałam słowa od lekarki... naprawdę pani już dużo przeszła w tak krótkim okresie. Faktycznie dużo... :)

31 maja 2015, 14:58

Jeden dzień po inseminacji... co czuję?
Owulację :) Od 3 godzin boli dosyć, dosyć... Pęcherzyk zapewne pękł. Okaże się zresztą za kilka dni.
Czyli co my tu mamy, owulacja dzień po, plus duży wypływ na zewnątrz no tego czegoś, znaczy się plemników zawieszonych w jakimś płynie. ;) Na cuda nie liczę... to znaczy jeśli już to tylko na cud liczę ;)

Dziś byłam na komunii u moich szkolnych dzieciaków, w innym kościele, nie moim, zostałam poproszona abym usiadła w bocznym ołtarzu. Na ścianie wisiał b.duży obraz Jezusa, a że miałam 15 min czasu powiedziałam Mu tak : Weź coś z tym zrób, zdziałaj cud. Wiesz, że sama nic nie mogę, Ty tu rządzisz...

Na koniec po rozdaniu upominków i zdjęciu (wprost uwielbiam pozować, dobrze, że się trochę ogarnęłam ;) ) zostałam zaproszona przez mamę mojej uczennicy na obiad. Oczywiście bardzo podziękowałam i odmówiłam, mówiąc, że to rodzinna uroczystość ble, ble, ale nie powiem miło mi się zrobiło. :)

Ciepłe słoneczne popołudnie, a ja co muszę... iść na tą cholerną górę i wziąć się w końcu do roboty. Wczoraj zrobiłam sobie popołudniowy relaks pod kocem, to dziś zapieprzamy :)

Niemniej jednak wszystkim życzę miłego niedzielnego popołudnia, spędzonego z najbliższymi :)

1 czerwca 2015, 17:21

Krótko i skromnie... właściwie nawet nie wiem jak ująć to w słowach...
Yyyy... Jestem zszokowana odzewem osób, które piszą do mnie prywatne wiadomości i życzą mi powodzenia, szczęścia, nadziei... Moje zdziwienie jest tym większe, bo mamy znikomy kontakt, bardzo, bardzo sporadyczny. Niemniej jednak DZIĘKUJĘ, tym którzy taki odzew poczynili, bądź zostawiają tu i ówdzie wiele dobrych, życzliwych słów. Nic więcej napisać już nie potrafię...
<3 <3 <3 <3 <3 <3

ps. Temperatura zaczyna rosnąć, tak jak rośnie w siłę ilość moich wpisów, muszę zwolnić tempo, bo niedługo znajdę się na stronie nr 8 i popadnę w depresję ;)
‹‹ 4 5 6 7 8