Nie dawno dowiedziałam się o kolejnej ciąży, pewnej dziewczyny. Pierwsze dziecko jakieś 15-17 lat, miało urodzić się chore, więc proponowano jej aborcję, chwała jej za to, ze urodziła... Urodziła zdrowe dziecko.. Kolejne dziecko z innym facetem. A teraz znów ciąża i uwaga niespodzianka... Jeszcze z innym facetem. Kobieta w ogóle rozwojem została w gimnazjum, co prawda z tego co wiem, dzieci zadbane, ale jaki ona daje im rozwój... Daleka jestem od oceniania, ale gdzieś tam boli mnie fakt, że my mamy możliwość wychowania dziecka w pełnej rodzinie, zapewnienia mu miłości i bezpieczeństwa, a nie możemy miec dziecka... A Ci co nawet się nie starali, nie maja zbytnio dobrych warunków mają je tak o... lekko pyk i jest...
Czasem sobie myślę, że może Bóg daje takim ludziom dziecko, by było impulsem to zmiany, tylko oni tej zmiany na lepsze nie chcą... W naszym kraju? W sumie po co... Trójka dzieci, na bezrobociu i 1500zł na dzieci leci...
Jest mi okropnie przykro, że dla tych, który pragną mieć dzieci nie ma żadnych ułatwień. Leczenie właściwie trzeba całkowicie zrobić prywatnie. Leki są cholernie drogie i w sumie każde na 100%, bo w końcu lekarz prywatnie, to recepta bez zniżki, chociaż nawet na NFZ większość byłaby bez zniżki... W końcu po co Takie suplementy dawać na zniżkę...
Nikt nam nie ułatwia, gdziekolwiek się nie obejrzymy mamy trudności. Ludzie są tak nieuświadomieni, jak wiele par ma problem z płodnością, że na każdym kroku mogą popełnić jakiś nietakt. Pal licho jakieś drobiazgi... Ale czasem potrafią wbić mocniej szpilkę w serce.
Taki mój monolog...
Jesteśmy już po następnej wizycie u lekarza, wiemy więcej, więc zdecydowałam się stworzyć tego posta.
Otóż staramy się o dziecko od 1 i 9 miesięcy.
Badanie jakie robiłam początkowo to najpierw zwykłe badanie ginekologiczne, cytologia, wszystko dobrze, więc staramy się. Mijały kolejne miesiące. Następnie poszłam do dentysty, bo miałam jakiś stan zapalny, najgorsze zlikwidowane. Stany zapalne dziąseł mogą być również przyczyną problemów z zajściem w ciążę. No więc postanowiłam zrobić badania krwi, kilka hormonów na początek. Wszystko było w normie. Prolaktyna w górnej granicy, ale w normie.
No i postanowiliśmy zrobić badanie nasienia. Przyszła kolej na męża... Zrobiliśmy badanie rozszerzone, gdzie uzyskaliśmy wynik 0% plemników o prawidłowej budowie, wada główki i wstawki. Ten dzień był stresujący, te pierwsze badanie zawsze jest najgorsze. Świat nam się zawalił... Ale postanowiliśmy walczyć.
Umówiliśmy się do androloga, który ma praktycznie same dobre opinie, jest naprawdę fachowcem, ale z ludzkim i normalnym podejściem do pacjentów.
Dostaliśmy wtedy informacje, że daje nam pół roku... Z takimi wynikami klasyfikowaliśmy się jedynie na in vitro...
3 miesiące suplementacji Fertilman Plus 2 razy dziennie 2 tabletki, do tego Spedra 1/4 tabletki wieczorem na podkręcenie ruchliwości plemników. Lekarz zalecił dietę śródziemnomorską, wietrzenie jąder, luźne majtki, zakaz korzystania z gorących kąpieli, sauny, basenu (chodzi o ciepło). Kazał nam podejść do tego na luzie, w sensie, nie próbować wstrzelać się w dni... mamy sie sobą cieszyć. Oczywiście ograniczona ilość alkoholu do 1 lampki tygodniowo (my ograniczyliśmy mocniej). Mówił, że sex codziennie, ale nie wydaje mi się, że to było tak powiedziane poważnie, raczej na luzie... Może być codziennie, nic się nie stanie... No i cała lista badań do zrobienie:
glukoza
cholesterol całk.
cholesterol HDL
cholesterol LDL
trójglicerydy
TSH
FSH
LH
estradiol
prolaktyna
testosteron
testosteron wolny
no i oboje wit. D3 (u kobety jest bardzo ważna, przez niedobory często występują poronienia)
Wyniki krwi były dobre, oboje mieliśmy niedobór wit D, ja trochę większy, ale suplementujemy ją do dzisiaj. Mąż miał tylko trochę za niski jeden z cholesterolów, ale to też nic takiego.
Minęły te mieśace, powtórka badania nasienia.
Parametry poszły w górę, jest lepiej, ale morfologia wciąż 0% o prawidłowej budowie. Dodatkowo zrobiliśmy posiew na bakterie tlenowe, okazało się, że mąż ma Enterococcus faecalis.
Kolejna wizyta u androloga... ponieważ leki działają, bo ewidentnie coś się poprawiło, Fertilman plus teraz będzie 3 razy po 3 tabletki. Spedra jak była, ponieważ chodzi tylko o podkręcenie ruchliwości... No a na bakterię antybiotyk. Uprzedzam pytania. Jeśli chodzi o to, czy ja też mogę mieć tą bakterię, skoro maż ją ma to niby mogę, ale z reguły nasza flora bakteryjna jest inny i same ją zabijamy... Mąż dostał antybiotyk na 2 tygodnie Amoksiklav. W tym czasie nie wolno współżyć, bo podczas antybiotykoterapii mogłabym faktycznie dostać tą bakterię, bo będzie schodzić jej większa ilość. Ilość plemników może być mniejsza przez tą bakterię, albo przez jakąś blokadę, albo przez to, że mąż miał sprowadzane prawe jądro jak był dzieckiem, no i teraz to jądro może produkować mniejszą ilość plemników, jednak szansę na dziecko i tak mamy. Tym razem lekarz powiedział, że jeszcze trosze i wynik będzie dobry do inseminacji, a to i tak krok do przodu.
Kolejne badania są przednami... Jakie? Będę już pisała na bieżąco, bo sama w tej chwili dokładnie nie wiem. Jeszcze na pewno chcemy zrobić posiew nasienia na beztlenowe.
Z takich dodatkowych informacji, w stylu gdzieś przeczytane... wiem, że nie zaleca się jazdy na rowerze, bo jądra są uciskane..., sport ok, ale też nie za dużo, bo przegrzane jądra nie będą produkowały dobrej jakości nasienia. Jądra są w mosznie, by chronić je przed temperaturą ciała, powinny mnieć mniejsza niż nasze ciało... Naturalnym wspomagaczem jest MACA, wpływa na zwiększenie produkcji spermy, ruchliwość i objętość plemników oraz wszystkie istotne czynniki zwiększające płodność. Polecanym suplementem jest również Salfazin.
Mace i Salfazin kupiliśmy zanim dostaliśmy się do lekarza, nie jestem w stanie powiedzieć na ile działają, bo kiedy dostaliśmy silniejsze leki, mąż nie brał już tamtych. Myślę, że dodamy tą macę za jakiś czas, jak na razie musimy zwalczyć bakterię. Trzymajcie kciuki!
Jak już będzie po bakterii do leczenia dodamy mace. Trochę medycyny naturalnej się przyda.
Pamiętajcie o spożywaniu dużej ilości witaminy C.... ta co zazwyczaj ją dostajemy w aptece, nie jest wystarczająca do suplementacji, trzeba sporo jej zjeść żeby przewyższyć "normę", a właśnie musimy ja przewyższyć, witamina c jest ważna, a jej przedawkowanie jest na prawdę trudne (skutkiem jest ewentualnie krótkotrwała biegunka), spokojnie ją wysiusiamy...
A tutaj więcej o tej cudownej witamince... http://sygnaturazdrowia.pl/witamina-c-kilka-slow-prawdy/
Dzięki temu projektowi wiele badań będziemy mieli darmowych... Oby wszystko się udało...
Sądny dzień, bo niby mam dostać @...
Mam wszystkie możliwe objawy jakie mogą wystąpić i przed okresem i przed ciążą. Strasznie przeżywam ten miesiąc, szybko się wzruszam, cieszę i załamuję... No cóż czasem i tak bywa...
Dobranoc...
@ do mnei przyszła w sobotę....
Nie wolno jednak się poddawać.... Nigdy... Mimo bólu...cierpienia... Damy radę!
Dziś moim pożywieniem było:
marchewka gotowana, marchewka surowa,
z mixu warzyw na patelnie trochę warzyw (bez ziemniaków i strączkowych),
surówka z sałaty lodowej, pomidora i papryki
bigos dietetyczny (kapusta kiszona, biała kapusta, marchew, cebula, przyprawy, koncentrat pomidorowy),
2 jabłka i greaphrut.
Podsumowując dzień dzisiejszy, na początku wszystko ok, później czułam się jak narkoman, któremu brakuje cukru (potrafię jeść czekoladę tonami, mimo, że nie lubię słodkiej kawy, herbaty, uwielbiam wytrawne wino, to kocham słodycze.... a czekolada jest dla mnie niemalże codziennością)
Czuję się lekko głodna, ale znośnie....
Nie wiem ile dni będziemy trzymać tę dietę, ale z pewnością wychodzić z niej będziemy pomału. Powoli dodając jakieś składniki. No i myślę, że po tygodniu bez leków, wrócimy do nich. Nie chcę aż tak bardzo ryzykować.
Dziś jadłam:
Pomidor z przyprawami,
kawałek ogórka,
dwa jabłka,
grejpfrut,
szklanka wody z cytryną,
bigos dietetyczny,
woda,
za chwilę jeszcze zupka z brokułami.
Podsumowanie:
Dzisiejszy dzień minął dużo lepiej niż wczorajszy, nie odczuwałam aż takiego osłabienia, oczywiście jestem trochę słabsza, ale bez przesady. Do pracy w oba dni jechałam rowerem, a dziś myślę żeby choć chwilkę poćwiczyć. Moja koncentracja w ciągu dnia była lepsza niż wczoraj. Nie trzęsło mnie od braku cukru... Myślę, że przyda mi się taki detoks, bo ilości czekolady jakie potrafiłam zjeść były kolosalne... niestety... Generalnie ja zawsze jadłam zdrowo, bo uwielbiam domowe jedzenie, z małymi odstępstwami na rzecz pizzy, czy czegoś innego... Jednak w ostatnim czasie czekoladę jadłam codziennie... I jakby mi ktoś dał to byłabym w stanie zjeść wielką czekoladę milkę. Ten post jeśli nie pomoże mi w innych sferach życia, to chociaż wyzwoli mnie od cukru...
aaa zapomniałam dodać... Dzisiaj ciągle sikam...
Doszły lekkie duszności...
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 kwietnia 2018, 22:06
Dzisiejszy dzień zaczęłam od jabłka
Grejpfrut mmm
Bigos zjedzony
Czeka na nas zupa ogórkowa
no i mix sałat z papryką, pomidorem, ogórkiem, cebulą czerwoną do tego ocet winny i jabłkowy no i przyprawy, zioła, a i dałam rzeżuchę.
Dzisiaj mam takie lekkie załamanie, w sensie normalnie daję radę, dobrze się czuję, ale mam już ochotę na nabiał... ciągle miałam ochotę na jogurt naturalny, a jak podjadałam sałatkę to brakowało mi w niej przede wszystkim sera fety....
Jutro niedziela, idziemy do kościoła, przyjmiemy Pana Jezusa, w postaci chleba... Wiem, że to śladowa ilość. Ale myślę, że już w poniedziałek dodam leki, i pomału z każdym dniem coś więcej. Żeby zostać na diecie ale ją wzbogacać. Aż do normalnego jedzenia, oczywiście zdrowego z jednorazowymi odstępstwami... Nie chcę się rzucać na czekoladę... Nawet w sumie nie mam na nią ochoty...
Męża bolała dziś cały dzień głowa, więc toksyny schodzą... W końcu z brania 6 tabletek dziennie fertilmanu, 1/4 spedry i do tego tabletek na alergie, innych witamin dodatkowych.... to wszystko chemia... Za to przez ten czas (tylko 3 dni) mąż nie kicha, a tak jak nie wziął tabletki na alergie to kichał jak szalony... po kilkanaście razy pod rząd...
Ja czuję sie bardziej wypoczęta. Budzę się rano i nie jestem już taka mega zaspana, wydaje mi się, że nie mam też takich worów pod oczami (pewnie efekt nie jedzenia cukru w dużych ilościach...)
Surówka na wieczór wcale mi nie smakuje... błe... ciągle coś do niej dodawałam, no i jak mówiłam wcześniej brakuje mi tego nabiału... nawet nie oliwy do tych sałat... ale troszkę serka
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 kwietnia 2018, 21:21
Mąż czuje się dobrze, więc dziś jeszcze trzyma...
Być może jutro zacznie pomału wyjście, najdalej we wtorek.
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 kwietnia 2018, 21:35
W ogóle zachęcam do jej oglądania, mieszka na Florydzie, wiec te treści sa bardzo ciekawe. Nie tam same galerie i restauracje jak to zazwyczaj bywa.
Kolejny dzień bliżej 24 kwietnia. Czyli wyjazdu do instytutu w Poznaniu. Zobaczymy wyniki z ostatnich badan... Bedzie dobrze Pięknego dnia i Bożej radości wam życze :*
Jakoś w czerwcu umówimy sie do naszego androloga.
Maj chce jakiś tak luzem przejsc. Staramy sie, ale chce tez zluzowac...
Zaczęłam teraz juz druga nowennę pompejańska, dziś mam drugi dzień i został mi do odnowienia jeszcze jeden różaniec. Tym razem modlę sie w innej intencji. W końcu ta dla mnie najważniejsza juz była i czekam cierpliwie na jej spełnienie.
Nie możemy się poddawać, będziemy walczyć.
Ostatnio myślałam dużo o adopcji, to totalnie trudne, pod względem formalności itd. Podziwiam te pary, które zdecydowały się na adopcję. Jesteście wielcy!
Nasza walka wciąż trwa. Każdego dnia walczymy... Jesteśmy coraz bliżej celu. W końcu się uda, a nasze cierpienie będzie wynagrodzone. Każda najmniejsza igła, każda konsultacja, każda stracona nadzieja, każdy smutek... Wszystko to będzie w końcu wynagrodzone. Wierzę, że w końcu się doczekamy tego największego cudu na świecie.
Aktualne wyniki są idealne do in Vitro, lekarz mówi, że inseminacja za wiele by raczej nie dała. Choć powiedział, że to, że na wyniku jest 0% to nie jest tak, że nie ma ani jednego dobrego plemnika. To tak nie działa. Po prostu jest ich tak mała liczba, że badanie nie jest w stanie ich wykryć. Ale mamy się spokojnie starać, luźna bielizna, ruch, zdrowe odżywianie i odpoczynek (najlepiej wyjechać na 2 tyg.) no i może się udać. Czeka na sms w ciągu pół roku z informacją o naszej ciąży.
Daje nam jeszcze rok, bo dłużej już mówił nie ma sensu, przez to, że te wyniki są teraz fajne i szkoda, żeby je stracić przez następne lata. Wtedy trzebaby porozmawiać o in vitro.
Ale zanim do tej rozmowy dojdzie możemy spróbować po pół roku jeszcze innego leku, zalecanego w naprotechnologii, jego koszt to ok 400zł. Nie wiem jeszcze ile tabletek jest w opakowaniu. No i nazwy nie ma co narazie podawać, bo w internecie nic o tym nie widziałam. Mam nadzieję, że nie będzie ten lek konieczny. Ufam, że w końcu się nam uda
Na forum również ucichłam, chciałabym tam wejść i napisać "Słuchajcie mamy to, są II kreseczki:D"... Póki co się nie zapowiada, więc nie piszę tam zbyt wiele. Nic się nie zmieniło u nas, a następne badania dopiero w grudniu.
Jestem strasznie zmęczona pracą, walką z niepłodnością... Jestem zmęczona byciem ciągle silną. Nie chce mi się już.... Chcę odpocząć...
daj jakiś wpis, w którym bedzie coś wiecej o badaniach jakie mieliście, wynikach, jakie suplementy braliście, co ci się wydało skuteczne, co nie... Konkrety, takie swoje kompendium, moze ktos coś wychwyci podpowie, czesto dziewczyny w pamietnikch tak pisza i ktoś im da wskazówkę, w netach sa różne rzeczy, ale tutaj to każda pisze na podstawie doświadczeń. Rozważania pozwalają ulżyć emocjom, ale nie dają rozwiązań. Pozdrawiam i bede zaglądać.
Dam wpis, o jakim mówisz. Jednak szczegółowo radzimy sobie na forum z dziewczynami. ;) Ale dobrze, napiszę. :) Dzięki za podpowiedź. Ja ten pamiętnik traktuję jako wylewnię tego co mnie wkurza, cieszy, boli... ;) Stąd te monologi :)
o matko, czytałam i musiałam to chyba ominać.... ;-)