To miała być lekcja dla nas, ze jestesmy szansą na lepsze życie dla tych skrzywdzonych dzieci...
Juz nie mogę sie doczekać kolejnych zajęć...
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 lutego 2020, 08:59
dzisiaj wszystko mniej więcej umieściłam w programie do tworzenia foto książki. Zostało mi juz tylko namalowane obrazków
ale się cieszę
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 marca 2020, 09:08
Wracamy na te, które miały być ostatnimi... Czas naszego czekania wydłuża znów sie wydłuża.... Oby ten wirus zginął jak najszybciej!
"Odnalezieni" Anny Kamińskiej, jest to książka o dorosłych adoptowanych, którzy odnajdują swoje korzenie (głownie zależy im na rodzeństwie), co pomaga im uzyskać spokój, odnalezienie się w tym wszystkim. Trzeba też dodać, że to są osoby dorosłe adoptowane w czasach kiedy nie mówiło się za bardzo dzieciom o adopcji i ukrywano to wszystko przed otoczeniem. Bardzo fajna książka.
"Jeż" Katarzyna Kotowska, jest to cudowna bajka i lubię do niej wracać.
"Wieża z Klocków" Katarzyny Kotowskiej, cudowna książka przeczytana 2 razy
"Dzieci z Chmur" Justyna Bigos i Beata Mozer, również kolejna pozycja obowiązkowa, cudowne historie dwóch mam
"Droga po dziecko" Sinead Moriarty ogólnie fajna do czytania... Zagraniczna historia nadająca się na komedię z wątkiem ckliwym na końcu. Ogólnie łada opowieść o zostaniu rodzicem, coś tam da się z niej wyciągnąć, ale głównie to taka książka do poczytania czegoś luźnego na plaży. Moim zdaniem jak ktoś ma ochotę poczytać to spoko, ale nie wnosi zbyt wiele do naszego życia.
"Inny początek" Honorata Wójcik-Tuliszka polecam tą książkę bardzo mocno. Jest niesamowicie prawdziwa i myślę, że każda z nas może się utożsamić z bohaterką. Pisana w formie pamiętnika, bo to właściwie były takie przemyślenia autorki w drodze do adopcji. Jest tak szczera i piękna, że na prawdę warto przeczytać.
No i zamówiłam też książkę "Nie podejmujcie pochopnej adopcji! Kazimierz Flak, do tej książki mam mieszane uczucia, ale to w sumie przez niezbyt fajną historię autora, aczkolwiek tutaj jest wiedza... Wiedza o FAS, RAD, ale również mamy pokazane jak analizować obrazki malowane przez dzieci, więc do tego na pewno będę wracać. Jest warta przeczytania ze względu właśnie na tą czystą wiedzę w jednym miejscu:
O naprotechnologii, inseminacji, in Vitro
O rodzajach i sposobach adopcji
O przebiegu procesu adopcyjnego
O rodzinnych domach dziecka i rodzinach zastępczych
O zaburzeniach zachowania związanych z zespołem FAS i RAD
O pokrewnych zaburzeniach psychorozwojowych u dzieci
O rysunku stanowiącym klucz do problemów dziecka
O własnych doświadczeniach autora
O adresach placówek terapeutycznych FAS i RAD
O ważniejszych terminach i pojęciach.
Tyle moich książek... Jest jeszcze kilka tytułów, które chciałabym przeczytać tj.:
Moje dziecko gdzieś na mnie czeka Katarzyna Kolska
Bajka "Jeśli bocian nie przyleci, czyli skąd się borą dzieci?
Czas Oczekiwania Antonio D'Andrea
Mam też Blog z listami książek związanych z adopcją i dla rodziców i dla dzieci. Kiedyś wpadłam przypadkiem na ten blog, a później również był on na liście, którą dostaliśmy z ośrodka.
http://www.naszebabelkowo.pl/
http://www.naszebabelkowo.pl/2019/02/blogi-o-adopcji-dziecka-i.html?fbclid=IwAR2xFWBaRGIuTDlr9VwbuHsD-s1jaPNS_1RcsZAYOyvykSFRxmQZ_Q6JJvU
Restauracje, baseny, siłownie, fryzjerzy, kosmetyczki, salony masażu.... wszystko działa! a nasz OA wciąż nie rusza... Okazało się, że miasto nie zezwala na szkolenia online, a tym bardziej na te w ośrodku. To jest straszne... Z tego co czytam wiele ośrodków działało od razu online... Jestem zła, wściekła i stoimy w miejscu.
Mam ogromnie nerwowy czas ostatnio...
Jestem zmęczona nic nierobieniem w tym kierunku...
Powinnam czekać już na inny telefon... Wcale nie chce mi się myśleć, że widocznie tak musi być -.-
Jestem zmęczona stagnacją... Do tego podwójną. Zaczynam zastanawiać się, czy na pewno w naszym przypadku nie da się już nic zrobić... Przypominam sobie jak nieprzyjemnie było jeździć po tych wszystkich klinikach, odrzuca mnie myśl ponownych badań i dobrze, bo przypominam sobie, że ten etap jest zamknięty z jakiegoś powodu, a nie z własnego widzimisię... Tylko człowiek wariuje, kiedy nie może nic zrobić w kierunku swoich marzeń...
Zabieramy też bajkę jakby coś, bo miała być na te zajęcia, które nam odwołano ostatnio...
Nie mogę się doczekać.
Może to śmieszne, ale zawsze się staram przygotować na te spotkania. Czynić z tego dnia coś wyjątkowego... Starannie dobrać ubranie, ładnie się pomalować... To dla mnie naprawdę wyjątkowy czas...
Ostatnie spotkanie... 🤗😇
Ostatnie zajęcia były prowadzone przez Panią Dyrektor. Zwykle zapraszani są na nie goście (para, która już jest po adopcji). Niestety przez wirusa nie mogliśmy mieć takiego spotkanie. Na te zajęcia mieliśmy przeczytać książkę "Inny Początek". Przeczytaliśmy, ba ja to nawet drugi raz, dla przypomnienia, bo już wcześniej znałam tę historię.
Pani Dyrektor puściła nam film Pary, która adoptowała dziecko. Filmik możecie zobaczyć na youtube na kanale "Siadam i Gadam". Nawet udało mi się trochę pogadać na instagramie z dziewczyna z tego kanału. Wspaniali ludzie o wielkich sercach. Znałam już ten filmik, ale chętnie przypomniałam sobie ich drogę do zostania rodzicami.
Pani dyrektor poinformowała nas, że postara się by w ciągu 2 tygodni zebrała się komisja i po tym czasie mogła nas poinformować czy otrzymujemy kwalifikację. Oby wszystko poszło super!
W podziękowaniu za ten trud włożony w pracę z nami daliśmy Pani kwiaty i kartkę z podziękowaniami i podpisami z naszej grupy. Po zajęciach spędziliśmy miło czas z jedną z par z naszej grupy. Naprawdę było miło, mamy wiele wspólnych tematów, no i mamy jeden punkt co nas scala... Czekamy na nasze dzieci...
Moje życie jest ostatnio pełne zmian...
Zaczynam studia, które musze zmienić, ze względu na plan... Nie wiem co z tego wszystkiego wyjdzie. Dzisiaj mam zajęcia online, na które nie mogę się zalogować, jestem w kontakcie z informatykiem z uczelni, ale nic to nie daje... Zaczynam zajęcia o 15:30 i nawet nie mogę w nich uczestniczyć... Chyba rzeczywiście opatrzność chce bym zmieniła kierunek. Wczoraj był ostatni dzień rekrutacji na innej uczelni, wysłałam dokumenty, zapłaciłam, ale musze czekać do 2 tyg. ze względu na dużą ilość zgłoszeń... Do tego mamy bardzo napięty grafik w ten weekend, musiałabym i tak codziennie skończyć zajęcia szybciej niż powinnam... Zaczynanie studiów po tylu latach, ze swoimi przyzwyczajeniami, domem, rodziną, pracą nie jest takie łatwe...
Do tego pracujemy nad projektem domu, projektant się nie odzywa. Zbyt wiele na głowie...
Bardzo chciałabym zostać już mamą... Jednak obiektywnie myśląc chciałabym poczekać aż wyprowadzimy się do nowego domu... Będziemy sami dla siebie... Będziemy mogli uczyć się siebie nawzajem...
Tak długo czekaliśmy, właściwie nadal czekamy by móc zostać rodzicami... Oddałabym wszystko za to by móc tulić Ciebie Aniołku do swojego serca... Chciałabym Ci dać dom, który będziesz wspominać z uśmiechem i łzą wzruszenia, kiedy będziesz już dorosłym człowiekiem. Mam nadzieję, że nie cierpisz, że jeszcze Cię nie ma na świecie... Pragnę Cię poznać od najwcześniejszych Twoich dni, byś nie tęsknił za nami zbyt długo nasz Skarbie maleńki... Jesteśmy coraz bliżej Ciebie...
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 października 2020, 01:46
Lęk, strach, nasze negatywne wyobrażenia paraliżują czasem nasze działania.
Myślę, że właśnie to jest najgorsza strona oczekiwania na ten wymarzony telefon.
Robimy w głowie bilans zysków i strat... Zastanawiamy się czy warto coś rozpoczynać, kiedy za chwilę może zadzwonić telefon i wszystko będzie trzeba przerwać (i bardzo dobrze!). Tylko cóż robić? Czekać w życiowej stagnacji na telefon, który nie wiadomo kiedy może zadzwonić? Mam wiele myśli w swojej głowie, są rzeczy, których trochę chcę, ale bardzo się boję i jak jasna cholera pragnę tego telefonu... Jak jasna cholera pragnę by nasz świat wywrócił się do góry nogami, by zmieniły się nasze priorytety, przyzwyczajenia... Wiecie co jest najgorszym minusem rodzicielstwa adopcyjnego? Czas... I wcale nie chodzi mi o to, że czeka się długo... Chodzi mi o to, że ten czas nie jest określony. Rodzice biologiczni mają 9 miesięcy na przygotowanie. Jeśli się starają o dziecko, to już dodatkowo wiedzą jak planować sobie życie, jeśli nawet ciąża jest dla nich niespodzianką to wiedzą za jaki czas będzie dziecko. Wiedzą co kupić, bo mniej więcej mogą określić jakie będzie duże. Wiedzą z czego już zrezygnować, czego się nie podejmować... My nie wiemy nic... Nie wiem czy będę miała jedno czy więcej dzieci. Nie wiem czy będzie to niemowlę, bobas czy małe dziecko, nie wiem do samego końca czy będzie to chłopiec, czy dziewczynka... A najgorsze jest to, że nie wiem czy pojawi się za miesiąc, rok, czy kilka lat... To jest naprawdę trudne tak totalnie nie znać dnia ani godziny... Wszystko w człowieku rwie się do tego, by coś już przygotować, by kupić najpotrzebniejsze chociaż rzeczy... By móc skupić się na tym by odłożyć pieniądze na konkretne cele. Tylko robiąc za dużo od razu możemy dostać nieźle po dupie... Nie możemy się nastawiać, by nie zwariować. To trochę jak przy staraniach, kiedy każda para nastawia się na to, że w tym cyklu się uda, że do jakiegoś roku się uda itd. Nikt z nas nie chce przechodzić przez to po raz kolejny... Tym bardziej w czasie kiedy pogodziliśmy się z tym wszystkim i obraliśmy dla nas piękną drogę.
Przepraszam, że ten post będzie taki minusowy, ale myślę, że te minusy adopcji są bardzo istotne.
Wiecie co jeszcze jest przykre? Kiedy zachodzi się w ciążę, w pracy mamy okres chroniony, idziemy na chorobowe, na urlop macierzyński, mamy jakąś szansę by do tej pracy wrócić (wiem, że po tym czasie często nie ma już powrotu, ale jednak jakaś szansa jest). Jeśli chodzi o adopcję nic nas nie chroni. Wiecie ile kobiet straciło pracę, kiedy poinformowały swoich pracodawców, ze chcą adoptować dziecko, że będą miały przez jakiś czas szkolenia raz w tygodniu, że nie wiedzą kiedy pójdą na urlop macierzyński... NIC NAS NIE CHRONI. Wiecie, że znam też przypadki, w których to mężczyźni tracą pracę? Oni nie idą na urlop macierzyński... Wręcz dla pracodawców powinien być to znak, że ten pracownik będzie się starał, bo będzie miał rodzinę, którą musi utrzymać... Ale niestety przez krótki czas będzie musiał raz w tygodniu kończyć szybciej, brać urlop... NIC NAS NIE CHARONI... Ja osobiście jestem tym zirytowana... Mam wrażenie, że Rząd zajmuje się tylko tym, by im było dobrze, by oni mieli pełne portfele, a jeśli chodzi o obywateli to czasem coś dają tylko po to by wygrywać kolejne i kolejne wybory.
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 listopada 2020, 10:42
Ale nie o tym
Przyszło mi zamówienie dla naszego aniołeczka! Mamy album taki miękki dla dziecka. To taki pluszowy album, do którego włożymy nasze zdjęcie, by dać w prezencie dzidzi (jeśli będzie większa niż niemowlaczek) aby oglądała i oswajała się z nami. No i mamy też księgę adoptowanego dziecka. Jest super! Uzupełniamy wszystko od momentu myśli o adopcji przez poznanie dziecka, adopcję, pierwszy wspólny rok. Jest tak słodka! Chociaż tyle z przygotowań
Fajnie, że to wszystko opisujesz, myślę że dla wielu dziewczyn Twój pamiętnik będzie bardzo cenny. Czy wiesz już kiedy Wasza rodzina się powiększy?
Oj Niki niestety tego sie nie wie aż do momentu w którym nagle dzwoni telefon z propozycja dziecka. Jednakże najpierw musimy przejść pozytywnie szkolenie by otrzymać kwalifikacje ;) potem juz tylko oczekiwanie... Nie wiadomo czy to bedzie dzień, miesiąc, rok, czy wiecej.