No bo jak to jest, że niektórzy mają wszystko bez żadnego wysiłku, a inni muszą się nastarać, a i tak nic z tego nie mają? Jako córka moich rodziców (jedna z trzech) czuję się wielce przez nich zaniedbana, przez Boga też. Wszyscy każą mi radzić sobie samej. Ani kasy na wesele, ani działki, ani domu, ani dziecka - nic nie dostałam. Od nikogo. Wszystko co mam sama z szanownym Małżonkiem ogarnęłam. Wszystko czego nie mam też.
Czemu inni ludzie mają wszystko, a my nie mamy nic? A jak już nam się coś uda osiągnąć, to musimy się nastarać i naczekać... Tak sobie pomyślałam wczoraj szukając samolotów do Marsylii, że to zajebiaszczo niesprawiedliwe jest!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 maja 2016, 19:52
morfologia na poziomie 0%. Jak to jest możliwe ja się pytam? Tydzień temu 8% a dziś 0? O co tu chodzi?
Dr zalecił nam inseminację.
Wczorajsza wizyta w bocianie nie wypaliła. Miała być w 2 dniu cyklu, a tu d-day'a ani widu ani słychu...
Jak tylko w moim planie na cokolwiek, cokolwiek może się zepsuć, to na pewno tak się stanie.
Jak mi dr wczoraj robił usg, sama zauważyłam, że moje jajniki wyglądają jak po kilku dniach stymulacji - pęcherzyk na pęcherzyku i pęcherzykiem pogania. Lekarz sam był zdziwiony, że nikt mi tego wcześniej nie powiedział. Zła jestem
i chyba mi się trochę świat na głowę zawalił 
Dostałam Clo i przygotowujemy się do IUI. Jak coś ładnego urośnie, to pierwsze IUI zaliczymy już pod koniec przyszłego tyg. Powiedział, że jak się nie uda 3-4 razy, to on sugeruje zrobić laparoskopię zwiadowczą. Trochę dziwny był, a ja zestresowana, bo mąż puścił mnie na pierwszą wizytę samą i jakoś mi się pan dr nie spodobał, ale może dalej będzie lepiej.

Porównując nowego lekarza z tym poprzednim, można powiedzieć, że to inna liga jest. Wszystko opowiedział, pokazał, powiedział, co będzie sie dalej działo i dlaczego tak a nie inaczej. Wyszliśmy wiedząc wszystko co powinniśmy wiedzieć. Zupełnie inne podejscie do pacjenta niż w poprzednim miejscu. Invimedzie patrz i ucz się!
co prawda boję się jak nie wiem, że znowu nie wyjdzie, ale tak sobie wmawiam, że jeśli tylko jajowody są drożne, to będzie dobrze 
Jak jednak nie wyjdzie, to plan też już jest, bo ja jestem mistrzynią planowania wszystkiego, więc jakby co, to wiem co dalej.
Z bad newsów - ciąża mojej siostry jest zagrożona
martwię się i boję jakby to o moją własną chodziło

teraz 2 tyg czekania i wszystko będzie jasne
Luteina tak na mnie działa. Albo coś pochłaniam albo się przewracam ze zmęczenia. Jesteśmy tydzień po IUI i zdecydowaliśmy, że w pt lub sb zrobię b-hcg. Jeśli się udało, to powinno już coś wyjść, a jeśli nie, to moje luteinowe jazdy się zakończą. Ale mogłoby jednak wyjść tym razem, co nie?
W tym cyklu mam w planach hsg i inofem na te moje jajniki. A po wakacjach chyba kolejna zmiana lekarza, bo może ja się nie znam, ale IUI bez hsg robić, to chyba trochę nierozsądnie. Zwłaszcza, że pan dr ma w planach kolejne 2-3 podejścia zanim poszerzy diagnostykę. Jeszcze pomyślę.

Zadzwonił wczoraj pan pielęgniarek/położnik z mojej przychodni z zaproszeniem na cytologię. Fajnie, że akurat teraz się odezwał, bo badanie z zeszłego roku za chwilę straci ważność
To pierwszy raz od 2013r. kiedy uda mi się zrobić jakieś badanie na nfz. Normalnie cud!
W międzyczasie pojawił się jej mąż, który ostatnio się nawrócił, jest teraz wielce pobożny i zaczął opowiadać jak to tylko Bóg może nam dać dziecko i powinniśmy sie modlić, a nie leczyć. No bo przecież ivf jest niedopuszczalne jak braliśmy ślub kościelny. A zaczął swój wywód od słów "tyle się staracie, musisz się stresować, co?" Nie qr.., tańczę makarene z radości

Ostatni raz byłam tak poruszona jak nam wyszła biochemiczna w lutym. Tak mnie zdenerwował.
Wracam do domu i staram się nie rozpłakać, bo ludzie patrzą
Około południa pojawiły się nie wiadomo skąd plamienia i lekarz zdecydował, że mam nie przyjeżdżać. Plamienia żywokrwiste, a nie jakieś tam zwykłe brunatne, więc badania nie było
W sumie to ciekawa jestem skąd to się wzięło, bo te około okresowe już dawno sobie poszły. Pani z kliniki, z którą rozmawiałam zasugerowała, że to może coś z progesteronem, albo stres.Dziwnie tak, bo nawet brzuch mnie jak na @ pobolewa.
W sierpniu będziemy się urlopować, więc kolejne podejście do hsg we wrześniu. Zmęczona już tym wszystkim jestem.
a co!
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 lipca 2016, 20:18
wiem, wiem... często mnie takie myśli nachodzą... trafiłaś z tym wpisem w samo sedno - dlaczego do cholera w życiu jest zawsze pod górkę, nic nigdy za darmo... dlaczego ja nic nie mogę mieć normalnie tak jak inni... tak to wszystko zajebiaszczo niesprawiedliwe jest...