Coraz częściej przyłapuje się na tym że jestem coraz bardziej zła na męża że to jednak jego wina i gdyby nie to już dawno mielibyśmy dziecko już zaczynam postrzegac problem naszej niepłodności nie jako nasz a bardziej jako jego a skoro on nic z tym nie zrobi to albo muszę poszukać faceta na boku na jeden numerek(żartuje oczywiście) albo będziemy mieli tylko naszego jedynaka najbardziej szkoda mi właśnie jego ;(
Wizyta bardzo mi się podobala lekarz konkretny androlog ginekolog czyli 2w1 popatrzył na nasze wyniki przeprowadził wywiad no i stwierdził że z wynikami męża możemy próbować inseminacji a szans mamy 50 na 50 w przeciągu pół roku ale najpierw mąż ma zrobić chyba to się nazywa fragmentacja dna plemnika( o zgrozo 350zl)
Stąd moje pytanie czy którejś mąż miał robiona te badanie i czy koszt jest ok czy chcą z nas zedrzeć kasę?
Jak fragmentacja będzie ok to możemy przystępować do inseminacji jak będzie źle to mąż ma się pokazać u urologa z tamtej kliniki i on ma stwierdzić czy opłaca się operacja żylaków i czy one są duże a bo na opisie USG i nic nie pisze bo androlog był jak na razie przeciwny operacji
Ja mam zrobić sobie hormony w 2-3 dniu cyklu i USG piersi(nie wiem po co w sumie ale nie będę negowac) no i zrobił mi USG a tam wyszło podejrzenie pcos na prawym jajniku znalazł ok 15 pęcherzyków gdzie powinny być max 3 i najprawdopodobniej ten jajnik jest uśpiony teraz już wiem dlaczego co miesiąc mnie boli tylko lewy a prawy jest cichy kazał przyjmować mi ovarin
Jak będziemy mieć wyniki zaleconych badań mamy się zgłosić więc najprawdopodobniej wizyta będzie w czerwcu po moim 3 dniu cyklu
Mąż przyjął wszystko spokojnie nawet nie zjeżył się na cenę badania tylko stwierdził że jak najszybciej trzeba go zrobić strach go obleciał tylko że będzie musiał oddać nasienie w klinice a z tym ma już przykre doświadczenia
Najbardziej mi tylko przykro z tego powodu że przez te dwa lata miałam robione nie raz USG i żaden z lekarzy na NFZ mi nie wykrył ze prawy jajnik może mieć pcos eh race lekarze na NFZ
Lekarz w klinice powiedział że może po prostu z mojej i m strony się wszystko skumulowało i to mogło też utrudniać a jak on nas trochę podrasuje to będzie możliwe nawet zaskoczenie bez inseminacji i tym stwierdzeniem przywrócił mi wiarę na sukces;)
Ogólnie z wizyty jestem bardzo zadowolona w końcu zostałam potraktowana jako pacjentka którą można wyleczyć a nie jako problem nie ciążowy od którego umywają ręce wszyscy ginekolodzy panstwowi
Bylam wcześniej (1,5h) żeby sobie zająć kolejkę no fakt byłam pierwsza co mi się bardzo niepodobalo to podejście położnej u tego gina byłam drugi raz nie licząc USG bo robił mi na oddzielę no i w sumie nie wiedziałam czy mam wejść powiedzieć że jestem( tak robiło się u poprzedniego gina) czy siedzieć i czekać
Oprócz mnie i jednej starszej koniki tylko ja byłam nie w ciąży spytałam się innych kobiet czy trzeba wejść no to mi powiedziały że będzie wzywać i faktycznie położna wyszła i mówi po kolei panie a skoro ja pierwsza to weszłam i czekam a położna na to pani w ciąży a ja że nie a ona to czekać na korytarzu teraz ciężarne do opisów i wychodzi za mną i mówi ciężarne do opisu proszę by wchodziły a ja buraka złapałam że skoro wyszła za mną to teraz wszyscy wiedzą że ja ta gorsza nieciezarna no i poczułam się problemem
To tak na początek gin miły ale szybki(skoro miał opóźnienie to musiał nadrobić) zbadał mnie powiedziałam że byłam na usg u niego że był ponad 20 mm pęcherzyk wtedy ale cały czas się jednak nie udaje i nie wiem co robić dalej na to on że to nic ale on wie co robić
Stwierdził że w moim przypadku monitoring jest bezcelowy bo musialabym dojeżdżać co dwa dni do niego 40 km dał mi skierowanie na prolaktynę w 23-24 DC mam ją zrobić i dał mi jeszcze skierowanie do szpitala na hsg
Pokazałam mu wyniki też męża na co on powiedział że prawie 30 mln na całość to wynik nie taki strasznie zły choć mógłby być lepszy i tyle odnośnie meza
Mam do niego zadzwonić jak okres dostanę to mnie zapisze na hsg które będzie między 9 a 10 DC strasznie się boję tego badania i teraz chyba nie będę mogła spać ale jak mus to mus nie wiem tylko ile jest się w szpitalu wtedy czy nocuje się czy od razu się wychodzi
Mąż za to odetchnął z ulgą że to nie jego dotyczy i obrósł trochę w piórka bo chociaż jeden lekarz powiedział że jego wyniki nie są tragiczne( za to ja teraz trzęsę portkami)
Cały czas liczę na cud jakby się w tym miesiącu udało to ominęło u mnie to badanie
Przykre te strasznie żal mi synka;( dostałam dola życie jest niesprawiedliwe
Progesteron. 15,9 ng/ml. Faza lutealna 0,37-18,4
17-Oh progesteron 2.143 ng/ml faza lutealna 0,6-2,3
Nie wiem jak interpretować wyniki bo pierwszy raz robiłam progesteron ale chyba miałam owulke
Strasznie się boję zapytałam się lekarza czy będzie bolało to stwierdził że będzie a czy dostanę znieczulenie to stwierdził że tak no i się boję przed hsg nie będę miała żadnych badań ani posiewów ani czystości jedynie powiedział mi że w trakcie podadzą antybiotyk
Po hsg lekarz odwiózł mnie na oddział(już wtedy żartowałam) i kazał jeszcze leżeć około 30 min i do domu
Cieszę się że przełamałam strach i poszłam na to badanie teraz wiem że lewy jajowód był niedrożny a owulke za każdym razem jak byłam na usg miałam z lewego teraz nic tylko działać
Po hsg trochę plamilam i cały czas chodzę z wkładką ale nic już mnie nie boli
Więc dzisiaj zaczynamy działania oby owocne;)
Po hsg dostałam na 5 dni antybiotyk doksycyklinę 2x1tbl no i teraz wyczytałam że jest to zabroniony ściśle antybiotyk w ciąży i mam teraz dylemat starać się w tym cyklu czy odpuścić i zacząć w przyszłym kurcze a mąż zaraz wracam z pracy..
W tym cyklu brak jakichkolwiek objawów nawet piersi nie bolą co jakiś czas jajniki żałują ale tak jest zawsze przed@
Objawów brak tylko boję się bo brzuch czasami nie zawsze ale boli jak na @
Cała się normalnie trzęsę bo na ciążowym nigdy mi jeszcze nawet cień nie wyszedl
Nie wiem sama czy po cichu się już cieszyć czy się jeszcze wstrzymac
No i zaczynam walkę od początku jeszcze jestem w szpitalu dziś dopiero zaczęłam krwawc nie wiem ile oczyszczanie będzie trwało ani kiedy wróci mój prawidłowy cykl
Lekarz powiedział że starać można się po dwóch miesiączkach od poronienia więc będziemy czekać...
Oj te nasze rozterki i rozmyślania staraczek ;) Cykl za cyklem leci i nadal w miejscu. Może wreszcie kieeeedyś tam się uda ;) Czego życzę z całego serca ;)
Faceci są okropni. Gorsi niż dzieci. Nie przejmują się niczym, wszystko zawsze stoi na naszych barkach. Kochana musimy walczyć, może kiedyś zaskoczy. Moja nadzieja umarła a moze ty masz jej więcej ;)