Jestem w szoku, mój cykl trwał 27 dni. We wtorek po wizycie u gin zaczęłam plamić, ale myślałam że to po badaniu USG, ale wczoraj już leciała krew, nieduzo, ale dzisiaj już nie ma wątpliwości że to @, chociaż w niczym nie przypomina moich @. Krwawienie jest bardzo małe, wczoraj odrobinę bolało mnie podbrzusze ale bardzo delikatnie, żadnych innych objawów na @ nie miałam. Dziwne to. Miałam od jutra przez 10 dni brać duphaston, a od 1 dc tabletki antykoncepcyjne. A teraz się wszystko pochrzanilo. Myślałam że do @ jest jeszcze sporo czasu więc nie wybierałam antyków, a dupka miałam w domu, więc dzisiaj mój małż pojechał rano przed pracą wykupić tabletki. Dobrze, że jest aplikacja ,, kto ma lek,, bo okazuje się że te tabletki są tylko w 4 aptekach w moim mieście. Już tak dawno nie brałam antyków, mam nadzieję że nic się nie stanie że biorę je od 2 DC 🤔 no i ten duphaston mnie męczy którego nie zdążyłam wziąć, ale on był na wywołanie @, a że przyszła sama to ten punkt wg mnie powinnam ominąć. Nie ułatwia mi tego wszystkiego ten mój organizm.
Oczywiście mam plan 😁 pod koniec maja mam planowany urlop, może uda mi się go przesunąć kilka dni a klinika ruszy z zabiegami, to uda mi się zrobić stymulację i punkcje na urlopie. O ile w pracy nie wypadnie coś co całkowicie przesunie mi urlop na niewiadomo kiedy.
Niestety jeszcze nie nauczyłam się że przy Ivf nie ma co planować.
Zamówiłam ubichinol koenzym Q10 na poprawę jajeczek i mam nadzieję, że do czasu punkcji trochę je podreperuje. Chociaz to może być za krótki czas brania ,🤔
Pogoda dzisiaj nie sprzyja pracy, z chęcią zostałabym w domu pod kołderką w filmem albo książka. 🥰 Może częściowo uda mi się zrealizować to popołudniu, po pracy. Do kitu jest ten maj 😡
Właśnie natknęłam się na taki cytat:
"Bądź cierpliwy.
Czasem po prostu trzeba przejść to,
co najgorsze,
by osiągnąć to, co najlepsze."💓
No i 2 h po moim wpisie, dostałam telefon i o urlopie początkiem czerwca mogę zapomnieć, może uda mi się pójść w połowie czerwca 😡
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 maja 2020, 10:47
Mój okres, który zazwyczaj trwał 7 krwawych dni, skończył się wczoraj w 3 dc, dzisiaj delikatne brązowe plamienia ale tylko jak jestem w toalecie. Taka zmiana, żeby nie było nudno, że chociaż długość @ jest przewidywalna 😁 bylam dzisiaj biegać, zero bólu podbrzusza, jak ręką odjął. Małż, który był w pracy i w razie mocnego bólu nie mógłby przyjechać zgarnąć mnie z trasy, był zaniepokojony, że idę biegać w trakcie okresu. Ja też zazwyczaj starałam się przez te 7 dni nie ćwiczyc bo lało się ze mnie, że tampon i podpaska czasami nie dawały rady. A dzisiaj na spokojnie można było biegać.
Może zanim na stronie kliniki pojawi się informacja o wykonywaniu zabiegów, uda mi się wcześniej dowiedzieć, kiedy ruszają. Czekam na wiadomośc od koleżanki i będę atakować telefonicznie klinikę, żeby wbić się jak najszybciej w kolejkę do procedury. Moja gin mówiła, że w związku z korona muszą tak ustawiać pacjentki, żeby nie spotykały się w poczekalni, więc ilości wizyt jest ograniczona w ciągu dnia.
Chyba jestem trochę śpiąca po tych antykach. Wczorajsze popołudnie przespałam ale nie miałam później problemów z zaśnięciem. Mam nadzieję, że taki stan nie będzie się utrzymywał bo szkoda mi dnia na spanie.
W sobotę pojadę chyba zrobić krzywa glukozowa i insulinowa. Oby mi tylko nie wyszła insulinooporności ✊🍀
Spać mi się chce...
Ale idę na taras pogrzebać w roślinach, może mnie to obudzi.
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 maja 2020, 17:25
Wczoraj dostałam wiadomość o d koleżanki, że dzisiaj na stronie ma pojawić się info o rozpoczęciu wykonywania zabiegów w klinice. I najlepiej jakbym umówiła się na wizytę w połowie cyklu bo ponoć odczekuja dwa tygodnie od wizyty do kolejnej wizyty ( chodzi o wirusa). I faktycznie ok 15.00 pojawiła sie wiadomość o rozpoczęciu procedur. Ale jednocześnie pojawiły się informacje do zapoznania dotyczące sposobu postępowania w koronasytuacji. I tylko to, że otworzyłam ta wiadomość na tel a już kończyłam pracę i nie miałam czasu dokładnie przeczytać, nie pozwoliło mi zadzwonić i od razu umówić się na wizytę. A już sobie wszystko ładnie w kalendarzu zaznaczyłam kiedy wg mnie 🙈 po skończeniu 21 dni brania antyków rozpocząłby się nowy cykl. W informacji było coś o możliwym wzroście cen 😳🤔 i konieczność zrobienia badań na koronawirusa, ale może coś mi się pomyrdalo. Jutro sobie to wszystko wydrukuje i przeczytam na spokojnie a później zadzwonie umówić się na wizytę. Jest radość ale też strach, nie wiem co teraz bardziej dominuje. A cały czas sobie powtarzam żeby się nie nakręcać 🙄
Akurat teraz kiedy pojawia się światełko w tunelu ivf dostałam w pracy bardzo wymagający i stresujacy ,, projekt,,, podobnie było przy pierwszej stymulacji. 🙄 Taki pech..., znowu myślenie jak pogodzić pracę z wizytami.
Zastanawiam się czy mówić rodzicom o ivf, oni byli przeciwni (może nie mówili tego wprost) inseminacji. Tato 3 razy dopytywal się jak zaszlam w ciążę, o to czy zaszłam naturalnie 😒 małż jest zdania że to nasze życie i nasze wybory, i ok, też tak uważam, ale nie potrzebuje dodatkowych stresow, nerwów i wysłuchiwania lamentow pod tytułem ,,co Wy wyprawiacie, jak tak można, po co Wam to, a zastanowiliscie się,, itp. Narazie postanowilam, po rozmowie z małżem nie mówić rodzicom o ivf. Jak się uda to wtedy zastanowię się czy ta wiedza w jaki sposób doszło do zapłodnienia jest im potrzebna.
Jestem umówiona na 26 maja na wizytę do kliniki, to będzie 14 dc a tydzień później po odstawieniu antyków powinnam dostać @. Już nie moge doczekać się co powie mi gin. W sobotę jadę zrobić badania: prolaktyna, TSH, krzywa glukozowa i insulinowa, a od siebie dorzucę jeszcze witD bo jestem ciekawa czy coś się zmieniło po suplementowaniu. Mam nadzieję, że te krzywe mozna zrobić jednocześnie?🤔
Czasami od nadmiaru informacji dot. badań, leków, mutacji, suplementów wszystko mi się miesza. 🤣
Idąc do gin muszę sobie zapisać pytania bo wchodząc do gabineyu dostaje amnezji i nie mam żadnych pytań a później w aucie panika że nie wiem wszystkiego. Tak samo z suplementami, kiedyś na wizycie dok zapytała co biorę to tylko przypomniała mi się Wit D, ale na następnej wizycie wypisałam wszystko na kartce 🤣
Już nie mogę się doczekać weekendu, w niedzielę szykuje się wyjazd w górki 🥰 dla mnie oznacza to totalny reset i odpoczynek psychiczny. Małż zamówił mi nowe buty do wędrowek bo poprzednie wyzionely ducha w Beskidzie.
Jeszcze dwa dni pracy 💪
Jakiego mam wkur... to głowa mała 😡 w pracy dowiedziałam się że dostaję kolejny ,, projekt,, do zrobienia, jeszcze bardziej wymagający niż poprzedni, więc mam teraz dwa 🙄 jak się dowiedziałam to miałam ochotę się rozpłakać ale powstrzymalo mnie to, że jestem w pracy. Projekty terminowe, uzależnione trochę od innych, z wyprzedzeniem umawiane spotkania i wychodzi, że jeżeli zacznę stymulacje w następnym cyklu to wszystko związane z procedurą będę musiała pogodzić z pracą., lawirując między monitoringami, spotkaniami w pracy, dniem wolnym na punkcje. Napisałam mężowi o tym, że zastanawiam się czy nie przeniesc procedury na kolejny miesiąc, a on napisał żeby nie przenosić ,,najwyżej pójdziesz na zwolnienie,,,. Doskonale zna moja pracę i wie, że NIE MOGE walnąć od tak sobie L4, po pierwsze dlatego że te projekty są tylko ,,moje,, i nikt u mnie w pracy nie zrobi tego za mnie, musiałabym przekazac wszystko do innego oddziału, oczywiście wszystko musiałoby przejść przez szefa wszystkich szefów, czyli mojego najwyższego przełożonego a to rzutowałoby na mój powrót po L4, a po drugie jestem tak nauczona, że do wszystkiego staram się podchodzić odpowiedzialnie i rzucenie L4 od tak, mnie mierzi. Ja bardzo rzadko ogolnie chodzę na zwolnienia , byłam w ciągu 13 lat pracy kilka razy i to w sytuacjach losowych typu wypadek samochodowy, złamana ręka, zapalenie płuc. I chyba nikt, kto wie o ivf mnie nie rozumie. Przyjaciolka jak zaczęłam jej się żalić też powiedziała, że powinnam iść na l4. 🙄 I to nie tak, że uważam że jestem niezastapiona, ale co innego jak ktoś musi cos za mnie zrobić bo np. złamałam rękę, a co innego jak poprostu idę na L4, a w pracy nie wiedzą o ivf i się nie dowiedzą. No ale wracając do początku wpisu, po chwilowej rozpaczy, kłótni z małżem, jestem w stanie totalnego wkurwienia, a to powoduje u mnie chęć działania i pokazania, że dam radę to wszystko pogodzić i postanowiłam podejść do stymulacji w następnym cyklu, o ile oczywiście gin nie powie, że jednak nie bo coś tam. Projekty spróbuję skończyć przed terminem, nawet jezeli wiązałby się to z pracą po godzinach. Strasznie mi to wszystko obciąża psychikę, w tej złości powiedzialam malżowi że wszystko jest na mojej głowie jak chodzi o ivf i ja muszę podjąć decyzję co robić bo małż mówi zrób jak będzie najlepiej...grrrr. Więc ja podejmuję decyzję, i będę musiała się mierzyć z jej konsekwencjami. Ja wiem, że małż oprócz oddania pływaków i suplementowania nie może nic więcej zrobić, nie może za mnie jeździć na monitoringi ale mam wrażenie, że on nie rozumie moich obaw i rozterek.
Dobrze, że mogę tutaj wyrzucić moje emocje. I wiem, że zajscie w ciążę jest dla mnie najważniejsze, chociaż los rzuca mi kłody pod nogi.
A na chwilę obecną mam ochotę komuś przyłożyć 🙈😁
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 maja 2020, 17:28
Byłam wczoraj zrobić badania. Niestety nie udało mi się zrobić badania krzywej glukozowej i insulinowej, pojechałam do labo przed 8 bo badałam prolaktyne a ona powinna być badana miedzy gdodz. 8-10, ok 3 po przebudzeniu. No i pani w labo powiedziała, że już nie zrobia mi krzywych bo robią tylko 4 pierwszym osobom ❓❓no to zrobiłam tylko glukozę na czczo, prolaktyne, TSH i Wit D3. Czekałam z niecierpliwością na wyniki, bardzo balałam się o prolaktyne i glukoze, TSH przez kilka lat nie przekraczało 1.5. Więc wyniki mnie zaskoczyły bardzo i nie ukrywam troche podłamany.
Glukoza -95 mg/dl, norma do 99 mg/dl, nie wiem o czym to świadczy, raczej szału nie ma, szczególnie że ostatnio przestałam słodzić, nie jem słodyczy, zdarzy się czasami kawałek gorzkiej czekolady, ale od teraz ZERO słodyczy, cukrów.
Prolaktyna- 33, 87 ng/ ml, norma do 26,53 ng/ ml, ostatnie badanie 18.04 więc miesiąc temu było ok 15 ng/ml, pewnie gin każe mi się zgłosić do Endo,
TSH - 2,015 uIU/ml i tutaj szok, biorę leki tak jak zawsze, taka sama dawkę, jedyne co się zmieniło i może to miało wpływ (ale żeby aż taki??), wcześniej brałam letrox 75 i praktycznie dopiero po godzinie w czasami nawet ponad godzinir jadłam śniadanie,więc czas na wchłonięcie byk ok. Teraz po zjedzeniu tabletki na tarczycę po ok pół godzinie biorę selen+E i po 15 min pije pyłek pszczeli i może to miało wpływ.
Wit D3- 49,20 ng/ml więc górna granica optymalnego stężenia, więc teraz Wit. D3 będę brała co drugi dzień, żeby nie przesadzić.
Pewnie moja gin nie będzie zadowolona z wyniku TSH, ale możliwe że jeszcze we wtorek rano przed wizytą pojazdem zrobic jeszcze raz to badanie bo dziwne troche że od lutego tyle się podniosło (było 0,8 ). Może wpywa mają na to suplementy, które biorę, tabletki antykoncepcyjne?? Próbowałam szukać coś na ten temat, ale w większośc suplementów które biorę są wskazane przy chorobie tarczycy. Nie wiem jak jest z koenzymem Q10 bo właśnie koenzym i tabletki anty zaczęłam brać od niedawna.
Ehhh, czy nie mogłoby być raz ok??
Jeszcze dzisiejszy wyjazd w górki z powodu pogody musieliście odwołać. Zostało mi tylko bieganie po lesie, na które zaraz się zabieram.
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 maja 2020, 18:07
Dzisiejsze wyniki badań wyszły jeszcze gorsze niż z soboty.
Glukoza na czczo 106 mg/dla
TSH 2,695 uIU/ml
Zrobiłam jeszcze insulinę i jest 7,90 uIU/ ml
Wskaźnik HOMA 2,07
Dzisiaj byłam na wizycie. Gin powiedziała że TSH jest na granicy ale do przyjęcia, natomiast musimy zbić prolaktyne i znowu dostałam dostinex, a jutro idę do Endo (o ile mnie jeszcze przyjmie bo miałam małe spięcie z paniami w recepcji, które nie chciały mnie zarejestrowac na jutro, mimo że im mówiłam że 5 min wcześniej rozmawialam z Endo i kazał się rejestrować, a same jak byłam w południe pytać czy endo przyjmuje nadprogramowe osoby, kazały do niego dzwonić.🙄) No i tak, mamy za chwilę czerwiec a na pierwszej wizycie do in vitro byliśmy w styczniu 😱 wtedy miałam wyobrażenirr, że w maju to ja już będę w ciąży. A tu nawet nie wiadomo kiedy zacznę stymulację. I tak jak pisałam wcześniej moje plany przy in vitro mogę sobie wsadzić w d...... Dostałam kolejne opakowanie tabletek anty, i jestem umówiona w 13 dc (przynajmniej dzięki tabletkom wróżenie kiedy może być @ odpadło) czyli 23.06 na wizytę u gin. I już nie będę pisała że liczę na rozpoczęcie stymulacji na początku lipca bo jak pisałam wyżej moje plany nie działają w tym przypadku. Gin nie przejęła się za bardzo moim wynikiem glukozy 🤔 nie wiem czy endo o tym mówić?? Na pewno jeszcze bardziej będę uważała na to co jem, akurat mam miesiąc na poprawę tego wyniku. Jedyny plus w tym wszystkim taki, ze moge spokojnie robić projekty w pracy, mam je skończyć do końca czerwca (taki mam plan 😁 a wiadomo jak u mnie z nimi jest). I już nie wiem sama czy jest mi smutno, przykro że tak wszystko wychodzi czy jestem wkurzona. Chyba wszystko na raz. Czuję podniesienie TSH jestem śpiąca popołudniami, zaczynaja mi włosy wypadać, jestem zmęczona i często mam doła.
Ale jesteście Wy i zawsze mi pomożecie, podpowiecie i podtrzymacie na duchu, więc się nie poddaje i mimo spadków nastroju będę walczyła dalej.
Wczoraj byłam na wizycie u edno. Naprawdę dawno nie spotkałam lekarza, który się nie spieszy, odpowiada na wszystkie pytania a nawet rysuje dla lepszego zrozumienia 😊 siedziałam u niego ok 45 min, i tak jak chodzi o tsh to oczywiście do zbicia, do letrox 75 dostałam letrox 100 i mam brać na przemiennie, jeden dzień 75 a drugi 100. Myślę że w miesiąc wynik ładnie spadnie. Jak chodź o prolaktyne to nie takie proste jak myślałam, że wezmę dostinex i pięknie mi spadnie. Lekarz nie chciał mnie już leczyć ,,objawowo,, dostałam skierowanie na test metoclopramidum, który jest dwustopniowy. Badanie przed wzięciem tabletki i dwie godziny po zażyciu tabletki. Dostałam też skierowanie na rezonans magnetyczny przysadki mózgowej i jestem umówiona na wizytę do Endo na nastepny czwartek z wynikami testu, bo na rezonans a szczególnie opis będę musiała poczekać. Glukometr zamówiony, tabela indeksu glikemicznego ściągnięta i biorę się za IO??
Dzisiaj w końcu jadę do fryzjera 🥰 aż mi głupio było chodzić z odrostem, w końcu będę wyglądała jak człowiek co mnie cieszy niezmiernie. I słoneczko świeci co też wpływa na moje samopoczucie. Wczoraj było średnie,ale to nie tylko że względu na deszczoww pogodę a konfrontacje z paniami w rejestracji szpitala. Na szczęście przeżyłam i opłaciłam to tylko bólem głowy i szczękościskiem żeby nie powiedzieć za dużo. 😁 Co akurat wymagało ode mnie dużo samozaparcia bo zazwyczaj mówię to co myślę.
Mam nadzieję tylko że rezonans wyjdzie w porządku. ✊✊
Wczoraj skończyłam pierwsze opakowanie tabletek antykoncepcyjnych, dzisiaj mam już lekkie plamienia i delikatny ból brzucha. Dziwne to po długich cyklach nagle cykl 23 dniowy 😱 zgodnie z postanowieniem staram się stosować dietę z niskim indeksem glikemicznym, a ze ograniczam też gluten i laktozę to przygotowanie posiłków sprawia mi trochę problemu 😅 dzisiaj w końcu przyszedł glukometr, więc zrobiłam już pierwsze badanie ok 1,5 h po jedzeniu i wyszło 89 mg/dl. Szok normalnie, to skąd wynik 106 mg/dl na czczo? 🤔ale będę strarala się utrzymać dietę, w ciąży sobie odbije ( oczywiście w granicach rozsądku 😉).
Dzisiaj byłam na wizycie u endo z wynikami testu na prolaktyne i tym razem prolaktyna wyszła w normie a po obciążeniu podniosła się tyko trzykrotnie, więc lekarz mówił że tutaj jest wszystko w porządku, jeszcze czekam na wynik rezonansu magnetycznego przysadki mózgowej. Coraz blizej wizyty u gin, przed wizytą zrobię tylko TSH już nie będę robiła prolaktyny jak na rezonansie wszystko wyjdzie ok. Oby tylko TSH zdazylo spaść.🍀✊
Moje plany dotyczące urlopu w lipcu powoli zaczynają odpływać, znowu 😒 ale narazie o tym nie myślę, staram się skupić na najbliższym celu jakim jest rozpoczęcie stymulacji, i stopniowo krok po kroku realizować kolejne. Przeczytałam o tym w pamiętniku jednej ze staraczek i uważam to za bardzo dobry pomysł, żeby nie myśleć o odległych rzeczach jak np. transfer, tylko po kolei, skupiać się na poszczególnych etapach procedury. Jak już wielokrotnie pisałam ostatnio moje plany na dalsza przyszłość rozpadają się jak domek z kart.
Jutro ostatni dzień do pracy, a w sobotę moje ukochane Bieszczady. Zapowiada się 33 km ,,spacer,, będę wykończona fizycznie ale zresetowana psychicznie. Uwielbiam to 😍
W pracy projekt się komplikuje 😒mam bardzo dużo stresu, codziennie pije melisę ale ona chyba na mnie nie działa, nawet podwójna. Cóż taka praca, trzeba przeżyć. Od ok dwóch lat co miesiąc mialam nadzieję, że zajdę w ciążę ,pójdę na L4 i odpocznę od pracy. Może w końcu się uda 😊
Małż przejął się tym że mam dietę i pilnuje mnie z tym co jem, nawet ściągnął sobie tabele z indeksem glikemicznym i sprawdza co mogę jeść. A ostatnio zaprowadził mnie do sklepu gdzie było dużo półek z żywnością bez glutenu i zaczął piec chleb bezglutenowy, który jest pyszny, ale ma wysoki IG więc nie mogę go jeść dużo 🙄🤣 i biega że mną, a on nienawidzi biegać. Ale to chyba po akcji, która tu kiedyś opisywałam, że powiedziałam mu że wszystko związane z ivf jest na mojej głowie, chyba wziął sobie to do serca i chce pokazać że on też coś robi 😅
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 czerwca 2020, 20:36
Cholera, nie wiem jak liczy się cykl na tabletkach anty 🙄 no więc teraz jestem w 7 dniu siedmiodniowej przerwy pomiędzy antykami 😉 od jutra znowu ruszam z antykoncepcja, oby ostatni cykl.
Mam już opis rezonansu, przyszedł bardzo szybko, na szczęście wszystko jest w porządku, nie mam żadnego guza na przysadce mózgowej i ogólnie mój mózg wygląda ładnie 🤣🤣 chociaz po dzisiejszym dniu w pracy w to wątpię, głowa paruje od nadmiaru informacji, które przetwarza w ostatnim czasie. Niestety wszystko się sypie w pracy, projekt przeciągnie się do lipca, prawdopodobnie do końca lipca 😡
W przyszłym tygodniu kolejna wizyta u edno, myślę że na jakiś czas ostatnia (chyba że zajdę w ciążę, to kazał się zaraz pokazywać żeby zwiększyć leki na tarczycę).
Czytam tak o tych stymulacjach, punkcjach i zdałam sobie sprawę, że zrobiłam błąd podpisując umowę w klinice. Nie chciałam mrozić komorek, ale chyba zmieniam zdanie. Nie zapładniamy dużo komorek mimo mojego wieku, nie chce oddawać zarodków do adopcji. Małż też się na to nie zgadza, ale zamrożenie komorek w razie niepowodzenia przy zapładnianej przez nas ilości komórek daje szansę na zarodki bez konieczności kolejnej stymulacji. O ile będzie co mrozić 🙄 ostatnio rozmawialam z koleżanką, która miała dwie stymulacje i w obu zarodki przestały rozwijac się w piątej dobie. Tego boje się najbardziej i tego że moje komórki będą za słabe. 😕
Nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje. Przychodzę po pracy i zasypiam, ostatnio mialam tak kilka lat temu jak nie wiedziałam jeszcze, że mam niedoczynność tarczycy. Dam zwiększonej dawce letroxu szansę i zrobię badania TSH na weekendzie przed wizytą u gin, to będzie 3 tydzień na zwiększonej dawce, może być trochę krótko na spadek TSH. Jutro idę do mojego edno z wynikiem rezonansu, o ile przedostane się przez panie z rejestracji 😕🙄
W pracy strasznie, okropnie, masakrycznie, ogólnie bardzo źle. Nie mam szans na urlop w lipcu. Dużo stresu i zapierdziel że nie ma kiedy zjeść. Czekam tylko na weekend, na którym staram się zresetować na maxa. Tydzień temu weekend spędziliśmy w Bieszczadach, a wczoraj Beskid. Wymyśliliśmy, że zrobimy koronę polskich gór, wszystko fajnie, kocham góry ale nie wiem czy podczas stymulacji będę mogła śmigać bo górkach. Narazie dwa szczyty z listy zdobyte. Straty to obdarte piety, ale to tak obdarte, że dzisiaj nie wiedziałam jakie buty założyć do pracy, ratują mnie plastry compeed na odciski, są rewelacyjne. A obtarcia są przez buty, które kupilam i wydawało mi się że rozchodziłam, ale co innego chodzić po płaskim a co innego 20 km po górach.
Za tydzień komunia u siostrzenicy, chyba pójdę w japonkach 🙈🤣
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 czerwca 2020, 19:31
Po wizycie u edno wszystko ok, nie mam leków na zabicie prolaktyny, dopiero jakby przekroczyła 50 to mam się zgłosić.
Chyba zaczynam popadać w jakąś depresje. Nic mi się ostatnio nie chce, z chęcią cały dzień spędziłabym w łóżku. Tylko praca zmusza mnie do codziennego wstawania. Nienawidze takiego zawieszenia, jak nic nie mogę zrobić i zostaje mi tylko czekanie na rozpoczęcie tej cholernej stymulacji. Ostatnio jest mi wszystko obojętne, prawie nie kłóce się z małżem, zgadzam się na jego wszystkie pomysły, nie przeszkadza mi że robi wiecznie bałagan wokół siebie, że zamiast zrobić coś w domu gra cały dzień w grę. Najchętniej odcielabym się od wszystkich i była sama. Nie chce mi się z nikim rozmawiać o ivf, opowiadać na jakim jesteśmy etapie, bo nie jesteśmy na żadnym. Może moje podejście się zmieni jak zrobię pierwszy zastrzyk do stymulacji. Narazie moja psychika to dno i pół metra mułu.
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 czerwca 2020, 20:56
Dzisiaj rano robiłam badania glukoza, insulina, TSH. Glukoza spadła do 90 💪 dieta się opłaca(ale jakbym zjadła takiego pysznego batonika 🤯), insulina 7, 20, ale TSH spadło bardzo mało bo z ok 2,6 na 2,4 ale może to za krótki czas dla leków 🤷
Do badań z wirusów odrzuciłam ANA1, w sumie to nie wiem po co, ale dużo czytałam o tym na forum i stwierdziłam że nie zaszkodzi.
Mam mały konkret co do dzialan więc to daje mi na tą chwilę spokój. Dwa tygodnie oczekiwania są do przeżycia, chyba.....🤣
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 czerwca 2020, 17:02
Dzisiaj przyjeżdża do mnie koleżanka z dwójką maluchów, uwielbiam jej dzieci, są takie pogodne i uśmiechnięte, mimo że małe łobuzy. Ostatnio w moim otoczeniu urodziło kilka bobaskow. Moja przyjaciółka niedawno urodziła córeczkę, ale nie jestem narazie gotowa żeby do niej jechać. Cieszę się bardzo, malutka jest śliczna ale jak widzę jej zdjęcia to chce mi się płakać 😒 przyjaciółka bardzo wierzy w nasze ivf, ostatnio mi napisała że w sierpniu będziemy świętować to, że jestem w ciąży, mam nadzieję że się to spełni. ✊🍀
Teraz mecze małża codziennie pytaniem czy jest zdrowy, czy nie bierze go jakieś przeziębienie bo ostatnio coś pociąga nosem, żeby zadziałać wcześniej profilaktycznie, i żeby do punkcji był zdrow jak ryba (w sumie ogólnie chce żeby był zdrowy, ale w razie czego później może brać jakieś leki, a do pobrania nasienia wolałabym żeby jednak nie brał 🙈). Ja mam chyba wysoka odporność, bo nie pamiętam kiedy brało mnie jakieś przeziębienie, ale może to zasługa witamin, które łykam. 🤷
Jeszcze tydzień i dowiem się o wynikach ostatnich badań, zakładam że będą ok i odstawiam antyki 🎉🎊 co mnie bardzo cieszy bo chyba po nich czuje się jak dziurawa dętka, zero życia, energii.
Na weekend małż zaplanował wyjazd ze znajomymi, to mnie trochę odciągnie od rozmyślan o ivf (chociaż nie dużo, bo niestety taka moja natura). Jak pojawia się coś co jest dla mnie ważne, co mnie w jakis sposób wciąga to czytam, szukam wszystkiego co jest na dany temat. Nawet ostatnio przyjaciółka, której koleżanka podchodziła do ivf i się nie udało, jak jej strzeliłam wykład, to stwierdziła że powinnam ograniczyć internet i przestać o tym czytac bo wiem już wszystko. No, nie wiem wszystkiego ale chyba nie chciałabym tego przechodzic zdając się całkowicie tylko i wyłącznie na moją gin, nie sprawdzając różnych rzeczy i nie czytając, a później zadając jej pytania. Oczywiście, robię tak jak ona mówi, ale np dla swojego spokoju zrobiłam kilka badań o których ona nawet nie wspomniała, czy biorę suple, do czego ona wogóle nie przywiązywala wagi. A wiem, że są dziewczyny, które podchodzą do ivf bez jakiegokolwiek zgłębiania tematu, z jeden strony to może o dobrze, nie mają sieczki w głowie jaką mam ją, a z drugiej, to razie niepowodzenia ciężko stwierdzić gdzie został popełniony błąd.
Ja mam dużo obaw, dużo więcej niż w marcu kiedy zaczynalam stymulacje, wtedy byłam podekscytowana, a teraz chyba już został mi tylko strach przed tym co będzie i jak będzie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 czerwca 2020, 18:58
Uczucia mam mieszane, już to pisałam chyba wcześniej, z jednej strony radość że w końcu zaczynam a z drugiej strach co będzie, jak to wszystko pogodzę z pracą.
Uczucia mam mieszane, już to pisałam chyba wcześniej, z jednej strony radość że w końcu zaczynam a z drugiej strach co będzie, jak to wszystko pogodzę z pracą. Staram się myśleć na zasadzie, że bez ivf i tak pewnie nie byłabym w ciąży, więc podchodząc do ifv nic nie tracę (oprócz kasy😁) a mogę tylko zyskać. Ale ja chyba podchodzę do tego zbyt ambicjonalnie, na zasadzie, że jak się nie uda to będzie moja życiowa porażka. 😒 Ostatnio mam mam też myśli, że małż robi to tylko dla mnie, mimo że powtarza, że on też tego chce, boje się co będzie jak się nie uda. Patrząc po wynikach to pewnie we mnie jest jakiś problem, że nie mogę zajść w ciążę i to mnie dobija.
I tak od euforii na początku wpisu do depresji na końcu 🙈 jak w kalejdoskopie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 lipca 2020, 11:30
Niech będzie, że jest 1 dc. Tak mi się wydaje ale nie jestem pewna w 100 % bo w większośc zamiast krwi jest brąz, chociaz wczoraj na wieczór bylo sporo krwi, a dzisiaj więcej brązu. Mam charakterystyczne bóle brzucha i ten wydzieliny jest dużo więc stwierdziłam, że to początek okresu. Lekarka mówiła, że po antykach okres będzie skąpy i boje się go przegapić 🙄 dlaczego musi być pod górkę od samego początku???? Od jutra mam gonapeptyl a od niedzieli bemfole. Dzwoniłam dzisiaj do kliniki, żeby umówić się na wizytę i pani mówi że we wtorek rano muszę zgłosić się na badanie hormonów a wizyta o 11.15. Pytałam czy mogę badania robić w innym labie i przywozić na wizyty i niby nie ma z tym problemu, ale potem pomyślałam że nic mi to w sumie nie daje 🤷 i tak muszę przyjść na 2 zmianę do pracy. Bardziej martwi mnie to czy dobrze określiłam dzień cyklu 😒😒 jakoś do tej pory nie miałam z tym problemu.
A teraz jak trzeba to nie może być normalnie.. wrrrr
Małż jest bardzo nastawiony na ivf i i dla niego nie ma innej opcji jak tylko taka że się uda za 1 razem. Czasami wkurza mnie ten jego optymizm 🙄 bo nie chce go zawieść, i to mi strasznie ciąży. Ostatnio zamówiłam dopasowana sukienka, a on tak się przygląda i pyta po co to zamówiłam, przecież za chwilę się w to nie zmieszcze. Już miał dostać wieszakiem, że uważa że jestem grubaskiem, a za chwilę uświadamilam sobie że jemu chodziło o to, że będę w ciąży.🙈 Mam sporo ubrań oversize, więc luzzzz 😉
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 lipca 2020, 14:24
Dzisiaj pierwszy zastrzyk gonapeptyl zrobiony przez małża, budzik nastawiony na 6.00, małż na spiocha zrobił ten zastrzyk. Jutro będzie się bardziej musiał obudzić bo wchodzi bemfola a tam jest więcej zabawy z zastrzykami. Jedziemy dzisiaj do koleżanki, która ma 5 miesięcznego bobasa, będzie mi ciężko ukryć emocje, ale nie mogę się tam rozkleić.
Zrobiłam dzisiaj badanie tsh tak dla siebie bo dwa tygodnie temu było 2,4 a dzisiaj jest 0,8 🎊🎉 miałam teorie że może przez antyki tak się podniosło, a teraz jak odstawiłam to spadło, ale żeby tak szybko? Po 5 dniach od odstawienia antyków 🤔 no nieważne, najważniejsze że spadło 🤓
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 lipca 2020, 18:38
Byłam dzisiaj na pierwszym podglądzie, mam 10 pęcherzyków (4 w prawym i 6 w lewym jajniku) 🥰 cieszę się jak głupia, a to dopiero pierwszy krok w pierwszym etapie. Nie wiem tylko jako progesteron i estradiol bo robiony był w klinice i nie mam wyników. Kolejny podgląd w czwartek i wtedy może dowiem się kiedy będzie punkcja, oczywiście mniej więcej. Ale już czuję jajniki, takie rozpieranie w dole brzucha, nie jest to narazie bolesne ale i pęcherzyki malutkie. Aż nie wierzę że to się dzieje i że to w sumie nie będzie tak długo trwało bo pewnie pod koniec przyszłego tygodnia punkcja będzie. O matko matko, jakie emocje...
Dzisiaj małż jedzie po kolejna dawkę zastrzyków do stymulacji, ciekawe czy będa refundowane 🤔 wizyta była tak szybko że zapomnialam zapytać, ale niezależnie od ceny i tak kupilibyśmy leki 🤷
W pracy szef już zapomniał u ustaleniach, tak jak myślałam. Na 29.07 ma być jakieś mega ważne spotkanie i oczywiście mnie wpisał, poszłam mu powiedzieć że mogę mieć wtedy zabieg i chce napisać 1 dzień urlopu, a jak nie to idę na L4. Pomruczal coś pod nosem, jutro pójdę z wnioskiem o urlop, zobaczymy czy mi podpisze. Tak sobie wyliczyłam, że właśnie w okolicach końca miesiąca mógłby być transfer, ale oczywiście wszystko zależy od terminu punkcji. Jak zwykle próbuje to sobie zaplanować 🙄Ale już w końcu coś się dzieje i to mnie cieszy i daje mi kopa i energie do życia.
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 lipca 2020, 14:51
Ja też w tym cyklu wcześnie dostałam @ bo w 25dc zaczęłam plamić a 26dc rozkręciła się na dobre (normalnie mam 30-32 dni). Obawiam się że to jakis stres tak na nas wpływa, jednak starania i podejście do ivf jest bardzo obciążające psychiczne. Życzę oby teraz wszystko szło zgodnie z planem ✊
Koenzym q10 rewelacja, ja bralam i uwazam ze mi pomogl. Wyprodukowalam ponad 20 jajek przy stymulacji. Polecam rowniez akupunkture.