😤🙄😡😠🤯🤯🥴🤬🤬
Robiłam test w sobotę, biel aż razi, czułość testu 10 😰 nie rozumiem tego.
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 kwietnia 2021, 09:59
Właśnie wracam z łazienki, jest, w końcu, małż się śmieje że jeszcze nigdy nie cieszyłam się tak z okresu. W końcu mogę jutro ruszyć z lekami odwołać jutrzejsza wizyte u gin na wywołanie @ i zapisać się w 11 dc na podgląd endo. Oczywiście mam bałagan w głowie w związku z tym, że przed świętami miałam jakieś pieczenke i swędzenie okolic intymnych, wziąłam Invag i zewnętrzne przemywanie, przeszło po 4 dniach ale naczytałam się że infekcja może mieć wpływ na implantacje, ale do tego jeszcze pewnie min 15 dni więc chyba już nic się nie będzie działo ? 🤔 Nie będę więcej czekała, szkoda mi też immunosupresji więc mam nadzieję, że teraz pójdzie tak jak ma być, to nic że transfer może wypaść dam koniec urlopu, najwyżej spróbuję jeszcze wziąć 3 dni i policzyć z weekendem majowym albo pójdę na l4.
I znowu, analiza i układanie planu na każdą możliwą sytuację 🙄🙄 czy kiedyś mi to przejdzie?? 🥴
Mam sprzeczne emocje związane z tym przygotowaniem do criotransferu. Z jednej strony cieszę się, że już cos robię w tym kierunku, chwilami jestem bardzo pozytywnie nastawiona, że musi sie teraz udac, a z drugiej strony mam takie dni że boje się i stresuje tym czy endo dobrze rośnie, czy zrobiłam wszystko żeby się przygotować do transferu, mam też chwile takie ,że myslę sobie, że nie jest to możliwe żeby się udało, bo dlaczego akurat teraz miało by się udać??
Cieszę się z tego, że jestem na urlopie. Nie wiem czy dobrze, ale rozpisalam sobie branie estrofemu co 8 h (o godzinie 8, 16 i 23/24) i sildenafilu co 6 h(o godzinie 6,12, 18 i 24) a później leżakuje po każdej aplikacji przez około pół godziny. Już zaczynam czuć podrażnienie ,,w środku,, od aplikacji tych leków, ale mam nadzieję że moja strategia ich przyjmowania przyniesie efekty. Oprócz tego jem orzechy brazylijskie, nasiona dyni, morele suszone, pije czerwone wino półwytrawne 🥴. Wizyta w piątek 🍀✊
A teraz napiszę coś co mnie męczy i pewnie ktoś pomyśli, że to jest głupie skoro tak bardzo chcę być w ciąży. Ale ten rok z in vitro zmienil bardzo moje ciało, zawsze byłam bardzo aktywa, szczupła, nie miałam problemów z wyglądem skóry. A wczoraj jak stanęłam przed lustrem to się załamałam, skóra już nie jest taka sprężysta, pojawił się cellulit, widać że przytyłam, chociaż na wadze dużej różnicy nie ma. Teraz z aktywności zostało mi bieganie, z którego przed transferem zrezygnowalam. Jest mi wstyd za moje myśli, że jak się nie uda to zostanę bez dziecka i z wyglądem prosiaczka. 😕
I wiem, że ciąża też bardzo zmienia ciało ale to co innego, na to jestem przygotowana.
Musiałam to wyrzucić z siebie, bo małż mi mówi że gadam głupoty i temat się kończy.
Jutro wizyta podglądowa jak rośnie endometrium. Mam stresa, w głębi serca bardzo chciałabym żeby okazało się, że jest idealne i za 5 dni będzie crioransfer. Chyba jednak bardziej się boje niż cieszę tym transferem. Ostatnio dużo dziewczyn pisalo o histeroskopii i badaniu wykrywającym stan zapalny ednomerium. Wielu dziewczynom to wychodzi 😕 ja miałam histero w 2016 i wszystko było w porządku ale od tego czasu byłam w ciąży, która poroniłam. Z tyłu głowy mam, że to jest cos co jeszcze mogłabym sprawdzić. Ostatnio rozmawiałam z koleżanką ginekologiem, która powiedziała, że zawsze może znaleźć się coś czego nie zbadalam a i tak dużo mam przebadane. Nie badaliśmy też zarodków, jednak jest to bardzo duży koszt... Te dwa zarodki to ostatnia nasza szansa na ciążę, jak się nie uda to odpuszczam.
Trzymajcie kciuki 🙏🙏
Będę miała transfer 22.04 🥳🥳🥳 od jutra luteina dopochwowo, estrofem doustnie, w poniedziałek wlew z accofilu i test na covid a w środę wlew z intralipidu. Ze względu na to, że idę dzisiaj na jeden dzień do pracy mogę przedłużyć urlop do 04.05 😍😍 niech to wszystko zaowocuje 🤰🤰
Dziękuję za dzisiejsze kciuki i proszę o kolejne w czwartek 😘
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 kwietnia 2021, 11:14
Zmusilam się rano żeby pojechać zrobić badania: TSH, glukozę i homocysteine. Do tej homocysteiny zbierałam się już kilka razy, ale zawsze rano zwyciężało moje lenistwo i to, że nie można jeść dzień wcześniej po 18.00 🤪 ale w końcu zrobiłam (po raz pierwszy więc nie wiem jak było przed braniem metyli) i jest 4,83 umol/l (normą jest od 4,44). Glukoza też fajnie spadła do 87, opłaca się ta dieta z niskim IG, chociaż teraz nie stosuje jej aż tak restrykcyjnie. Ale zawiodłam się na wyniku TSH 🤬 pod koniec stycznia był 1,8 i od tego czasu brałam letrox 100, a dzisiaj 2,53 🙄 może nie ma tragedii i ponoc leki które teraz biorę przed transferem mają na to wpływ, ale myślałam że aż tyle nie podskoczył. W roku z ivf strasznie to TSH skacze, a wcześniej równiutko przy mniejszych dawkach letroxu utrzymywało się ok 1. 🤷
Chce jeszcze zbadać progesteron przed transferem, mam nadzieje, że uda mi się zrobić dzień przed.
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 kwietnia 2021, 10:19
Dzień przed transferem 😳😳 siedzę właśnie pod kroplówką z intralipidu. Rano zrobiłam badanie progesteronu ( cykl sztuczny luteina 3x 200 dopochwowo), wynik 12,30. Bez szału ale po transferze mam mieć dołożone zastrzyki z progesteronu. Więc myślę że będzie dobrze. Natomiast rozwalił mnie wynik TSH 🥴 w sobotę robiłam specjalnie badanie i było 2,53 ( 24 h od wzięcia leku), zwiększyłam dawkę o 25 i brałam letrox 125. Dzisiaj specjalnie wzielam o 2 w nocy i ok 7 miałam badanie. Wynik 3,8 🤯😡😠 ja wiem że inne leki mają na to wpływ, ale jaka trzeba byłoby brać dawke przed transferem na cyklu sztucznym żeby to cholerstwo spadło??? Mam nadzieję,że to nie wpłynie na wynik transferu. Endokrynologa mam dopiero 12 maja, a wtedy będzie już wiadomo czy transfer się udał.
A miałam się nie denerwować 😬
TRANSFER 🥳🥳🤰🤰
Już po transferze, wszystko poszło zgodnie z planem (oprócz małego czasowego opóźnienia, co odczuł mój pęcherz 😬), zjadłam właśnie rosół ugotowany przez małża 🤤 założyłam grube skarpety na nogi i leżę w łóżeczku. Do tego transferu z nowych dla mnie leków dostałam: intralipid wlew 1 dzien przed transferem, zastrzyki z prolutexu (progesteron) i tu dziękuję że trafiłam na ovufriend, dzięki temu wiedziałam jakie strzykawki i igły kupić do pobrania tego leku z ampułki i wstrzykniecia, no i mam neoparin 0,4 (przy świeżym transferze miałam fraxiparine, a przy ostatnim crio nic nie dostałam), encorton biorę teraz troszkę dłużej bo od 10 dc w dawce 7,5 mg (a cykl wcześniej miałam immunsupresje: encorton i equoral 21 dni). Teraz też biorę już od początku cyklu magnez 3x1 i od dzisiaj nospe 3x1. Oprócz tego mam luteinę 3x200 i estrofem 3x1, no i suplementy: witD4000, witaminy B metylowane oraz oczywiście monokoncentrat z ananasa 😄 myślałam, że nie ma dużej różnicy pomiędzy tym a wcześniejszym transferem, a jednak jak wszystko wypisałam to zmian jest sporo. Beta chyba 6 dpt 28 kwietnia bo jakbym zrobiła 7 dpt to ewentualna weryfikacja wypadnie 1 maja a wtedy laboratorium bedzie pewnie zamknięte.
Więc od dzisiaj jestem oficjalnie w dwupaku i niech już tak zostanie na 9 miesięcy 🙏🙏🤰🤰
Zrobiłam wczoraj popołudniu test, wyszedł słabiutki, ledwo widoczny cień, ale dzisiejsza beta 3,61 🥺 coś ruszyło na pewno, bo zawsze jak nie byłam w ciąży beta była <1,2, ale to bardzo bardzo mało. Jutro jadę powtórzyć, nie wyjdzie dokładnie 24 h bo dzisiaj byłam o 8.00 i czekałam do 9.00 na pobranie, więc jutro jadę przed 6.00 😱 nie nastawiam się na to że cokolwiek ruszy bo takie cuda rzadko się zdarzają 🥴. Nie wiem już co o tym wszystkim myśleć. Tyle leków, badań, dieta, urlop żeby się nie stresować i dalej nic. Mamy jeszcze jeden zarodek, ale ja już psychicznie nie mam sił. Od stycznia 2020 roku żyje tylko in vitro. Mąż jak zawsze jest bardzo zaangażowany i robi co może żeby było dobrze. Obiecywałam sobie, że nie przystąpię do następnej procedury, a teraz sama już nie wiem. Jeżeli już to na pewno nie w tej klinice. Ale to przyszłość, chociaż w sumie niedaleka bo w tym roku kończę 39 lat, nie ma czasu na zastawianie się, musi być szybka decyzja albo robimy kolejna procedura albo nie. Mąż ze mną na ten temat rozmawia, niby mówi że druga procedura ok, ale on chce żebym zrobiła badania czy po tym roku przyjmowania różnych leków jest wszystko ok. W praktyce wiem, że to decyzja będzie należeć do mnie, bo skoro mąż wie jak bardzo chcę być w ciąży to nie powie mi, już tyle, wystarczy. A ja jak się na to nie zdecyduje to możliwe, że będę miała kiedyś pretensje do siebie że nie spróbowałam.
Zrobiłam rano betę, progesteron i TSH. Progesteron 24,20 ng/ml, TSH 2,6 (spadło w ciągu tygodnia z 3,8 po zwiększeniu leku do 150, ale od dzisiaj biorę już 125). A beta z dzisiaj, 21 h po wczorajszym badaniu 4,42. Według mnie biochemiczna znowu 🥺 jutro jade powtórzyć. Do kliniki zadzwonię jutro po weryfikacji ale mam wrażenie, że będą mi mówić że jest ok i żeby sprawdzać przyrosty, chociaż tak niska beta nie rokuje w ogóle na ciążę, która się utrzyma. Już chyba wolałabym żeby spadła ta beta i nie miałabym dylematów. Spisuje sobie już badania, które pewnie będę musiała zrobić przed kolejnym transferem, ale już niewiele przychodzi mi do głowy. Na pewno histeroskopia, nie odpuszczę tego tym razem, jeszcze nie wiem jak przekonam do tego lekarza, a jak powie że nie ma takiej potrzeby to poszukam kliniki gdzie można zrobić. Immunlog pewnie każe powtórzyć allo mlr i cytokiny. Beta ruszyła więc allo mlr pewnie będę mogła zrobić dopiero za około 10 tygodni, nie wiem też co z cytokinami po immunsupresji, też pewnie trzeba odczekać. Więc kolejny transfer może sierpień, wrzesień. I do nowa wszystkie badania wirusologiczne. 😕 W środę mam wizytę u diabetologa, do którego wysłał mnie endokrynolog po zrobionej dwustopniowej krzywej (insulina mu się nie podobała), wizyta na fundusz więc nie spodziewam się nie wiadomo czego, ale może dostanę skierowanie na 3 stopniowa krzywą glukozowa i insulinową. W kolejnym tygodniu wizyta u endokrynologa i immunologa. A na początku czerwca USG piersi, które muszę kontrolować bo od rozpoczęcia procedury zwiększyła się ilość torbieli a już raz miałam robiona biopsję.
Moja przyjaciółka cały czas mi wmawia, że na pewno się udało, przecież beta rośnie a ja wymyślam i już uznałam że jest po wszystkim. Wiem, że chce mnie pocieszyc ale nie daje sobie wytłumaczyć że takie bety nie dają podstaw do optymizmu i poprostu zaczynana mnie to wkurzać. Ostatnio też tak było, nie dała sobie powiedzieć że się nie udało.
Mąż mnie wczoraj zaskoczył, powiedział że chce podejść do kolejnej procedury jak się nie uda. Nie wiem skąd weźmiemy pieniądze, zwłaszcza że czeka nas jeszcze jeden transfer i diagnostyka przed nim, więc to nie będzie cena tylko transferu, która też nie jest mała.
Kolejne miesiące będą się kręcić znowu wokół jednego...🥴
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 kwietnia 2021, 09:49
Beta 3,54 😭😭😭
Odstawiam leki.... Ciężko mi w to uwierzyć, że mój organizm tak bardzo nie chce tej ciąży. Mam wyrzuty, że to moja wina, to przeze mnie nie będziemy mieli dziecka. Mąż mówi, że kocha mnie cały czas i bedzie kochał, ale co ma powiedzieć???
Oczywiście, że w głowie zostaje głupia myśl, że może uda się naturalnie 🤪 w końcu jestem po immunsupresji, która skoczyłam w marcu, biorę nadal Wit D3 4000, acard 75, kwasy omega 3 (jakaś duża dawka ale nie pamiętam), metylowane witaminy z grupy B i oczywiście kwas foliowy metylowany. TSH mi ładnie spadło bo do 0,4 ( czemu takie nie mogło być przed transferem 🥴), ft3 i Ft4 w normie, glukoza spadła do 87. Ze względu na skaczące tsh mam kolejna wizytę u endokrynologa za dwa tygodnie i jak będę przygotowywać się do transferu mam mieć częstsze wizyty żeby ogarnąć to moje TSH. Pytałam endokrynologa, immunologa i koleżanke lekarkę czemu to TSH tak skacze to wszyscy powiedzieli że to wina sterydu. 🤷
Byłam też na wizycie u diabetologa 🙈 z mojej dwustopniowej krzywej pani dr wyliczyła wskaźnik homa, wyszedł jej ok 3, policzyła moje BMI a że wyszło prawidłowo to powiedziała, że to może początki IO, ale na tą chwilę nie widzi potrzeby brania leków, zaleciła dietę (sama jestem na diecie z niskim IG od dwóch miesięcy co wyczytałam z internetu), dostałam glukometr (który chyba jest zepsuty no ta igiełka nie chce ,, wyskakiwać,,) kolejna wizyta w listopadzie bez powtórki badań bo nie ma takiej potrzeby 🤷
No i hit na koniec, ostatnio przyjechali do nas bardzo dobrzy znajomi. U nich też jest problem z zajściem w ciążę, ale oni z tym nic nie robili, na zasadzie co ma być to będzie. Ta znajoma jest starsza ode mnie o dwa lata. No i na tej ich wizycie pytam czy napije się ze mną wina, a ona na to że nie pije i przez najbliższe kilka miesięcy nie będzie pila bo jest w ciąży. Moja pierwsza reakcja był ogromny szok, oczywiście też bardzo się ucieszyłam i życzę im żeby wszystko było dobrze z dzieciątkiem ale do końca ich wizyty powstrzymywalm się żeby się nie rozpłakać. 😰
Co dalej?? Nie wiem. Podziwiam dziewczyny, które podchodzą do kolejnych procedur ivf (czasami nawet mają 5). Mnie ta psychicznie zmęczyła. Po ostatnim transferze myślałam, że pogodziłam się z tym, że będziemy sami ale wiadomośc o ciąży koleżanki pokazała mi, że jednak nie do końca dopuszczam do siebie myśl o braku dzieci.
Edit: wizyta u innego diabetologa i mam odpowiednik metforiminy 2x850 💪
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 maja 2021, 22:02
Weekend minął na wędrówkach po Bieszczadach 😍 całkowite odcięcie się od wszystkiego, brak zasięgu, cisza i spokój, tyko nad ranem śpiewające ptaki.
Od piątku zaczęłam brać ten odpowiednik metforminy, w sobotę wieczorem biegunka (zjadłam na obiad naleśnika z jagodami) wczoraj wszystko ok, dzisiaj znowu biegunka i mdłości po śniadaniu 🤔 skutki uboczne leku, ciekawe kiedy mi przejdą.
Zaczynam mieć wątpliwości po co to wszystko. 🥴
Dziękuję dziewczyny za komentarze 😘
Wczoraj musialam w końcu sprawdzić, który jest dzień cyklu bo byłam o to pytana w trakcie wywiadu przed szczepieniem na covid. Mówiłam też o immunosupresji a przy okazji o ifv. Trafiłam akurat, że lekarzem, który w razie niejasności ( najpierw wywiad był z lekarzem stażysta) podejmuje decyzję czy dopuścić mnie do szczepienia (chociaż i tak ostatecznie decyzja należała do mnie) jest ginekolog. Głównie chodziło o zaznaczenie przeze mnie w ankiecie, że nie wiem czy jestem w ciąży, wg lekarza nawet jakby tak bylo to jest to dopiero kilka dni po zapłodnieniu i nic się nie stanie. Mój małż, który też poszedł się szczepić z niepokojem zaglądał jak wędruje od jednego stolika do drugiego i rozmawiam z lekarzem. Jak mu powiedziałam, że mam wątpliwość czy jestem w ciąży to zrobił takie 👀 i pyta czy to jest możliwe 😂 no to mu mowie, że jak się ♥️ co dwa dni, to pewnie wszystko jest możliwe ale skoro nawet gotowy zarodek podany do macicy nie daje rady to żeby nie spodziewał się cudu 🤷. Wczoraj po szczepieniu ok, dzisiaj boli mnie ręka i zaczęły boleć mięśnie.
Z informacji staraniowych, jestem zapisana na histeroskopie w czerwcu (o ile szanowna @ nie zrobi sobie znowu jaj i tym razem nie przyjdzie za szybko). A poza tym, biorę ten zamiennik metforminy i już jest lepiej. Zdarza się bulgotanie i przewracanie w brzuchu zazwyczaj rano, ale nie mam już biegunki 💪. Jestem bardzo ciekawa co wyjdzie w histero. I głupie to, ale jakby coś wyszło to może byłaby to przyczyna niepowodzeń transferow.
Za tydzień planujemy kolejny wyjazd, bardzo dużo mi to daje. Mam wrażenie wtedy, że weekend trwa tydzień 😉😂
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 grudnia 2021, 12:38
No tak, nowy cykl, żadnego zaskoczenia nie było 🥴 z nowości to w sobotę obudził mnie ból gardła, który na szczęście udało mi się opanować ale zaczyna mi delikatnie cieknac z nosa, akurat teraz 🙄 przez tyle czasu nawet najmniejszego przeziębienia a jak mam iść w czwartek na histeroskopie to przyplątało się niewiadomo co. Stresuje się tym pobytem w szpitalu, nawet nie samym zabiegiem ale bardziej tym, że np. nie przyjmą mnie bo nie będzie lekarki albo wyjdzie mi test na covid pozytywny 😱 albo coś jeszcze innego. Nie lubię takich niewiadomych, wolałbym iśc u mieć pewność że zabieg się odbędzie.
Dzisiaj mikstura zrobiona przez małża z mleka, czosnku i miodu, mam nadzieję, że uda się przeciwdziałac rozwojowi przeziębienia 🙏
Leżę właśnie na sali wybudzeniowej po zabiegu. Udało się ogarnąć to moje przeziębienie i bez problemu zostałam przyjęta na oddzial i poszłam jako pierwsza na zabieg. Bardzo mnie to cieszy, że się udało. Byłam trochę nieprzytomna po zabiegu ale z tego co zrozumiałam gin to były małe polipy w macicy, które usunęła. Liczę, że to było powodem tego że te moje zarodki zagnieżdży się tylko na chwilę. Mam zwolnienie lekarskie do 24.06, odpocznę troche od pracy.
Dostałam antybiotyk na 10 dni, a kolejny mam brać w cyklu przed transferem na ewentualny stan zapalny. Za 3 tygodnie wynik histopatologiczny.
Mój ostatni zarodeczek czeka i mam nadzieję, że przygotuje się na jego przyjęcie jeszcze lepiej.
Mam w planie zrobić jeszcze badanie białka s i c. I chyba z badań to już nic mi nie zostało do zrobienia.
7 dzień po histeroskopii, wczoraj dopiero przestałam plamić, ale odczuwam ból w okolicy jajników, może to owulacja 🤔 ale ♥️ narazie nie będzie bo trochę się boję po zabiegu a poza tym te upały powoduja że jestem rozlazła kluchą, która nie ma siły na nic. Jutro wracam do pracy, oczywiście to nie jest tak że całkowicie przez ten tydzień l4 byłam wyłączona, nie nie nie, codziennie telefony 🤪 już wiem że czeka mnie dużo pracy po powrocie.
Dzisiaj byłam robić biopsję piersi, bo na ostatnim USG doktor znalazła cos co wygląda na gęstą torbiel (lewa pierś jest cała w torbielach) i od ostatniego USG w listopadzie urosła. No i że względu na to, że do kolejnego transferu znowu będę brała hormony mówiła że lepiej to sprawdzić. Ta biopsja bolała 🥴 i nie stało się jak przy wcześniejszej, że zawartość torbieli została wyssana. Wynik biopsji we wtorek. Mam nadzieję że to tylko torbiel.
Czuję zbliżającą się @, od trzech dni boli mnie podbrzusze, szczególnie lewa strona tam gdzie znajdował się polip. Nie mogę doczekać się transferu, a tu jeszcze pół roku 🥴
Żeby całkowicie nie czekać bezczynnie na transfer zamówiłam testy owulacyjne clearblue o chyba wrócę do mierzenia temperatury rano. Muszę mieć poczucie, że coś robię bo mam wyrzuty sumienia, że czas leci a ja nic nie robię. Po miesiącu brania letrox 100 w dni parzyste i 125 w dni nieparzyste TSH spadło do 0,5, jeszcze tak nisko nie miałam. Znowu zmiana dawkowania letroxu (100 od poniedziałku do piątku i na weekend 125), kolejną wizytw z wynikami TSH, ft 3 i Ft4 mam mieć 25 sierpnia. Drugi miesiąc brania metforminy, waga prawie nie spadła (moze 1 kg) ale już nie mam rewolucji żołądkowych. Suplementow biorę: kwasy omega3, witaminę D3 (2000 j w tabletce), metylowane witaminy z grupy B co drugi dzień, metylowy kwas foliowy co drugi dzień i dwa razy dziennie Fertistim do rozpuszczania (składniki łącznie w dwóch saszetkach:mio-inozytol 4000 mg, d-chiro-inozytol 100 mg, witamina D 2000 j, astaksantyna 2 mg, metylowany kwas foliowy 400 ug, witamina b6 2,8 mg), brałam jeszcze acard ale narazie odstawilam bo chce zrobić badania białka c i s.
Weekend spędziłam z przyjaciółka, która jest w 4 miesiącu ciąży. Od kilku tygodni próbuje sobie wmówić, że jak nie będziemy mieć dzieci to nic się nie stanie, nasze życie będzie wartościowe i pełne. Ale po tym weekendzie uświadomiłam sobie, że co bym sobie nie wmawiała to brak dziecka zawsze będzie kładł się cieniem na naszym życiu. Mimo, że bardzo się starałam to nie potrafiłam pozbyć się uczucia zazdrości, że to nie ja głaszcze się po rosnącym brzuchu, że fajnie byłoby jakbyśmy razem były w ciąży. Nie wiem czy kiedykolwiek pogodzę się z tym, że nam się nie udaje.
I dlaczego??? 😓 Chciałabym mieć czarno na białym, że nie mogę być w ciąży bo... A nie tak jak teraz, pomimo stosu wyników, badań nadal nie ma przyczyny mojej nieplodnosci.
I szczerze, wkurwia mnie to strasznie.
Małż, znowu zaczyna gadkę, że na pewno będziemy mieć dziecko, bo skoro naszym znajomym którzy się tak długo starali w końcu się udało to i nam się uda. Ale im się udało naturalnie a nam nawet ivf nie pomogło do tej pory.
Ale żeby nie było tak pesymistycznie, to zmiana w piersi okazała się łagodna i jestem po drugiej dawce szczepienia pfaizerem, troche znowu bolały mnie mięśnie ale już jest ok.
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 lipca 2021, 08:26
Poprzedni cykl trwał 30 dni 😊 mam nadzieję, że to nie jednorazowo i znowu wrócą w miarę regularne cykle 🙏✊ po długiej przerwie ściągnęłam aplikację i zaczęłam mierzyć rano temperaturę, nie wiem na ile mi się to uda, bo rano zazwyczaj jestem nieprzytomna a dzisiaj o 5.30 piszczący termometr obudził małża (na szczęście on ma takie spanie, że przyłożył głowę do poduszki i znowu zasnął, zapytał tylko co się dzieje że mierze temperaturę 😂). Chce zobaczyć jak będzie wygladal wykres w porównaniu do testów owulacyjnych z clearblue, czy rzeczywiście ta uśmiechnięta buźka się pojawi w tym czasie kiedy aplikacja wyznaczy ovu. Nie będę badała śluzu bo chyba tego nie potrafię 🤔🥴 albo będę wpisywała jak już rzeczywiście będzie ,,dobrze widoczny,,.
Dawno dawno temu jak byłam na kursie przedmałżeńskim i babka mówiła, że śluz w dni płodne ma być jak białko jaja kurzego to się zastanawiałam jak to możliwe? Tylko, że ja myślałam o białku kurzym po ugotowaniu 😂😂😂😂 do tej pory mnie to śmieszy 🙈🙈
Początek cyklu o wrócił dobry humor, a dzień przed @ smęcilam małżowi, że nawet pies i kot nie chce się do mnie przytulić 😅
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 lipca 2021, 08:28
Te testy owulacyjne są rewelacyjne, wczoraj rano puste kółeczko a dzisiaj już uśmiechnięta buźka co wg instrukcji oznacza, że owulacja powinna być w ciągu 24-36 h. Przed in vitro monitoring u gin pokazywał mi właśnie owulację w 16-17 dc, więc wczoraj jak zobaczyłam puste kółeczko to stwierdziłam, że pewnie nic z tego nie będzie. A dzisiaj takie zaskoczenie 😆 muszę tylko małża podejść dzisiaj i jutro bo na na mnie foszka małego, ale w sumie ma o co, stres w pracy powoduje że staje się wredną babą do której bez kija nie podchodź. Mierzenie temperatury upadło bo w tym tygodniu wstawałam nawet o 3 rano i szkoda było ja mierzyć bo i tak byłaby niemiarodajna. Innych oznak zbliżającej się ovu brak 🤷 zastanawiam się nad braniem duphastonu od niedzieli przez 10 dni żeby wspomóc w razie czego progesteron, mysle że nie powinno to zaszkodzić 🤔
Wynik histopatologiczny wyszedl w porządku, więc tylko (lub aż) histeroskopia wykazała polipa 🤷
Ciekawe czy ta moja comiesięczna nadzieja na zajście w ciążę w końcu mi przejdzie. Teraz jestem w stanie ekscytacji, bo owu się zbliża (co oczywiście nie oznacza że będzie) a potem będzie dwa tygodnie oczekiwania na test ciążowy i pewnie znowu rozczarowanie i obiecywanie sobie że już nie będę się łudzić.
Edit: po pracy udało się dorwać małża 😁♥️ tylko małą miałam z tego przyjemność bo bolał mnie cholernie lewy jajnik.
Edit2: na drugi dzień też udało się ♥️
Chyba coś jest nie tak , z moim móżdżkiem, że po 3 nieudanych transferach mam nadzieję, że uda się naturalnie. Ale to jest silniejsze ode mnie 🥴 no kuźwa....
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 lipca 2021, 14:12