Uczę się siebie na nowo. Zobaczymy co z tego będzie. Nawet Jeśli ten cykl będzie stracony to może obserwacje co się dzieją ze mną przez cały miesiąc nasuną jakieś sugestie...
Dzisiaj w drodze do pracy skasowałam swoje auto Ze stresu dopadły mnie chyba wszystkie możliwe dolegliwości… nudności niemiłosierne, zawroty głowy, ból brzucha, pleców a do tego na papierze blado różowy śluz… Najmniej z tego wszystkiego dobił mnie skręcony kręgosłup
Boże ile jeszcze można?????
Gdzie podział się mój optymizm?? A M to tego nie pomaga, pewnie nie chcę żebym się po raz kolejny rozczarowała ale chyba bym wolała, żeby mówił, że jednak się udało nawet jakby miało być inaczej.
Najgorsze jest to, że my o tym szczerze nie rozmawiamy od dłuższego czasu, za każdym razem kiedy rozpoczynam temat on żartem skutecznie z niego schodzi a ja nie chcę naciskać ale sama długo z tym nie pociągnę
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 grudnia 2014, 10:50
Jeśli po owulacji zażywasz progesteron (pamiętaj nigdy nie bierz żadnych lekarstw na własną rękę, bez konsultacji z lekarzem) nie ufaj oznakom Twojego ciała przewidującym ciążę. Progesteron w lekarstwie daje podobne obajwy, które towarzyszą ciąży.
Właśnie zostałam obdarta z resztek nadziei ;(
Gdzieś w głębi coś każe mi wierzyć, że się udało ale po tylu porażkach rozum zupełnie zagłusza ten głos… Może to dobrze, może kolejna porażka będzie chociaż odrobinę mniej bolesna…
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 grudnia 2014, 10:18
Już nie pamiętam kiedy byłam tak spokojna jak po zrobieniu bety. Owszem był smutek, żal, łzy ale zaraz po tym stałam się oazą spokoju. Po skończeniu luteiny wszystkie dolegliwości ustąpiły, przestałam mierzyć temp i zaczęłam przesypiać całe noce i ogólnie udało się wiele spraw poukładać.
Po pierwsze mój M zrobił badanie, ja zrobiłam kilka hormonów- teraz czekamy na wyniki. Po wylaniu z siebie całego żalu na M postanowił, że zrobi badania i pójdziemy razem do lekarza- to jest Świąteczny Cud!!! oby kolejnym był owoc starań Ja też postanowiłam skontrolować hormony mimo, że nigdy tego nikt nie sugerował przez ogromną przewidywalność i powtarzalność moich cykli jednak od kilku miesięcy coś się poprzesuwało więc wolę się upewnić zanim pójdziemy do kliniki, żeby mieć co ze sobą zabrać
Odebraliśmy dziś wyniki i najpierw szok po mojej prolaktynie która wyskoczyła w górę jak Filip z konopi (bez żadnych objawów- ten wynik to miała być formalność- żeby idąc do lekarza mieć podkładkę, że jest ok bo nawet lekarz nie brał pod uwagę tego, że może być inaczej)
a później wyniki M które krótko mówiąc są do d***.
Ale mimo wszystko nadal przepełnia mnie dziwny spokój, żadnego załamania, żadnych łez, żadnych wymówek tylko spokój i wsparcie dla M który bardzo przeżywa swoje wyniki. Może to dobrze, że ze mnie zeszło całe napięcie to muszę być teraz dla niego wsparciem, dawać mu nadzieję, powtarzać że będzie dobrze. Bo będzie!!!! Musi!!!! A jak nie pozostanie Nam adopcja
Milion myśli przeszło przez głowę i stwierdziłam, że jedynym wyjściem jest wizyta w klinice bezpłodności i w ten oto sposób w piątek mamy wizytę u doktora Ż. Ja powoli już się przyzwyczajam do myśli, że być może jedyną szansą będzie in vitro , natomiast mój M nadal uważa, że będzie dobrze… I właśnie głównie po to ta wizyta, żeby ktoś mu powiedział, że nie jest dobrze!! Bo na tę chwilę nawet do in vitro jego nasienie się nie klasyfikuje bo ma 0% plemników o prawidłowej budowie On twierdzi, że po suplementach będzie super a ja się modlę, żeby się poprawiło na chociaż inseminację albo in vitro. Dobrze, że chociaż suplementy łyka bez gadania.
Cholernie boję się piątkowej wizyty bo co jeżeli lekarz powie, że nie da się Nam pomóc??? Jedno co daje mi nadzieję, to weekend z programem In vitro- czekając na dziecko, muszę M puścić przypadkiem, może wtedy będzie mu łatwiej zacząć o tym rozmawiać bo na razie nie bierze tego pod uwagę.
Wczoraj zrobiłam powtórkę prolaktyny i o dziwo bez żadnego leczenia z 45 spadła na 19… Mąż skomentował tylko, że ma nadzieję, że jego też się tak poprawią a jak zapytała co jeśli nie? to zapytał czy to się jakoś leczy…. jak dla mnie to kolejny (po wykonaniu badań) krok milowy w dobrą stronę.
Ciekawe co jutro powie lekarz… czy da odrobinę nadziei? czy pogrąży nas do końca?
Na chwilę obecną jestem bardzo spokojna, wyniki badań przygotowane i pozostaje czekać do naszej godziny "zero".
Lekarz powiedział jasno, że gdybym nie była rok temu w ciąży to od razu zakwalifikowałby nas do in vitro bo patrząc na wyniki nie daje szans na nic innego… ale niczego innego w sumie się nie spodziewałam…
Potwierdził, że u mnie ok a M wysłał na badania hormonalne, usg i do androloga, żeby podjął ewentualnie leczenie. Za 3 miesiące mamy wrócić z aktualnymi wynikami i wtedy podejmiemy decyzje co dalej. Ale gdzieś głęboko czuję, że decyzja nie będzie mogła być inna nić in vitro. M ma cichą nadzieję, że badania coś wykażą i da się to wyleczyć jednak 5 lat to zdecydowanie za dużo, chociaż sam lekarz powiedział, że ciąża daje odrobinę nadziei, że coś zaskoczyło tylko się nie utrzymało i tylko i wyłącznie dlatego kieruje go na powtórkę badań bo aktualne mówią same za siebie.
No cóż, czekaliśmy 5 lat to poczekamy jeszcze 3 miesiące...
Jeżeli jedyną drogą dla nas jest zapłodnienie pozaustrojowe to będę walczyć na tej drodze ile starczy tchu!
http://ovufriend.pl/forum/pytania-do-eksperta-starania-ze-wspomaganiem/0-prawidlowych-plemnikow-oligoasthenoteratozoosperia-poszukujemy-dobrego-androloga-we-wroclawiu,5885.html
to jest chyba sen!!!!!!!!!!!!!!
jeszcze wczoraj androlog powiedział, że z takimi wynikami nie mamy ŻADNYCH szans na zapłodnienie a dzisiaj na dwch testach dwie tłuste kreski!!!!!!
nie wierzę!!!!!!!!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 stycznia 2015, 15:09
Dostałam całą listę badań i skierowanie do poradni genetycznej także czas zacząć szukać "głębiej". Bardzo miło mnie zaskoczył lekarz bo z ogromnym zaangażowaniem i przejęciem sam zaproponował rozszerzoną diagnostykę, gdzie dla wielu jeszcze przy takim stanie rzeczy (ciąża biochemiczna i poronienie w 8 tyg) nie ma jeszcze podstaw a ten powiedział, że nie ma na co czekać!
Naładowana energią zaczynam nową walkę
http://ovufriend.pl/forum/pytania-do-eksperta-starania-ze-wspomaganiem/badanie-przed-kwalifikacja-do-programu-rzadowego,6592.html
Wspieram Kochana <3. A badaliście nasienie? Tak długie starania przy potwierdzonych owulacjach wskazują na problem męski, ciąże biochemiczne - też. Życzę powodzenia i dużo wytrwałości <3
właśnie nie bo mój mąż bardzo oporny w tym temacie :( ale powiedziałam mu, że ja więcej do lekarza nie pójdę dopóki nie przyniesie wyników bo nie będę znowu świeć czami jak gin zapyta mnie o badanie męża… ehhhh