Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
jeśli dobrze pójdzie mój cykl skonczy sie w 64dniu... ale bedzie zdziwienie jak okresu dostane zgodnie z "wróżbą" ovufriend... wg tabletek jeszcze 19 dni, wg ovu jakieś 11. myslałam o powtórnych badaniach hormonów, ale przy tylu lekach to chyba nie miarodajne. Lepiej męza na coś wyśle, jak się da...
bardzo źle się dziś rano czułam, zbyt wcześnie pewnie trzeba było wstać i bromergon jeszcze swoje robił, słabo czułam się już wczoraj późnym wieczorem. Nie dałabym rady jechać do pracy. Zostałam w domu, dostałam zwolnienie. Bardzo się cieszę, bo od pewnego czasu nie mam siły myśleć w pracy o pracy. Co chwile myśli same schodzą na temat starań... Mój M zapisał się dzis na badanie nasionek na 20.11. Zrobiłam test, a co tam... Negatyw. Miałam nadzieje, że po ostatnim seruszkowaniu plemniczki długo zostały w środku i ovu się jakoś przesunęła. Wczoraj czułam prawy jajnik, dziś też lekko daje o sobie znać, a może to jakieś skurcze... Mąż sie zainteresował co do częstotliwości współżycia, wyczytał, że 12 godz po strzale plemniczków żywych nie ma. Musza sie zregenerować.
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 listopada 2017, 16:08
Wiesz co, niesamowite, ja też się dziś rano bardzo źle czułam, miałam trzy podejścia żeby wstać z łóżka, w końcu jakoś się zwlokłam, ale myślałam ze zemdleję w autobusie. Myślę, że to też przez bromergon, zrobiłam sobie kilkudiową przerwę i wzięłam wczoraj, żeby już dokończyć to opakowanie. Bromergon bierzesz na noc? Ja na początku brałam, ćwierć tabletki, potem pół, a potem całość, bo w ten sposób sie organizm przyzwyczaja.
biore tylko pół, przez pierwsze 4dni brałam ćwierc, od kilku teraz dni biore połówkę, wogóle nie kazal mi brać wiecej, moja prolaktyna na czczo ok 9, ale po MCP 300... nawet nie wyobrażam sobie żeby wiecej brać, jeszcze dziś nad ranem jak poszłam do WC to taki zimny pot mnie oblał, że myslałam ze nie wróce do łóżka...
dziś zrobiłam sobie niezły strzał w stopę, ponieważ jestem już przyzwyczajona do testowania rano... to nasiusiałam do kubeczka półprzytomna.... potem wsadzam test i czekam... półprzytomna, potem sie zorientowałam, ze test jest z wczoraj... Już miał iść do kosza, ale jak przetarłam oczy pojawiała się nadzieja "bladzioch". Niestety wmawiałam sobie, ze to coś znaczy. Nawet męzowi pokazałam, bład. Kupił mi w aptece dwa kolejne i negatywne... Do tej pory wmawiam sobie, że jest nadzieja. Łato powiedzieć "nie nastawiaj się". Ehhhh. Doszły mi dzisiaj ziółka. Zaczne pić od jutra bo mam nadal głupią nadzieje na rannego sikańca. Czytałam dziś, ze wiele dziewczyn widziało zjawy na testach - nawet silniej widoczne niz moja.
wczoraj nie wzięłam bromergonu ani tego antykoncepta, chciałam zobaczyć czy to faktycznie po lekach tak źle się czułam, dziś jest zdecydowanie lepiej. Tylko troche mam zaparcia;/
dziś kolejna chora akcja z moja mama, kłótnie, wrzaski, stres. Mąż oczywiście zwala winę na mnie, bo "jestem dla wszystkich za dobra". Brat uznał, że "prze mój charakter na budowie nam nie pomoże", taaa? a żeby żreć z mojego garnka to mu mój charakter nie przeszkadza? To mieszkanie na nieswojej łące nam nie służy. Mam ochote zrobić sobie dziś lukrecję, zobaczyć jak smakuje licząc, że może wywoła okres.
wczoraj nie wzięłam już bromergonu, ani tego elinu. Przechodze na naturalne sposoby leczenia. Co mi zależy skoro chemia i farmakologia i tak nie skutkują? głupiał ten mój organizm od tego zupełnie. Lukrecja bardzo smaczna, zioła kupione czekają. Czytałam, że przy wysokim LH powinnam jednak zrezygnować z niepokalanka i tak zrobię.Odstawie castagnus i wyłącze niepokalanek z ziół. Jade dziś do zielarskiego po kolejne "cuda" Maca i tego "Donga". W mojej ksiazce aromaterapii wyczytałąm tez ze poziom estrogenów wyrównuje olejek geraniowy - biorę. Nawet jak już bedzie we mnie maleństwo to nie zaszkodze mu w taki sposób jakbym te prochy łykała. Jak sie nie wyreguluje to przynajmniej bede czysta i mogła iść na ten oddział endokrynologiczny.O no i teścika sobie wezmę dla pewności
po wynikach: o dziwo testosteron w środku normy... ale progesteron nieco poniżej folikularnej, nawet raczej mieści się w normach po menopauzie;/ ale myle że to wpływ tego że przyjmowałam sztuczny i dodatkowo może te antykoncepcyjne też zmiejaszają progesteron. No wiec jak jedno dobrze to drugie... Jak nie urok to sraczka - tak to skomentował mój gin. No dziękuje takich uwag. Myśle, że jest troche tak, jak uda się mu kogoś wystymulowac to wielki lekarz, a jak się nie uda - taki przypadek się trafił... Zastanawiam, sie jednak czy nie zrobić może tej mieszanki ziół zgodnie z przepisem, bo jak nie zadziała to bede sobie w brodę pluła, a patrząc na to jak wyniki się wywróziły do góry nogami to sama nie wiem co dla mnie dobre. No ta maca to takie g*wno, że dobrze ze miałam pod ręką sok wilowarzywny - o z tym to ładnie przeszło. szanowny małzonek dostanie po wtorku, po badaniu nasionek:-) Odkryłam, ze zielarski sklep niedaleko mojej pracy - zaszalałam z trzema olejkami eterycznymi;-) cos czuje ze bede tam szukac ratunku. Donga nie wziełam, moze za tydzień... ale za jakis czas powtórzę te hormony.
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 listopada 2017, 17:58
drugi dzień z ziołami i maca oczywiście z sokiem wielowarzywnym (inaczej jej smak i zapach mnie odrzuca). Jak mi wczoraj tak niski progesteron wyszedł to już nawet tego testu nie kupowałam. Taki był dziś spokój w domu, to właśnie mój mości braciszek przyjechał i zaraz mi ciśnienie pewnie podniesie... mąż na siłowni a ja przechodzę chyba do drugiej części nowenny - dziś już 13 dzień. A miałam jeszcze napisac że jak tak wczoraj siedziałam i na te wyniki czekałam to sobie pomyślałam, ze nie mam prawa narzekać na moje życie.
dzis pierwsza irygacja vagosanem- poczatkowo płyn wydał sie lekko za ciepły, samo płukanie zdziwiło mnie bardzo bo wypadło kilka małych skrzepków starej krwi a na koniec jeden jasny mały skrzepik żywej krwi. Po zabiegu generalnie póki co nic nie czuje.
niemożliwe żeby okres przyszedł po odstawieniu elinu bo brałam go tylko 5 dni (skonczyłam 4 dni temu) okres przyszedł po 4 dniach ziółek, 3 dniach macy (maki czy jak tam...) i na drugi dzień rano po wieczornej irygacji vagosanem. lekko czuje podbrzusze okresowo, ale narazie zdecydowanie mniej niż zawsze na okres, zobaczymy jak długo potrwa krwawienie. Póki co bardzo się cieszę i cała wiarę pokładam w modlitwie ( i ziołach)
2 dc, 8cs, i 10 już miesiac, pierwszy naturalnie wspomagany ziołami, bez żadnych sztucznych hormonów bez monitoringu, z aromaterapią i nowenną. Jutro jedziemy na badanie nasienia i ja sobie zrobie LH i FSH (czyli w 3/4 dniu cyklu), potem miedzy 12-14 dniem cyklu estradiol, potem moze 16 progesteron( mam nadzieje że podskoczy).
standardowa wersja ziółek ojca Sroki, piję sobie ze dwa trzy razy dziennie bo nie spodziewam się żadnego przestymulowania jajników. W moim wydaniu jesli farmakologia tego nie uczyniła to ziółka tym bardziej
ja badań nie robiłam, ale mój maz oowszem. Nie jest źle ale rewelacji też nie ma zmniejszona ruchliwość, zwiększona lepkosć ale nadrabiamy liczbą plemniczków;-) dziś odmawiam 25 dzień nowenny, jestem w szoku, że tyle wytrwałam. Zostały dwa dni do skonczenia cześci błagalnej. Ostatnio byłąm pewna, ze kolejne planowane seruszkowanie nie bedzie zbyt łatwe, ale mój kochany M. powiedział, że dziecko planowane to i współżycie planowane. Chyba dotarło do niego, że trezba celować, bo tak było napisane na tych jego badaniach.
znów ta sama historia i tak co miesiac... 2 dni temu "jutro się pokochamy", wczoraj "usnąłem", dziś jak skowornek szykuje się do pracy, pojechał. I jeszcze zdziwnienie o co mi chodzi... no to ja się faszeruje tymi obrzydlistwami a on dalej jaja grzeje komputerem. A tam. Już mi sie nawet wkurzać na to nie chce. Ale focha mam, truche smuteczek. Dziś zaczynnam dziekczynna czesc modlitwy. Z wielkim trudem, ale zamierzam ją ukonczyć. Brak mi nadziei. Wczoraj kolezanka mówiła mi że tak długo starałą się o ciąże.... "aż 7 miesiecy" już nic nie mówiłam... (u nas w lutym minie rok) w pierwsza zaszła od razu, w druga po dwóch miesiacach... u mnie problem z tym jajeczkowaniem;/ jeszcez gdyby były te cykle równe to wiadomo kiedy strzelać, a tu chyba łatwiej wygrać w totolotka
Mówisz, że w lutym minie rok, czyli dopiero 9 miesiąc starań, to jeszcze bądź dobrej myśli:) Nam właśnie minęło półtora roku i na tym się skończyła moja nadzieja na naturalne poczęcie. Modlitwy odmawiałam do św. Rity, ale co z tego skoro sama w to nie wierzę. Nie wierzę w świętych. Święci zabijali a potem się nawracali, Jan Paweł II zakopywał pod dywan pedofilię wśród księży, to ja się pytam jacy oni święci? Ale podziwiam ludzi, których wiara jest niezachwiana, znajdują w tym ukojenie i wierzą, że jest w tym wszystkim jakiś sens. Ale, idzie nowy rok, trzeba zakopać stary, ohydny 2017 rok i walczyć dalej.
też tak mieliśmy, wiele par przez to przechodzi. Mężczyzn paraliżuje presja i zniechęca. Czują się jak maszyna do robienia dzieci i uciekają. Jak mówiłam słowo "owulacja" lub "powinniśmy" był tak zmęczony, że nie miał siły na nic. Było to przytłaczające jak myślał o tym, że musi "działać" na zawołanie jak w zegarku. Już tak nie robię, mierzę temp, robię testy i wiem kiedy jest owu :) ale On o tym nie wie :) ubieram się seksi lub inicjuję <3 ale on nie ma pojęcia czy to owu czy nie ;) Tak mi poradziły dziewczyny i na prawdę się sprawdza :) polecam :) sprawdzone :) Powodzenia! :)
też musze tak zrobić, ale to trzeba utrzymać język za zębami i umieć kamuflować to co się myśli, po mnie to od razu widać, że coś mi nie pasuje... Faktem jest też to, że około owulacji ja sama też czuje się spięta i chyba psychicznie blokuje się i wolę już spisac kolejny miesiac na straty niż znów sie zawieść. Ostatni cykl wiedziałam, że nic nie bedzie i łatwiej mi było to przyjąć niż jak co drugi dzień było bzykanko a i tak negatyw. Częsty sex daje szanse ale daje też niepotrzebne nadzieje. Przynajmniej tu się moge "wygadać" bo na prawe nie mam komu. Nikomu w tej kwestii nie umiem zaufać.
15 dc, może nawet 16 jak liczyć to wieczorne pierwsze plamienie. bardzo liczyłam na ten cykl, bardzo. Przeminęło z gwiazdami, no sama modlitwa nie wystarczy, bzykać tez trzeba... no kurde dziewczyny piszą, ze efekty w pierwszym cyklu z ziołami sa rewelacyjne. Zostaje mi mieć nadzieje, że przynajmniej cykl się skróci do przyzwoitej długości. Niestety znów bedzie trzeba iść do pracy. Trudno mi się pracuje jak myśli mnie męczą i trudno się ich pozbyć. Teraz myśle o tym, że w święta znów usłysze "pomyślcie o dzieciach"... no szlak, M. mówi, że chce ale wydaje mi sie, ze raczej chce mnie zadowolić niżby sam miał pragnienie dziecka. Dla mnie ta potrzeba też nie jest jakaś masakrycznie silna, bo czuje, że jestem z tym sama. I, że potem w trudnych chwilach będzie, że "dzieci mi się zachciało". Tak jak z budową. Bardzo mi zależało i dopięłam swego, ale żadnej pomocy bez mojego nacisku nie otrzymałam. A w chwilach trudnych tylko "bo uparłaś się na te budowę". No i układał te pieprzone puzzle do 24ej, i dziś od samego rana. No na wieczór usłyszałam "no może dziś podziałamy", odpowiedziałam "nie wiem", ale wchodząc do łóżka rozpoczął burzę słowami "o co Ci kurde znowu chodzi". Mimo, że nie wiem jak z owu to dziś odstawie donga.
20 dc a temperatura ani drgnie, dziś szyjka najwyżej od ostatnich kilku dni, sluz już nie taki jak 2 dni temu. Wieczorem zrobie tescik LH. Mój szanowny M. pojechał dziś do embriologa z wynikami badania nasienia. Powiedziała mu, ze przy takiej koncentracji jaką ma liczba plemników wyrównuje deficyt ich morfologii. Ze strony męża zatem wszystko OK. W sumie wiedziałam, ze problem tkwi (nawet nie we mnie) tylko w tym jak funkcjonuje mój organizm. Ciągle myśle jak tu sobie pomóc. Jeszcze kilka dni temu cieszyłąm się z mojej cery, która teraz znów wyglada jak ciastko piegusek. Jutro zbadam progesteron i mama nadzieje, ze to jego wina. Jak nie to przynajmniej moz ebede miałą jakas orientację w której fazie cyklu w ogóle jestem. Zioła piję od jakiś 4 tygodni. Dziś rozważam wprowadzenie reżimu kawowego. Dodałam suplementację wit A+E. Dwa dni temu trzymałam na rękach małą kruszynkę miesieczną, taka była spokojna, że aż sie rozmarzyłam jak to bedzie swoje trzymać. Myśłam, ze gorzej bedzie mi się z takim dzieckiem czuć (w sensie zazdrości) ale wcale jej nie czułam.
Plan na jutro: *rano laboratorium progesteron * odebrać receptę i kupić taty leki *apteka Falvit *załatwić rozliczenie z dachem, * strych ogarnąć (opony oddać na szrot i wyrzucić śmieci)
22dc wczoraj progesteron 1,07. Powtórzę w piątek. Ostatni tydzień pracy przed 3 tygodniami urlopu. Wiekszość spraw załatwiłam poza strychem i apteką. Ale za to pomogłam mężowi ułożyć puzzle;-) zaczynam walkę z moim tradzikiem. Twarz bede wycierać recznikami jednorazowymi, telefon dezynfekuje i może troche wzmocnie odporność. Rozwazam zakup macy w tabletkach bo proszek jest nieznośny.
dziś lekko wrażliwe sutki, lekki skok temperatury, ale to nadal może byc okres okołoowulacyjny, wiec pewnie dziś lub jutro rano znów "trzeba postrząsać pare szyszek". Nie podoba mi się tylko że LH (facelle) znów ciemniejszy od kontrolnego... czwarty dzień?
27 dc już nie wiem, chyba ósmy starań ale 11 miesiac. Nareszcie wiem, kiedy i że w ogóle była owulacja. W sobotę chyba 21 dnia cyklu badałam progesteron. bardzo byłam zawiedziona wynikiem 1,07ng/ml. Wczoraj znów pojechałam raczej z myślą że wywale kolejne 35zł na marne. Są tańsze laboratoria ale tu mam najbliżej i wynik online po 1,5h. No i piękne 17,84ng/ml (bez żadnych leków). Normy według tego lab jakieś nie pasujace mi ale w googlu wyszukałam takie, że poprzedni wynik miescił sie w normie okołoowulacji a ten w fazie lutealnej:-) od 20dc pozytywne LH (co prawda 5 dni pod rząd) 22dc skok temperatury więc owu musiała być. Tym obserwacjom towarzyszył płodny śluz najbardziej w 18dc i położenie szyjki. Teraz jest inaczej wygieta, no i ph śluzu też wieczorem 21dc odczyn kwaśny potem coraz bardziej... Nawet jak nie bedzie dwóch kresek to jestem szczęsliwa bo mam nadzieję na jakiś normalny cykl i okres o czasie bez leków. możliwe zatem, ze dziś jest 5/6dpo ovufriend wyznaczył grubą krechę na moim wykresie właśnie na 22dc. Pierwszy raz mi się to wszystko ładnie układa:-). wyczytałam też że w obecnych czasach cykle 21-35dni są zdecydowaną normą(kiedyś 28dni regulował księżyc) teraz przy sztucznym oświetleniu i trybie życia wygląda to inaczej. Ponadto kupiłąm sobie luks buciki na wyprzedaży w CCC i tera zmnie od nich boli kręgosłup (obcas wysoki). Mężu tez sobie kupił. Prezenty kupione, urlop od jutra;-) jeszcze dziś do pracy, ale na krótko. W weekend trochę popracuje w domu żeby spokojnie zacząć się delektowac urlopem. Póki co susze łeb i ogarniam się.
31 dc, 9dni po owu. Cudem się powstrzymałam nie iść dziś na bete, ale obiecałam sobie miesiac temu że najpierw chce zobaczyć dwie kreski, których niestety nie ma, bo 40zł wydac bez sensu to wole coś sobie kupić. Jutro rano już się chyba nie powstrzymam i zdobie sikańca, którego też mi szkoda jak robie te tańsze to mi nie szkoda:-). Własnei mi się przypomniało jak tydzień temu pogratulowałam jednej mamuśce okrągłego brzuszka. Powiedziałam to szczerze i na prawde bez zazdrosci. Tylko że ona nie była w ciąży Nie wiem komu było bardziej głupio
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 grudnia 2017, 19:14
11dpo dzisiejsza beta rozwiała wszelkie wątpliwości i wszelką nadzieję... dobrze, że zrobiłam bo się przynajmniej nie nastawiam i wiem, że mam czekać na okres.
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.