X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki już wiemy, że chcemy ;-)
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››
WSTĘP
już wiemy, że chcemy ;-)
O mnie: zawsze chciałam wszystko po kolei, tak po prostu czuje się bezpieczniej, studia, slub, praca, własny kąt, teraz czas na Ciebie Łobuziaku. Mąż zdaje się ma tak jak ja czasem wątpi czy da radę, ale w głębi wie, że będzie najlepszym tatą na świecie
Czas starania się o dziecko: świadomość, że chce być mamą przyszła dwa lata no i trochę po ślubie czyli w styczniu 2017 odstawiłam antykoncepcję. Teraz czekamy na maluszka, by móc do siebie wołać z mężem "ojciec- chono tu", "co chcesz matka" ;-)
Moja historia: juz od nastoletnich lat zaburzenia miesiaczkowania, w wieku 16 lat cykle miały nawet 90 dni, troche leczyłam, troche jak to nastolatka nie zwracałam na to uwagi, kiedy poznałam mojego (już teraz męża) jako 19latka zaczęłąm "leczenie" antykoncepcją. Było dobrze cykle 28 dni, ale mimo zabezpieczenia lekami to dodatkowe środki ostrożności były bardzo wskazane dla mnie. Po prostu nie czułam wtedy, że chce mieć dziecko. Jeszcze do tego nie dojrzałam psychicznie. Myślałam, ze odstawię leki i po 3 miesiącach będzie GOOLLL. Ale nic z tego. CYkle znów wydłuzały się, maj 2017 konsultacja gin- no diagnoza PCOS, leiki na owulację - i tak nie skutkowały, cykle znów po 70 dni. Monitoringi nigdy nie dały mi konkretnych informacji - poza ceną. około 11 listopada zaczełam nowennę pompejańską i myślę, że to Maryja skierowała moje myśli w kierunku ziołolecznictwa. Dzięki temu grudzień 2017 wyglądał już nieźle. Progesteron powyżej 12 ( co jak piszą wskazuje na to że owu występuje). Od tej pory nie byłam na żadnym usg. I moze dobrze. Dzieki temu troche wyluzowałam.
Moje emocje: zależne od cyklu, na poczatku to biegałam na bete do laboratorium szóstego dnia po spodziewanej owu, mierzyłam temperature, kupiłam mikroskop owulacyjny, dwa razy na dzien testy owulacyjne, potem zeszłam na ziemie. Poszłam na monitoring, zaczęłam brać leki, odpusciłam termometr bo lekarz powiedział ze mimo wzrostu temp, owu nie było. Sprzedałam mikroskop owulacyjny, nie kupiłam kolejnych pasków LH na cały miesiąc ale 5 tylko blisko spodziewanej owu. Teraz nie robie ich już wcale. Pewnego miesiaca zrobiłam ze 20 testów HCG, ale od niedawna to już zaczynam dawać sobie (nam) więcej czasu niż tylko najbliższy cykl, myśle że może uda się za miesiac, może za trzy może za pół roku, itd. Otworzyłam się przed mężem, pozwalam sobie na łzy przy nim, a dzięki temu że już nie boje się zajśc w ciąże czerpię prawdziwą radość z seksu. Od niedawna próbuje leczyć się ziołami - ze skutkiem. Myślę, zę emocje towarzyszą mi takie jak wszystkim dziewczynom. Najgorsze były chyba jednak te kiedy organizm świrował po specyfikach od gina.

12 marca 2017, 16:48

Po pierwszym miesiącu okrywania siebie, ale i siebie nawzajem rozumiem, że wiele zależy ode mnie.Mimo wykonania kilku testów ciążowych cieszę się, że przyszła @. Głównie ze względu na to, że to pierwsza normalna @ po dostawieniu antykoncepcji. Była mi potrzebna. Kolejnej już nie oczekuje ;-). Początkowo sprawdzałam tylko temp. To zbyt mało. Dodałam tester ovucontrol (przez ostatnie 10 dni testowania widziałam strukturę ziarnistą, jak piasek, dziś nieco gęściejsze drobinki), a po czasie dodałam tez testowanie objawów szyjki macicy. Szczególnie ważnym objawem, który przegapiłam w pierwszym miesiącu starań był śluz. Pewnego ranka wstałam i oświadczyłam mężowi, że "jestem mokra". Był to na pewno płodny wodnisty śluz.Po miesiącu doczytywania na forach i googlach wiem troszkę wiecej niż na początku. Współżycie trzeba zintensyfikować, bo łątwo przegapić dobry moment musi być min co 2 dni. w oczekiwanym okresie owulacji - możliwie częściej. I nie ma nie chce mi sie moze już się udało. Zwolnimy kiedy temperatura bedzie wyższa przez 4 kolejne dni. W tym cyklu zrezygnuje z wkładek higienicznych jak tylko całkiem ustąpi plamienie. Bielizna- taka na której łatwo będzie zobaczyć mokre plamy. Przed skorzystaniem z wc test szarego papieru. No i testy owulacyjne mam dwa rodzaje 10 i 25mIu. Jak 10 bedzie pozytywna zrobie 25. Ze względu na długą pierwsza fazę postanowiłam brać castagnus(rano bo przyjmowany w południe sprawia, że ok 17ej nic mi się nie chce) oraz pić szałwię (pije ze smakiem, zawsze lubiłam zioła). Czytałam, że castagnus nie tylko reguluje cykl, ale po tabletkach pozwala oczyścić organizm. Akurat miałam go w domowej apteczce. Dodałam codziennie siemie lniane w postaci gotowanej mazi (czasem z ziarenkami - pomagają na zaparcia, a po odstawieniu kofeiny mam z tym problem). Zamieniłam rozpuszczalną kawę na bezkofeinową mieloną. Dziś sobie pofolgowałam i wypiłam dwie, ale zostanę przy jednej porannej. Starania wydają mi się być bardziej konkretne. Nie zdesperowane ale raczej świadome. Wczoraj bezalkoholowe spotkanie u znajomej, mąż wypił "tylko dwa piwka" - pozwoliłam. Od teraz ma zakaz.Dziś babski wieczór przy teatrzyku miejskim.

21 marca 2017, 22:10

Wiekszość planowanych działań wprowadziłam w życie. Może poza ta bielizna bez wkłądek i teraz troche załuje. Starania rozpoczęliśmy zdecydowanym falstartem i teraz mąż się miga. Wczoraj wyjazd z mama do lekarza potem praca do późna, dziś załatwiliśmy parę spraw, potem spał, a potem do pracy. Chyba jednak nie wszystko zależy ode mnie... Z temperatury widać ze owulacja była dziś. Sadze ze jutro bedzie za póżno, i na pewno on bedzie rano zmeczony po pracy ja na cały dzień poza domem... i jak jeszcze raz każde mi się zrelaksować to zwątpie. Wcale mi nie pomaga...

30 marca 2017, 01:14

zdaje sie, że dziś dzień owulacji. W serduszkowaniu była mała przerwa, ale mój ogier już powoli nie wyrabia. Ślizgo jak nie wiem...Dziś wyjątkowo rozciągliwy śluz po badaniu szyjki. Na teście ovucontrol piękne paprocie (ale tylko na kawałku szkiełka) i tylko raz, kolejne ślinienie nie pokazało już tak spektakularnego wyniku, chociaż małe paprotki były... Dziwne, że ten efekt (szczyt) na monitorze ovucontrol pokazał taki wynik dwa razy w tym cyklu w odstępie ok 10 dni. Testy hcg robione od 5 dni negatywne. W pracy dziś urlop na żądanie - tak byłam rano zła na męża, że nie mogłam sie zwlec z łóżka. Po cichu liczyłam, że jak zostanę w domu to mnie "weźmie" ;-) zebrał się dopiero ok 19ej. Dziś śpie sama - mąż w pracy na nockę, potem jedzie z teściową moją sprawy łatwić, potem na 11 umówił się swoje sprawy łatwić, więc jak nie dziś to kiedy... P tej zmianie czasu z zimowego na letni nie mogę sie odnaleźć, ale czuje że jutro będzie lepiej. Tule łępek do poduchy.

2 kwietnia 2017, 17:16

dziś ja już sama mam dość ogierowania.., jest przyjemnie, ale trzeba się wczuć by się podniecić. Mężowi mojemu nie zazdroszcze - cała robota na jego barkach. Jeszcze tylko tydzień do końca zielonych kwadracików co daje ok 4x - nie wiem, oj nie wiem. Mam nadzieje, że wczesniej temperatura strzeli w górę. Wczoraj miałam max energii - cały dzień w grządkach. Na wieczór jeszcze zakupy zrobiłam i jedzonko męzowi ugotowałam. Dziś troche jakby mniej, dwie godziny kręce się jak bąk po gaciach żeby prasowanie rozpocząć i nie moge... Odkryłam dzis, ze mój termometr ma pamięć- rychło w czas, ale lepiej póżno niż wcale.

4 kwietnia 2017, 20:50

od wczoraj "chodzi za mną" sernik

6 kwietnia 2017, 08:59

Zatkany zlew. udręka. Dziś pobolewał mnie brzuch jakby lewy jajnik, silniej niż ostatnio. Bóle ok pół minuty, kujące. Ok trzy ciągu dnia. Wyobrażam sobie wiele ... ;-) a co tam. Odkrywam nowe możliwości ovufriend, ciekawe czym jeszcze mnie zaskoczy.

10 kwietnia 2017, 00:30

31 dc a temperatura nie potwierdza owulacji, ovucontrol dziś pokazał na maxa piękne paprocie, testy paskowe nadal bladziutkie, żaden z tych z allegro do tej pory nie pokazał mocnej kreski. Mierze temperaturke też wieczorem - dziś trochę wyższa, oby jutro wyczekiwany skok.

10 kwietnia 2017, 11:41

jednak znów spadek. Castagnus chyba jednak nie pomógł, odstawiłam go tydzień temu. Fakt, że cera troszke mi się poprawiła. Może to jego efekt może okres płodny. (?) Wczoraj i dziś rano nosek mocno załadownany - katar, gęsty raczej nie alergiczny. Wczoraj też miałam pierwsze od dawna normalne wypróżnienie - nawet dwa razy w ciągu dnia. Wracam więc do kawki normalnej bo bez niej mam korek w dupie. Ten cykl na pewno sie wydłuży, moze trzy dni, może więcej. Testuje codziennie - wiem głupota, chyba mam za dużo testów. Mam też wątpliwość czy kupić następne owulacyjne bo, te które mam teraz kompletnie nie trafione.

14 kwietnia 2017, 20:00

Jestem jedna z tych kobiet, które muszą sobie same zakładać kołpaki. Wydawało mi sie dziś, że widze mały cień na teście hcg. Znikło. Zrobiłam trzy kolejne bez szału... Niestety dziecka sobie sama nie zrobie.

15 kwietnia 2017, 15:05

trzeci rok z rzędu sama pojechałam na święconkę. Testowanie od dziś mnie wkurza. Zrobiłam dla zasady. HCG - nawet cienia brak, LH - jakoś dziwnie mocny. Do tej pory nie chciał taki być tylko akurat teraz jak mam ciche dni z mężem. Ostatnio tydzień temu - dwa razy powiedział "nie dziś", wiec co mam się prosić jakby tylko mi zależało? Wyrzuciłam wszytkie paski jakie do tej pory zrobiłam bo płytkowy wczorajszy pokazał bladą drugą kreskę. Powinnam to zrobić wczoraj to bym się dziś nie jarała jak szczerbaty na suchary. Nawet sie zastanawiam czy dobrze robimy.Ale w sumie chce mieć to dziecko nawet jak mam sama się wszystkim zajmować. Bo on to tylko od TV do PSP do xboxa do kompa i telefonu. A i jeszcze ciągle jakies problemy zdrowotne, ale jak lekarz da leki, albo ja witaminy, które wie, że musi brać to szuka innych sposobów, żeby tylko sobie nie pomóc bo czym by wtedy miał się zajmować? Wczoraj sobie gacie prał bo ja już w dupie mam obsługiwnie. "niechcący" zapomniałam wywiesić - jak to zwykle on o wszystkim zapomniałam ;-) na złość. Dzis sam sobie smażył rybe, wczoraj zrobiłam zakupy i mało nie pękłam ze śmiechu jak szukał w torbach czegoś dla siebie, a potem wsiadł w samochód bo nic mu nie kupiłam :-) Kilka dni temu oglądaliśmy noworodka - chyba od tego momentu ma wstrzemięźliwość. Mój wykres nie wygląda dobrze, wracają chyba czasy sprzed Qleiry kiedy to miałam nawet cykle trzymiesięczne. Zazdroszcze tym co mają 21dniowe. Pociesza mnie myśl, że Ten na górze ma dla mnie lepszy plan niż ja sama.

15 kwietnia 2017, 21:31

szlag, bedzie bezowulacyjny...

22 kwietnia 2017, 15:27

No widzę, że wracaja stare cykle z przed tabletek. Nie ciekawie, ponieważ miały nawet 60-90 dni. Miałam iść na hormony, ale w czwartek mame do dentysty zawieźć... a tam drogo maja wiec może w poniedziałek.Tą prolaktynie szczególnie musze sprawdzić. Wykres jak fale dunaju, raz w górę raz w dół. Już macham na to ręką. Rejestruje wszystko żeby miec jakąś orientacje. Mikroskop owulacyjny nadaje sie na handel ponieważ od miesiąca pokazuje paprocie nawet rano po przebudzeniu, gdy przez cała noc przecież nie jadłam. Mój organizm średnio co tydzień chyba przygotowuje się do owulacji, która nie wychodzi... Wróciłam do castagnusa. Biorę dwie tabletki rano. I wczoraj woda w majtkach.A dziś bez skoku i szyjka twarda. Dobrze, że chociaż mój ślubny jeszcze daje rade. I czasem sam proponuje. Dziś bedzie kawka w towarzystwie, a za tydzień urodzinki znajomych. Prezenty już mam bo szaleństwo w rossmanie było. Sama wydałam chyba ze 300zł. Kac moralny jeszcze troche trzyma. Wypsztrykałam się z testów LH wiec nie robie. HCG jeszcze dziś robiony na starym papierku -. Inna znajoma w ciąży i to bliźniaczej. No pewnie, ze zazdroszcze. Pójde na te hormony bo właśnie wyczytałam, ze prolaktyna może być zbyt niska nie tylko zbyt wysoka.

23 kwietnia 2017, 16:56

Znajoma od wczorajszej kawki też w ciąży, szósty tydzien. Nawet nie pogratulowałam. Dobrze ze mąż sie stara, ale jutro ide na hormony. Odkryłam chiński kalendarz płci -ciekawe.

27 kwietnia 2017, 11:09

Po wczorajszym wpisie wreszcie pojawiła się czerwona linia, w prawdzie przerywana ale jest. Temperatura co nieco wyżej, więc jest nadzieja. Czytałam o cyklach bezmiesiączkowych i możliwe że ten w połowie taki był. Nawet pamietam, ze któregoś dnia miałam taką różowawą wydzielinę, myślałam, ze mam zwidy od tego wpatrywania się w testy. Na gormony ni epojechałam, bo akurat tego dnia rano czyli w poniedziałęk mialam skok temperatury, a czytałam żeby robić te hormony ok 8 dni przed okresem i 3-4 dni po. A ponadto nie chciało mi się wstac jak już zobaczyłam, ze termometr trochę wiecej pokazuje. Szyjka zdecydowanie twardsza ale nie opadła za nisko. Wydaje mi się , ze nie jest dokładnie zamknięta. Mimo, ze owulacja byłą prawdopodobnie 5 dni temu, a ja obstawiam, że 4( bo jajnik mi pulsował od rana do południa) to gdyby lekarz liczył od ostatniego okresu to wskazałby, ze już 6tydzien ciąży;-) Piersi moje sie normalnie zachowują, ale sutki mam wrażłiwe, troche na dotyk i pojawiły się (bo chyba ich wczesniej nie widziałam) takie białe grudki na sutku. Mocno je widac jak naciągne skórę. Myśłałam, ze to jakies krostki, ale czytam, że może jakieś gruczoły Montgomerego, czy coś. Nie wiem czy pojawiały się zawsze w drugiej fazie cyklu? Możliwe, ze tak. Za to dziś nie było problemu z wypróżnieniem, nawet przed kawą się udało, potem kolejny "zrzut" podejrzewam, że po wczosrajszym tłustym żarełku najpierw stek a potem pizza.

28 kwietnia 2017, 22:45

W sumie to chciałam jeszcze zaznaczyć, że dzięki testowaniu to troche się mój rytm dnia normalizuje. Po 21 staram sie wykąpać, żeby około 22 móc zmierzyć temperaturę, potem jakieś szamanko i spać. Po drugie mam od dziś urlop - cztery dni urlopu a dziesięć dni w domu. Po trzecie primo;-) pies od wczoraj nie odstepuje mnie na krok, ja do salonu on do salonu, ja do kibla on też, ja do pokoju on też, ja znów do kibla i on też. Wczoraj chodził za mną wkoło dywanu ;-) po czwarte opieprzyłam dziś panią z polo za stare parówki, które mi wczoraj wcisnęła. Pinda dobrze wie bo widziałam jak się waha czy je włożyć. A ja zapomniałam sprawdzić przed kasa. Po kolejne troche cycki swędza, ale już tyle tych objawów dziś zaznacyzłąm, ze nie wiem czy nie wyolbrzymiam. Trochę kręci się w głowie, troche boli brzuch, ale to wszystko włąśnie trochę... Nic konkretnego. Urojone. ooo małżonek przyjechał z pracy ;-) miłego.

3 maja 2017, 11:25

No w morde, już bylo wczoraj 10 dni po ovu, a dziś 3... przeskoczyło z 22 kwietnia na 30. Za taką pomoc to ja dziękuje, miałam jutro jechac na bete ale po kiego... Nastawiłąm sie juz ze moge odpoczac od serduszkowania, a tu zonk. I teraz kolejny cykl psu w dupe. Czekam na okres. Nic nie zapowiada, że mogło się udac, wiec już wole @.

3 maja 2017, 18:00

wcisnęłam opcję ignoruj temperatury i znów wróciło na 43 dzien cyklu;-) tak to oszukuje sama siebie. W prawdzie mogło na to wpłynąc to moje ogródkowanie.. jutro jade na hormony juz zdecydowane mąz powiadomiony tylko nie moge sie obżerać a własnie dziś mam spory apetyt, a na słodkie juz od trzech dni. Zrobie te pieprzone hormony bo prolaktyna pewnie wyjebana w kosmos przez mojego mikrogluczolaka. Cycki dziś ciężkie i jakos trudno mi się dopiąc w cyckonosz. Latam bez. A włąsciwie to cały dizeń spędziłam w łóżku łącznie z 2godzinna drzemka ok 15ej.

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 maja 2017, 17:55

4 maja 2017, 21:56

Byłam na tych hormonach troche wyjaśniło. W ciazy nie jestem, ale i prolaktyna nie jest tragiczna. Ogólnie wyniki mieszczą sie w normie fazy lutealnej czyli owulacja była, jak przyjdzie okres to się okaże jak dawno. Możliwe że była tego 50 dnia, ale to by było nawet dobrze, gorzej jak była dwa dni wcześniej. No ale tego nie wiem do testy wytrzaskałam.kupie teraz pakiet 100szt.

9 maja 2017, 22:40

W wykresie wieczornych temperatur zanotowałam dzis spadek. Możliwe, ze na okres. Odjebało mi dziś i kupiłam szesc sikaczy pepino z nadzieją, ze będe testować. Jak nie teraz to w nastepnym cyklu. Po 3 zeta były i płytkowe wiec kupiłam. I huj ;-) niech się dzieje wola nieba. Sutki mniej wrażliwe na dotyk, piersi twarde, ale nie bolą. Tylko przy zdejmowaniu stanika, ale to od ucisku. Wczoraj dantejskie sceny w domu wiec zaznaczyłam stres. Tak właśnie się moge oszczędzic...

25 maja 2017, 11:43

chcemy być mamą i tatą napisałam w tytule. Póki co to ja chce być mamą i tata, mój mąż cieszy sie seksem bez zabezpieczeń, ale staranie o dziecko to za dużo powiedziane. W poprzednim cyklu nalegałam na częstsze bycie razem teraz tego nie robie. Kończyło się komentarzem, że on teraz o swoje zdrowie musi zadbać. Ok, rozumiem. Dziś 15 dzień cyklu. Prawdopodobnie castagnus troche to wyregulował i możliwie ze wczoraj lub dziś była ovu. Dzis wzrost temperatury. Wczoraj mokro, dziś kremowo. Dwa dni temu piwkował, wczoraj postanowił czytać książke, potem pojechał do pracy, dziś już go nie ma bo ma bardzo ważna wizyte u lekarza... popierdoli mu ecie pecie, albo da kolejna bezsensowna recepte. I tak za miesiac prywatnie robi sobie badania wiec dziś pojechał żeby pojechać. Ponadto jak ma go żona podniecać jak ogląda baby na ekranie... Jak to widze to mnie cholera strzela. I przykro mi. Żeby to jeszcze były tylko obce baby, ale nie. Bardzo interesuje go co w życiu pewnych dziewczyn (o których bym chciała, zeby dawno zapomniał). Awantury zrobić nie moge bo przecież on ma nerwice (której powodem oczywiście ja jestem). Powiedzieć normalnie też nic nie da - on nie widzi w tym nic złego. I pyta mnnie tylko po co te temperature mierze i nic go nie interesuje co to za wykres...
1 2 3 4 5 ››