generalnie nie zamierzam wcale czekać bo jak widac nie jest to takie hop-siuk zrobie sobie dziecko wtedy i wtedy... a i tak wiadomo, ze oddaje to w ręce Boże bo ufam, że ma dla mnie "lepszy plan". Czytałąm dizś pamiętniki  nadziei na świateczny cud, ale może jeszcze przejże wykresy może ktoś dziś miał wspaniałego gościa:-)
            
 Nadal się urlopuje, ale musze popisać troche te papiery żeby nie zacząć pracy z zaległosciami. Dziś ból brzucha, raczej po lewej stronie - mam nadzieje, że nie wyrostek czy coś... ;/ aż szkoda patrzec na ten nasz wykres - dwa dni plemniczki nie wytrzymały, nie powtórzyliśmy ♥ muszę chyba kupić lh na allegro (chociaż nie wiem czy warto), może lepiej facelle, są dosc czytelne. szukam jakiś suplementów, które mój szanowny M. byłby łaskaw przyjmowac na poprawę nasienia, ale to okra na ugorze. Te które bym chciała nie bedą współgrały z jego planami treningowymi ;/ 
            Wiadomość wyedytowana przez autora 13 stycznia 2018, 22:10
 jak zobaczyłam termometr to nie wiedziałam czy mam się cieszyć czy płakać (serduszkowania nie było wczoraj bo szanowny M. jajca laptopem wygrzał i mu powiedziałam, ze ja tu sie staram wu-du odprawiam a on taki...)no ale ta tempka to sprawka mojej infekcji, jak nie choruje nigdy tak mnie teraz dopadło. Katar całą noc mnie trzymał, spac nie mogłam. Wystroiłam się któregoś dnia i z niedosuszonym łbem na dwor poszłam.  mąż dziś ma mały wyjazd służbowy, wiec moge zrobić normalny wpis. Inaczej muszę przed nim monitor odkręcać, no bo nie wszystko można sobie przecież powiedzieć... Dziś się powstrzymałam przed badaniem progesteronu - a byłam baaardzo blisko lab. Nawet jesli bym wiedziała że owu była to w tej chwili co by to zmieniło. Jakoś oswajam się z myślą, ze moze lepiej że nie jestem w ciązy, że bocian czeka na nasze gniazdko. W domu kiepska atmosfera. Wczoraj tak się wyprowadziłam z równowagi, ze się gotowały emocje we mnie. Strasznie tu dłużej mieszkać. A co dopiero mówić o wychowywaniu dzieci. Co prawda nic by nie pamiętały bo za trzy lata myślimy już być na swoim, ale ile dla nas stresu... W naszym domu marzy mi się prawdziwa rodzinna atmosfera - np. Wigilia z całym klimatem - a nie tylko opłatek(bo trzeba), zjeść i przed TV. Mąż mówi, ze wykończe się tutaj nerwowo- strasznie wszystko przeżywam - a powinnam pomyśleć o sobie.W stresie ciąże łatwo stracić. Krew z nosa znów ruszyła - osłabienie. Na dworze ziąb, więc tyłek grzeje pod kołderką. Popatrzymy jeszcze kilka dni jak się ta temperatura układać będzie.
            
 dziś temperatura skoczyła wiec ovu przesunął mi termin owulacji na 16 dzien cyklu z grubą czerwoną krechą. Zabawne jest to, że jest tak pewny siebie... nawet ja tego nie wiem, ale ovu wie :-)byłabym bardzo szczęśliwa i nie dlatego, ze serduszko w dobrym momencie, bo już mojemu M. powiedziałam, że ten cykl tez nie trafiony, ale że to by znaczyło jakieś unormowanie cyklu. No i jakby dobrze było to okres byłby przed balem a czeka na mnie sheridan (mniam) Dwa dni temu zrobiłam progesteron czyli w 21 dniu cyklu i 12,71. wypadałoby powtórzyć po 2-3 dniach... katar powoli mija. Jak to mówią leczony trwa 7 dni a nieleczony tydzień. Sprzedałam na necie niepotrzebne leki- grosze, ale po co ma mi to tu leżeć. Dzis sam aw domku, disco-polo i spokój i chociaż spałam długo to i tak wstałam wczesniej niż zwykle, nawet zdążyłam na chwile zerknac w papiery z roboty. Ciśnienie niskie 105/66 dwie kawki wyrównały do 120/80. 
            
            Wiadomość wyedytowana przez autora 19 stycznia 2018, 11:04
 Któraś dziewczyna też pisała, ze wszystkie już u siebie obserwowała 
 objawy pasowały tylko ciązy brakowało 
 czytałąm  pamiętniki, chciałam coś komuś skomentować, ale albo otwierała te ciążowe - a na razie co mam się wypowiadać na ciązowym forum... a jak nie to takie co dziewczyny miały kosmiczne problemy i naprawdę każde słowa wydawały mi się albo banałami albo gadaniem jak na temat nic nie wiem...
            Edit: generalnie wczoraj straszny smuteczek - pewnie progesteron spada, kupiłam sobie biżuteryjne gadziety w ccc bo była wyprzedaż, w sobotę balujemy... myślałam o solce, ale odpusciłam - liczyłam na dwie kreski... pójdę blada jak ściana. Cera raz lepiej raz gorzej- jak zjem troche czekolady to coś mi wyskakuje, ale generalnie znacznie lepiej. Mam jeszcze jednego sikańca, chciałabym się wstrzymać i nie robić go bez sensu, dać sobie ze dwa dni... i jak nie przyjdzie @ zrobić w sobotę... ale codziennie się zastanawiam jak nie zrobię testu, ze może powinnam. Dziś nam stawiaja prąd, na działce a ja się dziwię, bo w tym cyklu moje cycki nie mają mi nic do powiedzenia. Ani nie są wielkie i obolałe jak zwykle, ani sutki wrażliwe...
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 stycznia 2018, 11:31
edit
Nowy wpis do pamietnika
29.01.2018
34dc
ponieważ po zanotowaniu pozytywnego wyniku bety 27.01 nie mogę zobić nowego wpisu w pamiętniku (wysyłam mnie na fioletowa stronę), a juz dziś wiem, ze beta spada 14,5 muszę pisać w notatniku. Mam madzieję, że ud ami się to potem wkleić, ponieważ chciałąbym mieć to gdzieś napisane. Przez dwa dni byłam w ciąży, podejrzewam, że biochemicznej, albo jakiejś nieprawidłowej genetycznie, w 16dpo beta 16,9 (bardzo blady, ale jednak pozytywny test wykrywający wczesną ciąże- pokazał coś już przy takim stężeniu we krwi). Dwa dni wczesniej pepino tez bardzo blade- bylam pewna, ze to błąd testu - jak się okazuje beta prawdę Ci powie. Szkoda, ze ak drogo... ale to swoją drogą... Progesteron 5 dni po tej spodziewanej owu miałam 12,71. Powiem Wam, że czułam, ze to ciąża. Może nie bardzo fizycznie, ale psychicznie. Mówiłam "my" zamiast "ja". Mówiłam do tego dziecka - czułam, że to on. "mamusia teraz..." no i tak dalej. Jeszcze zanim zrobiłam betę. Czułam też, że je tracę. Przez chwilę tu było. Nie tęsknię - cieszę się, że wiem, ze mamy szansę. Za mała beta jak na to, żeby iało być dobrze. Lepiej w takiej sytuacji, że wczesniej niż póżniej. Już w drugim miesiącu picia ziół, była ciąza. Teraz sie zastanawiam, czy nie było jej wcześniej - kiedy to mi się wydawały bladziochy a testach. Drugiego dnia znikały - więc do lab nie jechałam.
Były też symptomy fizyczne:
* pierwszy raz od dwóch lat pojawił się u mnie katar - teraz mija - był taki, ze nie mogłam się wydmuchać. Nawet uszy miałąm stale "przytkane" i nie szło ich odetkać.
* po owulacji moje piersi nic (mięciutkie jak nigdy)- dopiero 14 dpo poczułam wrażliwe sutki, jak na nie patrzyłam to dookoła były takie sinawe, teraz twardnieją. Ponieważ miałam pewne wątpliwości nie chciałam szybko mówić M. ale dobrze, ze tak wyszło, że w końcu wiedział. Czułby się źle gdybym mu po fakcie powiedziałą. Nie napalaliśmy się. Od razu mu powiedziłam, żeby nie cieszyć się na zapas. Musze coś zrobić z jego morfo - bo wydaje mi się, że w tym twki problem. Zobaczymy też jak moja homocysteina - 12,20 (norma do 13,90) zaaplikuje sobie chyba metafolian. No i muszę poczytać trochę nt. poronień. Chociaż tak tego nie odbieram - "pierwsze śliwki robaczywki", na ale wolę, żeby to się nie powtórzyło. Czekam na okres - dziś lekko brązowy śluzik - zawsze u mnie dzień, dwa przed @. Robie więc VAGOSAN i jutro mam nadzieję na krwekę. Lekko boli po lewej stronie. Do gina możę pójdę w śr/czw- bo jutro mogę iść owszem prywatnie - ale skazuje mnie jak zwykle, zeby mi powiedzię cto co dziś przez tel -"ooo no to niepowodzenie". teraz mnie zastanawia jedna rzecz. Rytuał, który jakiś czas temu urządziłam. Potem się wkurzyłam i spaliłam te akcesoria. CHyba, go powtórzę.
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 stycznia 2018, 21:53
no nareszcie ovu po wielu wiadomosciach łaskawie odblokowało mi możliwośc edycji pamiętnika. Jak tylko zanotowałam pozytywny test od razu słało mnie na fioletową, a po co jak ja już wiedziałam że nic z tego. 31egow srode byłam u gina powiedział że taka beta to nic innego jak biochemiczna ale to tez dobra wiadmosć bo to oznacza, ze może być tez zdrowa ciąża, że to tak jakbym przeszłą pozytywnie badanie na droznosc jajowodów. Mój M. to chyba do konca mi nie wierzy, że byłam w ciązy. W sumie dwa dni to mogłam o tym nawet nie wiedzieć. Dostałam dzis testu owulacyjne z allegro, bo kupowac te apteczne to szkoda kasy, no i przy okazji kilka gch sikanych żeby móc testować bo gdyby nie to to nie wiedziałabym o tej ciazy. Z tydzien przerwy od ziółek dziś drugi dzien bo mam wrazenie że watroba mnie boli.
według kalkulatora księżycowego owulacja była wczoraj. Mąż mówi, że chyba cos mnie opętało. Ale co tu się dziwic jak poważnie moje cykle zaczynaja pasowac od faz ksiezyca. Dobra nie nakrecam się. Wczoraj ok 11:30 ooostry ból podbrzusza - jesli to był ból owulacyjny to pierwszy raz w życiu tak to czułam. Zobaczymy jaka pozycję przyjmie jutro szyjka. No śluz w tym cyklu jeszcze nie pokazał się, ale do serduszkowania nie było potrzebne conceive. Owulacyjne słabe (jedynie 8dc w srode rano był prawie tak mocny jak testowy). Nie ma co się łudzić żeby udało się miesiąc po miesiącu. A już nawet i dobrze. Jak patrze ile "nieszczęścia" wszędzie to aż smutno. Na fb ciągle jakieś zbiórki. Pamiętniki z poronieniami, to nie nastraja pozytywnie.
            wyjęłam papiery do pracy, ale same wiecie jaka jest motywacja do zrobienia czegokolwiek jak myśli na jeden temat schodzą. Nie napinam się. Tak się tylko zastanawiam. Np. czy moze isc jutro na proga? Chyba zacznę dziś zioła na II fazę, ale na razie umyję łeb, zjem coś. Póki co walcze ze swoimi nawykami, nie mówie tu o kawie, ale o takich tikach nerwowych - drapanie nosa, gryzienie palca. No paskudne natręctwa. Potem na zdjęciach wstyd.
* Zamówiliśmy z M. ciekawe gadżety, żeby nie popaść w rutyne, która moze zabić wszelkie starania. Sama jestem bardzo ciekawa. Otwieram sie na przyjemnosć. Chociaż w tym cyku jestem strasznie sucha na poczatku;/ zel na wejscie musiał byc.
CZytałam dziś pamiętniki. Jeden fajnie opisał jak męzczyźni widza ten temat - bardzo zadaniowo, a kobiety mają tysiac wersji i tysiac dwa rozwiąznia. Chcą być gotowe na każda opcję. Też tak macie?
Po zeszłomiesięcznej stracie (moge to tak nazwac bo było mi po prostu przykro), czuję jakbym dostałą pstryczka w nos od TEGO na górze. Żebym się tak nie napinała, bo czego bym nie zrobiła to i tak wszystko od Niego zależy.
24dc, 6dni po owu (wg wykresu, testów, i tez mi sie tak wydaje)
miałam ten setny wpis zostawic na dobre nowiny, ale czas strasznie mi się dłuży, mysli kłebią sie po głowie i czas to z siebie wylać.
We wtorek byłam na progu w 21 dc 14,70. W poprzednim cyklu było 12,71 a jeszcze w poprzednim 1,07 więc pnie się w gore lub owu przychodzi coraz wczesniej. Nie powtarzam. Szkoda mi kasy i nerwów. Po badaniu krwi nieciekawe informacje. Mój organizm wytworzył przeciwciała i musiałam znów łatwić skierowanie i ponownie pobierac tym razem próbki poszły na warszawe wiec juz tym razem wyniki bede miała. Po poprzednim nic nie dostałam. Tesciowa mówi że mąż ma 0Rh+ i serolożka mi powiedziała ze jesli mam Rh- to mój organizm bedzie odrzucał zarodki z grupą krwi dziedziczona przez dziecko po męzu. A ta niestety jest dominująca. W necie czytałam że mozna brac jakies imunoglobuliny wiec jak przyjda wyniki (czas oczekiwania około 10 dni) to moze mój gin sie mna zajmie. Jak nie to znajde innego.
Bardzo chce myśleć że Malutka jest juz we mnie. Poprzednim razem czułam że to On, teraz inaczej jakoś.Oglądam już łóżeczka, wymierzam miejsce obok naszego łóżka. Dotychczas chodziło też o to że już mi się nie chce do pracy chodzić i ciąża byłaby "w samą porę". Czasem ktos niechcący wetknie kij w mrowisko " a Ty dzieci nie masz to masz czas" i tego typu. Przez chwilę chciałam to wszystko rzucić i pomyslec o tym żeby trochę gdzieś pojechać, znajomi nas do Anglii zapraszali, ale ja mam ciągle tę obawę że potem będzie coraz trudniej. Nie spinam się, ale często przychodzi mi taka sentencja na myśl,że "niewykorzystane okazje lubia się mścić". Odbieram dziś seks gadzety, ale przez najblizszy czas nie bedą nam potrzebne.
aktualnie ogarniam cerę (co drugi dzień parówka z ziołami, wczoraj zaaplikowałam odrobinę olejku arganowego - póki co ok, dieta bezmleczna, fiołek rano, rozwazam zmianę kosmetyków, ale nie wszytko na raz bo nie bede wiedziała co działa) jeszcze sa małe grudki. o i te cholerne plamy, ale je mozna zatuszowac krostki trudniej.
Serce walczy z rozumem, zeby nie robic teściorów bo i tak za wcześnie.
zeszłam na ziemię - teraz to nawet nie wiem czy chce widziec te moje wyniki z krwi, ale moze im wczesniej mi coś podadza to nie stracę ciąży, o ile tam jest... dziś test bielutki, testuje wczesnie bo gdyby nie to to ostatnio nic bym nie wiedziała.
poczynione zakupy dla cery, jak to powiedziałam ostatnio męzowi : "bede teraz uważać co biorę do buzi", (oczywiście miałam na myśli kosmetyki;-) nie oczekuje szybkich efektów, ale liczę, ze to mi pomoże. Nie mam już 16 lat a taki tradzik na prawde krepuje, szczególnie gdy chce się być "poważnym i mądrym", żeby móc innym prawić kazania - a tak czasem jest w mojej JOP.