W środę będę znała termin laparoskopii, bo moja gin załatwi mi jak najszybszy termin.
Endo w 14dc 7.6 , jajniki bez zmian -z licznymi pęcherzykami.
Bardzo chciałabym żeby miał ładne ząbki, bo sama jestem po aparacie i godzinach wysiedzianych na fotelu. Zapisałam go do mojego dentysty do którego chodzę od 6 roku życia Czyli męża mojej ginekolog. Najpierw zaufałam jemu, później jej. Moja Mamula jego pląbe nosi już 16 lat i dopiero teraz lekko się wykruszyła. Więc warto.
Odebraliśmy też wynik Misiunia z rezonansu odc. lędźwiowo-krzyżowego no i za ciekawie nie jest, dysk do wymiany, przepuklina i jakieś obniżenie trzonu .. więc czeka go kolejna - już 3 - operacja. Blizny są śmiechu warte, bo są szerokości czwartego palca u dłoni. Też się biedny nacierpi.. Wczoraj się śmialiśmy, żeby przypadkiem nie wyszło tak, że ja pójdę na operację i w tym czasie pójdzie on ! Ale by było..
Ale sądzę,że ja dostanę szybszy termin, bo u nas na chirurgii dość długie kolejki..może na koniec sierpnia mu się uda..
Ważę 70 kg, nie objadam się niczym, nie jem po 20stej, przyjmuję posiłki tak samo , jak wcześniej kiedy ważyłam 62 kg... Więc już chyba lepiej wcale nic nie jeść. Ach,jaka ja jestem złaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!! Skóra też jakaś dziwna się zrobiła, taka do dupy. Buzia wysypana drobnymi syfkami, jakieś zaczerwienienia.. i na dodatek wyłażą mi pajączki na nogach.. w ciągu pół roku wylazły mi w 6ciu miejscach...a mam dopiero 23lata
Zobaczymy jak długo wytrzymam tak jak dzisiaj; z piciem wody kiedy jestem głodna, z kolacją po 17tej, bez cukru, na 1 kawie ince, jajkach, warzywach i owocach. Muszę zrobić plan dnia i dobrze zaplanować moje jedzenie... wrrrrrrrrrrr. Jestem taka zła..
Jak brałam anty nie mogłam powiedzieć o sobie złego słowa.
Waga była Okej i na dodatek jadłam wszystko, cera wręcz piękna, skóra na brzuchu i udach cieńsza, teraz jestem gruboskórna... I teraz moja twarz wygląda jak po armagedonie.. i każdy się pyta co się stało...
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 czerwca 2014, 22:06
Sięgnęłam dzisiaj po ciacho.loda i ciacho, Ale mniejsza z tym,bo to teraz nie istotne.
Teraz najważniejszą sprawą jest kasa $$$$$ . Chcemy kupić nowy samochód, mamy 10 tys. i brakują nam jeszcze 4tys. i nie mamy już skąd wziąć. O pożyczce nie ma mowy, bo już wzięłam , a więcej gnoje mi dać nie chcieli..
Wszystko gra mi na nerwach, chętnie bym się stąd wyprowadziła w pizdu.
Ale nie ma gdzie ..i za co ..
c.d.
sytuacja opanowana. zakup auta na dniach
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 czerwca 2014, 17:54
Dobrze,że pojechał ze swoim mechanikiem, bo on się od razu skapnął,że coś jest nie tak.
Możliwe że kradzione.. Nawet w Polsce nie jeżdżone.. Raz powiedział, że na lawecie z niemiec przywiózł, a drugim razem że tylko 2,5 tys km nim zrobił. Ja pier**** .
Wziął ze sobą 13 tys., bo tamte auto było po 11.999 i jeszcze mu rozdzieliłam kase w kopertach na 11 tys. i 2 tys, żeby w razie co się potargował
No trudno. Byli w Świdnicy - 300km od domu, teraz jadą do Wrześni - od Świdnicy 246 km.. a z Wrześni do domu 222km... Przecież mu pieniędzy nie starczy na paliwo.. Bo tamto auto 14 tys.. nie wiem jak on sobie to wyobraża..Ma tylko 13tys. i pewnie już coś z tej puli wyciągnął na jedzenie.. Jest godzina 17.. ciekawe o której wróci do domu i czy w ogóle wróci z samochodem..
Ach..ach...ach... nie wiem jak ja to wszystko popłacę..do oddania więcej niż wypłata.
Ja tu o ślubie myślę, ale prędzej w piętę się pocałuję i przeżegnam dwa razy.
A Ty się babo martw..
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 czerwca 2014, 17:17
Za to ja dziś i wczoraj czuję się jakoś do dupy.Nie mam na nic mocy, chętnie bym pospała.
Nie mogę odpocząć. Jestem spięta. Brakuje mi tego jak mieszkałam jeszcze u siebie- życie bez stresu. Mogłam pójść gdzie chciałam, nikt się mi nie wtrącał we wszystko co robiłam.
Miałam dzisiaj tak piękny sen,że aż żałowałam,że się obudziłam.
Obudził mnie dźwięk wyciskanej tabletki przeciwbólowej- znowu kłania się dentysta.Już mam dość ciągłego kupowania tabletek,wrrrrr.
No i mówiłam że z kasą będzie kiszka. W dniu wypłaty- po wypłacie..i jeszcze zabrakło.
A chciałam go wysłać na te badanie nasienia wreszcie..
Jak ja bym się chętnie wyprowadziła - czy już kiedyś to mówiłam...?
Już mi tyłem wszystko wychodzi, każdy się wtrąca, patrzy drugiemu na ręce, a jak czegoś nie zrobisz to już obraza majestatu.
W zeszłym tyg. urodziła nasza kuzynka i od razu oczywiście komentarz od jej ojca: nooo! niech poczeka, matka nauczy ich co mają robić .. No ale chyba każdy wychowuje i postępuje jak chce.. w razie potrzeby może się poradzić, ale żeby ktoś im perfidnie z buciorami właził- oj, nie .
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 czerwca 2014, 07:54
Jestem już po dwóch rolkowaniach derma rollerem.Stwierdziłam, że muszę spróbować wszystkiego.
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/1b26a1932ffa.jpg
Jak na razie jest fajnie. Do rolkowania skóra musi się przyzwyczaić..
Kupiłam też emulsję matującą z Pharmaceris, poleciła mi ją koleżanka.
Warto poczytać o niej, bo nie tylko matuje..
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/af738086e1ab.jpg
Do emulsji gratis dodany był krem z 10% kwsem migdałowym, 2gi stopień złuszczenia,na noc.
Wyrównuje też koloryt,złuszcza naskórek i zwęża pory.
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/e8865073b739.jpg
Może akurat którejś z Was te informacje się przydadzą
Poza problemami skórnymi...
Ciotki dalej nie ma a jest 45dc... nie wiem czy się doczekam.Jakoś tak dziwnie się czuję bez okresu, taka wybrakowana.Serio..
Za 48 dni na laparo.. chciałabym mieć to już za sobą.
No i oczywiście się martwię "a jak to nic nie da.."
Spałam dzisiaj od 15.30 do 18.30.. chętnie dłużej bym spała,ale pranie w pralce czekało..
Na 19 poszłam do kościoła. Polubiłam chodzić.Lubie słuchać co kto ma do powiedzenia, bo jest dwóch księżulków.Jeden wygląda jak zboczuch i pewnie nie raz jeździł na dziwy.
Jebany nie dał mi rozgrzeszenia i powiedział,że albo wezmę ślub ,albo się rozejdziemy bo żyje w grzechu- i dopiero wtedy mogę przyjść do kościoła. HAHAHAHA nienormalne,co?
Drugiego dali nam z Francji,ale Polak. Prawie 10 lat tam siedział. Równy gościu, nawet klnie:) Można z nim fajnie pogadać i nawet jego poglądy mi odpowiadają..
Tylko stary chce go wygryźć,bo widzi w nim zagrożenie-przyciąga do siebie więcej ludzi nie robiąc nic na siłę..
Aż śmieszne,że piszę tu o takich rzeczach.
A tak wgl,to już mnie wkurza ten różowy kolor na tej stronie!
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 czerwca 2014, 00:19
Dzisiaj sporo myślałam (znalazłam na to czas) o tym, jak będziemy mieszkać, gdy z nami będzie nasza mała Małgosia. Nie wyobrażam sobie mieszkać w 7 osób na jednej kuchni i w jednej łazience. Ale też nie mam możliwości kupna mieszkania(ani $), czy wynajmowania, bo obydwoje mamy prace w swojej wsi. A D. nie może zmienić pracy bo nigdzie nie zarobi więcej niż tu.
Nawet byłam taka, że myślałam o tym, jakby dziadek poszedł do nas na górę, a my byśmy przejęli jego stronę domu. No ale to są tylko moje myśli, a to jak będzie zależy tylko od jego dobrej woli. Oczywiście nie śmiałabym się nawet go o to zapytać, bo to jego dom.
Są bloki u nas, nawet na wynajem, ale dość drogo, no ale też za blisko teściów,więc chyba lepiej mieszkać z nimi,bo i tak by się nic nie zmieniło.
Mam teraz masakrę finansową. Wiedziałam,że auto pociągnie nieźle za kieszeń.Wypłatę mam 15go, a już tydzień temu byłam "po wypłacie" .Jak nie wykup OC, jak nie przegląd, jak nie bolący ząb, jak nie zarośnięty pies czekający na fryzjera, jak nie zaległa rata, jak nie urok to sraczka.
O wyjeździe nad morze mogę zapomnieć już teraz, bo nie dość że potrzebuję sobie kupić coś do szpitala, to jeszcze D. będzie jeździł na rehabilitację, więc już 10 dni będzie miał wolnego. Ach, ta kasa.
Chciałabym mieć swoją własną przestrzeń. Swoje białe,drewniane meble w kuchni, swój stół w jadalni z krzesłami z poduszkami, swoją białą podłogę z desek z hinduskim dywanikiem , swoją dużą ciepłą kanapę w salonie, swój fotel retro z kocem... Zamiast tego mam placek ze zmartwień, przekładany marzeniami.
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 lipca 2014, 14:00
Dużo myśli.Tylko co z tego, jak nie mam jak pisać. Ciągle coś. Zostawcie mnie wszyscy w ciszy. Apeluję..
Wyjazd nad morze był udany. Jechaliśmy w przekonaniu, że pogoda będzie paskudna i tu zdziwko- chłopaki wypieczeni na raka. Noce nieprzespane, maślanka i okłady. No to się załatwili.Ale tak to jest jak się mnie nie słucha..
Na drugi dzień miałam mega kaca. No nie dziwię się.
Ciągle pobolewają mnie plecy. I nie wiem czy to przypadkiem nie od hormonów.
Ach, poszłabym i zrobiła kontrolnie testosteron , ale nie mam w dalszym ciągu okresu.
Chyba zaraz po laparoskopii zacznę pić te wasze ziółka ..już nie wiem na czym mogę polegać.
Za 36 dni idę na oddział. Oh jak ja pokładam nadzieję w to,że to przyniesie za sobą moją najukochańszą Żabkę. Ciągle nie daje mi żyć to, że nie zrobiliśmy badania nasienia w dalszym ciągu..Znowu zjeby dostanę...jestem tydzień przed wypłatą, a jestem już po wypłacie..a nawet brakuje.. nie chce się pytać Mamy, bo nie lubię o nic prosić , a po drugie powie mi to samo, o czym wiem ja, że nie trzeba było kupować samochodu tylko poczekać parę miesięcy, aż resztę rat się pospłaca... no ale mi to możesz mówić, szkoda że to On jest taki narwany po matce swej... Więc tak czy siak wolę się nie pytać.
Ogólnie to nic mi się nie chce.
Sprzątam, bo sprzątam. Odkurzacza nie chce mi się wyciągać, to zmiatam.
Pomaluje się, bo się pomaluje .
Paznokcie obdarte już trzeci dzień. Suche pięty.
Włosy w kokon, bo nawet układać mi się nie chce.
No nic mi się nie chce! Zero werwy.Zero czegokolwiek.
Chciałam pójść do fryzjera, na jakieś pasemka..a mój fryzjer stoi w garażu.
Pies też już się nadaje do obcięcia. Aż łupieżu dostała od długiej sierści.
No nic mi się nie chce ..
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 lipca 2014, 10:58
Tak więc za wizytę zapłaciła moja teściowa, bo tak chciała.
Jeśli chodzi o takie rzeczy to zawsze pomoże.
Także kazał zrobić mi mammografię, że może tam coś wyjdzie.
Myślałam że to boli,ale nie boli nic a tak mi nagadali:)
Na zabieg już się zapisałam.
To Klinika Chirurgii Jednego Dnia, więc przychodzę o 9.00 , przygotowanie, zabieg i do domu godzine po zabiegu. To lekarz, który z mojego Dawida dziadkiem kiedyś się przyjaźnił. Tak czy siak, powiedział,że zapłacę tylko za anestezjologa.
Chciałam,żeby zrobić to szybko. Żebym była na chorobowym z laparo w tym czasie. Więc jak laparo mam na 13.08,to usunięcie guzka mam na 27.08. Bo gdybym teraz się nie zapisała na termin do kliniki,to pewnie ani za pół roku,ani za rok bym nie poszła..
Stwierdził,że lepiej żeby to było zrobione przed stymulacją, żeby było już na czysto wszystko, a że te hormony co brałam,to mogły negatywnie na to wpłynąć.
Jakoś się nie stresuje. Bardziej boję się laparo.
Dziś o ile się nie mylę, bo nie zaglądałam na wykres, mam 70dc, jajnik bardzo mnie boli. Plecy tak samo. Bardzo źle sie czuje nie mając okresu..
Moja teściowa powiedziała,że kiedyś nie miała okresu , przez guzka, którego wycieli i zaraz po 3 tygodniach dostała..a wszystkie w jej klasie już dawno dostały.
Więc może to się na wszystko jakoś składa.. nie mam pojęcia.
Szkoda że nie można czasu przyspieszyć, bo byłabym gotowa na JUŻ, żeby pozalatwiac te zabiegi.
Niczym się nie zamartwiam, no bo co ja mogę na to poradzić, trzeba to zrobić i już.
A że Małgoś,to kobieta silna i odważna, dźwignie wszystko
Miłego dnia
Wyniki jakie muszę zrobić to jedynie TSH i grupa krwi, no i oczywiście mam ze sobą wziąć zeszłoroczną cytologię i biocenozę. Zrobią mi jeszcze raz hsg, ale na śpiocha.
Pytałam też o coś w razie zrostów, ale chyba nawet mnie nie stać, bo kosztuje to 600zł..
Zastrzyków przeciwzakrzepowych mieć nie będę bo ponoć nie trzeba. Krwawienie po laparo, ma być moim 1dc, i od razu w tym cyklu mamy się starać, czyli jeszcze w sierpniu. Do niej przyjść mam we wrześniu, jak dojdę do siebie i będę czuła się "zagojona". Powiedziała, że mam już kilka dziewczyn u siebie z wysokim testosteronem, które są po laparo i jajniki zaczęły im ładnie pracować.. Ale jak będzie ze mną, to nie wiem..
Jeśli w przeciągu pół roku nic się nie ruszy to robimy krok ku inseminacji, bądź też invitro.
Ah.. i jeszcze będzie tak, że przyjdzie mi za dziecko płacić..
I coś z newsów: chyba przeczuwam jakieś zaręczyny:)
W dalszym ciągu mam wszystko spięte.. Może to otoczenie tak na mnie działa.. Nie mogę zwyczajnie usiąść i siedzieć w błogostanie, nic nie robiąc, rozluźnić się, bo wciąż jestem spięta na plecach,z tyłu w klatce...
Przedwczoraj była prawie że apokalipsa okresowa.
Około godz. 9 zaczął już mnie pobolewać krzyż..dobra, czuje - boli,zrobiłam zakupy, ale sprzątam dalej, wywieszam pranie, obiad uszykowany do wstawienia.. później już nie wyrobiłam i się położyłam, jakimś cudem doszłam do łóżka, byłam prawie że na ścianie z bólu.. kołysałam się tak mocno, że prawie spadałam z łóżka.. zadzwoniłam do Miśka, mówię, że zdycham i proszę o uśpienie .. powiedział,że jestem głupia, że mam wziąć tabletkę.. mamy w domu tramal z paracetamolem, więc ani sekundy się nie zawahałam i wzięłam 2 tabletki.
Po godzinie było mi BŁOGO! Chyba na żadnych wakacjach aż tak się nie wyluzowałam, jak po tych dwóch tabletkach szczęścia. jakby cały świat mnie nie interesował..
Aktualnie w tej chwili piję podwójną melisę i dążę ku poszukiwaniu czegoś, co mi rozluźni całe to napięcie..
Silne, teraz, już .
A może to nerwy? Może to przez resztę domowników tak się czuję, kurwa no.
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 sierpnia 2014, 16:28
Nie lubie biegac,wgl cwiczenia sa u mnie na krotka mete.. jak mam teraz to ugryzc?
Znalezc godzine na bieganie przed albo po pracy ? Brac cos?
Ach..i tak kazdy dzien mam strasznie napięty i malo mam czasu dla siebie..nawet nie potrafie sie odprężyć ..
I pierdole! Na przyszly rok kupuje sobie rower i bede jezdzic w pizdu !
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 sierpnia 2014, 16:21
Na początku był płacz.. Bo ja będę gruba, chce ważyć 10 kg mniej, muszę zmienić dotychczasowe życie, niech się coś dzieje ! Nie chce być galaretą !
Chce mieć siłę, kondycję , werwę! Nie chcę się zatracić tylko w domu..prać, sprząć, gotować, o wszystkich zadbać , srać.
Od zawsze u mnie był sport. Jak nie 6 lat siatkówki, to 2 lata boksu, później razem we dwoje chodziliśmy na siłownię też ze 2 lata. Ciało miałam świetne, atletyczne.
Później szkoła się skończyła, był wypadek, zaczęła się praca i wszystko zniknęło.
Dziś powiedziałam : pomóż mi, bo sama nie dam rady.
Sprawy tak się potoczyły, że od września kupujemy karnet na siłownię uwwwwielbiam robić wszystko Z NIM . Wszystko! Pracować , pomagać mu, trenować !
Razem siebie napędzamy. Tak było kiedyś .
Szkoda,że teraz akurat wypada laparo, ale sądzę, że 2 tygodnie to wystarczająco długo,żeby zacząć stopniowo ćwiczyć. Ale mam problem z nim.... Ćwiczył chyba z 6 lat na siłowni, wyglądał boooosko! mieliśmy taki sam obwód w pasie , może coś około 76cm!
Za to plecy fajnie szerokie, ręce zbudowane, silne jak diabli!
Z racji złamanego kręgu z odłamami-stabilizacji prętami, później znowu wyciągnięcia tego żelastwa, bo się śruba poluźniła i mogła przerwać rdzeń! i tak teraz ma trochę ograniczone ruchy, narzeka na ból pleców codziennie.. ma nieźle poprute te plecy, blizny grubości kciuka.. No ALE , powiedział, że powolutku będzie sobie ćwiczył i może jakoś mu to pomoże, bo nikt nie może mu nic poradzić.
Tak więc czekamy do września, jak się wygoję to ruszam i będę ważyć 60 kg!
Obiecał mi 10 kg w 2 miesiące ! i JA SOBIE TEŻ TO OBIECUJĘ !
AMEN , Mój Kochany!
Dziś fakt,że jest niedziela i nic nie robię, zamienił się w niedzielne pranie i prasowanie,oczywiście po pracy.
Ósemka znowusz mi się wyrzyna , aż gardło boli, mam nadzieję że do środy przestanie.
Już powoli zaczynam pakować torbę, wolę niczego nie zapomnieć , bo później będzie : po lewej stronie w szafie, druga półka od góry, taka biała , ale nie ta biała co z kwiatkiem tylko tak druga na ramiączkach.... chyba to znacie.. W pamięci odtwarzacie obraz, później instrukcja..
Jedyna rzecz, która mnie pociesza i na którą czekam po powrocie ze szpitala to ten pierścionek. Ten upragniony pierścionek, na który czekam tyle lat. Niby przedmiot, ale dla mnie to coś więcej. To krok naprzód.
W życiu bym go nie zamieniła na żadnego innego faceta.
Ma swoje zasady których się trzyma, dzięki czemu bezgranicznie mu ufam.
Na prawdę, jest jedyny w swoim rodzaju.
Kocham go, pomimo tego,że gdy wracam z pracy, na podłodze obok łóżka leży szklanka, papier od loda, nadłubany słonecznik na kanapie, psu pęka pęcherz, naczynia po obiedzie nie wyniesione do zmywarki, skarpety obok fotela, i mokry ręcznik nierozwieszony po wziętym prysznicu. Taki troszkę leniuszek
Zostały 3 dni.
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 sierpnia 2014, 20:46
Dzisiaj przyjechała do mnie Mama. Poszłyśmy na lody, jak wróciłyśmy dałam jej dwa słoiki dżemu truskawkowego, jeden dla niej drugi dla Babci. No i tak jak zawsze musiałam zrobić Jej makijaż. Bardzo lubię Ją malować..widzę siebie w Niej.
Zostały 2 dni.
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 sierpnia 2014, 21:06
Miałam pobraną krew, 7 fiolek no i mocz do badania. Później była osobista rozmowa z lekarzem o tym jak sprawa u mnie wygląda. Coś tam zanotowała. Następne spotkanie było z ordynatorem, bardzo fajny facet. Wytłumaczył mi, na czym to polega itd.. I nie tak jak czytałam do 5 litrów dwutlenku węgla, tylko KILKANAŚĆIE litrów. Jeżeli będą zrosty, wykryją ogniska endometriozy albo inne rzeczy, to z laparoskopii robi się laparotomia - czyli brzuch otwierają. Planowane wyjście do domu jest na sobotę, jeżeli będą otwierać to na poniedziałek. Jajniki będą nakłuwane, i ich powłoka pędzie złuszczana tak, aby była cieńsza. Drożność sprawdzana będzie tym razem barwnikiem i już nie nazywa się to HSG tylko jakoś inaczej.
Jestem już do nocy na samych płynach, bo o 13 zjadłam zupę.
Wypiłam kieliszek środka na przeczyszczenie, wieczorem lewatywa i rano.
W kolejce jestem trzecia.Pierwszą mają cesarkę, druga idzie koleżanka z sali a później ja- ostatnia. Mój ukochany zjawia się u mnie jutro z samego rana, to dobrze, bo co nie co mi pomoże. Po operacji będę mogła dopiero wstać w piątek, czyli cały czwartek przeleżeć muszę razem z cewnikiem, który założą mi jak będę w trakcie narkozy.
Ach, jakoś to będzie
Wczoraj troszkę płakałam..Dzisiaj jest już dobrze. Nie boję się aż tak.
Trzymajcie kciuki, żeby były owoce tej laparoskopii !
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 sierpnia 2014, 22:31
Rano była pobudka o 5 na lewatywę. Łaziłam chyba ze 4 razy Przysnęłam później do 7, obudził mnie telefon od Taty.
Śmiał się do mnie i mówił : Tylko tam nie odleć !
A ja na to : Dlaczego mam odlecieć ?
Tata: Bo jak Cię nadmuchają jak balonik to możesz im odlecieć
Na dzień dobry mnie rozweselił.
Bardzo dobrze, że przyjęcie do szpitala było dzień wcześniej, bo jakoś się tu uspokoiłam.
W kolejce miałam być trzecia, koło 10.15 przychodzi pielęgniarka zdziwiona, że ja jeszcze nie umyta płynem i nie przebrana w sukienkę. Miała dać mi znać, a jakoś nikt nie przyszedł i mi nie powiedział,że miałam zrobić to po lewatywie rano ;P Ale to nic. Umyłam się więc w prędkości światła.
Połknęłam tabletkę, po jakimś czasie mnie zamroczyło i przysnęłam.Oczywiście mój wspaniały i kochany był ciągle przy mnie od rana:)
O 10.40 zabrali mnie już na blok. Było mi niemiłosiernie zimno. Szczerze mówiąc, to tylko nie ominęło mnie to, jak podpięli mi aparaturę do serca i na palec, dostałam welflon, chyba gruby, biały, bo bolało;) Pamiętam jeszcze jak stał anestezjolog ze strzykawką wciśniętą do welflonu, czekał na znak. Nie wiedziałam że to "juz" bo nic nie mówił do mnie poczułam lekki ból w lewej dłoni , przechodzący aż do prawego barku- no i mnie nie było.
Nie pamiętam też, jak mnie wybudzali.Nic Za to pamiętam ogromny ból, aż pojękiwałam.
Już na swojej sali byłam po godzinie, dostałam paracetamol w kroplówce, zaraz po tym ketonal i na końcu tramal - i tylko on mi pomógł. Ból pleców był przeogromny. Teraz ostatni zastrzyk z tramalu miałam o 18 i nic do tej pory mnie nie zaczyna boleć. Jedynie mam skręty w brzuchu.
Dwie dziurki z trzech , są na fajnej wysokości, bo nie za wysoko,trzecia w pępku,ale na dole.
Ciężko jest mi się przewracać z boku na bok,ale powolutku daję rade.
Po jakimś czasie przyszedł do mnie ordynator zobaczyć jak się czuję. Od razu zapytałam go jak poszło i czy coś było nie tak. Odpowiedział mi,że: zrostów nie było, oba jajowody drożne, żadnych ognisk endometriozy , mięśniaków i torbieli. Jajniki były jak porcelanowe. Chyba chodzi o to ,że grube i twarde. Ale wszystko się udało, dziurki są powypalane, i jajnik poszatkowany z górnej warstwy, tak, aby powłoka była cieńsza.
Jestem bardzo zadowolona obsługą jaka tu panuje i kontaktem z lekarzem. O wszystko można zapytać, bardzo dobrze tłumaczy.
No i co najważniejsze powiedział : ZA DWA TYGODNIE BĘDZIE JUŻ PANI W CIĄŻY!
I to mnie podbudowało i wiem, że nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych !
A jeśli tak, to obiecuje, że będzie to mój lekarz prowadzący
Dzisiaj nie mogłam nic pić (ale zrobiłam kilka łyczków,bo bym zdechła z pragnienia:) ).
Jutro też bez jedzenia, tylko na samej wodzie, bo jelita nie pracują do 18 godzin po.
No i od Tramalu też dodatkowo wolniej pracują.
Jednym słowem jestem bardzo zadowolona i szczęśliwa, że już jest po wszystkim
Teraz tylko czekać...
Dziękuję Wam dziewczyny,że byłyście myślami ze mną ! Dziękuję !:*
Ps: kupiłam sobie wagę elektroniczną, która będzie stała koło łóżka w domu, będę się codziennie ważyć i pilnować tej wagi. Wczoraj ważyłam 69kg, nie wiem ile dzisiaj , pewnie 1 kg znowu mniej mam śliczny płaski brzuszek:)
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 sierpnia 2014, 23:05
Powiem tak nic nie dzieje się bez przyczyny,trzymam kciuki żeby laparo dała upragniony skutek.
Zobaczymy :)dziękuję, czas pokaże :)
Trzymaj się! Będzie dobrze, zobaczysz!