Jedynym + jest to że nasze są tak jakby lepszej jakości, wraca mi ochota na sex, na dotykanie męża, jest więcej czułości itd... ciężko tą relacje odbudować, miałam wrażenie że pogubiłam się w tym wszystkim totalnie, że nic już nie będzie jak dawniej a nie umiałam udawać, a mąż napewno czuł że robię to tylko dlatego bo trzeba...
Ale powiedziałam sobie że i tak tracę cykl za cyklem, bo krwawienie, bo krótki cykl bo cykl bezowulacyjny. Nie miałam/nie mam na to wpływu mimo że się staram (biore i brałam leki ale cykl i tak kompletnie się rozjeżdżał) czułam się winna i miałam wyrzuty sumienia że to ja chrzanie szanse, że nie umie odwzajemnić tego co dostaje.
Sama z siebie nie robiłam z tym nic a czułam się coraz gorzej. Dobrze że teraz jest lepiej może będą tego jakieś efekty
9dc mam nadzieje że w tym cyklu będzie owulacja normalnie albo żeby w ogóle była. Niech to będzie ten ostatni!
Nawet śni mi sie że mam córkę, ale nie wiem jak ją urodziłam, w domu nie miałam dla niej nic ani ubranek ani mleka nic, trzymałam taką golutką i tuliłam do siebie
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 lutego 2016, 16:32
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/26553da41f7d.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 lutego 2016, 17:22
Dzisiaj test też pozytywny, temperatura 36.34 jeszcze nie poszła do góry ale to chyba kwestia czasu. Tak mnie dziś napierniczają jajniki że szok, czuje jakby urosły a ból promieniuje na krzyże. Rzadko kiedy czuje je aż tak, mam tylko nadzieje ze to pęcherzyki a nie jakaś torbiel.
Dziś oddaje się cudownemu leniuchowaniu )
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 lutego 2016, 08:29
Temperatura poszła do góry testy owulacyjne już negatywne.
Na bank się nie udało to byłoby zbyt proste. Dzisiaj sobie troszkę popłakałam do Boga, prosiłam i płakałam- że pomału mam dość, że czuję taką pustkę, że marzę o tym jak z mężem oglądamy na usg taką maleńką fasolkę, że chcę czuć się spełniona
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 lutego 2016, 21:35
Wzięło mnie dziś rano na sentymenty, mam w pracy koleżankę która jest już po 30 i ani jej w głowie dziecko i tak pare razy rozmawiałyśmy o staraniach itd i mówiła to co ja mówiłam jeszcze przed staraniami, że "jak w pracy będzie do dupy to pójdę na chc". Mówię jej że ja też tak myślałam że to takie proste, tyle wpadek jest to mi się nie uda? A teraz mija prawie 2 lata naszych starań. Próbowałam ją przestrzec że kiedyś może żałować tego że tak późno zaczęła myśleć o dziecku, po jakimś czasie pojawią się myśli "trzeba było zacząć odrazu..". Ale to trzeba w tym być, przeżyć to, czekać każdy miesiąc na coś co z czasem wydaje się bardziej odległe, poczuć zazdrość, żal, niezrozumienie łatwo to się tylko mówi. Nawet pomyślałam że nie warto się było odzywać.
Wszystko zależy od punktu siedzenia
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 lutego 2016, 12:13
Chodzę dziś od rana jak osa, męża czepiam się o wszystko byle tylko się pokłócić a tak naprawdę nie mam powodów. Czuje że muszę się na kimś powyżywać. Poprostu czuję że znów się nie udało i nosi mnie jak cholera nie czuje kompletnie nic!
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 lutego 2016, 19:29
Zbudziliśmy się rano z mężem do pracy i mówi że miał sen, był przy porodzie moim i przecinał pępowine ja pytam dziewczynka czy chłopiec a on syn ) marzy mi się pierwszy chłopiec- opiekował by się młodszą siostrą, bo jak się "worek" wreszcie rozwiąże to na jednym bobasku się nie skończy. Chcielibyśmy dwójkę.
Jutro idę na badanie progesteronu, to będzie 5 dzień brania luteiny (7dpo).
Nie czuję kompletnie nic, piersi nie bolą, brzuch nie boli no nic kompletnie. Taka pierdolona cisza w tym moim organizmie!!!
Czekam na wynik progesteronu, koło 18 powinien już być online. Dziś temperatura 37,06. Nadal żadnych objawów.
Wczoraj wieczorem temp. pod pachą 37,08 i dreszcze.
Modlitwa o wyproszenie łask za wstawiennictwem Św. Jana Pawła II
Święty Janie Pawle II, za Twoim pośrednictwem proszę o wyproszenie łask dla mnie i mojego męża. Wierzę w moc mej Modlitwy i w Twoją zbawienną pomoc. Wyproś mi u Boga Wszechmogącego łaski, o które pokornie proszę… upragniona ciąża. Uproś mi też dar umocnienia mojej wiary, nadziei i miłości.
Panie Jezu Chryste, Ty obiecałeś, że o cokolwiek w Twoje imię poprosimy, to otrzymamy. Dlatego i ja, Panie, pełna ufności, proszę Cię o potrzebne mi łaski, za wstawiennictwem świętego Jana Pawła II. Wysłuchaj mnie, Panie! Amen.
Prośba o wstawiennictwo Św. Jana Pawła II
Janie Pawle II, nasz święty orędowniku, wspomożycielu w trudnych sprawach. Ty, który swoim życiem świadczyłeś o wielkiej miłości do Boga i ludzi, prowadząc nas drogą Jezusa i Maryi, w umiłowaniu obojga, pragnąc pomagać innym. Przez miłość i wielkie cierpienie, ofiarowane za bliźnich, co dzień zbliżamy się do świętości. Pragnę prosić Cię o wstawiennictwo w mojej sprawie… wierząc, że przez Twoją wiarę, modlitwę i miłość pomożesz zanieść ją do Boga. Ufam w miłosierdzie Boże i moc Twej papieskiej modlitwy. Pragnę przez Jezusa i Maryję za Twoim przykładem zbliżyć się do Boga.
Ojcze nasz…, Zdrowaś Maryjo…, Chwała Ojcu…
Modlitwa o dar potomstwa
Święty Janie Pawle II, prosimy wstaw się za nami przed tronem naszego Pana Jezusa Chrystusa, prosząc o dar upragnionego potomstwa dla nas. Ojcze Święty, Janie Pawle II, prosimy wypraszaj potrzebne nam łaski i spraw, aby w naszych sercach zagościło tak długo wyczekiwane szczęście.
Módl się za nami święty Janie Pawle II!
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 lutego 2016, 06:57
progesteron 7dpo 47.58 ng/ml szkoda że to nie mój tylko sztuczny po luteinie
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 lutego 2016, 20:49
test ciążowy negatywny.
Odstawiłam luteine wczoraj (szybciej o 2 dni), czyli brałam 8 a nie 10. Poprostu wiem że w ciąży nie jestem a bez sensu przedłużać ten cykl...
Jutro płytkarz kończy wreszcie łazienkę, w sobotę byłam w pracy, a po pracy do samego wieczora sprzątałam poddasze, masakra ile kurzu ile wszystkiego było gościu docinał płytki, łaził w butach, szlifował pustaki na wanne.. a szkoda gadać, i dziś znowu to samo! Przyszedł i moment bajzel.
Wczoraj byliśmy z bratem żoną i ich dziećmi u siostry (też ma dzieci) pod Mielcem na 40-stce szwagra. Impreza udana, wróciliśmy późnym wieczorem ale w weekend nie odpoczełam kompletnie. A tu jeszcze rysuje się perspektywa dalszego sprzątania od nowa
W ten weekend mamy plan z mężem iść do kina na Pitbula
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 lutego 2016, 16:54
Tak dla informacji jestem w 25 cyklu starań, nic się nie zmieniło przez ten czas- od ostatniego postu. Czas leci, dni są gorsze i lepsze. Miałam za to czas na przemyślenia, z którymi teraz chcę się z Wami podzielić.
Kilka dni temu mialam bardzo szczerą rozmowę z moim kochanym mężusiem. Potrzebowałam to wszystko wypowiedzieć na głos ale tylko do niego. Teraz wiem że zrobię/zrobimy wszystko oprócz adopcji w kierunku upragnionej ciąży. Wszystko oprócz tego i trudno jak nic się nie uda wtedy odpuszczamy. Po prostu będziemy żyć sami i też na swój sposób będziemy szczęśliwi może nie aż tak jak z dzieckiem ale będziemy. Obecne leczenie u nowego lekarza dotrzymam do września następnego roku, przejdę kolejną laparoskopie i tak mnie ona czeka ze względu na wiszący w powietrzu wysoki marker Ca125. Nie chce przerywać w trakcie, dam mu szansę bo to dobry lekarz. Cały czas jestem na lamettcie i do tego luteine tym razem doustna bo ta dowcipna to mi nie bardzo służy... mamy rok na podjęcie decyzji jaką droge wybieramy czy inseminacja lub in vitro czy naprotechnologia. Narazie nie wiem. Z jednej strony myślę o inseminacji bo szybciej ale wiadome co nagle to po diable, nie można tak za wszelką cenę a z drugiej strony tylko naprotechnologia jest w stanie "znaleźć" prawdziwą przyczynę i czasami okazuje się to pierdola o której w życiu byś nie pomyślała, nie wiem. Na to mamy czas. Ale czuję już że to za długo, życie mnie nie rozpieszczało i teraz też tego nie robi. Nie potrafię się z tym pogodzić że Bóg daje komuś kto niekoniecznie na taką łaskę zasługuje a mi każe nadal czekać. Teraz dopiero czuję się jakbym miała na czole napisane "ta nie może mieć dziecka", czuje się gorsza, mniej wartościowa od innych. Ale już nie czekam, owszem jem tabletki bo bez tego nie mam żadnych szans przy braku owulacji lub ciągłym krwawieniu lub plamieniu. Przestałam wierzyć i czekać, jestem wyjałowiona z tego całkiem. Jeszcze jakiś czas temu myślałam że gorliwa modlitwa pomaga, owszem pomoże w stanie psychnicznym człowieka bo nie czuję się z tym sam i ciągle do Kogoś mówi ale tylko tyle. Ta obojętność jest dla mnie niezrozumiała. Niby skraca mękę cierpiącym ale nie każdym. Po prostu trzeba samemu odpuścić. Trzeba sobie znaleźć inne zajęcie inny cel i będzie lepiej. Ja tak zrobiłam. Ciąża dla mnie to taki temat tabu, kocham dzieci i nie zniechecam ich do siebie przez swoje problemy ale z ludźmi starszymi nie chcę rozmawiać (z wyjątkiem mojej Moni i męża), ja wiem swoje i koniec. I niby paplaja do mnie a bo ta sąsiadka z drugim w ciąży, a ta kuzynka w 8 miesiącu już ma bóle i musi leżeć itd mówię otwarcie nie interesuje mnie to, nade mną nikt się nie rozczula.
Biegamy z mężem, i to nie takie puste gadanie tylko najgorsze juz za nami 3 km przebiegamy. Sciagłam aplikacje endomodo i topimy tłuszcz hehe. Ważyłam 79 kg bo już kg spalony . Byłam u fryzjera zrobiłam włoski, są miodzio odrazu mówię. Czekam na zestaw startowy do hybrydy, będę się trochę bawić z paznokciami, narazie na sobie a później zobaczymy. Urlop zarezerwowany na drugą połowę czerwca iiiiii lecimy do Hiszpanii już nie mogę się doczekać. Tak się opierniczam w pracy że szok (to są właśnie moje wypociny na drugiej zmianie). A poza tym co, latam sobie po szmateksach, chalupka skończona i ogólnie jest okej
Buziaki dla tych co o mnie pamiętają i czasem zaglądają
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 maja 2016, 23:54