Wiadomość wyedytowana przez autora 18 października 2016, 10:38
mamy załatwione hospicjum dla tesciowej...zobaczymy co bedzie...i czy sie zgodzi..
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 października 2016, 08:38
zmarl mi wujek...cos jeszcze mnie czeka? boje sie obudzic rano
wiem o tym starym porzekadle..ale nie wiem czy w niego wierze...w nic juz nie wierze
niestety nie było rano lepiej..info od lekarza w sprawie teściowej ze wątroba jest bardzo kiepska i nie da się juz nic zrobić
czara goryczy sie przelała..nie wierze ze mi się uda:(
Siedzę przy łóżku umierającej teściowej..jej córki maja ja głęboko w tyle..pojechały zrobić przegląd samochodu nawet tu nie zaglądając..a miały tu byc o 8rano..rozumie przegląd tez ważny ale umiera ich matka:(
Po wizycie
Mam6ladnych komórek tak powiedzial mój dr..jutro kolejne usg i najprawdopodobniej punkcja w poniedziałek..
dziękuje Wam z całego serca..dziś załatwiałam pogrzeb z moim mężem..masakra...niunie nie zrobiły nic tylko wybrzydzały.
dzis jeszcze miałam wizytę w klinice...dr M znalazł tylko 3 nadające sie pęcherzyki...punkcja w poniedziałek..mam nadzieje ze mój maz da rade
dzisiaj miałam punkcje..robił mi ja dr G..pobrali 5 komórek- nie wiem czemu tamten widział tylko 3....no ale nie ważne nie ma sie co napalać..ważne zeby sie jakieś nadawały albo chociaż jedna! i żeby sie zapłodniły!
Mój najukochańszy mąż dał rade...bardzo GO kocham!
Jutro pogrzeb i jutro tez czekam na telefon z kliniki..mam nadzieje ze zadzwonią przed pogrzebem..
W ogóle wczoraj była akcja z moja szwagierka...powiedziała ze sie wtrącam do wszystkiego...no tak w sumie załatwiłam z moim mezem cały pogrzeb..ksiedza stype etc..a ta siedziała i gapiła sie w okno i ani razu nie zapytała czy cos pomoc...laska ma przje*ane...policze sie z nia po pogrzebie..
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 października 2016, 17:35
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 października 2016, 13:12
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 października 2016, 20:01
jeśli nie dostane @ do piątku to wizyta będzie w 25dc i to będzie zakończenie mojej przygody z klinika GynCentrum..jest mi mega smutno i ciężko..ale sie staram trzymać ze względu na mojego męza..
Moze na początku roku spróbujemy w innej klinice aczkolwiek nie wiem bo o kolejne 20tysiecy musielibyśmy sie zadłużyć) a moze adopcja...chociaż nie wiem czy dam rade..poczekamy do nowego roku i co życie przyniesie..
wczoraj jak chodziłam po cmentarzu i widziałam kobiety z brzuchami było mi tak bardzo przykro tak bardzo
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 listopada 2016, 11:42
jak zyć? robić cały czas dobrą minę?cieszyć sie? gadac ze wszystkimi o dzieciach? a w środku przecież tak cholernie boli..tak bardzo.. mąż tez smutny..nie dosc ze żałoba to jeszcze to...a jak sie dowie ze plemnik sie nie aktywował....?co to bedzie... tak bardzo bym chciała..tak bardzo bym chciała dziecko..chciałabym swoje 4 kąty..chciałabym żebyśmy byli szczęśliwi...
jestem strasznie zakompleksiona..całe życie byłam..znalazłam mojego męża, moje największe szczęście..i potrzebuje cały czas zapewnień ze On mnie kocha..ze się mu podobam..ze tęskni..że myśli..czy to złe? koleżanka mi ostatnio powiedziała ze takim sposobem go odstraszę i odejdzie..jak będę chciała żeby co chwilkę mówił ze mnie kocha..powiedziała ze ważniejsze są czyny i żebym tam doszukiwała sie dowodów miłości...ale jakich czynów? ze jak poproszę to mi odkurzy? bo za bardzo nic innego nie robi..tzn pomaga mi na każdym kroku ale w czynnościach domowych..czy czyny to są ze kupi mi kwiatek?szepnie do ucha ze mnie bardzo kocha..czy cos kupi innego? a moze przygotuje kolacje czy zrobi herbatę?
ps. teściowa zostawiła nam długi..jak narazie 60tys
Ostatnio zauważyłam ze mąz podchodzi i sie przytula..całuje niespodziewanie..tak miło jest...lubię jak tak jest miedzy nami:) pytałam się męza czy kryje sie pod tym cos..np decyzja o przykeciu spadku..ale powiedział ze lubi jak jestem szczęśliwa chwilo trwaj.....
ps. juz jakis czas temu sie zastanawiałam czy pic zioła..a dzisiaj przeczytałam w Pamiętniku u Nigel o tych ziołach no i chyba je kupie a co tam...raz kozie śmierć..spróbuje moze nie zaszkodzą..
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 listopada 2016, 10:45
Pogadałam sobie z meżem..i pierwszy raz powiedział ze chce miec bobasa...ale sie rozpłakałam..nigdy nie mowił tego sam z siebie..a wczoraj..jakos tak sam powiedział o tym..miłe uczucie..pogadalismy o domu/mieszkaniu..adopcji..kolejnym podejsciu..bedzie dobrze..musi być!!!
Dzieki jednej z użytkowniczek forum, która miała podobna sytuacje zaczęłam drążyć temat i...dopytałam co i jak i wg Gyn 3 podejście sie odbyło (transfer nie odbył sie z naszej winy a nie z winy kliniki) wiec moge podejsc kolejny raz ale komercyjnie..niestety panie w rejestracji w Kato nie sa odpowiednio poinformowane i błędnie informują pacjentów...
dziękuję Pani Dianie z BB za jej cierpliwość..wyrozumiałość..empatie..mało jest takich ludzi jak ona.
wiec mam nadzieje ze pieniazki zostana mi zwrócone..w sb pojade do Kato i dowiem sie co i jak..ehh..troszke mi szoda..ale jakos podświadomie czułam ze tak bedzie..jak troszke ochłone to dzwonie do osrodka adopcyjnego..moze tu sie chociaz uda...
pije ziołka..nie starczy mi ich na pewno na miesiąc..wiec muszę jeszcze dokupić ziółka przed świętami..
moje cele w tym miesiącu:
16.12- badanie Kraków allo mlr
28.12- podolog
29.12.2016 g. 14 artvimed Kraków
4.01.2017 OA
jakoś nie widziałam sie nigdy z ciąży przy in vitro (wiecie takie niby pozytywne myślenie i wyobrażanie sobie tego ze sie uda, że np ide z brzuszkiem wypiętym do przodu dumna jak paw ze jestem w ciąży ), a przy adopcji..widzę siebie męża i dziecko..dziecko jest odwrócone plecami..ale JEST!! i idzie z nami..trzymamy sie za rece.. i jak sobie to wyobrażam to buzia nie przestaje mi sie uśmiechać..spełni sie moje marzenie, bede MAMA..uda się..na pewno WIERZE w to mega mocno..chyba jeszcze nigdy tak mocno w to nie wierzyłam tak jak teraz..wiem ze to bezie długa i bolesna droga przez tak długi okres oczekiwania...ale się UDA!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 grudnia 2016, 09:34
małaU takie samo wrażenie odnoszę czytając Twoj pamiętnik:). Jesteśmy do siebie wszystkie podobne bo łączy nas to samo..chcemy zostac rodzicami..
Wczoraj z moim mezem powiedzieliśmy u nas w domu ze wybieramy sie do OA..moi rodzice i siostra sie popłakali ze szczęścia..i powiedzieli ze trzymają kciuki i ze jeżeli będziemy potrzebować pomocy to oni nam pomoga:) miłe to. Jeszcze został moj brat i druga siostra i rodzeństwo męza..ale to później..juz przez świeta:)
dalej mam banana na twarzy jak myślę o moim DZIECKU:) które gdzieś juz tam jest:)
Spokojnie, to dopiero początek, jajka jeszcze urosną! Jaką miałaś pierwszą dawkę leków?