X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Musisz dać życiu szansę
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

10 listopada 2017, 18:39

Mamy wyniki badań mężowskich. Test Igg MAR prawidłowy, HBA nasienia 67%, norma 80%. Nadal wzmożona lepkość.

Uparł się, że chromatynę zrobi w następnym miesiącu, bo zamierza poważnie się wciąż za siebie.

Co o tym sądzicie? Ja wbrew pozorom sie cieszę. Niby wynik nieprawidłowy, ale chyba da się jakoś temu zaradzić, a poza tym wolę wiedzieć nad czym trzeba pracować, niż cały czas zadawać sobie pytanie: czemu się nie udaje???

Martwi mnie tylko ta lepkość, to już trzecie badanie w ciągu pół roku, kiedy ta lepkość wychodzi. Znacie może jakieś sposoby oprócz wit. c?

13 listopada 2017, 20:22

Tak się cieszę, że M. podejmuję te walkę razem ze mną. Dzisiaj kupił Mucosolvan i umówił się do androloga. Wizyta prywatna, a pierwszy wolny termin 8 grudnia. Trza było iść na lekarza, niezły biznes:D Tylko jak być lekarzem kiedy się mdleje na widok krwi?:D

Dzisiaj zaczynam DongQuai. Pokładam w nim nadzieję, mam nadzieję, że nie będzie taką lipą jaką okazał się w moim przypadku wiesiołek.

15 listopada 2017, 18:12

Poproszę o kciuki, jutro badanie drożności, boję się bardzo...

16 listopada 2017, 12:28

No i po badaniu! Jupi jajowody drożne,wszystko pięknie gin powiedział. Wcale nie bolało, kilka minut tylko ból taki jak na okres. Teraz krwawię trochę, ale to chyba normalne.

Gin powiedział, że z HBA 67% jest wskazanie na inseminację. Na moje pytanie czy już niemożliwe, że zajdziemy naturalnie odpowiedział "Ja tego nie powiedziałem". Ale miałam wrażenie, że wszystko hop siup, szybko, przeszedł do mnie i kazał zrobić obowiązkowo wit. D i AMH. A o mężu nic, a to przecież większy problem. Dobrze, że się umówiliśmy gdzie indziej do androloga. Na badania krwi już w tym miesiącu nie mamy kasy, zrobię je po wypłacie,a może w Luxmed bezpłatnie się da zrobić?

Wierzę, że będzie dobrze, że nasza kochana dziecinka w końcu do nas zawita:)

20 listopada 2017, 19:30

Nie rozumiem tej owulacji. Robiłam testy codziennie, w piątek wyszła już wyraźniejsza kreska, ale czekałam, aż będzie zbliżona do kontrolnej. Temperatura zaczęła rosnąć, ovufriend wyznaczył owulację, a paski blade, tak jakby już po owu było. No i oczywiście się nie wstrzeliliśmy, bo po badaniu drożności nie współżyliśmy przez dwa dni. Jestem zła na siebie. Czy można mieć owulację kiedy testy nie wychodzą? Czy może to jest oznaka braku owulacji?

W dodatku okazało się, że na święta przyjeżdża siostra M. w zaawansowanej ciąży i mamy do jego rodziny jechać na drugi dzień świąt. Cudownie. Już nie mogę się doczekać pytań ich dziadka "A ty kiedy będziesz miała taki brzuch"? Przysięgam, że nie wytrzymam wtedy i odparuje coś ostrego.

30 listopada 2017, 22:10

Powiedzieliśmy moim rodzicom i rodzicom M., że się staramy od dłuższego czasu i nie wychodzi, że leczymy się prywatnie. I jakoś tak mi lekko. Oni nie pytali wcześniej, ale czułam, że się zastanawiają czy jeszcze nie myślimy o dziecku, czy nam sie nie udaje. Czułam to w powietrzu. W sumie nie powiedzieli nic, tylko to, że trzeba się zdrowo odżywiać i nie myśleć o tym. I już wiem, że żadne pytanie nie padnie. Nie czuję już presji. Co będzie to będzie.

Tymczasem czekam na grupę krwi, bo całe życie żyłam w przekonaniu, że mam grupę krwi B+, a tu się okazało, że w mojej starej książeczce zdrowia była wpisana grupa krwi mojej mamy. Mam tylko nadzieję, że nie będę miała "-", bo mój mąż ma AB -. Czekam też na wyniki witaminy i zaczęłam zażywać D2000.



2 grudnia 2017, 09:05

Z samego rana przyszła @. Tym samym jesteśmy po półtora roku starań. M. pociesza mnie jak może i usiłuje mnie rozśmieszyć. Tak bardzo go kocham i chciałabym być silniejsza, ale nie jestem i nie będę. Te półtora roku wyniszczyły mnie. Co miesiąc nowa nadzieja, próbowanie czegoś innego i co miesiąc ten sam finał. Co miesiąc myślę, że tym razem będę silna i co miesiąc zawodzę się na sobie. Gdyby chociaż ten brzuch nie bolał to łatwiej by to było znieść. A ten ból przypomina o kolejnej porażce.

M. chce zaczekać do dwóch lat starań i wtedy przygotowywać się do inseminacji, ale ja już nie dam rady, tym bardziej, że mamy do niej wskazanie.

A zatem: to będzie ostatni miesiąc naturalnych starań. Od następnego cyklu, tak jak polecił lekarz, USG ze stymulacją.

Plan na miesiąc:

ja: badanie AMH

M: wizyta u androloga, badanie chromatyny

Muszę jednak powiedzieć, że przeraża mnie ta inseminacja. Raz finansowo, dwa - zastrzyki, czyli dla mnie koszmar. Trzy - panicznie boję się pomyłki i wszczepienia cudzego nasienia.

3 grudnia 2017, 15:07

Kolejna ciąża w najbliższym otoczeniu. A ja - 2 dc, krwawię tak jak za czasów licealnych. Pewnie przez Dong Quai, który brałam cały miesiąc. Nie wiem czy to dobrze, czy źle.

Nie radzę sobie już z tym. Nie widzę sensu. Śnieg pada za oknem, z okna mamy widok na las, który tak mnie cieszył. A ja gniję w łóżku cały dzień.

4 grudnia 2017, 20:37

Klamka zapadła, zmieniamy lekarza. Nie chcę dłużej do tej kliniki chodzić, z olewczym podejściem lekarza nakierunkowanym tylko na kasę. Oj nie, więcej tam pieniędzy nie zostawimy. W tym tygodniu wizyta M. u androloga. Ciekawa jestem bardzo co powie.

8 grudnia 2017, 10:57

M. po wizycie u androloga. Lekarz powiedział, że z takim seminogramem to w rok spokojnie powinien zostać ojcem i że przy dobrej ruchliwości plemników lepkość nie jest problemem i nie trzeba brać mucosolvanu. Tyle, że ten dobry seminogram był w lipcu, a potem M. znów się rozpalił i około miesiąc tego świństwa nie tyka. Więc ma zrobić test potrójny. Naszego dziecka jeszcze nie ma na świecie a już nas rujnuje hehe. Ale pieniądz rzecz nabyta, tyle dobrze że jeszcze na to mamy.


Gorzej z wynikami HBA 67%, ale tu chodzi bardziej o styl życia i zmianę nawyków żywieniowych. Ryby, ryby ryby. Mniej mięsa. Ale mięsko takie dobre:(

Dzisiaj jadę na AMH, jakoś się boję tego badania.

14 grudnia 2017, 00:24

Amh 2.83,wiec teoretycznie w normie. No to jestem czysta i zdrowa. Ostatnio sinusoida humorów. Dzisiaj jest spadek. Ale zmieniamy lekarza po raz czwarty. Tym razem padło na Katowice. Wierzę, że nam pomogą, bo jak na razie nikt nie przejawiał głębszego zainteresowania oprócz poboru kasy...

14 grudnia 2017, 11:11

Panie Boże spraw nam gwiazdkowy prezent. Ja sobie w tym roku nie zasłużyłam ze swoimi humorami i wstrętnym charakterem, ale mój mąż - jest najgrzeczniejszy na świecie, powinien dostać najładniejszy prezent:)

18 grudnia 2017, 12:34

Ile jeszcze ciąż z najbliższego otoczenia muszę przejść, żeby przestało mnie to dobijać? Czy kiedys się na to obojętnieje?

22 grudnia 2017, 05:43

Dzisiaj wizyta w nowej klinice, jestem podekscytowana.

22 grudnia 2017, 23:49

Wizyta w nowej klinice. Lekarz, który wzbudza zaufanie. Wyjaśnienia, plan działania. Widzę światełko w tunelu. Cieszę się i po raz pierwszy obojętne mi czy okres przyjdzie, czy nie. Wiem, że jesteśmy w dobrych rękach i że będzie dobrze.

25 grudnia 2017, 21:37

12 dpo. Jeśli dobrze pójdzie to w środę testuje, ale nie robie sobie żadnych nadziei. Wiem, że z obecnym stanem nasienia M. są marne szanse. Na razie skupiamy się na szukaniu przyczyny i leczeniu.

Poza tym, nie czuję jakbym była w ciąży. Wszystkie matki piszą, że bolały je piersi. Mnie nigdy ale to nigdy przed okresem nie bolały piersi i teraz też nie bolą. Ciekawe czy są takie dziewczyny, które sa w ciąży a w ogóle tego nie odczuwają. Ciekawe jak to w ogóle jest być w ciąży...

27 grudnia 2017, 09:29

@ przyszła. Ovufriend prawie nigdy się nie myli,a @ nigdy się nie spóźnia,więc zostawia mi nawet szansy na zabawę w testowaniem. Z drugiej strony oszczędzam kasę na testach.

Pierwszy raz nie płaczę w powodu @. Nie wiem czy dlatego, że pokładam wiarę w nowym lekarzu, czy po prostu obojętnieję i godzę się z losem.

M. był dzisiaj na posiewie z samego rana, biedny denerwował się, a to już przecież czwarty raz oddaje materiał, stary wyjadacz:)

27 grudnia 2017, 12:06

Wiecie co? Mam dzisiaj wolne i tak sobie rozmyślam. Od kilku lat wciąż mnie coś hamuje. Praca mi nie daje satysfakcji, ale nie odejdę z niej, bo trzeba zbierać na wesele. Po weselu też nie odejdę, bo będzie dziecko, więc pieniądze nadal potrzebne. Na wakacje biletów na samolot jeszcze nie będę kupować, bo mogę do wakacji zajść w ciążę. Łóżka nie kupię do sypialni, tylko kanapę składaną, bo przecież tu będzie pokój dziecka to co ja zrobię z tym łóżkiem.

I tak sobie czekam na to dziecko i widze dwa scenariusze. Scenariusz 1: Nie doczekam się dziecka i będę się po latach winić, że mogłam coś osiągnąć w życiu, robić coś znaczącego, a życie mi uciekło przez palce. Scenariusz 2: doczekam się dziecka po długim czasie, kiedy będę już zmęczona i zgorzkniała. A potem wychowam swoje dziecko i włożę w to całą siebie. A potem po latach spojrzę wstecz i pomyślę, że życie mi przeleciało między palcami. Że ja tu miałam coś osiągnąć, ale wiecznie plany, a potem dziecko i nic i klops.

A ja nie chcę tak żyć. I mam nadzieję, że jak mnie najdzie jakiś czarny, gorszy dzień, to sobie przypomnę, że życie to przecież nie jest czekanie na wyimaginowane szczęście, tylko samo życie jest szczęściem. Że mam przecież męża, który jest moim księciem z bajki i zdrową rodzinę. I mam pracę, która może i nie daje satysfakcji, ale za ludzi z którymi pracuję dałabym się pokroić. No i czy ja mogę narzekać?

No i kupię sobie to łóżko, a co!:)

2 stycznia 2018, 12:55

Nowy rok, nowe nadzieje. U męża z posiewu wyszedł paciorkowiec, może to była przyczyna słabego nasienia? Poza tym czekam na zagraniczne testy owulacyjne. W piątek wizyta w klinice. Wierzę:)

7 stycznia 2018, 10:57

Jestem spokojna w tym roku, póki co. Zajęłam się urządzaniem mieszkania, mam nowy serial, od którego się uzależniłam i mnóstwo planów podróżniczych.

Tymczasem mąż będzie zwalczał bakterię i brał Clostilbegyt na podniesienie hormonów, a ja testuję testami ClearBlue i już jestem mega zadowolona. Wczoraj, w 11dc pokazała się uśmiechnięta buźka, jest owulacja! Serducha już były dwa razy:)
1 2 3 4 5 ››