X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Musisz dać życiu szansę
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››
WSTĘP
Musisz dać życiu szansę
O mnie: Mam 33 lata. Edit: teraz już 36. Miłość swojego życia poznałam w wieku 27 lat, po roku się zaręczyliśmy, a następnego roku wzięliśmy ślub. Mam najcudowniejszego męża na świecie, kocha mnie bardzo, robi wszystko bym była szczęśliwa. Edit : sielanka się skończyła. Mamy wspólne pasje - góry, podróże, literatura. Do szczęścia brakuje tylko tej małej istotki. Któregoś gorszego dnia, kiedy rozpaczałam dlaczego nam się nie udaje, usłyszałam od mojego M.: "musisz być cierpliwa, życie czeka na odpowiedni moment, musisz mu dać szansę". Ten moment nadszedł po 3,5 roku starań. Edit: córeczka ma 3 lata i zaczynamy starania o kolejne dziecko.
Czas starania się o dziecko: Od sierpnia 2016, najpierw pół roku na luzie. Potem juz testy owu i mierzenie temperatury. W 2019 mieliśmy półroczna przerwę w związku z moim wypadkiem oraz leczeniem ecoli.
Moja historia: Maj 2016- ślub. Lipiec 2016 - wizyta u gin z informacja że zaczynam sie starać o dziecko. Rozpiera mnie duma. Dostaje skierowanie na badania:toksoplazmoza, rozyczka, usg piersi, usg ginekologiczne. Wszystko ok, zielone światło. Sierpień 2016 - zaczynamy sie starać na luzie! Grudzień 2016 - zaczynam robić testy owulacyjne. Okres spoznia sie tydzień. Robie test, bladzioch! Dostaje w pracy sms od męża, że czuje że się udało.Dwa kolejne testy wieczorem już o wiele słabsze, bladziochy sa ale okolo 8 minuty sie pojawiaja. Kładziemy sie spać z myśla, że będziemy rodzicami. Nad ranem dostaje okres. Byliśmy wtedy zli na testy. Dziś myślimy, że była to cb. Marzec 2017 - ide do gina po kolejne badania. Progesteron, testosteron, ca125 ok, ale prolaktyna 3 razy ponad norme. Do tej pory pamietam słowa lekarza: no, to znaleźliśmy przyczyne. Niech pani zażywa bromergon do zajścia w ciążę. Ale oprócz tego gin kazał też zrobić seminogram, który wyszedł slabo: 2% morfologia, koncentracja, lepkość, ruchliwość poniżej normy, ilość nie powala. Maj 2017 - Klinika leczenia niepłodności. Mąż się suplementuje extra sperm, rzuca fajki, uprawia sport. Po suplementach seminogram jest dobry. Wrzesień - posiew beztlenowy wykazał ecole. Lecze sie antybiotykiem. Listopad 2017 - hsg. Jajowody drożne, prolaktyna też już ok. Test MAR ok. HBA 67% - wskazanie na inseminację. Grudzień 2017 - wizyta u androloga. Jest ok, w rok powinien pan zostać ojcem. Zmiana kliniki. Styczeń 2018 - M. ma w posiewie nasienia paciorkowca i ecolę. Zastrzyki nie pomagają, dostaje antybiotyk. Powtarzamy seminogram, ilość plemników jest super, generalnie nie ma się do czego przyczepić. Pierwsza stymulacja bez sukcesu. Druga również. 27.04 - 1 IUI nieudana 22.05 - IUI na niepeknietych pecherzykach z pierwszej! Lekarz oszust robił mi IUI na torbielach! Czerwiec - Zmiana kliniki, powrót do poprzedniej, do innego lekarza. Chromatyna: super, HBA 80%, dokładny monitoring - wszystko u mnie hula elegancko. Diagnoza: niepłodnośc idiopatyczna. Wrzesień - 3 IUI, nieudana:( Robię na własną rękę inne badania. Anty tg za wysokie. Mutacje Mthfr i Pai 1 homo. Wysokie fsh. Drastyczny spadek amh w ciagu roku z 2.83 na 1.49. Za wysokie nk 29%. Przyczyny jednak nadal brak konkretnej. Kwiecień 2019 - posiew z jamy macicy i bakteria ecoli. Endometrium polipowate. Skierowanie na histeroskopie. M. nadal ecola w posiewie. Silna antybiotykoterapia. Po antybiotykoterapii mąż ma nadal ecole. 1.08.2019 - 4 IUI, tym razem z encortonem. Porażka. Kolejne antybiotyki i ja i mąż. Ecole trzeba zwalczyć. Sierpien 2019- amh 3.95, cud?? Październik 2019 - histeroskopia, biopsja i scratching endometrium. Wycięto mikropolipy i zrosty. Histopato ok. Listopad 2019 - mamy przyczynę niepłodności. Mój KIR BX, brak 3 najważniejszych kirów implantacyjnych. Styczeń 2020 - wyczekiwane ivf. Mamy trzy blastocysty. Transfer Blastki 5.1.1. - nie udało się😣 Histeroskopia, akupunktura. Przede wszystkim modlitwa i medytacja. Marzec 2020 - transfer Blastki 4.1.1. Udało się! Jestem w ciąży😄😄😄 Grudzień 2020- nasza Córeczka jest na świecie
Moje emocje: Smutek, złość, żal, zrezygnowanie, rozpacz, nadzieja, depresja, nadzieja.

19 września 2017, 14:38

Wróciłam z wakacji, okres dostałam 5 dni przed spodziewaną datą, pewnie cykl się rozregulował z powodu zmiany klimatu. Myślałam, że z tych wakacji wrócimy z dzidzią, ale cóż...walczymy dalej... Najgorsze jest to, że jesteśmy spłukani, a tu szykuje się wizyta w klinice plus badanie.

20 września 2017, 10:18

Nie wiem dlaczego, ale mam jakiegoś powera w tym miesiącu. Wierzę, że niedługo się uda. A może to moc wiesiołka, który zaczęłam brać. Mam nadzieję, że wreszcie pojawi się dzięki niemu śluz płodny, bo mam wrażenie, że tutaj tkwi przyczyna dalszych niepowodzeń. Poza tym jestem przeziębiona i odpoczywam w domu. Nie zdawałam sobie sprawy jak taki odpoczynek jest potrzebny, aby oczyścić głowe, poleżeć w łóżku, poczytać książki, obejrzeć film. I od razu wszystko staje się lepsze:)

21 września 2017, 08:52

Trochę mnie zirytował mój kochany M. Otóż, zauważyłam, że od czasu kiedy powtórny seminogram pokazał dobre wyniki, zaczął sobie na więcej pozwalać. Wcześniej lekarz pozwolił na piwko tygodniowo, a tu teraz raz na tydzień przy jednej wizycie znajomych wypija 5. No i ja teraz piję ten wiesiołek i może śluz mi się poprawi, a u niego znowu plemniki się zbuntują:( Oczywiście powiedziałam mu z rana co o tym myślę i powoedział, że to był ostatni raz. No, zobaczymy:)

21 września 2017, 15:44

Wykres na ovufriend pokazuje dziś dzień płodny na podstawie wodnistego śluzu, co mnie dziwi, bo temperatura jest stała, a to dopiero 7 dzień cyklu. No nic, muszę zmolestować M. jakimś sposobem, ale nie mówić, że to dzień płodny, bo inaczej się chłopina stresuje i ma problemy z serduszkowaniem:(

25 września 2017, 18:56

Muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona z naszego serduszkowania w tym miesiącu. Zmieniłam trochę nastawienie i nie myślę o serduszkowaniu jako o tylko i wyłącznie w celu posiadania potomostwa, skupiam się bardziej na naszej bliskości i to daje efekty! Oby tak dalej, bo w sumie to 11 dzień cyklu, ale dzisiaj pojawił się wyczekiwany rozciągliwy śluz. Niestety, wydaje mi się, że M. nie da dziś rady. Ma dzisiaj siłownię ze swoim trenerem i zawsze po treningach jest tak wyczerpany, że nie ma szans. Martwi mnie to z jednej strony, a z drugiej strony wiem, że przecież ćwiczy na moją prośbę i przecież pewnie m.in. dzięki temu seminogram tak ładnie wypadł ostatnio.

Niestety, mój rozciągliwy śluz zwykle utrzymuje się tylko przez 1 dzień. Myślicie, że zaprzepaścimy wielką szansę jeśli nie będziemy serduszkować dzisiaj? W sumie jako takiego skoku temperatury nie ma, więc może owulacja zacznie się dopiero jutro?

29 września 2017, 07:45

Jest owulacja. Jajniki ciągną, jest pozytywny test, temperatura idzie wgórę. I serduszkowania nie ma. Dlaczego? M. od dwóch dni nie jest w stanie. I tak historia powtarza się co miesiąc...Wiem, że to ze stresu, ale nie jestem w stanie się przez tona niego nie denerwować. Zawsze w te dni, co miesiąc, chce mi się płakać

2 października 2017, 20:16

Tak sobie myślę ostatnimi dniami co się ze mną stało. Jak okropnym, ohydnym człowiekiem się stałam. Łapię się na tym, że jak słyszę o ciążach koleżanek to wcale dobrze im nie życzę, myślę, że to niesprawiedliwe i tak być nie powinno, że dlaczego ja mam tak cierpieć, a inni się cieszą? Najbardziej wstyd mi tego, że zazdrościłam ciąży mojej przyjaciółce. Moja najbliższa przyjaciółka poroniła pierwszą ciążę. Ciężko to zniosła, byłam przy niej, robiłam wszystko, żeby podtrzymać ją na duchu. Mieszkamy w innych miastach i myślę, że to jeszcze bardziej utrwaliło naszą przyjaźń. Ale...pomyślałam sobie, to ja teraz może szybciej zajdę, może nie będę jednak tak w tyle i po cichu liczyłam na to, że ona tak szybko nie zajdzie w drugą ciążę. To ohydne i odrażające, ale naprawde na to liczyłam. A tu co, zaszła w pierwszym cyklu. Łzy rozpaczy. Dlaczego innym się udaje tak szybko, a nam nie? I wiecie co się stało? Emi straciła tę ciążę. Są w takiej sytuacji, że nie wiadomo czy w ogóle będą mogli mieć dzieci. I ryczę pisząc to, no bo dlaczego ja nie życzyłam jak najlepiej mojej najlepszej przyjaciółce???Dlaczego jej zazdrościłam? Dlaczego się nie modliłam, żeby im się udało tym drugim razem? Dlaczego ciężko mi było z nią o tym rozmawiać? Wstydzę się siebie.

I tak sobie myślę, że tak dłużej być nie może. Że muszę jak kiedyś cieszyć się szczęściem innych, że muszę być po prostu człowiekiem a nie potworem, który zazdrości wszystkim naokoło i jeszcze zatruwa życie mężowi. Zrobię wszystko, żeby o tym nie myśleć, żeby dać życiu płynąć swoimi torami. Zrobię wszystko, żeby znowu być człowiekiem.

5 października 2017, 15:48

Ożesz, ale ja jednak jestem głupia. Siedzę sobie i pracuję dzisiaj z domku. I zamiast sobie siedzieć i grzeczniutko pracować ja kombinuję. Temperatura w górze, 7 dni do miesiączki, możeby zatestować? Bez sensu, przecież nawet ovufriend pokazuje mi, że na testowanie za wcześnie. Ale koleżanka mówiła, że testowała tydzień przed @ i wyszły dwie kreski. No i ja głupia siedząc w tym domu i zaglądając na test w końcu się nie powstrzymałam i go zrobiłam. I co? I oczywiście jedna wielka krecha. I co jeszcze? I humor zepsuty i smutek. No a przecież sobie obiecałam, żę moje życie będzie biegło teraz z dnia na dzień, że będę się cieszyć tym, że jestem i że jestem zdrowa. Ech, może taki dzień.

PS. Martwi mnie ostatnio mój mąż. Tak się cieszyłam, że tak się zabrał za siebie i że mu wyszedł taki ładny seminogram, a tu klops. Pojechaliśmy na wakacje pod namioty, dzikość, przyroda, no to obiecaliśmy, że sobie pozwolimy i będziemy podpalać na wakacjach. Obiecywał, że po powroci ani jednego, bo on przecież wie do czego dąży. No i wyczułam, że pali jednak. I w dodatku kłamał mi w żywe oczy, że nie, ale ja go przycisnęłam. Dlaczego akurat teraz, kiedy moja prolaktyna spadła i jest w normie? Nasz doktor jest bardzo przeciwny paleniu. Mówi, że mniej niż 10% mężczyzn palących ma dzieci. Raczej to mocno zaniżone dane, ale ostatnio tak postraszył M., że rzucił z dnia na dzień. A teraz znowu to samo...Smutno mi:(

8 października 2017, 10:30

No to poleciała temperatura na łeb i na szyję. Marzyłam o pięknym prezencie urodzinowym dla mamy. Dobiło mnie to, że rok temu o tym samym marzyłam.

W dodatku dostałam wiadomość od kliniki, że moje badania na chlamydie itp się przedawniły, więc będę musiała wykonać je jeszcze raz przed badaniem drożności. A więc znowu czas, znowu kasa. Trochę z mojej winy, bo po badaniach czekałam z wizytą, potem musiałam pozbyć się antybiotykiem ecoli, a potem pojechaliśmy na wakacje.

Plan na październik:

Ja
- badania przed drożnością
- zero słodyczy (mój lekarz jest przeciwnikiem słodyczy jeśli chodzi o temat starań)
- zrobić badania z pakietu Zdrowa Kobieta, który oferuje mi Luxmed
- znaleźć sobie jakąś aktywność fizyczną z Multisport i chodzić raz w tygodniu (!)

M
- badania: chromatyna, test MAR IgG, HBA nasienia, grupa krwi

I będzie więcej wiadomo...może.

9 października 2017, 22:16

Hicior, dzisiaj odkryłam, że mój mąż majstruje przy moim wykresie. Np. dodał mi dzisiaj objaw "zaburzenia snu", bo narzekałam rano, że prawie nie spałam. Uśmiałam się:) No i widzę, że facet jak to facet, nie lubi mówić o swoich uczuciach, ale jest w tym wszystkim razem ze mną.

11 października 2017, 21:04

Dwa dni przed spodziewaną miesiączką - test negatywny. Poryczałam się, a jak. Ale mam postanowienie na następny cykl:

- witamina D
- witamina E
- tran

Dzisiaj od internisty dostałam skierowanie na badania: transaminaza, cholesterol, morfologia + płytki + rozmaz, mocz, kreatynina, i glukoza. Jutro rano idę je wykonać.

I dieta, zdrowe jedzonko, więcej owoców, bo prawie wcale ich nie jem:( I jedziemy z tym koksem!!!

12 października 2017, 18:51

Odebrałam już wyniki: transaminaza, cholesterol, morfologia + płytki + rozmaz, kreatynina, i glukoza, wszystko z normie. Prolaktyna już nawet też w normie. Nigdy nie miałam żadnych torbieli i innych problemów. Miesiączki prawie książkowe, co 27-28 dni. Moja mama była w ciąży 3 razy i za każdym razem zaszła w pierwszym cyklu. M. ma już dobre wyniki seminogramu. Więc co k...a jest nie tak?

PS. Dostałam dzisiaj w pracy nagrodę za wyniki itd. Nagrodę pieniężną. Bardzo się ucieszyłam, ale na co ją przeznaczę? Na badanie drożności i dalsze badania męża - śmieję się do siebie gorzko.

13 października 2017, 08:43

Przyszła dzisiaj @ i zabrała mi już wszelką nadzieję. Coś musi być nie tak, 16 miesięcy starań o dziecko to za dużo. Pół roku temu myślałam, że to przez prolaktynę i słaby seminogram M. Ale teraz, kiedy wszystko jest w normie, przyczyna gdzieś głębiej musi tkwić.

M. jest największym optymistą jakiego znam, ale dzisiaj powiedział, że nie ma już motywacji, że nawet się nie cieszy na weekend. Nie wiem co mam robić, bo skoro On traci już nadzieję to skąd ja ją mam brać?

20 października 2017, 23:01

Poszłam dzisiaj do ginekolożki z Luxmed, w którym mam pakiet pracowniczy. Okazało się, że mogę zrobić w ramach pakietu badania przed drożnością, czyli chlamydię, mykoplasmę, ureoplasmę, a więc ponad 200 zł zaoszczędzone!:) Cieszę się, bo poprzednie badania przeterminowały się przez moją opieszałość, a właściwie tchórzostwo, bo boję się tego badania. No ale teraz już została drożność i bardziej szczegółowe badania M. Jeśli wszystko będzie ok, to chyba znaczy, że ja za bardzo chcę i wszystko w mojej psychice siedzi.

Nadchodzi miły weekend, przyjeżdzają znajomi, którym będziemy pokazywać nasz piękny Krakow.

Dla Was też miłego, oby słonecznego weekendu!

23 października 2017, 20:04

Dziewczyny, mam pytanie z serii głupich. Zaczęłam chodzić na zajęcia fitness, na których główny nacisk kładziony jest na mięśnie brzucha, wszystkie ćwiczenia są właśnie temu podporządkowane. Jest to męczące, ale nie umieram po nich. I tak się zastanawiam, czy takie ćwiczenia na brzuch są dobre w razie potencjalnej ciąży? Czy to nie zaszkodzi albo uniemożliwi zagnieżdżenie?

24 października 2017, 20:18

Napalilismy się z moim M. na żel Conceive Plus. Bo ja jestem strasznie sucha przy współżyciu i on mi wczoraj wyznał, że to go hamuje, bo wydaje mu się, że ja nie mam ochoty. A mnie się od jakiegoś czasu tak strasznie nie chce serduszkować, że gdyby mi ktoś powiedział, no, to teraz rok bez seksu to bym przyklasnęła. To okropne, mam 30 lat i libido zerowe. Kiedyś tak nie było, to pewnie przez te starania no i co tu zrobić żeby mi się chciało???

W każdym razie w aptece nie było Conceive i wzięłam Feminum, ponoć gorszy, ale spróbuję. Po wypłacie lecę po dong quai, które poleciła 100krotka i niech się dzieje wola Nieba!

31 października 2017, 22:36

Przeraża mnie to, ale jakoś nie czuję, żę kiedykolwiek będę w ciąży. Po prostu nie mam takiego przeczucia, a raczej mam przeczucie, że nic z tego nie wyjdzie. Zawsze bardzo pragnęłam dziecka i jednocześnie zawsze gdzieś w podświadomości wiedziałam, że nie, że to nie tak będzie jak bym chciała. Jakby to było gdzieś ukartowane, wpisane w mój los. Może los ma dla mnie inny cel?

2 listopada 2017, 18:48

Koleżanka z pracy zaczyna się starać o dziecko, obwieściła mi to dziś(pomimo tego że już kilka razy o tym napoykała), pomimo, że wie, że się staram i jak mnie to dołuje. Nie wiem co ci ludzie mają w głowie. Trochę taktu... No i oczywiście już myślę co będzie jak ona zajdzie w ciążę, jak ja jej spojrzę w oczy i jak będę pracować obok niej nie roniąc łez:(

21dc, czuję jajniki, będzie @. Muszę się wziąć w garść, żeby to przetrwać.

7 listopada 2017, 21:58

Dziś ten najgorszy dzień miesiąca, przyszła @. Niby się spodziewałam, bo w ogóle nie czułam owulacji w tym miesiącu, a jednak gdzieś tam w głębi zawsze ta nadzieja się tli.

Jutro kupuję dong quai. I postaram się w ogóle nie pić alkoholu w tym miesiącu. Ponadto M. ma szereg badań, a ja umawiam się na drożność. Jeśli wszystko będzie ok, to idę na monitoring, a potem już inseminacja.

M. nie chce inseminacji, chce, żebyśmy zaczekali do dwóch lat starań, czyli do lipca przyszłego roku. On nie rozumie, że ja już mam 30 lat i nie mogę sobie tak czekać, jak gdybyśmy się zaczęli starać w wieku lat 25. W lutym jego siostra rodzi drugie dziecko. Z zaburzeniami jedzenia, pracoholizmem i hashimoto zachodzi w ciążę drugi raz w pierwszym cyklu. I martwi się, że będzie rodzić w miesiącu, w którym jest najwięcej pracy... Nie potrafię się cieszyć jej szczęściem, a tak bardzo bym chciała, bo chyba będę chrzestną tego dzieciątka. Potrafię tylko myśleć o tym, że za 3 miesiące cała rodzina będzie huczeć o ich dziecku, a my nadal będziemy sami...I jak ja się wtedy zachowam, czy będę potrafiła się uśmiechać...

8 listopada 2017, 19:26

Bilans na dziś: zakupione dong quai!

Umówione badania drożności na przyszły czwartek rano. Chyba wezmę sobie wolne, bo mogę się źle czuć.

M. idzie na chromatyne, test Igg Mar, HBA nasienia i grupe krwi w piątek.

Fortuna stracona, ale będziemy wiedzieli na czym stoimy.
1 2 3 4 5 ››